rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/9-isaac-marion-wiecznie-zywy.html

W życiu trzeba wiele rzeczy spróbować. Można skoczyć z bungee, zjeść żabę, ubrać strój bałwana i wyjść na ulicę lub przeczytać książkę o zombie. Tak, tak. Nigdy nie czytałam o zombie. Samo moje wyobrażenie ich wyglądu mnie przerażało. Ale trzeba czasem łamać swoje zasady. Tak o to ja, dziewczyna bojąca się wyobrazić sobie zombie przed własnymi oczami, sięgnęła po książkę "Wiecznie żywy" Isaaca Mariona.

Grupa zombie mieszka na opustoszałym lotnisku. Nie pamiętają swojego poprzedniego życia, imienia, wieku, pochodzenia. Nic nie czują. Nie potrafią mówić. Życie z nich wyparowało. Wśród nich jest Martwy R., który działa instynktownie. Snuje się bez celu po lotnisku, kolekcjonuje przeróżne rzeczy, nie liczy mijanych dni, tygodni, lat. Odczuwa jedynie głód. Jego 'życie' niewiele wyróżnia się od innych zombie.

Twierdza. Miasto odgrodzone od świata murem, ze względu na rozszerzającą się zarazę zombie. Wszelkie Internety, zabawki, samoloty, swobodne życie. To wszystko przemija. Żywi i Martwi. Wielkie przeciwieństwa. Jednak nie przewidzieli, że dwójka różnych osób wprowadzi w ten świat coś nowego. Julia, dziewczyna ze świata Żywych, i R, osoba w, której zaczyna rozkwitać życie, mimo zaniku działalności wszelkich narządów życiowych.

Po "Wiecznie żywy" sięgnęłam spontanicznie. Czytałam tę książkę w święta (tak, czytałam o zombie i innych stworzeniach w ten magiczny, harmonijny czas). I o dziwo, zombie mnie zaciekawiły. Choć na początku, sceny jedzenia ludzkich mózgów, były nieco odrażające, to można się przyzwyczaić. Te stworzenia na szczęście nie zostały wykreowane na obślizgłe, cuchnące osoby. Choć każdy inaczej kierują swą wyobraźnią.

Zawiodłam się na wątku o wojnie. Wiadomo, dwa całkiem odmienne światy, które toczą walkę od wielu lat. Myślałam, że nastąpi ona już na samym początku. Niestety, okazała się tylko drugim, nikczemnym planem. Isaac Marion miał pomysł. Nie wykorzystał go do końca.

Na podstawie książki nakręcono również film. Już go obejrzałam i choć fabuła jest nieco odmieniona, to również mi się podobał. Ani książka, ani film nie wnoszą do mojego życia nic nowego, ale miło było spędzić czas z uroczym, Martwym R.

Pan Marion wykreował zombie jako jąkające się stworzenia. Na początku to mnie nieco irytowało, ale potem po prostu unikałam tych kropek między wyrazami i czytałam je jako pełne zdania. Autor natomiast nadrobił to niesamowicie dobrym humorem. "Życie" zombie naprawdę potrafi być zabawne.

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/9-isaac-marion-wiecznie-zywy.html

W życiu trzeba wiele rzeczy spróbować. Można skoczyć z bungee, zjeść żabę, ubrać strój bałwana i wyjść na ulicę lub przeczytać książkę o zombie. Tak, tak. Nigdy nie czytałam o zombie. Samo moje wyobrażenie ich wyglądu mnie przerażało. Ale trzeba czasem łamać swoje zasady. Tak o to ja,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/6-stephen-chbosky-charlie.html

Drogi Przyjacielu!

