rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Szwedzki kryminał Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Ocena 7,2
Szwedzki kryminał Beata Dębska, Eugen...

Na półkach:

Gdyby nie ten schemat: on i reszta świata, a na pewno on i reszta policji. Gdyby nie te koszmarne uproszczenia: on zastępuje całą policję, której nie pozostaje nic innego, jak być na jego - geniusza - usługi. Gdyby nie ta wymuszona, a więc sztuczna lekkość. Gdyby nie wymuszone silenie się na humor. Gdyby nie katowanie Czytelnika pseudo-współczesnym językiem (błagam, nigdy więcej słowa smarciak!). Gdyby on nie był tak przystojny, że marzeniem każdej baby (jedynym marzeniem) jest zaciągnąć go do łóżka itd., itd., itd., itd., byłaby to świetna książka. Bo potencjał jest - podtrzymuję swoją opinię po przeczytaniu pierwszej książki Państwa Dębskich - to najlepsze kryminały wśród współczesnych polskich kryminałów. Trzymam więc za Autorów i za nas - czytelników mocno kciuki, z głęboką wiarą, że będzie lepiej. Czy czytać? Tak, bo czyta się mimo wszystko dobrze i z zainteresowaniem, potykając się tylko o te koszmarne uproszczenia. Na listopad, jak znalazł.

Gdyby nie ten schemat: on i reszta świata, a na pewno on i reszta policji. Gdyby nie te koszmarne uproszczenia: on zastępuje całą policję, której nie pozostaje nic innego, jak być na jego - geniusza - usługi. Gdyby nie ta wymuszona, a więc sztuczna lekkość. Gdyby nie wymuszone silenie się na humor. Gdyby nie katowanie Czytelnika pseudo-współczesnym językiem (błagam, nigdy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Najwyższa sprawiedliwość Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt
Ocena 7,1
Najwyższa spra... Michael Hjorth, Han...

Na półkach:

No cóż... Nadal po książce (to już /dla mnie/ druga z tym wątkiem) grasuje kobieta, która cierpi, bo tatuś okazał się nie być tatusiem biologicznym, mamusia jej o tym nie powiedziała i razem z tatusiem kłamali. Kobita więc wzięła i się obraziła. Wątek rozwojowy, kobieta w okolicach 40-tki, więc uważny Czytelnik sam doczyta : )
Jest też z nami Sebastian - człowiek zły, ale dlatego, że stracił najbliższych. Seksoholik, ale dlatego, że stracił najbliższych. Najlepszy w swoim fachu - nie wiemy dlaczego. Nużąco zły, nie chce się już o tym czytać. Ale trzeba, bo to biologiczny tatuś umartwionej, ww.
Jest i grasujący morderca, i zemsta, i drużyna też w komplecie jest. No cóż, taki los Czytelnika książek tej serii.
Jest też jeden z naszej ulubionej drużyny, który będzie - nie tylko dla drużyny, dla ludzkości - w następnej książce wielkim problemem. Więcej nie mogę powiedzieć, książkę w celu dowiedzenia się trzeba przeczytać : )
Czy czytać? Tak, bo to rasowe skandynawskie kryminalisko, jak znalazł na listopad. Ale uwaga! Nie wszyscy czytać powinni, bo wiele wątków w książce jest niesmacznych, chore są też relacje międzyludzkie. Dziwni ludzie ponad wszystko chce się napisać. Ale... książka jest na tyle sprawnie napisana, że Czytelnik jest zaintrygowany klasycznie: co będzie? Będzie kolejny tom, bo po to przecież w taki sposób pisze się takie książki.

No cóż... Nadal po książce (to już /dla mnie/ druga z tym wątkiem) grasuje kobieta, która cierpi, bo tatuś okazał się nie być tatusiem biologicznym, mamusia jej o tym nie powiedziała i razem z tatusiem kłamali. Kobita więc wzięła i się obraziła. Wątek rozwojowy, kobieta w okolicach 40-tki, więc uważny Czytelnik sam doczyta : )
Jest też z nami Sebastian - człowiek zły, ale...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zimny trop Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Ocena 6,8
Zimny trop Beata Dębska, Eugen...

