spiritus_libri

Profil użytkownika: spiritus_libri

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 dni temu
250
Przeczytanych
książek
526
Książek
w biblioteczce
46
Opinii
108
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 2 cytaty
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Na początek pragnę zaznaczyć, że odnosząc się do osoby autorskiej, będę, zgodnie z jego preferencją używać zaimków oni (they/them) wraz z odpowiednią odmianą słów. Niestety, nie zostało to uszanowane przez wydawnictwo i w tłumaczeniu zostały użyte zaimki he/him, co moim zdaniem, jest powodem do wstydu, szczególnie gdy wydajemy pozycję, w której temat braku szacunku do osób niebinarnych zostaje poruszony. Skoro już decydujemy się na wydanie książki w takiej tematyce, to pasowałoby zrobić to w odpowiedni sposób. Choć pewnie będę mieć problemy, żeby pisać z zastosowaniem odpowiednich zaimków, to dołożę wszelkich starań, aby uszanować osobę autorską i odpowiednio ich przedstawić.

Nie miałabym pojęcia o tym fakcie, gdyby nie pewien Tiktok, na który natrafiłam podczas lektury. Bardzo się cieszę, że zostało to wytknięte i nie przeszło to bez echa. Nie widzę sensu wydawać takiej książki, jeśli nie robimy tego z szacunkiem do osoby autorskiej. Skoro osoby z wydawnictwa nie zadały sobie trudu, by sprawdzić jakimi zaimkami się oni posługują, to skąd w ogóle zainteresowanie? Chodziło tylko o to, by mieć queerowy tytuł w swoim katalogu? Niestety, ale właśnie takie odniosłam wrażenie.

Naprawdę ciężko mi napisać cokolwiek o tej książce. Nie jest to powieść, nie jest to fikcja, którą mogę oceniać wedle mojego gustu. Nie mogę ocenić tu fabuły, bohaterów, akcji. Takie książki, pamiętniki istniejących osób są naprawdę trudne w ocenie. Ciągle zadaję sobie pytanie, czy ja w ogóle powinnam oceniać czyjeś życie, czyjeś myśli, opinie, opisywane przez tę osobę momenty z jej prywatnego istnienia. Z drugiej strony, skoro George zdecydowali się, by spisać ich historię, to mieli świadomość, że będą oceniani. Prawda?

Mogę jedynie odnieść się do przekazywanych przez nich wartości, do poruszanych przez nich tematów, do warsztatu pisarskiego i stylu, w jakim opisują oni swoje życie. Na pewno jedno, na co od razu zwróciłam uwagę, to fakt, że osoba autorska bardzo mocno skupia się tutaj głównie na sobie.

Gdy czytałam opis, myślałam, że nie będzie to historia tak mocno osadzona na życiowych doświadczeniach osoby autorskiej. Tak, oczywiste jest to, że by pokazać omawiany temat, muszą oni na czymś go oprzeć, dużo jednak było tutaj treści, które były zbyt prywatne, które w konwencji pamiętnika, który może wspomóc osoby LGBTQIAP+ nie były zupełnie potrzebne. Z drugiej strony rozumiem, dlaczego się tam pojawiły, gdy sama pisałam pamiętnik, to pojawiała się nim każda moja myśl, każde doświadczenie, nie pomijałam nic. Jednak tutaj w formie książki nie do końca to pasuje.

Celem tego pamiętnika jest pokazanie, jak wygląda życie osoby będącej częścią społeczności LGBTQIAP+, to książka, w której inni mogą odnaleźć zrozumienie, podpowiedź jak sobie radzić, wsparcie, którego bardzo często nie otrzymują od innych, czy najbliższych, czy tych mijanych na co dzień na ulicy. Pamiętnik osoby autorskiej pokazuje osobom, które nie wiedzą wiele o tej społeczności, jak ogromne trudności spotykają jej członkowie. To zdecydowanie ważna pozycja na rynku, szkoda tylko, że pominięto ten jeden „szczegół”.

