rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Kolejny świetny tytuł spod pióra Olgi Rudnickiej.
Kryminał na wesoło - coś co lubię najbardziej, a Pani Rudnicka jest w tym mistrzynią.

Kolejny świetny tytuł spod pióra Olgi Rudnickiej.
Kryminał na wesoło - coś co lubię najbardziej, a Pani Rudnicka jest w tym mistrzynią.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak zwykle, kolejny tom przy którym brzuch bolał od śmiechu.
Po raz piętnasty Janet Evanovich mnie nie zawiodła i po raz piętnasty czytając przygody Stephanie, śmiałam się jak idiotka do siebie.

Utrata głowy, wybuchający grill, próba wygrania konkursu na najlepsze grillowane żeberka i brak talentu Luli w ich przyrządzeniu. Pomoc babci Mazurowej, jak zwykle w cenie. Jedna Śliweczka, poszcząca i dwóch facetów napalonych na nią - co tu zrobić? Jeden obrażony Włoch i jeden tajemniczy Latynos, do tego herszt baba wciskająca się w rozmiar 38 i zakwasy brzucha gwarantowane.
Nie zawiedziecie się po raz kolejny!

Jak zwykle, kolejny tom przy którym brzuch bolał od śmiechu.
Po raz piętnasty Janet Evanovich mnie nie zawiodła i po raz piętnasty czytając przygody Stephanie, śmiałam się jak idiotka do siebie.

Utrata głowy, wybuchający grill, próba wygrania konkursu na najlepsze grillowane żeberka i brak talentu Luli w ich przyrządzeniu. Pomoc babci Mazurowej, jak zwykle w cenie. Jedna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Długo opierałam się tej książce, za dużo jej było. Była wszędzie - na blogach, vlogach, księgarniach, witrynach bałam się, że otworzę lodówkę i wyskoczy ona - Fangirl.
W końcu się przemogłam i sięgnęłam po nią a wtedy... PRZEPADŁAM.

Nie odłożyłam jej dopóki nie skończyłam czytać. Nawet za potrzebą brałam ją ze sobą. Dawno nie wciągnęłam się tak w książkę.

Jest tam wszystko, co książkoholicy kochają. Świetna historia, morał, miłość, przyjaźń, odkrywanie siebie.
Styl tej książki bardzo fajny - lekkie piórko autorki, wciągająca historia, bardzo dobrze nakreślone postacie. Każdy czytający, znajdzie wśród bohaterów coś z siebie.

Jedyne co mnie męczyło, to wstawki z fanfiku o Simonie, ale przebolałam to, choć nie przepadam za tym :)

Nie zastanawiaj się długo nad przeczytaniem jak ja, tylko czytaj :)

Długo opierałam się tej książce, za dużo jej było. Była wszędzie - na blogach, vlogach, księgarniach, witrynach bałam się, że otworzę lodówkę i wyskoczy ona - Fangirl.
W końcu się przemogłam i sięgnęłam po nią a wtedy... PRZEPADŁAM.

Nie odłożyłam jej dopóki nie skończyłam czytać. Nawet za potrzebą brałam ją ze sobą. Dawno nie wciągnęłam się tak w książkę.

Jest tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Słaba książka jak gumka w majtkach. Nie wiem, co się dzieje z tym światem, że ludzie tak ochoczo sięgają po erotyki. Nic w nich nie podnieca, nie sprawia że się czerwienimy a jedynie jest nagromadzenie zbioru zboczonych opisów i słabych bohaterów.

Słaba książka jak gumka w majtkach. Nie wiem, co się dzieje z tym światem, że ludzie tak ochoczo sięgają po erotyki. Nic w nich nie podnieca, nie sprawia że się czerwienimy a jedynie jest nagromadzenie zbioru zboczonych opisów i słabych bohaterów.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyjemnie mi się czytało.
Książka napisana przystępnym dla każdego językiem.
Historia opowiedziana na jej kartkach bardzo na czasie. Otyła dziewczyna postanawia zrzucić zbędne kilogramy a w tle kwitnie romans.

Szkoda tylko, że osoby otyłe są w dzisiejszych czasach wyśmiewani, bo to też ludzie z uczuciami i może ich stan wcale nie wynika ze złej diety, a po prostu choroby.

Przyjemnie mi się czytało.
Książka napisana przystępnym dla każdego językiem.
Historia opowiedziana na jej kartkach bardzo na czasie. Otyła dziewczyna postanawia zrzucić zbędne kilogramy a w tle kwitnie romans.

