rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Pax. Pal przekleństwa Ingela Korsell, Åsa Larsson
Ocena 7,1
Pax. Pal przek... Ingela Korsell, Åsa...

Na półkach: , ,

Nigdy nie lubiłam książek młodzieżowych, nawet sama mając naście lat a pierwszy tom z serii PAX nieoczekiwanie przypadł mi do gustu.
Na stronie wydawnictwa możemy znaleźć informację, że jest to książka przeznaczona dla młodszej młodzieży (10+) ale moim zdaniem również starsi mogą się przy niej świetnie bawić. Niestety ze względu na odrobinę brutalności, niektórzy mogą się sprzeczać z tym, że książka byłaby dobra dla dzieci w wieku 10, 11 czy nawet 13 lat ale prawda jest taka, że codziennie w internecie czy oglądając filmy nasze dzieci widziały już takie rzeczy, że ta książka naprawdę nie będzie dla nich zbyt brutalna.
Niesamowitym plusem opisanej w książce historii mimo odrobiny fantastyki i magii jest jej rzeczywistość. Bohaterami są dwaj bracia, którzy zostali odebrani swojej matce alkoholiczce i mieszkają teraz z rodziną zastępcza. Tacy bohaterowie mogą trafiać do współczesnej młodzieży ponieważ w obecnych czasach niestety wiele dzieciaków z jakiś powodów jest odłączonych od swoich rodziców lub nie spędza z nimi tyle czasu ile by chciało. Książka opowiada o losach tych chłopców, którzy dziwnym trafem zostali wybrani na obrońców prastarej biblioteki i w tym tomie widzimy jak się to wszystko zaczęło. Historia jest opowiedziana bardzo ciekawie i mimo że już dawno nie mam lat paru-nastu to czytając ją wieczorem poczułam dreszczyk emocji i wczułam się w odgrywające się na jej kartach sceny.
Dodatkowym plusem jest to, że książka jest bardzo ładnie wydana, posiada niesamowite ilustracje, które pomagają zwizualizować sobie to o czym czytamy, a czcionka jest duża i przejrzysta, dzięki czemu szybko się ją czyta.
Najgorsze jest jednak to, że fabuła urywa się w najciekawszym momencie i nie ma wyjścia, trzeba sięgnąć po drugi tom :)

Nigdy nie lubiłam książek młodzieżowych, nawet sama mając naście lat a pierwszy tom z serii PAX nieoczekiwanie przypadł mi do gustu.
Na stronie wydawnictwa możemy znaleźć informację, że jest to książka przeznaczona dla młodszej młodzieży (10+) ale moim zdaniem również starsi mogą się przy niej świetnie bawić. Niestety ze względu na odrobinę brutalności, niektórzy mogą się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością pana M.Bruczkowskiego ( "Bezsenność w Tokio" , "Singapur czwarta rano") ale niestety być może ostatnie...
Zacznę może od tego, że poprzednie książki autora które przeczytałam wcześniej baaardzo mi się podobały ze względu na humor, fabułę, bohaterów i sposób opowiadania samego autora. Zachęcona tymi lekturami sięgnęłam po następną książkę i niestety bardzo się zawiodłam.
Po pierwsze nie podobał mi się sam pomysł (bo który raz można czytać o gajdzinie zagubionym gdzieś tam) ale to już kwestia gustu, plusem zaś było to że bohater wciąż mierzył się z duchami prl-u zupełnie jak niektórzy z naszych rodziców czy dziadków. Humor raczej też mnie nie bawił ale ok, może mam inne poczucie humoru... ale motyw tak częstego opisywania snów bohatera był dla mnie naprawdę męczący po pierwsze sny jak to sny... nie były oczywiste a nie będąc samym śniącym jeszcze trudniej było je zrozumieć i zinterpretować, poza tym według mnie wbrew założeniu autora wcale nie utrzymywały motoryki tekstu, wręcz przeciwnie osłabiały ją. Co do postaci to bardzo podobała mi się sylwetka Hattoriego czy osób związanych z antykownią jednak główny bohater i Alicja byli dla mnie irytujacy, szczególnie Alicja która w mojej głowie zostanie już jako typ "głupiutkiej blondyneczki". Plus należy się też autorowi za umiejętność utrzymania nastoju pewnego rodzaju tajemniczości jeśli chodzi o działalność antykowni. Co do strony technicznej niestety wiele błędów, czasem widać że to zwykłe literówki a czasem zastanawiam się czy moze wynika to z niewiedzy piszącego (np. tremolo jest rodzaju męskiego więc nie można wykonać "efektowną tremolo"). Okładka bardzo fajna mimo że wizualnie mogłaby się kojarzyć z jakimś mroczniejszym utworem.
Podsumowując nie podobało mi się ale mam nadzieję że przejdzie mi ten niesmak i rozczarowanie i sięgnę jeszcze po inne książki tego autora.