To studium rasizmu, nietolerancji, to manifest, w którym zobaczymy, jak trudno jest być osobą czarnoskórą, a jeszcze trudniej jest, gdy dodatkowo jest się queer. George wychowali się w kochającej rodzinie, która zawsze o nich się troszczyła. Nie musieli się bać, że go nie zaakceptują. Ale nawet mimo tego, nigdy nie byli oni przy nich w pełni sobą. Rozdzielili się na dwa wizerunki, jednocześnie chowając w środku swoje prawdziwe ja. Marzyli o byciu wolnymi, prawdziwie wolnymi. Niestety, zajęło to wiele lat, podczas których doświadczyli wiele cierpienia.

Homofobia, stygmatyzacja, mikroagresja, nieodpowiednie traktowanie przez nauczycieli. Surowo, twardą ręką, wręcz jakby nie byli ludźmi, gdzie jest troska, empatia, wsparcie? Wiele osób ze społeczności LBGTQIAP+ nie może nawet liczyć. Doświadczają prześladowań, znęcania się, wielu z nich zmaga się z depresją i decyduje się na ostatni krok. Wielu z nich cierpi jeszcze silniej przez nieodpowiednią i wybrakowaną edukację seksualną. Życie George było trudne. Ciągłe mierzenie się z brakiem akceptacji, ciągła walka z otaczającymi ich opiniami, agresją, niezrozumieniem.

Osoba autorska w swoim manifeście analizuje różne kwestie, o których zazwyczaj się nie mówi. Jak otoczenie oddziałuje na rozwój dziecka? Czy obecnie panujące normy są czymś właściwym, czy wymagają one ogromnych zmian? Czy naprawdę tak ważne jest określanie płci dziecka jedynie na podstawie ich układu rozrodczego? Dlaczego męskość i kobiecość ma tak sztywne granice i dlaczego z tak wielkim trudem przychodzi nam akceptacja odstępów od przyjętych norm? Dlaczego po prostu nie pozwalamy dzieciom, by same zdecydowały, kim chcą być, a na siłę wciskamy je w te normy?

Potrzebujemy zmian. To wiem na pewno. Dosyć toksycznej męskości, dosyć już nietolerancji innych, homofobii, rasizmu. To, co odstaje, od przyjętych norm nie jest złe. To ustalone normy wymagają zmian. Bo świat się rozwija, my również powinniśmy pójść do przodu.

To nie pierwszy raz, kiedy szukałam odpowiedzi na te pytania. Już wcześniej je sobie zadawałam. Dlaczego tak bardzo boli nas, gdy natkniemy się na osoby, które nie wpasowują się w ściśle określone ramy w naszej społeczności? Dlaczego po prostu nie pozwolimy inny być wolnymi, być sobą, być szczęśliwymi?

To nie jest prosta książka, ale jest niezwykle ważna. Pomogła mi zrozumieć wiele spraw, dostarczyła mi wiedzy, pokazała mi aspekty, o których nie miałam wcześniej pojęcia. Niezwykle ważne jest, aby edukować się, aby poznawać nowe fakty, historię, którą, o której nie mówi się głośno. Bardzo cieszę się, że dałam tej książce szansę, bo wyniosłam z niej bardzo dużo. Nie chcę stać w miejscu, chcę się rozwijać, tak, by ułatwić życie tym, którzy są odtrącani. To ogromnie ważne, żeby poznawać perspektywę osób, których wartości, orientacja, tożsamość są odmienne od naszych.

