-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2017-10-19
2013-09-15
2013-10-27
Hank Steinberg - scenarzysta znany z takich seriali jak "Bez śladu", "Zakładnicy", "Interpol", "The last ship" oraz filmów "Robert F. Kennedy" i "61", za który był nominowany do nagrody Emmy. "Poza zasięgiem" jest jego debiutem literackim, zdecydowanie udanym debiutem.
Charlie, korespondent zagraniczny, swoim artykułem o torturowanym i bestialsko zabitym chłopaku, przyczynił się do wybuchu protestu na placu Babura. Jego żona Julie, wspierała tę akcję rozwieszając plakaty informujące o demonstracji. Oboje cieszyli się, że mogą przyczynić się do poprawy warunków w Uzbekistanie, że są uczestnikami rodzącego się ruchu demokratycznego w kraju, w którym brakowało swobód obywatelskich. Ten dzień jednak zmienił się w koszmar. Demonstracja została krwawo stłumiona. Mieli dużo szczęścia, że przeżyli.
Sześć lat później uporządkowane życie Julie i Charliego, jakie prowadzili w Los Angeles, zostaje zburzone. Julie zostaje porwana i wszystko wskazuje na to, że przewieziono ją do Uzbekistanu. Kto ją porwał? Dlaczego? O czym Charlie nie wiedział?
Pierwszych 60 stron ogłuszyło mnie ilością emocji. Wraz z głównym bohaterem trwałam w pełnym napięcia oczekiwaniu, odczuwałam bezsilność, niepewność, przeczuwałam zagrożenie. Byłam przerażona, wzruszona, ledwo opanowałam łzy i obrzydzenie. W dalszej części książki ciągle towarzyszyły mi cisnące się na usta pytania: jak On sobie poradzi, czy wytrwa, czy Ona jeszcze żyje, co jest prawdą?
Czytając "Poza zasięgiem" czytelnik nie ma kiedy odetchnąć. Dzieje się tak dużo, tak szybko, że odnosi się wrażenie jakby to film przewijał się przed naszymi oczami. Przyczynia się do tego nie tylko świetna fabuła, ale również i styl autora. Książkę czyta się na prawdę lekko. Dialogi, opisy, retrospekcje idealnie się łączą.
Julie wzbudzała we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony rozumiem, że chciała zrobić coś dobrego, chciała działać. Podziwiam ludzi, którzy rezygnują z własnego życia, narażają je, by zrobić coś dla innych. Rozumiem też, że ciężko jest zrezygnować z pasji. Przed założeniem rodziny Julie prowadziła w Uzbekistanie kilka programów pomocowych z ramienia międzynarodowych instytucji charytatywnych. Pokochała ten kraj i nigdy do końca nie pogodziła się z jego opuszczeniem. Jednak jako matka, według mnie nie powinna narażać swojej rodziny. Tymczasem Julie podjęła się zadania, które wymagało od niej oszukania najbliższych i od początku nie wróżyło niczego dobrego.
Charlie zdecydowanie od początku spodobał mi się. Był odpowiedzialnym ojcem dbającym o bezpieczeństwo rodziny. Potrafił przezwyciężyć w sobie ból spowodowany zdradą i ruszyć na pomoc żonie. Nawet słysząc, że kobieta jego życia, nigdy go nie kochała, nie pozwolił by negatywne uczucia opanowały jego umysł. Był odważny, rozważny, zaradny i opiekuńczy. Bardzo podobało mi się, że będąc w tak trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł, potrafił znaleźć czas by zadzwonić do dzieci. Troszkę to nie realne, trochę zbyt idealne, zresztą tak samo jak i jego zdolność przewidywania kolejnego posunięcia przeciwnika, jednak przecież takiego superbohatera oczekujemy.
Wspomniana wyżej zdolność przewidywania, kolejnego ruchu przeciwnika, a może bardziej nieomylność Charliego, pod koniec książki już mnie trochę drażniła. Porywacz wyprowadza w pole brytyjskie jednostki wywiadowcze, ale nie udaje mu się zwieść Charliego. Dziennikarz, z pewnego powodu, którego nie zdradzę, ma przewagę nad MI6, która uzasadnia jego trafne decyzje, jednak i tak uważam, że trochę to za mało realne, żeby tak w każdej sytuacji wybierał dobrą drogę.
Zdrada, zemsta, tajemnice, intryga. Zawrotne tempo i liczne zwroty akcji. Niesamowity wstrząs na początku książki i napięcie trzymające, aż do jej końca. Właśnie tak ujęłabym tę książkę w trzech zdaniach.
Cieszę się, że zdecydowałam się przeczytać tę książkę, było warto :)
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
Hank Steinberg - scenarzysta znany z takich seriali jak "Bez śladu", "Zakładnicy", "Interpol", "The last ship" oraz filmów "Robert F. Kennedy" i "61", za który był nominowany do nagrody Emmy. "Poza zasięgiem" jest jego debiutem literackim, zdecydowanie udanym debiutem.
Charlie, korespondent zagraniczny, swoim artykułem o torturowanym i bestialsko zabitym chłopaku,...
2013-11-15
Niedaleko za miastem stoi sobie stary dworek z białymi ścianami i brązowym dachem. Po mimo tego, że budynek jest całkiem fajny, agenci nieruchomości nie mogą znaleźć na niego kupca. Dlaczego? Hmm trudno stwierdzić. Zarówno chuligani mający ochotę zniszczyć dworek, jak i klienci zainteresowani jego zakupem, wszyscy uciekają od niego jak najdalej.
Zdradzę Wam, że nie dzieje się tak bez przyczyny. O to by nikt nie chciał dworku kupić dbają jego tajemniczy, bezcieleśni mieszkańcy, rodzina Zaświatowskich. Zamieszkują oni dworek od wielu lat i nie mają ochoty dzielić się swą posiadłością z innymi rodzinami.
