rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Znakomita książka. Na leniwe popołudnie wprost idealna. Napisana lekkim, zabawnym językiem, dzięki czemu książkę pochłania się w zastraszająco szybkim tempie. Na pewno sięgnę po inne książki autora. Serdecznie polecam wszystkim molom książkowym :)

Znakomita książka. Na leniwe popołudnie wprost idealna. Napisana lekkim, zabawnym językiem, dzięki czemu książkę pochłania się w zastraszająco szybkim tempie. Na pewno sięgnę po inne książki autora. Serdecznie polecam wszystkim molom książkowym :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Anna Klejzerowicz jest autorką między innymi dwóch zbiorów opowiadań z cyklu: „Złodziej dusz. Opowieści niesamowite” oraz powieści kryminalnych: „Ostatnią kartą jest Śmierć” oraz „Sąd ostateczny”, z którym miałam przyjemność zapoznać się, dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

„Cień gejszy” jest kolejnym tomem z kryminalnej serii o gdańskim dziennikarzu: Emilu Żądło. Tym razem główną rolę w książce odgrywają japońskie drzeworyty, których intrygująca historia ma związek z tajemniczymi morderstwami w Trójmieście. Dotychczas spokojne życie głównego bohatera zostaje zakłócone. Okazuje się, że ktoś podszywa się pod niego na licznych forach internetowych. Pozostawione komentarze dotyczą zagadkowych japońskich drzeworytów. Zaintrygowany sprawą Emil Żądło rozpoczyna prywatne śledztwo.

Sięgając po „Cień gejszy” cały czas miałam w pamięci poprzednią książkę z serii „Sąd ostateczny”, który zaintrygował mnie do tego stopnia, że do tej pory nie mogę o nim zapomnieć. Wyrył w mojej pamięci trwały ślad, dzięki któremu wiedziona dobrymi wspomnieniami z ogromną chęcią zatraciłam się w tej oto książce. Tym razem w powieści mamy do czynienia z japońskimi drzeworytami, które przedstawione w książce w przystępny i intrygujący sposób spowodowały u mnie chęć dowiedzenia się o nich czegoś więcej. Historia Japonii, piękne gejsze przedstawione na pięknych drzeworytach, zagadka sięgająca wojny japońsko-rosyjskiej oraz ciekawi i oryginalni bohaterowie, to wszystko spowodowało, że dosłownie pochłonęłam książkę w zaledwie niecałe dwa dni, a to mówi samo za siebie, że książka jest naprawdę bardzo dobra. Od samego początku powieść trzymała mnie w napięciu i z każdą stroną intrygowała mnie do tego stopnia, że wprost nie mogłam się od niej oderwać. Bardzo podoba mi się styl autorki, dzięki któremu jej książki czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Nie jest to może powieść na miarę innych wprost genialnych książek kryminalnych, na miarę Agaty Christie, ale można spędzić przy niej mile czas. Osobiście nie nazwałabym jej powieścią, co najwyżej kryminałem. Oparta jest na jednym wątku, co sprawia, że jest to jedno wielkie opowiadanie, na pewno nie powieść, która w swojej treści ma wiele różnych i oryginalnych wątków, jak np. „Wrzosowiska” Moniki Rebizant-Siwiło, w której wszystkie treści łączą się w jedną wielką całość, powodując u czytelnika zachwyt, przez który wprost nie można uwierzyć, że można napisać cos tak genialnego. W tym punkcie dałabym autorce minus, ponieważ książka liczy zaledwie 252 strony, co przekładając na strony w Wordzie wychodzi 126, więc odliczając czcionkę i inne detale pozostaje opowiadanie. Oczekiwałam czegoś o wiele dłuższego, jak „Sąd ostateczny”, który dzięki pełnemu rozbudowaniu fabuły do tej pory przywołuje miłe wspomnienia z dobrze spędzonego czasu przy oryginalnej lekturze. Właśnie, oryginalna, to jak najbardziej trafne określenie. Osobiście nie spotkałam się jeszcze z żadną książką o tematyce drzeworytów japońskich, co jest bardzo dużym plusem książki. Pomimo krótkiej treści osobiście nie żałuje jej przeczytania, wręcz przeciwnie, jestem zadowolona z dobrze spędzonego czasu, bo naprawdę kryminał ten ma w sobie coś wyjątkowego. Autorka zaciekawiła mnie historią miłosną z początków XX wieku, a tajemnica, której korzenie sięgają tego czasu ogromnie mnie zaintrygowała, a przecież to właśnie w kryminale jest najważniejsze. Zagadka, która fascynuje i ciekawi do samego końca książki. I tu autorka wychodzi na plus, bo mnie rozwiązanie zagadki w pełni usatysfakcjonowało.

Mimo wszystko książkę tę polecam i czekam na następną część, jaką jest „Dom Naszej Pani”, która znajduje się w zapowiedziach wydawnictwa Replika. Mam nadzieję, że okaże się tak samo dobra jak „Sąd ostateczny” i nie będę w obowiązku wytknięcia jej jakichkolwiek wad. Polecam wszystkim, którzy lubią lekkie i przyjemne kryminały i chcą miło spędzić czas przy dobrej lekturze. Dziękuję wydawnictwu Replika, za udostępniony egzemplarz „Cienia gejszy”.