Na początek pragnę zaznaczyć, że odnosząc się do osoby autorskiej, będę, zgodnie z jego preferencją używać zaimków oni (they/them) wraz z odpowiednią odmianą słów. Niestety, nie zostało to uszanowane przez wydawnictwo i w tłumaczeniu zostały użyte zaimki he/him, co moim zdaniem, jest powodem do wstydu, szczególnie gdy wydajemy pozycję, w której temat braku szacunku do osób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz usłyszałam o „Black Bird Academy” od osoby z bookmediów, którą obserwuję. Przygotowała naprawdę ciekawą rolkę, w formie, jakiej jeszcze nie widziałam. To brzmiało tak dobrze, że nie mogłam o niej zapomnieć i często wracałam do niej myślami. A gdy dzięki uprzejmości wydawnictwa wpadła w końcu w moje ręce, to bardzo chciałam rzucić wszystko i od razu zacząć ją czytać. Niestety, musiała trochę poczekać, a ja w tym czasie natrafiłam na kolejne treści, które jeszcze bardziej zwiększały hype, który odczuwałam względem tej pozycji.

Bałam się, że gdy już w końcu po nią sięgnę, to się zawiodę. W końcu każdy ma inny gust i to, że komuś książka się podobała, nie znaczy, że spodoba się również mi, bez względu na to, że przecież zdawała się pasować w moje gusta wręcz idealnie. Bo hej, demony, egzorcyści, mroczny klimat, ciężka, oblepiająca czytelnika niczym smoła fabuła, do tego Akademia, która zajmuje się edukacją egzorcystów. To zaledwie początek!

Dostajemy tu rozbudowany świat, na każdej stronie czuć ogromną kreatywność autorki. Ta książka nie opiera się tylko na egzorcyzmach, nauce, nie jest dodatkiem do znanych nam realiów. Autorka wymyśliła zasady stworzonego przez siebie świata, jego przeszłość, wszystko, co znajduje się poza Akademią, to czego uczy sama Akademia, a także rodzaje egzorcystów. Choć akcja dzieje się w Ameryce, w pobliżu Manhattanu, to nie jest to znany nam świat. Stella dokładnie przemyślała i rozwinęła swój pomysł, dodając do niego wymyślone przez siebie typy demonów, demoniczne stworzenia, sposoby walki z demonami, od niezwykłych broni (jak np. używany przez Falco różaniec z runami), po rośliny, z których tworzy się różne substancje.

Oprócz samej fabuły to właśnie to było dla mnie największym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się jak bardzo rozbudowana będzie to książka. Nie spodziewałam się, że będzie tak okrutnie wręcz angażująca. Nie spodziewałam się, że te 500 stron przeczytam z taką lekkością, mimo ciężaru, który się za nią ciągnie. To było genialne, odświeżające, niezwykle soczyste!

Gdy do tego dodamy jeszcze enemies to lovers, mój ukochany slow burn, wymuszoną bliskość, mrok i tajemnice mrożące krew w żyłach, to otrzymamy naprawdę dobrą pozycję, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Tu jest tyle treści, że głowa mała. A to, co wypisałam wyżej, to zaledwie początek, to zaledwie czubek góry lodowej! „Black Bird Academy” zaskoczyła mnie wiele razy, czytałam ją dosłownie z wypiekami na twarzy!

Ta książka to definicja „Never let them know your next move”. Myślałam, że wiem, czego się tutaj spodziewać, autorka jednak bardzo szybko pokazała mi, jak bardzo się myliłam. Szybkość akcji nie zawsze była dobrze wyważona, na początku wszystko działo się bardzo szybko, później gdy Leaf trafiła do Akademii i rozpoczęła naukę, to całość się uspokoiła i zwolniła (co nie oznacza, że nic się tutaj nie działo, bo działo się sporo i to tych najważniejszych rzeczy względem rozwoju bohaterki), a pod koniec działo się tak dużo, że nie wiedziałam, którym zwrotem akcji mam się przejąć najbardziej w pierwszej kolejności.