Szkoda tylko, że osoby otyłe są w dzisiejszych czasach wyśmiewani, bo to też ludzie z uczuciami i może ich stan wcale nie wynika ze złej diety, a po prostu choroby.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Charlotte Link to jedna z moich ulubionych autorek kryminałów psychologicznych. Nie wiem co ona w sobie ma, jednak styl w jakim pisze od razu sprawia, że zakochujemy się. Autorka idealnie potrafi przekazać czytelnikowi odczucia nie tylko ofiary ale i mordercy, wczuwa się w ich sytuację. W "Wielbicielu", również tego nie zabrakło. Czytałam i miałam ciarki na plecach. Historia opisana na kartkach tej książki sprawiła, że przez dobre kilka dni chodziłam i oglądałam się za siebie, czy aby nikt mnie nie śledzi, zamykałam wszystkie okna i drzwi a na każdy szum podskakiwałam w przerażeniu.
Jeśli jesteś fanem dobrego kryminału psychologicznego - koniecznie musisz zapoznać się z książkami Pani Link.

Charlotte Link to jedna z moich ulubionych autorek kryminałów psychologicznych. Nie wiem co ona w sobie ma, jednak styl w jakim pisze od razu sprawia, że zakochujemy się. Autorka idealnie potrafi przekazać czytelnikowi odczucia nie tylko ofiary ale i mordercy, wczuwa się w ich sytuację. W "Wielbicielu", również tego nie zabrakło. Czytałam i miałam ciarki na plecach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedyś to były książki, kiedyś. Kiedyś można było kupować w ciemno i być zadowolonym.
Ale to już było i nie wróci więcej.

Teraz wydawnictwa jak tylko mogą robią Nas w bambuko. Oczywiście nie wszystkie, nie wrzucam wszystkim do tego samego wora. Jednak, prawda jest taka, że każdy orze jak może, nawet wydawnictwa.

HarperCollins wypuściło niedawno wznowienie książki Sylvi Day. Być może na fali jej popularności, chcieli przyciągnąć do siebie czytelników, wmawiając im, iż krótkie opowiadanko wydane w I kwartale 2015 roku to mega super hiper nowość. Otóż nie, opowiadanko to zostało wydane w 2007 roku, więc do nowości jej daleko, ale jeśli licząc nowe wydawnictwo i okładkę, to można ją uznać za nowość, ale nie oszukujmy się.
Dlaczego piszę opowiadanie, a nie książka? No cóż, trzy rozdziały, krótka forma wypowiedzi mieszcząca się w 150 stornach. Inaczej nazwać tego nie można. Chociaż sądzę, że jakby wywalić niepotrzebne opisy opowiadanie można by umieścić nawet i na niecałych 100 stronach. Osobiście streszczenie tej książki współpracownikom zajęło mi niecałą minutę, po których i tak stwierdzili, jak ja że książka to dno i pięć metrów mułu.
O ile jakoś potrafię przetrawić fakt, że książka liczy 150 stron, to mimo wszystko nadal mam nieoparte wrażenie, że wydawnictwo chce z nas zrobić idiotów. Czcionka to jakieś jedno wielkie nieporozumienie, może jest z 9 punktowa. Noszę soczewki, na wieczór zakładam okulary, ale nawet i z lupą miałam problem z czytaniem. Wedle wydawcy, książkę mogą czytać tylko osoby ze zdrowym wzrokiem przy użyciu lupy, bądź takie ślepaki jak ja, jednak przy użyciu mikroskopu.

Kolejna sprawa – cena! No wiecie co, za taką pizdryczkę płacić 30 zł! Są książki, lepsze, większe a mniej kosztują. Kolejna sprawa, z którą wydawca przesadził.

Fabuła tej książki, słaba jak piwo z biedronki. Dwa gatunki przeplecione ze sobą, fantastyka i erotyk. Zapowiadało się ciekawie, ale nie wyszło. Głowna bohaterka przez wiele lat w samotności, przepełniona bólem i cierpieniem po stracie ukochanego, posiadająca niedozwolone moce, przez co żaden Pan nie może jej oswoić. No właśnie, oswajanie czy inaczej zniewalanie. To już abstrakcja, której nie dało się przetrwać. O ile zapowiadało się ciekawie, bo bohaterka przez cały czas twardo obstawiała przy swoim, nie zmieni się nie ma szans, tak łatwo ulega i poddaje się. No żałosne.
A ocieranie się o nogi, sprawiło że śmiałam się i nie mogłam przestać. Mogli to darować.
Ogólnie cały świat fantasy został potraktowany bardzo ogólnikowo co sprawiło, że nie dało rady już uratować tej książki.
Ogółem: zawiodłam się na książce niemiłosiernie. Czytałam wiele pozycji Sylvi Day, ale ta jest najsłabsza. Jeśli mam ocenić tę książkę to powiem krótko: nie polecam.

Jedyny plus tej książki, to fajna aksamitna okładka.

Kiedyś to były książki, kiedyś. Kiedyś można było kupować w ciemno i być zadowolonym.
Ale to już było i nie wróci więcej.

