Biblioteczka
2024-04-25
2024-04-11
2024-04-03
Intryga jest wciągająca, postaci ciekawe i wiarygodne, jednak w tej książce właściwie nie toczy się śledztwo. Nikt tutaj nie podąża za tropami, bohaterowie jako śledczy są dość bierni i jeśli kogoś interesuje podążanie za zabójcą, to tutaj tego raczej nie znajdzie.
Intryga jest wciągająca, postaci ciekawe i wiarygodne, jednak w tej książce właściwie nie toczy się śledztwo. Nikt tutaj nie podąża za tropami, bohaterowie jako śledczy są dość bierni i jeśli kogoś interesuje podążanie za zabójcą, to tutaj tego raczej nie znajdzie.
Pokaż mimo to2024-03-22
Miło było wrócić do Łazów, choć Nawojka - Dobromiła chyba nie podziela tej opinii :) Cieszę się, że akcja została umieszczona we współczesności, urealniają ją odniesienia do realnych znanych wydarzeń, podobnie zresztą jak miało miejsce w poprzednich tomach. Dyskomfort (mój, jako czytelniczki) powoduje konfrontacja z ograniczeniami starszego wieku, z jakimi się teraz mierzy bohaterka. I bardzo to ciekawa perspektywa.
Miło było wrócić do Łazów, choć Nawojka - Dobromiła chyba nie podziela tej opinii :) Cieszę się, że akcja została umieszczona we współczesności, urealniają ją odniesienia do realnych znanych wydarzeń, podobnie zresztą jak miało miejsce w poprzednich tomach. Dyskomfort (mój, jako czytelniczki) powoduje konfrontacja z ograniczeniami starszego wieku, z jakimi się teraz mierzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-12
Porusza ważny temat w dość kompleksowy sposób, prócz histori i doświadczeń osób żyjących w różnych "relacjach" z przedstawicielami duchowieństwa podaje też trafne diagnozy przyczyn tej kościelnej hipokryzji. Perspektyw na zmianę brak, czego można było się spodziewać.
Porusza ważny temat w dość kompleksowy sposób, prócz histori i doświadczeń osób żyjących w różnych "relacjach" z przedstawicielami duchowieństwa podaje też trafne diagnozy przyczyn tej kościelnej hipokryzji. Perspektyw na zmianę brak, czego można było się spodziewać.
Pokaż mimo to2024-03-07
2024-03-03
2024-02-29
Bardzo dobrze czytało się te rozmowy 9 lat po ich wydaniu, mając perspektywę tego co się wydarzyło później w polityce i gospodarce. Niektóre słowa były wręcz prorocze, inne wskazane problemy tylko się pogłębiły. Na pewno ciekawa i wartościowa lektura. Niezależnie od tego jakie poglądy się wyznaje, warto przeczytać.
Bardzo dobrze czytało się te rozmowy 9 lat po ich wydaniu, mając perspektywę tego co się wydarzyło później w polityce i gospodarce. Niektóre słowa były wręcz prorocze, inne wskazane problemy tylko się pogłębiły. Na pewno ciekawa i wartościowa lektura. Niezależnie od tego jakie poglądy się wyznaje, warto przeczytać.
Pokaż mimo to2024-02-27
Do przeczytania tej książki skłonił mnie wątek beskidzki.
Niestety jednak czytało się bardzo źle. Fabuła się nie broni, jest w niej sporo luk logicznych, postaci i dialogi są niezwykle infantylne, natomiast najgorszy jest język. Słusznie ktoś wspomniał we wcześniejszym komentarzu, że to język szkolnego wypracowania. Nie buduje tej opowieści, wręcz przeciwnie - powoduje, że przekaz autorki staje się toporny, nieprzyjemny w odbiorze.
