-
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant2 -
Artykuły
Zwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
Kolejna książka z nowego kontynentu. Kolejne rozczarowanie, że seria zbacza na zły tor. Nie podoba mi się nowy kontynent ani nowe plemiona. Nie podoba mi się to, że sporo wątków nie zostało wyjaśnionych albo były za krótkie. Co z np Tsunami i Riptide (Przybój)? Praktycznie nic o nich nie było po 2 tomie. Jedynie co to wizja Moon daje informacje ze kiedyś będą razem. Ale za mało było ich na kartkach cyklu. Za mało... tak naprawdę prawie wcale. I to nie tylko te dwie postaci. Są jeszcze inne... wiele innych. Tui powinna skupić się na postaciach z 1-10 i je rozwijać! Kolejną książką z "Legends" Kolejny Winglet. (Chociaż do tych tez mam problem, bo są kurde za krótkie. Ledwo 20 stron z tekstem)
Początek książki jest nudnawy, bohaterzy nic nie robią, tylko ukrywają się. Dopiero potem to się rozwija. Po czym zwalnia i znów przyśpiesza. Dowiadujemy się także kilku szokujących/bardzo ważnych informacji. Odnośnie tego jak królowa kontroluje plemię. Odnośnie samych HiveWing-ów. Kim tak naprawdę jest Katydid dla Cricket. Czyli głównej bohaterki tego tomu.
Pojawiają się postacie z Pyrrhii. Znajdują się dosłownie na kilku stronach. W prologi i epilogu. To samo co w poprzednim tomie. Są jakby używane do tego, aby zainteresować starszego fana. I tylko tyle. Tui porzuciła starych bohaterów. Takie mam zdanie. Ale mimo wszystko mam nadzieje ze się mylę. Mam nadzieje ze w 14 i 15 tomie powrócą wszyscy z 1-10. I to, co pisałem u góry lub w poprzednich tomach, zostanie zwrócone z nawiązką.
Nie napisałem o Clearsight, a to jest najważniejsza rzecz w tej książce. Po prostu nie nie nie. Nie mogę uwierzyć ze to ona...
Kolejna książka z nowego kontynentu. Kolejne rozczarowanie, że seria zbacza na zły tor. Nie podoba mi się nowy kontynent ani nowe plemiona. Nie podoba mi się to, że sporo wątków nie zostało wyjaśnionych albo były za krótkie. Co z np Tsunami i Riptide (Przybój)? Praktycznie nic o nich nie było po 2 tomie. Jedynie co to wizja Moon daje informacje ze kiedyś będą razem. Ale za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Mam straszne mieszane uczucia co do tej książki. Niby fajne, ale jednak ta cała Pantala.... eh... W pewnym momencie odczułem pewną monotonnie. Smoki podróżują przez las i nagle jeden z nich wpada w jakąś pułapkę. Chwile potem kolejny. O wiele, wiele dłuższa chwile kolejny i kolejny. Trochę to było za częste. Skoro niektóre z nich żyją w tym lesie od urodzenia to, czemu tak często wpadały w pułapki i były tak mało ostrożne?
Również sam las czy raczej dżungla. Była mowa ze tylko jedna roślina nie jet zabójcza. Przesadzone.
Podobało mi się odkrycie jak i sam fakt drugiej wioski Leafwingów. Fajnie to było zrobione.
Niby królowa Wasp miała być tym złym a tu jednak nie.
Na sam koniec książki okazuje się, że smoki z Pantali, a przynajmniej część, lecą na Pyrhie. Nie chciałbym, aby jedno z drugim miało coś wspólnego...
Ciekawi mnie, w jaki sposób główny antagonista zostanie pokonany.
Całkowicie bez sensu lesbijski wątek Sundew i WIllow. Po co? Mogły być tylko przyjaciółkami. Nic by to nie zmieniło. Tak teraz wygląda ameryka gdzie wszystko jest na siłę wpychane, aby zadowolić 1% społeczeństwa.
