-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2012-01-02
2011-11-19
Zdążyć przed panem Bogiem
Czy są lepsze i gorsze śmierci? Co znaczy śmierć pojedyńczego człowieka w obliczu 400 000 zgładzonych Żydów w trakcie likwidacji getta warszawskiego? Dlaczego współcześnie o wojnie mówimy głównie w atmosferze świętości i bohaterskich czynów? Marek Edelman, jeden z nielicznych ocalałych Żydów, który przeżył likwidację getta odziera dramat wojenny z patosu. Mamy tu szczegółowe opisy, co dzieje się z ludzkim ciałem w okresie głodu, przykłady głupiej, wręcz groteskowej śmierci, bo akurat nastąpił taki a nie inny zbieg okoliczności, opisy okrutnych decyzji „w imię ogółu” (zasypanie przejścia, mimo że był tam człowiek z getta), oblicza brutalnych zachowań ludzi, działających pod wpływem instynktu, bólu, w otępieniu. Wojna to nie śmierć na chorągwiach, to nie bohaterskie czyny i szlachetna odwaga, to przede wszystkim strach i upadek moralny człowieka.
Ale równocześnie dla wielu ocalałych wojna to był czas „szybkich, męskich decyzji”, wtedy ich życie miało sens, ludzie wykazywali się odwagą i bezinteresownością, szybko nawiązywali bliskie relacje, potrafili szukać rabina by dał im ślub tuż przed wywózką do obozu. Dla Marka Edelmana wojna zadecydowała o jego dalszym życiu – odpowiedzialność za ludzi podczas powstania żydowskiego getta przeniósł na pracę w charakterze kardiologa. Tu też odpowiadał za życie człowieka, mógł próbować „osłonić ogarek” przed panem Bogiem.
Bo Marek Edelman daje w tym wywiadzie świadectwo, ze każde życie ludzkie to 100% całości, ma taką samą wartość, nawet w stanie wojny. Porównując śmierć w obozach zagłady jaką poniosły tysiące ludzi z przypadkową śmiercią młodego zasypanego w przejściu chłopaka („kto dziś o nim pamięta? Pamięta się o 400 tys wywiezionych z Umschlagplatz”) ta ostatnia wydaje się niczym. Jednak właśnie ta wielowątkowość w książce – poznajemy kilkanaście krótkich historii – oraz wielokrotne przywoływanie tych samych zdań – kluczy do historii poszczególnych bohaterów pokazuje, jak ważne są te jednostkowe losy. Poprzez powtarzanie zapamiętujemy lepiej bohaterów, współodczuwamy ich tragedię, współczujemy im.
Książka jest niesamowita. To zaledwie 100 stron ale bardzo skondensowanego, mocnego, wielopłaszczyznowego przekazu. Zdarzenia wojenne są tłem do pokazania mechanizmów ludzkiej psychiki – jak liczby o tragicznych wydarzeniach nie robią wrażenia, a opisy jednostkowych sytuacji – ogromne (ale równocześnie – kto pamięta o jednej przypadkowej śmierci w obliczu do 400 tys wywiezionych z umschlagplatz); jak bardzo mamy potrzebę gloryfikowania przeszłości i tragicznych zdarzeń, chcemy wymazywać i wybielać przeszłość; jak bardzo solidaryzujemy się w tragicznych sytuacjach i równocześnie do jakich okrucieństw jesteśmy zdolni; jak łatwo zamienić człowieka w bezwolną maszynę; Jak ważna jest walka o 1% szansy, mimo 99% ryzyka porażki; że tylko odważnym do granicy szaleństwa może się udać; jak ważna jest odwaga w wyborze rodzaju śmierci (ale równocześnie wszystkie rodzaje śmierci są tak samo ważne – i tych co niczym barany za bochenek chleba dali się wprowadzić do wagonów – i tych którzy bohatersko osłaniali piersią karabin maszynowy). To ważna książka dla każdego człowieka, lektura szkolna, której być może w wieku nastu lat się nie ogarnia, ale która wraca do człowieka doświadczonego i jest jak pocisk – prosto w serce.
Zdążyć przed panem Bogiem
Czy są lepsze i gorsze śmierci? Co znaczy śmierć pojedyńczego człowieka w obliczu 400 000 zgładzonych Żydów w trakcie likwidacji getta warszawskiego? Dlaczego współcześnie o wojnie mówimy głównie w atmosferze świętości i bohaterskich czynów? Marek Edelman, jeden z nielicznych ocalałych Żydów, który przeżył likwidację getta odziera dramat wojenny z...