Na półkach:

Zdecydowanie najlepsze kryminały wśród polskich kryminałów ostatnich lat. Wymęczona grafomaństwem i przekłamaniami Mrozów, Bond i innych Chmielarzy z ulgą czytałam tę książkę, choć od razu zastrzegam: arcydzieło to to nie jest, oj nie jest. Oto mamy jego - głównego bohatera. Niestety - typowego nadmiernie. Bo trochę po przejściach, trochę zakochanego, ale nie na tyle, żeby wieloletniej lekką ręką nie zdradzić z powodu nagłego zauroczenia, psioczącego na policję (zresztą policja w książce odmalowana jest w strasznym świetle. Hmm...), z dobrą prezencją, bo nie za młody, bo nie za stary, no i całą dobę pracujący. To takie typowe, nudne wręcz, że ci detektywi całą dobę, każdy oddech, czynność, rozmowę przeznaczają na pracę. Nie spocznie więc i on, póki nie rozwikła. Choćby - jak ów on - wszystkim (dla sprawy) ryzykował. Dlaczego żadnemu z autorów nie przyjdzie do głowy, że to już się wyświechtało? No i ten konflikt z nieudolną do granic policją tak bardzo wyeksponowany. Ale czyta się nieźle, choć razi sztuczny humor (w zamyśle Autorów: niezwykle lekki), babcia odmalowana jako - tak na dobrą sprawę - ósmy cud świata, i za jednym zamachem równiacha (bo kielichem nie pogardzi), ale dama (bo maniery ma stosowne).
Trzymam za Autorów kciuki, bo innych - sobie równych - na polskim rynku kryminałów nie mają. Ale kciuki trzymam warunkowo, z nadzieją, że nie będą się silić na wesołość, gdzie potrzeby takiej nie ma, że języka będą pilnowali, bo polszczyzna w książce nierówna, oj nierówna, a przecież szkoda! I tak trochę, żeby treści dołożyć, pseudo rozmyślań bohatera ująć, fabułą okrasić, akcję ożywić (nie wystarczy na przedostatnich stronach przecież). Życzę więc powodzenia Autorom, i za jednym zamachem nam - czytelnikom, bo jeśli nie Wy, to kto będzie pisał dla nas kryminały?
Wniosek: czytać, ale warunkowo : )

Zdecydowanie najlepsze kryminały wśród polskich kryminałów ostatnich lat. Wymęczona grafomaństwem i przekłamaniami Mrozów, Bond i innych Chmielarzy z ulgą czytałam tę książkę, choć od razu zastrzegam: arcydzieło to to nie jest, oj nie jest. Oto mamy jego - głównego bohatera. Niestety - typowego nadmiernie. Bo trochę po przejściach, trochę zakochanego, ale nie na tyle, żeby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybrałam się w podróż pociągiem bez książki. Wiem, wiem - straszne. No i mam za swoje, bo oto na moim miejscu siedziała ona - "Temida, która umie kochać" (cokolwiek miał ten tytuł w zamyśle autorki znaczyć). No to przeczytałam, a teraz innych przestrzegam: nie czytajcie. Dlaczego? No cóż, choćby dlatego, że książka jest infantylna, że autorka upchnęła w niej wszystko: on, ona i płomienny romans. On: hiper przystojny, z ułańską fantazją, bogaty nieziemsko i zakochany tak, jak nikt nigdy wcześniej w nikim zakochany nie był. Trochę na bakier z prawem, ale co tam, to tylko dodaje mu (przecież) uroku (szczególnie, że obiekt jego westchnień, to pani adwokat...). Ona, rzeczona pani adwokat: krótkonoga, z grubym tyłkiem i cellulitem (tu autorka nieudolnie zamierzała upchnąć przesłanie do kobiet: wyglądasz tak jak moja bohaterka? To nic! Nie ma powodów do zmartwień. No cóż, każdy upycha to co umie i jak umie, choćby upychał w książce). Bohaterka ma, a jakżeby inaczej, "burzę czarnych, niesfornych loków" (skąd zamiłowanie piszących do tego, żeby większość ich bohaterów miała na głowie "burzę czarnych, niesfornych loków" - pojęcia nie mam, i nie miałoby to przecież znaczenia, gdyby autorka nie podkreślała tego faktu i nie nadawała mu znaczenia. Bez sensu? No tak, przecież piszę: nie czytać : ). Jest też - kolejny upchnięcie - przyjaciółka bohaterki, jak na czasy nam współczesne przystało - lesbijka. Zgodnie ze stereotypem gruba, wielka, tłusta. A właściwie jest to "przyjaciółka", bo jak z treści wynika, głównym motywem tej "przyjaźni" jest zdobyć - o nie, nie serce, tylko całkiem inną część ciała, pani mecenas. Paskudny wątek. Jest też morderca i morderstwo, są też roszczenia względem kamienic, jest też kwestia żydowska w innym wymiarze, tzw. trudne relacje rodzinne (znaczy miały być trudne i skomplikowane, wyszło jak inne wątki w tej książce). Jest córka nastolatka (ło matko! To o tym wątku) itd., itd., itd. Fakt, tzw. akcja płynie wartko (przynajmniej w pociągu), ale treść... Czy treść pisana kobiecą ręką, choćby było to romansidełko, musi być infantylna do granic? Boleśnie oczywista? Głupiutka po prostu?
W podsumowaniu: nie wsiadajcie nigdy do pociągu bez dobrej książki, bo zostaniecie pokarani czymś takim.

