Historyk

- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Tytuł oryginału:
- The Historian
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2006-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2006-01-01
- Data 1. wydania:
- 2005-01-01
- Liczba stron:
- 632
- Czas czytania
- 10 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8324702164
- Tłumacz:
- Michał Wroczyński
- Tagi:
- wampir historyk podróż
Kiedy młoda Amerykanka żyjąca w Europie znajduje średniowieczną książkę i plik listów złowrogo zaadresowanych do "Mojego Drogiego i Nieszczęsnego Następcy", jej życie odmienia się na zawsze. Ruszając śladami najsłynniejszego demona w historii - Draculi, odbywa podróż, która doprowadza ją do odkrycia wstrząsającej prawdy o jej ojcu, zaginionej matce i dziadku, przepadłym bez wieści. Tajemnice kryjące się w bibliotekach, archiwach i monasterach, od Stambułu po południe Francji, wiodą ją w sam środek niewyobrażalnego zła ukrytego w czeluściach historii. By je pokonać, całe generacje naukowców traciły reputację, zdrowie psychiczne, a nawet życie... Zbrodnie, spisek, wielka przygoda i nieprzewidywalne zakończenie w jednej z najbardziej niezwykłych powieści ostatnich lat, brawurowo łączącej współczesność, przeszłość i fantazję.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
OPINIE i DYSKUSJE
12/180/2023
Ufff. Przebrnęłam. Koleżanka mi poleciła, że niby dużo o Bałkanach i okolicach. Ale jak dla mnie, przesadziła. Niestety, głównie jest o wampirze Drakuli. Jedyny plus widzę taki, że postanowiłam poczytać o historii Bizancjum a także Bułgarii i Rumunii. Wracając do powieści, męczyła mnie sama jej koncepcja: niejasny podział na części i rozdziały, a przede wszystkim cytowanie cytatów. Dziewczyna podróżuje śladami ojca, który wcześniej podróżował śladami swojego mentora. Lata 70-te, 50-te i 30-te. I wszyscy czytają nawzajem swoje listy. Trochę to mąci odbiór, chociaż koncepcja pomysłowa.
Autorka włożyła w swoją powieść masę pracy, jednak brakuje kolorytu lokalnego. Na przykład w scenie, gdy bohaterowie (ci z lat 50-tych, to oni są głównymi postaciami w tej historii) mają dostać się ze Stambułu do Budapesztu. Planują samolotem, bo zależy im na czasie, ale jedno z nich mówi, że jeśli nie będzie biletu lotniczego, to wypuszczą się pociągiem. Już sobie wyobraziłam ten pociąg prujący przez Turcję, Bułgarię i Jugosławię albo Rumunię, te miasta po drodze… no i oczywiście bilety na samolot były! Kurde balans!
„Mój ojciec nie znosił samolotów, twierdząc, że zamieniają podróż w dolatywanie.” Słusznie! To ten sam facet, co wpakował się w Stambule w samolot zamiast do pociągu…
Dowiedziałam się za to, że Emona to dawna nazwa Lublany, a Ragusa – Dubrownika. Jest też Ragusa na Sycylii, ale tu nie pasuje nic a nic. Za daleko od Wenecji, która Ragusę onegdaj napadywała. Dwa razy wspomina się o bitwie pod Wiedniem w 1683 r., ale o naszych huzarach ani słowa!
Plus za wszystkie strUżki (raz tylko zaplątała się strÓżka). Minus za pisanie w latach 70-tych o podróży do Słowenii i Chorwacji. Wtedy się jeździło do Jugosławii.
„Irina rozlała wódkę – sam jej zapach mógł zabić jakieś mniejsze zwierzę (…).” W Bułgarii akurat, ale chyba w każdym kraju Europy Środkowej i Wschodniej człowiek z Zachodu powiedziałby to samo.
Podsumowując – sama nie wiem. Dla miłośników geografii i historii – za mało tych treści. Dla entuzjastów horrorów z kolei może ich być za dużo. Sami sprawdźcie.
12/180/2023
więcej Pokaż mimo toUfff. Przebrnęłam. Koleżanka mi poleciła, że niby dużo o Bałkanach i okolicach. Ale jak dla mnie, przesadziła. Niestety, głównie jest o wampirze Drakuli. Jedyny plus widzę taki, że postanowiłam poczytać o historii Bizancjum a także Bułgarii i Rumunii. Wracając do powieści, męczyła mnie sama jej koncepcja: niejasny podział na części i rozdziały, a przede...