To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością pana M.Bruczkowskiego ( "Bezsenność w Tokio" , "Singapur czwarta rano") ale niestety być może ostatnie...
Zacznę może od tego, że poprzednie książki autora które przeczytałam wcześniej baaardzo mi się podobały ze względu na humor, fabułę, bohaterów i sposób opowiadania samego autora. Zachęcona tymi lekturami sięgnęłam po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka całkiem fajna, przyjemna do poczytania podczas leniwych wakacji. Ciekawe postacie, ciekawa historia i niespodziewane zwroty akcji. Jednak tłumaczenie pozostawia wieeeele do życzenia...

Książka całkiem fajna, przyjemna do poczytania podczas leniwych wakacji. Ciekawe postacie, ciekawa historia i niespodziewane zwroty akcji. Jednak tłumaczenie pozostawia wieeeele do życzenia...

Pokaż mimo to

Okładka książki Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków Dorian Malovic, Juliette Morillot
Ocena 7,1
Uchodźcy z Kor... Dorian Malovic, Jul...

Na półkach: ,

Książkę zaczęłam czytać, bo jakiś czas temu zainteresował mnie temat Korei Północnej - jak to tam właściwie jest? Tego właśnie się dowiedziałam.
Od strony merytorycznej książka jest przygotowana wręcz perfekcyjnie. By ułatwić nam zrozumienie sytuacji autorzy często wstawiają krótkie ramki z rysem historycznym/społecznym/ekonomicznym sytuacji o której właśnie opowiadają bohaterowie. Jako osoba nie znająca na tyle tego tematu dzięki temu nie miałam problemów z przyswojeniem sobie nowych dla mnie wiadomości, ponieważ wszystko było podane bardzo rzeczowo a do tego w prostej formie.
Nie ma co oczekiwać od tej książki, że opowie nam ona jedynie dramatyczną część historii koreańskich uchodźców. Książka ta, ma za zadanie (jak założyli autorzy) ukazać czytelnikowi prawdę i to też robi. Jak wiadomo nic nie jest czarne ani białe, wbrew pozorom nawet tam ludzie mogli być szczęśliwi, ba! Co niektórzy uchodźcy opowiadają o swojej tęsknocie za krajem lub po latach przyznają, że ucieczka była błędem, ale teraz nie mogą już wrócić.
Oprócz ukazania tego jak działa ten reżim, książka ta jest także studium nad psychiką północnokoreańskiego uchodźca. Proszę sobie wyobrazić jak dla takich ludzi, którzy pochodzą z kraju w którym często nie mieli nic, z kraju który zatrzymał się w czasie, trudne musi być przystosowanie się do nowej sytuacji w której się znaleźli. Przez lata wpajano im, że ich bracia z Południa żyją w gorszej sytuacji niż oni, a tu nagle gdy decydują się uciec do Korei Południowej okazuje się, że cała ich wiedza o świecie oparta była o slogany propagandowe i nic więcej. Kiedy już znajda się w swoim azylu, który jest krajem o konsumpcyjnym (i oczywiście demokratycznym) trybie życia, muszą od nowa nauczyć się jak żyć w społeczeństwie. W specjalnych ośrodkach są uczeni jak założyć konto w banku i zrobić zakupy w sklepie samoobsługowym. Ponadto dochodzą do tego różne traumy wywołane wydarzeniami z przeszłości takimi jak śmierć najbliższych, ucieczka z obozu, zmuszanie do prostytucji.
Warto przeczytać tą książkę. Media niezbyt często mają możliwość pokazania nam sytuacji w jakiej znaleźli się ludzie z Korei Północnej. A my czasem nie zdajemy sobie sprawy jakie mamy szczęście żyjąc, tak jak żyjemy.