Piszę do Ciebie, bo chcę komuś opowiedzieć o tym co mi się przydarzyło całkiem niedawno. Poznałam kogoś nowego. To Charlie z książki Stephena Chboskyego pt. "Charlie". On również ma dziwny syndrom pisania listów do Przyjaciela, choć wcale go nie zna.
To nastolatek, który boi się pierwszego dnia w liceum. Jest troszeczkę wycofany, ale jakże inteligentny i sprytny. Doskwiera mu brak przyjaciół, wsparcia, lecz w swoim czasie wszystko się zmienia. Opowiada o wszystkim co działo się w jego życiu podczas pierwszego roku liceum.
To wrażliwy szesnastolatek. Naprawdę szybko się wzrusza, a mnie się momentami aż samej płakać chciało. Przeżył wiele. Śmierć bliskich, rozczarowania, ból, strach, znużenie. A pomimo tego jest postacią optymistyczną i lekką szurniętą, przez co go w ogóle polubiłam.
"Charlie" to swego rodzaju klasyk. Krótka książka, licząca zaledwie 224 stron. Wszystko w formie listów do nieznanego Przyjaciela, nieodłącznego elementu życia naszego chłopca.
Muszę się wziąć za obejrzenie filmu z Loganem Lermanem i Emmą Watson. Obojgu bardzo lubię.
Nie znałam dotąd języka i twórczości pana Stephen'a. Miał pomysł i jak najbardziej go wykorzystał. Chciał trafić do nastoletnich czytelników i do mnie dotarł. Stworzył lekką, przyjemną lekturę, po którą na pewno ponownie sięgnę.
A co u Ciebie Przyjacielu? Również poznałeś kogoś nowego, niezwykle sympatycznego? A może kogoś ponurego? Na pewno napiszę do Ciebie niedługo.
Twoja P.

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/6-stephen-chbosky-charlie.html

Drogi Przyjacielu!

Piszę do Ciebie, bo chcę komuś opowiedzieć o tym co mi się przydarzyło całkiem niedawno. Poznałam kogoś nowego. To Charlie z książki Stephena Chboskyego pt. "Charlie". On również ma dziwny syndrom pisania listów do Przyjaciela, choć wcale go nie zna.
To nastolatek, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/8-tahereh-mafi-julia-trzy-tajemnice.html

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/8-tahereh-mafi-julia-trzy-tajemnice.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/7-nina-reichter-ostatnia-spowiedz-tom.html

"Ostatnia spowiedź" to nazwa trylogii pani Niny. Dzisiaj nieco o trzeciej, finalnej części, która pokazuje, że życie naprawdę jest okrutne.

Brade i Ally się zaręczyli. To powinno dawać im przepustkę na nowe, szczęśliwe życie. Niestety. Los daje im następne, niekoniecznie radosne niespodzianki. Violetta znów wkracza między dwójkę zakochanych. Ujawnia przed mediami swój dawny związek z Bradinem, choć on nigdy nie miał wyjść na jaw, wg umowy zawartej z wytwórnią muzyczną. Znany na cały świat, zespół Bitter Grace wisi na włosku. Związek nowych narzeczonych również.

Czy wspominałam już kiedyś, że tom I i II stał się bliski memu sercu? Historię mocno pokochałam. Czytałam wiele recenzji. Znalazło się parę osób, które uważały, że Ally zaczęła irytować czytelnika swoim zachowaniem już w II tomie. Ja po drugiej części byłam nadal pozytywnie nastawiona do niej, jak i innych bohaterów. Nie widziałam wad. Wszystko było ładne, piękne i niesamowite.

III tom to jakaś porażka. Ally podejmuje pochopne decyzje, co sprowadza się do radykalnych błędów. Rozumiem, wiele przeszła, ale żeby ze spokojnego życia, samemu doprowadzić do tak wielkiej porażki?

Brade staje się kozłem ofiarnym. Nagle jego pasja muzyczna i sławny zespół schodzącą na drugi plan. Bradin zostaje skrzywdzony i w odwecie krzywdzi innych.

Na dodatek powstaje trójkąt miłosny. Tom wcale nie odpuszcza, a jakże niesamowita Ally musi wybierać między braćmi. Czy to nie między nią a Bradinem powstała wielka miłość? Ta zwana "na zawsze"?

