-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Powieść historyczna nie musi być nudna, a o przeszłości można pisać inaczej niż opisując liczne bitwy i podsuwając czytelnikowi mnóstwo dat. Okazuje się, że można stworzyć książkę, której akcja rozgrywa się w przeszłości, i dotrzeć do szerszego grona odbiorców. "Marianna" to przede wszystkim świetna powieść obyczajowa, która przypadnie do gustu nie tylko miłośnikom powieści historycznych.
Kiedy wybuchło powstanie listopadowe, Marianna przywdziała męski mundur, ścięła włosy i ruszyła w bój. Po upadku powstania cała i zdrowa wraca do domu, jednak okazało się, że jej zniknięcie wywołało liczne plotki, a rodzinie mogą grozić liczne represje ze strony Rosjan. Marianna nie ma wyjścia. Aby zapobiec konfiskacie majątku i wywózce najbliższych na Syberię, musi wyjść za mąż. Matka szybko podsuwa jej odpowiedniego kandydata. Marianna, nie mając innego wyjścia, zgadza się z sugestią rodzicielki i wyjeżdża do majątku narzeczonego, aby tam poślubić mężczyznę. Kandydat na męża w zasadzie ma wszystko, czym powinien się wyróżniać przyszły mąż - jest bogaty, młody, przystojny i wykształcony. Dlaczego więc tak rozpaczliwie poszukuje żony? Co jest z nim nie tak, skoro żony musiał szukać na dalekiej Litwie?
Przeczytałam "Mariannę" w dwa wieczory, z najwyższą przyjemnością. Lubię powieści historyczne, ale dawno nie czytałam książki rozgrywającej się w przeszłości, która byłaby napisana tak lekko i płynnie. Magdalena Wala posiada ciekawe pióro i cięty język, o czym przekonała czytelników swojej debiutanckiej powieści "Przypadki pewnej desperatki". Wówczas poznaliśmy opowieść o współczesnej dziewczynie, jednak w tle również obserwowaliśmy wydarzenia z przeszłości. Jak autorka wypadła w klasycznej powieści historycznej? Równie dobrze, a może nawet lepiej. Magdalena Wala prowadzi akcję mocną ręką i, mimo iż bohaterowie biorą ślub w jednym z pierwszych rozdziałów, ich "żyli długo i szczęśliwie" wciąż wydaje się odległą przyszłością. Przy tej książce nie sposób się nudzić, a wszystko to dzięki licznym zwrotom akcji i mnogości wątków. Świetny pomysł na powieść i nie mniej udane wykonanie - "Marianna" to powieść napisana lekkim językiem i utrzymana w duchu kobiecej literatury obyczajowej.
Magdalena Wala zaprasza nas do świata XIX-wiecznych intryg. Tytułowa Marianna jest silnym charakterem, inteligentną kobietą, a jej potyczki słowne z mężem i miejscowymi intrygantkami wywołały wiele ironicznych uśmiechów na mej twarzy. Obawiałam się, że nowa powieść Magdaleny Wali, wszak publikacja historyczna, będzie pozbawiona tego pazura, który tak przypadł mi do gustu w "Przypadkach pewnej desperatki". Niesłusznie, gdyż pikanterii tej książce dodaje sama główna bohaterka. Z Marianną nie sposób się nudzić. Uwielbiam takie kobiety w literaturze. Silne, niebojaźliwe, wyprzedzające swoje czasy. Mam wrażenie, że Marianna posiada trochę współczesnych cech, co w zderzeniu z jej światem wyszło wprost kapitalnie. "Marianna" to przepiękna historia miłości głównej bohaterki i jej męża, Michała. Tutaj ślub jest dopiero początkiem przygody, a w drodze do szczęścia nasza Marianna będzie musiała dowiedzieć się, kto tak bardzo chce jej zaszkodzić i pozbyć się z posiadłości.
Ach, czy wspominałam już, że uwielbiam imię Marianna i przepadłam, kiedy tylko zobaczyłam tytuł nowej powieści Magdaleny Wali? Sama nazwałam tak bohaterkę mojej debiutanckiej powieści... Marianny to wspaniałe kobiety, a ja wyczułam pismo nosem, wietrząc świetną powieść obyczajowo-historyczną. Przeczytajcie, jestem pewna, że nie będziecie zawiedzeni.
Powieść historyczna nie musi być nudna, a o przeszłości można pisać inaczej niż opisując liczne bitwy i podsuwając czytelnikowi mnóstwo dat. Okazuje się, że można stworzyć książkę, której akcja rozgrywa się w przeszłości, i dotrzeć do szerszego grona odbiorców. "Marianna" to przede wszystkim świetna powieść obyczajowa, która przypadnie do gustu nie tylko miłośnikom powieści...
więcej mniej Pokaż mimo to
Agata Przybyłek, młodziutka autorka, znana czytelniczkom z zabawnej powieści "Nie zmienił się tylko blond" czy ambitniejszej obyczajówki "Bez ciebie", nie próżnuje. Właśnie wydała trzecią już w tym roku książkę, którą Przegląd czytelniczy nie bez dumy objął patronatem medialnym. Uwaga! To zdecydowanie najlepiej napisana książka Agaty Przybyłek.
Zuzanna, lat dwadzieścia osiem, na stanie przystojny, choć nieco nieobecny mąż, czteroletni syn Marcel i duży dom. Bajka? Chyba jednak nie do końca. Ludwik, zamiast spędzać wieczory w towarzystwie małżonki, woli biegać po okolicznych lasach i szukać skarbów. Zuza czuje się samotna, a kiedy zupełnie przypadkiem trafia na spotkanie autorskie pewnej znanej trenerki motywacyjnej, zachęcona słowa psycholożki, postanawia zawalczyć o uwagę Ludwika. Zanim jednak wcieli swój plan w życie, na głowę zwali jej się nastolatka będącą zadeklarowaną fanką gotyku i... Przeczytajcie sami. Zastanawialiście się kiedyś, do czego posunie się zaniedbana przez męża kobieta? Możecie się przekonać.
Nie zgodzę się, że Agata Przybyłek pisze komedie, chociaż wydawca uparcie podsuwa nam takie sugestie na okładkach książek napisanych przez młodą autorkę. "Takie rzeczy tylko z mężem" to lekka obyczajówka, przy której, oczywiście, z pewnością szeroko się uśmiechniecie, jednak Agacie bliżej do obyczaju, niż do klasycznej komedii. Jej powieść, oprócz oczywistych, czystych rozrywkowych walorów, niesie ze sobą ciekawą naukę dla młodych mężatek. To książka, która z pewnością przypadnie do gustu miłośniczkom prozy Magdaleny Witkiewicz czy Nataszy Sochy. Podoba mi się nieograniczona wyobraźnia Agaty i jej życiowe obserwacje. Można by rzec, że "Takie rzeczy tylko z mężem" to samo życie, podczas gdy autorka jest panną i w kwestii małżeńskich problemów raczej nie posiada własnego doświadczenia. Drżyjcie więc, gdyż Agata jest przede wszystkim doskonałą obserwatorką, a wyciągnięte wnioski przedstawia w krzywym zwierciadle. Może więc zobaczycie w tej powieści siebie?
Czytam każdą książkę Agaty. Byłam jedną z pierwszych recenzentek "Nie zmienił się tylko blond", dlatego jestem pod ogromnym wrażeniem progresu, jaki poczyniła autorka od czasu wydania debiutanckiej powieści. Różnicę widać przede wszystkim w stylu. "Takie rzeczy z mężem" to z pewnością najlepiej napisana książka autorki, a i fabuła zaspokoiła moje wcale niemałe wymagania. Przeczytałam tę powieść w jeden wieczór i jedno popołudnie. Książkę czyta się doskonale, a przejścia pomiędzy poszczególnymi scenami następują w płynny sposób. Krótkie rozdziały, intrygujące zwroty akcji są największymi zaletami tej powieści. Jedynym minusem jest dla mnie zakończenie, a właściwie jego brak, gdyż osobiście za seriami nie przepadam, a jeśli już mam je czytać, wolę, aby wszystkie wątki zostały domknięte, a kolejna książka poruszała zupełnie nowe tematy, tak jak w przypadku poprzedniego cyklu autorki, w którym dotychczas ukazały się powieści "Nie zmienił się tylko blond" i "Nieszczęścia chodzą stadami".
Najnowsza książka Agaty Przybyłek z pewnością trafi do kobiet zaczytujących się w utrzymanej w lekkim tonie literaturze obyczajowej. Cieszę się, że ta powieść jest taka udana i mocno kibicuję Agacie w dalszej karierze, a książkę, oczywiście, serdecznie wam polecam. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni.
Agata Przybyłek, młodziutka autorka, znana czytelniczkom z zabawnej powieści "Nie zmienił się tylko blond" czy ambitniejszej obyczajówki "Bez ciebie", nie próżnuje. Właśnie wydała trzecią już w tym roku książkę, którą Przegląd czytelniczy nie bez dumy objął patronatem medialnym. Uwaga! To zdecydowanie najlepiej napisana książka Agaty Przybyłek.
Zuzanna, lat dwadzieścia...
Bardziej kryminał niż komedia i bardziej obyczaj niż romansidło - "Nie ma tego złego" może was zaskoczyć. Okładka i seria, w jakiej powieść została wydana, sugerują zupełnie coś innego, niż znalazłam w środku - książka autorstwa Katarzyny Żak jest przyjemnym, lekkim kryminałem z bogatym tłem obyczajowym.