Mam straszne mieszane uczucia co do tej książki. Niby fajne, ale jednak ta cała Pantala.... eh... W pewnym momencie odczułem pewną monotonnie. Smoki podróżują przez las i nagle jeden z nich wpada w jakąś pułapkę. Chwile potem kolejny. O wiele, wiele dłuższa chwile kolejny i kolejny. Trochę to było za częste. Skoro niektóre z nich żyją w tym lesie od urodzenia to, czemu tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
EDIT: WoF był magiczny, bo ludzie nigdy nie grali pierwszych skrzypiec. Byli tylko jedzeniem w tle. Ale teraz, wraz z jedną sceną z 14 i całym 15 tomem, obniżam temu ocenę na 1. Nienawidzę tego, że z WoFa robi się JWS.
Kolejny tom genialnego cyklu WoFa przeczytany.
Książka składa się z pov 3 postaci. Ivy, Leaf i Wren wraz z jej smokiem. Nie trudno się domyśleć ze najciekawsze pov jest o Wren i Sky. Te rozdziały są najlepsze, najchętniej się je czyta. A cała reszta... jak najszybciej chciałem je skończyć, aby znów powrócić do smoka i dziewczyny. Nie sprawiały mi zbytniej przyjemności, raczej coś w stylu „Eh, znowu tamci". Niestety rozdziały Wren są najkrótsze. A to jej przygody były najciekawsze. O wiele bardziej wolałbym, aby cała książka skupiała się tylko na nich.
Sky jest... uroczym, dziwaczny smokiem. Strasznie brakuje mi w nim tej całej... smoczości. Bycia mimo wszystko prawdziwym smokiem, a nie kociakiem. Z drugiej strony Pustułka, czyli jego matka chciała go zabić, a tylko dzięki szczęściu tak się nie stało i jego nową 'mamą' została Wren. Więc czy dlatego jest, jaki jest, bo wychował go człowiek? W jaki sposób udało im się przeżyć też tyle lat skoro Sky.. brakuje mu piątej klepki.
Z lataniem tez ma problemy, mimo iż jest Nieboskrzydłym. Czyli powinien być najlepszym lotnikiem. Przynajmniej lepszym od innych plemion. Nie ma ognia, co też jest wielkim problemem, bo to podstawowa forma obrony. Nie licząc zębów i pazurów. Ale jakoś przeżywają. Do końca książki lubiłem Skya. Ale końcówka trochę tandetnie wyglądała kiedy będąc smokiem zachowuje się... no... dziecinnie.
Lubi zwierzęta czy może nawet ma na ich punkcie obsesję. Nie je mięsa, tylko owoce. Dlaczego?
Nie podobał mi się sposób przedstawienia zabicia królowej Oasis. Fart jeden na nigdy.
W książce również można spotkać Deathbringera nazwanego zabawnie Murderbasket. To była... trochę dziwna scena. Zachowuje się zbyt normalnie jak na gadającego wyskrobka... bądź halucynację... która go kłuje mieczem w łapę.
Muszę jeszcze wspomnieć o najbardziej słodkim i zabawnym smoku, jaki pojawił się w tej książce – Sweetface. Czyli po smoczemu Cereus. Kurdę, jaka ona jest urocza. Aż mnie ciekawi, jakim sposobem lubi wyskrobki. Bo raczej mało kto za nimi przepada i tym bardziej nie uważa ich za przekąskę.
EDIT: WoF był magiczny, bo ludzie nigdy nie grali pierwszych skrzypiec. Byli tylko jedzeniem w tle. Ale teraz, wraz z jedną sceną z 14 i całym 15 tomem, obniżam temu ocenę na 1. Nienawidzę tego, że z WoFa robi się JWS.
Kolejny tom genialnego cyklu WoFa przeczytany.
Książka składa się z pov 3 postaci. Ivy, Leaf i Wren wraz z jej smokiem. Nie trudno się domyśleć ze...
Owado-smoki. Co to ma być?