Książkę zaczęłam czytać, bo jakiś czas temu zainteresował mnie temat Korei Północnej - jak to tam właściwie jest? Tego właśnie się dowiedziałam.
Od strony merytorycznej książka jest przygotowana wręcz perfekcyjnie. By ułatwić nam zrozumienie sytuacji autorzy często wstawiają krótkie ramki z rysem historycznym/społecznym/ekonomicznym sytuacji o której właśnie opowiadają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moją znajomość z książkami Pana Wojciecha Cejrowskiego zaczęłam trochę od d...drugiej strony, ponieważ najpierw przeczytałam "Rio Anaconda" a dopiero później "Gringo wśród dzikich plemion". Jednak nawet gdybym przeczytała je chronologicznie to i tak nie zmieniłabym pewnie o nich zdania... Są rewelacyjne!
Co do samego autora, to nie przepadam za nim jako za osobą. Nie podzielam jego poglądów, a kiedy widzę go w telewizji przełączam kanał. Coś mnie z nim irytuje. Miałam okazję spotkać go na żywo i wcale nie zmieniłam o nim zdania. Jednak mam wrażenie, że jego JA osobowościowe i JA pisarskie słabo (o ile w ogóle) się ze sobą łączą. Gdybym przeczytała jego książkę nie znając autora i później ktoś by mi powiedział, że Pan Wojciech C. to napisał w życiu bym nie uwierzyła... a jednak.
Najbardziej w tej książce podobało mi się to, że opowieści w niej zawarte były krótkie (czasem nawet bardzo krótkie), więc w każdej chwili można było odłożyć tomik na bok a później, w dowolnej chwili, do niego wrócić nie gubiąc się w fabule. Jednak ciekawość nie pozwalała mi odłożyć tej książki na dłużej. Szczerze powiedziawszy gdybym miała więcej czasu to przeczytałabym ją w ciągu jednego dnia. Wszystko to dzięki świetnemu językowi, ma się wrażenie, że wcale nie czytamy książki tylko, że ktoś siedzi koło nas i opowiada nam swoją historię. Taki skutek dało użycie nieformalnych zwrotów i kolokwialnych wyrazów. Przecież w prawdziwym życiu nikt by się nie troszczył o to, żeby ładnie wypaść przy słuchaczu, emocje na to by nie pozwoliły i tak samo jest u Pana Wojtka. Znakomicie dobrane zdjęcia tylko dopełniają całości.
Nic dodać nic ująć, chyba nikt nie mógłby się przy tej książce nudzić.

Moją znajomość z książkami Pana Wojciecha Cejrowskiego zaczęłam trochę od d...drugiej strony, ponieważ najpierw przeczytałam "Rio Anaconda" a dopiero później "Gringo wśród dzikich plemion". Jednak nawet gdybym przeczytała je chronologicznie to i tak nie zmieniłabym pewnie o nich zdania... Są rewelacyjne!
Co do samego autora, to nie przepadam za nim jako za osobą. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Joseph Conrad to uznany autor a jego dzieła należą do klasyki literatury. Ja osobiście znałam go tylko z "Jądra Ciemności" i powiem (a raczej napiszę), że nie było to moje najlepsze literackie spotkanie. Być może (co jest nawet bardzo prawdopodobne) nie potrafię docenić jego twórczości, być może jej nie rozumiem, być może jest dla mnie za trudna, a być może po prostu nie trafia w moje gusta. Trudno napisać coś nie przychylnego o dobrze znanym autorze, bo jednak obrońców pewnie będzie miał co nie miara, dlatego ostrzegam że to co napiszę jest tylko i wyłącznie moim subiektywnym odczuciem laika.
Zacznę może od tego czym myślę, że ta książka jest. Jest to powieść psychologiczno-obyczajowa z przewagą tego pierwszego. Po zobaczeniu z tyłu słowniczka terminologii morskiej/marynarskiej pomyślałam, że będzie to książka opowiadająca jakieś morskie historie, a jednak bardzo się pomyliłam! Co prawda akcja czasami toczy się na morzu a i fabuła jest nam przedstawiana przez marynarzy jednak gdyby był to świat lekarzy, prawników, kogokolwiek to nie zrobiłoby to większej różnicy, więc nie wiem po co autor wprowadza nam fachowe słownictwo, które i tak większej roli w tej powieści nie odgrywa.
Poza tym jeżeli miałabyć to powieść psychologiczna to opisana tam sytuacja z łatwością zmieściłaby się na dwudziestu stronach. Sam autor wobec takich właśnie zarzutów sobie współczesnych krytyków oznajmia że owszem mógłby tego dokonać, ale uważa że zubożyłoby to jego książkę a ponadto stwierdził że każdą książkę można zawrzeć nawet w jednym zdaniu. Czy ja wiem? Tym razem wyjątkowo stanę po stronie krytyków a nie autora. Przyznam, ze czytając nie wiedziałam czy autor nie zauważył że w kółko pisze to samo tylko przy pomocy innych słów czy bał się że nie zostanie zrozumiany i w ten sposób próbował "dotrzeć" do czytelnika. Niestety miało to efekt zupełnie odwrotny a mianowicie zniechęcało do lektury.
Historia jak na problem psychologiczny wydawała mi się zbyt banalna, ale jak na dobrą powieść przygodową albo lekką powiastę obyczajową byłaby idealna. Być może wybór innego gatunku uratował by ten utwór.
Co do postaci to były one... dziwne, tak, dziwne to chyba najbardziej odpowiednie słowo do określenia ich, ale ta dziwność powodowała że były one ciekawe. Niestety sposób ich opisywania pozostawiał wiele do życzenia. Ich wygląd został prawie pominięty (wyjątkiem są Flora, Kapitan i Pan Fyne) a ich wnętrza są opisane w sposób dość chaotyczny.
Podsumowując, albo to jest dobra książka, ale ja jej nie zrozumiałam, albo niestety tym razem krytycy mieli rację i nie bez powodu książka ta popadła w zapomnienie wśród innych dzieł autora.