Pewnego dnia, biały dworek jednak zostaje sprzedany. Jego nowymi właścicielami stają się Poświatowscy, ludzie niezmiernie zapracowani i niezwykle przywiązani do wszelkich gadżetów elektronicznych. Jak to się stało, że nie uciekli tak jak inni klienci zainteresowani zakupem dworku? Co w tej sytuacji zrobią Zaświatowscy? Mówię Wam, sprawa ciekawie się rozwinie :)
"Przepraszam, czy tu straszy?" to zabawna i fascynująca historia, dla dzieci lubiących dreszczyk emocji. Momenty "straszne" przedstawione zostały przez autora w taki sposób, że wzbudzają raczej śmiech niż przerażenie, więc nie ma co się martwić, że dzieci spać nie będą mogły po wieczornej lekturze. Książka jest bardzo interesująca, spodoba się chłopcom i dziewczynkom (i mamusiom takim jak ja :))
Książeczka "Przepraszam, czy tu straszy?" jest bardzo ładnie i porządnie wydana. Okładka jest sztywna, kartki nie są grube, jednak papier jest dobrej jakości. Ilustracji jest znacznie mniej niż tekstu, jednak przyciągają one oko i często są śmieszne.
Książka nadaje się zarówno do samodzielnego czytania (duże litery, prosty tekst), jak i do czytania przez rodziców dzieciom do poduszki. Tematyka niby jest straszna, ale spokojnie nie wystraszy dzieci. "Przepraszam, czy tu straszy" wciągnie nie tylko dziecko, ale również i towarzyszącego w czytaniu dorosłego.
Zdjęcia książeczki na yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
Niedaleko za miastem stoi sobie stary dworek z białymi ścianami i brązowym dachem. Po mimo tego, że budynek jest całkiem fajny, agenci nieruchomości nie mogą znaleźć na niego kupca. Dlaczego? Hmm trudno stwierdzić. Zarówno chuligani mający ochotę zniszczyć dworek, jak i klienci zainteresowani jego zakupem, wszyscy uciekają od niego jak najdalej.
Zdradzę Wam, że nie dzieje...
2013-06-23
"Cztery strony smaku" to książka z serii Z Różą Wiatrów. Jest to zbiór opowiadań napisanych przez podróżników, krytyków kulinarnych, autorów książek i tekstów w czasopismach.
Opowiadań jest 38, a przed każdym z nich znajdziemy krótką notkę biograficzną o autorze
Z tymi opowiadaniami jest jak z jedzeniem. Jednemu bardziej do gustu przypadnie opowiadanie "Niech żyje król", innemu "Wisienka na japońskim torcie", czy to z powodu stylu w jakim zostało napisane, czy ze względu na historię, którą opisuje. To tak jak z konkretną potrawą, która jednym owszem bardzo smakuje, proszą o dokładkę, a innym ... no cóż. Ja również wśród tych 38 opowiadań jedne uznałam za lepsze inne za gorsze. Właściwie to po pierwszym opowiadaniu już nie chciało mi się czytać dalej, ale każdą książkę czytam do końca, więc i tą przeczytałam :) Okazało się, że im dalej, tym lepiej było :)
Zaczynałam czytać książkę nie licząc na to, że zrobi na mnie dobre wrażenie. W końcu to opowieści o jedzeniu miały być. Ta tematyka, raczej średnio mnie interesuje. Jednak okazało się, że o jedzeniu można napisać interesująco :) Właściwie, to nie o samym jedzeniu, ale również o atmosferze posiłku, klimacie miejsca, towarzyszących ludziach.
W książce możemy przeczytać o restauracji, która zmienia menu co roku. O mango, które jest w danej sytuacji najbardziej upragnionym pożywieniem. O talerzu zupy z głową koguta, pieczonym nietoperzu, o rybie jeszcze żywej, a już przygotowanej do spożycia.
Dowiadujemy się jakie tradycje panują w innych kulturach. Jakimi potrawami częstowani są wyjątkowi goście. Co serwuje się na prawdziwym włoskim weselu. I co wspólnego ma ciasto ryżowe z obchodami Święta Nagiego Mężczyzny w Japonii.
Momentami byłam zszokowana, zdziwiona, czasem pełna obrzydzenia. Zdarzyło mi się również pośmiać :) Nie jest to nudna książka :) Jest jak idealne menu. Dla każdego coś się znajdzie. Jeżeli ktoś lubi czytać książki podróżnicze, zachęcam do przeczytania również tej.
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
"Cztery strony smaku" to książka z serii Z Różą Wiatrów. Jest to zbiór opowiadań napisanych przez podróżników, krytyków kulinarnych, autorów książek i tekstów w czasopismach.
Opowiadań jest 38, a przed każdym z nich znajdziemy krótką notkę biograficzną o autorze
Z tymi opowiadaniami jest jak z jedzeniem. Jednemu bardziej do gustu przypadnie opowiadanie "Niech żyje król",...
2013-11-25
"Niewolnice władzy" to zbiór reportaży będących wynikiem śledztwa przprowadzonego przez Lydie Cacho m.in. w Kamboży, Tajlandii, Birmie i Azji Środkowej. To debata na temat handlu kobietami i dziećmi w celach seksualnych, poruszająca przy okazji wiele związanych z tym tematem zjawisk. Ta książka rzuca światło na prostytucję, stosunek różnych państw do tego zjawiska oraz udział mafii w jego tworzeniu. Omówione zostało również pranie brudnych pieniędzy, korupcja, pedofilia, sposób rozładowywania stresu wojskowych. Wspomniane zostały także organizacje działające na rzecz pokrzywdzonych.