Dla mnie jakoś ta książka stała się wyjątkowa. Przeczytałem ją już 3 razy i klimat stworzony przez autorkę wciąż mnie pociąga:)
Dla mnie jakoś ta książka stała się wyjątkowa. Przeczytałem ją już 3 razy i klimat stworzony przez autorkę wciąż mnie pociąga:)
Pokaż mimo toTrochę powieść przygodowa z nutką horroru, opisująca pościg współczesnych badaczy za nieumarłym Draculą, trochę traktat historyczny na temat Vlada IV Tepesa i jego walk z Imperium Osmańskim, a trochę romansidło. Generalnie - zgrabnie wymyślony i skutecznie rozreklamowany współczesny blockbuster czytelniczy. Tyle, że srodze przegadany, pozbawiony energii a przez to momentami po prostu nudny….
+
Narratorką „Historyka” jest młoda dziewczyna, wychowywana samotnie przez swego ojca, dyplomatę (z wykształcenia historyka). Po tym, jak pewnego dnia w domowej bibliotece znajduje ona Prastarą Książkę ozdobioną straszliwą ilustracją smoka dzierżącego proporzec z napisem „Drakulya” (no czyżby),ojciec decyduje się jej opowiedzieć historię, jaka wiąże się z tajemniczym tomem (nb. „książka” to słowo na wyrost - Kostova opisuje, że oprócz ilustracji smoka wszystkie strony były niezapisane, zatem to nie tyle „zakazana księga” co raczej „bullet journal” z XV wieku.).
W ramach tej opowieści pojawia się kolejna szkatułka („Historyk” trochę taką powieścią szkatułkową stara się być) - czyli losy naukowego promotora ojca, prof. Rossiego, który jako pierwszy, jeszcze w latach 30tych XX wieku, przeglądając XV wieczne dokumenty w bibliotece w Stambule natknął się na - trzeba trafu - taki sam „drakuliczny” bullet journal ze smokiem. Obok księgi były też różne niepokojące notatki na temat cechującego się ogromnym okrucieństwem i - nomen omen - krwiożerczością hospodara wołoskiego, Vlada IV Tepesa, toczącego nieustanne walki podjazdowe z Turcją. Tzn. niepokojące były nie tyle same notatki, co pewien agresywny bibliotekarz (nie ma co ściemniać - ukąszony w szyję sługus wampira) snujący pod adresem historyka mętne groźby. Rossi poczuł się nimi na tyle zastraszony, że temat Vlada Tepesa pozostawił na kilkadziesiąt lat. Wrócił do niego dopiero z poduszczenia swego młodego studenta (tak, to ojciec naszej bohaterki),który odnalazł jeszcze jedną książkę ze smokiem.
Zaraz jednak po wznowieniu swych badań profesor Rossi tajemniczo znika. Pozostają po nim tylko krwawe plamy w gabinecie. Młody student, wraz z córką profesora, Helen Rossi, uznaje, że profesor został porwany przez jakieś dziwne tajemnicze stowarzyszenie i rusza tropem wyczytanym w kolejnych notatkach i dokumentach mogącymi wyjawić tajemnicę śmierci (i pochówku) Draculi. Trop ten wiedzie pierwotnie do Stambułu (gdzie na chwilę do Drużyny dołączą członkowie prastarego Zakonu Smoka, walczący od wieków z plagą wampiryzmu rozsiewaną przez Draculę),potem do Budapesztu na konwent historyczny, do Rumunii (tam mieszka niegdysiejsza ukochana Rossiego, matka Helen) i w końcu do Bułgarii, gdzie w ruinach prastarego (ponownie) klasztoru pochowane mają być doczesne szczątki Draculi.
W międzyczasie historia poniekąd się powtarza. Również ojciec naszej narratorki niknie pewnego dnia bez śladu. Dziewczyna razem ze swym chłopakiem rusza - podobnie jak tato kilkadziesiąt lat wcześniej, w poszukiwania, po drodze czytając listy, które pozostawił jej przed swym zniknięciem. Trasa wiedzie do prastarego (ojej) klasztoru, tym razem jednak, dla Zmylenia Przeciwnika, położonego we francuskich Pirenejach…
+
„Much ado about nothing” - wiele hałasu o nic - swego czasu napisał Szekspir tytuł tej sztuki nasuwa się na myśl po lekturze okrutnie rozdętego „Historyka” Elisabeth Kostovy. Milion sprzedanych hardcoverów, 35 języków świata, wysokie pozycje na listach przebojów, uznanie znanych krytyków, a w praniu wyszło, że szału nie ma, że bliżej temu do współczesnej Ann Radcliffe niż dobrej, sensacyjnej powieści grozy pełnej genialnych plot twistów czy zabójczego napięcia.