Zuzanna jeszcze nie zdążyła otrzeć łez po zdradzie narzeczonego i nie przestała płonąć ze wstydu po odwołanym ślubie, a już musi zmierzyć się z kolejnymi problemami - spłatą kredytu za mieszkanie, utratą pracy i... najprawdziwszym śledztwem! Zuza wraca do rodzinnej miejscowości i rozpoczyna współpracę ze znienawidzonym, cieszącym się złą sławą tygodnikiem lokalnym - wszak z czegoś żyć musi. Tymczasem w miasteczku aż huczy od plotek w sprawie morderstwa, jakiego ofiarą padł pewien wpływowy mężczyzna. Początkowo policja utrzymuje wersję o samobójstwie, ale w tą nikt nie wierzy. Kiedy ginie kolejna osoba, Zuzanna postanawia wyjaśnić sprawę i dowiedzieć się, kto jest mordercą.
"Nie ma tego złego" to napisana w lekkim stylu małomiasteczkowa powieść kryminalno-obyczajowa, która - wbrew nazwie serii, w jakiej została wydana ("Seria z babeczką") - spodoba się również mężczyznom. Rzeczywiście, przez pierwszych kilkadziesiąt stron przyjdzie wam się zmierzyć z porzuconą narzeczoną, wściekłą na cały świat, a najbardziej na wiarołomnego narzeczonego, ale kiedy już pojawi się trup... akcja podąży w zupełnie innym kierunku. Plusem powieści jest nie tylko wartka akcja, ale również mądrze skonstruowane portrety bohaterów oraz umiejętność wyciągania trafnych wniosków z poczynionych przez autorkę obserwacji. Katarzyna Żak może i zbudowała nieco stereotypowe postacie, jednak ich kreacje zasługują na podziw.
Powieściowy debiut Katarzyny Żak może was zaskoczyć. Moim skromnym zdaniem książka nie powinna być sprzedawana jako produkt w stylu "babskiego czytadła", bo z lekką literaturą kobiecą łączy ją tylko swobodny styl i wątek porzuconej narzeczonej. To nie jest również komedia, chociaż rzeczywiście, kilka razy uśmiechnęłam się pod nosem. Katarzyna Żak sprawnie żongluje gatunkami literackimi, przez co trudno jest jednoznacznie zaklasyfikować jej powieść. Mam wrażenie, że to jedna z tych powieści, która zadowoliłaby zarówno zwolenników mocniejszych wrażeń, jak i czytelniczki lekkiej literatury kobiecej. Fabuła, a raczej jej początek, nieco przypomina debiut Joanny Szarańskiej "I że ci nie odpuszczę" i, chociaż obie autorki poszły w zupełnie różnych kierunkach, mam wrażenie, że "Nie ma tego złego" przypadnie do gustu zwolennikom powieści Asi.
"Nie ma tego złego" to bardzo udany debiut powieściowy autorki, która dotychczas publikowała głównie opowiadania. Doskonała propozycja na lato, kiedy szukamy rozrywki utrzymanej na wysokim poziomie, a plażowanie sprzyja nadrabianiu zaległości czytelniczych. Polecam!
Bardziej kryminał niż komedia i bardziej obyczaj niż romansidło - "Nie ma tego złego" może was zaskoczyć. Okładka i seria, w jakiej powieść została wydana, sugerują zupełnie coś innego, niż znalazłam w środku - książka autorstwa Katarzyny Żak jest przyjemnym, lekkim kryminałem z bogatym tłem obyczajowym.
Zuzanna jeszcze nie zdążyła otrzeć łez po zdradzie narzeczonego i nie...
Nie jest żadną tajemnicą, że, zapytana o najciekawszych moim zdaniem polskich autorów, wymieniam wśród nich Joannę Sykat. Autorkę, która jak na swoje możliwości i sposób, w jaki pisze, jest wciąż zbyt mało znana, a jej książek, ku mojemu niezadowoleniu, nie widać (jeszcze!) na pierwszych miejscach list bestsellerów. Z dumą prezentuję najnowsze dzieło Joanny Sykat, które mój blog objął patronatem medialnym - "Cztery strony miłości".
Łucja była szczęśliwa. Była. Nagle, z dnia na dzień jej mozolnie budowany domek z kart runął, a mąż z niejasnych przyczyn podzielił ich mieszkanie i życie na pół, wyprowadzając się ze wspólnej sypialni. Kobieta biernie przygląda się zaistniałej sytuacji i, mimo wewnętrznego rozdarcia, żyje gdzieś obok mężczyzny, który niegdyś był jej największą miłością, nie próbując dotrzeć do źródła problemu. Może woli nie wiedzieć? A może od początku ten związek był skazany na porażkę? Sceny przedstawiające kryzys małżeński przeplatają się ze wspomnieniami Łucji z przeszłości. Kim jest tajemniczy Szymon, o którym tak często myśli? I dlaczego mąż tak nagle ją odtrącił?
Uwielbiam książki nie tylko ciekawe pod względem fabularnym, ale przede wszystkim - dobrze napisane. Prozę Joanny Sykat można porównać z grą na fortepianie, na którym tak czysto gra Łucja, bohaterka "Czterech stron miłości". Nie uświadczymy tutaj żadnej pomyłki czy fałszywej nuty. To największa zaleta twórczości Joanny Sykat. Jej powieści są dopracowane w każdym szczególe, a styl jednocześnie lekki i wyniosły. Uważam Joannę za jedną z najlepiej piszących polskich autorek powieści obyczajowych, a jej proza jest równie intrygująca jak książki Agnieszki Krawczyk czy Katarzyny Kołczewskiej - myślę, że "Cztery strony miłości" przypadną do gustu miłośnikom ambitniejszych powieści obyczajów, utrzymanych w stylu właśnie tych pisarek.
"Cztery strony miłości" to historia skomplikowanych relacji międzyludzkich. Joanna Sykat obserwuje i wyciąga trafne związki. Jej bohaterowie są prawdziwi, to ludzie z krwi i kości, których możemy mijać na ulicy. Zaletą tej powieści są ciekawe portrety psychologiczne głównych bohaterów i fabuła - teraźniejszość przeplata się z przeszłością, a my mamy okazję podglądać wspólne życie Łucji, jej męża i tajemniczego Szymona, aby przekonać się, co doprowadziło do sytuacji, w której mąż podzielił wspólne życie na pół. "Cztery strony miłości" to doskonała propozycja dla osób zmęczonych lekkimi romansami i cukierkowatymi happy endami. Joanna Sykat proponuje czytelnikom "coś" więcej. Mnie to "coś" zachwyca. Sprawia, że lektura jest niebanalna i nietuzinkowa.
Oto kolejna powieść Joanny Sykat, w której autorka po mistrzowsku gra na uczuciach czytelników. Niebanalna, wyjątkowa i… taka prawdziwa. To książka o tym, jak ważne w życiu jest rozmawiać z drugim człowiekiem. Joanna Sykat swoimi „Czterema stronami miłości” podbiła moje serce.
Nie jest żadną tajemnicą, że, zapytana o najciekawszych moim zdaniem polskich autorów, wymieniam wśród nich Joannę Sykat. Autorkę, która jak na swoje możliwości i sposób, w jaki pisze, jest wciąż zbyt mało znana, a jej książek, ku mojemu niezadowoleniu, nie widać (jeszcze!) na pierwszych miejscach list bestsellerów. Z dumą prezentuję najnowsze dzieło Joanny Sykat, które mój...
więcej mniej Pokaż mimo to
Małgorzata Rogala wspięła się na swój literacki Olimp. Już poprzednia jej powieść kryminalna, "Zapłata", utrzymana była na wysokim poziomie, jednak to właśnie "Dobrą matką" autorka udowodniła, że ma jeszcze wiele do powiedzenia w polskim kryminale. Dzisiaj na księgarnianych półkach pojawiła się nowa książka Małgorzaty Rogali, objęta przez Przegląd czytelniczy patronatem medialnym.
Agata Górska i Sławek Tomczyk zostają przydzieleni do nowej sprawy. Zamordowano młodą kobietę, samotną matkę kilkuletniej dziewczynki. Policjanci starają się ustalić fakty, a trop prowadzi do zamożnego biznesmena. Wszystko wskazuje na to, że ofiara kilka tygodni przed śmiercią mogła paść ofiarą przestępstwa seksualnego. Czy to dobry trop? Tymczasem ginie kolejna kobieta, która również jest matką. Agata i Sławek odkrywają, że każda z nich otrzymała przed śmiercią tajemniczą wiadomość o treści "bądź dobrą matką". Szukając powiązań między denatkami i prowadząc wielowątkowe śledztwo, Agata i Sławek muszą uporać się również ze skomplikowanym życiem prywatnym.
Nie wiem, czy pamiętacie moją recenzję "Zapłaty". Powieść przypadła mi do gustu, jednak miałam jedno zastrzeżenie - zbyt szybko i łatwo odkryłam tożsamość zabójcy. Do "Dobrej matki" nie mam żadnych uwag. Pojedyncze elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce dopiero gdy autorka zdecydowała się odkryć wszystkie karty. Wcześniej nie miałam pojęcia, kto morduje młode matki i... dlaczego ich zachowanie tak bardzo mu (lub jej) przeszkadza. Małgorzata Rogala stworzyła wielowarstwowy kryminał i dokładnie ukryła tożsamość mordercy. "Dobra matka" w stu procentach odpowiada moim wymaganiom co do dobrej powieści kryminalnej - akcja pędzi w zawrotnym tempie, intryga jest mocno rozbudowana, a życie prywatne policjantów prowadzących śledztwo tylko dodaje całości smaczku.
Niewiele jest na rynku kryminałów, które niosą ze sobą głębsze przesłanie. "Dobra matka" Małgorzaty Rogali jest wyjątkiem. Powieść zmusza nas do refleksji na temat własnej prywatności. Czy wystarczająco ją chronimy? Autorka zachęca do zweryfikowania listy znajomych, sprawdzenia ustawień prywatności na naszych kontach na portalach społecznościowych i ustalenia, komu i jakie informacje o sobie udostępniamy. Małgorzata Rogala jest doskonałym obserwatorem, a z poczynionych obserwacji wyciąga mądre wnioski. Zwraca uwagę na problemy współczesnego świata i kieruje nasze zainteresowanie nw stronę wychowania dzieci w dobie Facebooka i Instagrama.