Wybrałam się w podróż pociągiem bez książki. Wiem, wiem - straszne. No i mam za swoje, bo oto na moim miejscu siedziała ona - "Temida, która umie kochać" (cokolwiek miał ten tytuł w zamyśle autorki znaczyć). No to przeczytałam, a teraz innych przestrzegam: nie czytajcie. Dlaczego? No cóż, choćby dlatego, że książka jest infantylna, że autorka upchnęła w niej wszystko: on,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Taki oto kryminał na czas, gdy w bibliotece mieściny zamieszkiwanej przez 200 osób nie ma nic innego, a ty jesteś na wrześniowym urlopie. Bo oto jest on - podły twórca sekty, i są oni - jego ofiary, a przede wszystkim ona - jego największa ofiara. Jest ucieczka przez wiele lat (bo moje słowo będzie przeciwko jego słowu, więc wolę nie mieć ani jednej osoby znajomej, ani jednej!), jest morderstwo, jest chciwy mąż, głupia żona, wspólnik oraz rozkochani w swojej pracy, gotowi na wszystko w imię sprawiedliwości wspaniali policjanci. No i jest zakończenie. Takie dobre, za serduszko mające chwytać. Czyli: czytać tylko wtedy, gdy w bibliotece mieściny zamieszkiwanej przez 200 osób nie ma nic innego, a ty jesteś na wrześniowym urlopie, bo już początek "tragedii" rodziny, losy której autorka opisuje, są zwyczajnie bez sensu, seksualne zauroczenie oprawcą tak matki jak i córki - słabo uzasadnione (i - rzecz jasna - niesmaczne, i NIE tak to w sektach wygląda), postępowanie męża i ojca - ręce opadają, wątek wykształcenia głównej ofiary - ręce opadają jeszcze niżej (w wieku 10 lat zakończyła edukację, i tak się wyedukowała, że jest w stanie prowadzić finanse i kadry, w tym i kreatywną księgowość dynamicznej firmy hi-tech).
Zamysłem autorki było przestrzec przed sektami. Zamysł się nie powiódł, autorka poległa na całej linii, treść poraża infantylizmem i obraża Czytelnika niedopuszczalnymi uproszczeniami.

Taki oto kryminał na czas, gdy w bibliotece mieściny zamieszkiwanej przez 200 osób nie ma nic innego, a ty jesteś na wrześniowym urlopie. Bo oto jest on - podły twórca sekty, i są oni - jego ofiary, a przede wszystkim ona - jego największa ofiara. Jest ucieczka przez wiele lat (bo moje słowo będzie przeciwko jego słowu, więc wolę nie mieć ani jednej osoby znajomej, ani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię książki Dahla z drużyną A, bo to takie rasowe skandynawskie kryminały : ) Dlatego tak dużym rozczarowaniem było Pustkowie. Dlatego tak dużym rozczarowaniem było czytanie jak to dwoje policjantów ratuje świat (no, prawie świat), a przeciw nim nie tylko cała policja, ale i tajne służby. Dlatego przestrzegam: kto lubi twórczość Arnego Dahla niech tego nie czyta.

Bardzo lubię książki Dahla z drużyną A, bo to takie rasowe skandynawskie kryminały : ) Dlatego tak dużym rozczarowaniem było Pustkowie. Dlatego tak dużym rozczarowaniem było czytanie jak to dwoje policjantów ratuje świat (no, prawie świat), a przeciw nim nie tylko cała policja, ale i tajne służby. Dlatego przestrzegam: kto lubi twórczość Arnego Dahla niech tego nie czyta.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie chce się wierzyć, że ktoś, kto reklamuje się jako mistrz logiki (laureat konkursów) może napisać książkę pozbawioną logiki i sensu, nie trzymającą się kupy mówiąc wprost. Nic tam, poza prologiem, nie ma sensu. Daję słowo: nic. Polszczyzna też fatalna. Czyli: nie czytać.