Pomysł wyjściowy - wampiryczna konspiracja ciągnąca się poprzez wieki - jest ciekawy, ale poprowadzony ospale, bez wigoru, przygniatający setkami stron monotonnych wydarzeń, a czasami niezamierzenie śmieszny (jak w momencie, kiedy to jeden z minionów Vlada Tepesa usiłuje, chcąc utrzymać tajemnicę, schowac przed naszymi bohaterami….egzemplarz Draculi Brama Stokera! No wau, faktycznie Jeden Z Trzech Zachowanych Egzemplarzy Bluźnierczego Necronomiconu…)
Grozy w powieści tyle, co kot napłakał, ot, kilka nieprzekonujących ataków sługusów Draculi i finałowy showdown (podobnie w oryginalnej powieści Stokera też dziwi nagła nieporadność arcypotężnego, żyjącego przecież setki lat, wampira),w ogóle niewiele się dzieje. Najczęściej bohaterowie rozmawiają lub czytają stare dokumenty. Mało, cała ta wielka tajemnica i konspiracja jest zakryta chyba tylko przed ich oczami, uważny czytelnik bowiem od razu może podpowiedzieć, co się stało i dlaczego.
Trip przez Europę Środkową lat 50tych nie całkiem przekonuje faktograficznie - jakoś tego nikomu nieznanego „amerykańskiego uczonego” na wykładach historycznych w Budapeszcie trudno sobie wyobrazić, nadto student ledwie po paru dniach coachingu przez inną studentkę potrafi szokować swą wiedzą uznane autorytety ? Obawiam się, że wątpię (nie, fakt, że jego przyjaciółka robiła swój research nie przekonuje).
Rozliczne wątki romansowe (bo i profesor Rossi się zakochał, i ojciec narratorki i sama dziewczyna…) lepiej pominąć milczeniem - w najlepszym wypadku są generyczne a chwilami ich banalność ociera się o cringe. Nadto żadna z postaci występujących w powieści nie przyciąga uwagi - ot, figurki przesuwające się na mapie Europy w rytm niespecjalnie żwawych przygód.
Dyskretna wampiryczna konspiracja, dosłownie szczypta grozy, raczej nużący trip przez Europę Środkową lat 50tych i trącący harlekinem romans- i to tyle. Za dobrze napisane, żeby mocniej poniewierać, ale wyżej 5/10 nie ma z czego dać. Raczej szkoda czasu, jak mam być szczery.
Trochę powieść przygodowa z nutką horroru, opisująca pościg współczesnych badaczy za nieumarłym Draculą, trochę traktat historyczny na temat Vlada IV Tepesa i jego walk z Imperium Osmańskim, a trochę romansidło. Generalnie - zgrabnie wymyślony i skutecznie rozreklamowany współczesny blockbuster czytelniczy. Tyle, że srodze przegadany, pozbawiony energii a przez to ...
więcej Pokaż mimo toPatrząc na tematykę powieści, jak i na jej tytuł, miałam wrażenie, że będzie to pozycja wręcz skrojona pod moje gusta czytelnicze. Początek też dużo obiecywał, ponieważ mieliśmy bardziej do czynienia ze stroną naukową i postacią historyczną. Proporcje jeżeli chodzi o poszukiwania naukowe i wątki całkowicie fantastyczne były takie jakich się spodziewałam, czyli bardziej obyczajowo niż horrorowo. Na plus muszę jeszcze dodać ogrom miejsc, które bohaterowie odwiedzają. Podróż po Europie, w czasach funkcjonowania żelaznej kurtyny przedstawiona niestety dość naiwnie. Wita nas ciotka, która nie pełni żadnej innej funkcji poza pociąganiem za sznurki i załatwianiem wiz dla siostrzenicy i jej wyciągniętego z kapelusza amerykańskiego towarzysza podróży. Doceniam jednak fakt samego zwrócenia uwagi na to, że podróżowanie po krajach pod wpływem komunistycznym przez Amerykanina i Rumunkę, która uciekła na zachód nie było rzeczą ani prostą, ani oczywistą.
Przejdźmy więc płynnie do problemów, które miałam z tą książką. Główna bohaterka jest tak naiwna i infantylna, że momentami jest to nie do zniesienia i pewne zdarzenia nie miałyby zupełnie sensu czy prawa bytu, gdyby nie jej głupota. Na szczęście nie jest ona jedyną bohaterką, którą można nazwać główną i nie jedynym narratorem, co trochę ratuje całość.