Styl autorki jest bardzo dobry, nie jest to jej pierwsza książka i od razu to czuć. Jednak jest to pierwsza książka w tak mrocznej tematyce, o czym dowiadujemy się w podziękowaniach na końcu tego tomu. Autorka jest niezwykle kreatywna i nie raz zostawia czytelnika z opadniętą z wrażenia szczęka. To ile pomysłów włożyła w tę historię, jest zachwycające, bo stworzyła bohaterów, za którymi chcemy podążać i świat, którego rozwój (bądź degradację) chcemy śledzić i robimy to z zapartym tchem. Całość czyta się świetnie i to nie tylko dzięki pióru autorki, ale również dzięki temu, że zastosowała tutaj naprzemienną perspektywę, co bardzo dobrze wpływa na dynamikę historii.

Oprócz Leaf głównej bohaterki poznajemy również stronę Falco, egzorcysty, który się nią zajmuje, jest jej nauczycielem w akademii i love interesem (choć nie zdają sobie oboje z tego sprawy), a także Lore demona, który opętał Leaf i utknął w jej ciele. Leaf została wykreowana bardzo dobrze, ani przez chwilę nie miałam wrażenia, że jej zachowanie jest nieodpowiednie, że czegoś mi w jej kreacji brakuje. Faktem jest, że ogromnie polubiłam jej sarkastyczny humor i podejście do życia, a także sam charakter.

Falco, no cóż, tutaj już nie jest tak dobrze. Gdy patrzyłam na niego oczami Leaf to widziałam mrocznego, zamkniętego w sobie, lodowatego mężczyznę, który miał w sobie to coś, magnetyzm, któremu nie sposób się oprzeć. Jednak gdy czytałam jego rozdziały, to jakoś zabrakło mi tutaj charakteru, był okropnie wyprany z wszelkich emocji, płaski, mdły. Między nim, a Leaf rozwija się relacja romantyczna, jednak mnie ona nie przekonywała, dopiero ostatnie rozdziały sprawiły, że poczułam tę iskrę, która rozpaliła we mnie cieplejsze uczucia względem ich relacji. Do tego jednak przejdziemy dalej, mamy jeszcze jednego bohatera, który totalnie zawładnął moim sercem.

Lore, demon, który opętał Leaf. Dla osoby, która nie czytała tej książki, może to brzmieć dziwnie, bo jak można polubić bohatera, który skrzywdził główną bohaterkę? Wszystko się wyjaśni w tej części, gdy tylko zaczniecie czytać, to zrozumiecie. Lore to bohater, który jest tak charakterny, pełen sarkazmu i humoru, tajemniczy, pewny siebie, a przede wszystkim ogromnie intrygujący, to zdecydowanie najciekawsza z postaci. Tajemnice, które skrywa były dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Gdy zaczęłam czytać "Black Bird Academy" to nie spodziewałam się, że w gruncie rzeczy, mimo swej demonicznej natury, to wcale nie Lore jest tutaj największym potworem.

Jego relacja między z Leaf była niezwykle uzależniająca. Świetnie się razem uzupełniali, oboje są niezwykle charakterni, a chwile, gdy się zgrywają, wzbudzały we mnie salwy śmiechu. Jednak moją ulubioną sceną jest moment, kiedy demon śpiewał w głowie „All by myself” Celine Dion. Myślałam, że dosłownie sturlam się z łóżka ze śmiechu. Nie jest to jedyna taka scena, zdecydowanie ich tutaj nie zabrakło. Jedyne czego mi tutaj brakowało to trochę więcej Lore, ale mam nadzieję, że zostanie to naprawione w kolejnym tomie.

Oprócz nich poznajemy mnóstwo innych postaci, najbliższymi z nich są Crain i Zero, których pokochałam praktycznie od razu. Każdy z nich skrywał tajemnice, których poznanie było dla mnie kolejnym szokiem.