Swoje trzy grosze dokłada Violetta. Ujawnia dawny, nieważny już związek z Bradinem. Media huczą, wytwórnia stawia rygorystyczne warunki. Brade chcąc, nie chcąc musi się zgodzić a to niesie za sobą kolejne kłopoty, łzy, rozstania.

Ta trylogia miała uczyć jak wspaniała jest miłość. Choć zadaje wiele bólu, cierpienia i radykalnie zmienia życie, to trwa na wieki i nie da się o niej zapomnieć. Mnie nauczyła, że nie warto o nią walczyć. Zadaje taki ból, że człowiek traci sens życia, a cierpienie zostaje do końca naszego żywotu. Tak, nauczyła mnie, że miłość jest okropna. Czy zamiar nie był czasami odwrotny?

Warsztat pisarski autorki jest niesamowity. To prawda. Lecz cała fabuła jest mocno przekombinowana. Czasem miałam wrażenie, że autorka sama nie wie już, co pisać. Wszystko wydaje się pisane na siłę. Kombinacja jest tak mocno widoczna, że z hukiem zamykałam książkę i byłam zła. Na siebie, na autorkę, na bohaterów, na świat.

Każda z postaci mnie zawiodła. Ally udawała słodką, niewinną dziewczynkę. Brade stał się bezsilną ofiarą życia. Tom nagle zaczął korzystać z nieszczęścia swojego brata, z którym niegdyś był bardzo zżyty. JEDYNĄ postacią jaką po przeczytaniu książki nadal toleruje to Gabrielle. Wiedziała, jakie decyzje podejmować. "Miała jaja".

Końcówka była fatalna. Tak jakby to życie podejmowało decyzję za Ally, a nie Ally sama za siebie. Owszem, płakałam. Ale tylko z powodu mojego wielkiego zawodu. Było wiele książek, które złamało moje serce, ale te historie, albo raczej ich końcówki, nie wydawały się naciągane. Można, by się po nich tego spodziewać. Również zaskakiwały, ale nigdy nie wydawały mi się tak fatalnie wymyślone.

Może był w tej książce jakiś ukryty sens. Może.. ale ja go nie znalazłam. Może źle czytałam tę historię? Może źle odczytałam intencje autorki? Może po prostu byłam zła, że nic nie szło po mojej myśli? Nie wiem.

Wiem, że nie powinnam, bo to tylko moja opinia, ale przepraszam. Przepraszam autorkę, fanów tej trylogii, wielbicieli. Przepraszam, ale po prostu mocno się zawiodłam. Jak dla mnie historia mogłaby się zakończyć na drugim tomie. Wtedy byłabym zadowolona, nadal mocno lubiłabym twórczość pani Reichter i nie musiałabym jej tak mocno obrażać, za przekombinowanie i naciąganie dobrze wymyślonej historii.

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/12/7-nina-reichter-ostatnia-spowiedz-tom.html

"Ostatnia spowiedź" to nazwa trylogii pani Niny. Dzisiaj nieco o trzeciej, finalnej części, która pokazuje, że życie naprawdę jest okrutne.

Brade i Ally się zaręczyli. To powinno dawać im przepustkę na nowe, szczęśliwe życie. Niestety. Los daje im następne, niekoniecznie radosne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Keri Smith to ilustratorka. Wystawia na rynek książkowy, dzieła różnego typu, dotyczące zazwyczaj odnajdowania w sobie kreatywności oraz poznawania świata.

"Zniszcz ten dziennik" to edycja światowego bestsellera "Wreck This Journal".
To nie powieść, opowiadanie.
To książka w formie dziennika służąca do własnej destrukcji. Autorka wymyśliła wiele zadań, które mamy wypełnić na własny, szalony sposób.

Przy tej książce można się nieźle rozerwać, pobudzić własny mózg do działania. Świetna rzecz dla osób twórczych i nie tylko!