Miałam nadzieję jednak dowiedzieć się czegoś więcej na temat historycznej postaci Palownika. Niestety, książka powtarza tylko wszystko, co ktoś interesujący się tematem już raczej wie, a wszystko ponad to jest w sferze domysłów, teorii, czy radosnej twórczości autorki.
Gwoździem do trumny był dla mnie finał, w którym wszyscy bohaterowie podobierali się w pary niczym w brazylijskiej telenoweli. Brakowało jeszcze tylko pupili w postaci psów czy małpek, które też stworzyłyby związek.
Na rozwiązanie wątku zaginionej/zmarłej matki spuszczam zasłonę milczenia.
Ogólnie książka się dłuży, a fabuła zyskałaby na wyrzuceniu kilku powtarzających się kwiecistych opisów, przemyśleń, czy zredukowaniu liczby wątków.
Książka raczej dla osób, które mało wiedzą o postaci Draculi i mają dużą tolerancję na bajkowość opowieści pozujących na powieści historyczne.
Patrząc na tematykę powieści, jak i na jej tytuł, miałam wrażenie, że będzie to pozycja wręcz skrojona pod moje gusta czytelnicze. Początek też dużo obiecywał, ponieważ mieliśmy bardziej do czynienia ze stroną naukową i postacią historyczną. Proporcje jeżeli chodzi o poszukiwania naukowe i wątki całkowicie fantastyczne były takie jakich się spodziewałam, czyli bardziej...
więcej Pokaż mimo toRewelacyjna powieść. Nie można się oderwać.
Rewelacyjna powieść. Nie można się oderwać.
Pokaż mimo toPodeszłam do niej zupełnie przez przypadek, ale czułam gdzieś z tyłu głowy, że muszę po nią sięgnąć. Chodziła za mną. No i śmiało mogę powiedzieć, że nie żałuję. Nawet więcej: Nie potrafię jej uciec.
Fabuła tak wciąga, chociaż, dla osób nie lubujących się w historii i różnych ciekawostkach może wydawać się, że idzie bardzo żmudnie i nie posuwa się do przodu.
Zdumiewa mnie to jak bardzo autorka odnosząc się do historii, budując postaci i intrygującą fabułę stworzyła świat, w który uwierzyłam. Historia na tyle wiarygodnie przedstawiona, że czułam, jakby działa się naprawdę.
Chociaż jest to książka, której według mnie nie czyta się ani szybko, ani jednym tchem, to wciągnęłam się bardzo i chciałam wiedzieć więcej i więcej, towarzyszyłam postaciom, angażowałam się w śledztwo. Fascynująca.
Rozpaczam, że się skończyła.
Podeszłam do niej zupełnie przez przypadek, ale czułam gdzieś z tyłu głowy, że muszę po nią sięgnąć. Chodziła za mną. No i śmiało mogę powiedzieć, że nie żałuję. Nawet więcej: Nie potrafię jej uciec.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toFabuła tak wciąga, chociaż, dla osób nie lubujących się w historii i różnych ciekawostkach może wydawać się, że idzie bardzo żmudnie i nie posuwa się do przodu.
Zdumiewa mnie...
Czytana ponownie po wielu latach nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia. Ale nadal uważam, że warto przebrnąć przez początek, żeby przywyknąć do stylu autorki. Zakończenie jednak nie zupełnie satysfakcjonujące.
Czytana ponownie po wielu latach nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia. Ale nadal uważam, że warto przebrnąć przez początek, żeby przywyknąć do stylu autorki. Zakończenie jednak nie zupełnie satysfakcjonujące.
Pokaż mimo toTo będzie trochę odmienna recenzja od tych, które zostawiam normalnie. Najpierw jednak chciałem się wytłumaczyć, czemu postanowiłem dać tej książce jedną gwiazdkę. Moim pierwszym powodem jest to, że takie recenzje przykuwają uwagę, uważam, że ludzie zastanawiający się nad kupnem tej książki powinni wiedzieć, co mogą kupić. Drugim powodem jest moja osobista satysfakcja.
Małe ostrzeżenie: będę sypał spojlerami, ale uważam, że powinieneś o nich wiedzieć zanim kupisz tą książkę. Czytanie tej recenzji zostawiam do waszej decyzji.
Część z was zapewne widziała tą książkę na liście najlepszych książek o wampirach na jakiejś stronie bądź u ulubionego booktubera. Nie dziwię się, że się tam znalazła. Jest to jedna z tych rzeczy, która sprawia wrażenie dobrej, ale gdy przyjrzymy się temu bliżej szybko odkrywamy drobne wady, potem kolejne, aż problemy zaczynają się mnożyć. Czy można przebrnąć przez książkę i ich nie zauważyć? Jak najbardziej, ale osobiście uważam, ze wtedy nienajlepiej świadczy to o czytelniku.