Clearsight... kochana Clearsight. Uwielbiałem ją w "Darkstalkerze", była super postacią. Ale tutaj mi się zbytnio nie podoba. Ma wizje, że na innym, zaginionym kontynencie burza czy co tam spowoduje szkody mieszkających tam smoków, a ona leci im na ratunek. A wizji o Nocoskrzydłych już nie miała? Co z Darkstalkerem? Przecież... kochała go.
Clearsight jest dla mieszkających smoków na nowym kontynencie kimś w rodzaju boga. Spisała do księgi wszystkie swoje wizje na kilka tysięcy lat do przodu, aby smoki żyjące tam były bezpieczne. I wiele, wiele lat po jej śmierci wyznają jej religię. Nie podoba mi się, że nie zrobiła czegoś takiego dla własnego plemienia. Poprowadzenia ich przez ciężkie chwile. Skoro miała wizje na tak odległą przyszłość to, czemu nie pomogła Nocoskrzydłym?
Oh Tui... Spaprałaś 10 tom a teraz kolejny. A nawet cały 3 arc najpewniej.
Tui powinna się skupić na aktualnych postaciach. Bardziej je rozwinąć. Nie mowie o głównej piątce, ale o całej reszcie smoków o których jest za mało historii. WoF potrzebuje rozwoju, rozszerzaniu historii obecnych smoków w postaci wingletów i legend, a nie nowych arców.
Ogólnie w 3 arcu wszystko jest bardzo ugrzecznione. Dość sporo się różni z tym co było w 1 arcu. Nie podoba mi się to.
Beznadziejny tom.
Owado-smoki. Co to ma być?
Clearsight... kochana Clearsight. Uwielbiałem ją w "Darkstalkerze", była super postacią. Ale tutaj mi się zbytnio nie podoba. Ma wizje, że na innym, zaginionym kontynencie burza czy co tam spowoduje szkody mieszkających tam smoków, a ona leci im na ratunek. A wizji o Nocoskrzydłych już nie miała? Co z Darkstalkerem? Przecież... kochała go....
Zostało potwierdzone, że główną postacią będzie Luna. Nie podoba mi się to ani trochę. Dlaczego Luna? Dopiero co w arcu był SIlkwing. O wiele chętniej zobaczyłbym Lynx. Ale rozumiem, że odpada, bo tom wcześniej był Lodoskrzydły. Więc może Deszczoskrzydłego zwanego Pineapple. To byłoby ciekawe. Mieliśmy już Silkwinga w tym arcu dlatego po raz kolejny mi nie pasuje i nie chcę, aby był.
WoF stracił swój urok. Seria, gdzie nie ma ludzi albo są jako pożywienie, za chwilę stanie się serią gdzie wszystkie smoki będą miały człowieka, który na nich lata. To nie jest JWS.
Nie spodobało mi się wyjaśnienie przez Tui, czym było wypalenie. Znów to samo, gdzie ludzkość swoimi czynami ściągnęła na siebie kataklizm. Kataklizm w postaci smoków. Smoki zniszczyły ludzką cywilizację. Typowy schemat. Ale problem, że teraz jak bohaterowie to wiedzą to zaraz zaczną traktować ich jak równych. A dwa tomy dalej powstanie imperium ludzi i smoków i zaczną na smokach latać. Cholerni ludzie. Po co oni w tej serii??!
Fabuła działa się praktycznie w jednym miejscu. Główna bohaterka była uwięziona przez sporą część książki i obserwowała losy innych. Nie było wielkiej walki czy czegoś. Trochę zajeżdża też mlp — evil turns good.
Tui chciała pokazać, że nie trzeba być specjalnym smokiem z darami i nie wiadomo czym. A wystarczy być przeciętnym z chęcią zmiany czegoś na dobre, oraz że z pomocą przyjaciół można tego dokonać i to wcale nie przy użyciu siły. I co? I źle to wyszło.
Jedna jakaś inteligencja przejmuje władzę nad innymi i posługuje się nimi jak marionetkami. W tym przypadku roślina, chociaż nie do końca. Ale wciąż tam są ci, których przejęła. Ta część jest nie najgorsza. Bo walcząc z takim smokiem ranisz niewadzącemu nikomu wcześniej smoka, który najpewniej był dobry.