Jedynym moim problemem są cienkie strony. Często kartka przepuszcza farbę i inne materiały. Ale co mi tam! O to chodzi aby wszystko pomysłowo, oryginalnie zniszczyć :)

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/11/4-keri-smith-zniszcz-ten-dziennik.html

Keri Smith to ilustratorka. Wystawia na rynek książkowy, dzieła różnego typu, dotyczące zazwyczaj odnajdowania w sobie kreatywności oraz poznawania świata.

"Zniszcz ten dziennik" to edycja światowego bestsellera "Wreck This Journal".
To nie powieść, opowiadanie.
To książka w formie dziennika służąca do własnej destrukcji. Autorka wymyśliła wiele zadań, które mamy wypełnić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak wygląda szczęście? Występuje pod postacią czekoladowych lodów, wielkiego, pluszowego misia czy pieniędzy?
A może to uczucie, nie rzecz materialna?
Miłość, przyjaźń, ciepło, życzliwość, uczciwość, sumienność?
Tak wygląda szczęście?

Ellie O'Neil właśnie rozpoczęła wakacje. Marzy się jej kurs pisarstwa, który odbędzie się w następnym miesiącu. W tym celu pracuje w cukierni wraz z przyjaciółką oraz w sklepie z pamiątkami u swojej mamy. Mieszkają tylko we dwie. Nie mają zbyt wiele pieniędzy, więc Ellie postanawia sama na siebie i swoje zachcianki zarobić.

Jej miasteczko latem ożywa. Przyjeżdża mnóstwo turystów.
W tym roku jest ich nieco więcej, ponieważ postanowiono w tym malowniczym miejscu nakręcić film. Co za tym idzie? Przyjazd sławnych, hollywoodzkich gwiazd.

Ellie nie interesuje się tym faktem za bardzo. Całymi dniami przesiaduje w pracy, a wieczorami spowiada się swojemu korespondencyjnemu przyjacielowi. Nie zna go. Nie wie kim jest. Nigdy nawet nie zapytała go o jego imię, ale tak dobrze jej się z nim czatuje.

Nie zdaje sobie sprawy, że jej wirtualna przyjaźń przeniesie się do rzeczywistości, a ją samą spotka wiele niespodzianek. Tych złych i tych dobrych.

Autorka powieści udowadnia, że życie składa się z wielu prezentów od losu. Czasem sobie nie zdajemy sprawy, co spotka nas jutro, za tydzień, za miesiąc czy też za rok. Co dostaniemy, co stracimy, kogo poznamy.

Autorka miała ciekawy pomysł. Chciała napisać powieść o przypadkowej, korespondencyjnej znajomości, która w dzisiejszych czasach często się zdarza. W końcu nastała era Internetu (ale jednak warto uważać na nieznanych ludzi w sieci).

Niestety, Jeniffer E. Smith nie do końca go wykorzystała. Czytając opis i sięgając już po książkę dużo od niej oczekiwałam. Pewnie nawet zbyt dużo. Wiele wątków było niedociągniętych lub działy się za szybko jak na realia. Niestety to sprawiło, że książka straciła nieco w moich oczach.

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/11/3-jennifer-e-smith-tak-wyglada-szczescie.html

Jak wygląda szczęście? Występuje pod postacią czekoladowych lodów, wielkiego, pluszowego misia czy pieniędzy?
A może to uczucie, nie rzecz materialna?
Miłość, przyjaźń, ciepło, życzliwość, uczciwość, sumienność?
Tak wygląda szczęście?

Ellie O'Neil właśnie rozpoczęła wakacje. Marzy się jej kurs pisarstwa, który odbędzie się w następnym miesiącu. W tym celu pracuje w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mia prowadzi normalne życie. Mieszka z rodzicami i młodszym bratem, Teddym. Ma kochającego i uroczego chłopaka, Adama. Różnią się między sobą. On, członek zespołu rockowego. Ona, wielbicielka muzyki klasycznej. Gra na wiolonczeli i to jej oddaje większą część swojego życia.

