Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pierwszy raz zetknęłam się z prozą Piotra Milewskiego podczas lektury jego "Dzienników japońskich". Lektura tamtej książki wywarła na mnie duże wrażenie, wzmocniła chęć wyjazdu do Kraju Kwitnącej Wiśni. Dlatego, kiedy po powrocie z ojczyzny gejsz i samurajów usłyszałam, że Pan Piotr pisze kolejną książkę, której bohaterem ma być Dolne Miasto, nie mogłam się doczekać.
Dolne Miasto w Tokio wywarło na mnie największe wrażenie, najbardziej przypadło mi do gustu. Klimat Shitamachi jest naprawdę wyjątkowy.
Książka "Tokio. Opowieści z Dolnego Miasta" spełniła moje oczekiwania. Oczami Autora mogłam jeszcze raz zobaczyć klimatyczne miejsca, wąskie uliczki, ludzi w ich naturalnym środowisku. Wraz z kolejnymi rozdziałami przenosiłam się do japońskiej stolicy, zarówno do teraźniejszości jak i do przeszłości.
Piotr Milewski posiada ogromną, szczegółową wiedzę na różne tematy związane z Tokio, od historii, wierzeń, architektury po współczesne struktury i powiązania społeczne. Swoją wiedzę i doświadczenia przelał na karty książki, ale to nie Autor jest jej bohaterem. Bohaterem jest Dolne Miasto i ludzie, którzy w nim żyją i mieszkają.
Książkę Piotra Milewskiego polecam każdemu, kto interesuje się kulturą japońską. Zapewniam, że droga od ostatniej strony do kupna biletu może okazać się bardzo krótka, albowiem Milewski "zaraża" pasją do Tokio, mimo iż ma ono również swoje ciemne strony. Miło będzie wybrać się tam ponownie i zobaczyć miejsca, które oficjalnie zniknęły z map, nie istnieją w popularnych przewodnikach, a które warto zobaczyć i chłonąć ich klimat.

Pierwszy raz zetknęłam się z prozą Piotra Milewskiego podczas lektury jego "Dzienników japońskich". Lektura tamtej książki wywarła na mnie duże wrażenie, wzmocniła chęć wyjazdu do Kraju Kwitnącej Wiśni. Dlatego, kiedy po powrocie z ojczyzny gejsz i samurajów usłyszałam, że Pan Piotr pisze kolejną książkę, której bohaterem ma być Dolne Miasto, nie mogłam się doczekać.
Dolne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Moja martwa dziewczyna" na pewno przykuwa uwagę potencjalnych czytelników zarówno tytułem jak i okładką. O co tu chodzi? Uspokajam, że na pewno nie o nekrofilię. ;)
Autor wykreował świat, w którym mieszają się świat żywych ze światem umarłych, z przewagą tego drugiego, w końcu akcja odbywa się na cmentarzu pełnym "zwykłych" szczątków oraz całą gamą nieumarłych istot. Autor bazuje na folklorze słowiańskim, ale czerpie również z innych źródeł. Istny tygiel narodów, no, w tym przypadku stworzeń.
Głównym bohaterem powieści jest Piotr, człowiek, zakochany w Jutce, którą odwiedza na cmentarzu, gdzie mieszka jego zombie. Już na początku książki dowiadujemy się, że Piotrek musi dzielić się ukochaną z północnicą. Do tego dochodzi tajemnicze morderstwo. Trup na cmentarzu nie powinien nikogo dziwić, ale okoliczności popełnienia zbrodni wskazują, że to nie było zwyczajne morderstwo. Szalone trio pod postacią Jutki, Piotra i Kaśki podejmuje się śledztwa w tej sprawie.
Dużym atutem powieści są bohaterowie. Może te postacie nie są zbyt skomplikowane, ale przynoszą radość. I o to właśnie chodzi w dobre rozrywce.
Okraszone humorem, wątkiem romantycznym i scenami erotycznymi poszukiwania przestępcy, plus lekkie pióro Autora sprawiają, że "Moja martwa dziewczyna" to świetna lektura. Niemniej, nie można zarzucić jej płytkości. Autor przedstawia świat oczami człowieka, za pomocą swoich postaci pokazuje świat, w którym miłość między osobnikami tej samej płci oraz poliamoria to nic złego.
Mi "Moja martwa dziewczyna" przypadła do gustu. Polecam każdemu, kto chce miło spędzić popołudnie lub dłuższe wieczory przy lekturze.