Niektórzy bohaterowie w ogóle zostają pominięci, jak Blue. Nie, żeby on mnie obchodził. Albo Królowa Wasp, która na koniec, mimo iż była ważną antagonistką przez serie, w ogóle nie dostaje swoich ostatnich słów, a znika gdzieś w tle. Generalnie też nie wiadomo, co robią towarzysze bohaterki.
Ogólnie w 3 arcu wszystko jest bardzo ugrzecznione. Dość sporo się różni z tym co było w 1 arcu. Nie podoba mi się to.
Myślę, że wystarczająco wiele razy mówiłem, jak bardzo jestem rozczarowany, że ludzie odgrywali dużą rolę w 3 arcu. O wiele bardziej wyjątkowym podejściem byłoby, aby byli zwierzętami domowymi lub jedzeniem smoków. Czyli dokładnie to co było z nimi do 10 tomu. A to, co pokazała 15, było tak złe pod każdym względem...
Kolejnym? głównym antagonistą był człowiek żyjący od około 5k lat. Niby to nie była magia, ale jednak to była magia. I to w głównej mierze on był odpowiedzialny za wypalenie, wszystko zaczęło się od jego planu.
"“Dragons and humans, living in peace after all this time,”
Luna said, tilting her head back to watch the sunlight through the leaves. “I can’t wait to see what that future is like.”"
Bleh.
Epilog również jest rozczarowaniem. Brak jakiejkolwiek wzmianki o postaciach, które rzeczywiście każdy polubił. Czyli 1-10.
Tui nie umie pisać zakończeń cykli. 5 też miała wady. Ale tak tragicznie źle jak to to nie było.
Poznaliśmy też dwa nowe smoki. Pierwszy z nich, Dusty, w ogóle mógłby nie istnieć. Był jak rzep do psi.. smoczego ogona. Istniał po to, aby bohaterowie trafili do dziury. A drugi smok... heroicznie się poświęca dla dobra, ale nie czuć emocji żadnych, poza tym, że dobrze, że to już koniec. Z nią samą też były problemy. Ale to już trzeba znać treść. Samej luny też nie lubię, jedynie, o czym potrafiła myśleć to jak dana scena będzie wyglądać na gobelinie, który stworzy.
Sky teraz brzmi na mniej głupiego jak to było w Dragonslayer.
To jest cykl o smokach, dlatego te książki były tak wyjątkowe!
Beznadziejna książka. Tani fanfik.
Zostało potwierdzone, że główną postacią będzie Luna. Nie podoba mi się to ani trochę. Dlaczego Luna? Dopiero co w arcu był SIlkwing. O wiele chętniej zobaczyłbym Lynx. Ale rozumiem, że odpada, bo tom wcześniej był Lodoskrzydły. Więc może Deszczoskrzydłego zwanego Pineapple. To byłoby ciekawe. Mieliśmy już Silkwinga w tym arcu dlatego po raz kolejny mi nie pasuje i nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To było, o wiele lepsze niż się spodziewałem. Nie przepadam za Pantalą, nie jest to ani trochę coś, co oczekiwałbym po tym cyklu, nawet jeśli polubiłem kilku bohaterów. Ale ta książka wraca do klimatu 1 i 2 arcu. Królowa Snowfall była o wiele ciekawszą postacią niż sądziłem. Był to też naprawdę zabawny tom.
Lynx oh Lynx, miło było ją zobaczyć. Również w końcu Lodoskrzydłe czy raczej Snowfall uświadomiła sobie, że żyją nie tylko i wyłącznie dzięki samym sobie, ale też dzięki pomocy innych plemion. Przez co pozbyła się kilku tradycji Lodoskrzydłych.
Miło było zobaczyć kolejną książkę o Lodoskrzydłych, to jest naprawdę ciekawe plemię. A Winter... z kim on będzie? Mam nadzieję, że znajdzie miłość, na którą zasługuje. Oczywiście jak każdy chciałem, aby był z Moon no ale Tui spieprzyła sprawę. Może nie wszyscy wiedzą, ale Tui wzorowała Qibliego na swoim synu. Chyba więcej nie trzeba dodawać. Mam nadzieję, że to będzie Lynx, jest bardzo fajną smoczycą. A Moon... widać, że Winter wciąż ją kocha, sporo dla niej poświęcił.
