-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-06-06
2024-03-06
więcej recenzji znajdziesz na jakeczyta.blogspot.com
Ponowna lektura po 12 latach. Z pierwszego czytanie nie zostało mi w pamięci nic, a wznowienie książki po 18 latach dało impuls do ponownego sięgnięcia po lekturę.
Na wyspie u wybrzeży Nowej Anglii, Moose- Lookit, młoda studentka dziennikarstwa odbywa staż w redakcji lokalnej gazety. Jedynymi pracownikami 'Islandera' jest dwójka starych wyjadaczy, Steve i Dave. Podczas jednego sierpniowego popołudnia Stephany zadaje mężczyzną pytanie o to, czy kiedykolwiek zdarzyła się na wyspie jakaś niewyjaśniona historia. Mężczyźni opowiadają dziewczynie historię zwłok znalezionych na plaży w latach 80, a stopniowe odkrywania faktów prowokuje kolejne pytania i nastręcza coraz więcej wątpliwości. Kim był znaleziony na plaży Colorado Kid i jak się tam znalazł?
Stephen King od swojej pierwszej książki udowadnia, że warsztat, który posiada to dar od Boga, a nie coś czego można się nauczyć. Mając zaledwie skrawek historyjki, autor uskutecznia to co wychodzi mu najlepiej - rysuje przed czytelnikiem doskonałe postaci i ich wzajemne relacje. Chociaż 'Colorado Kid' to króciutka opowiastka, to nie przeszkadza to autorowi w zbudowaniu bajecznej scenerii i bardzo czytelnych bohaterów. Każde zdanie wypowiedziane przez starszych dziennikarzy odkrywa kolejny element układanki żeby finalnie, no właśnie. Nie odpowiedzieć na wszystkie pytania, ale zostawić zarówno młodą Stephany jak i czytelnik z faktami do przetrawienia i ułożenia sobie własnego zakończenia. Magia słowa Stephena Kinga działa.
Nie można jednak odnieść wrażenia, że 'Colorado Kid' to książka w dużej mierze puszczająca oko do społeczności Nowej Anglii. Specyficzny akcent bohaterów, zachowania i pewnego rodzaju zabobony są charakterystyczne dla wyspiarzy. Sam autor naśmiewa się trochę z letników, którzy w letnie miesiące oblegają plaże i sklepiki miasteczka. To co najbardziej podoba mi się w historiach z wyspiarskich miasteczek USA to ten moment zaraz po sezonie letnim, kiedy ulice pustoszeją, a mieszkańcy wracają do swojego normalnego trybu życia. Magia małego miasteczka, na wyspie i lokalna społeczność to coś, co uwielbiam w książkach, a w wykonaniu Stephena Kinga ubóstwiam do kwadratu. 'Colorado Kid' to absolutna gratka dla fanów twórczości Stephena Kinga i trzeba być wdzięcznym za wznowienie tej nowelki.
więcej recenzji znajdziesz na jakeczyta.blogspot.com
Ponowna lektura po 12 latach. Z pierwszego czytanie nie zostało mi w pamięci nic, a wznowienie książki po 18 latach dało impuls do ponownego sięgnięcia po lekturę.
Na wyspie u wybrzeży Nowej Anglii, Moose- Lookit, młoda studentka dziennikarstwa odbywa staż w redakcji lokalnej gazety. Jedynymi pracownikami...
2023-09-19
Jesień bez nowej książki Stephena Kinga to jesień stracona :) Stephen King od dawna mówi, że Holly Gibney to jego ulubiona postać z jego książek i konsekwentnie idąc tą drogą zaserwował nam kolejną książkę z Holly w roli głównej. Po bardzo dobrym 'Outsiderze' przestałem czuć antypatię do bohaterki, która kiełkowała we mnie od 'Pana Mercedesa'. A jak jest w 'Holly?
Fabuła książki osadzona jest w czasie Covidu, gdzie kwarantanna, grupowe śmierci i lockdown przenikają się nawzajem. Agencja detektywistyczna Uczciwi Znalazcy jest zamknięta, Pete Huntley, wspólnik Holly, leży chory w domu, a sama bohaterka przezywa śmierć kontrolującej matki. Jedna z kilkudziesięciu wiadomości nagranych na pocztę głosową przyciąga jednak uwagę Holly. Zaniepokojona matka prosi o pomoc w znalezieniu zaginionej młodej kobiety Bonnie Dahl. Od tego momentu Holly zaczyna łączyć ze sobą różne ślady odkrywając przerażającą prawdę. Okazuje się, że na przestrzeni kilku lat zaginęło w sumie 5 osób w podobnych okolicznościach.
Nie przepadam za kryminałem w wykonaniu Stephena Kinga, bo finalnie wychodzi dość przeciętnie. Podobnie jest z 'Holly'. To jest bardzo dobra książka, ale dość przeciętny kryminał. Zagadka jest ok, z ciekawym założeniem, które pod koniec zostaje na szczęście naprostowane przez samego autora. Czytelnik od samego początku wie kto jest mordercą i śledzi drogę detektyw do odkrycia prawdy. To co wychodzi Kingowi najlepiej i również tutaj sprawdza się doskonale to ta strona obyczajowa. Poboczne wątki, które dotyczą przyjaciół głównej bohaterki to czyste złoto, bo pozwala oderwać się od głównej sprawy i zanurzyć się w codziennym życiu bohaterów. Świetnie to Kingowi wyszło. To co działa na korzyść książki to osadzenie akcji w czasie pandemii. Ograniczenia spowodowane COVID-19 uniemożliwiają wybranie pewnych prostych decyzji i to sprawia, że sama zagadka jest ciekawsza. Stephen King dał w 'Holly' również ujście swojej antypatii do Donalda Trumpa, chociaż swoje przekonania włożył w usta postaci, które nie przypadają czytelnikowi do gustu. Mnie to nie rusza, ale mam świadomość, że znajda się fani autora krytykujące takie podejście. Wreszcie same postaci, które pojawiają się w książce. Holly Gibney nie sprawiła, że polubiłem ją jeszcze bardziej. Nie przeszkadza mi. Barbara i Jerome Robinsonowie bardzo fajnie się rozwinęli, a wydarzenia z poprzednich książek bardzo wyraźnie wpłynęły na bohaterów. Poboczne postaci pojawiające się na kartach książki są dobrze napisane i każda odgrywa konkretną rolę, a dwójka głównych przeciwników Gibney powoduje ciarki na plecach.
Podsumowując, Stephen King zawarł w swojej nowej książce po trochu wszystkiego co lubią jego czytelnicy (wątki obyczajowe, dobre pisanie), co lubi (lub nie) on sam - poglądy na temat Trumpa, postać Holly Gibney, kryminał - i to co jest szeroko rozumianą radością z czytania. Dobra książka, która całkiem nieźle wpisuje się w bibliografię Stephena Kinga.