2011-12-03
klasyka feministycznego gatunku, dosadnie ukazuje jak fałszywe są nasze wyobrażenia o szczęściu przy boku męża, z gromadką dzieci, w uroczym domku z białymi firankami. Oto losy dwóch bohaterek - mieszkanek małych podalpejskich wiosek w pobliżu fabryki, do której trafia większość młodych dziewcząt z okolicy.Te które nie trafią, parają się krawiectwem albo sprzedają w sklepie spożywczym, jednak wszystkim przyświeca ten sam cel - znaleźć męża, nie ważne czy pije, bije, czy tępy czy nie. Tylko mąż jest celem i sensem życia każdej kobiety - nie musi wówczas pracować zawodowo a zajmuje się dziećmi, gospodarstwem domowym i pielęgnowaniem życia rodzinnego.
Najbardziej przejmujące w tej książce jest pokazanie kobiet jako istot całkowicie zależnych od mężczyzn - to mężczyzna reprezentuje siłę, spryt, opiekę, a kobieta - nie reprezentuje sobą niczego, bo bez mężczyzny jej żywot nie ma sensu, jej jedyną funkcją jest uroda i seks, którymi ma zwabić mężczyznę w celach prokreacyjno-matrymonialnych.
Naiwne i oczywiste spostrzeżenia? Być może, ale ile jest kobiet wokół nas które w nieco bardziej wysublimowany sposób dążą do samorealizacji poprzez mężczyznę?
klasyka feministycznego gatunku, dosadnie ukazuje jak fałszywe są nasze wyobrażenia o szczęściu przy boku męża, z gromadką dzieci, w uroczym domku z białymi firankami. Oto losy dwóch bohaterek - mieszkanek małych podalpejskich wiosek w pobliżu fabryki, do której trafia większość młodych dziewcząt z okolicy.Te które nie trafią, parają się krawiectwem albo sprzedają w sklepie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-05-17
Kate Brown, kobieta po 40, od dwudziestu kilku lat perfekcyjna pani domu nagle ściąga maskę wzorcowej gospodyni, matki, żony, sąiadki, atrakcyjnej kobiety i szuka własnej toższamości. Uzmysławia sobie, że najważniejsze lata swojego życia spędziła zaspakajając potrzeby męża, dzieci, domu, ogrodu, znajomych, sąsiadów.
Myśli te uruchamia decyzja o podjęciu tymczasowej pracy przy obsłudze konferencji. Mimo że podczas wykonywania obowiązków powiela schemat świetnej organizatorki życia innych, to niespodziewanie po zakończeniu pracy postanawia nie wracać do domu i wyruszyć w podróż z nowo poznanym kochankiem.
Warstwa fabularna książki ma drugorzędne znaczenie, bo cały czas znamy myśli bohaterki, które krążąc wokół wspomnień z ostatnich 20 lat doprowadzają ją do zaskakujących wniosków.
"Nawet teraz, wolna od jakiegokolwiek przymusu, sama w warunkach, które podczas tych lat, gdy oddana była całkowicie rodzinie, wydawały się tak często nieosiągalne, nie była w stanie odpocząć i pomyśleć, zrozumieć, ponieważ ciągle czuła, że ciagle płynie ku przeszłości."
Ten wątek często pojawia się w twórczości Lessing - dlaczego kobiety zatracają się w swoim przywiązaniiu do organizacji, porządku, załatwaniu drobnych spraw, dlaczego uciekają od siebie, nie walcząo swoją przestrzeń, a potem kiedy ta przestrzeń nagle się uwalnia, nie potrafią jej zagospodarować. Pustka powoduje że czym prędziej szkają kolejnych zajęć.
Kolejna konfrontacja dotyczy wyglądu - "Czy naprawdę spędziła tyle lat życia - prawie napewno zsumowałoby się to w lata - przed lustrem? (...) Lata spędzone w uśpieniu i w transie." Kate robi mały test - przestaje farbować włosy, nie maluje się, chudnie, co znacząco odbija się na jej wyglądzie. Czuje że nikt jej nie dostrzega, zwłaszcza dla mężczyzn jest powietrzem. Wystarczy jednak że założy ładną sukienkę, związe włosy, przyjmie wyprostwaną postawę i wyzywający uśmiech, a już robotnicy przy drodze gwiżdżą na jej widok. A przecież to ta sama Kate, z tym samym zestawem cech i osobowością.