"Moja martwa dziewczyna" na pewno przykuwa uwagę potencjalnych czytelników zarówno tytułem jak i okładką. O co tu chodzi? Uspokajam, że na pewno nie o nekrofilię. ;)
Autor wykreował świat, w którym mieszają się świat żywych ze światem umarłych, z przewagą tego drugiego, w końcu akcja odbywa się na cmentarzu pełnym "zwykłych" szczątków oraz całą gamą nieumarłych istot. Autor...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To, co najbardziej lubię w prozie Aleksandry Bednarskiej jest jej niepowtarzalny styl. Nie znalazłam jeszcze na polskim rynku wydawniczym drugiego autora czy autorki, którzy pisaliby w podobny sposób. Niepowtarzalne, pomysłowe porównania i metafory, klimat tak gęsty, że gdyby ktoś próbował ciąć go siekierą, ta wbiłaby się w powietrze i ani drgnęła.

"Brudne sprawki wujaszka Hana" to dziewięć opowiadań, które łączą tytułowy wujaszek oraz niepojęta ludzkimi zmysłami groza. Świat żywych miesza się ze światem umarłych. Bohaterowie są z jednej strony rzeczywiści i naturalni, ale z drugiej mierzą się z rzeczami niepojętymi w sposób całkiem spokojny. Jakby to była normalka.
Wszystkie opowiadania mi się podobały i wywarły wrażenie, ale gdybym miała wskazać ulubione byłyby to: "Zjedz mnie i wypij", opowiadanie tak dobre i szalone, że nie sposób o nim zapomnieć, a trawi się je dłużej niż mocny kwas trawi ludzkie włosy.

Bednarska zabiera czytelnika w podróż do Azji, gdzie wspaniałe smaki i zapachy mieszają się z odorem rozkładu i strachu. Robi to w sposób, moim zdaniem, wyjątkowy i specyficzny tylko dla Niej. W dodatku z tych opowiadań można się trochę dowiedzieć o kulturze Dalekiego Wschodu. (Autorka doskonale zna się na rzeczy, jest ekspertem). Z pewnością warto mieć na Bednarską oko i czekać na jej kolejne książki.

To, co najbardziej lubię w prozie Aleksandry Bednarskiej jest jej niepowtarzalny styl. Nie znalazłam jeszcze na polskim rynku wydawniczym drugiego autora czy autorki, którzy pisaliby w podobny sposób. Niepowtarzalne, pomysłowe porównania i metafory, klimat tak gęsty, że gdyby ktoś próbował ciąć go siekierą, ta wbiłaby się w powietrze i ani drgnęła.

"Brudne sprawki wujaszka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Według mnie "Tygiel Dusz" jest zbyt rozlazłą powieścią fantasy, którą można by zamknąć w trzystu stronach. Dialogi są przegadane, opisy zachowań postaci momenatmi wręcz karykaturalne, a porównanie męskiego przyrodzenia do śliwek infantylne. W powieści sporo jest takich kwiatków, niestety nie wiadomo, czy to wina samego Autora czy tłumacza. Tematyka nie powala oryginalnością, a bohaterowie są mało charakterystyczni, a najbardziej mdłą postacią jest główny bohater, Caldan.
Wymęczyła mnie ta lektura i nie mam ochoty sięgnąć po kolejny tom.

