-
Artykuły
Zwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński3 -
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
Biblioteczka
2020-09-02
2015-01-05
2015-01-02
Sięgnęłam po książkę z tzw. "braku laku", bo akurat nie było co czytać, a leżała u mnie na półce od ponad 20-stu lat. No i doczekała się zainteresowania. Trudno mi ją polecać - komuś kto gustuje w romansach z pewnością nie będzie obojętna, jednak ja już w połowie czułam się znudzona niekończącą się zabawą w kotka i myszkę głównych bohaterów. Oczekiwałam czegoś więcej - starałam się być cierpliwym czytelnikiem, bo zawsze tkwiło we mnie przekonanie, że odłożenie nieprzeczytanej książki na bok jest swego rodzaju porażką. Nie poddałam się więc! Autorka ostrożnie i z subtelnością buduje relację Stefci z Waldemarem (głównych bohaterów), ale... ile można? Owszem, ma to swój urok - bohaterowie po tygodniu znajomości nie lądują ze sobą w łóżku, bo tu nie o to chodzi, jednak każdy kto liczy w I tomie choćby na pocałunek rozczaruje się. Popadanie z jednej skrajności w drugą nie jest według mnie w cenie. Urodzona w takich a nie innych czasach odczuwałam zmęczenie rozwleczonym do granic możliwości flirtowaniem i nagromadzeniem sytuacji w stylu : "on spojrzał na nią z ukradkiem, a ona spłonęła rumieńcem". Poza tym książka to istny hołd oddany urokom natury. Napotkać go można praktycznie co kawałek:
"Lipcowy wieczór zapadł cichy i senny. Ostatnie krwiste obłoki ciemniały, otulając naturę szarą gazą zmierzchu. W mroku tonęły drzewa parku, zaledwo wierzchołki złociły się jeszcze odblaskiem zachodu, jakby słońce rzucało ziemi pożegnanie"
- to kwintesencja prozy Heleny Mniszek. Prawdopodobnie obszerność podobnych malowniczych opisów nie dorównuje tym, które odstręczały mnie w "W pustyni i w puszczy", to jednak ostrzegam, że autorka raczy czytelnika takowymi dosyć często. To co charakterystyczne dla "Trędowatej" to oczywisty z powodu czasów w jakich się rozgrywa akcja, brak obecności nowoczesnego świata, a więc telewizji, internetu, telefonów i innych wynalazków 20-tego wieku. Możemy za to obserwować bohaterów spędzających czas na grze na pianinie, jeździe konnej, spacerach, czytaniu wybitnej literatury, tańcach. Na tle ówczesnych rozrywek na pierwszy plan wysuwa się miłość dwojga ludzi z zupełnie różnych światów. To zapewne stanowi odskocznię od codzienności w jakiej żyjemy, podróż w dawne czasy, gdzie arystokracja dyktowała warunki, obraz zupełnie innego, acz polskiego życia. Drugą drażniącą mnie kwestią było przedstawienie osoby Waldemara jako bożyszcza tłumów; ideała, ubóstwianego przez każdego. Żaden inny mężczyzna - tylko on - najcelniej strzela, najszybciej pływa, najlepiej pokonuje przeszkody podczas zawodów konnych, zawsze wygrywa w tenisa, wszystko wie i umie, a także zjeździł świat wzdłuż i wszerz, imał się najrozmaitszych zajęć, jest najbogatszy - i żadna kobieta nie oprze się jego czarowi...wszystko naj - można zwymiotować. O ile ciekawszą byłby postacią gdyby jednak autorka zdecydowała się go obdarzyć ludzkimi słabościami dowodząc, że jest człowiekiem - nie zaś półbogiem. Przymierzam się do tomu II ciekawa,czy napotkam tam na tak wyczekiwany przeze mnie pocałunek...
Sięgnęłam po książkę z tzw. "braku laku", bo akurat nie było co czytać, a leżała u mnie na półce od ponad 20-stu lat. No i doczekała się zainteresowania. Trudno mi ją polecać - komuś kto gustuje w romansach z pewnością nie będzie obojętna, jednak ja już w połowie czułam się znudzona niekończącą się zabawą w kotka i myszkę głównych bohaterów. Oczekiwałam czegoś więcej -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOglądałam film, czytałam książkę. Książka równie porąbana jak i film. Zapewne ma swoich zwolenników, ja do nich nie należę.
Oglądałam film, czytałam książkę. Książka równie porąbana jak i film. Zapewne ma swoich zwolenników, ja do nich nie należę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toI znów wracam w przeszłość. Przeczytałam może jako 13-latka, podobało mi się. Myślę, ze ta książka skierowana jest właśnie do takiej grupy odbiorców, a może nawet młodszej? Trudno nadążyć za dzisiejszą młodzieżą - nie, wcale tego nie powiedziałam - brzmię jak staruszka...