Nie chce się wierzyć, że ktoś, kto reklamuje się jako mistrz logiki (laureat konkursów) może napisać książkę pozbawioną logiki i sensu, nie trzymającą się kupy mówiąc wprost. Nic tam, poza prologiem, nie ma sensu. Daję słowo: nic. Polszczyzna też fatalna. Czyli: nie czytać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam wszystkie Mocki i wszystkich Popielskich, że tak powiem. Świetne początki, później przestałam czytać, bo zboczenia i wynaturzenia oraz hektolitry krwi w książkach Krajewskiego odrzucały. Po nowość sięgnęłam. Niepotrzebnie. Pan Krajewski się wypalił, treść książki nie ma sensu, nuży i nudzi (to straszne! Dla tego, który jak ja znają i lubią Ebiego). Innymi słowy: nie czytać. Ci, którzy znają Breslały : ) niech je wraz z Eberhardem zostawią w pamięci. Ci którzy Mocka nie znają, niech poznają z pozostałych, wcześniejszych książek. Tej proszę nie czytać.

Czytałam wszystkie Mocki i wszystkich Popielskich, że tak powiem. Świetne początki, później przestałam czytać, bo zboczenia i wynaturzenia oraz hektolitry krwi w książkach Krajewskiego odrzucały. Po nowość sięgnęłam. Niepotrzebnie. Pan Krajewski się wypalił, treść książki nie ma sensu, nuży i nudzi (to straszne! Dla tego, który jak ja znają i lubią Ebiego). Innymi słowy:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żenada! Miało być "postępowo", "poprawnie" i "zgodnie z duchem czasu", jak należy się domyślać. Wyszła wielka klapa. Książka z gatunku zabili go i uciekł + te właśnie "poprawności" - choćby morderca był ojcem mojego dziecka z probówki, to ja - matka, i ja - ojciec, będziemy je kochać nad życie. No i podane to to jest nieudolnie, język okropny, akcja się ślimaczy, przewidywalna do bólu. Szkoda czasu. Nie czytać (po co czytając odczuwać zażenowanie z powodu nieudolności autora i tej tam, jak jej - nieszczęsnej poprawności?).

Żenada! Miało być "postępowo", "poprawnie" i "zgodnie z duchem czasu", jak należy się domyślać. Wyszła wielka klapa. Książka z gatunku zabili go i uciekł + te właśnie "poprawności" - choćby morderca był ojcem mojego dziecka z probówki, to ja - matka, i ja - ojciec, będziemy je kochać nad życie. No i podane to to jest nieudolnie, język okropny, akcja się ślimaczy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zmarnowany pomysł, jak sądzę dlatego, że autor ma braki warsztatowe. Stąd te dłużyzny, żenujące dowcipasy, brak pomysłu na zakończenie. E tam, szkoda czasu, nie czytać.

Zmarnowany pomysł, jak sądzę dlatego, że autor ma braki warsztatowe. Stąd te dłużyzny, żenujące dowcipasy, brak pomysłu na zakończenie. E tam, szkoda czasu, nie czytać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Seria o dwóch kretynach, z których jeden jest bardzo poważnie zaburzony: morduje z zimną krwią, ale że jest nieziemsko, niewyobrażalnie bogaty, to może to robić bezkarnie. Drugi z bohaterów, to jego wierny poddany, na gwizdnięcie robi, co zaburzony rozkaże, sam nie jest też wolny od zaburzeń. W tle jakieś porwanie - nie porwanie, zakłamani rodzice, idiotyczna akcja. Darować sobie, nie czytać. Niczego z serii o tych kretynach.

Seria o dwóch kretynach, z których jeden jest bardzo poważnie zaburzony: morduje z zimną krwią, ale że jest nieziemsko, niewyobrażalnie bogaty, to może to robić bezkarnie. Drugi z bohaterów, to jego wierny poddany, na gwizdnięcie robi, co zaburzony rozkaże, sam nie jest też wolny od zaburzeń. W tle jakieś porwanie - nie porwanie, zakłamani rodzice, idiotyczna akcja. Darować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ot, takie sobie czytadełko. Jeśli się to wie, i nie ma się szczególnych oczekiwań, a kryminałki czyta po to, żeby oderwać się od rzeczywistości, pracy, to czytać. Szkoda tylko, że postać córki została tak zarysowana, bo jak nie policjant alkoholik, to córka ćpunka, a to nuży, nudzi, jest zbędne.