Według mnie "Tygiel Dusz" jest zbyt rozlazłą powieścią fantasy, którą można by zamknąć w trzystu stronach. Dialogi są przegadane, opisy zachowań postaci momenatmi wręcz karykaturalne, a porównanie męskiego przyrodzenia do śliwek infantylne. W powieści sporo jest takich kwiatków, niestety nie wiadomo, czy to wina samego Autora czy tłumacza. Tematyka nie powala...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

4 czerwca 1989 roku na placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie miały miejsce zamieszki, w wyniku których śmierć poniosło kilkaset osób, a świat obiegło zdjęcie mężczyzny, który w samotności stanął na drodze przed czołgiem.
Tego samego dnia, dokładnie o godzinie 3:05 urodziła się Yao Minzhu - główna bohaterka powieści Sheng Keyi pt. “Tęczujący popiół”. Tytuł oryginalny 錦灰 w dosłownym tłumaczeniu oznacza brokat, drobinki, jaskrawy, opalizujący, wyszywany kolorową nicią i popiół. Joanna Krenz jako jedna z pierwszych podjęła się tłumaczenia, a epitet “tęczujący” zaczerpnięty został z wiersza Adama Ważyka “Posłanie do przyjaciela”. Sheng Keyi jest wciąż młodą autorką z Chin, a chyba największy rozgłos na Zachodzie przyniosła jej powieść “Dziewczyny z północy”. Tęczujący popiół wciąż nie został przetłumaczony na język angielski, dlatego tym większe brawa należą się polskiej tłumaczce, za piękne tłumaczenie odwzorujące trudną prozę Sheng Keyi, poprzetykaną metaforami, porównaniami i wieloma innymi zabiegami stylistycznymi.
Powieść ta po raz pierwszy została wydana w 2018 roku w Tajlandii przez wydawnictwo Lianjing. Nie bez powodu książka jest zakazana w Chinach kontynentalnych. Jej alegoryczna treść przywołuje na myśl skojarzenia z Rokiem 1984, Folwarkiem zwierzęcym Orwella oraz z Nowym Wspaniałym Światem Huxleya.
Sheng Keyi w “Tęczującym popiele” przenosi czytelnika do alegorycznego miasteczka o znaczącej nazwie Ewangelia. Miasto zostało sztucznie utworzone z ludzi pochodzących z trzynastu różnych grup etnicznych. Z założenia miała to być kraina mlekiem i miodem płynąca, lecz jak się okazuje, utopie trwają krótko.
Oczami dziennikarki, Yao Minzhu, która przyjechała do Ewangelii, by odszukać swojego ukochanego, obserwujemy miasteczko i życie jego mieszkańców, a także zwierząt. Powieść nie ma zwartej fabuły, która prowadziłaby czytelnika od punktu A do punktu Z. Jest to raczej zbiór powiązanych ze sobą losów ludzkich, zwierzęcych, roślinnych i boskich. Dla znawców kultury Państwa Środka to gratka w poszukiwaniu ukrytych znaczeń i nawiązań. Ale nawet przeciętny człowiek, który wie o Chinach tyle co wszyscy, będzie w stanie zrozumieć, o czym naprawdę jest ta książka. W końcu nie bez powodu chińskie władze objęły powieść cenzurą.
Pod postacią metafor Sheng Keyi w piękny językowo, choć czasem bardzo dosłowny i na granicy smaku sposób przedstawia różne aspekty społeczne, będące udręką dla mieszkańców Chin: wymuszony altruizm, obietnica bogactwa, kontrola urodzeń, władza, korupcja, ogólny ucisk mieszkańców, którzy do pewnego momentu wierzą, że żyją w utopii. Co rusz wybucha jakaś gorączka złota.
“Tęczujący popiół” to powieść, w której brutalna codzienność zaciera się z realizmem magicznym. Autorka prowadzi czytelnika na granicy jawy i snu. Czasem można odnieść wrażenie, że poziom absurdu jest zbyt wysoki, by niektóre te rzeczy mogły się dziać naprawdę. Ale kiedy tylko zagłębimy się w historii Chin…
Życie w Ewangelii płynie swoim torem, a główna bohaterka uparcie pisze artykuł o mieście, bo chce, by Ewangelię poznał cały świat. Jest jednak pewien problem - Yao cierpi na przypadłość zwaną metaforozą. Choroba ta polega na nadużywaniu metafor. Co więc jest prawdą, a co metaforą? Czy Ewangelia istnieje naprawdę, czy jest tylko metaforą? A jeśli nawet jest metaforą, to czy nie może istnieć?
Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
“Tęczujący popiół” to powieść nieszablonowa, nieprzewidywalna. Autorka bawi się narracją. Czasem widzimy świat oczami głównej bohaterki Yao, czasem oczami lokalnej dziwki, która prawdopodobnie jest boginką zaklętą w drzewie, a czasem nawet oczami knura lub psa. Uważam, że to jedna z ważniejszych współczesnych książek, a głos Sheng Keyi powinien sięgnąć naprawdę daleko.