Lydia Cacho bardzo szeroko omówiła temat i jej książka jest świetnym źródłem wiedzy. Znajdziemy w niej trochę statystyk, nazwiska , powiązania i zależności. Znajdziemy w niej również kilka świadectw osób poszkodowanych.
Książkę polecam wszystkim, których taka tematyka interesuje, którzy chcą poznać fakty i liczby, ale podkreślam, nie oczekują zbyt wielu świadectw, wypowiedzi osób porwanych, gwałconych, pokrzywdzonych.
Ja tym razem źle oceniłam książkę, czego innego się spodziewałam po niej i niestety zawiodłam się. Spodziewałam się, że czytając tę książkę będę zalewała się łzami, wściekała na opisywaną rzeczywistość i bezsilność wobec tak wielkiego problemu. Niestety pomimo tego, że tematyka książki jest poruszająca sama w sobie, ja czytając ją nie potrafiłam z siebie wykrzesać jakichś większych emocji.
Lydia Cacho wspomniała o świadectwach zebranych przez birmańskie organizacje humanitarne i napisała "Ciężko nie płakać, czytając te dokumenty". Innym razem autorka wspomniała, że wysłuchała setek opowieści o "gwałtach, zniewoleniu, morderstwach, zwodzeniu, poniżaniu, zbrodniach i strachu" i tych właśnie opowieści się spodziewałam. Większej ilości słów, które wypłynęły bezpośrednio z ust kobiet i dzieci, które stały się towarem handlarzy lub same zgodziły się na prostytucję. Historii ich ciężkiego życia. "Niewolnice władzy" oczywiście zawierają świadectwa, ale jest ich jak dla mnie zbyt mało w stosunku do całości.
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
"Niewolnice władzy" to zbiór reportaży będących wynikiem śledztwa przprowadzonego przez Lydie Cacho m.in. w Kamboży, Tajlandii, Birmie i Azji Środkowej. To debata na temat handlu kobietami i dziećmi w celach seksualnych, poruszająca przy okazji wiele związanych z tym tematem zjawisk. Ta książka rzuca światło na prostytucję, stosunek różnych państw do tego zjawiska oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-11-10
"Podarunek" to historia dwójki młodych ludzi: Tommy'ego Whittaker oraz Maribeth Robertson.
Tommy'ego poznajemy w trudnych dla niego chwilach. Jego rodzina pod wpływem ogromnej tragedii jaka ich spotkała, zaczyna się rozpadać. Ciepły rodzinny dom zmienia się w miejsce kłótni i sporów. Maribeth jest ambitną i pracowitą dziewczyną. Jej marzeniem jest ukończenie studiów. Niestety, czasem jedna chwila słabości wystarczy, by popełnić błąd rzutujący na całe dalsze życie. Maribeth właśnie taki błąd popełniła. Losy tej dwójki splatają się. Czy dwie smutne istoty, mogą wzajemnie sobie pomóc? Czy potrafią się zrozumieć? Czy Tommy odzyska radość życia, a Maribeth zrealizuje swoje plany życiowe?
"Podarunek" to książka, którą bardzo przyjemnie się czyta. Styl autorki jest prosty, wystarczy chwila by przestać myśleć o literach i przenieść się w świat wykreowany przez Danielle Steel. Fabuła książki jest interesująca i wciągająca, przesycona emocjami. Kolejną zaletą książki są jej bohaterowie, odnajdziemy wśród nich całą gamę osobowości. Myślę, że każdy w tej książce znajdzie postać, która wyjątkowo przypadnie mu do gustu. Mi najbardziej bliska stała się Elizabeth, mama Tommy'ego, kobieta bardzo silna, która pomimo przeżytej tragedii, widząc nieszczęście innych potrafiła zapomnieć o własnym bólu i zająć się potrzebującą osobą. Natomiast najbardziej wkurzał mnie ojciec Maribeth. Jego poglądy na temat kobiet ... szkoda słów.
Danielle Steel, bohaterów książki "Podarunek" obarczyła, bardzo realnymi i jakże trudnymi problemami, jednak pokazała również, że nawet wtedy, kiedy wydaje się, że jest beznadziejnie, los może się odmienić, życie może znowu odzyskać sens. "Podarunek" to książka, która niesie nadzieję. Sprawia, że wierzymy w pozytywne rozwiązania. Być może przez to świat przedstawiony w książce "Podarunek" wydaje się zbyt idealny, jednak dzięki takim właśnie książkom możemy oderwać się od szarej i często przytłaczającej rzeczywistości, od własnych problemów.
Polecam
"Podarunek" to historia dwójki młodych ludzi: Tommy'ego Whittaker oraz Maribeth Robertson.
Tommy'ego poznajemy w trudnych dla niego chwilach. Jego rodzina pod wpływem ogromnej tragedii jaka ich spotkała, zaczyna się rozpadać. Ciepły rodzinny dom zmienia się w miejsce kłótni i sporów. Maribeth jest ambitną i pracowitą dziewczyną. Jej marzeniem jest ukończenie studiów....
2013-07-15
Byli przyjaciółmi. Przynajmniej do czasu, bo czy przyjaźń między kobietą, a mężczyzną jest możliwa? Różnie o tym mówią.
Robert i Rosaline przyjaźnili się od dziecka. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Łączyło ich tak dużo, że Rosaline bała się rozwijających między nimi relacji damsko-męskich. Dała się w końcu poprowadzić uczuciom i radom przyjaciółek. Między nią i Robem zaczęło się coś dziać. Pierwsza randka, pierwsze pocałunki ... i wtedy pojawia się ona.