Anna Klejzerowicz jest autorką między innymi dwóch zbiorów opowiadań z cyklu: „Złodziej dusz. Opowieści niesamowite” oraz powieści kryminalnych: „Ostatnią kartą jest Śmierć” oraz „Sąd ostateczny”, z którym miałam przyjemność zapoznać się, dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

„Cień gejszy” jest kolejnym tomem z kryminalnej serii o gdańskim dziennikarzu: Emilu Żądło. Tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Charlaine Harris to bestsellerowa pisarka, autorka słynnego cyklu o Sookie Stackhouse, na podstawie którego HBO nakręciło popularny serial „Czysta krew”. Jej książki sprzedają się w milionowych nakładach na całym świecie.

„Dom Juliusów to czwarty tom niepublikowanego dotąd w Polsce cyklu „Aurora Teagarden”, cieszącego się na całym świecie niesłabnącą popularnością. Główna bohaterka- Aurora Teagarden w prezencie ślubnym od swojego narzeczonego dostaje dom. Nie jest to jednak zwykły dom, tylko owiany historią budynek, który od lat fascynuje Aurorę. Czy uda jej się odgadnąć tajemnicę ciążącą na domu i czy niejasna przeszłość jej narzeczonego wpłynie na jej małżeństwo? O tym musicie przekonać się sami sięgając po powieść Harris.

Do sięgnięcia po „Dom Juliusów” zachęciła mnie sama tematyka książki. Owiany tajemnicą dom i bystra detektyw amator próbująca rozwiązać zagadkę zainteresowały mnie do tego stopnia, że z wielką chęcią postanowiłam zatracić się w fabule powieści. Jednak zamiast interesującego wątku i dreszczyku emocji na kartach książki odnalazłam jedynie jedno wielkie rozczarowanie. „Nakręcona” na rozwiązywanie tajemniczej zagadki w zamian otrzymałam jedynie przygotowania do ślubu i nic nie wnoszące do powieści urządzanie domu. Nie byłam przygotowana na dekorowanie domu, tylko na zagadkę, którą z wielką ochotą chciałabym rozwiązać razem z główną bohaterką. Na szczęście w pewnym momencie akcja książki(jeżeli można to tak określić w tej powieści) zaczęła przyśpieszać tempa i na swoje karty wprowadziła zagadkowe małżeństwo sprowadzone do mieszkania nad garażem przez męża głównej bohaterki. Od tej chwili książka zaczęła przypominać lekki kryminał. Jednak według mnie kryminału w kryminale było zdecydowanie za mało. Nie oczekiwałam mnożących się trupów, ludzi biegających z siekierą(choć jeden taki bohater się znalazł), ale zagadki, której rozwiązywanie miałoby miejsce od samego początku powieści. Osobiście miałam wrażenie, że od początku do więcej niż połowy powieści rozwiązywanie zagadki było więcej niż minimalne, dopiero pod koniec coś zaczęło się dziać i jeżeli książka od początku do końca byłaby taka jak na końcu, to byłabym usatysfakcjonowana lekturą i z wielką chęcią sięgnęłabym po poprzednie części. Jednak tak się nie stało i jestem mocno zawiedziona. Nie próbuję potocznie mówiąc „zjechać” książki od początku do końca i wytknąć jej samych błędów, nie zważając na jej dobre strony, ale wręcz przeciwnie spojrzeć na nią obiektywnie i odnaleźć w jej fabule plusy i minusy, co mam obowiązek uczynić. Jednym z plusów książki, jest ciekawa osobowość głównej bohaterki. Intrygujący charakter i wielkość ukryta w tej drobnej kobiecie jest naprawdę fascynująca. Na ogół zwykła dziewczyna, która zrezygnowała z pracy na rzecz małżeństwa i utrzymania domu pod zwykłą powłoką ukrywa niezwykły i bystry umysł. Autorka stworzyła bardzo oryginalną i charakterystyczną postać, która przeważa szale minusów, bo przecież książka powinna posiadać interesującego głównego bohatera, który wniósłby do książki coś oryginalnego i niezwykłego, dzięki czemu książka wyróżnia się na tle innych powieści. Kolejnym plusem jest ciekawe rozwiązanie zagadki, na którą nigdy w życiu bym nie wpadła, a przecież oto właśnie chodzi w kryminale, aby zakończenie było w miarę satysfakcjonujące i aby czytelnik przeczytawszy ostatnie słowa książki był zadowolony z dobrze spędzonego czasu. Osobiście może nie byłam zachwycona kończąc „Dom Juliusów” jednak nie oznacza to, że ktoś inny nie może odczuwać satysfakcji po jego przeczytaniu. Każdy czytelnik ma inne gusta i każdą książkę odbiera na swój własny sposób, więc to, że mi książka ta nie przypadła do gustu nie oznacza wcale, że komuś innemu nie może się spodobać. Według mnie kryminał ten jest po prostu jednym z wielu, który nie wyróżnia się w żadnym aspekcie na tle innych powieści. Osobiście nie zaliczyłabym go do książek cieszących się na całym świecie niesłabnącą popularnością, bo nie ma w sobie nic niezwykłego. Jednak jak już powiedziałam każdemu podoba się co innego, więc nie będę ingerować w gusta innych czytelników. Dla mnie książka jest po prostu dobra, dobra i nic więcej, a dla kogoś innego może być rewelacyjnym urozmaiceniem czasu, więc każdy niech przekona się na własnej skórze czy „Dom Juliusów” jest książką, która przypadnie mu do gustu czy też nie.

Charlaine Harris to bestsellerowa pisarka, autorka słynnego cyklu o Sookie Stackhouse, na podstawie którego HBO nakręciło popularny serial „Czysta krew”. Jej książki sprzedają się w milionowych nakładach na całym świecie.