Joseph Conrad to uznany autor a jego dzieła należą do klasyki literatury. Ja osobiście znałam go tylko z "Jądra Ciemności" i powiem (a raczej napiszę), że nie było to moje najlepsze literackie spotkanie. Być może (co jest nawet bardzo prawdopodobne) nie potrafię docenić jego twórczości, być może jej nie rozumiem, być może jest dla mnie za trudna, a być może po prostu nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pana Musiałowskiego chyba nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi Japonii. Każdy na pewno kojarzy tytuł "Japonia oczami fana" z krótkich (lub czasem mniej krótkich) filmów na youtube, które ukazywały nam różne strony tego ciekawego kraju. Przyznam szczerze, że mnie te filmiki jakoś nie zachwycały a jednak książką jestem zachwycona!
Forma książki jest dość luźna, wręcz blogowa, dlatego 400 stron tekstu wystarcza (niestety!) zaledwie na dwa wieczory intensywnego czytania.
Z racji tej blogowej formy autor pozwala sobie na wiele osobistych komentarzy, ale nie jest to wcale minusem bo jak we wstępie zostajemy poinformowani "każdy kto tu przyjeżdża odnajduje swoją wersję tego miejsca". Tak więc książka nie jest zwykłym przewodnikiem jakich nie mało, tylko opowieścią od gajdzina dla gajdzina [tu. "obcokrajowiec"]. Z książki można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy jak np. to, że w Tokio bary są czynne do godziny 26 lub że ryba fugu nie jest tak straszną jak się wydaje. Znajdziemy tam też wiele praktycznych informacji - gdzie znaleźć fanowskie gadżety, gdzie spotkać tradycyjną stronę Japonii a wreszcie gdzie można tanio przenocować. Ponadto autor próbuje nam przybliżyć japońską (w szczególności już tokijską) mentalność. Bo to co nam się wydaje oczywistym w Japonii może mieć różne oblicza.
Książka jest tak bogata i ciekawa, że recenzja ani trochę nie oddaje jej zawartości. Znajdzie się tam coś dla każdego - od praktycznych informacji, przez zabawne (a czasem i straszne) historyjki.
Jedyne nad czym można ubolewać to strona techniczna książki, bo wydaje mi się że zdjęcia zamieszczone z tyłu chcą opuścić swoje miejsce ze względu na słaby klej.
Mimo tego książka jak najbardziej warta polecenia i koniecznie trzeba ją mieć na półce, bo nie wątpię, że w razie spełnienia marzeń i wyjazdu do Kraju Kwitnącej Wiśni jest to tytuł po który się wraca.

Pana Musiałowskiego chyba nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi Japonii. Każdy na pewno kojarzy tytuł "Japonia oczami fana" z krótkich (lub czasem mniej krótkich) filmów na youtube, które ukazywały nam różne strony tego ciekawego kraju. Przyznam szczerze, że mnie te filmiki jakoś nie zachwycały a jednak książką jestem zachwycona!
Forma książki jest dość luźna, wręcz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Japan Buronson, Kentarō Miura
Ocena 5,1
Japan Buronson, Kentarō M...

Na półkach: , , ,

Jest to chyba najlepsza manga jaką w życiu czytałam.
Nie wiem czy właściwie to interpretuję, ale zrozumiałam tą mangę jako autorską próbę ostrzeżenia Japończyków. To, że europejczycy zawładną nimi i uczynią z nich uchodźców jest oczywiście mało prawdopodobne, ale taka wizja być może była potrzebna do przedstawienia problemu.
Japonia jako kraj wysoko rozwinięty, jedna z największych potęg ekonomicznych, czasem zapomina co tak na prawdę jest najważniejsze - człowiek.
Bardzo podobało mi się to, że przywódcą nowego narodu został yakuza. Zasadniczo w Japonii o yakuzie się nie mówi, jednak tutaj ta organizacja została przedstawiona nieco inaczej. Wiadomo, są to kolesie którzy potrafią niejednemu nieźle dokopać, ale mimo wszystko są to ludzie wielkiego honoru i ta właśnie cecha uratowała mangowych bohaterów.
Kreska była ostra, aczkolwiek nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie wydaje mi się że taki sposób rysowania nakręcał akcje.
Ogólnie świetna manga, polecam każdemu.