Niestety, jest tutaj jeden wątek, który mnie zawiódł, a mianowicie relacja romantyczna między Leaf a Falco, a raczej jej brak. Przez 500 stron nie dzieje się między nimi praktycznie nic, do ostatnich stron mamy wręcz wrażenie, że kompletnie się oni nie lubią i nie ma między nimi żadnych ciepłych uczuć. Uwielbiam motyw slow burn, jednak w tym przypadku było to dla mnie trochę za wolno. A gdy już w końcu między nimi coś się stało, to było to za szybkie. Dużo lepsze odczucia miałam względem Zero, a także Craina, obaj (choć w samej książce nie pojawiali się zbyt często) mieli dużo więcej charakteru niż Falco.

Oprócz nauki w szkole, a także napięć między Leaf a innymi uczniami, poznajemy również początek intrygi, którą będziemy obserwować w kolejnych tomach. Okazuje się, że świat egzorcystów wcale nie jest tak zgrany, jak mogłoby się na początku wydawać, a skrywają one tajemnice, które nie mieszczą się w głowie.

Jak ja wspaniale się bawiłam przy tej książce, wow! To było świetne doświadczenie, oderwanie się od niej było praktycznie niemożliwe. Dawno nie czytałam książki w takich klimatach, jest całkowicie inna od książek, które zwykle czytam, ale dzięki temu wypaliła w mojej głowie silniejszy ślad. Pomysł na akademię dla egzorcystów i cały świat dookoła był dla mnie bardzo świeży i ogromnie intrygujący. Jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Zdecydowanie warto dać jej szansę.

Pierwszy raz usłyszałam o „Black Bird Academy” od osoby z bookmediów, którą obserwuję. Przygotowała naprawdę ciekawą rolkę, w formie, jakiej jeszcze nie widziałam. To brzmiało tak dobrze, że nie mogłam o niej zapomnieć i często wracałam do niej myślami. A gdy dzięki uprzejmości wydawnictwa wpadła w końcu w moje ręce, to bardzo chciałam rzucić wszystko i od razu zacząć ją...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bliźniacze korony Catherine Doyle, Katherine Webber
Ocena 7,9
Bliźniacze korony Catherine Doyle, Ka...

Na półkach:

Dwa życia przeplatają się wokół siebie, nie mając nawet świadomości, że to drugie istnieje. Choć łączy je krew, to dzieli je dużo więcej. Dwie siostry, bliźniaczki, rozdzielone zaraz po narodzinach, jedna wychowana przez czarownice w surowych warunkach, druga w pięknym zamku przez Willema Rathborne’a, zwanego Oddechem Króla. Jedna odkąd pamięta, szkolona była, by zająć miejsce księżniczki, druga, skrycie marząca o wolności, o prawdziwym szczęściu.

Gdy księżniczka Rose zostaje porwana przez niezwykle przystojnego porywacza, wie, że zrobi wszystko, by się wyrwać i powrócić do swojego królestwa. Nie spodziewa się jednak, że podczas podróży odkryje w sobie silne pragnienia, o których dawno zapomniała. Nie wie, że gdy już dotrą na miejsce, tam, gdzie mieszkają ostatnie czarownice, to szybko zrozumie, jak ogromny fałsz ją otaczał. Od dawna skrywane tajemnice wyjdą na jaw i diametralnie zmienią jej myślenie. Przed nią bardzo trudne wybory, a od tego co wybierze, zależą losy królestwa.

Wren, młoda czarownica będąca Rzucającą zaklęcia, jest pewna, że po latach nauki i przygotowań do przejęcia roli księżniczki, z łatwością przejmie władzę i przywróci świetność Eany. Bardzo szybko okazuje się, że bardzo się myliła, a los rzuca pod jej nogi kolejne kłody. Dziewczyna jest zaskakiwana na każdym kroku, nie dosyć, że okazuje się, że księżniczka ma narzeczonego, to jeszcze jego ochroniarz sprawia, że serce Wren wali jak oszalałe. Nic z tego, co ją czeka, nie będzie łatwe, a powodzenie jej misji stoi pod znakiem zapytania.