Teraz wydawnictwa jak tylko mogą robią Nas w bambuko. Oczywiście nie wszystkie, nie wrzucam wszystkim do tego samego wora. Jednak, prawda jest taka, że każdy orze jak może, nawet wydawnictwa.

HarperCollins wypuściło niedawno wznowienie książki Sylvi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest coś w tej książce co sprawia, że po jej lekturze chcemy więcej. Po jej lekturze siadamy i zaczynamy się zastanawiać, jak kiedyś mogło tak być? Jak to się stało, że człowiek drugiemu człowiekowi był wilkiem. Czego jedni byli lepsi a inni gorsi? Przecież każdy zasługuje na szacunek. Dobrze, że te czasy minęły, choć czasami i teraz brakuje nam tolerancji, jednak nie na taką skalę jak kiedyś.

Jest coś w tej książce co sprawia, że po jej lekturze chcemy więcej. Po jej lekturze siadamy i zaczynamy się zastanawiać, jak kiedyś mogło tak być? Jak to się stało, że człowiek drugiemu człowiekowi był wilkiem. Czego jedni byli lepsi a inni gorsi? Przecież każdy zasługuje na szacunek. Dobrze, że te czasy minęły, choć czasami i teraz brakuje nam tolerancji, jednak nie na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książka, która jest wydana przepięknie. Zdjęcia są rewelacyjne, że mamy chęć połknąć kartkę. Po raz kolejny jest problem z dostępnością produktów. Nie jest to książka z przepisami, gdzie składniki natrafimy w każdym spożywczaku. Żeby coś z niej przygotować musimy przygotować się na wyprawę. Wyprawę w poszukiwaniu wszystkich składników, a może to trwać i cały dzień jak jesteście z mniejszej miejscowości, aa i wyprawa ta może okazać się kosztowna - prawie drugie tyle co sama książka. Jednak jak wszystko już masz, danie zniknie w kilka sekund i wyprawę czas zacząć od początku.

Sumując: piękne wydanie, naprawdę cudne, przepisy również rewelacja, ale dostępność i cena składników to wielki minus.

Kolejna książka, która jest wydana przepięknie. Zdjęcia są rewelacyjne, że mamy chęć połknąć kartkę. Po raz kolejny jest problem z dostępnością produktów. Nie jest to książka z przepisami, gdzie składniki natrafimy w każdym spożywczaku. Żeby coś z niej przygotować musimy przygotować się na wyprawę. Wyprawę w poszukiwaniu wszystkich składników, a może to trwać i cały dzień...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka jest wydana przepięknie. Nie można jej zarzucić braku apetyczności. Zdjęcia są rewelacyjne, że mamy chęć połknąć kartkę. Ta książka to rarytas dla oczu i brzuszka z pewnym małym ale...
Dostępność produktów - nie jest to książka z przepisami, gdzie składniki natrafimy w każdym spożywczaku. Żeby coś z niej przygotować musimy przygotować się na wyprawę. Wyprawę w poszukiwaniu wszystkich składników, a może to trwać i cały dzień jak jesteście z mniejszej miejscowości, aa i wyprawa ta może okazać się kosztowna - prawie drugie tyle co sama książka. Jednak jak wszystko już masz, danie zniknie w kilka sekund i wyprawę czas zacząć od początku.
Sumując: piękne wydanie, naprawdę cudne, przepisy również rewelacja, ale dostępność i cena składników to wielki minus.

Książka jest wydana przepięknie. Nie można jej zarzucić braku apetyczności. Zdjęcia są rewelacyjne, że mamy chęć połknąć kartkę. Ta książka to rarytas dla oczu i brzuszka z pewnym małym ale...
Dostępność produktów - nie jest to książka z przepisami, gdzie składniki natrafimy w każdym spożywczaku. Żeby coś z niej przygotować musimy przygotować się na wyprawę. Wyprawę w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie nie nie i jeszcze raz nie.
Dlaczego nie? Bo po prostu nie.
O ile jeszcze historię opowiedzianą oczami Any jakoś przetrwałam, tak tę samą historię widzianą oczami Christiana nie dałam rady.
Gość, który wedle opisu Any to kulturalny dżentelmen z dziwnymi upodobaniami seksualnymi okazuje się być chamem burakiem i zboczeńcem myślącym tylko fiutem. Ot dlaczego nie. Myśli gościa są tak odrażające i chamskie, że nosiło mnie na wymioty. Śmieliśmy się z z Any i jej " wewnętrznej bogini", tu jest nie lepiej bo jest Christian i jego "wacek". Litości. Tragiczne tłumaczenie, historia taka sama może bardziej chamska, bo z dodatkiem przemyśleń Pana Wielkiego Władcy.
Można sobie książką tyłek podetrzeć, choć tak luksusowego papieru bym jeszcze nie miała, bo dać za papier do tyłka 40 zł to nawet dla mnie przesada. Chyba że, byłabym okrutnie bogatym i chamskim Greyem.