Jesień bez nowej książki Stephena Kinga to jesień stracona :) Stephen King od dawna mówi, że Holly Gibney to jego ulubiona postać z jego książek i konsekwentnie idąc tą drogą zaserwował nam kolejną książkę z Holly w roli głównej. Po bardzo dobrym 'Outsiderze' przestałem czuć antypatię do bohaterki, która kiełkowała we mnie od 'Pana Mercedesa'. A jak jest w 'Holly?
Fabuła...
2022-09-30
Nowy Stephen King zawsze budzi we mnie emocje, jednak bardzo rzadko zdarza się, że nowa książka 'króla grozy' jest warta uwagi. 'Baśniowa opowieść' to zdecydowanie pierwsza książka od lat, która jest powieścią z krwi i kości, a unikalny styl Kinga czuć od pierwszych stron.
Charlie Read, 17- letni chłpak po przejściach. Wysportowany, dobry uczeń który w młodości stracił matkę, a ojciec wpadł w alkoholizm. Zostawiony samemu sobie Charlie musiał sobie radzić. Bardzo szybko odnalazł się w Baseballu i Footballu i starał się być dobrym. Pewnego razu zawarł pakt z Bogiem 0 jeśli ojciec przestanie pić on zrobi wszystko. Tak też pewnego dnia kierowany nerwowym szczekaniem odnajduje sąsiada, która spadł z drabiny. Tym samym ratuje mu życie. W tej sytuacji znajduje rozwiązanie swojego zobowiązania. Z czasem jak opiekuje się panem Bowditchem, Charlie coraz bardziej związuje się z Radar - psem pana Bowditcha i samym chorym. Nagły atak serca sprawa, że Charlie zostaje spadkobiercą swojego podopiecznego, a to niesie za sobą pewne zobowiązania. Charlie odkrywa w szopie na podwórku największa tajemnicę Bowditcha, a ta wciąga go w najwieksza przygodę życia.
King bardzo świadomie bawi się twórczością Lovecrafta czy Bradburyego wprowadzając elementy ich twórczości do swojej nowej powieści. Ba! King idzie o krok dalej i dość arogancko mówi, że Bradbury i Lovecraft pewnie byli kiedyś w tym samym świecie co on, ale nie potrafili go dokładnie opisać. Od samego początku autor nawiązuje do baśni z naszego dzieciństwa - Jasia i fasoli czy Czarownika z Krainy Oz, do tego postać Charliego jest na tyle samoświadoma, że sama dostrzega podobieństwa do baśni. Tym samym King odbiera argument krytykom. Nawiązania do Gwiezdnych Wojen, klasycznych baśni czy - pośrednio - swoich własnych tworów rozpalają apetyt fanów. Jednak nie wszystko jest tutaj idealne. Wstęp, który jest opisem relacji pomiędzy 17- letnim chłopakiem a starszym gościem jest wspaniały. 250 stron, które przywołują Stephena Kinga sprzed ponad dekady. Wspaniale nakreślone postaci, świetne relacje między bohaterami i klimat małego miasteczka - to co fani Kinga lubią najbardziej. Kolejna część książki to fantasy w czystej postaci - tutaj mnogość bohaterów niestety wprowadza dosyć dużo zamętu, a nawiązania do Igrzysk śmierci przywołują uśmiech na twarzy czytelników. Końcowa faza książki to już typowe fantasy - grupa bohaterów rusza z misją. Efekt końcowej sekwencji to kolejne nawiązanie do Lovecrafta i przewidywalne zakończenie.
Literacko dostajemy od autora powieść bogatą w język i wizję, a to o wiele więcej niż dostajemy ostatnimi czasy od pisarzy. W przypadku Kinga to o wiele więcej niż wszystko co dostaliśmy przez ostatnie kilkanaście lat. 'Baśniowa opowieść' to książka nierówna - część obyczajowa jest wspaniała, część fantasy natomiast dość przeciętna - Mroczna Wieża czy Talizman zrobiły to lepiej - jednak całościowo jest bardziej na plus. Doceniając zaangażowanie autora w budowę opisów i postaci jestem skłonny ocenić książkę bardzo pozytywnie. To nic, że jest momentami sztampowo i przewidywalnie, dla mnie jest to Stephen King, który wrócił do form po kilkunastu latach. Jest obrazowo, jest brutalnie, jest bajecznie - Król w bardzo dobrej formie.
Nowy Stephen King zawsze budzi we mnie emocje, jednak bardzo rzadko zdarza się, że nowa książka 'króla grozy' jest warta uwagi. 'Baśniowa opowieść' to zdecydowanie pierwsza książka od lat, która jest powieścią z krwi i kości, a unikalny styl Kinga czuć od pierwszych stron.
Charlie Read, 17- letni chłpak po przejściach. Wysportowany, dobry uczeń który w młodości stracił...
2022-05-24
Nieprawdopodobne! Książka, która jest do przeczytania w jeden dzień zajęła mi tydzień...
Gwendy Peterson ma 64 lata i jako aktywna senator USA dołącza do załogi rakiety kosmicznej, która ma spędzić 19 dni na międzynarodowej stacji kosmicznej. Poza pracą nad prognozą pogody podczas pobytu w kosmosie Gwendy ma swoją ukrytą misją, zleconą kilka lat wcześniej przez umierającego Pana Farrisa. Wraz z Gwendy w kosmos leci pudełko z guzikami.
Przede wszystkim ostatni tom serii o Gwendy miał być książką z prawdziwego zdarzenia, okazało się to jednak kolejnym rozdmuchanym opowiadaniem, które przy pomocy czcionki, szerokich akapitów i ilustracji sięga prawie 300 stron. Pierwsza część książki ciągnie się i nudzi, a akcja dziejąca się w teraźniejszości przeplata się z flashbackami z przeszłości. To właśnie ta przeszłość wprowadza dobrze znane Castle Rock i Derry, chociaż wprowadza do słowo użyte na wyrost, bo miejsca te są tutaj obecne jedynie z nazwy. To co mnie zaskoczyło to wrzucanie pojedynczych postaci z innych książek Kinga jako nic nie znaczących wspomnień, a wszystko to napisane okropnie sprawia, że 'Ostatnia misja Gwendy' wygląda jak fanfik... Trochę lepiej robi się już pod koniec książki, bo akcja trochę przyspiesza, a nawiązania do Mrocznej wieży powodują nieco szybsze bicie serca, ale i to bardzo szybko mija, bo wątki po raz kolejny wrzucone są na przynętę i nie są w żaden sposób rozwinięte czy wyjaśnione.
To co aż krzyczy z tej książki to przemijanie, starość i choroba, co w połączeniu z wiekiem Stephena Kinga wygląda jak kolejna już próba rozliczenia się z samym sobą. Niestety nacisk położony na to przemijanie jest dość irytujący, a sytuacje kiedy Gwendy musi sobie radzić są powielane. Mam wrażenie, że King nie napisał w tej książce ani słowa, bo próżno szukać nam tutaj rozbudowanych opisów czy misternie uknutej fabuły. Dostajemy za to twór napisany na 'odwal się', który próbując grać na nostalgii fanów Kinga żenuje. Fabularnie jest bardzo kiepsko, momentami wręcz nudno, pisarsko jest bardzo słabo. Tak paradoksalnie z całej trylogii najbardziej do gustu przypadł mi drugi tom, z którym King nie miał nic wspólnego. Szkoda, bo można było napisać faktycznie dobrą książkę opierając się na fundamentach dwóch pierwszych tomów. Rozczarowanie!