Juliet jest kuzynką Rosaline. Ich ojcowie są braćmi, którzy pokłócili się do tego stopnia, że zupełnie zerwali ze sobą kontakt. Juliet jest dziewczyną piękną i zdecydowaną zdobyć to czego chce, a chce Roba.
Tym razem zacznę od narzekania. Nawiązanie do Szekspira, podobieństwo nazwisk, podział książki na akty i sceny - myślę, że to był świetny chwyt reklamowy, który wiele osób przyciągnął. Jednak czy coś poza tym? Jak dla mnie mogłaby to być historia Asi, Darka i Krysi. Czytałoby mi się ją równie dobrze, a może nawet lepiej, bo poprzez porównanie do historii sławnych kochanków, już od samego początku spodziewałam się jakiejś tragedii.
"Na samym początku muszę się przyznać, że sięgnęłam po tę książkę wyłącznie dlatego, że w jej opisie znalazłam słowa Romeo i Julia" Tak pisze Annie na lubimyczytac.pl i tak było pewnie w przypadku wielu czytelników. Przez ten zabieg z Szekspirem, "Kiedy byłeś mój" już zawsze będzie kojarzyć się z Romeo i Julią, nie będzie istnieć jako samodzielna opowieść.
Tak jak już wspomniałam, książkę czytało mi się bardzo dobrze. Napisana jest ona prostym językiem, czyta się ją bardzo szybko. Historia wciąga czytelnika. Wywołuje wspomnienia własnych przeżyć :) Sprawia, że wczuwamy się w rolę głównej bohaterki i wraz z nią przeżywamy radość, upokorzenie i smutek.
"...takie jest życie. Nie możemy go zaplanować, po prostu się wydarza. Możemy jedynie wybrać, jak zareagujemy. ... Można wybrać, że się będzie szczęśliwym. Możesz wybrać, żeby się nie obwiniać."
Od samego początku polubiłam Rosaline, bo to taka zwyczajna dziewczyna, momentami odnajdywałam w niej trochę siebie samej. Denerwowała mnie jednak, w chwilach gdy traktowała z uprzedzeniem pewnego chłopaka. Roba nie polubiłam, ale powiem na jego obronę, że taką rolę musiał odegrać, by całość potoczyła się tak jak było to zaplanowane. Natomiast w przypadku Juliet, moje uczucia zmieniały się wraz z tym, jak "poznawałam ją bliżej".
"Kiedy byłeś mój" to książka idealna na wakacyjne wieczory. Zachęcam do jej przeczytania, bo jest po prostu dobra i Szekspir nie ma z tym nic wspólneg
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
Byli przyjaciółmi. Przynajmniej do czasu, bo czy przyjaźń między kobietą, a mężczyzną jest możliwa? Różnie o tym mówią.
Robert i Rosaline przyjaźnili się od dziecka. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Łączyło ich tak dużo, że Rosaline bała się rozwijających między nimi relacji damsko-męskich. Dała się w końcu poprowadzić uczuciom i radom przyjaciółek. Między nią i Robem...
2013-10-18
Winnie, sympatyczna czarownica, wraz z kotem Wilburem wybrała się na wycieczkę w kosmos. Była to wielce pouczająca wyprawa. Winnie i Wilbur z okien rakiety mieli okazję zobaczyć różne planety, gwiazdy, planetoidy, mijali również latający spodek.
Punktem kulminacyjnym wyprawy był piknik, na planecie zamieszkanej przez kosmiczne króliki. Zwierzaki były bardzo ciekawe gości z innego świata oraz przysmaków przez nich przywiezionych. Okazało się jednak, że mają zupełnie inny gust niż Winnie i Wilbur. Królikom smakował metal, a z metalu była rakieta!
Co z tego wynikło? Czy Winnie i Wilburowi udało się wrócić do domu?
"Winnie i kosmos" to książeczka, dzięki której słownik naszego dziecka poszerzy się o sporo nowych wyrazów. Myślę, że warto, żeby rodzice, zanim przekażą książkę maluchowi, zapoznali się z nią i przygotowali się na pytania, które mogą paść w związku z rysunkami i tekstem zawartym w książce. Czytanie "Winnie w kosmosie" jest bowiem dobrą okazją, by wprowadzić takie pojęcia jak planeta, księżyc, planetoida, satelita. Na każdej stronie książki znajduje się rysunek z planetą oraz odpowiadającym jej symbolem astrologicznym, dziecko pozna więc wszystkie planety układu słonecznego. Może nie trzylatkom, ale trochę starszym dzieciom, warto poopowiadać czym charakteryzują się poszczególne planety.
Książka ma twardą okładkę, śliskie kartki i jest szyta. Ilustracje są specyficzne, często poukładane na stronach tak jakby w komiksie. Obrazki zawierają w sobie bardzo dużo szczegółów i podobają się nawet takim niespełna 2 letnim malcom jak moja córcia :)
Zdjęcia książeczki można zobaczyć na moim blogu http://yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com/2013/10/winnie-w-kosmosie-valerie-thomas-korky.html
Winnie, sympatyczna czarownica, wraz z kotem Wilburem wybrała się na wycieczkę w kosmos. Była to wielce pouczająca wyprawa. Winnie i Wilbur z okien rakiety mieli okazję zobaczyć różne planety, gwiazdy, planetoidy, mijali również latający spodek.
Punktem kulminacyjnym wyprawy był piknik, na planecie zamieszkanej przez kosmiczne króliki. Zwierzaki były bardzo ciekawe gości...
2012-10-13
2013-12-29
2013-12-15
2013-12-04
2013-11-28
"Wielka księga. Basia" to zbiór 28 opowiadań o Basi, jej rodzinie i przygodach jakie przeżyli. Opowiadania te pierwotnie publikowane były w latach 2011-2012 w miesięczniku "Dziecko". Obecnie zebrane zostały one w książce podzielonej na 4 części: wiosna, lato, jesień, zima. W każdej części znajduje się 7 opowiadań.