Nie nie nie i jeszcze raz nie.
Dlaczego nie? Bo po prostu nie.
O ile jeszcze historię opowiedzianą oczami Any jakoś przetrwałam, tak tę samą historię widzianą oczami Christiana nie dałam rady.
Gość, który wedle opisu Any to kulturalny dżentelmen z dziwnymi upodobaniami seksualnymi okazuje się być chamem burakiem i zboczeńcem myślącym tylko fiutem. Ot dlaczego nie. Myśli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Coś mnie ostatnio romanse zafascynowały. Po dawce krwawych kryminałów potrzebowałam przerwy. I tak w moje ręce trafiła ta książka.
Romans jak romans, jest on i jest ona. Jest gorące uczucie i utrata zaufania. I wkoło tego toczy się cała akcja.
Nie trzeba myśleć, trzeba czytać. Wiadomo - mnie to nie spotka, ale poczytać mogę.

Coś mnie ostatnio romanse zafascynowały. Po dawce krwawych kryminałów potrzebowałam przerwy. I tak w moje ręce trafiła ta książka.
Romans jak romans, jest on i jest ona. Jest gorące uczucie i utrata zaufania. I wkoło tego toczy się cała akcja.
Nie trzeba myśleć, trzeba czytać. Wiadomo - mnie to nie spotka, ale poczytać mogę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Może nie jest to arcydzieło, jednak mnie się spodobała. Napisana prostym językiem. Historia, która może przytrafić się każdemu a nawet Tobie lub sąsiadce. Nie każdy potrafi wczuć się w takie historie, jednak po dłuższej analizie można z tej książki wyciągnąć kilka lekcji.
Może nie jest to książka na nudny wieczór lub relaks, ale jeśli traci się przyjemność z czytania innych lektur, to fajny przerywnik, po którym na nowo odkryjesz swój ulubiony gatunek.

Może nie jest to arcydzieło, jednak mnie się spodobała. Napisana prostym językiem. Historia, która może przytrafić się każdemu a nawet Tobie lub sąsiadce. Nie każdy potrafi wczuć się w takie historie, jednak po dłuższej analizie można z tej książki wyciągnąć kilka lekcji.
Może nie jest to książka na nudny wieczór lub relaks, ale jeśli traci się przyjemność z czytania innych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Płodzi książki jedna za drugą. Jedni ją kochają inni nienawidzą. Dla mnie jest to obojętne, bo nigdy nie lubiłam romansów. Jednak przeczytałam bo nic innego już mi nie zostało. Jak wiadomo słodko a nawet cukierkowo. Coś co nagle się kończy przez kłamstwo, zdradę by znów odkryć się na nowo. Przewidywalnie jednak niektórzy lubią takie książki. Dla mnie za słodka, choć mówiąc szczerze - dobrzy przerywnik pomiędzy kolejnymi kryminałami.

Płodzi książki jedna za drugą. Jedni ją kochają inni nienawidzą. Dla mnie jest to obojętne, bo nigdy nie lubiłam romansów. Jednak przeczytałam bo nic innego już mi nie zostało. Jak wiadomo słodko a nawet cukierkowo. Coś co nagle się kończy przez kłamstwo, zdradę by znów odkryć się na nowo. Przewidywalnie jednak niektórzy lubią takie książki. Dla mnie za słodka, choć mówiąc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przewidywalne i cukierkowe. Nie jest to rodzaj literatury, przy której się odprężam - nie dla mnie te klimaty. Jednak muszę przyznać, że była to miła odskocznia od ciężkich książek i spędziłam nawet dość przyjemnie czas. Jednym słowem - odmóżdżacz.

Przewidywalne i cukierkowe. Nie jest to rodzaj literatury, przy której się odprężam - nie dla mnie te klimaty. Jednak muszę przyznać, że była to miła odskocznia od ciężkich książek i spędziłam nawet dość przyjemnie czas. Jednym słowem - odmóżdżacz.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

King musiał zgarnąć dużo kasy za napisanie blubra, bo nie wierzę, że król kryminałów i thrillerów poleca taki słaby tytuł.
Po pierwsze - powinno się zmienić tytuł na " wyznania alkoholiczki". Po drugie - akcja ciągnie się jak flaki z olejem, nic nie wnosi do fabuły a pijackie rozmyślenia bohaterki irytują. Zawsze pijackie dyskusje drażnią, ale w tym przypadku sprawiały że chciało się oczy wydłubać.
Po trzecie - dobra reklama słabego tytułu - nie dajcie się nabrać. Wypożyczyć - tak, kupić - szkoda kasy.
Po prostu słaba jak gumka w majtkach kupionych pod stadionem.