4 czerwca 1989 roku na placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie miały miejsce zamieszki, w wyniku których śmierć poniosło kilkaset osób, a świat obiegło zdjęcie mężczyzny, który w samotności stanął na drodze przed czołgiem.
Tego samego dnia, dokładnie o godzinie 3:05 urodziła się Yao Minzhu - główna bohaterka powieści Sheng Keyi pt. “Tęczujący popiół”. Tytuł oryginalny 錦灰 w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

22 lutego 2022 miała miejsce polska premiera powieści autorstwa Sheng Keyi „Dziewczny z północy”. Okładka przedstawia kontury azjatyckiej dziewczyny na czystym białym tle. Dziewczyna ma zamknięte oczy, kąciki jej ust skierowane są w dół. Wygląda tak, jakby marzyła o czymś, wystawiwszy twarz na słońce. To miła dla oka twarz.
Na pierwszej stronie poznajemy Qian Xiaohong, zwyczajną dziewczynę z Hunanu, króra jednak ma nietypowy problem jej piersi się zbyt duże.
Po takim wstępie, w którym czytamy o piersiach bohaterki jak o osobnym bycie, można spodziewać się wiele. Ale na pewno mylnie można oczekiwać, że "Dziewczyny z północy" to opowieść o seksie lub romansach. Te tam, owszem, znajdziemy, ale schodzą na drugi plan. "Dziewczyny z północy" to przede wszystkim opowieść o trudach współczesnego mieszkańca/mieszkanki północnych Chin. Qian Xiaohong jako nastolatka zostaje wyrzucona z rodzinnego domu i postanawia wybrać się na południe, do krainy mlekiem i miodem płynącej. Po drodze zabiera koleżankę, młodziutką Sijang. Kiedy dziewczęta dojeżdżają do Shenzhen, od początku walczą z przeciwnościami losu, biurokracją oraz krzywdzącymi stereotypami i mężczyznami. Dotyczy to zwłaszcza Xiaohong, której piersi autorka porównuje do melonów. Istne utrapienie.
Sheng Keyi nie produkuje rozległych na kilka stron opisów. Można powiedzieć, że prawie w ogóle ich tam nie ma, a mimo to wyraźnie, przez pryzmat oczu i uczuć bohaterów, widzimy biedną północ i rozwijające się południe. Autorka dużą wagę przywiązuje do warstwy emocjonalnej. Co mi się najbardziej podoba w tej książce to sposób wyrażania uczuć i emocji - prosty i subtelny, a mówiący tak wiele.
Można powiedzieć, że osią powieści są piersi kochanej Xiaohong. Wszystko kręci się wokół nich. Dużą sympatią darzę również Sijang, która jest przeciwieństwem Xiaohong; nawet jej piersi są malutkie.
"Dziewczyny z północy" to obraz chińskiej warstwy społecznej - ludzi, którzy gotowi są na wiele poświęceń, by móc utrzymać rodzinę, by wieść lepsze życie. Głównymi aktorkami dramatów są młode kobiety, ale nie powiedziałabym, że to powieść stricte feministyczna. Z pewnością autorka nie narzuca czytelnikowi własnego światopoglądu. Nie musi w sposób nachalny przekazywać swoich myśli. Robi to za pomocą postaci, a czytelnik, na tej podstawie, może sam wyrobić sobie zdanie. Lubię takie nienachalne przedstawianie ważnych spraw.
Jedyną wadą książki jest kilka usterek warsztatowo-technicznych. Nie wpływa to jednak na odbiór lektury. Nie mogłam się od niej oderwać. Naprawdę polubiłam te dziewczyny – Xiaohong, Sijang i inne, które poznałam podczas tej czytelniczej podróży do Chin. Aż chce się kupić bilet do Pekinu, pojechać na południe i poznać wszystkie Xiaohong i Sijang. Bo takie dziewczyny tam są naprwadę. I zasługują na zainteresowanie, podziw, pomoc i nasze wsparcie.