Nie podoba mi się, że nagle z książki gdzie najważniejsze są smoki, a ludzie to tylko jedzenie, robi się, że jednak tych ludzi nie można jeść. Nie powinno do tej zmiany w ogóle dojść. Zaraz to się zmieni w jakiegoś Eragona, gdzie będą smoki i ich jeźdźcy. Albo, co gorsza w JWS. Nie chcę tego, to jest bardzo zła zmiana. Jest milion książek na rynku o smokach i ludziach.
W końcu dowiadujemy się, dlaczego magia Animusów przestała działać i kto jest za to odpowiedzialny. Poznajemy również historię życia Jerboa oraz Jerboa II. To było bardzo ciekawe. Animusów już kilka spotkaliśmy i wiemy, co potrafią. Ale dopiero Jerboa pokazała, co tak naprawdę może zrobić magia Animusów, cokolwiek, co jej przyjdzie do głowy, bez ograniczeń.
Nie podobało mi się, że Tui zapominała o strażnikach Snowfall. Najpierw z nią byli, przy niej, a ona musiała im dawać rozkazy, chociażby i machnięcie ogonem. Potem nagle Tui o nich zapomina, a sami strażnicy nie szukają swojej Królowej. Potem Tui sobie o nich przypomina, aby za chwilę znów zniknęli. Słabo.
Bardzo brakowało mi, aby książka była dłuższa i powiedziała coś więcej o czasie kiedy Snowfall została królową przed informacją o lecących smokach z Pantali.
Hybrydy i związki między innymi plemionami od początku serii były czymś normalnym. O ile na początku serii - 1 tom - nie było ich za bardzo widać, tak z biegiem czasu stały się bardziej widoczne. I nie było z tym żadnego problemu. Sam kibicowałem kilku. Jednak w tym tomie mam problem, bo wydaje mi się, że Tui na siłę przekroczyła granicę kiedy owe zawiązki smoków o innych kolorach łusek (czy też ludzi o innych kolorach skóry) z fajnych i spoko stały się do bólu przesadzone. Jest ich po prostu bardzo za dużo i są na siłę wrzucone. Wątek romansu siostry Snowfall z Błotoskrzydłym był CAŁKOWICIE niepotrzebny.
To było, o wiele lepsze niż się spodziewałem. Nie przepadam za Pantalą, nie jest to ani trochę coś, co oczekiwałbym po tym cyklu, nawet jeśli polubiłem kilku bohaterów. Ale ta książka wraca do klimatu 1 i 2 arcu. Królowa Snowfall była o wiele ciekawszą postacią niż sądziłem. Był to też naprawdę zabawny tom.
Lynx oh Lynx, miło było ją zobaczyć. Również w końcu Lodoskrzydłe...
Osoby które czekają na polskie wydanie raczej się nie doczekają.
"Dziękujemy za zainteresowanie. Nie planujemy tłumaczenia pozostałych książek autorki."
Jak na ostatni tom z tego cyklu jestem trochę zawiedziony. Akcja dzieje się szybko, za szybko. W jednym momencie bohaterowie są gdzieś w Brazylii, w dżungli a po chwili już w kryjówce Rileyego. Wiem, że bywało tak wcześniej ale wydaje mi się ze w tym tomie było tego za dużo. Bo zaczęło mi to przeszkadzać. Gdyby książka była dłuższa albo nie była ostatnią byłoby o wiele lepiej.
Ze wszystkich baz Zakonu przeżywa tylko kilkunastu żołnierzy. Jak dla mnie jest to jednak trochę za mało… powinno być ich więcej. A jednak udaje się im wraz z Rileyem i resztą smoków ( + nowe, samice które zostały uwolnione przez Rileygo i Zakon oraz kilkoma chińskimi i pomocą Dantego, tak Dante im pomógł ! szok) pokonać Talon. Liczyłem że w końcu świat się dowie o smokach i wojnie i wojsko itd pomoże czy coś…. ale przeliczyłem się. Dalej wszystko jest cholerną tajemnicą. I tak pozostanie.