„Dom Juliusów to czwarty tom niepublikowanego dotąd w Polsce cyklu „Aurora Teagarden”, cieszącego się na całym świecie niesłabnącą popularnością. Główna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Graham Masterton to popularny pisarz brytyjski, autor ponad 100 książek: horrorów, thrillerów, powieści historyczno-obyczajowych, poradników seksuologicznych oraz zbiorów opowiadań.

„Rook” to pierwsza część cyklu Rook. Jim Rook jest nauczycielem języka angielskiego w szkole specjalnej. Posiada wyjątkowe umiejętności postrzegania zjawisk nadprzyrodzonych, a także komunikowania się z duchami. Przez przypadek zostaje „przyjacielem” kapłana voodoo, który ma moc opuszczania swojego ciała i dokonywania diabelskich mordów pod postacią ducha. Razem ze swoimi uczniami jest zmuszony stawić mu czoło.

„Rook” jest jedną z nielicznych powieści, w których nie potrafię wskazać jakichkolwiek wad i niedociągnięć. Takie książki zdarzają się niezwykle rzadko, więc natrafianie na jedną z nich jest wydarzeniem graniczącym z cudem. Na szczęście miałam okazję bliżej zapoznać się z tą oto powieścią i z czystym sumieniem przyznać, że „Rook” jest jedną z lepszych książek, które z całą pewnością warto przeczytać i zaliczyć do ulubionych powieści, które zajmują honorową półkę w naszych domach. Książka Grahama Mastertona już od pierwszych stron sprawiła, że zakochałam się w piórze autora, a zarazem tłumacza, który sprawił, że czułam się tak, jakbym miała okazję czytać książkę polskiego autora. Niestety takie tłumaczenia zdarzają się niezwykle rzadko, dzięki czemu „Rook” zasługuję na jeszcze jeden wielki plus od czytelnika, który nie męczył się z każdą kolejną czytaną stroną, a wręcz przeciwnie, z ogromną przyjemnością mógł zatracić się w powieści. Jednym z największych plusów książki jest ciekawy pomysł, który w miarę rozwijania się powieści był coraz lepszy, dzięki czemu oderwanie się od książki, chociaż na chwilę było czystą niemożliwością. Do tej pory nie natrafiłam jeszcze na żadną książkę, w której pojawiłby się motyw religii voodoo. Dzięki czemu przedstawiony w powieści wątek sprawił, że mam ochotę dowiedzieć się o niej czegoś więcej z innych źródeł. Intrygujący i fascynujący zarazem spowodował u mnie rosnącą ciekawość w miarę rozwijania się akcji powieści. Jeżeli chodzi o akcję powieści, to śmiało mogę przyznać, że nie nudziłam się ani przez chwilę. Ciekawe zwroty akcji sprawiły, że pochłonęłam książkę bez reszty w niecałe dwa dni. Nietuzinkowi bohaterowie książki już od samego początku wzbudzili moją sympatię oraz sprawili, że wartka akcja w połączeniu z ich powiedzonkami i różnorodnymi charakterami i osobowościami stworzyła fabułę idealną na letnie, wolne dni. „Rook” nie jest zwyczajnym horrorem, w którym pojawia się tylko motyw grozy. Na kartach powieści został przedstawiony także wątek oddania i poświęcenia w imię młodzieży z problemami, którą większość społeczeństwa postrzega jako tę gorszą i mniej znaczącą. Główny bohater każdego dnia stara się im pomóc. Jego uczniowie stali się poniekąd jego dziećmi, dla którego ich los nie jest obojętny. Boi się o ich życie i chce dla nich jak najlepiej. Ten motyw zaskarbił sobie moje serce, przez co jeszcze bardziej książka przypadła mi do serca.

Podsumowując stwierdzam, że książkę z całą pewnością warto mieć w swojej biblioteczce. Na najbliższe letnie dni będzie wprost idealna. Polecam każdemu czytelnikowi, który chce dobrze spędzić swój wolny czas przy interesującej lekturze. Polecam z całego serca i życzę miłej lektury.

Graham Masterton to popularny pisarz brytyjski, autor ponad 100 książek: horrorów, thrillerów, powieści historyczno-obyczajowych, poradników seksuologicznych oraz zbiorów opowiadań.

„Rook” to pierwsza część cyklu Rook. Jim Rook jest nauczycielem języka angielskiego w szkole specjalnej. Posiada wyjątkowe umiejętności postrzegania zjawisk nadprzyrodzonych, a także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jim Stovall jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej inspirujących mówców na świecie. Pomimo całkowitej utraty wzroku od lat odnosi sukcesy w wielu dziedzinach.

„Bezcenny dar” jest książką mówiącą o najważniejszych wartościach, rzeczach, które w naszym życiu powinny odgrywać bardzo ważną rolę. W dzisiejszym pędzie życia dość często zapominamy, jakie wartości powinny być dla nas najważniejsze. Co powinno stać na najwyższym stopniu w naszej hierarchii wartości.

Po śmierci Reda Stevensa cała jego rodzina oczekuje podziału majątku. Jednak Jason od swojego stryjecznego dziadka ma możliwość dostać coś o wiele bardziej wartościowego niż pieniądze. Instrukcje pozostawione przez zmarłego mają na celu zmienić zachowanie i pogląd na życie młodego człowieka. Jeżeli Jasonowi uda się wykonać wszystkie dwanaście zadań otrzyma tytułowy bezcenny dar.