22 lutego 2022 miała miejsce polska premiera powieści autorstwa Sheng Keyi „Dziewczny z północy”. Okładka przedstawia kontury azjatyckiej dziewczyny na czystym białym tle. Dziewczyna ma zamknięte oczy, kąciki jej ust skierowane są w dół. Wygląda tak, jakby marzyła o czymś, wystawiwszy twarz na słońce. To miła dla oka twarz.
Na pierwszej stronie poznajemy Qian Xiaohong,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Najpierw zatrzęsła się ziemia i drżeli Japończycy. Potem nadeszła ogromna fala tsunami i Japończycy się bali. ALe jeszcze potem zadrżał cały świat - w elektrowni atomowej Fukushima Dai-Ichi doszło do awarii.
Zaledwie kilka miesięcy po katastrofie Riku przeprowadza się wraz z ojcem do miejsca, z którego wszyscy uciekają. A jednak niektórzy zostali. Mieszkańcy miejscowości położonych w pobliżu elektrowni atomowej próbują dostosować się do nowej rzeczywistości. Riku zostaje przyjęty w szkole jak obcy, odmieniec, który nie rozumie, co tu zaszło. Jest bardzo samotny. Jednak potem wybiera się do metaforycznego królestwa bieli, gdzie poznaje osobliwego przyjaciela, a charakter i podejście do życia chłopca ulegają zmianom.
"Riku i królestwo bieli" to smutna, lecz prawdziwa opowieść o stracie, katastrofie, dorastaniu i samotności.

Najpierw zatrzęsła się ziemia i drżeli Japończycy. Potem nadeszła ogromna fala tsunami i Japończycy się bali. ALe jeszcze potem zadrżał cały świat - w elektrowni atomowej Fukushima Dai-Ichi doszło do awarii.
Zaledwie kilka miesięcy po katastrofie Riku przeprowadza się wraz z ojcem do miejsca, z którego wszyscy uciekają. A jednak niektórzy zostali. Mieszkańcy miejscowości...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Widzicie to małe kiwi na okładce? Uroczy nielot sprawia, że już byłam zaintrygowana i ciekawa tej podróży, w którą zabierze nas Autorka.
A zabiera nas na sam koniec świata.

Zuza zupełnie niespodziewanie rozstaje się z narzeczonym, po czym pakuje walizki i leci do Nowej Zelandii, by nacieszyć się nowym stanem singielki, gdzie ma dorabiać jako au pair. W sylwestrową noc poznaje zabójczo przystojnego młodego mężczyznę. Brzmi znajomo? Warto poczekać na rozwój wydarzeń. Simon okazuje się bardzo intrygującą osobą. Można go lubić lub nie, tak samo jak Zuzę. Jak to w życiu. ;)