Historia książki jest również interesująca, według artykułu, który znalazłem pisanie tej książki zajęło autorce dziesięć lat (co jeszcze gorzej o niej świadczy) i została wydana dwa lata po „Kodzie Leonarda da Vinci”. Mój wewnętrzny cynik podpowiada mi, że albo autorka kłamie z tymi dziesięcioma latami albo zwyczajnie mamy tutaj do czynienia ze zbiegiem okoliczności, a łase na pieniądze wydawnictwo wzięło tą książkę mając nadzieję, że trafił im się drugi Dan Brown. Sami zdecydujcie.
Przejdźmy wreszcie do książki, zacznę od rzeczy (nie do końca) pozytywnych:
1) Piękne opisy miejscówek. Elizabeth Kostova naprawdę pięknie opisała te miejsca, albo była tam osobiście, albo jest to wynik jej badań. Jeśli potrzebujecie opisu jakiegoś miejsca, autorka jest osobą, którą szukacie.
2) Badania, które przeprowadziła na temat Draculi i miejsc, które opisywała są bardzo dobre i zawierają w sobie więcej informacji niż większość książek o tej tematyce.
A teraz jak to autorka schrzaniła:
1) Opisy te nie zawsze są potrzebne, a co gorsza są w miejscach gdzie w ogóle nie powinno ich być! Obszerne opisy miejsc niezwiązanych z poszukiwaniami pojawiają się w listach!!! (o tym później)
2) Badania, które przedstawia autorka są niewiarygodne i używa ich w sposób, który jest jej wygodny. Dla przykładu rysuje Vlada, jako krwiożerczego tyrana i sugeruje, że słynny las pali, na który nabił Turków był niemalże codziennością. Normalnie facet mordował swoich poddanych codziennie (swoimi oczyma widziałem Mela Brooksa, jako króla, który dziwił się, czemu ludzie wszczynają rewoltę jednocześnie strzelając do wieśniaka wystrzelonego w powietrze).
Początkowo myślałem, że motywacja w postaci pogrzebania żywcem jego brata przez bojarów nie zostanie wspomniana, ale nie. Została. Jednym zdaniem a potem szybko zapomniana, bo najwyraźniej była niewygodna.
Jest jeszcze fakt, że wszystkie te informacje są niepotrzebne, zwyczajnie nużą (a mówię tutaj, jako wielbiciel wampiryzmu) albo gryzą się z tym, co się dzieje w książce (ponownie o tym później).
Jak zawsze zacznijmy od strony technicznej książki. Kostova próbowała połączyć „Draculę” Stokera z „Kodem Leonarda da Vinci” Browna. Choć nie mam kompetencji do oceniania strony Browna, o tyle mogę powiedzieć, że próba skopiowania Stokera skończyła się marnie.
W książce mamy trzech narratorów: profesor Rossi (listy),ojciec Paul (opowieść/listy),córka, która niby to spisuje i jednocześnie przeżywa w teraźniejszości (są jeszcze pocztówki Helen, ale są tak znikome, że nie zaliczam jej do narratorów). I teraz zaczyna się zabawa, ponieważ narracja z perspektywy córki nie jest absolutnie potrzebna, nic się podczas niej nie dzieje (z wyjątkiem bycia świadkiem końca Draculi, ale to łatwo można przenieść na ojca) i gdyby się jej pozbyć nie tylko skrócilibyśmy książkę o jakieś 200 stron, ale również pozbylibyśmy się problemów, jakie generuje jej obecność.
Kolejnym problemem narratorów jest ten, że nie ma między nimi żadnej różnicy. Brzmią oni tak samo. A mówimy tutaj o starym człowieku, starszym człowieku i szesnastoletniej dziewczynie. Jasne, możemy to jakoś obronić, że to córka jednak ostatecznie spisuje to wszystko w książce, ale przypominam, że Rossi pisał listy, które ona niewątpliwie cytuje, ponieważ były wzmianki, że posiadają tę dokumentację. Podejrzewam, że lisy od ojca również zachowała.