Nieprawdopodobne! Książka, która jest do przeczytania w jeden dzień zajęła mi tydzień...
Gwendy Peterson ma 64 lata i jako aktywna senator USA dołącza do załogi rakiety kosmicznej, która ma spędzić 19 dni na międzynarodowej stacji kosmicznej. Poza pracą nad prognozą pogody podczas pobytu w kosmosie Gwendy ma swoją ukrytą misją, zleconą kilka lat wcześniej przez...
2021-08-16
Pomimo bycia wielkim fanem Stephena Kinga już od kilku książek moje oczekiwania wobec jego nowych dokonań są o wiele mniejsze. Opis fabuły Billy'ego Summersa już pokazywał, że to historia stara jak świat - świetny zabójca, który podejmuje się ostatniego zlecenia i coś idzie nie tak. Nie podchodziłem już nawet sceptycznie do nowej powieści Kinga, a raczej dodałem ją jako pozycję do przeczytania i już.
Tytułowy Billy Summers to płatny zabójca - snajper, który podejmuje się ostatniego zlecenia w swojej karierze i postanawia przejść na emeryturę. Zlecenie jest dość nietypowe, musi bowiem wtopić się w społeczność małego miasteczka i udawać pisarza, który pisze powieść. Wszystko tylko dlatego, że nie wiadomo kiedy jego cel pojawi się w mieście. W rezultacie spędza w swojej roli kilka miesięcy, zaprzyjaźnia się z sąsiadami, a jego początkowo zmyślona książka przeradza się autobiografię, którą Billy postanawia ukończyć. Po wykonaniu zlecenia Billy przybiera inną tożsamość i przypadkiem ratuje życie młodej dziewczynie, która od tego momentu będzie mu towarzyszyć.
No nie zaskoczył mnie King nową książką. Pomijając fakt, że brakuje tutaj jego klasycznego, gawędziarskiego stylu, rozbudowanych opisów i świetnych postaci, książka jest bardzo przeciętna. Autorowi udało się coś, czego sam się nie spodziewałem, mianowicie stworzył głównego bohatera, którego nie udało mi się polubić. Nie irytował mnie, nie przeszkadzał mi i to właśnie ten problem - Billy jest mi bardzo obojętny. Próba stworzenia powieści o budowie szkatułkowej, gdzie drugim wątkiem są tak na prawdę retrospekcje to całkiem fajny pomysł. I w pewnym momencie właśnie książka, która pisze główny bohater wciąga mnie bardziej niż główna historia. Wiele osób pisze w swoich recenzjach, że zakończenie ich zaskoczyło, że zmiotło ich i nie tego się spodziewali. U jest właśnie zupełnie inaczej. Pierwszy raz nie czułem zupełnie nic po skończeniu książki Kinga. Zakończenie ani mnie nie zaskoczyło (mając przestrzelone jelita raczej nie ma co liczyć na cud), ani nie porwało. Stephen próbuje wnieść tutaj pierwiastek romantyzmu, co w mojej ocenie wychodzi mu bardziej żenująco niż romantycznie.
'Billy Summers' to całkiem porządna książka, która nie ma w sobie nic wybitnego. Szkoda, że mój ulubiony pisarz nie tworzy już chociaż w połowie takich książek jak kiedyś, ale może to już czas żeby dać sobie spokój i cieszyć się zasłużona emeryturą?
Pomimo bycia wielkim fanem Stephena Kinga już od kilku książek moje oczekiwania wobec jego nowych dokonań są o wiele mniejsze. Opis fabuły Billy'ego Summersa już pokazywał, że to historia stara jak świat - świetny zabójca, który podejmuje się ostatniego zlecenia i coś idzie nie tak. Nie podchodziłem już nawet sceptycznie do nowej powieści Kinga, a raczej dodałem ją jako...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-03-14
Bezkrytyczny fan Stephena Kinga o jego nowej książce.
'Później' to hybryda gatunkowa, w której oś fabularna opiera się na wątku obyczajowym. Ten natomiast łączy ze sobą wątek kryminalno- sensacyjny i horrorowy.
Jamie Conklin ma dwadzieścia dwa lata i opowiada nam historię ze swojego dzieciństwa, która odcisnęła na nim piętno. Jamie ma bowiem pewien dar - widzi zmarłych. Ale jak sam mówi "nie tak jak w tym filmie z Brucem Willisem'. Nasz bohater wyjaśnia nam od razu zasady jakie rządzą jego darem. Sam nie wie czy osoby, które widzi są martwe, bo wyglądają dość zwyczajnie. Do tego ich głos powoli zanika, a sami przestają istnieć po kilku dniach. Jednak kiedy duch zauważy Jamiego lgnie do niego. Matka bohatera dość szybko akceptuje szczególne umiejętności syna i zabrania mu o nich mówić. Wszystko zmienia się kiedy kochanka matki, detektyw policji prosi Jamiego o pomoc w rozmowie ze zmarłym zamachowcem, który zostawił na pożegnanie ostatnią bombę. Od tego momentu duch zmarłego zamachowca prześladuje Jamiego i nie chce zniknąć.
Jak pisałem na wstępie, nowa książka Stephena Kinga to mieszanka różnych stylów i wbrew temu co mówi sam Jamie Conklin, to nie jest horror. Przynajmniej nie w czystym tego słowa znaczeniu. Biorąc pod uwagę wiek bohatera kiedy przydarzyła mu się konfrontacja z duchem słowo horror jest uzasadnione, bowiem był wtedy dzieckiem. Wątek obyczajowy z motywem rodziny i relacje z matką są napisane po mistrzowsku. Doskonale oddany charakter postaci to coś, co King ma we krwi. Tutaj dochodzi również relacja z wujkiem chorym na alzheimera, co w końcowym etapie książki ma znaczenie. Na końcu wątek sensacyjny - relacja z policjantką handlującą prochami, a starająca się wytropić ukrytą bombę. Wszystko, choć dzieje się na różnych płaszczyznach jest wzorcowo połączone ze sobą w finale książki. Każdy wątek z resztą dostaje swoje domknięcie i nic nie zostaje pominięte. Warsztatowo jest więc doskonale, chociaż Stephen King już od kilkunastu książek nie pisze tak jak na początku swojej kariery. Wracając do samego autora, ostatnie jego dokonania poruszały tematy starości, przemijania i śmierci, w 'Później' choć z pozoru dostajemy historię chłopaka to motyw przemijania i śmierci nadal jest mocno obecny.