King musiał zgarnąć dużo kasy za napisanie blubra, bo nie wierzę, że król kryminałów i thrillerów poleca taki słaby tytuł.
Po pierwsze - powinno się zmienić tytuł na " wyznania alkoholiczki". Po drugie - akcja ciągnie się jak flaki z olejem, nic nie wnosi do fabuły a pijackie rozmyślenia bohaterki irytują. Zawsze pijackie dyskusje drażnią, ale w tym przypadku sprawiały że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy kiedykolwiek powiedziałeś/aś to?
„Kocham cię... Nie chcę żyć bez ciebie... Zmieniłaś/eś moje życie...”
Powiedziałeś/aś to? Planujesz ... Zdobywasz cele ... Zmagasz się z życiem codziennym. Rrozejrzyj się ... Rozkoszuj się tym co masz, bo to jest to. A to wszystko może zniknąć jutro ... *

Miłość – uczucie znane każdemu z nas, ale czy poświęcisz wszystko w jej imieniu? Czy zdecydujesz się na radykalne działania byleby tylko jej nie stracić?
Czy zostałabyś przy swojej drugiej połówce będąc na miejscu Grety Wegener, czy wspierałabyś i popierała dezycję swojej miłości tak jak ona? Nadal trwałabyś przy jego boku, więdząc że tak naprawdę Twojej drugiej połówki już nie ma? Że jest kimś całkiem innym? Zastanawiałeś/aś się kiedykolwiek nad tym?

To słowa i pytania, które zagnieździły się w mojej głowie od razu po przeczytaniu powieści Davida Ebershoffa pt „ Dziewczyna z portretu”. Jeszcze długo po lekturze, nie mogłam dojść do siebie, tak wielkie wrażenie książka na mnie zrobiła. Ciężko jest uwierzyć w historię nam opisaną, a jeszcze ciężej nam jest kiedy dowiadujemy się że historia ta wydarzyła się naprawdę.

A wszystko zaczęło się od niewinnego pytania, a może nietypowej prośby Grety:
„Zrobisz coś dla mnie? (…) Pomożesz mi w czymś przez chwilę?
(…) Anna znów odwołała sesję. Mógłbyś włożyć jej pończochy? I buty? „**

Początkowo prośba zdziwiła Einera, jednak po wyciśnięciu od żony prośby że nikomu nie powie, zgodził się. Zakładając pończochy, buty a na końcu sukienkę Einar rozpłynął się w marzeniach, o delikatności materiału idealnie i delikatnie oplatającego ciało i doszedł do wniosku że sukienka może należeć do każdego nawet do Anny. Wtedy urodziła się w nim Lili.
„ Może nazwiemy Cię Lili?”**

„Dziewczyna z portretu” to pełna subtelności, liryczna opowieść o małżeństwie Grety i Einara Wegenerów, które z czasem przeistacza się w miłosny trójkąt. Historia jest na tyle niesamowita, gdyż oparta na faktach autentycznych (nieco podkolorowanych przez autora), bo Einar to pierwszy człowiek na świecie u którego przeprowadzono po raz pierwszy operację zmiany płci, a wtedy był to rok 1930. Jest to historia niewyobrażalnej miłości, której siła przekracza wszelkie granice i wydaje się być niemożliwa – jednak jest prawdziwa.

Zaintrygowana książką po jej przeczytaniu, postanowiłam poszukać czegoś więcej na ten temat i tak oto dowiedziałam się że Einar – tak naprawdę od urodzenia był hemafrodytem i po urodzeniu jego płeć przez lekarzy została uznana jako męska. Einar był artystą, malarzem i żył w związku małżeńskim z Gretą Gottlieb. Zdażało się że pozował swojej żonie do portretów jako kobieta i wiele razy jako kobieta pojawiał się na bankietach czy w zwykłym życiu i nie został rozpoznany. W 1930 roku w Dreźnie jako pierwszy człowiek na świecie przeszedł operację zniamy płci, która zakończyła się sukcesem i wtedy narodziła się Lili Elbe. Operacja zmiany płci w tamtych czasam różniła się od tego jak przeprowadzana jest ona w czasach dzisiejszych. W rzeczywistości Lili przeszła serię pięciu operacji - pierwsza to usunięcie męskich genitaliów, druga to przeszczep jajników pobranych od 26-letniej dziewczyny, trzecia i czwarta to usunięcie tego przeszczepu z powodu jego odrzucenia oraz innych komplikacji, piąta to próba przeszczepu macicy - aby umożliwić Lili zostanie "prawdziwą matką", natomiast ostatnia operacja doprowadziła do powikłań na tyle poważnych, że prawdopodobnie spowodowały śmierć Lili w roku 1931 .