Następnym problemem narracji jest jej kompletna niewiarygodność (co ponownie jest wygenerowane obecnością córki, jako narratorki). Lwia część fabuły (97%) jest nam przekazywane przez listy bądź opowieści ojca. To niewątpliwie próba imitacji Stokera. Problem w tym, że nie są one wiarygodne. Dla przykładu ojciec pisał list do córki o swoich dalszych przygodach, pisze, że poleciał do Stambułu polować na Draculę, po czym rozwodzi się o zwiedzaniu Hagi Sophii (co zrobił tylko w ramach rekreacji) i opisywaniu/podziwianiu świątyni. I tego jest pełno, zarówno u Rossiego jak i ojca. Co się wiąże z kolejnym problemem…
Autorka zwyczajnie napisała artykuł na dwadzieścia stron. Czemu tego nie streściła? Pytam, ponieważ streszczenie tego artykułu miałoby większy sens fabularnie. Ten artykuł pojawił się, kiedy wymknęli się na chwilę tajniakowi służb komunistycznych i profesor zwyczajnie zaczął go czytać!
Piątym już problemem technicznym i kolejnym wygenerowanym przez niepotrzebną córkę jest to, że ojciec opowiada jej swoje polowanie na Draculę w kawałkach przez kilka lat. Nie liczyłem dokładnie, ale domyślam się, że gdzieś około dwóch. A wytłumaczenie? Facet jest taką cipą, że zwyczajnie brak mu odwagi opowiadać, dlatego po pierwszej opowieści, w której zrzucił bombę, że Dracula jeszcze żyje zamknął się na parę miesięcy. I tak się dzieje do momentu aż zostawi córce listy (które dalej wyglądają jak jego opowieści),rozdział o polowaniu na wampiry przetykany czymś kompletnie nieznaczącym. Co jest powiązane z KOLEJNYM problemem…
SZÓSTY już problem, który jest efektem niepotrzebnego narratora. Rozdział 23 jest kompletnie nie na miejscu. Wygląda to tak: kończy się rozdział 22, rozdział 23, potem w 24 kontynuujemy sytuację z końca 22. Pozwólcie, że przedstawię wam sytuację: ojciec okłamał córkę, że ma coś ważnego do załatwienia, ale ta przez przypadek znajduje go w bibliotece (kończy się rozdział 22),nagle bezceremonialnie zaczyna się opowieść o jego polowaniu na Draculę (rozdział 23),a na początku rozdziału 24 córka pyta się ojca, co on tutaj robi. Oczyma wyobraźni wyobraziłem sobie, że córka przyłapała ojca na czytaniu książki o wampirach a ten żeby pominąć niewygodne pytania szybko zaczął opowiadać swoją historię, a gdy skończył nastała chwila niezręcznej ciszy, po której córka i tak zadała to pytanie. Miałem wtedy niezły ubaw…
I to już chyba ostatni techniczny problem, bardzo złe prowadzenie fabuły. Wygląda to jak wykolejony pociąg i mówię to z pełną świadomością mych słów. Historia tej książki jest pchana przez deus ex machiny przez całą jej rozciągłość. Spotkali faceta, który coś wie, zupełnie przypadkiem. Spotkali kolejnego faceta, który coś wie zupełnie przypadkiem, ale ten jest członkiem zakonu tropiącego Draculę i przedstawia ich człowiekowi, który coś wie i zupełnym przypadkiem również go spotkali, gdy włóczyli się po mieście. Zupełnie przypadkiem Rossi zgubił listy. PRZYPADKOWO potknęła się i jej obcas utknął obok tajnego przejścia do grobowca Draculi… Jestem prawie pewien, że gdyby główny bohater poszedł do Toi-Toia to na plastikowych drzwiach byłby wystrugany rysunek kołkowanego wampira i jakiś wierszyk, który poprowadzi ich dalej.
Mając problemy techniczne za sobą porozmawiajmy trochę o fabule. Ponieważ córka jest nic nieznaczącym bohaterem (i kompletnie niepotrzebnym) pominę ją milczeniem i za głównego bohatera uznam Paula (ojca).
Cóż mogę powiedzieć o Paulu? Jest to najprawdopodobniej osoba chora psychicznie. Strasznie wszystko przeżywa i najwyraźniej nie może spać, bo całe noce rozmyśla jak to Osmanowie byli okrutni. Oczywiście mówimy tutaj o historyku. Człowiek ten ma ochotę rzucać się do całowania czegokolwiek nowo poznanych osób, np. matki Helen.
Facet jest dosłownym beta orbiterem Helen, nie wiem czy to kompleks prawiczka? Do wszystkich kobiet mówi „niewiasta”. Nie Paul, to nie jest niewiasta, to stara baba, która powinna już dostać karnet na plażę by przyzwyczajać się do piachu. Podejrzewam jednak, że ta kwestia jego osobowości i poprzednia wiążą się z nieudolną próbą kopiowania stylu Stokera, ale autorka zwyczajnie nie pomyślała, że takie rycerskie zwroty będą się gryźć z nowoczesnym stylem.