W poprzednim tomie było sugerowane ze Garret może zmienić się w smoka. Za sprawą między innymi krwi Rileygo oraz snów w których leciał w przestworzach. Eh, nic z tego, nie został smokiem.
Zakończenie mnie trochę zdziwiło. Ember została prezesem Talonu a Garret dowódcą Zakonu, a przynajmniej tej garstki żołnierzy która wszystko przeżyła.
A co za tym idzie został podpisany traktat o zawieszenie broni.
A dla zainteresowanych kto jest z kim. To oczywiście Garret z Ember a Riley z Mist.
Osoby które czekają na polskie wydanie raczej się nie doczekają.
"Dziękujemy za zainteresowanie. Nie planujemy tłumaczenia pozostałych książek autorki."
Jak na ostatni tom z tego cyklu jestem trochę zawiedziony. Akcja dzieje się szybko, za szybko. W jednym momencie bohaterowie są gdzieś w Brazylii, w dżungli a po chwili już w kryjówce Rileyego. Wiem, że bywało tak...
Osoby które czekają na polskie wydanie raczej się nie doczekają.
"Dziękujemy za zainteresowanie. Nie planujemy tłumaczenia pozostałych książek autorki."
Najlepiej wydać 2 tomy a zainteresowanych kolejnymi mieć w dupie!
Osoby które czekają na polskie wydanie raczej się nie doczekają.
"Dziękujemy za zainteresowanie. Nie planujemy tłumaczenia pozostałych książek autorki."
Najlepiej wydać 2 tomy a zainteresowanych kolejnymi mieć w dupie!
Osoby które czekają na polskie wydanie raczej się nie doczekają.
"Dziękujemy za zainteresowanie. Nie planujemy tłumaczenia pozostałych książek autorki."
Najlepiej wydać 2 tomy a zainteresowanych kolejnymi mieć w dupie!
Osoby które czekają na polskie wydanie raczej się nie doczekają.
"Dziękujemy za zainteresowanie. Nie planujemy tłumaczenia pozostałych książek autorki."
Najlepiej wydać 2 tomy a zainteresowanych kolejnymi mieć w dupie!
Co tu dużo mówić. Jest to najlepsza książka, jaką napisała Tui (Wciąż w 2024). Nic tego nie przebije, a sam Darkstalker jest niesamowitą postacią.
https://youtu.be/aRNNt9zRLws - Idealny filmik po przeczytaniu książki.
Co tu dużo mówić. Jest to najlepsza książka, jaką napisała Tui (Wciąż w 2024). Nic tego nie przebije, a sam Darkstalker jest niesamowitą postacią.
https://youtu.be/aRNNt9zRLws - Idealny filmik po przeczytaniu książki.
Seria o Mercy chyba nigdy się nie skończy. A ja, jak ktoś by powiedział "jak ten głupi", będę stawiał na półce kolejne tomy. Trudno jest się oderwać od znanych i lubianych postaci, od lubianego świata i całej reszty, które te książki oferują, mimo iż schemat ich jest ten sam. No ale cóż, lubię przygody naszej Kojocicy. Oczywiście należy pamiętać, że jedne książki z cyklu były dobre a zaś inne złe.
Seria o Mercy chyba nigdy się nie skończy. A ja, jak ktoś by powiedział "jak ten głupi", będę stawiał na półce kolejne tomy. Trudno jest się oderwać od znanych i lubianych postaci, od lubianego świata i całej reszty, które te książki oferują, mimo iż schemat ich jest ten sam. No ale cóż, lubię przygody naszej Kojocicy. Oczywiście należy pamiętać, że jedne książki z cyklu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka w Polsce nie została wydana. Co jest strasznie przykre patrząc na to, że okładka jest gotowa.