"Dobra matka" to jedna z lepszych powieści kryminalnych wśród wszystkich pozycji tego gatunku, jakie miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Śledztwo prowadzone przez Agatę i Sławka wciągnęło mnie bez reszty i wiedziałam, że nie zasnę, dopóki nie poznam zakończenia. Gorąco polecam!
Małgorzata Rogala wspięła się na swój literacki Olimp. Już poprzednia jej powieść kryminalna, "Zapłata", utrzymana była na wysokim poziomie, jednak to właśnie "Dobrą matką" autorka udowodniła, że ma jeszcze wiele do powiedzenia w polskim kryminale. Dzisiaj na księgarnianych półkach pojawiła się nowa książka Małgorzaty Rogali, objęta przez Przegląd czytelniczy patronatem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czytelnicy pokochali sielski klimat Jagodna i z pewnością chętnie spotkają się ze swoimi ulubionymi bohaterami po raz trzeci. Nie wszystkie tajemnice zostały odkryte, a nad mieszkańcami niewielkiej wioski położonej w samym sercu Gór Świętokrzyskich, wciąż wisi widmo odległej przeszłości i niewyjaśnionych spraw sprzed lat. Nowa powieść Karoliny Wilczyńskiej, "Po nitce do szczęścia" ukazała się pod patronatem medialnym Przeglądu czytelniczego 2 czerwca.
Oprócz dobrze znanych nam już bohaterów: Tamary, Marysi, Ewy czy babci Róży, w tej części pojawiają się zupełnie nowe postacie: Małgosia, żona wójta czy daleki krewny hrabianek Leszczyńskich, Janek. Jakie tajemnice skrywa z pozoru idealne małżeństwo Kamińskich? Co zmieni się w Jagodnie wraz z pojawieniem się nieco konserwatywnego Anglika? Tymczasem w życiu Tamary znów zamiesza jej były mąż, Leszek. Marysia przeżywa własne rozterki związane z pierwszą miłością, a w Ewie budzą się dawno uśpione wspomnienia. Co łączyło w przeszłości matkę Tamary z ojcem Łukasza? Również mieszkanki starego dworku zdecydują się w końcu na ujawnienie swych tajemnic.
Karolina Wilczyńska stworzyła wielopokoleniowy cykl powieści obyczajowych, który pokochają zarówno nastolatki, młode kobiety, a także panie w średnim oraz dojrzałym wieku. Jagodno jest urokliwym miejscem, do którego wraca się z nieukrywaną przyjemnością. Dylematy, jakie towarzyszą głównym bohaterom, są nam znane z życia codziennego, a mądrość życiowa, która płynie z lektury, pozwala znaleźć wyjście nawet z najtrudniejszych sytuacji. Bohaterki "Stacji Jagodno" to ciepłe, pełne wewnętrznego spokoju kobiety, które zarażają optymizmem nawet największych ponuraków.
"Po nitce do szczęścia" to powieść dla wiernych czytelników "Stacji Jagodno". Lektura bez znajomości poprzednich części właściwie jest pozbawiona najmniejszego sensu, i to jest jedyny minus książki. Dobrze było wrócić do Jagodna, zrelaksować się przy lekturze i spotkać starych znajomych. "Po nitce do szczęścia' to jedna z tych książek, które czyta się gdzieś pomiędzy innymi zajęciami, aż nagle... orientujemy się, że to koniec. Wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać aż do ostatniego znaku. Karolina Wilczyńska ma dla swoich czytelników kolejną lekko napisaną, relaksującą i odprężającą powieść.
Jeśli stęskniliście się za Tamarą, Marysią i babcią Różą, informacja o premierze "Po nitce do szczęścia" z pewnością będzie dla was doskonałą wiadomością. Karolina Wilczyńska utrzymuje poziom z poprzednich części serii i oddaje w ręce swoich wiernych czytelników kolejną dopracowaną powieść obyczajową.
Czytelnicy pokochali sielski klimat Jagodna i z pewnością chętnie spotkają się ze swoimi ulubionymi bohaterami po raz trzeci. Nie wszystkie tajemnice zostały odkryte, a nad mieszkańcami niewielkiej wioski położonej w samym sercu Gór Świętokrzyskich, wciąż wisi widmo odległej przeszłości i niewyjaśnionych spraw sprzed lat. Nowa powieść Karoliny Wilczyńskiej, "Po nitce...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Szczęście na wagę" to najnowsza powieść Agnieszki Olejnik. Książka otwiera cykl "Wszystkie smaki życia". Sama autorka napisała na swojej stronie: "Będzie to książka o rzeczach ważnych i bardzo ważnych". A mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko zgodzić się z pisarką i dodać od siebie, że to najlepsza powieść pośród dotychczasowego dorobku Agnieszki Olejnik.
Ewa jest nauczycielką, matką i żoną. Żyje całkiem zwyczajnie, a jej codzienność naznaczona jest konfliktem z nastoletnią córką Klaudią oraz wszechobecnym chłodem, jaki na dobre zagościł w jej małżeństwie. Ewa, już jako dojrzała kobieta, uświadamia sobie, że dawno temu zrezygnowała ze swoich marzeń i pragnień, w całości poświęcając się rodzinie. Co za to otrzymała? Bilans nie wypada pomyślnie. Ewa zatraciła gdzieś siebie, pragnąc sprostać oczekiwaniom męża, córki i otoczenia. Szczególnie cierpi na tym Klaudia. Zamknięta w sobie, wycofana, borykająca się z nadwagą i otyłością nastolatka dostarcza rodzicom wielu trosk, odrzucając jakąkolwiek formę pomocy. Aż w końcu Ewa dojrzewa do zmian. Pragnie pomóc sobie i córce, jeszcze raz zawalczyć o szczęście i ocalić swoje dziecko.
Długo zastanawiałam się, jak w kilku akapitach opisać "Szczęście na wagę". Agnieszka Olejnik kreuje świat przedstawiony powoli, nie spiesząc się, poświęcając uwagę wielu szczegółom i detalom. Tutaj wybuch nie następuje już na pierwszej stronie, katastrofa tli się gdzieś na horyzoncie, jednak jeszcze jest bezpiecznie. Czytelnik poznaje życie Ewy i jej rodziny, bezwstydnie zagląda przez dziurkę od klucza, zgłębiając tajemnice bohaterów. Obserwuje, jak powoli ich życie zmierza w stronę przepaści, ale zanim się to stanie - zdąży związać się z Ewą, przyzwyczaić do postaci, polubić ją i... dotkliwie przeżyć jej porażkę. Kapitalny zabieg. Wpadłam po uszy! Zakochałam się w niepowtarzalnym klimacie "Szczęścia na wagę", rozkoszowałam cudowną atmosferą, podziwiając niebanalny styl autorki i jej dojrzały warsztat. Agnieszce Olejnik udało się napisać powieść, w której łzy pojawiają się na naszej twarzy zaraz po szerokim uśmiechu, a dojrzały humor przeplata się z trudnymi, wzruszającymi wątkami.
Co miała na myśli autorka, kiedy napisała, że "Szczęście na wagę" to "książka o rzeczach ważnych i bardzo ważnych"? Powieść porusza wiele ważnych tematów: walka z otyłością, problemy współczesnych nastolatków czy konflikt rodziców z dorastającymi dziećmi. Ale to nie wszystko, co przygotowała dla was Agnieszka Olejnik w swojej najnowszej książce. "Szczęście na wagę" to powieść-orkiestra, w której problemy z życia codziennego Ewy, i wewnętrzne przeżycia Klaudii przeplatają się z wątkami ze szkoły, w której pracuje Ewa. Tę książkę muszą koniecznie przeczytać wszyscy, którzy mają w domu dorastające dziecko. Nie, to nie jest poradnik. Agnieszka Olejnik nie stara się podsuwać gotowych rozwiązań. Ona podpowiada, jak znaleźć w swoim wnętrzu siłę i życiową mądrość.
Przeczytałam "Szczęście na wagę", czerpiąc niebywałą przyjemność z każdego rozdziału, z każdej pojedynczej strony, ze zdania, słowa, znaku. Wszystkie książki Agnieszki Olejnik przypadły mi do gustu, ale ta jest wyjątkowa. Z dumą objęłam "Szczęście na wagę" patronatem medialnym mojego bloga i szczerze wam tę powieść polecam.
"Szczęście na wagę" to najnowsza powieść Agnieszki Olejnik. Książka otwiera cykl "Wszystkie smaki życia". Sama autorka napisała na swojej stronie: "Będzie to książka o rzeczach ważnych i bardzo ważnych". A mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko zgodzić się z pisarką i dodać od siebie, że to najlepsza powieść pośród dotychczasowego dorobku Agnieszki Olejnik.
Ewa jest...
W swojej najnowszej powieści "Zanim zrozumiem" Małgorzata Mroczkowska zabiera czytelnika w niesamowitą podróż po zakamarkach ludzkiej psychiki. Stajemy się mimowolnymi świadkami dramatu małżeńskiego, sterowanego przez toksyczną kobietę. Wbrew temu co mogłaby zasugerować delikatna i subtelna okładka, to naprawdę mocna, skłaniająca do refleksji historia. Poznajcie Joannę i Piotra.