Ot, takie sobie czytadełko. Jeśli się to wie, i nie ma się szczególnych oczekiwań, a kryminałki czyta po to, żeby oderwać się od rzeczywistości, pracy, to czytać. Szkoda tylko, że postać córki została tak zarysowana, bo jak nie policjant alkoholik, to córka ćpunka, a to nuży, nudzi, jest zbędne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawdziwa powieść. Czyta się książkę jak prawdziwą powieść: zachłannie, rzucając w kąt z twardym postanowieniem nie będę tego czytać! Nie jestem w stanie tego czytać, po to, by po dniach znowu, z zachłannością jeszcze większą czytać, dopóki nie dotrze się do fragmentu, który tak porusza człowieka, że... nie jest w stanie dalej czytać.
Z powodów wymienionych powyżej, to chyba najdłużej czytana przeze mnie książka. Dlaczego? Bo w książce mamy opisane zło, a właściwie ZŁO. W czystej postaci, a więc wyrządzające niewyobrażalne krzywdy, całkowicie zbędne, poruszające najgłębsze człowiecze struny. Człowiek się z tym złem nie godzi! Nie chce się pogodzić też i z tym, że czyta tak wspaniałą książkę, a książka ta, to opis zła. Nie chce też lubić, czuć sympatii do głównego bohatera, a lubi i czuje sympatię (wszak Twardoch to pisarz, a więc robi z czytelnikiem co chce : )
Książka rozwiewa wątpliwości, co do wspaniałości dwudziestolecia międzywojennego. Albo nie rozwiewa : ) Na pewno pobudza pamięć dotyczącą tego, czego w szkole pilnie nas uczono, a więc pobudza myślenie. Chwała Autorowi także i za to.
Wspaniała polszczyzna, soczysta tam, gdzie to niezbędne, piękna w pozostałych miejscach. Budowanie napięcia, akcja, fabuła, sylwetki bohaterów i wszystkich innych postaci - mistrzostwo i wyżyny kunsztu.
Czy zdarzyło się Wam, Drodzy Czytelnicy, żeby podczas lektury książki głośno krzyknąć?! I ze zgrozą zatrzasnąć otwartą książkę?! I ze zgrozy, do głębi wstrząśniętym siedzieć potem w milczeniu?! Otóż to, a również i takich przeżyć doświadczycie czytając. Rozmaitych przeżyć doświadczycie, całą gamę emocji własnych poczujecie.
Czytać. Czytać OBOWIĄZKOWO!

Prawdziwa powieść. Czyta się książkę jak prawdziwą powieść: zachłannie, rzucając w kąt z twardym postanowieniem nie będę tego czytać! Nie jestem w stanie tego czytać, po to, by po dniach znowu, z zachłannością jeszcze większą czytać, dopóki nie dotrze się do fragmentu, który tak porusza człowieka, że... nie jest w stanie dalej czytać.
Z powodów wymienionych powyżej, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miało być dobrze i kontrowersyjnie, miały być ważkie pytanie - zamiar się nie powiódł. Książka jest płaska, słaba, naciągana. Coś mam wrażenie, że Autor nie jest rodzicem, a jeśli jest, to jest to niedzielny tatuś... E tam, nie czytać.

Miało być dobrze i kontrowersyjnie, miały być ważkie pytanie - zamiar się nie powiódł. Książka jest płaska, słaba, naciągana. Coś mam wrażenie, że Autor nie jest rodzicem, a jeśli jest, to jest to niedzielny tatuś... E tam, nie czytać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Retro, jest więc w książce pewna delikatność. Są działania i cechy dla wielu współczesnych zapewne niepojęte: honor, uczciwość, przedkładanie interesu wspólnego nad własny. Jest warstwa obyczajowa, tło historyczne, kontekst. Nostalgia, ten szczególny klimat czasów minionych. Czytać. Mając powyższe na uwadze.