Jeżeli chodzi o negatywy to na pierwszy rzut oka polskie wydanie. Prosta opowieść Kinga została rozdmuchana do prawie 400 stron, akapity zaczynaja się od nowych stron, a przerwy między literami i słowami są ogromne. Niepotrzebny zabieg. Fabularnie dostajemy kilka ogranych już przez Kinga motywów, a to co jest zaskakujące to 'trupie światło'. Psychofani Stephena Kinga mogą interpretować emanację zła w 'Później' jak reinkarnację złej siły z 'To'. Jest to dość logiczne i kuszące. Nie zostało to tutaj w żaden sposób wyjaśnione i zalatuje trochę autoplagiatem. Trochę rozczarowujące jest samo zakończenie. Finałowa scena nie rozwiązuje niczego, a problem jaki ma bohater zostaje z nim do końca życia. Chociaż wątki dostały swoje zakończenia to efekt końcowy pozostawia niedosyt.
Dobrze jest w czasach pandemii dostać od swojego ulubionego autora książkę, która jest świeża i dostarcza zwyczajnie rozrywki i relaksu, a nie udaje czegoś czym nie jest. Chociaż nie jest to książką idealna to na tym etapie jest bardzo dobrze, zobaczymy co będzie PÓŹNIEJ.
Bezkrytyczny fan Stephena Kinga o jego nowej książce.
'Później' to hybryda gatunkowa, w której oś fabularna opiera się na wątku obyczajowym. Ten natomiast łączy ze sobą wątek kryminalno- sensacyjny i horrorowy.
Jamie Conklin ma dwadzieścia dwa lata i opowiada nam historię ze swojego dzieciństwa, która odcisnęła na nim piętno. Jamie ma bowiem pewien dar - widzi zmarłych....
2018-07-07
Ofensywa wydawnicza Stephena Kinga zapoczątkowana pod koniec roku 2017 nadal trwa. Po całkiem dobrym 'Outsiderze' dostaliśmy dzięki uprzejmości Lubimy Czytać opowiadanka Króla.
Lloyd po śmierci żony popada w rutynę, która przytłacza go każdego dnia. Niezdrowo się odżywia i nie dba o siebie. Na ratunek przybywa siostra bohatera, która daje mu w prezencie szczeniaka. Po początkowej awersji i zarzekaniu się, że szczenię zostaje tylko na 'okres próbny' Lloyd odnajduje w suczce swojego najwierniejszego przyjaciela.
Stephen King już nie raz potrafił zaskoczyć, z reguły były to zaskoczenia pozytywne, ale te na minus również się zdarzały. Z opowiadaniem 'Laurie' nie wszystko jest tak w sto procent czarne lub białe. Z jednej strony dostajemy jak zwykle twór pisany w rewelacyjnym, gawędziarskim stylu. Opisy jak zwykle na najwyższym poziomie, świat przedstawiony jak zwykle realny do bólu, a wszystko to na zaledwie kilkudziesięciu stronach. Z drugiej strony dostajemy historię, która jest prosta jak budowa cepa, a napisać mógł ją każdy. Opowieść jest do bólu przewidywalna, bez suspensu czy twistu, a zakończenie nijakie. Wielokrotnie pisałem już, że ja i opowiadania pana Kinga nie lubimy się za bardzo, dlatego 'Laurie' ocenię przez pryzmat wszystkich opowiadań autora, nie odwołując się do jego powieści. Na tle pozostałych opowiadań 'Laurie' plasuje się mniej więcej w górnej połowie stawki. Sympatyczna historia, która nie męczy i nie ciągnie się w nieskończoność.
Powtarzając się: dla fanów Kinga pozycja obowiązkowa.
Ofensywa wydawnicza Stephena Kinga zapoczątkowana pod koniec roku 2017 nadal trwa. Po całkiem dobrym 'Outsiderze' dostaliśmy dzięki uprzejmości Lubimy Czytać opowiadanka Króla.
Lloyd po śmierci żony popada w rutynę, która przytłacza go każdego dnia. Niezdrowo się odżywia i nie dba o siebie. Na ratunek przybywa siostra bohatera, która daje mu w prezencie szczeniaka. Po...
2017-08-21
Nareszcie udało mi się dotrzeć do tej pozycji!
'Rage' opowiada historię Charliego, ucznia wydalonego ze szkoły, który postanawia wziąć za zakładników całą swoja klasę. Najpierw jednak zabija strzałem dwóch nauczycieli.
'Rage' jest książką tak bardzo różniącą sie od innych dokonań autora, nie dostajemy tutaj przede wszystkim 'bohatera' w dosłownym znaczeniu tego słowa. Nie ma tutaj nic nadprzyrodzonego, jest za to rewelacyjna gra psychologiczna z cztelnikiem i postaciami pojawiającymi się w książce.
Charlie jest tutaj wyprany z uczuć, nie daje po sobie poznać żadnych emocji, a nie tyle przyjemność, co satysfakcję przynosi mu skonfrontowanie swoich współuczniów ze swoimi przeżyciami. Każdy z bohaterów, jeden po drugim zdradza jakiś sekret, opowiada o sytuacji która odmieniła w jakimś stopniu jego życie i dzięki temu ze zwyklych kolegów z klasy, zmieniają się w jeden organizm,połączony niewidzialna nicia zrozumienia.
Postać Charliego jest tutaj z pozoru na pierwszym planie, ale pełni on raczej funkcję konferansjera całego przedstawienia w sali lekcyjnej.
Byłem ciekaw jak autor poradzi sobie z zakończeniem tej historii i w moim odczuciu nie może byc lepiej. Stephen King,a raczej Richard Bachmann stworzył jakże idealny i ponadczasowy obraz amerykańskiego społeczeństwa. Rewelacja!
Nareszcie udało mi się dotrzeć do tej pozycji!
'Rage' opowiada historię Charliego, ucznia wydalonego ze szkoły, który postanawia wziąć za zakładników całą swoja klasę. Najpierw jednak zabija strzałem dwóch nauczycieli.
'Rage' jest książką tak bardzo różniącą sie od innych dokonań autora, nie dostajemy tutaj przede wszystkim 'bohatera' w dosłownym znaczeniu tego słowa. Nie...
2020-05-12
Po prawie roku przerwy w ręce czytelników trafiła nowa książka króla grozy - Stephena Kinga.
Tym razem dostaliśmy zbiór 4 opowieści, a wszystko to okraszone tytułem 'Jest krew...'.
Po świetnym 'Instytucie' mój apetyt na nowe teksty Kinga urósł i nawet się nie spodziewałem, że aż tak bardzo brakowało mi tekstów autora. Nie mniej jednak przejdźmy do analizy tekstów zawartych w książce.