Joanna pochodzi z małej miejscowości na wschodzie Polski. Piotr od urodzenia mieszka w Warszawie, jego ojciec jest cenionym lekarzem, a sam Piotr - dobrze zapowiadającym się psychologiem i terapeutą. Poznali się przypadkiem, szybko w sobie zakochali i wzięli ślub. Koniec bajki. Joanna, niepewna siebie, pełna kompleksów związanych ze swoim pochodzeniem, przejmuje sterowanie nad ich związkiem. Skłócona z własną rodziną i bliskim męża kobieta stara się zdobyć pełną kontrolę nad życiem męża. Ich z pozoru szczęśliwe małżeństwo jest toksycznym związkiem, w którym mężczyzna, inteligenty psycholog ulega na każdym kroku żądaniom Joanny. Każdego dnia wybuchają nonsensowne kłótnie, podjudzane przez kobietę. Sceny z małżeńskiego życia przeplatają się z zapisami prowadzonych przez Piotra sesji terapeutycznych.
"Zanim zrozumiem" to swoista wiwisekcja małżeńskiego pożycia pary głównych bohaterów. Małgorzata Mroczkowska rozbiera na czynniki pierwsze ich związek, podsuwa czytelnikowi sugestywne oraz wymowne sceny ze wspólnego życia Piotra i Joanny, pozwala, aby odbiorca sam dokonał oceny i zrozumiał, co tak naprawdę łączy młode małżeństwo. Na pierwszy plan wysuwa się toksyczna Joanna, która, sama czując się gorsza w dużym mieście, zarzuca Piotrowi złe traktowanie. Czytelnik obserwuje coś zgoła odmiennego, pojawia się więc pytanie: co dzieje się w rzeczywistości, a co tylko w głowie Joanny? "Zanim zrozumiem" to zachwycająca powieść obyczajowo-psychologiczna. Jestem zachwycona najnowszą książką Małgorzaty Mroczkowskiej, która okazała się autorką uniwersalną - "Zanim zrozumiem" to powieść zupełnie inna od poprzedniej publikacji pisarki, "Angielskiego lata".
Kapitalny zabieg w postaci połączenia opisów życia Piotra i Joanny ze scenami z gabinetu terapeutycznego sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Małgorzata Mroczkowska w swojej najnowszej powieści podsuwa czytelnikowi historie zupełnie obcych sobie kilku osób. Z niecierpliwością czekałam na te momenty, kiedy do głosu dochodzą pacjenci gabinetu terapeutycznego Piotra. W połączeniu ze scenami z życia głównych bohaterów, zapisy sesji tworzą spójną całość, odnoszę wrażenie, iż bez tych kilku opowieści ta powieść byłaby niepełna. Pojedyncze sceny uzupełniają historię Piotra i Joanny. Mogłoby się wydawać, że są wyrwane z kontekstu, ale to tylko złudzenie. Losy przypadków ludzi pozwalają nam zrozumieć, jak powinniśmy traktować drugiego człowieka i jak nie zgubić się w dzisiejszym, bądź co bądź - wymagającym, świecie.
"Zanim zrozumiem" to prawdziwa perełka. Niebanalna, intrygująca i - co najważniejsze - prawdziwa powieść o najbardziej odległych strefach ludzkiej psychiki. Każdy z nas ma w sobie coś z Joanny i każdy z nas posiada cechy Piotra. Rzecz w tym, aby się odnaleźć i, jeśli zajdzie taka potrzeba, w porę poprosić o pomoc. Bo - posłużę się tutaj zasadą Hipokratesa - najważniejsze to, żeby "przede wszystkim nie szkodzić". Piękna powieść, gorąco polecam.
W swojej najnowszej powieści "Zanim zrozumiem" Małgorzata Mroczkowska zabiera czytelnika w niesamowitą podróż po zakamarkach ludzkiej psychiki. Stajemy się mimowolnymi świadkami dramatu małżeńskiego, sterowanego przez toksyczną kobietę. Wbrew temu co mogłaby zasugerować delikatna i subtelna okładka, to naprawdę mocna, skłaniająca do refleksji historia. Poznajcie Joannę i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czytelnicy mojego bloga z pewnością wiedzą, że od dłuższego czasu biorę czynny udział w promocji książek Edyty Świętek, gdyż są one doskonałym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości. W księgarniach właśnie ukazała się nowa powieść autorki, "Wszystkie kształty uczuć", która moim zdaniem jest najlepszą spośród dotychczasowych książek pisarki.
Klaudia właśnie osiedliła się w niewielkiej miejscowości pod Krakowem, gdzie otrzymała posadę nauczycielki w szkole. Młoda kobieta przez całe życie przed czymś ucieka - najpierw wyjechała z Wrocławia, aby w rodzinnym mieście zostawić bolesne wspomnienia z przeszłości, później opuściła Kraków, by rozpocząć nowe życie w Jodłówkach. Jednak trudne dzieciństwo na zawsze pozostawiło ślad w psychice dziewczyny. Poszukując miłości i ciepła, Klaudia poznaje nie tylko życzliwych przyjaciół, ale również mających wobec niej nie do końca uczciwe zamiary ludzi. Szybko po przybyciu do Jodłówek kobieta wzbudza zainteresowanie Dawida, miejscowego artysty.
W swojej najnowszej powieści Edyta Świętek - jak sam tytuł wskazuje - pisze o wszystkich kształtach uczuć. To nie jest zwykły romans, ale przede wszystkim ciekawa powieść obyczajowa o tym, jak wielki wpływ na nasze dorosłe życie ma trudne dzieciństwo. To także opowieść o nieprawdopodobnej wewnętrznej sile, którą ma w sobie każdy z nas i w najtrudniejszych momentach znajduje ją w sobie, aby podnieść się po odniesionej porażce i pójść dalej przed siebie. W końcu - "Wszystkie kształty uczuć" to historia wielkiej przyjaźni i jeszcze większej miłości, a także o sile macierzyńskiego uczucia. Edyta Świętek stworzyła wielowymiarową, intrygującą historię o zadziwiających kolejach ludzkiego losu.
Uważam "Wszystkie kształty uczuć" za najlepszą ze wszystkich dotychczasowych powieści Edyty Świętek. Na plus zdecydowanie przemawia bogate tło społeczno-obyczajowe oraz kontrowersyjna, trudna tematyka, jaką autorka podejmuje w swojej książce. To zupełnie inna od pozostałych książek pisarki, Edyta wiele zaryzykowała, rezygnując ze sprawdzonych, dobrze sobie znanych klimatów lekkich obyczajów z wyraźnym zabarwieniem romansowym i... wygrała. "Wszystkie kształty uczuć" to wyjątkowa powieść, która z pewnością przypadnie do gustu zwolennikom niebanalnych rozwiązań w literaturze. Ja jestem zachwycona i pozostaję pod wielkim wrażeniem nowej powieści Edyty Świętek.
"Wszystkie kształty uczuć" to rewelacyjna powieść obyczajowa. Edyta Świętek udowadnia, że życie wcale nie jest czarno-białe i mieni się rozmaitymi kolorami z szerokiej palety barw. Przeczytałam "Wszystkie kształty uczuć" jednym tchem, zatracając się w tej cudownej historii. Polecam gorąco.
Czytelnicy mojego bloga z pewnością wiedzą, że od dłuższego czasu biorę czynny udział w promocji książek Edyty Świętek, gdyż są one doskonałym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości. W księgarniach właśnie ukazała się nowa powieść autorki, "Wszystkie kształty uczuć", która moim zdaniem jest najlepszą spośród dotychczasowych książek pisarki.
Klaudia właśnie osiedliła...
Najbardziej doskwiera samotność wśród ludzi. Przekonują się o tym bohaterowie najnowszej powieści Agaty Kołakowskiej, nieco rozczarowani prozą życia, nie do końca przekonani o słuszności swoich wyborów – może trochę znudzeni? Przypadkowe spotkania sprawią, że poczują powiew świeżości, uwierzą w możliwość zmian.
Zapraszam do fenomenalnej lektury! Agata Kołakowska w swojej szczytowej formie.
Łucja i Andrzej. Hanna i Mariusz. Dwie pary, które mijają się gdzieś na ulicach Warszawy. Łucja jest lekarzem, Andrzej prowadzi rodzinną aptekę teścia. Hanna nie potrafi zrozumieć entuzjazmu ukochanego wobec pracy w orkiestrze muzycznej, zasypia ze znudzenia na jego koncertach. Mariusz, mimo iż bardzo kocha Hannę, nie umie zdecydować się na sformalizowanie ich związku. Łucja z kolei kocha operę i nie może zrozumieć fascynacji swojego męża filmami science-fiction. Pragnie nauczyć go obcowania z "prawdziwą" kulturą. Mariusz rozpieszczony przez matkę nie chce bądź nie potrafi skupić się na potrzebach innych osób niż on sam. Łucja poznaje Mariusza w muzeum sztuki, Hanna wchodzi do apteki prowadzonej przez Andrzeja. Przypadkowe spotkania szybko dają początek nowym znajomościom. Czy te okażą się próbą dla stałych związków, a może szansą na rozpoczęcie czegoś nowego?
Całość recenzji: http://przeglad-czytelniczy.blogspot.com/2016/01/patronat-medialny-agata-koakowska.html
Najbardziej doskwiera samotność wśród ludzi. Przekonują się o tym bohaterowie najnowszej powieści Agaty Kołakowskiej, nieco rozczarowani prozą życia, nie do końca przekonani o słuszności swoich wyborów – może trochę znudzeni? Przypadkowe spotkania sprawią, że poczują powiew świeżości, uwierzą w możliwość zmian.
Zapraszam do fenomenalnej lektury! Agata Kołakowska w swojej...
Kryminalno-romantyczna komedia pomyłek w najlepszym wydaniu! Doskonale nakreślone portrety bohaterów, jakich pozazdrościć autorce mogą doświadczeni pisarze – autorski debiut Joanny Szarańskiej to soczysta, wielobarwna opowieść o porzuconej przed ołtarzem pannie młodej. Polecam!