Sięgając po „Bezcenny dar” byłam głęboko przekonana, że będzie to książka na miarę „Małego Księcia”, „Oskara i Pani Róży” lub „Braci Lwie Serce”, która otworzy nam oczy na wiele spraw i po której przeczytaniu staniemy się lepszymi ludźmi, jednak książka ta bardzo mnie rozczarowała. Jednak, kiedy przymrużymy oko na niektóre sprawy naszym oczom ukaże się przyjemna i lekka lektura na jedno popołudnie. W każdej książce możemy doszukać się wad i zalet, wiec chciałabym spojrzeć na „Bezcenny dar” obiektywnie i przedstawić jego pozytywy jak i negatywy. Zaczynając od zalet książki. Myślę, że jej największą zaletą jest lekka i przyjemna forma, która w prosty sposób uświadamia czytelnikowi, co tak naprawdę liczy się w naszym życiu. Myślę, że dzięki swojej formie i lekkiemu przekazowi najbardziej trafi do dzieci i młodszej młodzieży. Filozoficzna, z pięknymi myślami pomoże wysunąć pozytywne wnioski każdemu młodemu czytelnikowi, bez względu na to, czy sięga po książki tego typu czy też nie. Jednak dla wielu czytelników może okazać się zbyt banalna, bo mówi o rzeczach oczywistych, z których każdy człowiek powinien zdawać sobie sprawę, jednak biorąc pod uwagę fakt, że dla wielu czytelników w dzisiejszych czasach wartości omawiane w książce są mało oczywiste, książka ta może uświadomić im popełniany przez nich błąd i skierować ich życie na lepszy tor. Jeżeli chodzi o wady książki to zaliczyłabym do nich nie rozpisane wątki. Jeżeli każdy z poszczególnych darów byłby rozwinięty i jeszcze bardziej rozpisany, to książka ta byłaby naprawdę wyjątkową powieścią. Osobiście chciałabym zobaczyć walkę Jasona z samym sobą, próbę zmiany swojej osobowości i przemienienia swojego życia na lepsze. Gdyby Jason był głównym bohaterem i mogłabym przeżywać przemianę razem z nim z całą pewnością dałabym książce dziesięć gwiazdek. Jednak w takich okolicznościach książka według mnie na tyle nie zasługuje. Książka składała się jedynie z poznania na początku daru, paru przemyśleń przyjaciela Reda Stevensa i przejścia do końca miesiąca i zapoznania się z rezultatami pracy Jasona. Bardzo chciałabym wiedzieć jak próbuje uporać się z danym zadaniem, co myśli i czuje w danej chwili oraz cieszyć się razem z nim, kiedy uda mu się wykonać dany punkt w zadaniu. Jason według mnie zbyt szybko zrozumiał, co robi źle. Z aroganckiego i egoistycznego chłopaka w krótkim okresie czasu stał się kulturalnym i dobrym młodzieńcem, co według mnie w tak krótkim odstępie czasu jest czystą niemożliwością. Ludzie bez względu na wszystko nigdy nie zmienią tak szybko swojego charakteru i poglądu na świat wokół nich.

Jak już mówiłam poleciłabym ją młodszym czytelnikom, którzy nie odnaleźli jeszcze sensu życia i nie wiedzą jeszcze jak postępować w swoim życiu. Z całą pewnością książka uświadomi im co jest w życiu najważniejsze i sprawi, że zdadzą sobie sprawę z popełnianych przez siebie błędów i zmienią swoje życie na lepsze. Nie będę jednak ingerować w upodobania starszych czytelników, bo każdemu podoba się co innego i każdy ma inne poglądy i upodobania. Każdy może zapoznać się z tą książką i na własnej skórze ocenić czy przesłanie w niej zawarte zmieniło jego życie czy też nie.

Jim Stovall jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej inspirujących mówców na świecie. Pomimo całkowitej utraty wzroku od lat odnosi sukcesy w wielu dziedzinach.