1. TELEFON PANA HARRIGANA
Jeśli jest coś co Stephen King robi bezbłędnie to jest to z pewnością tworzenie niesamowitych relacji międzypokoleniowych wśród bohaterów swoich tekstów. Tak jak chemia między między Rolandem, a Jake'iem w cyklu Mrocznej wieży była niesamowita, tak w pierwszym opowiadaniu ze zbioru autor kreśli nam podobną relację pomiędzy 9 letnim Craigiem, a emerytowanym milionerem, panem Harriganem. Craig zostaje zatrudniony przez starszego mężczyznę żeby czytać mu klasyki literatury. Po czasie jednak więź między nimi pogłębia się, jednak nie w sensie fizycznym, broń Boże! (King jako dziadek nie próbowałby chyba iść aż tak daleko) jednak w sensie emocjonalnym. Dwoje bohaterów po prostu przywiązuje się do siebie. Dostajemy oczywiście jak u Kinga bywa element nadprzyrodzony, chociaż tutaj interpretacja jest raczej w gestii czytelnika, bo można wydarzenia odbierać w dwojaki sposób. To pierwsze opowiadanie rozbudza apetyt na Stephena Kinga, a bardzo dawno nie czerpałem tyle przyjemności z opowiadań mistrza.
2. ŻYCIE CHUCKA
Drugie w zbiorze opowiadanie to historia życia Chucka Krantza. Zwyczajnego księgowego, który kochał taniec, a w wieku 39 lat zmarł na glejaka mózgu. Opowiadanie jest o tyle ciekawe, że jest podzielona na 3 akty ustawione od najstarszego do najmłodszego. Tak też zaczyna się od 'apokalipsy' kiedy świat jaki znamy zaczyna się rozpadać, Kalifornia zapada się do oceanu, internet przestaje istnieć, a wulkany niszczę powoli świat. Nagle na ulicach miast pojawiają się billboardy i plakaty z napisem '39 lat wspaniałych lat, dzięki Chuck'. W tym samym czasie na sali szpitalnej umiera Chuck Krantz.
Apokalipsa przedstawiona w opowiadaniu to piękna i poetycka metafora śmierci, jak mówi sam autor - śmierć to koniec jednego z małych światów, naszych światów. Pomimo, że dwa pozostałe akty nie są aż tak zaskakujące to całościowo opowiadanie wypada bardzo dobrze.
3. JEST KREW, SĄ NAGŁÓWKI
Trzecie opowiadanie to spotkanie czytelników z dobrze znanymi postaciami z innych książek autora. Tak też King przedstawia nam historię bardzo zbliżoną do 'Outsidera', z Holly Gibney w roli głównej, Ralphem Andersonem jako postaci platonicznej oraz Jerome'a i Barbary, których znamy z trylogii o Panu Mercedesie. Mam z tym opowiadaniem problem, bo zajmuje połowę całego zbioru i to jest ok, bo już znamy postaci więc ich wprowadzenie nie jest konieczne. Stephen King używając już wcześniej stworzonych postaci zostawił sobie pole na zarysowanie czystej historii bez zbędnych opisów. I właśnie ta historia jest po pierwsze wtórna - przeciwnik Holly to lekko podrasowany Outsider, chociaż nie tak rozgarnięty i brutalny jak pierwowzór. Po drugie wszystko dzieje się zbyt szybko, czytelnik nie ma możliwości wsiąknięcia w fabułę, a sam finał jest bez wyrazu. Bardzo lubię gdy autor wykorzystuje postaci z innych swoich powieści, jednak fajnie gdyby Holly już się więcej nie pojawiła. 'Jest krew...' przypomniało mi dlaczego Gibney mnie irytuje. Mam nadzieję, że kolejne pozycje autora będą oparte na nowych postaciach. Finalnie samo opowiadanie jest całkiem niezłym uzupełnieniem trylogii o Billu Hodgesie i Outsidera.
4. SZCZUR
Ostatnie opowiadanie w książce to bardzo fajna historia w stylu starych tekstów Kinga. Bohaterem jest Drew, nauczyciel mający aspiracje na napisanie powieści. Kiedy do głowy przychodzi mu świetny pomysł postanawia wyjechać do domku swojego ojca w Maine. Brzmi znajomo? Oczywiście, mnie od razu do głowy przyszedł 'Worek kości' czy 'Mroczna połowa'. Tutaj jednak historia jest trochę mnie dramatyczna. Drew ma problemy z pisaniem, zawsze dochodzi do pewnego momentu kiedy ma za dużo słów i nie wie których użyć. Podczas niszczycielskiej wichury z pomocą przychodzi tytułowy szczur, który proponuje bohaterowi iście faustowską umowę. Sprawi, że Drew dokończy powieść, ale w zamian za to ktoś będzie musiał umrzeć.
Bardzo klimatyczna opowieść, która sprawia bardzo wiele frajdy.
Podsumowując, Stephen King, chociaż ostatnimi czasy pisał bardzo średnio, tym razem dał mi wiele przyjemności 'Jest krew...'. Nie przypuszczałem, że aż tak bardzo brakowało mi tekstów autora i świadomie sobie dawkowałem nową pozycję Kinga. Bardzo dobra książka, która daje czytelnikom kawał dobrej literatury.
Po prawie roku przerwy w ręce czytelników trafiła nowa książka króla grozy - Stephena Kinga.
Tym razem dostaliśmy zbiór 4 opowieści, a wszystko to okraszone tytułem 'Jest krew...'.
Po świetnym 'Instytucie' mój apetyt na nowe teksty Kinga urósł i nawet się nie spodziewałem, że aż tak bardzo brakowało mi tekstów autora. Nie mniej jednak przejdźmy do analizy tekstów zawartych...
2019-09-17
Gdzieś w lasach Maine istnieje miejsce, w którym są przetrzymywane dzieci ze specjalnymi zdolnościami. Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia podobnym do jego własnego. Korytarze oklejone są plakatami zachwalającymi miejsce jako raj, a inne dzieci chodzą jak zombie. W instytucie nadzwyczajne umiejętności dzieci są wzmacniane i wykorzystywane jako broń.
W małym miasteczku w Karolinie Południowej były policjant Tim rozpoczyna pracę nocnego strażnika. Nie wie jeszcze, że za kilka miesięcy dojdzie do najważniejszego spotkania w jego życiu.
Stephen King wydając 'Instytut' przekroczył barierę 60 powieści. Nowa książka autora jest jednak inna niż te kilka wcześniejszych. Fabularnie dostajemy starego, dobrego mistrza, który bardzo mocno czerpie z obecnej sytuacji politycznej w USA.
Początek książki przywodzi na myśl historie Jacka Reachera. Tim włóczy się po Stanach i trafia do małego miasteczka. Po bardzo dobrym początku przenosimy się do Maine, gdzie historia młodego Luke'a przypomina fabułę 'Podpalaczki'. Opisy eksperymentów, badań nad dziećmi przyprawiają o gęsią skórkę. Patrząc przez pryzmat innych książek Kinga, możemy dostrzec tutaj również subtelne podobieństwo do 'Stukostrachów' - wpływ otoczenia na lekarzy przebywających w 'Tylnej połowie'.
Finałowa akcja jest brutalna i dzieję się tutaj dużo, jednak mija troszkę szybko i zbyt gładko.
Autor nie przepuścił okazji żeby dołożyć trochę Donaldowi Trumpowi, co w perspektywie całej książki jest zabawne i pasuje jak ulał.