Paul jest również debilem. Jak na historyka, który pisze doktorat jest nieogarnięty. Szukają archiwum, w którym był Rossi, nie wiedzą gdzie jest. Co robią? Łażą bez celu po mieście. Dopiero potem wpadają na myśl, że może lepiej pójść na okoliczny uniwersytet i się zapytać! Pomijam fakt, że jako historyk Paul był zdziwiony, że średniowieczna data wyglądała mniej więcej tak: 6354. Najwyraźniej na studiach nie nauczyli go, że tak średniowieczne daty wyglądały (bardzo niezgrabny sposób wytłumaczenia).
Paul jest (prawdopodobnie) również ukrytym homoseksualistą. Co jakiś czas określał zachowania Helen, jako męskie, a potem spotkał jej byłego chłopaka i strzelił takim oto poetyckim opisem:
„Był wyższy ode mnie, miał gęste, kasztanowe włosy i pewność siebie człowieka najgłębiej przekonanego o swej męskości. Pomyślałem, że wspaniale prezentowałby się na końskim grzbiecie, pędząc przez równiny i gnając przed sobą stada owiec.” (str. 294) Przypominam, że ten opis był w liście zostawionym jego córce. Ten facet po 16 latach tak opisuje innego mężczyznę.
Dracula również zawiódł. Pojawił się dopiero w ostatnich 70 stronach książki. Przedstawiony został, jako człowiek oczytany i ceniący naukę i naukowców. Samo przedstawienie go w ten sposób nie uważam za złe. Problemem jest tutaj, że gdy przez 500+ stron książki przedstawia się go, jako krwiożerczego potwora i serwuje nam to… coś zaczyna zgrzytać. Najwyraźniej autorka też sobie to uświadomiła i postanowiła, że Dracula znikąd strzeli sobie monolog jak to zło jest doskonałe i, że służy złu. Kto normalny przyznaje się, że jest zły?!
No dobra, została jeszcze fabuła. Pomijając fakt ciągłych zbiegów okoliczności, fabuła jest zwyczajnie głupia, a na domiar złego głupota głupotą pogania. Nie jest to dostrzegalne od razu, ponieważ książka jest napisana dobrym stylem i umiejętnie to maskuje. Postaram się jednak wymienić kilka głupot, które zauważyłem:
Wszyscy w tej książce się natychmiastowo zakochują. Rossi sypia z dziewczyną ze wsi po 2-3 dniach (nawet dobrze ze sobą nie potrafią się porozumieć przez barierę językową),Paul oświadcza się Helen po 23 dniach, natomiast córka już czuje popęd seksualny do studenta, którego dopiero, co poznała.
Jakiś sługus Draculi zabrał Rossiemu mapy, które studiował? Nie ma problemu, ten po powrocie do swojego hotelu Z PAMIĘCI narysował wszystkie 3. W sumie można to zaliczyć, jako deus ex machinę.
Dracula najwyraźniej trzyma spis swoich książek w bibliotece publicznej, gdzie każdy może go przeczytać i regularnie dopisuje nowe pozycje swojej kolekcji.
Gdy spotykają nie do końca przemienionego w wampira złego bibliotekarza, Helen nagle z nikąd wyciąga broń i oddaje strzela. Choć tłumaczenie, że uczą strzelectwa w szkołach jest bardzo dobre (moja własna rodzicielka była pierwsza w klasie) o tyle tłumaczenie, że strzelała srebrnymi kulami i, że są bardzo łatwe do dostania jest dla mnie śmiechu warte. Nie znam się co prawda na broni, ale chyba dostanie w dzisiejszych czasach srebrnych kul jest problematyczne. Wydarzenia tej książki dzieją się w 1954 roku, chciałbym się dowiedzieć skąd wzięła te srebrne kule. W sumie jak przemyca przez granice broń też….
Poznany (oczywiście) przypadkiem Turek o imieniu Turgut. Pod koniec książki przyznaje się, że należy do zakonu tępiącego wampiry (co jeszcze bardziej śmieszy),pomimo wiedzy, że nasi bohaterowie tropią Draculę, przypomina sobie, że spotkał wampira w kawiarni dopiero po tym jak spotykają wampirzego bibliotekarza. Wampir udaje kelnera i podaje mu herbatę, z której para utworzyła w powietrzu symbol smoka.
Biegają po bibliotekach i bez problemu ściągają z półek i studiują książki, które mają ponad dwieście lat. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że nie jest to takie proste jak opisuje książka. Pomijam fakt, że nad tymi książkami jedzą i piją. Raz nawet kolejna przypadkowo osoba wylała herbatę na jedną z tych książek.