Jest to chyba najlepsza manga jaką w życiu czytałam.
Nie wiem czy właściwie to interpretuję, ale zrozumiałam tą mangę jako autorską próbę ostrzeżenia Japończyków. To, że europejczycy zawładną nimi i uczynią z nich uchodźców jest oczywiście mało prawdopodobne, ale taka wizja być może była potrzebna do przedstawienia problemu.
Japonia jako kraj wysoko rozwinięty, jedna z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po obejrzeniu anime jako pierwszego trochę się zawiodłam na tej mandze. Mimo, że jest to yaoi to momentami jak dla mnie było to zbyt ostre (ale to już personalna opinia). W dodatku kreska jest naprawdę ciężka.

Po obejrzeniu anime jako pierwszego trochę się zawiodłam na tej mandze. Mimo, że jest to yaoi to momentami jak dla mnie było to zbyt ostre (ale to już personalna opinia). W dodatku kreska jest naprawdę ciężka.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Znając "mechaniczną pomarańczę" (co prawda tylko z filmowej wersji, ale jednak film był przecież adaptacją) spodziewałam się jakiejś rewelacji. Nie napiszę tutaj, że się zawiodłam, bo nie w tym rzecz.
Za książkę zabrałam się z wielkim nią zainteresowaniem i ciekawością, jednak przez pierwsze, no nie oszukujmy się, 10 rozdziałów zastanawiałam się co ja właściwie czytam. Autor przedstawia historię kobiety z przedmieść Londynu, całkiem zwyczajnej, która nota bene jest narratorką. Codzienność życia jej i jej męża była wprost nie do przebrnięcia, te ciągłe czytanie co jedli na obiad, co na kolacje, tosty z groszkiem i telewizja były nie do zniesienia. Być może był to celowy zabieg autora, jednak mimo to, było to ciężkie do przeczytania. Akcja zaczyna się rozwijać, kiedy mąż głównej bohaterki - Howard bierze udział w quizie telewizyjnym i za sprawą swojego "fotograficznego mózgu" wygrywa go. Następnie ma on wyrzuty sumienia, że odpowiadając na pytania z dziedziny literatury, nie mając wiedzy a jedynie "zdjęcia" "przeczytanych" książek w głowie niejako zbezcześcił on pamięć o dawnych twórcach. Te właśnie uczucie jest motorem dalszych zdarzeń. Howard chce bowiem udowodnić, że mając w życiu wszystko co da się kupić za pieniądze i tak nie ma po co żyć.
Książka jak już napisałam ciężka i nie do polecenia dla kogoś kto nie lubi rozbudowanych opisów wyjętych ze zwykłej plotkarskiej opowiastki.

Znając "mechaniczną pomarańczę" (co prawda tylko z filmowej wersji, ale jednak film był przecież adaptacją) spodziewałam się jakiejś rewelacji. Nie napiszę tutaj, że się zawiodłam, bo nie w tym rzecz.
Za książkę zabrałam się z wielkim nią zainteresowaniem i ciekawością, jednak przez pierwsze, no nie oszukujmy się, 10 rozdziałów zastanawiałam się co ja właściwie czytam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Balsamowanie jest techniką przywracającą ciału zmarłego jego naturalny wygląd, dzięki czemu bliscy mogą pożegnać się z osobą taką jaką znali. Mamiya Shinjirō doskonale widzi jak ważną jest jego praca, mimo tego, że wielu japończyków jej nie akceptuje, bohater ciągle porównuje to do sytuacji w Ameryce, gdzie balsamowanie jest ogólnie przyjęte.
Sama postać głównego bohatera jest bardzo ciekawa. Nieustanne obcowanie ze śmiercią sprawia, że bardziej niż ktokolwiek inny pragnie on dotyku ciepłego ludzkiego ciała i być może dlatego spotyka się on z wieloma kobietami. O szacunku jakim darzy on swoją pracę świadczy to, że co roku przychodzi on na grób pierwszej osoby, którą zabalsamował oraz to, że nie pozwala on nikomu na wejście do swojej pracowni, którą nazywa "sanktuarium".
Manga składa się z kilku opowieści w których każda zawiera odmienną, a jednak tak dobrze znaną historię śmierci jakiegoś bohatera. Ile to bowiem razy poruszane były tematy takie jak narcyzm, śmierć rodzica czy ukochanej tuż przed ślubem. Pomimo tego komiks nadal jest ciekawy, ponieważ każda z tych historii jest opowiedziana w zupełnie nowy sposób. Dla przykładu bohater-narcyz co prawda już za późno, ale otrzymuje pochwały dotyczące swojego wyglądu, chociaż nie może ich już usłyszeć, a to wszystko dzięki zabiegom nie kogo innego jak balsamisty.
Pogodzenie się ze śmiercią bliskiej osoby nigdy nie jest łatwe. Ale jak to wygląda z tej drugiej strony? Dla większości ludzi spotkanie ze śmiercią jest czymś co przychodzi rzadko i dlatego tym bardziej jest to bolesne. Nasz bohater jednak co dzień obcuje ze śmiercią, jednak mimo to wcale nie jest na nią "uodporniony". W jednej ostatnich stron padają słowa, że balsamista nie mógłby nigdy dokonać zabiegu na osobie którą kochał. To pokazuje, że śmierć zawsze jest blisko nas, ale kiedy dotyka kogoś bliskiego jest ona zawsze traumatycznym przeżyciem, choćbyśmy nie wiadomo ile razy mieli do czynienia ze śmiercią innych osób.
Całość narysowana jest ostrą kreską, aczkolwiek w sposób bardzo dynamiczny.
Z pewnością nie jest to manga dla każdego. Jest to komiks pełen melancholii, z jednym może happy-endem, za to dający wiele do myślenia. Czyta się go szybko, ale w pamięci zostaje on na długo.