Podsumowując 'Instytu', mogę powiedzieć, że Król wrócił i ma się bardzo dobrze. Nowa powieść Kinga plasuje się u mnie w pierwszej piątce jego najlepszych powieści, a wszelkie gadanie że autor się skończył jest mocno przesadzone. Polecam, bo 'Instytut' to nie tylko horror, a opowieść o przyjaźni, miłości i bezinteresownej pomocy.
Gdzieś w lasach Maine istnieje miejsce, w którym są przetrzymywane dzieci ze specjalnymi zdolnościami. Luke Ellis budzi się w pokoju do złudzenia podobnym do jego własnego. Korytarze oklejone są plakatami zachwalającymi miejsce jako raj, a inne dzieci chodzą jak zombie. W instytucie nadzwyczajne umiejętności dzieci są wzmacniane i wykorzystywane jako broń.
W małym...
2015-04-30
2018-11-01
Stephen King już od jakiegoś czasu pokazuje nam swoje drugie oblicze. O ile wcześniej powieści, poruszające moralność człowieka wydawane były pod pseudonimem Richarda Bachmanna, tak teraz King sygnuje 'Uniesienie' swoim nazwiskiem.
Scott projektuje witryny internetowe, mieszka z kotem i traci na wadze. Traci na wadze, ale zmian nie widać na zewnątrz. Czym się tutaj przejmować, jedyne zmartwienia to psy sąsiadek, które załatwiają swoje potrzeby na trawniku.
Książka jest krótka, a i fabuła nie jest bardzo skomplikowana. Jednak to co czyni tę nowelkę autora tak cenną to szacunek do drugiego człowieka. Relacja bohatera z sąsiadkami, homoseksualistkami, przyjacielem- doktorem oraz jego żoną to mistrzostwo. Zyskanie najpierw szacunku, później sympatii, a na końcu przyjaźni/ miłości poprzez znalezienie drobnych punktów wspólnych jest zabiegiem prostym, ale jakże prawdziwym i ciepłym. Scott otrzymuje od autora również pewne cechy bohaterskie, bo przekonanie całe miasteczka do dwóch odmiennych kobiet wymaga nie lada odwagi.
Kolejny aspekt, który jest poruszony przez autora to radość z ostatnich dni życia, mając świadomość że koniec jest bliski. Nie zamykać się na innych, a obdarzyć ich ciepłem, przyjaźnią.
No i na koniec samo miasteczko Castle Rock, które do najprzyjemniejszych miejsc nie należy. W 'Uniesieniu' miasteczko dostaje od autora nową twarz, jest pokazane jako społeczność ludzi, którzy potrafią się zjednoczyć i potrafią wybaczać. Nie znajdziemy tutaj ani śladu po mroku i złu, które swojego czasu zalęgło się w Castle Rock.
Podsumowując, Stephen King po raz kolejny stworzył coś wyjątkowego. Tym razem zjawiska paranormalne są tylko tłem dla relacji międzyludzkich, o których autor potrafi pisać na prawdę świetnie. 'Uniesienie' jest książka uniwersalną, niekoniecznie tylko dla fanów mistrza, stąd też polecam gorąco.
Stephen King już od jakiegoś czasu pokazuje nam swoje drugie oblicze. O ile wcześniej powieści, poruszające moralność człowieka wydawane były pod pseudonimem Richarda Bachmanna, tak teraz King sygnuje 'Uniesienie' swoim nazwiskiem.
Scott projektuje witryny internetowe, mieszka z kotem i traci na wadze. Traci na wadze, ale zmian nie widać na zewnątrz. Czym się tutaj...
2015-04-24
2018-06-07
Po bardzo owocnej dla fanów Stephena Kinga jesieni 2017 roku, przyszedł czas na nowa powieść króla horroru. Chyba po raz pierwszy podchodziłem do książki Kinga na świeżo, bez nadrabiania wcześniejszych pozycji autora.
W małym miasteczku w Oklahomie dochodzi do potwornej zbrodni, 11 letni chłopiec zostaje brutalnie zamordowany. Wszystkie dowody i świadkowie wskazują na powszechnie szanowanego i lubianego trenera młodzieżowej drużyny baseballa. Okazuje się jednak, że podejrzany ma żelazne alibi. Nie dochodzi jednak do oskarżenia, gdyż Terry Maitland zostaje zamordowany na schodach sądu. Czy faktycznie był winny?
W przypadku Stephena Kinga nie ma się co rozwodzić na temat postaci czy opisów i budowania tła fabularnego, w tym autor jest mistrzem i nawet zwykły opis robienia kolacji potrafi wciągnąć czytelnika bez reszty. Do stylu nie można się w żaden sposób przyczepić, ten jest niepowtarzalny.
Jeśli chodzi o 'Outsidera' to zaczyna się jak rasowy kryminał: mamy zbrodnię, ślady, dowody i szybkie aresztowanie. Sposób narracji i przedstawienia sytuacji przypomina 'Pana Mercedesa'. W 1/3 książki następuje nagły twist, który sprawił że nie mogłem odłożyc książki na bok. W tym tez momencie pojawia się postać Holly Gibney, dobrze znanej fanom Stephena Kinga z trylogii o Billu Hodgesie. I to właśnie ona wysuwa się na pierwszy plan. W miarę rozwoju fabuły ciężar głównego bohatera jest przenoszony od postaci do postaci, ale koniec końców to właśnie Holly i detektyw Ralph stoją na pierwszym planie. To bardzo ciekawy zabieg, bo kilku głównych bohaterów i nagła zmiana gatunku książki jest zaskakująca. Tak tez z rasowego kryminału przechodzimy powoli w thriller, a w końcu horror. I to horror nie byle jaki, a oparty na wierzeniach ludowych z Meksyku. Sama postać głównego czarnego charakteru jest oparta na podaniach ludowych, jest przerażająca i zaprząta myśli czytelnika. Z tym że to już było. Może nie identyczna postać, ale pewne cechy się powtarzają, można przewidzieć w pewnym momencie kolejny ruch przeciwnika.
Jest w książce również moment, kiedy akcja traci trochę na dynamice. Lekko nudny przestój, który nie trwał długo zmienił się w ciekawy finał na teksańskiej pustyni.
'Outsider' to kolejna bardzo solidna książka Stephana Kinga, którą każdy fan autora musi przeczytać. Drobne smaczki, które pojawiają się w powieści tylko wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Polecam gorąco!
Po bardzo owocnej dla fanów Stephena Kinga jesieni 2017 roku, przyszedł czas na nowa powieść króla horroru. Chyba po raz pierwszy podchodziłem do książki Kinga na świeżo, bez nadrabiania wcześniejszych pozycji autora.
W małym miasteczku w Oklahomie dochodzi do potwornej zbrodni, 11 letni chłopiec zostaje brutalnie zamordowany. Wszystkie dowody i świadkowie wskazują na...
2017-12-26
Ohh Stephen!
Uwielbiam komiksy i uwielbiam Stephena Kinga - wszyscy to wiedzą. Czy mogłem sobie wymarzyć lepszy prezent świąteczny niż 'opowieści makabryczne'?