„Bezcenny dar” jest książką mówiącą o najważniejszych wartościach, rzeczach, które w naszym życiu powinny odgrywać bardzo ważną rolę. W dzisiejszym pędzie życia dość często zapominamy, jakie wartości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sama nie wiem, od czego zacząć moją opinię. Książka wywarła na mnie tak wiele pozytywnych emocji, że trudno wybrać z nich wszystkich ten najpiękniejszy i najbardziej niepowtarzalny. Może zacznę od tego, że „Przytul mnie” jest najpiękniejszą powieścią, jaką przeczytałam przez całe swoje życie. Polski rynek wydawniczy coraz rzadziej ofiaruje czytelnikom książki na wysokim poziomie. Powieści, które swoją fabułą reprezentują coś więcej niż tanie opowiastki bez odrobiny najważniejszych wartości, atmosfery, jaka powinna w nich zagościć oraz fabuły na miarę najpiękniejszych książek o miłości. Jednak w porównaniu z nimi w książce tej nie ma ani odrobiny przesłodzonej treści. W tym momencie w żadnym aspekcie nie zgadzam się z czytelnikami, którzy w swoich opiniach napisali, że książka przypomina serial telewizyjny. Nie ma w tym ani krztyny prawdy, bo jeżeli ktoś całe swoje życie mieszkał na wsi bardzo dobrze wie, że życie na niej wygląda w ten oto sposób. Autorka w doskonały sposób przedstawiła w swojej książce ciepło rodzinnego domu. Prawdziwe życie, które wielu z nas zna aż za dobrze. Każdy bohater ma inny typ charakteru, swoje wady i zalety. Mama, która już od samego rana krząta się po kuchni, aby sprawić przyjemność wszystkim domownikom. Gadatliwa, kochająca słuchać radia i potrafiąca rozmawiać przez telefon godzinami -kobieta o złotym sercu, która jak nikt inny potrafi doradzić i pomóc. Dbająca o dobry stan zdrowia dziadka, który z wielkim apetytem czeka aż nadejdzie dzień, w którym będzie mógł zjeść bigos z zasmażką lub, kiedy będzie mógł napić się mocnej kawy. Dziadek partyzant, który z ogromną pasją i zapałem opowiada o czasie wojny wszystkim domownikom. Mający swoje poglądy i zasady, który swoimi powiedzonkami rozśmieszał mnie na każdym kroku. Małomówny ojciec abstynent wolący obejrzeć mecz w telewizji aniżeli pójść z żoną na zabawę. Sebastian brat głównej bohaterki, który pomimo zdolności pakowania się w przeróżne kłopoty jest dobrym i kochającym bratem o dobrym sercu. Te wszystkie postacie tak bardzo przypominają mi te z prawdziwego życia. Osobiście jestem pod wrażeniem pióra autorki. Potrafi w tak piękny i niepowtarzalny sposób opisać emocje, uczucia, świat wokół nas. Rzadko trafia się autor, który całym swoim sercem potrafi przedstawić czytelnikom najpiękniejsze wartości. Wiara, nadzieja i miłość, to wszystko znajdziemy w tej oto książce. Problemy życia codziennego przeplatane z śmiesznymi docinkami domowników, z zabawnymi sytuacjami, przy których czytaniu uśmiech nie schodził mi z twarzy. „Przytul mnie” z całą pewnością jest książką wyjątkową, która jak mało która, daje nadzieję na lepsze jutro i wiarę w to, że nasze życie pomimo wielu problemów może być piękne, przecież po burzy zawsze wychodzi słońce, czyż nie? „Przytul mnie” z całą pewnością nie jest banalnym romansem, więc czytelniczki, które chcą czytać tylko o „tym”, niech nie sięgają po tę powieść i niech nie wypowiadają się na jej temat, bo z całą pewnością nie znajdą w niej nic dla siebie, a swoją opinią sprawią jedynie przykrość autorce, której książka jest naprawdę piękna i niepowtarzalna. Przeczytawszy ostatnie zdanie czułam miłe ciepło w sercu, a do głowy przyszła mi tylko myśl:” Coś pięknego” i więcej nic, bo jak najdłużej chciałam trwać w atmosferze, jaką stworzyła autorka. Książkę przeczytałam w zaledwie dwa dni, a to mówi samo za siebie. Z każdą stroną pragnęłam coraz więcej i więcej. Trzy przymiotniki, które przychodzą mi na myśl o „Przytul mnie? Z całą pewnością wyjątkowa, niezwykła, niepowtarzalna. Tak oryginalnej powieści nie znajdziemy już nigdzie. Nie ma wielu tak pięknych książek, gdzie rodzina i miłość odgrywają tak ważną rolę, a miejsce, w którym ma miejsce dana historia jest jedyne i niepowtarzalne. Przecież piękne Roztocze jest tylko jedno. Jeżeli macie ochotę przeżyć niepowtarzalne chwile, o których nie zapomnicie przez bardzo długi czas i odnaleźć nadzieję, na którą tak długo czekacie sięgnijcie po „Przytul mnie”. Ona jest jedynym lekarstwem na zło tego świata. Zdecydowanie polecam:)

Sama nie wiem, od czego zacząć moją opinię. Książka wywarła na mnie tak wiele pozytywnych emocji, że trudno wybrać z nich wszystkich ten najpiękniejszy i najbardziej niepowtarzalny. Może zacznę od tego, że „Przytul mnie” jest najpiękniejszą powieścią, jaką przeczytałam przez całe swoje życie. Polski rynek wydawniczy coraz rzadziej ofiaruje czytelnikom książki na wysokim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakub Strzakłowiec to zaledwie dwudziestoletni debiutant, rozpoczynający studia na wydziale Latynoamerykańskim Uniwersytetu Warszawskiego. Interesuje się fantastyką, a jego idolami są m.in. Tolkien, Rowling i Martin.

Nesko przeżywa najgorszy dzień w swoim zaledwie ośmioletnim istnieniu. W swoje urodziny traci trójkę najważniejszych osób w swoim życiu. W jednej chwili cały świat wali mu się na głowę. Jednak tracąc rodzinę poniekąd zdobywa drugą, która przychodzi mu z pomocą w najcięższych chwilach. Elfy przygarniają chłopca i traktują go jak jednego ze swoich. Do wioski w której mieszka razem z nimi dochodzą pogłoski o powrocie Veliretha- czarnoksiężnika, który chce zniszczyć dobre rasy. Nesko- dowiadując się, że jest wybrańcem musi stawić czoło czarnoksiężnikowi i uratować kontynent Ev Xalqlar.