Zanim sama położyłam swoje łapki na "Bliźniaczych koronach", to zdążyłam już poznać sporo opinii, które były niezwykle pozytywne. Byłam ogromnie ciekawa, czy ta historia spodoba mi się tak samo, czy może okaże się, że jednak nie jest to pozycja dla mnie. Wystarczyły dwa rozdziały, żebym w pełni oddała się tej powieści. Początkowe zaciekawienie, bardzo szybko przerodziło się w zachwyt, a książka z łatwością zdobyła moje serce i umysł. Przepadłam w niej całkowicie, z zapartym tchem śledząc kolejne sceny.

Bliźniacze korony to mistrzowskie połączenie intrygi, pędzącej akcji, baśniowości i magii. Nie zabrakło tutaj niczego, nie jestem w stanie doszukać się w niej minusów. Spełniła moje oczekiwania w pełni i dała mi ogromną satysfakcję. Losy bliźniaczek przeplatają się w pełnej harmonii, wzburzając krew w żyłach, dostarczając czytelnikom emocji, których przynajmniej ja, kompletnie się tutaj nie spodziewałam.

Bardzo dojrzałe i świadome pióro obu autorek jest wspaniałym uzupełnieniem, kropką nad i, która zachwyca. Pokochałam sposób prowadzenia historii, pokochałam te klimatyczne opisy, pokochałam tę wylewającą się z każdej strony baśniowość. To jest książka dla młodzieży, oczywiście, ale jest tak świetnie napisana, że każdy odnajdzie w niej coś dla siebie. Utoniesz w przepięknym ogrodzie różanym, którego powstanie było okraszone ogromnym bólem, przepadniesz w piaskach pustyni rozgrzanej palącym słońcem.

Książka napisana jest z dwóch perspektyw, bliżej poznajemy obie siostry, ich przekonania, ich charaktery, a przede wszystkim ich historie, które w idealnym momencie się łączą. Obawiałam się, że w przypadku książki pisanej przez dwie autorki, może okazać się, to nieudanym tworem, bałam się, że wykreowane przez nie bohaterki i ich części tej historii po prostu nie będą ze sobą współgrać, ale zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Każdy szczegół jest tutaj idealnie dopracowany, a gdybym nie wiedziała, że są pisane przez dwie różne osoby, to w życiu bym się nie domyśliła, tak świetnie do siebie pasują.

W „Bliźniaczych koronach” mamy tutaj nie tylko silne, pełne charakteru bohaterki, to również ich wątki są doskonale poprowadzone. Idealnie się uzupełniają i przeplatają, tworząc mieszankę wybuchową. Co również jest bardzo ważne w dobrej powieści, to ciekawy, przemyślany świat, którego historia zostanie odpowiednio przekazana. Nie może zabraknąć polityki, by dodać mu realności, a w przypadku fantasy nie powinno również zabraknąć klimatu i baśniowości. Tutaj jest wszystko, a owa baśniowość w tym przypadku szybko staje się uzależnieniem. Dodatkowo książka napisana jest w narracji trzecioosobowej i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Dzięki temu otrzymujemy dużo większy ogląd na świat dookoła bohaterek, dowiadujemy się również o nim więcej, niż w przypadku narracji pierwszoosobowej. A zmiany perspektywy z rozdziału na rozdział doskonale uzupełnia całość, dzięki czemu książka jest nieodkładalna.

Niezwykle zaciekawiła mnie sama historia królestwa Eany, które nie była tak prosta, jak wydawało się na początku. W oczach Willema Rathborne’a czarownice były najgorszym złem, które chciał za wszelką cenę zgładzić. Tak też wychował Rose, skrzętnie ukrywając przed nią prawdę. Doskonale wiedział, że gdy wyjdzie ona na jaw, to całe królestwo runie w posadach.

Zaskoczeniem była dla mnie nie tylko historia samego królestwa Eany i tajemnice odkrywane wraz z każdym kolejnym rozdziałem, ale również magia, którą władają czarownicy.