Dostajemy tutaj 5 opowiastek, anegdotek wręcz wymyślonych przez króla grozy. Całość stylizowana jest na lata 50 i tak też te historie są napisane: z przymrużeniem oka, banalnie. Autor daje nam komiksowy odpowiednik filmów grozy klasy b z lat 50, co jest urocze. Komiks został oryginalnie wydany w latach 80 i w Polsce doczekał się teraz wznowienia, samo wydanie jest rewelacyjne - okładka wygląda jak amerykańskie komiksy po 1$, nawiązuje do twórczości Stephena Kinga. Wnętrze to jak wspominałem 5 opowiastek, ale okraszone narracją upiora, który bawi się przednio komentując wydarzenia z historyjek.
Jako komiks - specyficzny i nie dla każdego, jako twór Stephena Kinga - gratka i must have dla fanów/
Ohh Stephen!
Uwielbiam komiksy i uwielbiam Stephena Kinga - wszyscy to wiedzą. Czy mogłem sobie wymarzyć lepszy prezent świąteczny niż 'opowieści makabryczne'?
Dostajemy tutaj 5 opowiastek, anegdotek wręcz wymyślonych przez króla grozy. Całość stylizowana jest na lata 50 i tak też te historie są napisane: z przymrużeniem oka, banalnie. Autor daje nam komiksowy odpowiednik...
2017-12-02
Gwendy to jedenastoletnia, roztropna i inteligentna dziewczynka. Biorąc sprawy w swoje ręce biega codziennie po 'schodach samobójców' - wejściu na taras widokowy w Castle Rock. Pewnego dnia po zdobyciu szczytu schodów spotyka nieznajomego, tajemniczego mężczyznę, który wie o niej bardzo wiele. Po krótkiej rozmowie Gwendy dostaje od pana Farrisa (tak nazywa się nieznajomy) tajemnicze pudełko, które ma dwie dźwignie i kilka guzików. Przyciśnięcie każdego z guzików ma różne konsekwencje, ale może też spełnić najskrytsze marzenia.
Przede wszystkim, jak na tak krótką opowiastkę King i Chizmar sprawili, że zaledwie po kilku stronach czytelnik polubi główną bohaterkę. King znany jest z tego, że przez wiele stron buduje napięcie, tło i charakterystykę osoby, a tutaj poszło to szybko i sprawnie, a co ważne nie traci na jakości. Sam pomysł magicznego pudełka jest niezwykle ciekawy, bo czy nie chcielibyśmy mieć takiej skrzyneczki?
Gwendy od samego początku zmaga się z problemem moralnym, czy użyć pudełka i zranić kogoś? Czy może użyć magicznego przycisku, który spełnia marzenia? Samo zakończenie pasuje do opowieści idealnie, budując napięcie i opisując kolejne lata życia Gwendy dostajemy nagle pełen emocji finał.
Panowie King i Chizar stworzyli opowieść nietuzinkową, niebanalną i arcyciekawą. A dla fanów Stephena Kinga jest to perełka, którą trzeba mieć! Polecam.
Gwendy to jedenastoletnia, roztropna i inteligentna dziewczynka. Biorąc sprawy w swoje ręce biega codziennie po 'schodach samobójców' - wejściu na taras widokowy w Castle Rock. Pewnego dnia po zdobyciu szczytu schodów spotyka nieznajomego, tajemniczego mężczyznę, który wie o niej bardzo wiele. Po krótkiej rozmowie Gwendy dostaje od pana Farrisa (tak nazywa się nieznajomy)...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-05
Jeszcze dobrze nie odetchnąłem po skończeniu bibliografii Kinga, a tutaj juz kolejna pozycja na półkach. Nie przepadam za książkami, które Stephen King pisze z innymi autorami, nie wiem do końca na czym taka współpraca polega, ale są to dzieła słbsze niż solowe dokonania mistrza.
'Śpiące królewny' dzieją się w małym miasteczku, które, nie wiedzieć czemu, staje się centrum światowej epidemii, zwanej Aurorą. Wszystkie kobiety na świecie zapadają w sen i wytwarzają kokon, który utrzymuje je w tajemniczym świecie 'po drugiej stronie'. W miesteczku, gdzie każdy zna każdego pojawia sie kobieta, która jest odporna na 'chorobę', a wszystko wskazuje, że jest za nią pośrednio odpowiedzialna. Dochodzi do walki dobrych ze złymi, a wszystko po to żeby przejąć odporną kobietę.
Większa część akcji toczy się w więzieniu dla kobiet, co wskazuje na brak rozmachu jak w przypadku 'TO' czy 'Pod kopułą', gdzie miasto i jego topografia była stworzona w nieprawdopodobny sposób, z najdrobniejszymi detalami. Sama fabuła to powielanie schematów z innych książek Kinga (Pod kopułą, Bastion, Komórka), zmienia się niewiele. Momentami opisy staja się chaotyczne, czego nigdy nie spodziewałbym się po Stephenie Kingu. Zdarzało się, że zdania musiałem czytać kilka razy żeby zrozumieć ich wydźwięk. Jeżeli chodzi o postaci to nie wszystkie, ale większość jest zarysowana bardzo dobrze, momentami może aż nadto ukazująca psychikę bohatera. A sam konflikt? Jak to już w milionach książek bywało, dwie grupy gdzie każdy ma inne motywy, każdy twierdzi że jest po dobrej stronie barykady, a tak naprawdę każdy jest tylko marionetką w rękach nadprzyrodzonej istoty.
'Śpiące królewny' mają silny wydźwięk feministyczny, mają na celu (przynajmniej według mnie) zobrazować mężczyzną jaki byłby świat bez kobiet. Zaskakuje to tym bardziej, że autorami jest dwóch facetów, któzy wydawałoby się nie angażują się w tematy emancypacyjne. Niemniej jednak bardzo podoba mi się sam pomysł.
Podsumowując książka nie porwała mnie, nie zostawiła miejsca na rozmyślania i dyskusje, bo dostaliśmy tutaj wielokrotnie powielany schemat (ostatnio chociażby w serialu 'Stranger Things') i banalne zakończenie, które przynosi nam wszystkie odpowiedzi. Dla fanów Kinga książka będzie pozycja obowiązkową, dla innych czytelników, hmmm może rozczarować.
Jeszcze dobrze nie odetchnąłem po skończeniu bibliografii Kinga, a tutaj juz kolejna pozycja na półkach. Nie przepadam za książkami, które Stephen King pisze z innymi autorami, nie wiem do końca na czym taka współpraca polega, ale są to dzieła słbsze niż solowe dokonania mistrza.
'Śpiące królewny' dzieją się w małym miasteczku, które, nie wiedzieć czemu, staje się centrum...
2017-03-02
Jakoś nie miałem specjalnego parcia żeby sięgnąć po'Zielona milę', może spowodowane to było tym, że widziałem film. Nie przepadam za czytaniem książek, których ekranizacje widziałem już wczesniej, a 'Zielona mila' jest już chyba moją ostatnią książką,na podstawie której widziałem film. Jak ja żałuję, że odkryłem ją dopiero teraz!