Autorka, poprzez swoją bohaterkę, pokazuje nam piękno Nowej Zelandii. Gwieździste niebo, czarne plaże, egzotyczne zwierzęta. Umiejscowienie akcji w tym odległym kraju to moim zdaniem ogromna zaleta książki. Spodziewam się, że już krótko po premierze wzrośnie popyt na bilety lotnicze do kiwilandu (no chyba że ktoś oglądał Władcę Pierścieni, to już jakieś pojęcie o widokach ma ;)). Dzikie plaże i lasy tworzą klimat. Ale równie fascynujące jest miasto. Nawet jeśli nie przepadacie za romansami, a przystojny Simon nie skradnie waszych serc, zrobi to Nowa Zelandia.
Może się również spodobać styl Modrzyńskiej; niesamowicie lekki sprawia, że książkę można połknąć w kilka godzin. Nie brakuje też humoru i pikantnych opisów
Trochę rozczarowało mnie zakończenie, ale nic więcej nie zdradzę. ;)

Książkę oceniam 7/10. Uważam, że jest bardzo dobra w swojej kategorii. Debiut na pewno udany. :)

Widzicie to małe kiwi na okładce? Uroczy nielot sprawia, że już byłam zaintrygowana i ciekawa tej podróży, w którą zabierze nas Autorka.
A zabiera nas na sam koniec świata.

Zuza zupełnie niespodziewanie rozstaje się z narzeczonym, po czym pakuje walizki i leci do Nowej Zelandii, by nacieszyć się nowym stanem singielki, gdzie ma dorabiać jako au pair. W sylwestrową noc...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystko zaczyna się od staruchy, która stoi przy drodze i sprawia, że włoski stają dęba. Jednak dalej Autor nieco schodzi z przerażającego tonu i wchodzi w lekki humor. Można powiedzieć, że to miszmasz gatunków, bo trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy to horror, czy fantasy, a może jeszcze coś innego. Takie mieszanie gatunków/pisanie w nieokreślonym gatunku może doprowadzić do "rozjechania się" powieści, ale nie tutaj. W "Jestem przy tobie" śmiech przeplata się ze strachem, ale jest rzecz, która trzyma do samego końca: tajemnica. Kim tak naprawdę jest babcia, która niemal została potrącona przez pacjenta psychiatry Sławomira Bugieniaka? Czym jest Licho? I jak się to wszystko skończy?
Przez całą lekturę czekamy na odpowiedzi, a po drodze Autor dorzuca kilka barwnych postaci z mitologii słowiańskiej.

Bardzo wciągająca książka. Można ją "połknąć" w jeden dzień. Czyta się samo. Udany debiut Michała Wyzgi.
Polecam każdemu, kto szuka przyjemnej, rozrywkowej lektury.

Wszystko zaczyna się od staruchy, która stoi przy drodze i sprawia, że włoski stają dęba. Jednak dalej Autor nieco schodzi z przerażającego tonu i wchodzi w lekki humor. Można powiedzieć, że to miszmasz gatunków, bo trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy to horror, czy fantasy, a może jeszcze coś innego. Takie mieszanie gatunków/pisanie w nieokreślonym gatunku może...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nietypowa książka na jeden wieczór. Polecam.

Nietypowa książka na jeden wieczór. Polecam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Sam pomysł jest niezły, jednak sposób, w jaki Autorka przepycha fabułę do przodu, aż razi. Wszystko prosto i gładko zmierza od punktu A do punktu B. Czytelnik oczekuje jakiś trudności, jednak nawet w sytuacjach kryzysowych zagrożenie może i istnieje, ale Autorka w mało logiczny sposób je pomija. Opisy scen, które powinny wywołać dreszcze skrócone są do minimum, przez co po prostu przelatują przez głowę nie wzbudzając pożądanych emocji. Dialogi nie powalają, a często ich klimat jest nieadekwatny do powagi sytuacji. Ani jeden z bohaterów nie wydał mi się sensowny i prawdziwy, a podejmowane przez nich decyzje często kłócą się nie tylko z logiką, ale też z ludzką naturą. Korekta nie wychwyciła kilku powtórzeń i literówek. Zdecydowanie można by fabułę rozwinąć, nie wspominając już o opisach świata, które są bardzo ubogie w szczegóły. Podczas czytania może irytować kilka często powtarzających się zwrotów. Autorka wprost nawiązuje do "Roku 1984" Orwella, jednak na wspomnieniu dzieła się kończy. Cierpliwość wynagradza ostatni rozdział, gdzie w końcu udaje się czytelnika zaskoczyć. Ale nawet i to może się wydawać lekko naciągane.
Pozycja dla niewymagających.