Einar jeszcze na długo przed operacją odnalazł w swojej żonie wielkie oparcie, to ona pomagała mu znajdować coraz to nowsze ubrania, zabierała go na przyjęcia przedstawiając go jako kuzynkę Einara lub jako własną siostrę. Co ważniejsze – Einar nigdy nie zsotał rozpoznany. W czasie trwania przemiany – Einar a raczej Lili, poznaje Henrika, zakochuje się w nim i ostatecznie przyjmuje jego oświadczyny. Greta i Einar – otrzymują zgodę od króla na rozwód , oraz zgodę na zmianę danych przez Einara, jednak nie zgadza się on na to, by Einara uznać za zmarłego. Dla Grety było to ciężkie, bo Einar już nie był tą samą osobą którą kochała, jej mąż zmarł pomimo iz tak naprawdę żyje, tyleże jest teraz Lili.

Lily/Einar to pierwsza ooba z w miarę dokładną dokumentacją medyczną swojego przypadku. W dzisiejszych czasach, podejrzewa się iż od urodzenia mogłabyć ona kobietą cierpiącą na syndrom Klinefeltera lub inną nieprawidłowością genetyczną - z pewnością był/była osobą interseksualną i hermafrodytyczną. Większość warunków interseksualności odkryto i opisano dopiero po śmierci Einara/Lili, trudno więc mieć pewność w jej szczególnym przypadku.

Lili Elbe opisała swoje przeżycia w biograficznej książcę „ Z mężczyny w kobietę” ( „Man into woman”), którą opublikowano już po jej śmierci. To na jej podstawie David Ebershoff napisał swoją książkę, w której przedstawia historię miłości i przywiązania Einara i jego żony w ciągu tych sześciu lat obejmującyhc okres przed jak i po operacją. Jest to historia ogromnej miłości i wzajemnego oddania, w najniezwyklejszym małżeństwie lat dwudziestych. To może być najpiękniejsza historia miłosna wszech czasów, jednak niewykluczone jest to, że Greta wykorzystuje Einara, aby zrobić karierę - możliwe, że Einar to nieczuły egoista.

Najbardziej poruszającymi w tej książce, oprócz samej fabuły, są dźwięki i obrazy tętniącego życiem duńskiego portu, oraz warunków życia w tamtych czasach, poetycko opisywane przez osobę piszącą po raz pierwszy. Jednak wiedząc że w książce autor oparł się na faktach autentycznych nie możemy tej książki wziąć na poważnie. Autor jedynie ładnie ubrał nam tę historię w słowa i troszkę podkoloryzował, jednak mimo wszystko książka wywiera na czytelniku ogromne wrażenie i nie można przejść obok niej obojątnie.

*cytat z serialu „Grey's Anatomy” s05e23 – tłumaczenie własne
*cytaty z ksiażki Davida Ebershoffa
Bibliografia jest moją własnością i zamieszczona została również na moim blogu: http://mallcziki.blogspot.com/2012/06/dziewczyna-z-portretu-david-ebershoff.html

Czy kiedykolwiek powiedziałeś/aś to?
„Kocham cię... Nie chcę żyć bez ciebie... Zmieniłaś/eś moje życie...”
Powiedziałeś/aś to? Planujesz ... Zdobywasz cele ... Zmagasz się z życiem codziennym. Rrozejrzyj się ... Rozkoszuj się tym co masz, bo to jest to. A to wszystko może zniknąć jutro ... *

Miłość – uczucie znane każdemu z nas, ale czy poświęcisz wszystko w jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W zeszłym roku zakochałam się. Była to prawdziwa miłość, taka jak z filmów. Wiecie, motylki w brzuchu i te sprawy. Była to miłość od pierwszej kartki. Miłość, która bolała kiedy książka się skończyła, a w sercu pozostał smutek i tęsknota.
Sprawczynią tej zbrodni Wielkiego Kalibru , była Katarzyna Bonda. Ta blondwłosa piękność, zagnieździła się w moim sercu, dając mi radość i sprawiając że nie przespałam nocy a potem na rok zniknęła. Na długi rok moje serce cierpiało, nie potrafiło cieszyć się z innych książek kryminalnych, wszędzie doszukiwało się uśmiechu tej szalonej blondynki, jej słów, jej kolejnej powieści.

I tak oto w maju 2015 roku, po raz kolejny me serce drgnęło. Gdyż usłyszało potwierdzoną wiadomość : Bonda wydaje kolejną część tetralogii o Saszy Załuskiej, Bonda będzie znów w Rzeszowie. BĘDZIE BONDA! KRÓLOWA KRYMINAŁU! "Niech żyje Bonda", skandowaliśmy wszyscy w pracy! Podniecenie sięgało zenitu, aż wreszcie doszła! Wspaniała gruba zielona cegła autorstwa Katarzyny Bondy doszła! Zakupiłam i całą noc spędziłam z "Okularnikiem".