To, co także mi się nie podoba to trywializowanie relacji. Główna bohaterka zauważa mężczyzn wokół siebie i zwraca na nich uwagę, głównie dlatego, że "nie ma co, był on przystojny". Albo miał silne ramiona, albo umięśnione ciało. Jeszcze nie ostygła po rozstaniu z mężem, posiadaczem właśnie "wyraźnie zarysowanych mięśni", ale już zachwyciła się następnym, który był "wysoki i barczysty".
Doprawdy to są jedyne cechy, jakie można zauważyć u mężczyzny? Dla tej bohaterki i dla autorki najwyraźniej tak. Żadnych cech osobowości (mimo tego, że bohaterka zaraz jest zakochana), a z innych cech wyglądu to jeszcze co najwyżej zielone oczy i męski zarost.
Kolejna rzecz, która wzbudziła moje zażenowanie to sposób potraktowania podań ludowych. Reaserch autorki ogranicza się do trzech źródeł, z czego jedno to artykuł w wikipedii o Sebastianie Burym. Opis sabatu czarownic sprowadzony do porównania do domówki.
Akcje, które miały być chyba tymi najważniejszymi opisane w jednym - dwóch akapitach, średnio po 3 zdania każdy. Trudno się wczuć w cokowiek, jeśli jest to podane w stylu newsa z bulwarowego dziennika.
Śmieszy mnie też to, że na chwilę w której dodaję ten komentarz (luty 2024) jesteśmy już dawno po premierze tego debiutu, dostępna jest już druga część, a tymczasem średnia ocen wynosi 8,0 i zdecydowana większość komentarzy jest napisana przez bookstagramerki, które objęły tę pozycję patronatem medialnym, a ich opinie to przepisane blurby :)
heloł, czy ktoś to jeszcze czytał?
Do przeczytania tej książki skłonił mnie wątek beskidzki.
Niestety jednak czytało się bardzo źle. Fabuła się nie broni, jest w niej sporo luk logicznych, postaci i dialogi są niezwykle infantylne, natomiast najgorszy jest język. Słusznie ktoś wspomniał we wcześniejszym komentarzu, że to język szkolnego wypracowania. Nie buduje tej opowieści, wręcz przeciwnie - powoduje,...
2024-02-20
Fajna, miła i przyjemna, jednak nieco już mi się dłużyła.
Fajna, miła i przyjemna, jednak nieco już mi się dłużyła.
Pokaż mimo to2024-02-14
2024-02-11
2024-01-31
Bardzo wiele trafnych spostrzeżeń. Dobrze, że taki głos wybrzmiewa nazywając zjawiska, których doświadczamy i których się obawiamy.
Niektóre eseje oceniam nieco słabiej, ale nie ze względu na jakość ich samych, a na nieco odleglejsze w mojej ocenie nawiązanie do głównego tematu.
Bardzo wiele trafnych spostrzeżeń. Dobrze, że taki głos wybrzmiewa nazywając zjawiska, których doświadczamy i których się obawiamy.
Niektóre eseje oceniam nieco słabiej, ale nie ze względu na jakość ich samych, a na nieco odleglejsze w mojej ocenie nawiązanie do głównego tematu.
2024-01-25
2024-01-16
Jeśli zgodzimy się, że literatura powinna wzbudzać emocje, to ta książką spełnia swoją funkcję. Choć zaliczenie jej do "literatury" wymaga sporej dawki dobrej woli.
Przedstawione są tu listy czytelników do "Super Expressu" oraz odpowiedzi autorki na nadesłane historie, co językowo i merytorycznie jest ubogie jak sam "Super Express". A jeszcze smutniejszy jest obraz Polaków wyłaniający się z tych listów.
A to dlatego, że dorośli ludzie, żyjący często w wieloletnich związkach mają tak nikłe pojęcie o fizjologii nie tylko ciała partnera czy partnerki, ale także swojej własnej. Pytanie "Czy coś ze mną/z nią/z nim jest nie tak?" powtarzało się w większości listów, a to co wzbudzało tego rodzaju wątpliwości to często najzwyklejsze fizjologiczne reakcje.