Kiedyś ich magia była inna, była jednością, dziś jednak podzielona jest na pięć nici, nie są więc one tak potężne jak wcześniej. Każdy czarownik i czarownica otrzymuje inne umiejętności magiczne. Jedni zostają Uzdrowicielami, którzy posiadają moce uzdrawiające, inni panującymi nad pogodą Nawałnicami. Wren jest Rzucającą zaklęcia, czaruje rymując, przy wykorzystaniu ziemi, bądź tego, co z niej wyrosło. W książce poznajemy również Wojownika Shena, jemu podobni posiadają naturalny talent do walki, są niezwykle zwinni i silni. Ostatnią nicią są Jasnowidzący, czarownicy, którzy przewidują przyszłość.

Mimo że liczy sobie ponad 500 stron, to kompletnie tego nie odczułam. Wystarczyło jedno zdanie, by totalnie wsiąknąć w fabułę. Przeczytałam ją praktycznie na jednym wdechu, cały ten pęd, szybkość, z jaką działa się akcja nie pozwoliły mi nawet na moment wysiąść. Zaangażowałam się całkowicie i oddałam „Bliźniaczym koron” całą siebie. To było cudowne. Pędząca akcja nawet na moment nie pozwoliła się oderwać od lektury.

Zostałam zaskoczona wiele razy, nie tylko charakterami bohaterek, ale również ich czynami i myślami. Uwielbiam obie, dawno nie czytałam książki z tak żywymi bohaterkami, które zostały tak świetnie wykreowane jak Rose i Wrew. Są jak ogień i woda, tak od siebie różne i tak podobne jednocześnie, jedna delikatna, urocza, jak to księżniczka, a druga o bardzo silnym charakterze, pewna siebie, nie da złamania.

Pokochałam obie, ale z czasem to właśnie „rozpieszczona” księżniczka totalnie zdobyła moja serce. Okazało się, że skrywa ona więcej, niż początkowo mogło się wydawać.

Moja krew wrzała nie tylko podczas śledzenia przeciwności, które stanęły na drodze obu bohaterek, moje serce zabiło również mocniej, gdy obie bohaterki znalazły swoje obiekty westchnień. Tutaj muszę jednak przyznać, że jeżeli chodzi o wątki romantyczne, to spodziewałam się czegoś więcej. Choć Shen był całkiem dobrze wykreowaną postacią, to przy Torze już trochę mi zabrakło. Ale i tak, obie relacje były wyjątkowe, jedna gorąca i ekscytująca, a druga niezwykle urocza, wzbudzająca niezwykle ciepła odczucia.

Bardzo dobrze wykreowany świat, piękne opisy miejsc, bardzo magiczny język. Nie potrafiłam się oderwać, dosłownie płynęłam przez tę książkę, nie mogąc się doczekać, aż dowiem się, co dalej. Teraz gdy ten tom jest już za mną, boję się, że kolejny będzie dla mnie trudniejszy w odbiorze. Już tutaj każdy kolejny rozdział wzbudzał we mnie mnóstwo emocji, obawiam się, że moje serce może więcej nie wytrzymać.

Doskonale zbudowane napięcie idealnie kumulowało się wraz ze zbliżającym się końcem tego tomu. Każdy element tej historii jest idealnie wyważony, nie brakuje tu pomysłowości, nie brakuje zwrotów akcji, które wydzierają z czytelnika ostatni oddech. Jest to lekka fantastyka, którą czyta się wspaniale, świeża, pełna humoru, niezwykle przejmująca. To książka idealna dla osób, które stawiają pierwsze kroki z tym gatunkiem, a także dla tych, którzy uwielbiają każde fantasy, i to lekkie i to cięższe. Tyle tutaj się działo, że nie miałam kiedy odetchnąć. Wzbudziła we mnie mnóstwo emocji, których totalnie się nie spodziewałam.

