rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wydawało mi się, że będę się dobrze bawić, niestety jakoś nie. Książka Marty Kisiel ma naprawdę duży potencjał, żeby mi się podobać. Pasjami kocham motyw starych domów na uboczu i czarny humor podszyty grozą. W tym zakresie mój stosunek jest no, może nie bezkrytyczny, ale bardzo przychylny. Dobrze się bawię oglądając lekko odtwórcze horrory o nawiedzonych domach, a książki z takim klimatem w tle łykam hurtowo i prawie nigdy nie myślę „jeny, znowu te duchy zmarłych mieszkańców”.

No ale niestety, tu coś nie zaskoczyło. Z pewnością „Dożywocie” jest książką, która wielu czytelnikom się spodoba. Bardzo lekka, naszpikowania elementami humorystycznymi. Bardzo niezobowiązująca. Wielu chwali bogaty język autorki i tu się zgadzam – jest bogaty! Ale styl w jakim napisana jest powieść drażni mnie niesamowicie. Często występują w treści zdania – paskudy. Zamiast „szklanki z kawą”, możemy tu mieć na przykład „to nędzne naczynie na czarny płyn, który pozwala zmartwychwstawać co rano”. Albo coś w tym stylu. I tak pięć razy na stronę. Książka jest naszpikowania zdrobnionkami. Nóżki, noski, bamboszki, katarki, króliczki, włoski i rączunie. Nie każdy ma alergię na zdrobnionka, ale jednak jest to powszechne zjawisko, więc ostrzegam.

No i żarty, te legendarne żarty... z mojej perspektywy mocno naciągane, jakby narrator chciał nas rozbawiać co drugie zdanie za cenę życia. Mamy więc festiwal kliszy, i to obawiam się, użytych całkiem nieironicznie. Mamy starą babę tak brzydką, że nie wiadomo nawet czy to baba, hehe! Mamy pieska yorka którego naturą jest trząść się ze strachu z kitką na czole (biedne terriery o zszarganej reputacji). Mamy faceta w koronkach, który na pewno jest gejem. Gdyby jeszcze było widać, że autorka celowo bawi się stereotypem i podrzuca nam te klisze w stylu kampowym, to okej. Ale ja kompletnie nie mam takiego poczucia... obawiam się, że w „Dożywociu” ma nas szczerze śmieszyć brzydka baba, tchórzliwy piesek i zniewieściały poeta. Nie, dzięki.

Sami bohaterowie też nie za bardzo przypadli mi do gustu. Licho budzi we mnie poirytowanie swoją galopującą, koszmarnie i nieśmiesznie przerysowaną nieporadnością. Nie łapię, co miała na celu taka kreacja anioła – rozczulać, bawić? Panicz to siedemnastolatek, który nie wie czym jest seks, więc tapla się w poetyckich wizjach niepokalanej miłości. Nie wie też, czym jest alkohol. No halo, to tak nigdy nie działa. Dwieście lat temu ludzie też dojrzewali!

No i fabuła. Niestety, nie ma jej tutaj. Czasem cały rozdział to opis drogi kuriera do Lichotki. A to i tak jeden z prężniejszych.

Podobał mi się za to Krakers. Bardzo uroczy (ale nie przesłodzony), w moim odczuciu świeży, po prostu fajny wątek.

Podsumowując - „Dożywocie” nie jest wcale fatalną książką. Nie przypadło mi do gustu, ale wielu czytelnikom może się spodobać.

Wydawało mi się, że będę się dobrze bawić, niestety jakoś nie. Książka Marty Kisiel ma naprawdę duży potencjał, żeby mi się podobać. Pasjami kocham motyw starych domów na uboczu i czarny humor podszyty grozą. W tym zakresie mój stosunek jest no, może nie bezkrytyczny, ale bardzo przychylny. Dobrze się bawię oglądając lekko odtwórcze horrory o nawiedzonych domach, a książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ocenię książki, bo niestety nie udało mi się przez nią przebrnąć. Miała być wciągająca i niezwykła, a niestety, była ogromnie chaotyczna i średnio zrozumiała. Nie wiem, czy to wina tłumaczenia czy oryginału, niestety, nie porwała mnie.