Jednego, zwykłego dnia zajęcia w szkołach zostają odwołane ze względu na śnieżyce. Rodzina Mii postanawia wybrać się do dziadków w Portland. W samochodzie następuje kłótnia o to jaką muzykę z radia puścić. Wygrywa muzyka klasyczna. Wszystko dzieje się tak jak zawsze i BUM! Muzyka w głowie Mii nadal gra, ale nic już nie jest tak jak wcześniej. Nie porusza się samochodem, nie ma przed sobą swojej rodziny.
Jednak Beethoven nadal gra.

Mia staje się kimś innym. Kimś kogo nie widać. Lecz w tym wszystkim jest coś bardziej dziwnego. Niby nastąpił wypadek, ale ona jest cała. Stoi i przed swymi oczyma ma własne, nieprzytomne ciało. Mia staję się wcieleniem ducha.

Jej ciało trafia do szpitala, a ona sama kieruje się za nim. Przez następne godziny obserwuje swoją rodzinę, przyjaciół, Adama. Mia staje przed trudnym wyborem. Musi zdecydować czy chce trafić tam gdzie znajdują się jej rodzice z Teddym czy też pozostać na ziemi jako sierota.

Do języka autorki nie mam zastrzeżeń. W jakiś sposób zżyłam się z Mią. Uwielbiam jej postać i kibicuje jej w związku z Adamem. Z nim też się związałam. Podobało mi się jak walczył i w ogóle nie przestawał. Udowadnia jak bardzo kochał, kocha i kochać będzie.

Jednak po tylu dobrych recenzjach, opiniach spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego, głębszego. Brakowało mi elementów zaskoczenia. Nawet domyśliłam się co wydarzy się pod sam koniec. No cóż, najwidoczniej za dużo oczekiwałam.

Teraz przymierzam się do obejrzenia filmu. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego tytuł został zmieniony? "If I Stay" nie jest trudne to przetłumaczenia na język polski. Po prostu tego nie pojmuję i troszeczkę się zawiodłam.

Ogólnie rzecz biorąc książka najlepsza jest na nudne, niedzielne popołudnie.

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/11/2-gayle-forman-zostan-jesli-kochasz.html

Mia prowadzi normalne życie. Mieszka z rodzicami i młodszym bratem, Teddym. Ma kochającego i uroczego chłopaka, Adama. Różnią się między sobą. On, członek zespołu rockowego. Ona, wielbicielka muzyki klasycznej. Gra na wiolonczeli i to jej oddaje większą część swojego życia.

Jednego, zwykłego dnia zajęcia w szkołach zostają odwołane ze względu na śnieżyce. Rodzina Mii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lekka, przyjemna lekturka na wolny wieczór :)
Idealna książka na ekranizację z gatunku komedii romantycznej :)

Lekka, przyjemna lekturka na wolny wieczór :)
Idealna książka na ekranizację z gatunku komedii romantycznej :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Łza" zapowiadała się nieźle. Ciekawy prolog, ciekawy pomysł, który został zrealizowany.

Polubiłam niektórych bohaterów.
Do gustu nie przypadła mi jedynie przyjaciółka Eureki oraz jej macocha. Osoby o takiej osobowości po prostu mnie irytują.

Końcówka była zaskakująca. Opisana w ten sposób, że z niecierpliwością czekam na drugi tom (no właśnie! Wie ktoś kiedy wychodzi? Czy w ogóle wyjdzie?)
Ale zawsze, wszystko ma jakieś swoje wady.
W tej książce trafiła mi się jedna.

Zbyt długie opisy.
Czasem trafiały się tak długie, że po prostu parę ominęłam.

Lecz, książka ciekawa, koncepcja ciekawa, więc polecam :)

"Łza" zapowiadała się nieźle. Ciekawy prolog, ciekawy pomysł, który został zrealizowany.