Balsamowanie jest techniką przywracającą ciału zmarłego jego naturalny wygląd, dzięki czemu bliscy mogą pożegnać się z osobą taką jaką znali. Mamiya Shinjirō doskonale widzi jak ważną jest jego praca, mimo tego, że wielu japończyków jej nie akceptuje, bohater ciągle porównuje to do sytuacji w Ameryce, gdzie balsamowanie jest ogólnie przyjęte.
Sama postać głównego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Niemcy są ludźmi" - tego właśnie dowodzi ten dramat. Nie da się ukryć, że większość nie tylko Polaków ale w ogóle ludzi nie zrozumie tego co kierowało nazistami podczas II Wojny Światowej. Leon Kruczkowski w swoim dziele pragnie nam przypomnieć, że tamtejsi Niemcy niewiele różnili się od obywateli innych nacji, choćby wydawało im się, że jest inaczej.
Dramat opisuje ludzi żyjących w państwie Hitlera, w państwie policyjnym, stąd w ich charaktery wkradła się wielka nieufność.
Pierwsza scena rozgrywa się na komisariacie, gdzie przyprowadzony przez młynarza zostaje mały żydowski chłopiec, żandarm Hoppe przygotowuje się właśnie do 3-dniowego urlopu który ma spędzić z rodziną i dziećmi, i gdy tylko młynarz znika zostawiając chłopca żandarm nie ma zamiaru zrobić mu krzywdy. Hoppe częstuje małego Haimka jabłkiem - później odwiedzając z synem swojego znajomego zauważa analogię. Kiedy jego syn również zostaje poczęstowany tym owocem widzi, że nie różni się on niczym od tego żydowskiego chłopca, który tylko ze względu na pochodzenie skazany był na śmierć.
Autor pokazuje nam również jak życie w kraju rządzonym przez nazistów zmieniło ludzi. Mam tu na myśli historię profesora i jego przyjaciela, który uciekł z obozu. Mimo iż kiedyś byli sobie bliscy, teraz profesor zamyka się przed nim, uważając że jego samotność pozwoli mu na zachowanie tych wartości, które Niemcom będą potrzebne w nowych, pohitlerowskich czasach, tym samym odmawia pomocy. W istocie zachowanie te było efektem chęci własnej wygody. Tak było łatwiej, nie trzeba było się martwić, że ktoś może ich wydać. Kolejną zdeformowaną psychicznie przez ustrój postacią jest wdowa Liesel, która po śmierci swojego męża, przejmuje jego ideały, poświęcając dla nich rodzinę, żyjąc zgodnie z wolą Fuhrera, nie dbając o solidarność z bliskimi. Kolejną taką bohaterką jest Berta - żona profesora, dla której najważniejszym celem w życiu jest służenie faszystowskim Niemcom, która czuje obrzydzenie na wieść o tym, że jej własna córka pomogła obozowemu zbiegowi. Tak, to są te cechy, które wszystkim kojarzą się z obywatelami Niemiec w tamtym czasie.
W dramacie jednak padają ważne słowa "straszna jest samotność w państwie Hitlera", bo przecież wymienione wyżej cechy właśnie do tego prowadzą.
Postawa pronazistowska skutkowała odizolowaniem się od własnej rodziny, a jeśli ktokolwiek zagroził dobru Wielkich Niemiec to nawet i wrogością wobec bliskich.
Postawa antynazistowska prowadziła natomiast do odizolowania społecznego - człowiek taki nie miał racji bytu, można było być albo za Hitlerem, albo nie być (w sensie nie istnieć) wcale, tą postawę reprezentował Joachim Peters, który ze względu na swoje poglądy najpierw trafił do obozu, a potem musiał żyć w ukryciu aż wreszcie sięgając po pomoc stracił najlepszego przyjaciela.
Najgorsza jednak była postawa "po środku" czyli zwykła obojętność. Obojętnym był profesor Walter Sonnenbruch, który żył jakby w swoim własnym świecie z chęcią przechowania siebie jako wzoru dla przyszłych pokoleń.
Książka jest wstrząsająca, głównie za sprawą tego, że omawiając temat mieszkańców III Rzeszy zapomina się o tym, że to też byli ludzie. Prawdą jest, że więszkość z nich uważała, że ludźmi są tylko oni, ale w gruncie rzeczy wszyscy inni myśleli o sobie zupełnie tak samo, nazywając Niemców tymi "nieludzkimi". Dramat w piękny sposób ukazuje nam, że wszystko ma swoje dwie strony medalu - nie wszyscy Niemcy byli źli.