"Okularnik" to drugi tom z serii Czterech Żywiołów Saszy Załuskiej, a mianowicie " Ziemia". Książka jest opasła, ale kocham takie opasłe księgi :) Mają kilka zastosowań.

Po pierwsze: można długo czytać, bo jest czego :)

Po drugie: zawsze służy do samoobrony, bo jak przyfasolisz komuś książką mającą prawie 1000 stron, to masz pewność, że krew go zaleje i zamroczysz go wystarczająco na tyle, by móc uciec :)

Nie da się ukryć, że " Okularnik" jest książką bardzo osobistą. Już wstęp i dedykacja, pokazują nam że autorka miała nie łatwe zadanie. Temat bardzo poruszający i bolesny, a zarazem Kasia wsadziła kij w mrowisko, otwarcie mówiąc o konflikcie narodowościowym w swoim rodzinnym mieście Hajnówki, zarówno w kontekście współczesnym jak i historycznym, pokazując wydarzenia na przełomie II wojny światowej.

Pierwsza część ukazywała wykrywanie zbrodni poprzez zapach, czyli metodę osmologii. W " Okularniku" autorka skupia się na antroposkopii - czyli na rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszki.

Sasza Załuska postanawia wrócić do policji, zanim jednak to zrobi postanawia wyjechać do Hajnówki by uporządkować swoje sprawy prywatne z Łukaszem Polakiem, który jest głównym podejrzanym w sprawie o kryptonimie "Czerwony Pająk", a zarazem ojcem jej córki i a jej byłym kochaniem. Na miejscu okazuje się, że Łukasz został zwolniony z prywatnej kliniki psychiatrycznej a miejsce jego obecnego pobytu pozostaje nieznane. Podążając za śladem Łukasza, główna bohaterka trafia na białoruskie wesele, gdzie staje się świadkiem dramatycznych wydarzeń, gdzie dowiaduje się, że uprowadzona Panna Młoda, to kolejna kobieta, związana z lokalnym przedsiębiorcą, która znikła bez śladu. A z każdym zniknięciem w przeszłości jak i w obecnym wypadku jest jeden wspólny mianownik - mercedes okularnik.

Zawiła intryga, gdzie na jaw wychodzą również mroczne sekrety mieszkańców miasta związane z przeszłością. Czy Saszy uda się rozwikłać zagadkę z przeszłości oraz odnaleźć zaginioną? I czy Sasza odnajdzie Łukasza? Tego dowiecie się czytając drugi tom.

Pomimo swojej obszerności, książkę czyta się bardzo szybko. Niektórzy zarzucają że nic nie trzyma się kupy, że autorka skacze od jednego bohatera do drugiego, a gówno prawda. Może i skacze, ale to wszystko ze sobą się łączy i ostatecznie tworzy nam spójny obraz historii oraz intrygi. Nic nie dzieje się przypadkiem. Oj nie.

Również dla mnie ta książka była wyjątkowa i osobista, gdyż Kasia będąc w zeszłym roku na spotkaniu w księgarni, obiecała umieścić kilku czytelników a zarazem moich znajomych w książce. I takim oto sposobem, mój współpracownik Quaku, stał się bohaterem "Okularnika". Chodzi dumny po dziś dzień, i każdemu poleca książkę mówiąc, iż on tam występuje. Iwona oraz Kinga, nasze świetne klientki a zrazem koleżanki, również są w tej książce. Robert, który działa bardzo dużo w Częstochowie by popularyzować książkę, po prostu łza w oku się kręci.

Aaa, bym zapomniała... toż to Kasia obiecała, że będę kolejna :)

W zeszłym roku zakochałam się. Była to prawdziwa miłość, taka jak z filmów. Wiecie, motylki w brzuchu i te sprawy. Była to miłość od pierwszej kartki. Miłość, która bolała kiedy książka się skończyła, a w sercu pozostał smutek i tęsknota.
Sprawczynią tej zbrodni Wielkiego Kalibru , była Katarzyna Bonda. Ta blondwłosa piękność, zagnieździła się w moim sercu, dając mi radość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka bardzo przewidywalna. Bardzo podobna do poprzednich. Chyba Brown już mnie nie zaskoczy. Po tak długiej przerwie spodziewałam się czegoś co wyrwie mnie z majt, niestety nawet mną nie ruszyło.