Sam pomysł jest niezły, jednak sposób, w jaki Autorka przepycha fabułę do przodu, aż razi. Wszystko prosto i gładko zmierza od punktu A do punktu B. Czytelnik oczekuje jakiś trudności, jednak nawet w sytuacjach kryzysowych zagrożenie może i istnieje, ale Autorka w mało logiczny sposób je pomija. Opisy scen, które powinny wywołać dreszcze skrócone są do minimum, przez co po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo polecam tym, którzy lubią historie miłosne i tajemnice nie z tego świata.

Bardzo polecam tym, którzy lubią historie miłosne i tajemnice nie z tego świata.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety nie dobrnęłam do końca. Jak dla mnie styl Tolkiena jest zbyt ciężki, a opisy przyrody przydługie.

Niestety nie dobrnęłam do końca. Jak dla mnie styl Tolkiena jest zbyt ciężki, a opisy przyrody przydługie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na szczęście tę powieść Sparks'a przeczytałam jako pierwszą i dosłownie płakałam. Niestety po kilku kolejnych książkach tego autora zdążyłam się nim znudzić. Jest bardzo przewidywalny.

Na szczęście tę powieść Sparks'a przeczytałam jako pierwszą i dosłownie płakałam. Niestety po kilku kolejnych książkach tego autora zdążyłam się nim znudzić. Jest bardzo przewidywalny.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zabawna, wzruszająca, prawdziwa. Na początku było ciężko załapać kto jest kim, ale po kilku stronach można już się przyzwyczaić do takiego stylu pisania.

Zabawna, wzruszająca, prawdziwa. Na początku było ciężko załapać kto jest kim, ale po kilku stronach można już się przyzwyczaić do takiego stylu pisania.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałam już wcześniej powieści Musso, ale ta wywarła na mnie największe wrażenie. Jest tak owiana tajemnicą, że koniecznie chce się jak najszybciej dobrnąć do końca.

Czytałam już wcześniej powieści Musso, ale ta wywarła na mnie największe wrażenie. Jest tak owiana tajemnicą, że koniecznie chce się jak najszybciej dobrnąć do końca.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta powieść to klasyk. W szkole podstawowej jak szalona biegałam do biblioteki wypożyczać kolejne części jedna za drugą, a trzeba mieć na uwadze, że miałam wtedy wakacje. "Ania z Zielonego Wzgórza" bawi, rozczula, uczy. Piękny język i opisy przyrody sprawiały, że czułam się tak, jakbym sama mieszkała na Wyspie św. Edwarda.

Ta powieść to klasyk. W szkole podstawowej jak szalona biegałam do biblioteki wypożyczać kolejne części jedna za drugą, a trzeba mieć na uwadze, że miałam wtedy wakacje. "Ania z Zielonego Wzgórza" bawi, rozczula, uczy. Piękny język i opisy przyrody sprawiały, że czułam się tak, jakbym sama mieszkała na Wyspie św. Edwarda.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie mogłam się oderwać. Po przeczytaniu "Igrzysk", prawie każda historia wydaje mi się mało ciekawa.

Nie mogłam się oderwać. Po przeczytaniu "Igrzysk", prawie każda historia wydaje mi się mało ciekawa.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to