Książka w Polsce nie została wydana. Co jest strasznie przykre patrząc na to, że okładka jest gotowa.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzez chwile nie wiedziałem czy czytam książkę o wilkołakach czy przewodnik po koniach. Było o nich o wiele wiele za dużo..
Przez chwile nie wiedziałem czy czytam książkę o wilkołakach czy przewodnik po koniach. Było o nich o wiele wiele za dużo..
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
https://www.fanfiction.net/s/13006735/1/An-Honest-Conversation
Dla wszystkich niezadowolonych z tego co Tui zrobiła.
ROZCZAROWANIE. Największą wadą jest zakończenie książki. Zamiana Darkstalkera w... w zupełnie innego smoka przy użyciu jego magii animusa. Wymazali mu całą pamięć i zmienili w jedno letniego smoczka. Oszukali go. Byłem przekonany, że w jakimś dobrym celu Foeslayer pojawia się w 2 arcu. Jest ona w zasadzie tam zbędna. Już lepsze byłoby zabicie go. WSZYSTKO byłoby lepsze.
CAŁY 2 arc opiera się na uświadomieniu czytelnikowi poprzez bohaterów, że zmiana smoków przy użyciu magii animusa jest zła. Więc, co robią bohaterowie? Postępują jak ci źli i robią to. Najwyraźniej oni mogą i wtedy jest to dobre. Cel uświęca środki tak? Dobry morał Tui, dzięki.
Darkstalker jest… skomplikowaną postacią. Jedni twierdzą ze złą a inni ze nie jest wcale zły. Nie uważam, że był zły. Miał trudne dzieciństwo. Nie tylko ze względu na to ze ojciec od razu po jego wykluciu się go nienawidził. Ale również inne smoki, ponieważ jego rodzice zapoczątkowali wojnę. Oni sam nie chcieli do tego doprowadzić. Również królowa chciała go zabić. I ach... ta wojna, nienawiść Lodo-Noco. Arctic i Foeslayer tylko się zakochali. Romeo i Julia trochę. Szkoda, że Artic stał się taki.
Darkstalker był inteligentnym smokiem i został zdradzony przez smoki, które kochał. (Chociaż mam wrażenie ze autorka w tym tomie próbowała zabrać mu tę inteligencję i zrobić głupszym.) Zasłużył na lepszy los.
Jakby tak się zastanowić to osobowość Darka po prostu znikła. Jakby nigdy nie istniał. I zakładając, że istnieje miejsce, gdzie po śmierci trafiają smoki to Dark tam nie trafi bo... bo nie istnieje, nie spotka ani Clearsight, ani Whiteout.
Peril zabijała setki smoków na arenie, a jakoś nikt jej za to nie wini. Więc dlaczego winić Darkstalkera?
Winter. Winter został potraktowany przez autorkę w bardzo słaby sposób. Od 6 tomu było widać ze Moon x Winter mieli najwięcej czasu antenowego ze sobą. Niby dla kogo Winter poświęcił swoje życie w królestwie Lodu? Tylko i wyłącznie dla brata? Nie. Oczywiście, że nie. Wiedział, że gdzieś na świecie ma smoka na którego może liczyć. Na oficjalnej stronie autorki była ankieta z kim powinna być Moon. Większość bo 70%+ zagłosowała na Wintera.
A dlaczego wybrała Qibliego? Bo jest on wzorowany na jej synu. Tyle i aż tyle. Słabe to bardzo.
W ogóle Winter został potraktowany jak zapomniana postać przez ostatnie 2 tomy. Nie tyle, ile w samej 10, ale już od 8 był ten problem.
https://www.fanfiction.net/s/13006735/1/An-Honest-Conversation
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDla wszystkich niezadowolonych z tego co Tui zrobiła.
ROZCZAROWANIE. Największą wadą jest zakończenie książki. Zamiana Darkstalkera w... w zupełnie innego smoka przy użyciu jego magii animusa. Wymazali mu całą pamięć i zmienili w jedno letniego smoczka. Oszukali go. Byłem przekonany, że w jakimś dobrym celu...