Osobiście nie czytam książek z gatunku fantasy. Nigdy do mnie nie przemawiały, a świat w nich przedstawiony zawsze wydawał mi się zbyt prze kombinowany. Jednak kiedy wzięłam do rąk „Ariona…” moje zdanie na ten temat uległo diametralnej zmianie. Bo czy ciekawość czytelnika, która zwiększa się z każdą kolejną stroną nie mówi sama przez się? Czy przyjaźń, miłość i odwaga przedstawione na kartach powieści nie zachęcają do miłego spędzenia czasu? Pozytywna odpowiedź sama nasuwa się na usta. W dobie Internetu coraz trudniej nakłonić młodego czytelnika do spędzenia czasu przy dobrej lekturze, a co za tym idzie coraz trudniej jest taką lekturę znaleźć. Coraz częściej sięgamy więc po powieści zagraniczne nie spoglądając nawet na książki polskich autorów wiedząc, że nie mają swoim piórem nic do zaoferowania. Jednak debiut tego młodego autora powinien zmienić nastawienie każdego czytelnika co do polskiej literatury XXI w. Według mnie każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Bezgraniczna i w każdym aspekcie prawdziwa przyjaźń, która może przetrwać najcięższe chwile w życiu, z całą pewnością zaintryguje każdego człowieka, który wierzy w jej siłę. Prawdziwa miłość, ta od pierwszego wejrzenia mogąca pokonać wszelkie zło tego świata, przyciągnie damską część czytelniczek. Odwaga i męstwo, które tak rzadko zdarzają się wśród ludzi przyciągną kobiety, które z podziwem śledzić będą losy bohaterów oraz mężczyzn, którzy mogliby się czegoś od nich nauczyć i zdać sobie sprawę, że poświęcenie w imię najważniejszych wartości jest bardzo ważną rzeczą w życiu.

Książkę tę mogłabym chwalić bardzo długi czas, przez co na przód sam nasuwa się wniosek, że z całą pewnością jest ona godna naszej uwagi. Wiele osób przedstawia w powieści wadę w postaci długich opisów. Jednak osobiście uważam, że są one pozytywną cechą powieści. Autor miał na celu przybliżyć nam bardziej wytwór swojej wyobraźni i przekazać nam to, co sam czuje i myśli. Bardzo łatwo napisać jest książkę z praktycznie samymi dialogami, które nie wnoszą nic wartościowego do książki. Za to sztuką jest pisać bez dialogów. Marquez- słynny pisarz pisał praktycznie samymi opisami i nikt nie odważyłby się wytknąć mu tego jako błąd. Więc zanim kogoś skrytykujemy, najpierw zastanówmy się czy sami napisalibyśmy książkę, którą w danej chwili czytamy. Skrytykować i wytknąć komuś błąd jest bardzo łatwo, jednak wymyślić i napisać coś co ma „ręce i nogi” wymaga wiele poświęcenia, cierpliwości i talentu.

Jedyną wadą książki, co z całą pewnością nie jest winą autora jest korekta. Z każdą stroną zastanawiałam się czy ktokolwiek czytał to zanim poszło do druku. Wydawnictwo całkowicie olało sobie sprawę, oddając książkę do druku z błędami stylistycznymi, przecinkami nie na swoich miejscach, jednak nawet z nimi bez jakichkolwiek problemów da czytać się książkę. Są jedynie taką lampeczką, która zaświeci się przypominając o sobie, kiedy będzie się chciało wydać następną książkę w wydawnictwie, które będzie miało autora w głębokim poważaniu.

Osobiście chylę czoło przed autorem za własnoręczne stworzenie mapki, ukazującej podróż głównego bohatera. Śledząc losy bohaterów, dzięki niej jeszcze bardziej można było zatracić się w powieści. Życzę więc autorowi kolejnej tak świetnie napisanej książki, wydawnictwa, które bez żadnych problemów zechce ją wydać, natchnienia i siły we własne możliwości oraz czytelników, którzy dostrzegą w nim coś wyjątkowego, wiec drodzy czytelnicy, powiem tylko jedno słowo: POLECAM!

Jakub Strzakłowiec to zaledwie dwudziestoletni debiutant, rozpoczynający studia na wydziale Latynoamerykańskim Uniwersytetu Warszawskiego. Interesuje się fantastyką, a jego idolami są m.in. Tolkien, Rowling i Martin.

Nesko przeżywa najgorszy dzień w swoim zaledwie ośmioletnim istnieniu. W swoje urodziny traci trójkę najważniejszych osób w swoim życiu. W jednej chwili...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mitch Albom- amerykański pisarz, dziennikarz sportowy, komentator radiowy i telewizyjny. Absolwent Akiba Hebrew Academy, Brandeis University i Columbia University. Popularność przyniosły mu książki: „Wtorki z Morriem”, „Pięć osób, które spotkamy w niebie”, „Zaklinacz czasu” oraz „Jeszcze jeden dzień”.

Dla Chicka Benetta życie traci sens. Kiedy dowiaduje się, że jego córka nie zaprosiła go na własny ślub, podejmuje decyzję o samobójstwie. Jednak nic nie idzie po jego myśli nawet w takiej sprawie. Po nieudanych próbach, z których wychodzi cało, na jego drodze staje matka. Wszystko wydawałoby się normalne, jeśli nie licząc tego, że matka, którą widzi i z którą rozmawia- nie żyje od paru lat. To nieprawdopodobne spotkanie diametralnie zmienia jego życie. Jeden dzień spędzony z nieżyjącą matką pozwala mu na wypowiedzenie słów na które nie miał czasu za jej życia. Ze wstydem przypomina sobie, że jego mama była z nim zawsze, kiedy tego potrzebował. Wstawiała się za nim i popierała jego słowa mimo wszystko. Kochała go całym swoim sercem, jednak Chick tego nie doceniał. Uznawał miłość mamy za coś naturalnego i danego na zawsze. Niestety z tej ogromnej miłości zdał sobie sprawę zbyt późno. Czas, którego było tak dużo, nagle się skończył i pozostawił niebywałą pustkę i poczucie winy. Jednak dzięki temu jednemu dniu, zrozumiał o wiele więcej niż się spodziewał i utwierdził swoją mamę w przekonaniu o swojej miłości.

