-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2018-02-26
2015-10-31
Nie wiem dlaczego na temat tego debiutu pojawiło się tyle negatywnych komentarzy. Moim zdaniem jest to ciekawa, momentami zabawna i dość prawdopodobna historia.
Może jedynie końcówka tej przygody nieco przekombinowana i zbyt niewiarygodna, niczym z przygód Jamesa Bonda. Mimo to wciąga, choć już po pierwszych stronach wiemy kto dopuścił się złego czynu.
Autor starał się bardziej ukazać moc przyjaźni i wspólne pokonywanie problemów. Nie trzyma czytelnika do końca w niewiedzy z cyklu „kto zabił”.
Dodatkowy plus za miejsce akcji. Świnoujście jest mi dość bliskie i dobrze znane więc z przyjemnością czytało się opisy miejsc w których przebywali głowni bohaterowie.
Z historii tej płynie jeden dla mnie morał… lepiej szybko zakopać czarnego kota, by nie ściągnąć na siebie masy problemów :)
Nie wiem dlaczego na temat tego debiutu pojawiło się tyle negatywnych komentarzy. Moim zdaniem jest to ciekawa, momentami zabawna i dość prawdopodobna historia.
Może jedynie końcówka tej przygody nieco przekombinowana i zbyt niewiarygodna, niczym z przygód Jamesa Bonda. Mimo to wciąga, choć już po pierwszych stronach wiemy kto dopuścił się złego czynu.
Autor starał się...
Bardzo fajnie napisana. Czyta się szybko chcąc jak najszybciej poznac zakonczenie, które zaskoczy kazdego.
Bardzo fajnie napisana. Czyta się szybko chcąc jak najszybciej poznac zakonczenie, które zaskoczy kazdego.
Pokaż mimo toglowny bohater kojarzy mi sie z typowymi amerykanskimi filmami typu "brudny Hary" - twardy, cyniczny, samotny itp. Sama ksiązka ok ale bez rewelacji.
glowny bohater kojarzy mi sie z typowymi amerykanskimi filmami typu "brudny Hary" - twardy, cyniczny, samotny itp. Sama ksiązka ok ale bez rewelacji.
Pokaż mimo to
Ksiązkę pożyczono mi reklamując, że na pewno nie pożałuję i fabuła wciągnie mnie bez reszty. Czytając już sam opis miałem pewne opory… lektura o Draculi? Hmm.. pomyślałem, iż rzecz może się tyczyć czegoś w stylu Browna lub Berry’ego.. tajny zakon czczący jego relikwie lub sekta zwykłych ludzi żywiących się krwią. Jakież było moje rozczarowanie, iż jednak chodzi o wampira.. postać przecież nierealną, niemożliwą, a jednak żyjącą jeszcze w XXw.!!!!.
Osobiście wolę historie toczące się w czasie rzeczywistym tzn. realne, możliwe sytuacje i ich bohaterów. Modliłem się, by na końcu wszystko to się odwróciło i zatrzymało na znalezieniu jedynie grobu i ludzi nadal wierzących w mit Palovnika. Niestety… odnajdują „żywego-nieżywego” Draculę, który opisywany jest przez całą książkę jako osoba o niebywałej sile, sprytna, zmieniająca kształty itp., a tu daje się łatwo podejść i gnie w pierwszej lepszej akcji… głównych bohaterów.
Książka opiewa na ok. 600 str. (przynajmniej mój egzemplarz). Strasznie długo i ciężko się ją czyta. Sama historia bohaterów dość ciekawa i nawet zaczęła mnie na końcu wciągać (do momentu wywiadu Rossiego z wampirem..) lecz ogrom monotonnych „ciekawostek” historycznych opisywanych w najdrobniejszych detalach sprawia, że traci powiedzenie „jeszcze tylko jeden rozdział i kończę”. Gdy akcja zaczyna się już rozkręcać i coś zaczyna się dziać, wtedy zasypywani jesteśmy informacjami o każdym budynku, bibliotece czy kościele obok którego przechodzi główny bohater :/ Byłem też ciekaw dlaczego Dracula zabija ludzi? Pomyślałem, że skoro tropią jego grób to pewnie chłopina nie chce by go odnaleźli i mógłby sobie żyć jak żyje.. Niestety on to robi po to..uwaga… by nikt nie odnalazł jego .. biblioteki ehh ręce mi opadły. Gdyby wyrzucić choć część tych opisów (nie tylko budynków lecz też samych osób biorących udział w tej pogoni za grobem) byłby z tego dobry Dan Brown, a książkę czytałoby się na „jednym oddechu”.
Ksiązka przypomina mi programy kulinarne Roberta Makłowicza, w których najmniej jest o samym gotowaniu, a więcej o historii i zabytkach danego regionu.
