-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-06-09
2024-06-06
2024-06-01
2024-05-26
2024-05-19
2024-05-02
2024-04-23
2024-04-22
2024-04-11
2024-04-07
2024-04-02
2024-03-24
2017-02-05
2016-02-04
Nie jest to łatwa lektura. Autorka posługuje się charakterystycznym językiem, często nieoczekiwanie wplata w bieżącą fabułę wspomnienia z przeszłości, więc można się trochę pogubić. Ale jako wielka fanka Tudorów nie dawałam za wygraną i po początkowych trudnościach książka przyniosła mi ogromną przyjemność. Kilka postaci z epoki otrzymało nowe, interesujące cechy – Tomasz Morus zyskał dla mnie inną niż zwykle twarz, a i Maria Boleyn (którą bardzo lubię w „Kochanicach króla” Philippy Gregory) nie jest tutaj taka oczywista. Ciekawie było śledzić wszystko z perspektywy Cromwella, zatem nie nudziłam się ani przez chwilę, chociaż doskonale znam tę historię. Wspaniała lektura, która uzupełniła mi dotychczasową wiedzę i dała wiele przyjemności. Polecam!
Nie jest to łatwa lektura. Autorka posługuje się charakterystycznym językiem, często nieoczekiwanie wplata w bieżącą fabułę wspomnienia z przeszłości, więc można się trochę pogubić. Ale jako wielka fanka Tudorów nie dawałam za wygraną i po początkowych trudnościach książka przyniosła mi ogromną przyjemność. Kilka postaci z epoki otrzymało nowe, interesujące cechy – Tomasz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-10
2024-02-07
2024-02-05
2024-02-03
2024-01-30
W „W komnatach Wolf Hall” trzeba było się wgryźć, zrozumieć styl pisania autorki, pozorny chaos, sposób prowadzenia narracji. Natomiast ciąg dalszy historii w „Na szafocie” jest łatwiejszy w odbiorze, bardziej klarowny. Oczywiście Mantel wciąż ma specyficzny styl opowiadania o Cromwellu oraz wprowadza do bieżącej fabuły wspomnienia. Obrazy tych dwóch światów, przeszłości i teraźniejszości Tomasza, nakładają się na siebie, przenikają, tworząc melancholijną opowieść. Myśli głównego bohatera, jego wspomnienia, działania dla króla, tęsknoty, plany, polityczne zagrywki zlewają się w jeden fascynujący obraz. Cromwell, główny uczestnik wydarzeń jest jakby od tych wydarzeń oddzielony, zdystansowany. I to również czyni z niego ciekawego bohatera – jest jednocześnie w centrum, ale i zupełnie z boku, chowający się głąb siebie samego.
Czy Mantel idealizuje Cromwella? Być może. Nie jest to jednak nachalne. Autorka nie krzyczy do czytelnika: „Patrz! Patrz! Masz przed oczami świętego!”. Główny bohater do świętych nie należy, na swoje grzechy na sumieniu. Nie jest jednoznaczny, dlatego wydaje się tak bardzo pociągający. Czytelnik po prostu ma ochotę zajrzeć w głąb tego tajemniczego człowieka, który wpiął się na sam szczyt. Wersja wydarzeń ukazana przez autorkę trafia do mnie, chociaż wcześniej nie powiedziałabym, że Cromwell miał aż taki wpływ na upadek Anny Boleyn; że kierowały nim takie, a nie inne pobudki. Było to miłe zaskoczenie, bo wydawało mi się, że w tej historii już nic mnie nie zdziwi.
Język powieści jest wciąż piękny, a styl unikatowy. Mantel zachwyca mnie po raz drugi, a ja z niecierpliwością czekam na ostatnią część tej interesującej opowieści. Jako wielka fanka Tudorów wprost nie mogę się tego doczekać! ;)
W „W komnatach Wolf Hall” trzeba było się wgryźć, zrozumieć styl pisania autorki, pozorny chaos, sposób prowadzenia narracji. Natomiast ciąg dalszy historii w „Na szafocie” jest łatwiejszy w odbiorze, bardziej klarowny. Oczywiście Mantel wciąż ma specyficzny styl opowiadania o Cromwellu oraz wprowadza do bieżącej fabuły wspomnienia. Obrazy tych dwóch światów, przeszłości i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to