Nie ocenię książki, bo niestety nie udało mi się przez nią przebrnąć. Miała być wciągająca i niezwykła, a niestety, była ogromnie chaotyczna i średnio zrozumiała. Nie wiem, czy to wina tłumaczenia czy oryginału, niestety, nie porwała mnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna, wciągająca, plastyczna opowieść.

Świetna, wciągająca, plastyczna opowieść.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia najbardziej "dziecięca" z całej trylogii, ale przy tym naprawdę piękna. Warto czytać, a moim zdaniem warto też polecać dzieciom.

Historia najbardziej "dziecięca" z całej trylogii, ale przy tym naprawdę piękna. Warto czytać, a moim zdaniem warto też polecać dzieciom.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo miło było po latach poznać zakończenie tej historii, choć muszę przyznać - nie powrócił klimat pierwszej części. Niemniej czytało się przyjemnie.

Bardzo miło było po latach poznać zakończenie tej historii, choć muszę przyznać - nie powrócił klimat pierwszej części. Niemniej czytało się przyjemnie.

Pokaż mimo to

Okładka książki ABC jeździectwa Jan Marek Kotowski, Elżbieta Warpechowska
Ocena 8,8
ABC jeździectwa Jan Marek Kotowski,...

Na półkach: , ,

Ta książka to swego rodzaju fenomen. Wydawało mi się, że będzie raczej stanowiła ciekawostkę wśród moich lektur - stara, wydana w latach '80 książka o podstawach jeździectwa. Okazała się niesamowicie aktualna, nie licząc kilku drobiazgów. Co więcej, jest tutaj coś, czego nie ma w nowych książkach kierowanych do osób początkujących w jeździeckim świecie - punkt ciężkości umiejscowiony na koniu. Książka zaczyna się od budowy konia, żywienia, chorób, zwyczajów. Dopiero potem przechodzi do zagadnień związanych z samą jazdą. To wszystko sprawia, że choć książka "ABC jeździectwa" ma ponad 40 lat, nadal wydaje mi się godna polecenia.

Ta książka to swego rodzaju fenomen. Wydawało mi się, że będzie raczej stanowiła ciekawostkę wśród moich lektur - stara, wydana w latach '80 książka o podstawach jeździectwa. Okazała się niesamowicie aktualna, nie licząc kilku drobiazgów. Co więcej, jest tutaj coś, czego nie ma w nowych książkach kierowanych do osób początkujących w jeździeckim świecie - punkt ciężkości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo przyjemna, melancholijna opowieść.

Bardzo przyjemna, melancholijna opowieść.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przeczytana właściwie zaraz po "Siewcy wiatru", głównie po to, żeby zweryfikować moją opinię o twórczości autorki. Dwa ostatnie opowiadania ze zbioru bardzo mi się podobały, były klimatyczne, mroczne i wciągające. Kilka przemknęło bez echa, a niektóre z pierwszych... cóż, powinny pozostać w szufladzie. Nie wszystko, przy pisaniu czego autor przednio się bawił, powinno być publikowane. Piję do opowiadania, czy też minipowieści pod tytułem "Zwierciadło". Głównym bohaterem jest Daimon Frey pod inną postacią, nieco przypudrowany i o zmienionej tożsamości. Tutaj nazywa się Cornet Calderon Dellvardan Crux Szubienica. Już samo to jest groteskowe i wiele mówi o bohaterze, a niestety, zostało podane śmiertelnie poważnie. Dobrą chwilę zajęło mi połapanie się, że ci wszyscy bohaterowie to ta sama istota. Cornet jest napisany dokładnie na to samo, idealistyczne kopyto co bohater Siewcy Wiatru. Nawet robi podobne rzeczy i podobnie się uśmiecha. Odnoszę wrażenie, że to opowiadanie zostało napisane po to, by zabawić autorkę, dać upust ciekawym, dającym rozrywkę fantazjom i pochodzi z dominium wyobraźni, gdzie nie trzeba się martwić o szczyptę realizmu czy konstrukcję wiarygodnej postaci. I to jest w porządku, zresztą, kto z piszących nie stworzył nigdy podobnej historii? Szkopuł tkwi w publikowaniu.