Ksiązkę pożyczono mi reklamując, że na pewno nie pożałuję i fabuła wciągnie mnie bez reszty. Czytając już sam opis miałem pewne opory… lektura o Draculi? Hmm.. pomyślałem, iż rzecz może się tyczyć czegoś w stylu Browna lub Berry’ego.. tajny zakon czczący jego relikwie lub sekta zwykłych ludzi żywiących się krwią. Jakież było moje rozczarowanie, iż jednak chodzi o wampira.....
więcej mniej Pokaż mimo toCiekawa fabuła, która z każdą stroną coraz bardziej wciąga. Lubię książki, gdzie najmniej podejrzani stają się winnymi. Pozycja godna uwagi, lecz "Zwodniczy punkt" był lepszy.
Ciekawa fabuła, która z każdą stroną coraz bardziej wciąga. Lubię książki, gdzie najmniej podejrzani stają się winnymi. Pozycja godna uwagi, lecz "Zwodniczy punkt" był lepszy.
Pokaż mimo toDetektyw Fandorin na tropie :) ciekawie rozbudowana akcja lecz niektóre momenty wychodzenia z opresji głównego bohatera.. nie wierze w tak cudowne ocalenia :) chętnie bym przeczytał o dalszych losach tego bohatera :)
Detektyw Fandorin na tropie :) ciekawie rozbudowana akcja lecz niektóre momenty wychodzenia z opresji głównego bohatera.. nie wierze w tak cudowne ocalenia :) chętnie bym przeczytał o dalszych losach tego bohatera :)
Pokaż mimo to2015-10-27
Rewelacyjny thriller trzymający w napięciu do ostatnich rozdziałów! Nie dziwię się, że na jego podstawie powstał film.
Początki tego nie zapowiadają za sprawą umieszczenia całej akcji w muzeum, gdzie pojawiający się główni bohaterowie to profesorowie, naukowcy itp. rozprawiający o swoich doświadczeniach, badaniach i książkach a przede wszystkim o przygotowaniach do wystawy "Przesądy"
Akcja zmienia się o 180st. w momencie podwójnego zabójstwa i pojawienia się agenta FBI - Pendergasta. Początkowo wszystko wskazuje na klątwę związaną z Mbwunem - tajemniczą figurką nienaturalnego wyglądu i właściwości bestii strzegącej plemienia Kothoga, przywiezionej do muzeum z jednej z ekspedycji.
Mbwun nie jest tylko klątwą. Bohaterowie zdają sobie z tego sprawę, nie mogąc jednocześnie uwierzyć w jego prawdziwe istnienie.
Wraz z rozwojem akcji dowiadujemy się czym tak naprawdę jest Mbwun. Powoduje to, że wracamy do pierwszych stron książki i sami zaczynamy kojarzyć pewne fakty. To pierwszy przełom w śledztwie, który sprawia, iż cała ta historia staje się jak najbardziej realna.
Umieszczenie krwiożerczej bestii niewiadomego pochodzenia będącej symbiozą człowieka i zwierzęcia na początku wydaje się s-f lecz dobrze opowiedziane i do przyjęcia, szczególnie gdy Kawakita na ostatnich kartkach wyjaśnia czym/kim tak naprawdę był Mbwun, co sprawia, iż zupełnie inaczej postrzegamy całą tę historię.
Rewelacyjny thriller trzymający w napięciu do ostatnich rozdziałów! Nie dziwię się, że na jego podstawie powstał film.
Początki tego nie zapowiadają za sprawą umieszczenia całej akcji w muzeum, gdzie pojawiający się główni bohaterowie to profesorowie, naukowcy itp. rozprawiający o swoich doświadczeniach, badaniach i książkach a przede wszystkim o przygotowaniach do wystawy...
Prawie 800 str wciagającej lektury, szybko i fajnie sie czyta i do samego konca nie wiadomo kto jest morderca.. nawet jak juz myslisz, ze wiesz Zakonczenie mnie pozytywnie zaskoczylo - glowna bohaterka dopiero na ostatnich kartkach ksiazki dochodzi do rozwiazania i uklada czytelnikowi wszystko w calosc. Jesli masz chec zabrac sie za czytanie to nie zwlekaj :)
Prawie 800 str wciagającej lektury, szybko i fajnie sie czyta i do samego konca nie wiadomo kto jest morderca.. nawet jak juz myslisz, ze wiesz Zakonczenie mnie pozytywnie zaskoczylo - glowna bohaterka dopiero na ostatnich kartkach ksiazki dochodzi do rozwiazania i uklada czytelnikowi wszystko w calosc. Jesli masz chec zabrac sie za czytanie to nie zwlekaj :)
Pokaż mimo to