To miał być ślub jak z bajki. A potem, oczywiście, "i że cię nie opuszczę aż do śmierci", które Kalina wiązała z obietnicą szczęśliwego życia. Kiedy jednak Kalina przed ołtarzem dowiaduje się, że jej narzeczony wkrótce zostanie ojcem dziecka jednej z jej koleżanek, wzburzona wybiega z kościoła i owszem, zaczyna całkiem nowe życie, ale nie takie, jakiego się spodziewała. Nie dość, że musi poratować swoje złamane serce to jeszcze sąsiedzi i ekspedientka z osiedlowego sklepiku dziwnie się na nią patrzą. Wtedy Kalina otrzymuje voucher do spa, który miał być jej prezentem ślubnym, a że narzeczony przepadł wraz z najlepszą koleżanką, Kalina postanawia sama skorzystać z karty podarunkowej. Niestety (a może stety?) zamiast do luksusowego ośrodka, trafia do podupadłego dworku, który co prawda w planach ma być gabinetem spa, ale w rzeczywistości w ogóle go nie przypomina. Wkrótce okazuje się, że na Kalinę czeka więcej niespodzianek...
Całość recenzji: http://przeglad-czytelniczy.blogspot.com/2016/01/patronat-medialny-joanna-szaranska-i-ze.html
Kryminalno-romantyczna komedia pomyłek w najlepszym wydaniu! Doskonale nakreślone portrety bohaterów, jakich pozazdrościć autorce mogą doświadczeni pisarze – autorski debiut Joanny Szarańskiej to soczysta, wielobarwna opowieść o porzuconej przed ołtarzem pannie młodej. Polecam!
To miał być ślub jak z bajki. A potem, oczywiście, "i że cię nie opuszczę aż do śmierci",...
Literatura kobieca to nie tylko przesłodzone historie z wymuszonym happy endem i przewidywalne romanse. "Pozytywka" jest najlepszym dowodem na to, że to, co zwykło się nazywać literaturą kobiecą nie musi być banalne, lukrowane i komercyjne. Agnieszka Lis napisała ważną, ambitną powieść o dojrzewaniu do... życia. "Pozytywka" dziś ma swoją oficjalną premierę.
Monika miała ślub jak z bajki. Piękna, długa suknia, bajecznie przystrojony kościół, kwiaty, wstążki i mnóstwo ozdób. Idealny ślub nie był jednak zapowiedzią idealnego życia. Monika po ślubie przenosi się do willi teściów na warszawskim Żoliborzu. Pochodząca z niewielkiej miejscowości początkowo nie potrafi odnaleźć się w dużym świecie, lecz przy pomocy teściowej szybko poznaje reguły panujące w wielkim mieście. Monika zaczyna inwestować w siebie - rozpoczyna studia, zapisuje się na kurs nauki języka angielskiego. Małżeństwo Moniki i Roberta nie jest udane, lecz łączy ich wspólne pragnienie dziecka. W końcu młoda kobieta zachodzi w ciążę, ku ogromnej uciesze całej rodziny, wszak małżeństwo, które nie ma dzieci, jest nieproduktywne. Monice jednak nie dane jest cieszyć się szczęśliwym macierzyństwem, czarne chmury zbierają się nad żoliborską willą.
Całość recenzji: http://przeglad-czytelniczy.blogspot.com/2016/01/agnieszka-lis-pozytywka-patronat.html
Literatura kobieca to nie tylko przesłodzone historie z wymuszonym happy endem i przewidywalne romanse. "Pozytywka" jest najlepszym dowodem na to, że to, co zwykło się nazywać literaturą kobiecą nie musi być banalne, lukrowane i komercyjne. Agnieszka Lis napisała ważną, ambitną powieść o dojrzewaniu do... życia. "Pozytywka" dziś ma swoją oficjalną premierę.
Monika miała...
Emil Żądło powraca! Bohater serii kryminałów z bogatym tłem historyczno-architektonicznym tym razem zmierzy się z największą zagadką sięgającą czasów starożytnych. Charyzmatyczny dziennikarz śledczy rozwiązał już zagadkę "Sądu ostatecznego", znalazł powiązanie pomiędzy serią współczesnych morderstw a historią japońskich drzeworytów, a teraz... będzie poszukiwał zaginionej Atlantydy! Najnowsza powieść Anny Klejzerowicz pod patronatem Przeglądu czytelniczego z pewnością zadowoli wiernych czytelników gdańskiej pisarki.
W Trójmieście i okolicach w dziwnych okolicznościach giną czołowi przedstawiciele archeologii. Dziennikarz śledczy Emil Żądło, współpracując z policją, szybko dochodzi do wniosku, iż ofiary szaleńca razem pracowały nad owianą tajemnicą, niejasną sprawą z przeszłości. Kim była tytułowa "Nasza Pani" i jaki związek miała z nią historia zagininionych skrzyni z lat 20. XX wieku? Ślady prowadzą do Hiszpanii. Emil musi działać szybko, gdyż ofiary pochodziły ze środowiska, w jakim obraca się ukochana dziennikarza, Marta. Kobiecie może grozić śmiertelne niebezpieczeństwo. Wspierany przez swoją partnerkę, Emil natrafia na tropy, które sugerują, że seria brutalnych morderstw może mieć wiele wspólnego z... legendarną Atlantydą.
Anna Klejzerowicz powraca w doskonałej formie. Muszę przyznać, że przez długie miesiące oczekiwania stęskniłam się za inteligentnym, charyzmatycznym dziennikarzem. Emil Żądło należy do bohaterów, którzy na długo zapadają w pamięć. Niekwestionowanymi zaletami serii są główne charaktery oraz ciekawe, intrygujące zagadki, znajdujące swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, a konkretnie - w sztuce oraz historii. Tutaj nic się nie zmieniło. "Dom naszej pani" nie zawiedzie sympatyków Emila Żądło, a wprost przeciwnie - wynagrodzi długi czas oczekiwania na kolejną powieść z cyklu. Anna Klejzerowicz stworzyła kolejną perełkę polskiej, współczesnej literatury kryminalnej. To zaskakujące, w jaki sposób autorka potrafi połączyć wątek grasującego po Trójmieście szaleńca z elementami architektury oraz historii.
"Dom naszej pani" jest najlepiej napisaną częścią serii. Anna Klejzerowicz wróciła do Emila Żądło po dość długiej nieobecności, podczas której wydała między innymi "List z powstania" i "Medalion z bursztynem". Klejzerowicz dojrzała jako pisarka. Dialogi są jeszcze bardziej naturalne, a opisy - dokładniejsze. Odnoszę wrażenie, iż stopień zaawansowania intrygi jest na podobnym poziomie, jak w "Sądzie ostatecznym" i "Cieniu gejszy", jednakże wzbogacił się styl pisarki. Wykrystalizował się język. To ważna wiadomość, gdyż autorka już wtedy bardzo dobrze pisała, czytało się ją lekko i przyjemnie. Pisarka nie przestaje wspinać się na literackie wyżyny. Wspaniale czyta się autorów, którzy z wysokiego poziomu potrafią wskoczyć na jeszcze wyższy. Anna Klejzerowicz należy do tego grona.
"Dom naszej pani" w pełni usatysfakcjonuje miłośników prozy Anny Klejzerowicz, stęsknionych i zmęczonych oczekiwaniem na Emila Żądło. Oto Emil wraca w kapitalnej formie, jeszcze bardziej skuteczny i jeszcze bardziej ironiczny. Nowością w tej części są cięte dialogi. Wątki obyczajowe rozwijają się w interesujący sposób, wszyscy czytelnicy kibicujący związkowi Marty oraz Emila z pewnością będą usatysfakcjonowani. Czekam na czwartą część cyklu o Emilu!
Emil Żądło powraca! Bohater serii kryminałów z bogatym tłem historyczno-architektonicznym tym razem zmierzy się z największą zagadką sięgającą czasów starożytnych. Charyzmatyczny dziennikarz śledczy rozwiązał już zagadkę "Sądu ostatecznego", znalazł powiązanie pomiędzy serią współczesnych morderstw a historią japońskich drzeworytów, a teraz... będzie poszukiwał zaginionej...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Kasacja" rzuciła mnie na kolana. Nie wierzyłam, że Remigiusz Mróz może napisać jeszcze lepszy thriller prawniczy. Myliłam się! "Zaginięcie" jest doprawdy godną kontynuacją. Zaskakujące zwroty akcji, wciągająca fabuła, gęsta atmosfera - to przepis na sukces Mroza. Charyzmatyczna Joanna Chyłka wraca w najlepszym stylu!
Z letniej posiadłości bogatego małżeństwa bez śladu znika ich trzyletnia córeczka. Przez całą noc był włączony alarm antywłamaniowy, a wszystkie okna oraz drzwi starannie zamknięte. Policja podejrzewa, że dziecko nie żyje. Podejrzenie pada na rodziców dziewczynki. Prawnicy z kancelarii Żelazny & McVay - Joanna Chyłka oraz jej podopieczny Kordian Oryński podejmują się obrony małżeństwa, chociaż sprawa wydaje się być oczywista i z góry przegrana. Proces jest mocno poszlakowy, nie ma wystarczających dowodów, aby udowodnić rodzicom winę, ale nie można też z całą pewnością założyć, że są niewinni. Oskarżyciel kieruje się logiką, która każe przypuszczać, że to właśnie matka i ojciec popełnili zarzucany im czyn. Czy można w inny sposób wytłumaczyć zniknięcie dziewczynki? Joanna Chyłka stara się przekonać sąd, że "Kto oskarża, powinien mieć dowód". Czy jej się to uda?
