-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2018-09-05
2015-06-24
2015-09-10
2014-04-27
2013-05-30
2013-05-03
2013-04-24
Chwilę temu przewróciłam ostatnią kartkę powieści Jacka Dukaja pt. „Lód”. Już w trakcie lektury wiedziałam, że opiszę swoje odczucia jej towarzyszące, a teraz nareszcie mam przed sobą klawiaturę, nowy dokument w Wordzie i… Nie wiem, co napisać, bo w głowie kłębi mi się tysiąc myśli i opinii, do tego diametralnie różniących się między sobą.
„Lód” był moim pierwszym spotkaniem z twórczością Dukaja, o którym słyszałam już wcześniej, ale ciągle odkładałam poznanie go, jak się okazało – niesłusznie. Akcja dzieje się w Europie lat dwudziestych ubiegłego wieku, jednak historia z „Lodu” różni się od tej naszej. Pierwsza wojna światowa nigdy nie wybuchła, Rosją nadal włada wszechmogący Car. I to bynajmniej nie jedyna różnica… Książka przyciąga wzrok, jest ogromna. Dziesięć rozdziałów zajmuje aż 1050 stron! Jednak objętość nie powinna zniechęcić do przeczytania, ale o tym za chwilę. Z pewnością jednak rozmiary sprawiają, że nie jest to rozrywka na dwa – trzy wieczory, mnie trzymała przy sobie przez dwa tygodnie, wieczór w wieczór. Co w niej przyciąga?
Rozmach. Historia, którą oferuje czytelnikowi Dukaj, rozgrywa się na wielu płaszczyznach. Od brudnych, ciasnych oficyn w Warszawie, poprzez zbytki luksusowej Kolei Transsyberyjskiej, po bogate mieszkania arystokracji w Irkucku pod Lodem, rządzonym przez enigmatycznego Pobiedonoscewa. Wspomniałam wcześniej o różnicach między światem wykreowanym przez pisarza a realnym. Ta jest bardzo ważna – Lód nie jest znanym z rzeczywistości lodem, to siła, niezmierzona i nieobliczalna, bo przez nikogo do końca nie poznana. Im bliżej do Lodu, tym wszystko staje się bardziej proste, klarowne. Przestają istnieć półprawdy. Jest tylko prawda i fałsz, dobro i zło, biały i czarny, bez całej gamy odcieni szarości. Ogarnia on Europę. Wszystko zaczęło się w Rosji, ale lute są już w Warszawie i powoli, lecz nieubłaganie prą na zachód. Czym one są? To stworzenia (choć ta nazwa nie jest może zbyt fortunna, gdyż nie wiadomo nawet, czy lute żyją) nierozłącznie związane z Zimą, anioły Mrozu. Część ludzi widzi w nich utrudnienie, gdy pojawiają się w miastach, ale z ich obecności można też czerpać ogromne zyski – jest niezbędna do wytwarzania zimnaza, nowego metalu, niezwykle wytrzymałego i przez to bardzo cennego.
Zima nie tylko zamraża, dzieli też ludzi. Carowi nie podoba się taki stan rzeczy, chce pozbyć się wszechobecnego Lodu ze swego kraju, bowiem uniemożliwia jego normalne funkcjonowanie. Jest to jednak sprzeczne z interesami właścicieli ogromnych firm zajmujących się przemysłem zimnazowym. Jeśli nie będzie Lodu, nie będzie też lutych, a wtedy ich fabryki upadną. Właśnie pomiędzy te dwie strony konfliktu przypadek? los? rzuca Benedykta Gierosławskiego, Polaka, studenta, uzdolnionego matematyka ze skłonnościami do hazardu, a także, według niektórych, syna tajemniczego Ojca Mroza, jedynej istoty, która potrafi porozumieć się z lutymi…
Jakby tego było mało, do sprawy miesza się sekta marcynowców, naśladowców św. Marcyna, podzielona przez wewnętrzne konflikty, ale jednomyślna w uwielbieniu Lodu, a także cała plejada postaci znanych z „prawdziwej” historii. Tesla, Piłsudski, Rasputin, wszyscy znani-nieznani, ponieważ działający w rzeczywistości odmiennej od tej, którą można znaleźć w podręcznikach do historii, dlatego też ich losy toczą się zupełnie inaczej.
Gierosławski zostaje niemal przemocą wsadzony do jednego z wagonów Kolei Transsyberyjskiej z nakazem odnalezienia i porozmawiania z Ojcem. Sprawa z pozoru banalna, okazuje się jednak daleko bardziej skomplikowana, tym bardziej, że bohaterem targają sprzeczne emocje, stwierdza nawet, że nie istnieje. Wynika z tego bardzo specyficzna narracja, zastosowana w książce.
Ciężko opisać tu choćby najbardziej istotne wątki, bo Dukajowi zajęło to ponad 1000 stron, a ja mam do dyspozycji ledwo jedną. Nie zamierzam też streszczać fabuły, gdyż takie postępowanie jest niewybaczalne w przypadku recenzji, a poza tym obfituje ona w nagłe i niespodziewane zwroty akcji, które za każdym razem zaskakują czytelnika i pozostawiają go z mętlikiem w głowie.
Do tej pory wyrażałam się o powieści w superlatywach, teraz czas wymienić także wady. Książka jest dla mnie nieco zbyt długa, zbyt rozwlekła. Miała to być zaleta, ale mnie mimo wszystko znudziła w pewnych momentach, mam wrażenie, że dałoby się ją skrócić bez szkody dla treści. Język, którym została napisana, jest dość ciężki, stylizowany, pełen rusycyzmów. Lektura wymaga od czytelnika pełnego skupienia, nie da się tego dzieła czytać w autobusie albo ukradkiem na lekcji.
Jacek Dukaj otrzymał za napisanie „Lodu” prestiżową nagrodę im. Janusza A. Zajdla. A ja tę książkę zwyczajnie polecam. Warto po nią sięgnąć, wyruszyć w podróż po zamrożonej Rosji, przypatrywać się nowym odkryciom. Zamiast czytać masowo produkowany, fantastykopodobny chłam, poznać polskiego pisarza i jego dzieło, które trudno zakwalifikować do jednego, jasno określonego gatunku. Gwarantuję niezapomniane wrażenia i chwilę refleksji, pojawiającą się po ostatniej kropce.
Chwilę temu przewróciłam ostatnią kartkę powieści Jacka Dukaja pt. „Lód”. Już w trakcie lektury wiedziałam, że opiszę swoje odczucia jej towarzyszące, a teraz nareszcie mam przed sobą klawiaturę, nowy dokument w Wordzie i… Nie wiem, co napisać, bo w głowie kłębi mi się tysiąc myśli i opinii, do tego diametralnie różniących się między sobą.
„Lód” był moim pierwszym...
2013-03-22
2012-02-22
2011-12-20
2011-12-14
2011-01-08
2011-01-16
2011-01-18
2011-01-20
2011-01-22
Długo zwlekałam z dobrnięciem do końca sagi i chyba lepiej by było, gdybym tego nie zrobiła. Przekonałam się tylko, że Sapkowski ewidentnie nie ma talentu do zakończeń.
Długo zwlekałam z dobrnięciem do końca sagi i chyba lepiej by było, gdybym tego nie zrobiła. Przekonałam się tylko, że Sapkowski ewidentnie nie ma talentu do zakończeń.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-23
2011-01-25
2011-01-27
2011-02-02
Tę książkę mogłabym z pełną świadomością nazwać moją Biblią.
Tę książkę mogłabym z pełną świadomością nazwać moją Biblią.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to