Książka przeczytana właściwie zaraz po "Siewcy wiatru", głównie po to, żeby zweryfikować moją opinię o twórczości autorki. Dwa ostatnie opowiadania ze zbioru bardzo mi się podobały, były klimatyczne, mroczne i wciągające. Kilka przemknęło bez echa, a niektóre z pierwszych... cóż, powinny pozostać w szufladzie. Nie wszystko, przy pisaniu czego autor przednio się bawił,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka dobra, choć dosyć nierówna. Sądzę, że to może wynikać z prywatnych gustów - mnie bardzo zaciekawiły rozdziały o technicznym wykonaniu kampanii reklamowych, o skuteczności różnych kanałów przekazu, o związku organizowania kampanii ze społecznymi wyrzutami sumienia. Za to nieszczególnie porwały mnie te traktujące o rozważaniach nad naturą socjotechniki i o filozofii performance. Jak to lubi. W każdym razie, publikacja to zbiór porządnych, ciekawych (w większości i jak dla kogo) prac.

Książka dobra, choć dosyć nierówna. Sądzę, że to może wynikać z prywatnych gustów - mnie bardzo zaciekawiły rozdziały o technicznym wykonaniu kampanii reklamowych, o skuteczności różnych kanałów przekazu, o związku organizowania kampanii ze społecznymi wyrzutami sumienia. Za to nieszczególnie porwały mnie te traktujące o rozważaniach nad naturą socjotechniki i o filozofii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że bardzo skrytykuję tę książkę. Mniej więcej do połowy mi się tak wydawało, po czym się rozkręciła i wreszcie mnie wciągnęła! A to niestety trochę późno jak na książkę mającą tyle stron...
Co mi się nie podobało? Za bardzo tu widać, kto jest pupilkiem autorki, w związku z czym nie ma wad lub ma wady iluzoryczne, zasłonowe, takie które tylko udają wady, by w efekcie być zaletami lub cechami neutralnymi. Mam na myśli dwie postaci, z których jedna, żeńska, nawet nie udaje, że ma jakąkolwiek wadę. Daimon to typowy Wybraniec - piękny, mroczny, cyniczny i silny. Hija jest typową Wybranką Wybrańca, która jako jedyna zawraca mu w głowie i budzi w nim płomień prawdziwej miłości. Denerwowało mnie też, że autorka co chwilę podkreślała, że jej aniołowie nie są zniewieściali. Na litość, wykreowała świat, którego mieszkańcy mają długie, kolorowe włosy, skrzydła, marmurowe cery i iskrzące oczy. Czy nie można było darować sobie tego zniewieściałochronu i w ogóle nie posługiwać się podobną kategorią? Autorka podaje czytelnikowi intrygującą postać, która ma seledynowe włosy, fioletowe oczy, ubiera się starannie, czesze misternie i zawsze dba o prezencje. Na koniec dostajemy zapewnienie - "nie był zniewieściały". Żeby przypadkiem nikt sobie nie pomyślał, że nie spełniał polskich kanonów męskości. Nie spełniał - autorko, apeluję, pogódź się z tym, skoro napisałaś taką postać (niejedną) i zarzuć kulturowe pupochrony. I przewracamy, a przynajmniej ja przewracam oczami, bo w ogóle nie wskoczyła mi w mózgu kategoria oceny bohatera pod tym kątem, a tu już gorliwe zapewnienie. Przez pierwsze pół książki niedużo się dzieje - mamy mnóstwo opisów wyglądu bohaterów, w szczególności jednego z nich, jakieś niemrawe potyczki słowne, ogólnie powieść sprawia wrażenie nastoletniego story o zbuntowanych, pięknych, ale niezniewieściałych aniołach i demonach, i mocno rozczarowuje.
To, to w "Siewcy" dobre, zaczyna się od połowy. Daimona jakby tutaj trochę mniej, za to świat się trochę klaruje, pojawiają się inni, znacznie mniej mdli bohaterowie, świetne opisy walk i dobry, celny humor. Kupuje mnie też pomysł świata, w którym aniołowie i demony wcale nie są rzeczywistą opozycją. Także na dwoje babka wróżyła - książka ogromnie nierówna, na szczęście z dobrym finiszem, który utrzymał moją uwagę i pozwolił mi doczytać. Autorka pisze bardzo wartko i ciekawie, szczególnie trafia do mnie jej cięty humor, gdy już się rozkręca, i świetne sceny batalistyczne. Tym bardziej nie wiem, co się stało, że początek książki tak się różnił od drugiej połowy.

Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że bardzo skrytykuję tę książkę. Mniej więcej do połowy mi się tak wydawało, po czym się rozkręciła i wreszcie mnie wciągnęła! A to niestety trochę późno jak na książkę mającą tyle stron...
Co mi się nie podobało? Za bardzo tu widać, kto jest pupilkiem autorki, w związku z czym nie ma wad lub ma wady iluzoryczne, zasłonowe, takie które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwaczne poglądy autora wylewają się z tego zbioru wiadrami.

Dziwaczne poglądy autora wylewają się z tego zbioru wiadrami.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To cienka książeczka, która raczej naprowadza, niż uczy. Może stanowić dobry podkład do przemyśleń dla instruktorów i trenerów jeździectwa, jednak raczej nie pomoże w konfrontacji z konkretnymi problemami, ze względu na jej ogólnikowość. Porusza bardzo pobieżnie tematy z zakresu psychologii uczenia się i motywacji. Z pewnością w żadnym momencie nie odkrywa Ameryki, jednak może stać się bodźcem do refleksji.

To cienka książeczka, która raczej naprowadza, niż uczy. Może stanowić dobry podkład do przemyśleń dla instruktorów i trenerów jeździectwa, jednak raczej nie pomoże w konfrontacji z konkretnymi problemami, ze względu na jej ogólnikowość. Porusza bardzo pobieżnie tematy z zakresu psychologii uczenia się i motywacji. Z pewnością w żadnym momencie nie odkrywa Ameryki, jednak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak lepiej jeździć konno Christoph Hessi, Petra Schlemm
Ocena 6,8
Jak lepiej jeź... Christoph Hessi, Pe...

Na półkach: , ,

Solidna, choć niegruba książeczka traktująca o podstawach w miarę możliwości prostym językiem. Choć nie wyobrażam jej sobie w roli poradnika dla jeźdźców mocno początkujących, dla tych nieco już obytych niesie z sobą dużo treści. Podoba mi się forma - realne pytania, na które autorzy skomponowali odpowiedzi, starając się używać dość plastycznego słownictwa i sformułowań.
Zdaję sobie sprawę, jak trudno jest pisać czy mówić o technice jeździeckiej. W połączeniu z realnym doświadczeniem i wnikliwą samoobserwacją ta książka może przynieść dużo przydatnych informacji. Na pewno jeszcze nieraz do niej zajrzę.

Solidna, choć niegruba książeczka traktująca o podstawach w miarę możliwości prostym językiem. Choć nie wyobrażam jej sobie w roli poradnika dla jeźdźców mocno początkujących, dla tych nieco już obytych niesie z sobą dużo treści. Podoba mi się forma - realne pytania, na które autorzy skomponowali odpowiedzi, starając się używać dość plastycznego słownictwa i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poradnik - co ważne - zawierający treści dobrane dość sceptycznie i na podstawie omówionych badań naukowych. Jedyne, co może w nim drażnić, to oparty na nieustannym powtarzaniu tych samych treści styl.

Poradnik - co ważne - zawierający treści dobrane dość sceptycznie i na podstawie omówionych badań naukowych. Jedyne, co może w nim drażnić, to oparty na nieustannym powtarzaniu tych samych treści styl.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Hmm, no nie wiem. Nie mogę pozbyć się przemożnego wrażenia, że ta książka powstała jako parodia. W teorii horror, w praktyce przedziwny, przygnębiający tygiel schematycznych postaci, sytuacji z pozoru skąpanych w patosie, a w rzeczywistości śmiejących się w twarz czystą groteską... Dla mnie "Święty Wrocław" to pastisz, nie wiem tylko, na kogo konkretnie i na co. Polskie społeczeństwo? Ludzka natura? Szara rzeczywistość? Wiem, że Orbitowski potrafi pisać dobrze, jednak "Święty Wrocław" mnie nie ujął.