Historia opowiada nam o więziennym klawiszu, który pracuje w bloku śmierci zwanym zieloną milą. Pewnego dnia na blok trafia wielki czarnoskóry, który został skazany za morderstwo dwóch dziewczynek. Po czasie pomiędzy strażnikami i więźniem powstaje więź, która do samego końca jest utrzymana.
John Coffey- tak nazywa się więzień - dysponuje moca uzdrawiania i kilkakrotnie pomaga strażnikom i ich rodzinom.
Fabuła może nie jest bardzo wyszukana, zwłaszcza że King pisał 'Zieloną milę' jako powieść w odcinkach, ale jak to jest napisane!
Emocje i uczucia ludzkie są tutaj tak opisane, że czytelnik utożsamia się z bohaterami. Realia więziennego życia wpływają na wyobraźnię i momentami czuć nawet zapachy opisane w książce.
W tym roku postawiłem sobie za cel przeczytanie do końca twórczości Stephena Kinga i jak dotąd ' Zielona Mila' jest u mnie w pierwszej trójce, mistrzostwo!
Jakoś nie miałem specjalnego parcia żeby sięgnąć po'Zielona milę', może spowodowane to było tym, że widziałem film. Nie przepadam za czytaniem książek, których ekranizacje widziałem już wczesniej, a 'Zielona mila' jest już chyba moją ostatnią książką,na podstawie której widziałem film. Jak ja żałuję, że odkryłem ją dopiero teraz!
Historia opowiada nam o więziennym klawiszu,...
Więcej recenzji znajdziesz na www.jakeczyta.blogspot.com
Upłynęło sporo czasu od ostatniego tomu opowiadań Stephena Kinga. Nigdy nie było mi po drodze z krótszymi formami mistrza grozy, jednak za każdym razem z ciekawością sięgam po kolejną książkę.
W momencie, w którym King odsuwa na bok nadprzyrodzone tematy i koncentruje się na historii obyczajowej dzieje się magia. Przykładem doskonale napisanej historii obyczajowej z elementami, a jakże, fantastycznymi jest tekst otwarcia - 'Dwóch utalentowanych skubańców'. Historia dwóch przyjaciół z Harlow w stanie Maine, którzy pewnego dnia zaczęli tworzyć wybitne rzeczy. Jeden został sławnym pisarzem, a drugi malarzem. Cała historia ich sukcesu opowiedziana jest przez syna jednego z nich. Doskonale opisana dynamika między postaciami i to co u Kinga uwielbiam od zawsze - małomiasteczkowość. 'Dwóch utalentowanych skubańców' to świetne otwarcie tomu opowiadań.
Podobnie w przypadku '5 kroku', gdzie dialog między bohaterami jest siłą napędową opowiadania. Chociaż w przypadku drugiego opowiadania puenta ma odgrywać pierwszoplanową rolę to postaci są bardzo dobre.
Najdłuższe opowiadanie w 'Im mroczniej, tym lepiej' - 'Zły sen Danny'ego Coughlina' to w zasadzie minipowieść o człowieku, któremu przyśniło się miejsce ukrycia zwłok młodej dziewczyny. Chcąc pomóc nasz bohater staje się głównym podejrzanym, a nieustępliwy i cierpiący na zaburzenia kompulsywne agent chce tytułowego bohatera ukarać za zbrodnię, której nie popełnił. Historia bardzo w stylu 'Holly' czy 'Pana mercedesa', gdzie drobny epizod nadprzyrodzony jest jedynie zapalnikiem dobrego kryminału.
Celowo ominę teraz kilka krótszych opowiadań, do których wrócę później, a skupię się na bardzo nagłośnionych 'Grzechotnikach', które były wielokrotnie reklamowane jako sequel 'Cujo'. Jest to nie tyle kontynuacja, co historia mająca pewne następstwa wydarzeń sprzed 40 lat, kiedy syn głównego bohatera zmarł kryjąc się w samochodzie przed wściekłym bernardynem. Akcja dzieje się na Florydzie, niedaleko zatopionej wyspy Duma, którą czytelnicy Kinga znają z 'Ręki mistrza'. Powiedziałbym właśnie, że w 'Grzechotnikach' bardziej wyczuwalny jest vibe właśnie 'Ręki mistrza' niż 'Cujo'. Stephen King serwuje czytelnikowi rasowy horror w swoim najlepszym stylu. Duchy bliźniaków, nawiedzenia i wizje, a wszystko to napisane w typowym, gawędziarskim stylu autora. Fabularnie jest przyjemnie, a i można się momentami przestraszyć. Pierwsze opowiadanie horrorowe w zbiorze wypada bardzo dobrze. Aż żal, że nie wyszła z tego cała powieść, bo postaci są dobrze napisane, a i Floryda dobrze się tutaj sprawdza.
Dwa ostatnie opowiadania w 'Im mroczniej, tym lepiej' to również nieco dłuższe i premierowe teksty Kinga. 'Strzeżcie się snów' to historia młodego weterana, który zostaje pomocnikiem naukowca, chcącego poznać naturę świata poprzez sen. Lekko Lovecraftowski klimat robi robotę, ale całościowo historia pozostaje otwarta.
Finałowy tekst zbioru to 'Wszechwiedzący', historia prawnika, którego poznajemy w latach 30 i towarzyszymy przez resztę życia. Spotyka on tytułowego wszechwiedzącego, a ten odpowiada za odpowiednią cenę na jego pytania o przyszłość. Świetna historia obyczajowa z elementem fantastycznym, która w idealny sposób domyka zbiór opowiadań tworząc klamrę z otwierającym 'Dwóch utalentowanych skubańców'.
Po drodze do zestawu trafiło kilka krótkich historii, bardzo przypominających klasyczne opowiadania Kinga. Mam tu na myśli, że są słabe i poniekąd niedopracowane. I tak 'Willy popapraniec', 'Finn' czy 'Czerwony ekran' to bardzo przeciętne historie. Jednak 'Droga do zajazdu Zjazd', 'Laurie' czy 'Ekspert od turbulencji' trzymają poziom.
Jestem bardzo zadowolony z całej książki, bo to pierwszy zbiór, który całkowicie przypadł mi do gustu. W większości teksty obyczajowe, w których głównymi bohaterami są starsi mężczyźni. Doskonały zbiór, a dla fanów Kinga ulga po dość słabych literacko książkach z ostatnich lat. Styl wrócił i sam King również!
Więcej recenzji znajdziesz na www.jakeczyta.blogspot.com
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUpłynęło sporo czasu od ostatniego tomu opowiadań Stephena Kinga. Nigdy nie było mi po drodze z krótszymi formami mistrza grozy, jednak za każdym razem z ciekawością sięgam po kolejną książkę.
W momencie, w którym King odsuwa na bok nadprzyrodzone tematy i koncentruje się na historii obyczajowej dzieje się magia....