"Zaginięcie" to kolejna powieść Remigiusza Mroza, która z pewnością stanie się bestsellerem. Nie ma w tym absolutnie nic dziwnego. To doskonale napisany, emocjonujący thriller prawniczy. Trzyma w napięciu od pierwszej strony do ostatniego znaku. Miłośnicy mocnych wrażeń mogą w ciemno kupować Mroza i z pewnością nie będą zawiedzeni. Rozpoczynając lekturę możemy być pewni, iż porwie nas w szybką literacką podróż bez trzymanki. Tej książki nie da się tak po prostu odłożyć na półkę. Kiedy już zaczniemy, nie zaśniemy, aż nie dowiemy się, co tak naprawdę stało się w niewielkiej wsi nieopodal Augustowa. Remigiusz Mróz tworze najciekawsze opisy batalii sądowych polskiej literatury współczesnej. Tytuł doktor prawa z pewnością przydaje się w pracy nad kolejnymi książkami, jednak to naturalny talent narracyjny Mroza stanowi jego największy atut.
Joanna Chyłka powraca w doskonałej formie. Kontrowersyjna i przebojowa pani prawnik, pędząca za kierownicą swojej iks piątki zyskała rzesze fanów podczas swojego debiutanckiego występu w "Kasacji". Chyłka nie straciła nic ze swojej zgryźliwości. Nadal błyska intelektem i inteligentnymi ripostami. W "Zaginięciu" atmosferę pomiędzy Chyłką a Kordianem Oryńskim można kroić nożem. Remigiusz Mróz stworzył fenomenalnych, zapadających w pamięci głównych bohaterów. Chyłka i Oryński nie pozwolą o sobie zapomnieć! "Zaginięcie" to charyzmatyczne postacie, błyskotliwe dialogi i niewartka akcja. A wszystko - jak to u Mroza - opisane w niezwykle sugestywny sposób. Gwarantuję, że nie sami nie dojdziecie do tego, co tak naprawdę stało się z zaginioną dziewczyną, dopóki Remigiusz Mróz nie zechce was o tym poinformować!
Remigiusz Mróz napisał kolejny kapitalny thriller prawniczy. Zastanawiam się, skąd czerpie nieskończone pokłady inspiracji? Gdzie znajduje pomysły? Prawda jest taka, że skądkolwiek nie bierze swoich historii, są one genialnie napisana i doskonale zrobione. Mróz znów jest w kapitalnej formie.
"Kasacja" rzuciła mnie na kolana. Nie wierzyłam, że Remigiusz Mróz może napisać jeszcze lepszy thriller prawniczy. Myliłam się! "Zaginięcie" jest doprawdy godną kontynuacją. Zaskakujące zwroty akcji, wciągająca fabuła, gęsta atmosfera - to przepis na sukces Mroza. Charyzmatyczna Joanna Chyłka wraca w najlepszym stylu!
Z letniej posiadłości bogatego małżeństwa bez śladu...
Najnowsza powieść Moniki Orłowskiej ujawnia głęboko skrywane tajemnice i obdziera rzeczywistość bohaterów z wszechobecnego fałszu. Piętrzące się nieporozumienia, dawne pretensje, niewypowiedziane żale od lat psuły atmosferę w domu rodzinnym. Czy śmierć matki na nowo zbliży do siebie trzy siostry? "Całuję. Mama" pod patronatem Przeglądu czytelniczego właśnie ukazuje się w księgarniach.
Beata, Joanna i Paulina. Trzy siostry, które łączą więzy krwi, a dzieli wszystko pozostałe. Wiek, poziom życia, sytuacja rodzinna, wspomnienia. Beata ma czterdzieści lat i ponad połowę swoje życia spędziła z jednym mężczyzną. Mają dorosłego syna i kilkuletnią córkę. Starszy syn Beaty znajduje się o krok od ślubu ze swoją dziewczyną. Joanna jest panią dyrektor w jednym z oddziałów cenionego banku. Bezskutecznie stara się z mężem o dziecko. Najmłodsza, Paulina jeszcze nie wie, jak będzie wyglądać jej życie. Właśnie wróciła zza granicy i szuka pomysłu na siebie. Kobiety spotykają się w mieszkaniu matki, by po jej śmierci uporządkować i podzielić między siebie pozostawione przez zmarłą przedmioty. Na jaw wychodzą głęboko skrywane tajemnice, a pomiędzy siostrami dochodzi do kłótni. Atmosfera z czasem skłania je do wyznań i odkrycia rodzinnych sekretów.
Akcja powieści "Całuję. Mama" rozgrywa się w czasie pięciu dni, podczas których siostry próbują uporządkować mieszkanie zmarłej matki. Całość dramatu rozgrywa się w czterech ścianach domu, a jednak fabuła sięga daleko poza granice niewielkiej kawalerki. Kraków, Zakopane, Londyn i niepowtarzalny zapach unoszący się w PRL-owskich pewexach - na taką wycieczką zaprasza swoich czytelników Monika Orłowska. "Całuję. Mama" to niezwykła, przesiąknięta specyficznym klimatem historia pewnej rodziny. Rodziny, jakich wiele. Z pozoru niewyróżniający się bohaterowie uczynią z tej opowieści jedną z najbardziej intrygujących polskich powieści obyczajowych tej jesieni. "Całuję. Mama" to wzruszająca i jednocześnie zabawna książka o skomplikowanych relacjach międzyludzkich. To również obraz pełen wspomnień z dorastania w okresie PRL-u.
Monika Orłowska stworzyła intrygujące portrety psychologiczne głównych bohaterek. Udało jej się powołać do życia postacie trzech sióstr oparte na zasadzie przeciwieństwa. Trzy całkowicie odmienne charaktery zamknięte w czterech ścianach mieszkania zmarłej matki spotkają się ze sobą, by wywrócić do góry nogami cały przedstawiony czytelnikowi świat. Bohaterowie ewoluują, nie są bezkształtnymi maskami, a ludźmi z krwi i kości. "Całuję. Mama" to doskonale napisana, perfekcyjnie zrobiona książka poruszająca temat śmierci oraz choroby bliskiej osoby. Czy pisząc o tak trudnych sprawach, Orłowskiej uda się wywołać na twarzy czytelnika uśmiech? Na mojej - owszem, wywołała. "Całuję. Mama" jest obciążona silnym ładunkiem emocjonalnym, jednak gdzieś pomiędzy całym dramatem związanym ze śmiercią matki Monika Orłowska wplotła pozytywne, nastrajające optymizmem elementy.
"Całuję. Mama" przeczytałam w jeden dzień. To wciągająca, emocjonująca i mądra lektura o zawiłych relacjach rodzinnych. Potrafi wzruszyć i rozbawić czytelnika. Piękna książka, którą warto poznać nie tylko ze względu na ciekawą historię, ale również nienaganny styl Moniki Orłowskiej. Zapamiętajcie ten tytuł - Monika Orłowska "Całuję. Mama".
Najnowsza powieść Moniki Orłowskiej ujawnia głęboko skrywane tajemnice i obdziera rzeczywistość bohaterów z wszechobecnego fałszu. Piętrzące się nieporozumienia, dawne pretensje, niewypowiedziane żale od lat psuły atmosferę w domu rodzinnym. Czy śmierć matki na nowo zbliży do siebie trzy siostry? "Całuję. Mama" pod patronatem Przeglądu czytelniczego właśnie ukazuje się w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pogoda za oknem nie nastraja optymizmem, ale przecież... potem przyjdzie wiosna! Bohaterowie najnowszej książki Agnieszki Olejnik "A potem przyszła wiosna" przekonają się, że po nawet najbardziej ponurej jesieni nadejdzie wiosna, która wyrwie ich z mroku. Powieść łamie serca po to, by potem posklejać je na nowo i poczęstować czytelnika porcją optymizmu na przyszłość. To piękna i dojrzała literatura obyczajowa.
Pola Gajda jest popularną aktorką. Gra w lubianym przez publiczność serialu, często gości na pierwszych stronach plotkarskich magazynów. Od kilku lat żyje w nieformalnym związku z mężczyzną, który również należy do warszawskiej śmietanki. Poukładane życie Poli burzy się, gdy jeden z portali publikuje zdjęcie jej partnera w objęciach innej kobiety. Pola chce skończyć ze sobą. Jedno wydarzenie uruchamia lawinę. Ku ogólnym zdziwieniu kobiety, na pomoc przychodzi wścibski paparazzo, który dotychczas ją prześladował. Ścieżki Poli i Konrada skrzyżują się w dziwny, niezrozumiały dla nich sposób. Zdrada partnera będzie tylko impulsem, który wskaże Poli drogę, w jaką niechybnie zmierza jej życie. Czy będzie w stanie zrozumieć, co jest naprawdę ważne?
"A potem przyszła wiosna" Agnieszki Olejnik to przepiękna, mądra opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i miejsca na świecie. Autorka stworzyła urzekającą historię młodych ludzi, którzy zgubili się w drodze na szczyt kariery. Jak znaleźć szczęście w blasku fleszy? Akcja powieści rozpoczyna się w październiku. W miesiącu premiery książki. Wielu czytelników odczuwa negatywny wpływ pogody za oknem, która wcale nie nastraja optymizmem. Przed nami jeszcze długa zima... Agnieszka Olejnik przywraca uśmiech i składa wiążącą obietnicę. Przekonuje nas, że potem przyjdzie wiosna. Bohaterowie książki muszą obudzić się z letargu, zacząć żyć naprawdę. Kiedy mieliby to osiągnąć, jeśli nie wiosną właśnie? "A potem przyszła wiosna" zachwyca niebanalnym stylem. Całą opowieść została napisana przepięknym językiem.
Uwielbiam sposób narracji Agnieszki Olejnik. To niezwykle sugestywna autorka. Już na początku powieści sugeruje istnienie tajemnicy, o której jednak bohaterowie nie chcą - lub nie mogą - opowiedzieć. Olejnik stopniowo wprowadza nas w sekrety swoich postaci, aż w końcu pozwala, by do głosu doszły demony przeszłości. Sposób pisania autorki sprawia, że od lektury wprost nie sposób się oderwać. Historię poznajemy z dwóch perspektyw - Poli i Konrada. Obecność dwóch narratorów pozwala zyskać czytelnikowi pełen obraz sytuacji. "A potem przyszła wiosna" zachwyca dojrzałością i trafnością przemyśleń. Agnieszka Olejnik jest doskonałym obserwatorem i swoje obserwacje w mądry sposób przekazuje czytelnikom. Nie wszystkim pisarzom udaje się oddać emocje bohaterów. Autorka "A potem przyszła wiosna" opanowała tę trudną sztukę.