Hmm, no nie wiem. Nie mogę pozbyć się przemożnego wrażenia, że ta książka powstała jako parodia. W teorii horror, w praktyce przedziwny, przygnębiający tygiel schematycznych postaci, sytuacji z pozoru skąpanych w patosie, a w rzeczywistości śmiejących się w twarz czystą groteską... Dla mnie "Święty Wrocław" to pastisz, nie wiem tylko, na kogo konkretnie i na co. Polskie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wreszcie podręcznik, który wytłumaczył mi fenomen psychologii pozytywnej rzetelnie, poza pogłoskami, opiewaniami i krytykanctwem. Naprawdę w porządku.

Wreszcie podręcznik, który wytłumaczył mi fenomen psychologii pozytywnej rzetelnie, poza pogłoskami, opiewaniami i krytykanctwem. Naprawdę w porządku.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Miały być sentymentalne opowiastki bożonarodzeniowe, raczej dla młodszych czytelników, ze sporą dozą banału i klimatu. Książka zawiera dokładnie to. Skąd więc tylko pięć gwiazdek? Niestety, trudno mi było znaleźć w tych opowiadaniach namiastkę dickensowskiego ducha w kanadyjskim wydaniu. Do połowy czytało mi się wspaniale na fali sentymentu i lekkości stylu L. M. Montgomery, po połowie zaczęły zgrzytać... morały. Morał ma w tym zbiorze każde opowiadanie, często bardzo pretensjonalny, bijący po oczach i toporny. Trudno oburzać się ich obecnością, zresztą, jest ona poniekąd usprawiedliwiana przez redaktorkę zbioru w przedmowie. Niestety, powtarzalność wątków i kategoryczne, wprost wyrażone pouczanie czytelnika odbierają część przyjemności z czytania.

Miały być sentymentalne opowiastki bożonarodzeniowe, raczej dla młodszych czytelników, ze sporą dozą banału i klimatu. Książka zawiera dokładnie to. Skąd więc tylko pięć gwiazdek? Niestety, trudno mi było znaleźć w tych opowiadaniach namiastkę dickensowskiego ducha w kanadyjskim wydaniu. Do połowy czytało mi się wspaniale na fali sentymentu i lekkości stylu L. M....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna książka, mocno uwrażliwiająca czytelnika na sposób funkcjonowania koni, bez zbędnej w tym przypadku mistyki. Autorka bardzo trafnie, ale i prosto podkreśla fakt, że jako gatunki różnimy się - ale możemy sobie wzajemnie dać bardzo wiele. W dodatku to na nas, jako istotach myślących abstrakcyjnie, spoczywa obowiązek szukania wspólnego z koniem języka. Poradnik poruszający sprawy niezwykle ważne, choć podstawowe. Godny polecenia osobom mającym do czynienia z końmi codziennie, jak i tym, które jedynie uczą się jazdy, a chciałyby wyjść w tej pasji poza mechaniczne ćwiczenia dosiadowe.

Świetna książka, mocno uwrażliwiająca czytelnika na sposób funkcjonowania koni, bez zbędnej w tym przypadku mistyki. Autorka bardzo trafnie, ale i prosto podkreśla fakt, że jako gatunki różnimy się - ale możemy sobie wzajemnie dać bardzo wiele. W dodatku to na nas, jako istotach myślących abstrakcyjnie, spoczywa obowiązek szukania wspólnego z koniem języka. Poradnik...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wszystko jak chcesz. O miłości Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Błeszyńskiego Jarosław Iwaszkiewicz, Anna Król
Ocena 7,3
Wszystko jak c... Jarosław Iwaszkiewi...