Basia przeżyła wiele przygód, "Wielka księga. Basia" zawiera tylko niewielką ich część, jednak 28 opowiadań to całkiem sporo, wystarczy na kilka wieczornych sesji z książką :) i zapewni dzieciom i rodzicom sporo dobrej zabawy :) Z Basią bowiem nigdy nie jest nudno :) Lody stają się podkładem do pisania, krokodyl zmienia się w krokolewnę, beret lata, wilki lubią brokuły, a Misiek Zdzisiek gubi się i odnajduje. Jednym razem Basia zostaje w domu sama ze swoim tatusiem i nieźle tę sytuację wykorzystuje. Innym razem Basia bawi się w lekarza, w wyniku czego jej braciszek na prawdę się rozchoruje. Jeszcze innym razem Basia dostaje rowerek po starszym bracie co sprawia jej radość/denerwuje/ ponownie jest radością, Basia bowiem w końcu docenia to co ma, pomimo tego, że odziedziczyła wszystko po starszym bracie. W książce "Wielka księga. Basia" przeczytacie o chorobach, bakteriach, złych snach, kotku z przedszkola i przyjaciołach. Znajdziecie jeszcze wiele ciekawych opowiadań, o których nie wspomniałam tu nawet słowem. Sami się przekonacie ile to przygód przeżywa Basia :)
Wszystkie te opowiadania opatrzono zabawnymi ilustracjami autorstwa Marianny Oklejak :) które dodatkowo umilą dzieciom lekturę. Oczywiście, "Wielka księga. Basia" zawiera więcej tekstu niż rysunków, jednak książka jest i tak bardzo kolorowa.
"Wielka księga. Basia" jest szyta, ma kartonową, dość sztywną okładkę, strony są z grubego papieru. Litery są bardzo duże, dzięki czemu książka świetnie nadaje się do samodzielnego czytania przez dziecko. Książka jest bardzo ciekawa, a poszczególne opowiadania są dość krótkie, także jest to odpowiednia książeczka do szkolenia umiejętności czytania.
"Wielka księga. Basia" to zbiór 28 opowiadań o Basi, jej rodzinie i przygodach jakie przeżyli. Opowiadania te pierwotnie publikowane były w latach 2011-2012 w miesięczniku "Dziecko". Obecnie zebrane zostały one w książce podzielonej na 4 części: wiosna, lato, jesień, zima. W każdej części znajduje się 7 opowiadań.
Basia przeżyła wiele przygód, "Wielka księga. Basia"...
2013-11-11
Książeczka mojego dzieciństwa :) Polecam szczególnie książeczkę z Wydawnictwa Zysk i S-ka. Zdjęcia i recenzję znajdziecie na moim blogu
http://yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com/2013/11/abecado-julian-tuwim-recenzja-zysk-i-s.html#more
[img]http://4.bp.blogspot.com/-toYsn4ZzJeA/Unve04kbjwI/AAAAAAAAFeY/9JroNJ9_ZDw/s400/DSC07118.JPG[/img]
Książeczka mojego dzieciństwa :) Polecam szczególnie książeczkę z Wydawnictwa Zysk i S-ka. Zdjęcia i recenzję znajdziecie na moim blogu
http://yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com/2013/11/abecado-julian-tuwim-recenzja-zysk-i-s.html#more
[img]http://4.bp.blogspot.com/-toYsn4ZzJeA/Unve04kbjwI/AAAAAAAAFeY/9JroNJ9_ZDw/s400/DSC07118.JPG[/img]
2013-11-04
"Strych Tesli" to fikcja literacka zbudowana wokół realnej postaci, jaką jest większości znany, Nikola Tesla, serbski naukowiec, wynalazca posiadający na koncie ponad 100 opatentowanych wynalazków. To jemu należą się podziękowania między innymi za silnik, dynamo rowerowe i świetlówkę. Tych, którzy chcą poznać więcej szczegółów na temat życia Tesli odsyłam do strony http://tesla.pl/. Ja wspomnę tylko, że Tesla faktycznie mieszkał w Colorado Springs, gdzie toczy się akcja książki "Strych Tesli" i ten okres jego życia jest dość tajemniczy.
Nick Slate, wraz z młodszym bratem Dannym i ojcem Waynem Slate, z powodu pewnego przykrego zdarzenia przeprowadzili się do Colorado Springs, gdzie zamieszkali w starym, wiktoriański domu babki Grety. Dom, a szczególnie strych okazał się mocno zagracony, więc jego nowi mieszkańcy postanowili zacząć od porządków i pozbycia się wszystkich niepotrzebnym urządzeń. Nick przygotował wyprzedaż garażową. Gdy wszystko było już zorganizowane, a graty wystawione na stołach przed garażem, rozpętała się straszna burza, wydawałoby się niwecząca plany Nicka. Jednak niespodziewanie, ludzie pomimo ulewy zaczęli się schodzić i z zainteresowaniem szukać wśród wystawionych na sprzedaż przedmiotów czegoś dla siebie. Co ich wyciągnęło z domów w taką pogodę? Co sprawiło, że płacili za pozornie nic nie warte śmieci całkiem duże pieniądze? Czy te urządzenia były faktycznie tylko gratami?
"Strych Tesli" to historia, w której pełno niezwykłych urządzeń i niemożliwych do wyjaśnienia zdarzeń. Gracz na boisku baseballowym zamiast piłki łapie meteoryty. Z dnia na dzień znikają sklepy. Urządzenia zdawałoby się codziennego użytku, takie jak aparat, magnetofon, stara bateria, lokówki i wiele innych zadziwiają swoim niekonwencjonalnym sposobem działania. Pojawia się również tajemne stowarzyszenie Acceleratich, a wszelkie próby wyszukania informacji na jego temat kończą się nie tylko samoistnym wyłączeniem się komputera, ale nawet śmiercią.