Dwa życia przeplatają się wokół siebie, nie mając nawet świadomości, że to drugie istnieje. Choć łączy je krew, to dzieli je dużo więcej. Dwie siostry, bliźniaczki, rozdzielone zaraz po narodzinach, jedna wychowana przez czarownice w surowych warunkach, druga w pięknym zamku przez Willema Rathborne’a, zwanego Oddechem Króla. Jedna odkąd pamięta, szkolona była, by zająć...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika spiritus_libri

z ostatnich 3 m-cy
spiritus_libri
2024-04-30 22:17:03
spiritus_libri dodała książkę Bliźniaczy płomień na półkę Teraz czytam
2024-04-30 22:17:03
spiritus_libri dodała książkę Bliźniaczy płomień na półkę Teraz czytam
Bliźniaczy płomień Maksymilian Kuznowicz
Seria: Neony
Średnia ocena:
7.3 / 10
62 ocen
spiritus_libri
2024-04-30 22:16:41
spiritus_libri oceniła książkę Zauroczenie na
8 / 10
2024-04-30 22:16:41
spiritus_libri oceniła książkę Zauroczenie na
8 / 10
Zauroczenie Margit Sandemo
Średnia ocena:
7.2 / 10
6725 ocen
spiritus_libri
2024-04-30 21:41:57
2024-04-30 21:41:57
Hades. Król Podziemia Monika Magoska-Suchar
Cykl: Hades (tom 1)
Średnia ocena:
10 / 10
1 ocen
spiritus_libri
2024-04-30 21:41:44
2024-04-30 21:41:44
spiritus_libri
2024-04-30 21:41:33
spiritus_libri dodała książkę Funny Story na półkę Chcę przeczytać
2024-04-30 21:41:33
spiritus_libri dodała książkę Funny Story na półkę Chcę przeczytać
Funny Story Emily Henry
Średnia ocena:
8.3 / 10
7 ocen
spiritus_libri
2024-04-30 21:41:23
spiritus_libri dodała książkę Times New Romans na półkę Chcę przeczytać
2024-04-30 21:41:23
spiritus_libri dodała książkę Times New Romans na półkę Chcę przeczytać
Times New Romans Julia Biel
Średnia ocena:
8.5 / 10
34 ocen
spiritus_libri
2024-04-30 21:41:12
spiritus_libri
2024-04-30 21:40:59
2024-04-30 21:40:59
Spotkajmy się o północy K.L. Walther
Średnia ocena:
8.8 / 10
6 ocen
spiritus_libri
2024-04-30 21:40:45
spiritus_libri dodała książkę Skrzywdzona na półkę Chcę przeczytać
2024-04-30 21:40:45
spiritus_libri dodała książkę Skrzywdzona na półkę Chcę przeczytać
Skrzywdzona Natasha Preston
Średnia ocena:
6.8 / 10
304 ocen
spiritus_libri
2024-04-30 21:40:25
spiritus_libri dodała książkę Dziwna Sally Diamond na półkę Chcę przeczytać
2024-04-30 21:40:25
spiritus_libri dodała książkę Dziwna Sally Diamond na półkę Chcę przeczytać
Dziwna Sally Diamond Liz Nugent
Średnia ocena:
7.8 / 10
5 ocen

ulubieni autorzy [2]

Tracy Wolff
Ocena książek:
7,2 / 10
19 książek
6 cykli
16 fanów
Nell Grudzień
Ocena książek:
8,0 / 10
1 książka
0 cykli
Pisze książki z:
7 fanów
Estelle Laure Practice girl Zobacz więcej
Estelle Laure Practice girl Zobacz więcej
Tracy Wolff Covet. Przetrwanie Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
250
książek
Średnio w roku
przeczytane
18
książek
Opinie były
pomocne
108
razy
W sumie
wystawione
78
ocen ze średnią 7,9

Spędzone
na czytaniu
1 329
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
16
minut
W sumie
dodane
2
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]