Oczywiście gdziekolwiek by nie spojrzeli widzą jakieś wskazówki, ze wampiry istnieją. Mój żarcik z Toi-Toiem dalej aktualny.
W pewnym momencie fabułą ujawniła nam, że Helen jest potomkinią Draculi, książka totalnie to olała. I tutaj wiąże się kolejna głupota. Gdy matka Helen to wyjawiła, powiedziała, ze jej rodzina miała zwyczaj tatuowania na łopatce dziecka (jeśli ma kilka jest to losowe) tatuażu ze smokiem. Helen nie wiedziała, że matka ma ten tatuaż, ponieważ ta zwyczajnie nigdy się przy niej nie rozbierała. Teraz w pewnym momencie córka przytacza list Paula do Helen (napisany pośmiertnie, chyba w ramach tęsknoty, większość tych listów palił),który oczywiście jest niepotrzebny, nic nie wnosi i generuje kolejną głupotę, otóż… OKAZUJE SIĘ, ŻE HELEN MA TEN SAM TATUAŻ SMOKA. TEN SAM SYMBOL, KTÓREGO POSZUKUJĄ A TA PINDA NIC NIE POWIEDZIAŁA ZARÓWNO PRZED TYM CHOLERNYM LISTEM ANI TEŻ PO! O MÓJ BOŻE!
Profesor Rossi zapomniał o matce Helen i swoim pobycie w Rumunii, ponieważ ukryty Dracula (albo jego sługus) podał mu drinka, który nazywa się amnezja, po czym dostał amnezji (nie, nie żartuję).
Gdy poznany historyk w Bułgarii opowiada o swoich przeżyciach, mówi, że pokój był przeszukany i były ślady krwi. Wezwał policję, policja pobrała próbki i rzekomo okazało się, że to jego krew. Badania DNA przeprowadzono w Wielkiej Brytanii w 1987 roku, historię tę opowiadał w 1954, najwyraźniej Bułgaria była pionierem w tej dziedzinie.
Dracula pomimo bycia tradycyjnym wampirem i posiadającym odrazę do krzyży i medalików ma swoje grobowce w monasterach i kościołach…
A teraz motywacja Draculi. Widzicie Dracula drukował (i najwyraźniej podrabiał wiek) swoje puste książki z symbolem smoka (planował wypuścić ich 1453 bo wtedy padł Konstantynopol) i podrzucał je historykom i znawcom literatury. Potem wysyłał im ostrzeżenia, gdy ci się nimi zainteresowali. Czemu to robił? PONIEWAŻ DRACULA POTRZEBOWAŁ KOGOŚ BY MU UPORZĄDKOWAŁ BIBLIOTEKĘ! Tak, całą motywacją Draculi jest to, ze potrzebuje cholernego bibliotekarza, a teraz najlepsze, gdyby ktokolwiek dał temu spokój, ten dalej by sobie siedział i kolekcjonował książki! W rezultacie oni sami powodowali nieszczęścia w swoim życiu!
Na zakończenie mogę tylko powiedzieć, że gdyby wyrzucić niepotrzebne rozdziały, niepotrzebnego trzeciego narratora, ta książka miałaby trzysta stron (a tak jest napęczniała do 630). Jest szansa na dobry film, jeśli scenarzysta z głową powywala te rzeczy i naprawi idiotyzmy fabuły, ale właściwie to by znaczyło, że napisałby historię od nowa…
To będzie trochę odmienna recenzja od tych, które zostawiam normalnie. Najpierw jednak chciałem się wytłumaczyć, czemu postanowiłem dać tej książce jedną gwiazdkę. Moim pierwszym powodem jest to, że takie recenzje przykuwają uwagę, uważam, że ludzie zastanawiający się nad kupnem tej książki powinni wiedzieć, co mogą kupić. Drugim powodem jest moja osobista satysfakcja....
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toksiązkę czyta się dla samej przyjemności czytania. sama końcówka nie jest ważna lecz cała podróż jaką odbywamy z postaciami.
ksiązkę czyta się dla samej przyjemności czytania. sama końcówka nie jest ważna lecz cała podróż jaką odbywamy z postaciami.
Pokaż mimo toksiążka przedstawia historię drakuli ,przeprowadza nas przez wiele wieków oraz państw.ciekawa ale nie na jeden wieczór.
książka przedstawia historię drakuli ,przeprowadza nas przez wiele wieków oraz państw.ciekawa ale nie na jeden wieczór.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to