"Niemcy są ludźmi" - tego właśnie dowodzi ten dramat. Nie da się ukryć, że większość nie tylko Polaków ale w ogóle ludzi nie zrozumie tego co kierowało nazistami podczas II Wojny Światowej. Leon Kruczkowski w swoim dziele pragnie nam przypomnieć, że tamtejsi Niemcy niewiele różnili się od obywateli innych nacji, choćby wydawało im się, że jest inaczej.
Dramat opisuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka idealnie obrazuje działanie socjalistycznej propagandy. Historia tytułowych bohaterów jest tak naprawdę tylko tłem tej powieści. Autor skupia się głównie na opisie budowy miasta Nowa Huta i na tym jak przyczynianie się do budowy "pierwszego socjalistycznego miasta" wpływa na ludzi.
Piotr zapomina o swojej żonie, ale zdaje sobie z tego sprawę. Na pomoc młodej dziewczynie, która nie potrafi odnaleźć się w nowym środowisku przychodzi żona starego majstra - Walaszczykowa - to ona tłumaczy Marii, że jest żoną budowniczego, musi go wspierać, choćby wiele ją to kosztowało to musi być silna. Z czasem, kiedy Maria zauważa, że jest żoną wspaniałego (dla towarzyszy) człowieka, a ponadto kiedy widzi podziw na twarzach ludzi słyszących że jest ona z Nowej Huty, zaczyna być dumna z tego w jakiej sytuacji się znalazła.
Książka dobra, dla kogoś kto chce zobaczyć jak działała machina komunizmu, poza tym wątek obyczajowy zupełnie nieciekawy.

Książka idealnie obrazuje działanie socjalistycznej propagandy. Historia tytułowych bohaterów jest tak naprawdę tylko tłem tej powieści. Autor skupia się głównie na opisie budowy miasta Nowa Huta i na tym jak przyczynianie się do budowy "pierwszego socjalistycznego miasta" wpływa na ludzi.
Piotr zapomina o swojej żonie, ale zdaje sobie z tego sprawę. Na pomoc młodej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to pierwsza powieść opisująca przygody jednego z najsłynniejszych po dziś dzień detektywów - Sherlocka Holmesa, a zarazem pierwsza książka o tymże człowieku po którą sięgnęłam.
Postaci samego detektywa nie trzeba przedstawiać, bo jest to bohater powszechnie znany, jeżeli nie z książek to z filmów czy seriali. Jednak co oryginał, to oryginał. Film posługuje się innymi środkami wyrazu i śmiało mogę napisać, że nie widziałam jeszcze takiego ekranowego wcielenia, które pokrywałoby się chociaż w 70 % z opisem Sir Arthura.
Z tej powieści dowiadujemy się jak Holmes i Dr.Watson się poznali, a także co Watson robił wcześniej i na czym polega metoda dedukcji czy też jak ją nasz detektyw nazywa "zasada myślenia wstecz".
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej poznajemy kryminalną zagadkę i dowiadujemy się jak ona została rozwiązana, krok po kroku. W drugiej części autor przedstawia nam historię, która doprowadziła do popełnienia tej zbrodni. Godnym uznania jest to, że opowieść o przyczynie morderstwa jest napisana w całkiem odmiennym klimacie od reszty powieści, co pozwala czytelnikowi na "wejście" w tą historię razem z jej bohaterem.
Książka warta przeczytania, świetnie napisana, zaskakująca, ciekawa.

Jest to pierwsza powieść opisująca przygody jednego z najsłynniejszych po dziś dzień detektywów - Sherlocka Holmesa, a zarazem pierwsza książka o tymże człowieku po którą sięgnęłam.