Szybko rozwijająca się akcja książki, oryginalna historia, barwne postacie, tajemnice, również wątek miłosny i to wszystko okraszone odpowiednią dawką humoru. Ta książka spodoba się nie tylko młodzieży, ale również i niejednemu dorosłemu.
Powstrzymam się przed głębszą analizą książki, nie chciałabym zbyt dużo zdradzić. Niech będzie ona dla Was taką przyjemną niespodzianką jaką i dla mnie była :)
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
"Strych Tesli" to fikcja literacka zbudowana wokół realnej postaci, jaką jest większości znany, Nikola Tesla, serbski naukowiec, wynalazca posiadający na koncie ponad 100 opatentowanych wynalazków. To jemu należą się podziękowania między innymi za silnik, dynamo rowerowe i świetlówkę. Tych, którzy chcą poznać więcej szczegółów na temat życia Tesli odsyłam do strony...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-09-11
Tym razem Elmer zostaje poinformowany przez przyjaciół, że nieopodal, na polanie, pojawił się nieznajomy. Zwierzęta zaniepokoiły się dziwnym zachowaniem gościa. Elmer, jak wiemy z poprzedniej części, sam czuł się inny, więc nie miał uprzedzeń wobec nieznajomego. Postanowił poznać go i spróbować pomóc mu w rozwiązaniu problemu. Czy Elmerowi udało się?
Elmer to niesamowity słoń, który emanuje pozytywną energią, o powodzenie sprawy, w którą się zaangażuje nie ma potrzeby się martwić :)
"Elmer i nieznajomy" uczy tolerancji i otwartości na innych. Pokazuje, że "inny" nie znaczy gorszy. Wskazuje, że powinniśmy pomagać osobom bez względu na to czy przystają one do znanego nam wzorca, czy wręcz przeciwnie. Nieznajomy w bardzo prosty sposób może stać się nie tylko znajomym, ale nawet przyjacielem.Wystarczy dać mu szansę, spróbować go poznać, a przekonamy się, że nie ma powodu do strachu.
Książka "Elmer i nieznajomy" została ładnie wydana. Ma twardą okładkę i śliskie strony. Jest niesamowicie kolorowa, swoimi ilustracjami przyciąga wzrok dzieci. Moja córka od pierwszej chwili zachwyciła się nią. Książki o Elmerze, są pierwszymi, po które sięga rano :)
Ilustracje książeczki możecie zobaczyć na moim blogu yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
Tym razem Elmer zostaje poinformowany przez przyjaciół, że nieopodal, na polanie, pojawił się nieznajomy. Zwierzęta zaniepokoiły się dziwnym zachowaniem gościa. Elmer, jak wiemy z poprzedniej części, sam czuł się inny, więc nie miał uprzedzeń wobec nieznajomego. Postanowił poznać go i spróbować pomóc mu w rozwiązaniu problemu. Czy Elmerowi udało się?
Elmer to niesamowity...
2013-08-04
Czy mieliście kiedyś wrażenie, że znacie kogoś "od zawsze", pomimo tego, że właśnie pierwszy raz zamieniliście z nim słowo? Ja takie wrażenie miałam, jak poznałam mojego obecnego Męża :) Nie wpadłam wówczas na pomysł, że może już miałam okazję Go poznać w innym czasie, jednak po przeczytaniu tej książki, zaczynam poważnie się zastanawiać czy mnie i mojego Męża nie łączyło coś już przykładowo w XV wieku :)
"Czas zna wiele dróg i wiele światów, a niektóre z nich są bardziej realne, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać"
"Magiczna gondola" to pierwsza książka dla młodzieży Evy Völler i równocześnie pierwsza jej książka, którą miałam okazję przeczytać. Autorka, za nim zajęła się pisaniem, była sędzią i adwokatem. Eva Völler jest znawczynią Wenecji, co widać w opisach tego miasta, zawartych w "Magicznej gondoli".
Książka opowiada historię siedemnastoletniej Anny, która niemając innych, lepszych propozycji na spędzenie wakacji, przyjechała wraz z rodzicami do Wenecji. Pewnego dnia, podczas parady historycznych łodzi Anna wpadła do wody. Uratował ją przystojny, młody chłopak o imieniu Sebastian. Zaraz po tym stało się coś nieoczekiwanego. Dziewczyna obudziła się naga, a nad nią stał zarośnięty mężczyzna. Ten ponury typ powiedział jej, że zotała napadnięta i okradziona, a on ją uratował. Mężczyzna dał jej ubrania, przypominające stroje z teatru i kazał wracać do domu. Nie tylko ubrania kojarzyły się z teatrem, również ulice Wenecji wyglądały jak scenografia do jakiegoś przedstawienia o dawnych czasach. Anna długo nie mogła uwierzyć, lecz w końcu musiała zaakceptować fakt, że przeniosła się w czasie. Na powrót do domu, musiała jeszcze długo czekać. W tym czasie przeżyła wiele przygód, z jednej ledwo wyszła z życiem.
Główna bohaterka książki "Magiczna gondola" okazała się bardzo fajną dziewczyną, od razu ją polubiłam. Z jednej strony była dociekliwa i odważna, z drugiej trochę naiwna i łatwowierna. Podjęła ryzyko i znalazła w sobie odwagę by spełnić postawione przed nią zadanie - uratowała człowieka, niemalże oddając swoje życie w zamian. Dziewczynę, która dzieliła z nią los przeniesionej w czasie bardzo szybko uznała za swoją przyjaciółkę, niestety równie szybko okazało się, że ona nie jest uczciwa. Mimo wszystko Anna nie gniewała się, wybaczyła jej kłamstwa i zdradę.