Każdemu z nas wydaje się, że mamy nieskończenie wiele czasu i niektóre rzeczy zostawiamy na później. Jednak kiedy zdajemy sobie sprawę, że jest już za późno nic nie przywróci nam tego, czego utraciliśmy. Zaślepieni karierami, chęcią zdobycia pieniędzy lub innymi mniej ważnymi sprawami, zapominamy o rzeczach najważniejszych. O miłości, której tak bardzo potrzebujemy. Bo czy ktoś z nas w pędzie życia nie utracił jej nieodwracalnie? Warto zastanowić się ile dla nas znaczy dana osoba, jak ważny jest dzień, na który tak często narzekamy, bo kiedyś możemy to wszystko utracić i zdać sobie sprawę ze swojej głupoty z byt późno, aby wszystko naprawić. Mitch Albom w zaledwie 216 stronicowej książce w niepowtarzalny sposób ujął, że miłość w życiu człowieka gra bardzo ważną rolę i czasami nie zdając sobie sprawy z popełnianego przez nas błędu możemy utracić więcej niż się nam wydaje. Kiedy ostatni raz mówiliśmy naszym mamom, że je kochamy? Kiedy wstawiliśmy się za nimi, kiedy nikt nie wierzył ich słowom? Ile razy bezinteresownie pomogliśmy im w pracach domowych, aby zobaczyć uśmiech na ich twarzach? Te na pozór nic nieznaczące drobnostki odgrywają większą rolę, niż nam się wydaje. Więc róbmy wszystko, aby nie utracić najważniejszych wartości i nie żałować w przyszłości błędów, które popełniliśmy.

„Jeszcze jeden dzień” zasługuje według mnie na chwilę uwagi każdego czytelnika. Po przeczytaniu ostatniego słowa często zdajemy sobie sprawę, że w swoim życiu popełniamy wiele niepotrzebnych błędów, lecz dzięki tej książce mamy odwagę i siłę, aby zmienić nasze postępowanie. Waga miłości momentalnie wzrasta w naszych oczach i mamy ochotę wypowiedzieć dwa najważniejsze słowa w naszym życiu: Kocham Cię!

Recenzja pochodzi z mojego bloga: katarzynkas14.blogspot.com

Mitch Albom- amerykański pisarz, dziennikarz sportowy, komentator radiowy i telewizyjny. Absolwent Akiba Hebrew Academy, Brandeis University i Columbia University. Popularność przyniosły mu książki: „Wtorki z Morriem”, „Pięć osób, które spotkamy w niebie”, „Zaklinacz czasu” oraz „Jeszcze jeden dzień”.

Dla Chicka Benetta życie traci sens. Kiedy dowiaduje się, że jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Anna Klejzerowicz- pisarka, publicystka, fotograf, redaktor. Jest autorką książek kryminalnych, obyczajowych oraz powieści grozy. Napisała m.in.: „Ostatnią kartą jest śmierć”, „Czarownica”, „Córka czarownicy”, „List z powstania” oraz „Cień Gejszy”.

Emilowi Żądło- byłemu policjantowi, który postanowił poświęcić się dziennikarstwu, wszystko zaczęło „walić się na głowę”. Problemy życia codziennego dobiły go do tego stopnia, że ostatnie pieniądze postanowił wydać na papierosy i alkohol i całkowicie zatracić się w swoim smutku. Wszystko zmienia się jednak, gdy któregoś dnia spotyka swoją byłą sąsiadkę, która tego samego wieczoru razem ze swoim narzeczonym zostaje brutalnie zamordowana. Zaintrygowany Emil, postanowiwszy, że dowie się całej prawdy i złapie mordercę, postanawia pomóc w śledztwie.

Emil Żądło to genialnie skonstruowana postać, która już od samego początku przypadła mi do gustu. Główny bohater zyskał moją sympatię i z całą pewnością sięgnę po inne książki z jego osobą w roli głównej. Jego osobowość sprawiła, że stał się poniekąd moim książkowym przyjacielem. Jego naturalność, inteligencja, charyzma i intuicja sprawiły, że autorka w moich oczach stała się boginią, potrafiącą stworzyć tak sympatyczną postać. Stworzenie bowiem bohatera, który nie jest sztuczny pod żadnym aspektem i który wyróżnia się na tle innych bohaterów książek jest umiejętnością godną pochwały. Mogę śmiało dołączyć go do grona ulubionych, w których pierwsze skrzypce gra Herkules Poirot, główny bohater kryminałów Agaty Christie.

Autorka zainteresowała mnie historią słynnego obrazu Memlinga, jak i historią Gdańska i jego zabytków. Zna się na tym doskonale i w krótki i interesujący sposób, bez zbędnych szczegółów potrafi zainteresować czytelnika tak bardzo, że wprost nie można oderwać się od książki. Z każdą stroną wprost nie mogłam oderwać się od fabuły. Ciągle chciałam więcej i więcej, jednak odejście od niej chociaż na chwilę było czystą niemożliwością(wie to każdy, kto przeczytał tę książkę). Autorka w fascynujący sposób połączyła tajemnicze morderstwa ze słynnym obrazem. Nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem wplecionym w fabułę, dlatego jeszcze bardziej chylę czoło przed autorką, która w tak cudowny sposób stworzyła w ten sposób książkę. Kryminał czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Autorka z niebywałą lekkością(miałam wrażenie, że pisanie książki nie sprawiło jej żadnej trudności) połączyła wszystkie wątki. Od tajemniczych zabójstw począwszy na romantycznym wątku skończywszy.