"A potem przyszła wiosna" z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom literatury obyczajowej. To powrót do klasyki gatunku, przepiękna historia zagubionych w wymagającym świecie ludzi, którzy muszą zatrzymać się, by odnaleźć odpowiedź na pytanie o to, co w życiu jest najważniejsze. Rozejrzeć się i poczekać na wiosnę.Wiosnę, która przyjdzie, bo przecież zawsze nadchodzi.
Pogoda za oknem nie nastraja optymizmem, ale przecież... potem przyjdzie wiosna! Bohaterowie najnowszej książki Agnieszki Olejnik "A potem przyszła wiosna" przekonają się, że po nawet najbardziej ponurej jesieni nadejdzie wiosna, która wyrwie ich z mroku. Powieść łamie serca po to, by potem posklejać je na nowo i poczęstować czytelnika porcją optymizmu na przyszłość. To...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wiemy już, z lektury poprzedniej części, że miłość rodzi się w Bieszczadach. Gdzie w takim razie rodzi się zazdrość? Daria i Marek pobrali się, ale to nie koniec ich problemów. Młode małżeństwo musi poradzić sobie z toksyczną zazdrością i skomplikowaną przeszłością rodziny Hajdukiewiczów, która znów da o siebie znać. Tym razem Edyta Świętek zaprasza was do Krakowa.
Daria i Marek przyjeżdżają do Krakowa już jako państwo Lesnerowie. Daria zrezygnowała ze swojego dawnego życia nad Soliną, by zamieszkać w domu męża. Czy to już koniec problemów młodych małżonków? Ich związek trudno nazwać szczęśliwym. Marek tkwi w przekonaniu, że Daria zgodziła się zostać jego żoną, aby wyciągnąć swoją rodzinę z kłopotów finansowych. A Daria nie zamierza wyprowadzać męża z błędu. Młodzi nie ufają sobie nawzajem, nie potrafią rozmawiać o swoich uczuciach. Lesner szaleje z zazdrości o swoją młodą i piękną małżonkę. Demony przeszłości również nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dawny wróg rodziny Hajdukiewiczów nie żyje, ale ktoś postanowił kontynuować jego dzieło. Daria i jej brat Darek otrzymują tajemnicze wiadomości z pogróżkami. Kto jest ich autorem?
Najnowsza powieść Edyty Świętek „Tam, gdzie rodzi się zazdrość” to kontynuacja doskonale przyjętej przez czytelniczki „Tam, gdzie rodzi się miłość”. Czy można jeszcze wyciągnąć coś z historii zakończonej happy endem? Oczywiście. Edyta Świętek opisuje to, co dzieje się w związku, kiedy kurtyna opada i „wszyscy żyli długo i szczęśliwie”. Czyżby? Autorka maksymalnie komplikuje życie swoich bohaterów. Przypomina, że miłość to nie wszystko. O związek trzeba dbać. Brak zaufania, zazdrość to nie najlepsi doradcy. Edyta Świętek stworzyła świeży portret młodego małżeństwa. Kontynuuje to, co w fenomenalny sposób zaczęła w „Tam, gdzie rodzi się miłość”. Zapytacie zapewne, z jakim skutkiem? „Tam, gdzie rodzi się zazdrość” z pewnością sprosta oczekiwaniom czytelniczek poprzedniej części. Wracają nasi ulubieni bohaterowie, mamy tutaj kontynuację wątku obyczajowego i kryminalnego. Kim jest tajemnicza osoba, która próbuje zaszkodzić Hajdukiewiczom? Przekonajcie się sami! Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
„Tam, gdzie rodzi się zazdrość” jest nieco słabsza niż jej poprzedniczka, ale Edyta Świętek nadal utrzymuje wysoki poziom. Na szczególną uwagę zasługuje rozbudowana intryga kryminalna. Zakończenie wbija w fotel, niczym dobra, pełnokrwista powieść sensacyjna. Gwarantuję, że nie przejrzycie, co przygotowała dla was Edyta Świętek, zanim sama autorka uzna za stosowne o tym poinformować! Edyta dawkuje emocje, stopniowo buduje napięcie. Z książki na książki jest w tym coraz lepsza, sprawnie posługuje się suspensem. Zdążyła zjednać sobie serca wiernych czytelniczek i one z pewnością sięgną po nową propozycję autorki. Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Edyty Świętek, koniecznie rozpocznijcie przygodę od „Tam, gdzie rodzi się miłość”, aby później sięgnąć po „Tam, gdzie rodzi się zazdrość”. To niesamowita historia skomplikowanej miłości, z sensacją w tle.
Od dłuższego czasu czytam wszystko, co wydaje Edyta Świętek. To jedna z ciekawszych współczesnych polskich autorek. W swoich powieściach łączy historie miłosne z wątkami kryminalnymi czy sensacyjnymi. Jej książki są doskonałą rozrywką i przyjemnym sposobem na spędzenie wieczoru. „Tam, gdzie rodzi się zazdrość” to kolejna świetna powieść spod pióra pisarki. Polecam serdecznie!
Wiemy już, z lektury poprzedniej części, że miłość rodzi się w Bieszczadach. Gdzie w takim razie rodzi się zazdrość? Daria i Marek pobrali się, ale to nie koniec ich problemów. Młode małżeństwo musi poradzić sobie z toksyczną zazdrością i skomplikowaną przeszłością rodziny Hajdukiewiczów, która znów da o siebie znać. Tym razem Edyta Świętek zaprasza was do Krakowa.
Daria i...
Miłość oraz polityka to połączenie iście wybuchowe. Kiedy kariera wpływowego polityka zostanie zagrożona, ten nie cofnie się przed niczym. Gotów jest nawet rzucić na pożarcie swoją młodą, atrakcyjną żonę. Witajcie w świecie, w którym pieniądz jest warty tyle, ile może zatuszować, a kobieta jest tylko pięknym dodatkiem do mężczyzny. Dodatkiem niekoniecznie szanowanym i docenianym. W świecie, w którym miłość rodzi się w najbardziej absurdalnych okolicznościach. „Kochanek pani Grawerskiej” Krystyny Śmigielskiej w księgarniach od 17 lutego.
Marta Grawerska jest piękną i młodą żoną mężczyzny, który zaraz ma zostać ogłoszony nowym wojewodą. Powszechnie szanowany i wpływowy Marek Grawerski w domu zamienia się w wybuchowego oraz agresywnego męża. Kobieta jest tak spragniona miłości i uwagi, że szybko decyduje się na romans z pierwszym mężczyzną, jaki pojawia się na horyzoncie. Marta jeszcze nie wie, że swoją decyzją odmieni dotychczasowe życie wielu osób. Grawerska zostaje uprowadzona, a jej mąż zaszantażowany. Porywacze są w posiadaniu informacji, które mogą zniszczyć karierę Marka. Tymczasem Marta, kiedy mija pierwszy szok i przerażenie, poddaje się rodzącemu się w trudnych warunkach uczuciu.
Nie dajcie się zwieść tytułowemu „kochankowi”! To zdecydowanie nie jest tradycyjny romans, a raczej sensacja dla kobiet w najczystszej postaci. „Kochanek pani Grawerskiej” jest powieścią sensacyjno-obyczajową z polityką w tle. Krystyna Śmigielska obnaża swoich bohaterów, opisuje wszechobecne zepsucie i żądzę władzy. Wykreowanym przez autorkę światem steruje pieniądz i kontrola. „Kochanek pani Grawerskiej” to niepokojąco prawdopodobny obraz demoralizacji, jakiej ulegają ludzie będący na szczycie. Jednocześnie książka przywraca nadzieją na to, że w tym zepsutym świecie istnieją jeszcze wartości, które nie podlegają sprzedaży. W każdym momencie możemy zatrzymać się i zawrócić z raz obranej drogi. Im wyżej zajdziemy, im więcej dostaniemy, im kosztowniejsze życie prowadzimy, tym jest trudniej, ale nie jest to niemożliwe. Krystyna Śmigielska przekonuje, że – przede wszystkim – warto być człowiekiem i kochać. Ah, jak kochać!
Na szczególną uwagę zasługuje trzymający w napięciu i umiejętnie skonstruowany wątek sensacyjny. To zdecydowanie największy atut tej lektury, w ostateczności decydujący o jej atrakcyjności z punktu widzenia czytelnika. Chociaż miłość rodzi się w absurdalnych okolicznościach, to sam plan uprowadzenia Grawerskiej jest wręcz perfekcyjny. Opracowana w najmniejszym szczególe akcja, doskonałe przygotowanie porywaczy dodają całości znamion profesjonalizmu. Krystyna Śmigielska zadbała również o ważne w powieści sensacyjnej napięcie. Autorka stopniowo podkręca atmosferę, przez cały czas wodzi czytelnika za nos. To wielka sztuka - wprowadzić narratora wszystkowiedzącego i jednocześnie zachować w tajemnicy najważniejsze szczegóły. Czytając „Kochanka pani Grawerskiej” mamy wrażenie, że Krystyna Śmigielska czerpie frajdę z podtrzymywania czytelnika w niepewności.