Na półkach: , ,

Naprawdę piękny zbiór listów, choć za nic nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że czyta się go jak powieść. Przeciwnie - lektura była dla mnie dość trudna, momentami męcząca ze względu na jednostronność relacji, niewiele faktów, a za to mnóstwo emocji. Listy, szczególnie te pisane za życia Jerzego, są bardzo aluzyjne, przez co czytelnik ma raczej wrażenie zaglądania przez dziurę w parkanie, niż oglądania przedstawienia na oświetlonej scenie. Oczywiście, w mojej głowie pojawiło się całe mnóstwo domysłów i teorii, jednak rzeczywistość nadal jest bardzo niejasna. Nigdy nie dowiemy się, co sprawiło, że ta konkretna relacja między dwojgiem ludzi była tak trudna. Być może właśnie o to chodzi, dzięki tej tajemnicy możemy wciąż czuć się nią zafascynowani. Naprawdę trudno ocenić tu cokolwiek, mając tak szczątkowy wgląd w całość. Bardzo brakowało mi w trakcie lektury korespondencji zwrotnej. Momentami romantyczny charakter listów był dość mocno zacierany przez rodzaj emocjonalnej gorączki i miotanie się w sprzecznych uczuciach. Zastanawiało mnie wtedy, gdzie kończy się miłość, a zaczyna obsesja i jak długo można pozostawać spokojnym i niecynicznym, będąc obiektem takich uczuć. To wszystko razem sprawia, że nie jestem w stanie wyrobić sobie żadnego zdania na temat relacji Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Błeszyńskiego - co więcej, nie czuję potrzeby ani obowiązku, by je sobie wyrabiać.
Cieszę się za to bardzo, że autorka opracowania zechciała wykonać tak dużą, niewątpliwie trudną pracę nad zebraniem ich w tomie tak czytelnym, jak to tylko możliwe.
Polecam lekturę nie tylko osobom ceniącym Iwaszkiewicza (tym, którzy przywiązują się do spiżowych pomników i nie lubią tracić uczucia nabożnego szacunku, wręcz nie polecam), nie tylko tym, którzy lubią zaglądać za kulisy losów ludzi z kręgu LGBT, ale też każdemu, kto ma ochotę z otwartą głową przemyśleć naturę ludzkich relacji.

Naprawdę piękny zbiór listów, choć za nic nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że czyta się go jak powieść. Przeciwnie - lektura była dla mnie dość trudna, momentami męcząca ze względu na jednostronność relacji, niewiele faktów, a za to mnóstwo emocji. Listy, szczególnie te pisane za życia Jerzego, są bardzo aluzyjne, przez co czytelnik ma raczej wrażenie zaglądania przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę mocna książka, która fotograficznie obrazuje lata mojego urodzenia i wczesnego dzieciństwa. "Inna dusza" to powieść zarazem brzydka, jak i piękna. Jej brzydota wynika z brzydoty bydgoskich dzielnic, ukrytych ludzkich motywów i problemów, które przytłaczają. Piękno z wnikliwego opisu i języka, w którym mgiełki literackich metafor przeplatają się z dosadnością, co luźno kojarzy mi się z moim ulubionym Jeanem Genetem. Bohaterowie są prawdziwi, przerażający smutni, trochę jak muchy zamknięte w słoiku. Brną przez swoje historie, niczym niemalowane, szorstkie i prawdziwe. Książka godna polecenia każdemu, kto pamięta lata dziewięćdziesiąte lub chciałby je trochę poznać od tej nie najlepszej strony - tu nie zabraknie mu zagubienia, groteski ludzkiej, przyziemnych - nieprzyziemnych marzeń o nowych grach wideo i trampkach.

Naprawdę mocna książka, która fotograficznie obrazuje lata mojego urodzenia i wczesnego dzieciństwa. "Inna dusza" to powieść zarazem brzydka, jak i piękna. Jej brzydota wynika z brzydoty bydgoskich dzielnic, ukrytych ludzkich motywów i problemów, które przytłaczają. Piękno z wnikliwego opisu i języka, w którym mgiełki literackich metafor przeplatają się z dosadnością, co...

więcej Pokaż mimo to