-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Książka trafiła w moje ręce właściwie przypadkiem, ale czy żałuję? Nie.
"Córka rzeki" to autobiografia napisana bardzo zgrabnie i przyjemnie się ją czyta. Co prawda raczej nie interesuję się Chinami, właściwie nic o tym kraju nie wiem, a tym bardziej już o czasach Mao i "Czerwonej książeczki", więc tym bardziej z przyjemnością zanurzyłam się w lekturę i dziwi mnie tak niska ocena i mała popularność.
Hong Ying opowiada o swoim dzieciństwie w chińskich slumsach nad rzeką Jangcy, z ogromną dokładnością opisując rodzinne zwyczaje, uciążliwe warunki. Nie szczędzi przy tym opisów o wypróżnianiu się, fizyczności, głodzie; o różnicy w jakości życia ludności ze slumsów i tych, którzy żyli w miastach.
Wydawałoby się, że Hong Ying będzie prowadziła takie samo życie, jak jej rodzice, na granicy głodu, z wieloma potomkami, nieszczęśliwie. Jednak poznaje nauczyciela historii, który diametralnie zmienia jej postrzeganie świata.
Autorka bardzo dobrze ukazała czasy Mao Tse-Tunga, o których wcześniej nie miałam pojęcia i bardzo jej za to dziękuję, bo dobrze jest poznawać świat, nawet w słowach.
Książkę mogę polecić wszystkim, nawet tym niezbyt lubiącym autobiografie, zwłaszcza, że ma niecałe 300 stron i czyta się ją szybko. :)
Książka trafiła w moje ręce właściwie przypadkiem, ale czy żałuję? Nie.
"Córka rzeki" to autobiografia napisana bardzo zgrabnie i przyjemnie się ją czyta. Co prawda raczej nie interesuję się Chinami, właściwie nic o tym kraju nie wiem, a tym bardziej już o czasach Mao i "Czerwonej książeczki", więc tym bardziej z przyjemnością zanurzyłam się w lekturę i dziwi mnie tak...
Pan Redaktor Wojciech Mann. Chyba nie ma w Polsce osoby, która choć trochę interesuje się muzyką i nie kojarzy Pana Wojtka, choćby z telewizji, z Szansy na sukces. Pana Wojtka wręcz nie da się nie lubić, jego skromność, ale zarazem cięty i inteligentny żart - uwielbiam. Dziś nie wyobrażam sobie piątkowego i niedzielnego poranka w Trójce bez Pana Manna. Prócz swojej własnej osoby, serwuje również świetną muzykę.
Pan Wojtek w swojej książce opowiada o swojej "muzycznej" młodości - jak zaczynał, dlaczego nie został tym saksofonistą, jak wtedy zdobywało się muzykę i z jakimi zagranicznymi muzykami imprezował, no i przede wszystkim - opisuje swój redaktorski rozwój.
Przyznaję - nie znam czasów, o których Pan Wojtek pisze w swojej książek, urodziłam się w latach 90' i wszystko zawsze było dla mnie dostępne. Tym bardziej ciekawe było dla mnie to, jak wtedy funkcjonował przemysł muzyczny w naszym kraju i że wcale tak łatwo nie było. Mimo to słowo "niemożliwe" schodziło na dalszy plan.
Ta książka to jedna wielka ciekawostka, zwłaszcza dla młodszych osób, które chcą się dowiedzieć czegoś więcej, i o Panu Wojtku, i o muzyce, która w rock and rollowym serduchu pana redaktora gra do dziś :) Czyta się szybko i przyjemnie, książka idealna na jeden wieczór, ja pochłonęłam i chciałabym więcej. Polecam!
Pan Redaktor Wojciech Mann. Chyba nie ma w Polsce osoby, która choć trochę interesuje się muzyką i nie kojarzy Pana Wojtka, choćby z telewizji, z Szansy na sukces. Pana Wojtka wręcz nie da się nie lubić, jego skromność, ale zarazem cięty i inteligentny żart - uwielbiam. Dziś nie wyobrażam sobie piątkowego i niedzielnego poranka w Trójce bez Pana Manna. Prócz swojej własnej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to