Postaci samego detektywa nie trzeba przedstawiać, bo jest to bohater powszechnie znany, jeżeli nie z książek to z filmów czy seriali. Jednak co oryginał, to oryginał. Film posługuje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jerzy Pilch przedstawia nam historię mieszkańców Granatowych Gór, którzy (nota bene po raz kolejny) dowiadują się, że ma ich odwiedzić sam Jan Paweł II i być może ma on spędzić u nich swoją emeryturę. Jak nie trudno się domyślić od tego wszystko się zaczyna, bowiem w 1938 Karol Wojtyła jeździł tam na nartach i zapewne miło by mu było zobaczyć te narty jako swego rodzaju pamiątkę, jednak gdzie owe narty są nikt nie ma pojęcia... Oprócz tego humorystycznego wątku poszukiwania narciarskiego sprzętu autor pokazuje nam jak ludzie zmieniają się pod wpływem tego, że sam papież ma ich odwiedzić. Co prawda, większość mieszkańców wątpi w to czy kiedykolwiek te odwiedziny nastąpią, ale mimo to czynią przygotowania do przyjęcia jego ekscelencji.
"Narty Ojca Świętego" nazwać mogę książką do pociągu. Przyczyna jest prosta - książka nie jest objętościowo duża, ale na tyle ciekawa, by zapewnić rozrywkę w podróży.
Czyta się szybko, jednym tchem. Można się dzięki niej pośmiać z mentalności polaków, ale (bo takie jest zadanie groteski) można też odkryć uniwersalną prawdę o ludziach - sama świadomość, że trzeba będzie się zmienić na siłę motywuje do zmiany z własnej woli.

Jerzy Pilch przedstawia nam historię mieszkańców Granatowych Gór, którzy (nota bene po raz kolejny) dowiadują się, że ma ich odwiedzić sam Jan Paweł II i być może ma on spędzić u nich swoją emeryturę. Jak nie trudno się domyślić od tego wszystko się zaczyna, bowiem w 1938 Karol Wojtyła jeździł tam na nartach i zapewne miło by mu było zobaczyć te narty jako swego rodzaju...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Klasyka w nowym wydaniu ?
"Kane i Abel" Jeffrey'a Archer'a to książka po której z pewnością można złapać czytelniczego kaca. Zawdzięczyć można to niesamowitej fabule i wielobarwnej gamie postaci.
Sam tytuł przynosi na myśl biblijnych braci - Kaina i Abla. Podobnie było z bohaterami powieści, którzy urodzili sie tego samego dnia i pomimo zupełnie odmiennego pochodzenia ich losy wkrótce się skrzyżowały, a podobieństwo ich charakterów na tle ich historii spowodowało, że akcja utworu jest całkowicie nieprzewidywalna, bo przecież amerykański bogacz nie da się wygryźć "polaczkowi" a ów "polaczek" też nie zamierza sobie dawać w kaszę dmuchać. Ponadto obydwaj mężczyźni zmuszani są przez życie do twardego obstawiania przy swoim, więc kiedy okoliczności wymagają od nich uległości skłaniają się do niej w ostatnim momencie, w przypadku jednego z nich niestety jest to już za późno.
Utwór zawiera w sobie więc etos ojca-głowy rodziny (którą reprezentują Panowie Kane, a także Baron i Abel), wielkiej matrony (babki Kane i Cabot), żony podążającej za mężem ( Kate i Florentyna), czy wreszcie istnie szekspirowskich kochanków (Richard i Florentyna).
Należy także docenić autora za styl wypowiedzi. Fabuła dotyczy świata pieniędzy, ale nie warto się obawiać, ponieważ wszystkie fachowe pojęcia wplecione są w tekst w taki sposób, że nawet laik w dzidzinie finansów poradzi sobie ze zrozumieniem właściwego sensu zdań. Co wiecej autor potrafi opisać świat bardzo plastycznie. Sceny brutalne są na tyle brutalne, że z trudem da się je przeczytać nie biorąc kilku głębszych wdechów, zaś sceny które mają przyspieszać akcje są opisane w taki sposób, że chce się przewrócić kilka kartek i wiedzieć jak dana sprawa się rozwiąże, mogę więc smiało napisać, że autor opanował budowanie napięcia do perfekcji.
Jednym słowem jest to książka warta polecenia, dla każdego.

Klasyka w nowym wydaniu ?
"Kane i Abel" Jeffrey'a Archer'a to książka po której z pewnością można złapać czytelniczego kaca. Zawdzięczyć można to niesamowitej fabule i wielobarwnej gamie postaci.
Sam tytuł przynosi na myśl biblijnych braci - Kaina i Abla. Podobnie było z bohaterami powieści, którzy urodzili sie tego samego dnia i pomimo zupełnie odmiennego pochodzenia ich...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to