Retro, jest więc w książce pewna delikatność. Są działania i cechy dla wielu współczesnych zapewne niepojęte: honor, uczciwość, przedkładanie interesu wspólnego nad własny. Jest warstwa obyczajowa, tło historyczne, kontekst. Nostalgia, ten szczególny klimat czasów minionych. Czytać. Mając powyższe na uwadze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacja! Retro kryminał, a więc z nutą nostalgii - do świata, w którym każdy nie tylko miał, ale i znał swoje miejsce. Do wdzięku, spokoju, ładu. Smak, wdzięk, niespieszność (życie, w którym nie trzeba gnać, gonić własnego ogona!), atmosfera miasteczka, której i którego już nie ma, a więc powtórzę (bo mnie przepełnia) tęsknota i nostalgia do... normalnego życia, normalnego świata, kultury ludzi. Jest też morderstwo i morderca, a jakże : ) Czytać! Czytać! Czytać! Czyli relaksować się i odpoczywać. No i tęsknić. Do tego, co właściwe, do świata, jaki powinien on być.

Rewelacja! Retro kryminał, a więc z nutą nostalgii - do świata, w którym każdy nie tylko miał, ale i znał swoje miejsce. Do wdzięku, spokoju, ładu. Smak, wdzięk, niespieszność (życie, w którym nie trzeba gnać, gonić własnego ogona!), atmosfera miasteczka, której i którego już nie ma, a więc powtórzę (bo mnie przepełnia) tęsknota i nostalgia do... normalnego życia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Śmiało można powiedzieć: Lisa Gardner dla niewymagających. Policjantka z problemami, no to się ukrywa. Zaszłości, no to wyłażą na wierzch. Ona spotyka jego, ale w życiu nic nie jest proste. Jest też morderca i mordowanie. Itd., itp. Słabe, przewidywalne, nudne. Czytać tylko, jeśli nic innego nie ma pod ręką.

Śmiało można powiedzieć: Lisa Gardner dla niewymagających. Policjantka z problemami, no to się ukrywa. Zaszłości, no to wyłażą na wierzch. Ona spotyka jego, ale w życiu nic nie jest proste. Jest też morderca i mordowanie. Itd., itp. Słabe, przewidywalne, nudne. Czytać tylko, jeśli nic innego nie ma pod ręką.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Z największym żalem, i z całym szacunkiem do Mistrza, dlatego krótko i zwięźle: tego nie da się czytać. To, że autorem jest wielkie nazwisko, nie zwalnia nas - recenzujących, od wyrażenia obiektywnej i prawdziwej opinii nie o Autorze przecież, tylko o tej, konkretnej pozycji. A więc raz jeszcze: książka jest straszna, potworna, okropna, nie do czytania. Zachwyty, pochwały, dobre recenzje uważam za nieprawdziwe, dlatego z całą odpowiedzialnością: król jest nagi (czyli: nie czytać).

Z największym żalem, i z całym szacunkiem do Mistrza, dlatego krótko i zwięźle: tego nie da się czytać. To, że autorem jest wielkie nazwisko, nie zwalnia nas - recenzujących, od wyrażenia obiektywnej i prawdziwej opinii nie o Autorze przecież, tylko o tej, konkretnej pozycji. A więc raz jeszcze: książka jest straszna, potworna, okropna, nie do czytania. Zachwyty, pochwały,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Słabiutka. Męcząca. Rozczarowanie i nic więcej. Fabuła się nie klei, akcja - ło matko! Nie czytać, zachować w pamięci lepsze książki Lisy Gardner, od której przecież i tak za wiele nie wymagamy : ) : ) : )

Słabiutka. Męcząca. Rozczarowanie i nic więcej. Fabuła się nie klei, akcja - ło matko! Nie czytać, zachować w pamięci lepsze książki Lisy Gardner, od której przecież i tak za wiele nie wymagamy : ) : ) : )

Pokaż mimo to


Na półkach:

Okropność! Bez treści, bez akcji, bez postaci, bez fabuły, powiedzieć flaki z olejem, to nic nie powiedzieć. Straszny język, straszliwe dłużyzny bez żadnej treści, a rozwiązanie? Ręce opadają. O niczym, napisana przez nikogo. Jak najdalej! Nie sięgać, nie czytać!

Okropność! Bez treści, bez akcji, bez postaci, bez fabuły, powiedzieć flaki z olejem, to nic nie powiedzieć. Straszny język, straszliwe dłużyzny bez żadnej treści, a rozwiązanie? Ręce opadają. O niczym, napisana przez nikogo. Jak najdalej! Nie sięgać, nie czytać!

Pokaż mimo to