Polubiłam niektórych bohaterów.
Do gustu nie przypadła mi jedynie przyjaciółka Eureki oraz jej macocha. Osoby o takiej osobowości po prostu mnie irytują.

Końcówka była zaskakująca. Opisana w ten sposób, że z niecierpliwością czekam na drugi tom (no właśnie! Wie ktoś kiedy wychodzi?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Jedyna", trzeci tom zaraz po "Rywalki" i "Elita".

Czytając najpierw "Rywalki" byłam zachwycona opowieścią. Całą Illeą.. (i skromniutko przyznam, że Maxonem również ;-))
Spodobał mi się ten cały pomysł z eliminacjami.
Wiedziałam, że początkowe nastawienie Ami do Maxona nie potrwa długo.

W "Elicie" bardzo ale to bardzo znienawidziłam ojca Maxona. Jak można być tak podłym?! Ami, owszem popełniała błędy, ale chyba każdy człowiek uczy się na własnych błędach, tak?

Natomiast "Jedyna" to był fenomen. Końcówka była tak emocjonująca, że płakałam jeszcze przez pół godziny po przeczytaniu książki. Serce waliło mi jak oszalałe!

Całą serię, GORĄCO POLECAM!
Wszystkim, bez wyjątków :)

"Jedyna", trzeci tom zaraz po "Rywalki" i "Elita".

Czytając najpierw "Rywalki" byłam zachwycona opowieścią. Całą Illeą.. (i skromniutko przyznam, że Maxonem również ;-))
Spodobał mi się ten cały pomysł z eliminacjami.
Wiedziałam, że początkowe nastawienie Ami do Maxona nie potrwa długo.

W "Elicie" bardzo ale to bardzo znienawidziłam ojca Maxona. Jak można być tak podłym?!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Może nie ma się co dziwić, że dałam tylko (albo aż) 3 gwiazdki, bo w końcu jestem nastolatką i praktycznie mało wiem na temat dorosłości, odpowiedzialności (choć ku temu brnę), małżeństw, pracy czy wychowywaniu dzieci, ale opis z tyłu książki mnie zachęcił i postanowiłam ją zakupić. Początek wydawał mi się interesujący i czytałam dalej ale przy.. 150 (?) stronie zauważyłam że męczę się z tą książką. Dopiero gdzieś po tygodniu postanowiłam ją dokończyć choć wcale mnie to nie cieszyło.

Linda jest dorosłą kobietą. Ma kochającego męża, dzieci i prace dziennikarki. Na brak pieniędzy nie może narzekać ale na brak szaleństw już tak. Zwykła monotonia zaczęła ją dotykać i patrzyła na świat inaczej. Nie widziała kolorowych barw w swoim życiu. Próbowała wielu rzeczy i dopuściła się najgorszego.

Po tym wybitnym pisarzu spodziewałam się czegoś lepszego. Czegoś przyjemnego i do czego chciałabym wrócić. Wydaje mi się jednak że książka jest bardziej przeznaczona dla kobiet starszych (ode mnie rzecz jasna), podobnych do bohaterki i zainteresowanych życiowymi cytatami zawartymi w środku.

(za wszelkie błędy przepraszam gdyż pisze z telefonu)

http://najedzona-ksiazkami.blogspot.com/2014/10/1-paulo-coelho-zdrada.html

Może nie ma się co dziwić, że dałam tylko (albo aż) 3 gwiazdki, bo w końcu jestem nastolatką i praktycznie mało wiem na temat dorosłości, odpowiedzialności (choć ku temu brnę), małżeństw, pracy czy wychowywaniu dzieci, ale opis z tyłu książki mnie zachęcił i postanowiłam ją zakupić. Początek wydawał mi się interesujący i czytałam dalej ale przy.. 150 (?) stronie zauważyłam...

więcej Pokaż mimo to