I znów wracam w przeszłość. Przeczytałam może jako 13-latka, podobało mi się. Myślę, ze ta książka skierowana jest właśnie do takiej grupy odbiorców, a może nawet młodszej? Trudno nadążyć za dzisiejszą młodzieżą - nie, wcale tego nie powiedziałam - brzmię jak staruszka...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012
Książka, która daję dużo nadziei i stała się dla mnie podporą w trudnych chwilach. Kilka miesięcy po przeczytaniu pozycji, dowiedziałam się, ze autorka zmarła, co przyprawiło mnie smutkiem, z drugiej strony jednak myślą, że stało się tak jak miało się stać. Nie sądzę, ze każdemu przypadnie do gustu. Jednak czuję do niej szczególny sentyment, ze względu na to, że to autobiografia, historia prawdziwej kobiety, która miała wszystko aż tu nagle na jej drodze stanęła straszliwa choroba - stwardnienie rozsiane boczne. Katarzyna Rosicka Jaczyńska pisze książkę z perspektywy leżącej w łóżku, polegającej wyłącznie na opiece innych chorej kobiecie, która praktycznie całkowicie utraciła kontrolę nad swoim ciałem i jak sama pisze "Jest ołówkiem w rękach Boga". Z pomocą metalowego kółka przymocowanego do czoła, które pełni funkcję kursora myszki,opisuje życie które miała i które ma teraz. Wzloty i upadki, miłości, pragnienia, rozczarowania i to z czym każdy z nam może zetknąć się w życiu. Książka głęboka, niekiedy ciężka, momentami zabawna. Polecam każdemu kto nie obawia się konfrontacji z prawdziwym obrazem ciężkiej, nieuleczalnej choroby.
Książka, która daję dużo nadziei i stała się dla mnie podporą w trudnych chwilach. Kilka miesięcy po przeczytaniu pozycji, dowiedziałam się, ze autorka zmarła, co przyprawiło mnie smutkiem, z drugiej strony jednak myślą, że stało się tak jak miało się stać. Nie sądzę, ze każdemu przypadnie do gustu. Jednak czuję do niej szczególny sentyment, ze względu na to, że to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-12-07
Polecam książkę. Mimo iż pierwsze 100 stron zdaję się toczyć wolniutko, jak ogromna ciężarówka, to potem akcja stopniowo nabiera tempa, żeby wreszcie na dobre się rozkręcić. Zaletą jest to, ze autorka nie zdradza wszystkiego od razu. Stopniuje informacje, które mogą podsuwać czytelnikowi tezy co stało się z poszukiwaną Amy. Książkę naprawdę dobrze się czyta, mamy dwie perspektywy - Nicka oraz jego żony Amy (informacje z jej pamiętnika), które wzajemnie się uzupełniają. Przyznam szczerze, że główni bohaterowie nie zyskali u mnie sympatii jako ludzie. W trakcie czytania tej pozycji pomyślałam sobie: "jacy oni są popieprzeni". Kilka kartek dalej to samo stwierdzenie padło z ust jednej z postaci - coś w tym jest.
Polecam książkę. Mimo iż pierwsze 100 stron zdaję się toczyć wolniutko, jak ogromna ciężarówka, to potem akcja stopniowo nabiera tempa, żeby wreszcie na dobre się rozkręcić. Zaletą jest to, ze autorka nie zdradza wszystkiego od razu. Stopniuje informacje, które mogą podsuwać czytelnikowi tezy co stało się z poszukiwaną Amy. Książkę naprawdę dobrze się czyta, mamy dwie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
Książkę przeczytałam już jakiś rok czy dwa temu, jest wybitna. Niewiele więcej przychodzi mi do głowy po takim czasie, jedno pamiętam dobrze : Nie mogłam się od niej oderwać, czytałam pod kołdrą w nocy z latarką w ręce. Musiałam wiedzieć co jest dalej. Choć zauważam zasadę, ze wszystkie książki, które robią i robiły na mnie wrażenie (jako dziecko choćby "Harry Potter" czy np teraz "Zaginiona dziewczyna" Gillian Flynn) stawały się uzależnieniem i jak narkotyk musiałam je chłonąć, dopóki nie skończyłam. Polecam, polecam, polecam. Szukam dalej takich książek jak ta :)
Książkę przeczytałam już jakiś rok czy dwa temu, jest wybitna. Niewiele więcej przychodzi mi do głowy po takim czasie, jedno pamiętam dobrze : Nie mogłam się od niej oderwać, czytałam pod kołdrą w nocy z latarką w ręce. Musiałam wiedzieć co jest dalej. Choć zauważam zasadę, ze wszystkie książki, które robią i robiły na mnie wrażenie (jako dziecko choćby "Harry...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cieszę się, że wreszcie uwolniłam się od tej książki, która mimo, że umęczyła mnie, przywiązała trochę do siebie; do bohaterów, do swoich czasów. W II tomie jest jeszcze teatralniej niż w I, nie raz przewracałam oczami mając po dziurki w nosie stylu z jakim pisała Mniszek. Doczekałam się w końcu na pocałunek. Co do zawartości, podzielam słowa krytyki recenzenta "Nowej Reformy", który tuż po wydaniu "Trędowatej" w 1909 r. tak ją skomentował: "Treść, którą można opowiedzieć w kilku słowach ujęła autorka w długi szereg nudnych obrazów (...). Trzeba dużej siły woli i pewnego rodzaju poświęcenia, aby powieść tę, (...) przeczytać do końca". Trafniej bym tego nie skomentowała. Mimo, że minęło ponad sto lat ta opinia jest według mnie nadal żywa.
Cieszę się, że wreszcie uwolniłam się od tej książki, która mimo, że umęczyła mnie, przywiązała trochę do siebie; do bohaterów, do swoich czasów. W II tomie jest jeszcze teatralniej niż w I, nie raz przewracałam oczami mając po dziurki w nosie stylu z jakim pisała Mniszek. Doczekałam się w końcu na pocałunek. Co do zawartości, podzielam słowa krytyki recenzenta "Nowej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to