Sebastian to młody, przystojny chłopak, który objął stanowisko (jeżeli tak to można nazwać) Obrońcy. Był nad wyraz odpowiedzialny i odważny. Swoje zadania wykonywał z pełnym poświęceniem, nie raz ryzykując własne życie.
Książka jest bardzo wciągająca. Styl autorki pozwa na płynne czytanie opowieści, wręcz jej pochłanianie. Do tego ta historia pełna magii. Trudno mi było oderwać się od lektury, jakby nie obowiązki mogłabym ją przeczytać od okładki do okładki za jednym zamachem. Nie zabrakło również wątku miłosnego, choć był on niesamowicie niewinny. Mam nadzieje, że rozwinie się w książce opisującej dalsze losy Anny.
Tylko jedna rzecz mnie denerwowała. Autorka zbyt wiele razy wyjaśniała, że bohaterka nie mogła powiedzieć czegoś, bo nie pozwalała jej na to, lub zmieniała słowa bariera czasu. Sam pomysł z tą barierą i z translatorem zmieniającym ojczysty język bohaterki na włoski spodobał mi się. Jednak szczególnie na początku, odnosiłam wrażenie, że ciągle tłumaczone jest działanie bariery. Według mnie czytelnik sam był w stanie się domyśleć, że bohaterka zdania nie dokończyła przez barierę.
Dawno nie czytałam fantastyki. "Magiczna gondola" przypomniała mi, że lubię ten gatunek. Czytało mi się ją bardzo dobrze. Ciekawa jestem dalszych losów Anny, dlatego też będę szukać książki "Złoty most".
Książkę "Magiczna gondola" polecam zarówno młodzieży jak i "starszej młodzieży". Wszystkim, którzy lubią fantastykę, ale również i tym, którzy rzadko sięgają po ten gatunek. Być może ta właśnie książka, przekona Was, że warto czytać książki fantastyczne. Nie przerażajcie się grubością książki. Prosty język, jakim posługuje się Eva Völler i jej styl, sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko. Właściwie nie zauważa się przewracania stron.
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
Czy mieliście kiedyś wrażenie, że znacie kogoś "od zawsze", pomimo tego, że właśnie pierwszy raz zamieniliście z nim słowo? Ja takie wrażenie miałam, jak poznałam mojego obecnego Męża :) Nie wpadłam wówczas na pomysł, że może już miałam okazję Go poznać w innym czasie, jednak po przeczytaniu tej książki, zaczynam poważnie się zastanawiać czy mnie i mojego Męża nie łączyło...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-26
Elmer to wesoły słoń, który na tle szarego stada wyróżnia się swoim kraciastym ciaukiem :) Jest tak charakterystyczny, że wszystkie zwierzęta poznają go bez problemy i już z daleka witają. Jednak Elmer, sam nie wie jaki z niego świetny Gość ;) Przychodzi moment, w którym Elmer zauważa swoją inność i postanawia zrobić coś, by stać się zwyczajnym słoniem ...
Elmer to bajka z morałem - bycie innym wcale nie oznacza, że jest się gorszym. Warto być sobą. Myślę, że dzieci przedszkolne bez problemu odczytają ten przekaz.
Książka jest bardzo ładnie ilustrowana. Kolorowe obrazki przyciągną nie tylko przedszkolaka, ale również młodsze dzieci. Moja córcia ma dopiero półtora roku, a ta książka bardzo jej się podoba.
Przeczytałyśmy ją, a teraz skupiamy się na oglądaniu i opowiadaniu :) Oczywiście koniecznie muszę nazwać każde zwierzątko :) Jak córcia otworzy książkę na stronie z napisem BUUU! to domaga się, żebym przeczytała go głośno, a potem się śmieje, przewraca stronę i wskazuje roześmiane słonie :)
Książka ma twardą okładkę i dobrej jakości papier. Jednak dla wewnętrznego spokoju Mam, Elmera powinni wydawać również w wersji "sztywnej" :)
Bajka napisana jest dużą, wyraźną czcionką. Tekst jest prosty i nie ma go zbyt wiele. Opowiadanie jest interesujące. Myślę, że książeczka świetnie nadaje się również do nauki czytania :)
https://yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
Elmer to wesoły słoń, który na tle szarego stada wyróżnia się swoim kraciastym ciaukiem :) Jest tak charakterystyczny, że wszystkie zwierzęta poznają go bez problemy i już z daleka witają. Jednak Elmer, sam nie wie jaki z niego świetny Gość ;) Przychodzi moment, w którym Elmer zauważa swoją inność i postanawia zrobić coś, by stać się zwyczajnym słoniem ...
Elmer to bajka...
2013-05-27
"Artur czarodziej" to opowieść o chłopcu, który pewnego dnia znalazł starą księgę, zawierającą magiczne zaklęcia. Od tej chwili w jego życiu ciągle coś się dzieje. Artur zmienia się kolejno w myszkę, żabę, ptaka, kreta, królika i lisa. Poznaje świat, przeżywa wiele przygód, udziela pomocy przyjaciołom.
Każde kolejne wcielenie Artura, to kolejny rozdział książki i kolejne przygody, a na koniec sprawdzian :) Spokojnie, taki sprawdzian z pewnością nie zniechęci dziecka do dalszego czytania :) Pytania sprawdzają spostrzegawczość dziecka, ćwiczą jego pamięć, motywują do słuchania w jeszcze większym skupieniu.