Podobne pytanie, wzbogacone jeszcze o "czy to jakieś zboczenie?" stawiali sobie autorzy listów opisując preferencje i upodobania swoje czy partnerów. Brak wiedzy, brak świadomości, brak otwartości a przede wszystkim brak komunikacji w związku - to można powiedzieć bez wątpienia o bohaterach cytowanych listów. I to właśnie wzbudza mój smutek, utwierdzając w przekonaniu że obowiązkowa edukacja seksualna w szkole jest koniecznością. Standardowe pytanie jakie zadają sobie autorzy listów to "jak zrobić coś w taki sposób, by uniknąć rozmowy z partnerem/partnerką". Wyrażają swoje niezadowolenie z erotycznego pożycia na łamach gazety, nie potrafiąc porozmawiać o tym otwarcie z najbliższą osobą. Smutne.
Wciąż jeszcze mocno pokutuje katolickie wychowanie do ciągłego poczucia winy za doświadczanie przyjemności, a to chyba jeszcze smutniejsze.
Strach przed wizytą u lekarza kilku bohaterów doprowadził do okaleczeń i zachowań narażających zdrowie a być może nawet życie - kolejny to przykład braku świadomości i tu dodatkowo jeszcze uporu, w którym szczególnie mocno utkwili autorzy listów do redakcji. Zatrważające, że niektórzy piszą do gazety, by uzyskać zaprzeczenie niekorzystnym z ich punktu widzenia zaleceniom lekarskim.
Kolejnym moim odczuciem podczas tej lektury było zażenowanie - a to głównie z powodu odpowiedzi na przytoczone listy, jakich udzielała autorka książki, posługując się przestarzałą wiedzą i nierzadko utrwalając stereotypy, a zamiast wiedzy podając swoje przekonania. Zasadnym byłoby skonsultować takie odpowiedzi ze specjalistami - widzę tu przestrzeń zarówno dla psychologa jak i seksuologa. Niestety autorka podjęła się samodzielnego udzielania odpowiedzi i to jest powód, dla którego jako czytelniczka nie mam pojęcia czemu ma służyć ta książka. Na pewno nie jest pozycją, z której można czerpać wiedzę! Nie uczy, a rozrywką też jest wątpliwą, bo ani nie bawi, ani też nie cieszy. Być może miała służyć łatwemu i szybkiemu wydaniu czegokolwiek.
Jeśli zgodzimy się, że literatura powinna wzbudzać emocje, to ta książką spełnia swoją funkcję. Choć zaliczenie jej do "literatury" wymaga sporej dawki dobrej woli.
Przedstawione są tu listy czytelników do "Super Expressu" oraz odpowiedzi autorki na nadesłane historie, co językowo i merytorycznie jest ubogie jak sam "Super Express". A jeszcze smutniejszy jest obraz Polaków...
2024-01-14
Intryga jest ciekawa i wielowątkowa, ale trudno ją śledzić i się na niej skupić, bo większość przestrzeni zajmują przepychanki słowne między komisarz Rudnicką i innymi bohaterami. Mnóstwo zbędnych, naprawdę uciążliwych w odbiorze tekstów, które ona wypowiada, a właściwie z siebie wyrzuca z tym jej przemądrzałym tonem i encyklopedycznym słownictwem po prostu zmęczyły i irytowały mnie w trakcie czytania.
Intryga jest ciekawa i wielowątkowa, ale trudno ją śledzić i się na niej skupić, bo większość przestrzeni zajmują przepychanki słowne między komisarz Rudnicką i innymi bohaterami. Mnóstwo zbędnych, naprawdę uciążliwych w odbiorze tekstów, które ona wypowiada, a właściwie z siebie wyrzuca z tym jej przemądrzałym tonem i encyklopedycznym słownictwem po prostu zmęczyły i...
więcej Pokaż mimo to