Książka bardzo przewidywalna. Bardzo podobna do poprzednich. Chyba Brown już mnie nie zaskoczy. Po tak długiej przerwie spodziewałam się czegoś co wyrwie mnie z majt, niestety nawet mną nie ruszyło.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mówiłam już że jestem wielką fanką przygód Stephanie Plum? Mówiłam, to więcej niż pewne. Każdy znajomy wie, że seria o Śliweczce to moja ulubiona seria. Większość z nich też zaczęła czytać książki Janet Evanovich, widząc jak co chwila parskam śmiechem do książki.
Dużo znajomych powtarza mi też, że mam coś wspólnego ze Stephanie. Zawsze mówiłam
„ a weź nie żartuj”, jednak coraz częścięj to słyszałam więc zaczęłam się nad tym zastanawiać. I doszłam do wniosków, że to prawda. Zarówno Stephanie i ja, to dwie chodzące kupki nieszczęścia, do których przyczepiają się niewiarygodne przygody, które są tak śmiesze,że ciężko uwierzyć iż, zdarzyły się naprawdę. Oczywiście, mnie nikt nie ostrzelał, nie spaliłam domu pogrzebowego i moje samochody nie padają jak muchy. Jednak moje przygody są również dziwne i śmieszne jak głównej bohaterki.
Też mam postrzeloną babcię, dziękuję Bogu że nie nosi broni jak Mazurowa :) Moja rodzicielka zachowuje się jak Pani Plum, zawsze obiadek na wyznaczoną godzinę, wszystko wedle ustaleń i też ciężko jej przetrawić zarówno moje jak i babci historie. Tata, to człowiek spokojny, który ma w domu same baby i jakoś nauczył się już z nimi żyć, jednak i jego cierpliwość wiele razy wystawiana była na próbę i też często zastanawia się, jak można pomóc babci dołączyć do dziadka ( oczywiście, tylko w tonie żartobliwym lub kiedy go naprawdę zdenerwuje :P ).Tylko, że ja nie pracuję jako łowczyni nagród i nie ugania się za mną dwóch pociągających, mega seksowych facetów.

„Złośliwa trzynastka” jak sam tytuł wskazuje to już 13 tom o przygodach niezdarnej łowczyni nagród. Tym razem, chcąc pomóc Komandosowi, Stephanie staje się podejrzaną o zabójstwo swojego byłego męża. O ile można nazwać tak osobę, z którą więzy małżeńskie trwały 15 minut :) Dickie to szanowany prawnik, jednak założył spółkę z podejrzanymi typami, którzy znikają w niespodziewany sposób. We wszystkie zniknięcia, również udaje się wplątać naszą Śliweczkę, która jak wiadomo nie potrafi się trzymać od kłopotów z daleka. Ona jest jak magnes przyciągający problemy i kłopoty. W krok za nią chodzi Joyce, która jest obecną partnerką Dickiego i za pomocą Śliweczki chce go odnaleźć. Oczywiście nie możemy zapomnieć o dwóch ciachach, którzy dzielą się opieką nad naszą główną bohaterką.

Morelli, który w tym tomie zamieszkał w mieszkaniu Stephanie, co dla mnie jest miodem na serce, bo kibicuje tej parze od samego początku. Jest to dla mnie deklaracja ich poważnego związku ( o ile można ich nazwać poważnymi osobami :P ). Dla mnie oni są dla siebie stworzeni, uzupełniają się wzajemnie, wiedzą czego mogą po sobie się spodziewać. Stephanie wie, kiedy Josephem wstrząsa furia, gdy jest na nią zły i stara zazwyczaj się jej uniknąć, udając zanikające połączenie lub zwracając uwagę na coś innego. Po prostu się uzupełniają. Natomiast Komandos, cóż mogę powiedzieć. Nadal tajemniczy, nadal chce ale nie chce, takie ciepłe kluchy dla mnie.

Muszę przyznać że w tej części lałam ze śmiechu kiedy na kartki wkraczała Lula ze swoim romansem z Czołgiem. Po prostu, ta olbrzymia kobieta się zakochała i jest jeszcze bardziej szalona niż była. Jej zachowanie w szpitalu, kiedy to krzyczała na Komandosa, no łzy leciały mi ciurkiem. Lula i Czołg – zawsze poprawiają mi dzień :) Nie mogę też pominąć nowego romansu Babci Mazurowej. Scena kiedy przymierzała bieliznę i zastanawiała się nad zakupem stringów, no aż bolał mnie brzuch :)

„Złośliwa trzynastka” autorstwa Janet Evanovich, choć to 13 tom serii, nadal jest prześmieszna i rozwala na łopatki. Kawał dobrego humoru, nadal świetnie napisana, i nadal nie można doczekać się kolejnen części.

Mówiłam już że jestem wielką fanką przygód Stephanie Plum? Mówiłam, to więcej niż pewne. Każdy znajomy wie, że seria o Śliweczce to moja ulubiona seria. Większość z nich też zaczęła czytać książki Janet Evanovich, widząc jak co chwila parskam śmiechem do książki.
Dużo znajomych powtarza mi też, że mam coś wspólnego ze Stephanie. Zawsze mówiłam
„ a weź nie żartuj”, jednak...

więcej Pokaż mimo to