Książka, jest pięknie ilustrowana. Właściwie każda kolejna strona to kolejny bajkowy obrazek, w który wpisany jest niedługi fragment teksu.
Tekst jest prosty, litery duże, rozdziały dość krótkie. Dziecko, które potrafi już czytać, poradzi sobie samo z tą książką, choć oczywiście wspólne czytanie daje dodatkowe korzyści :)
Dodam jeszcze, że książka ma twardą okładkę, kartki z dobrej jakości papieru i jest szyta.
Dzieckiem nie jestem, ale bardzo miło spędziłam czas przy lekturze tej książeczki, tym bardziej polecam
http://yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com/
"Artur czarodziej" to opowieść o chłopcu, który pewnego dnia znalazł starą księgę, zawierającą magiczne zaklęcia. Od tej chwili w jego życiu ciągle coś się dzieje. Artur zmienia się kolejno w myszkę, żabę, ptaka, kreta, królika i lisa. Poznaje świat, przeżywa wiele przygód, udziela pomocy przyjaciołom.
Każde kolejne wcielenie Artura, to kolejny rozdział książki i kolejne...
Danielle Steel - matka dziewięciorga dzieci, założycielka fundacji charytatywnych, autorka 129 książek. Pierwszy raz z jej książkami zetknęłam się chyba jeszcze w podstawówce. Później jakoś tak wyszło, że przestałam czytać romanse, jednak nazwisko autorki utkwiło mi w pamięci z dołączoną etykietką "świetne". Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki "Po kres czasu"postanowiłam ją przeczytać i sprawdzić czy dzieło Danielle Steel wywrze tak samo dobre wrażenie na prawie 30letniej kobiecie, jak na nastolatce.
"Po kres czasu" to książka zawierająca dwie pozornie niezwiązane ze sobą historie. Pierwsza z nich opowiada losy szczęśliwego, kochającego się małżeństwa, Billa i Jenny. Ona jest uznaną stylistką, on rzucił właśnie pracę w rodzinnej kancelarii, by stać się pastorem i w końcu robić to co sprawia mu przyjemność i do czego czuje się powołany. Niestety ta decyzja sprawia, że ich poukładane życie w pewnym momencie komplikuje się. Miłość jednak wiele potrafi przetrwać. Jenny, kobieta, dla której praca jest niezmiernie ważna, dała wyraz swej bezgranicznej miłości i ze względu na szczęście męża zrezygnowała ze swojej pracy. Wraz z Billem osiadła w małej miejscowości, w której on objął stanowisko pastora. Dla Billa była to parafia o jakiej marzył, jednak czy Jenny odnalazła się tam? Czy udało jej się wypełnić czas, który do tej pory spędzała na fascynującej ją pracy?
Jestem głęboko przekonany, że jeżeli ludzie naprawdę się kochają odnajdą się również w innym życiu.
Robert i Lillibet to bohaterowie drugiej historii, toczącej się blisko 40 lat później. On jest wydawcą, Ona amiszką. Jego marzeniem jest rozkręcić interes, jej marzeniem jest wydać książkę, którą potajemnie napisała. Los daje Lillibet szansę, której ona nie chce zmarnować. Jednak jest amiszką, a kobiety w tej wspólnocie są całkowicie uzależnione od decyzji mężczyzn. Nieposłuszeństwo grozi wyklęciem ze zgromadzenia na zawsze. Czy Lillibet zaryzykuje i zdecyduje się wydać swoją książkę? Czy uczucie, które rozkwitło między nią, a Robertem będzie miało szansę się rozwinąć? Co łączy historię Billa i Jenny oraz Roberta i Lillibet?
Jeżeli miałabym wybierać, która część książki bardziej mi się podobała, to powiedziałabym, że ta druga. Fakt, że Lillibet jest amiszką, zdecydowanie uatrakcyjnia tę historię. Ciekawość tego co łączy oba fragmenty sprawia, że jeszcze trudniej jest się oderwać od czytania. Ponadto odniosłam wrażenie, że w pierwszej części książki autorka, być może celowo, w pewnym momencie jakby przyśpieszyła tempa, zaczęła mniej szczegółowo opisywać zaistniałe sytuacje i przez to sprawiła, że dany fragment nie był tak emocjonujący jakbym tego chciała. Niemniej nie obyło się zupełnie bez łez.
Spodobały mi się obie bohaterki powieści. Steel stworzyła niezwykle silne kobiety. Zarówno Lillibet jak i Jenny wypełniały swoje obowiązki nieulegając zwykłym, ludzkim słabościom. Dążyły do zaplanowanego celu pokonując przeciwności losu i podejmując trudne decyzje. Szczególnie Lillibet budzi we mnie podziw. Jej każdy dzień wypełniony był ciężką pracą. Jednak nie narzekała. W nocy czytała, w nocy pisała, w tajemnicy przed całym światem, bo jej zainteresowania nie były pochwalane we wspólnocie, do której należała.
"Po kres czasu" to książka o miłości, która wiele potrafi przetrwać i łączy na zawsze. To niezwykle wciągająca historia. Czyta się ją bardzo szybko. Wpływ na to ma nie tylko interesująca fabuła, ale również styl Danielle Steel. Jest to świetna lektura do poduszki. Polecam i nastoletnim czytelniczkom i trochę starszym. Tym, którzy lubią romanse. Tym, którzy szukają utworu, przy którym będą mogli odpocząć.
yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
Danielle Steel - matka dziewięciorga dzieci, założycielka fundacji charytatywnych, autorka 129 książek. Pierwszy raz z jej książkami zetknęłam się chyba jeszcze w podstawówce. Później jakoś tak wyszło, że przestałam czytać romanse, jednak nazwisko autorki utkwiło mi w pamięci z dołączoną etykietką "świetne". Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki "Po kres...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to