„Kochanek pani Grawerskiej” to książka, którą pochłonęłam w jeden dzień. Czyta się ją bardzo łatwo i szybko. Nie mogłam oderwać się do lektury, dopóki nie przeczytałam „jeszcze jednego rozdziału”. A potem kolejnego, i kolejnego… Krystyna Śmigielska przywiązuje czytelnika do swojej opowieści. Ma niekwestionowany talent narracyjny i potrafi zainteresować opowiadaną przez siebie historią. Warto przeczytać!
przeglad-czytelniczy.blogspot.com
Miłość oraz polityka to połączenie iście wybuchowe. Kiedy kariera wpływowego polityka zostanie zagrożona, ten nie cofnie się przed niczym. Gotów jest nawet rzucić na pożarcie swoją młodą, atrakcyjną żonę. Witajcie w świecie, w którym pieniądz jest warty tyle, ile może zatuszować, a kobieta jest tylko pięknym dodatkiem do mężczyzny. Dodatkiem niekoniecznie szanowanym i...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-23
Młodość rządzi się swoimi prawami. To czas na zabawę, pierwsze miłości, nowe doznania, przygody, podróże.. Wiele młodych ludzi żyje chwilą obecną, w pewności, że choroba i śmierć są nieodłącznymi elementami bardzo odległej przyszłości. Młodość nie jest dobrym czasem na umieranie. W idealnym świecie młodzi ludzie trwają beztrosko, kończą studia, znajdują miłość swojego życia, robią karierę, zakładają rodzinę oraz żyją długo i szczęśliwie. Ale idealny świat nie istnieje. Młodzi ludzie chorują. I umierają. Edyta Świętek w swojej najnowszej powieści „Bańki mydlane” oswaja temat śmierci.
Michalina to pełna życia dziewczyna. Ma wszystko, o czym marzy młoda kobieta: kochającą rodzinę, czułego chłopaka, zajmującą pasję, studia i świetlaną przyszłość przed sobą. Przyszłość, na którą nadzieję zostają przekreślone w jednej chwili. Michalina nagle zaczyna czuć się źle. Wstępne badania, potem konieczność ich powtórzenia, w końcu diagnoza zostaje postawiona. To nowotwór. Jak pogodzić się ze śmiertelną chorobą, kiedy całe życie ma się jeszcze tak naprawdę przed sobą?
„Bańki mydlane” zachwycają w całej swej prostocie. To nieskomplikowana, aczkolwiek trafiająca głęboko do naszej duszy historia młodej dziewczyny, wobec której los miał nieco inne plany, niż ona sama. Edyta Świętek staje twarzą w twarz z tematem szczególnie bolesnym i znanym każdemu z nas: ze śmiercią. W przypadku „Baniek mydlanych” to zderzenie jest niezwykle brutalne, gdyż na śmiertelną chorobę zapada młoda, pełna wewnętrznego piękna osoba. Michalina, przeżywając swój dramat, musi pogodzić się z tym, co nieuniknione i zawalczyć o odnalezienie siebie w tej przerażającej rzeczywistości. Edyta Świętek pisze w sposób bezpośredni i niepozbawiony dosadności, trafiając wprost do serca czytelnika. Tajemnica całej tej powieści tkwi w jej prostolinijności i szczerości. Śmierć jest czymś naturalnym, chociaż staramy się ją negować, zaprzeczamy jej, w końcu – drżymy na myśl, że po nas przyjdzie. Tak jak naturalna jest śmierć, tak naturalny jest sposób, w jaki Edyta Świętek o niej pisze.
Główna bohaterka powieści, Michalina, szuka swojej własnej recepty na przetrwanie w ogłuszającym bólu i niewyobrażalnym strachu. Autorka zadbała o staranny i rzetelny portret młodej kobiety, skupiając się przede wszystkim na przedstawieniu jej przeżyć wewnętrznych. Co czuje młoda osoba stając do walki ze śmiertelną chorobą? Edyta Świętek udowadnia, iż jest osobą pełną empatii, potrafi zrozumieć swoją bohaterkę, w końcu wskazać jej kierunek, w którym Michalina odnajdzie ukojenie. W pewnym momencie czytelnik łapie się na tym, iż tak naprawdę kluczową kwestią nie jest to, czy dziewczyna przeżyje, czy też nie, a sposób, w jaki odnajdzie w sobie nadzieję i wiarę w wyższy sens tego, co przyszło jej doświadczyć. „Bańki mydlane” przywracają nam ufność, dodają otuchy i uczą współodczuwania. To wyjątkowa powieść autorstwa wyjątkowej kobiety.
„Bańki mydlane” nie są zwykłą książką. To realna chęć niesienia pomocy. Edyta Świętek wspiera osoby chore na nowotwór dobrym słowem i nadzieją, jaką ci mogą odnaleźć w tekście książki. Ale dobre słowo to nie wszystko, co oferuje pisarka. Autorka zdecydowała się przeznaczyć całość swojego wynagrodzenia autorskiego na rzecz Hospicjum im. Świętego Łazarza w Krakowie. Również wydawca najnowszej powieści Edyty Świętek, Wydawnictwo Szara Godzina przekaże 1% przychodów ze sprzedaży na konto hospicjum. Myślę, iż szczytny cel w połączeniu z dającą nadzieję, przepiękną opowieścią przekonają najbardziej nawet opornych czytelników do lektury „Baniek mydlanych”.
przeglad-czytelniczy.blogspot.com
Młodość rządzi się swoimi prawami. To czas na zabawę, pierwsze miłości, nowe doznania, przygody, podróże.. Wiele młodych ludzi żyje chwilą obecną, w pewności, że choroba i śmierć są nieodłącznymi elementami bardzo odległej przyszłości. Młodość nie jest dobrym czasem na umieranie. W idealnym świecie młodzi ludzie trwają beztrosko, kończą studia, znajdują miłość swojego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mocno osadzona w polskich realiach, mroczna i hipnotyzująca - taka jest powieść kryminalna Huberta Hendera "Kolejność". Czytałam totalnie oderwana od rzeczywistości i nawet kiedy już zmusiłam się do odłożenia książki, aby złapać kilka godzin snu, nie mogłam zasnąć, bo myślami wciąż byłam na Dolnym Śląsku i główkowałam kto, do cholery, zabił tych facetów, wywołując we mnie obezwładniający strach. Premiera "Kolejności" już 17 sierpnia.
Kowary, Dolny Śląsk. Miasteczko swoje lata świetności już dawno ma za sobą, a stare kopalne zarabiają na siebie już tylko dzięki turystom. To właśnie tutaj jeden z pracowników starej kopalni zostaje zamordowany. Tymczasem komisarz Iwanowicz i podkomisarz Gawłowski prowadzą swoje śledztwo w Jeleniej Górze, jednak przyjeżdżają do Kowar, aby tam wspomóc lokalnych policjantów. Szybko okazuje się, że ofiar jest więcej, a śledczy po omacku próbują znaleźć jakiś sensowny trop, element, który połączyłby poszczególne części układanki. Niestety, ofiary zdają się nie mieć ze sobą nic wspólnego. Jedyne, co ich łączy, to sposób, w jaki ich ciała zostały ponumerowane. Czy śledczym uda się rozwikłać zagadkę, zanim brutalny zabójca zaatakuje ponownie?
Oto nieznany autor powieści kryminalnych wydaje powieść, która ma szansę stać się hitem. Powieść, za sprawą której nazwisko Hender będzie wymieniane wśród reprezentantów młodych i uzdolnionych twórców polskiej literatury kryminalnej. Jeśli przeczytaliście trylogię Mroza o komisarzy Forście i macie ochotę na więcej, "Kolejność" może okazać się doskonałym wyborem. Hubert Hender potrafi wzbudzić w czytelniku strach, co jest nie lada sztuką. Tworzy na tyle sugestywne opisy, że potrafi sprowokować najgłębiej uśpione odruchy i uczucia. Już pierwszy rozdział, w którym szczegółowo została opisana scena morderstwa (bez zdradzania tożsamości sprawcy, rzecz jasna) sprawia, że chce się więcej i więcej, a przecież to dopiero początek. Niesamowite. Prezentowane wydarzenia są fikcyjne, jednak lęk o życie jest tutaj najprawdziwszy.
Wielki plus za opisy wewnętrznych przeżyć i rozterek komisarza Iwanowicz, które dodają lekturze smaku. Hubert Hender stworzył postać realistyczną, człowieka z krwi i kości, a nie bezdusznego robota zaprogramowanego na rozwiązywanie zagadek kryminalnych. Tacy są prawdziwi policjanci. Mają wątpliwości, przeżywają rozterki związane z charakterem ich pracy, a zło, którego stają się świadkami, odciska ogromne piętno na ich psychice. Hender to rozumie, przez co jego powieść zyskuje prawdziwy wymiar. Kolejną zaletą powieści są opisy miejsc. Nigdy nie byłam w Kowarach, nie znam tamtych terenów, a jednak za sprawą "Kolejności" udało mi się przenieść w czasoprzestrzeni. Dokładana topografia, charakter miasteczka i osobliwe postacie przenoszą czytelnika głęboko w świat opisywanych zdarzeń.
"Kolejność" to mocna propozycja dla miłośników literatury kryminalnej. Niemal każdy rozdział kończy się nieprzewidywanym zwrotem akcji, a zakończenie pozwala spojrzeć na tę powieść zupełnie inaczej niż na klasyczne kryminały. Gdzie przebiega granica między dobrem a złem? Czy zło zawsze trzeba dobrem zwyciężać? Te pojęcia w "Kolejności" nabierają całkiem nowego znaczenia. Koniecznie przeczytajcie.
Mocno osadzona w polskich realiach, mroczna i hipnotyzująca - taka jest powieść kryminalna Huberta Hendera "Kolejność". Czytałam totalnie oderwana od rzeczywistości i nawet kiedy już zmusiłam się do odłożenia książki, aby złapać kilka godzin snu, nie mogłam zasnąć, bo myślami wciąż byłam na Dolnym Śląsku i główkowałam kto, do cholery, zabił tych facetów, wywołując we mnie...
więcej Pokaż mimo to