Kate uświadamia sobie co utraciła - odwagę w robieniu tego co chce, niezależność od ludzkich ocen, aprobat, a wręcz świadomość tego co właściwie chciała robić.
Są takie lata w życiu każdej kobiety - zanim wyjdzie za mąż - kiedy wie kim jest i do czego zmierza. Jednak gdy ten okres trwa zbyt krótko, a kobieta wpada w rolę matki żony i gosodyni, traci kontakt z samą sobą. I o tym właśnie jest ta książka - jak łatwo kobiecie utracić swoją tożsamość i niezależność, jak bardzo podatna jest na działanie na rzecz innych, jak bardzo potrafią ją absorbować codzienne drobne sprawy, krzątanina.
Książka zostawia nas kobiety z pytaniami i własnymi myślami. Czy mi też grozi syndrom Kate Brown? Kto jest temu winien - społeczeństwo, które wtłacza kobiety w odpowiednie role? Kobiety, które mają skłonność do autodestrukcji i zatracenia w codziennych sprawach? Mężczyźni, którzy mają nautrę dominantów? Dzieci, które są absorbujące i wymagają nieustannej uwagi?
Kate Brown, kobieta po 40, od dwudziestu kilku lat perfekcyjna pani domu nagle ściąga maskę wzorcowej gospodyni, matki, żony, sąiadki, atrakcyjnej kobiety i szuka własnej toższamości. Uzmysławia sobie, że najważniejsze lata swojego życia spędziła zaspakajając potrzeby męża, dzieci, domu, ogrodu, znajomych, sąsiadów.
Myśli te uruchamia decyzja o podjęciu tymczasowej pracy...
Masz 20-30 lat i niejasny obraz własnej przyszłości? Twoje koleżanki mają narzeczonych, wychodzą za mąż, żyją sobie spokojnie w domu chowając dzieci albo dla odmiany - mają ciepłe posadki od 8 do 16?
Nie łam się - masz szansę uniknąć pożarcia przez męża lub ogłupiającą pracę.
"Kobieta do zjedzenia" to historia młodej dziewczyny wydawać by się mogło na prostej drodze do szczęścia - jest praca (trochę monotonna i nudna, ale w sumie w marketingu z ludźmi), jest narzeczony z perspektywiczną pracą (młody obiecujący prawnik, charyzmatyczny o jasnych i zdecydowanych nieco staroświeckich poglądach), są przyjaciele (szalona współlokatorka, młoda mężatka w trzeciej ciąży, przystojny reżyser), na tle których nasza bohaterka to oaza spokoju, racjonalizmu i przewidywalnej przyszłości. Jej narzeczony wielokrotnie podkreśla, że ceni ją najbardziej za to że jest taka rozsądna.
Ale dlaczego nasza miła Marian nagle zaczyna cierpieć na niestrawność? Kolejne produkty stają się nagle niejadalne i jej dieta sprowadza się wkrótce do kilku produktów ...
Dlaczego tak ławo ulega urokowi neurotycznego Duncana - zagubionego, dziwacznego studenta anglistyki?
Dlaczego włazi pod łóżko podczas imprezy z przyjaciółmi i ucieka z przyjęcia zaręczynowego?
Okazuje się, ze normalność ma swoją cenę. To co pozornie jest społecznie akceptowaną normą w rzeczywistości stanowi zagrożenie na granicy kanibalizmu jednostki. Praca i perspektywy rozwoju w sfeminizowanej firmie badawczej rządzonej przez garstkę facetów - żadne; perspektywa małżeństwa z szowinistą i despotą - średnia; funkcjonowanie w środowisku nudnych, nastawionych na konsumpcję i posiadanie prawników i ich nudnych żon - przygnębiające.
Książka to proces dojrzewania Marian do zerwania wszystkich tych więzi i ucieczki od norm, których tak naprawdę nie akceptuje. Budujące i zachęcające do odważnych zmian w życiu każdej kobiety.
Mimo że książka powstała w latach 60 jest jak najbardziej aktualna i życiowa.
Masz 20-30 lat i niejasny obraz własnej przyszłości? Twoje koleżanki mają narzeczonych, wychodzą za mąż, żyją sobie spokojnie w domu chowając dzieci albo dla odmiany - mają ciepłe posadki od 8 do 16?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie łam się - masz szansę uniknąć pożarcia przez męża lub ogłupiającą pracę.
"Kobieta do zjedzenia" to historia młodej dziewczyny wydawać by się mogło na prostej drodze do...