Anna Klejzerowicz posługuje się zrozumiałym i przystępnym językiem i stylem, dzięki czemu czytanie jej książek sprawia czytelnikowi jeszcze więcej przyjemności. Na rynku wydawniczym istnieje niestety wiele polskich pozycji, które nie wnoszą nic wartościowego do naszego życia(morału, przesłania czy chociażby przyjemności z czytania), więc natrafienie na bardzo dobrą książkę polskiego autora jest bardzo trudno, przez co coraz częściej sięgam po powieści zagraniczne. Jednak po przeczytaniu „Sądu Ostatecznego” odzyskałam nadzieję, że istnieją jeszcze autorzy o prawdziwym talencie. Osobiście podziwiam pióro autorki i jestem pod wrażeniem jej umiejętności, a co za tym idzie, z wielką chęcią sięgnę po inne powieści wyjęte spod jej pióra. Zamierzam „upolować”:”Cień Gejszy”, która znajduje się w zapowiedziach wydawnictwa Replika. Czekam z niecierpliwością na ponowne spotkanie z Emilem Żądło i serdecznie polecam wam tę oto książkę.

Recenzja pochodzi z mojego bloga: katarzynkas14.blogspot.com

Anna Klejzerowicz- pisarka, publicystka, fotograf, redaktor. Jest autorką książek kryminalnych, obyczajowych oraz powieści grozy. Napisała m.in.: „Ostatnią kartą jest śmierć”, „Czarownica”, „Córka czarownicy”, „List z powstania” oraz „Cień Gejszy”.

Emilowi Żądło- byłemu policjantowi, który postanowił poświęcić się dziennikarstwu, wszystko zaczęło „walić się na głowę”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Andy Mulligan- autor powieści pod tytułem „Śmieć”, jest pisarzem powieści dla młodzieży. Pracował jako reżyser teatralny, następnie został wolontariuszem w Kalkucie i w Indiach, podjął pracę nauczyciela języka angielskiego i dramatu. Andy Mulligan jest laureatem prestiżowej nagrody w dziedzinie literatury młodzieżowej, Guardian Children’s Fiction Prize.

„Śmieć” jest powieścią przygodową, lecz pierwsze skrzypce w powieści gra tematyka przyjaźni- tej szczerej, prawdziwej, która potrafi przetrwać nawet najgorsze momenty. Andy Mulligan w swojej powieści pokazał, że prawdziwa przyjaźń potrafi pokonać wszelkie przeszkody, nie liczy się w niej status społeczny, ilość posiadanych pieniędzy, lecz bezwarunkowe „uczucie”. Można śmiało przytoczyć tutaj przysłowie, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. I rzeczywiście tak jest. Chłopcy lubili się bez względu na to, ile rzeczy posiadał każdy z nich. Pomagali sobie, kiedy wymagała tego sytuacja i będący w potrzebie przyjaciel potrzebował pomocy. Nie zważali na to, co mogli otrzymać w zamian, nie żyli w ramach zasady: „Coś za coś”. Autor przedstawił w swojej powieści przyjaźń w jak najlepszym świetle. Pokazał, że prawdziwa przyjaźń naprawdę istnieje i że może przetrwać naprawdę wiele przeszkód, które stają na jej drodze do szczęścia. Więc jeśli naprawdę kogoś lubimy i chcemy dla niego jak najlepiej, nic nie zdoła jej zniszczyć. Książka mówi także o sprawiedliwości, jaka powinna zaistnieć, przywracając biednym ludziom ukradzione im pieniądze oraz o szerzącej się na świecie korupcji. Jednak dobro zawsze weźmie górę nad złem. Sprawiedliwości stanie się zadość.

Trzech przyjaciół: Raphael, Gardo i Jun-Jun(Szczur) żyją na wysypisku śmieci. Codziennie walczą o przetrwanie wygrzebując ze śmieci rzeczy, które nadają się do sprzedania. Niestety rzadko znajdują coś cennego i wartościowego, najczęściej stupp, który obrzydza życie każdego z nich. Jednak pewnego dnia ich życie zmienia się na lepsze, przynajmniej na chwilę…Raphael znajduje w śmieciach coś, co na pozór nie jest czymś cennym, jednak z czasem trzej przyjaciele dowiadują się, że odnaleziony przez nich „skarb”, może przysporzyć im wielu kłopotów. Policji bardzo zależy na jego odzyskaniu, więc chłopcy postanawiają odkryć tajemnicze znaki pozostawione w liście i za wszelką cenę zachować dla siebie skarb, razem z tajemnicą, którą ze sobą niesie.

Język i styl nie sprawiał mi żadnego problemu podczas czytania. Wręcz przeciwnie, znakomite tłumaczenie sprawiało, że czułam się tak, jakbym czytała powieść polskiego autora. Bardzo dobre tłumaczenie, które nie często zdarza się przy zagranicznych powieściach.


Cena jest dosyć wysoka(34,90), jednak zważywszy na fabułę, tłumaczenie i wydanie warto za nią tyle zapłacić. Warto mieć ją w swojej biblioteczce.


‘Śmieć” jest jedną z tych powieści, które zostają w pamięci czytelnika na bardzo długi czas. Sprawiają, że przeczytawszy ostatnie słowo, na chwilę zatracamy się w swoich myślach, zdając sobie sprawę, że odnaleźć prawdziwego przyjaciela, który nie patrzy na nasz stan materialny i bezinteresownie pomoże nam, kiedy znajdujemy się w potrzebie, jest bardzo trudno. Z bólem serca zdajemy sobie sprawę, że wokół nas coraz bardziej szerzy się korupcja, a niesprawiedliwość dotyka coraz bardziej niewinnych i dobrych ludzi. Jednak powieść ta daje nam nadzieję, że sprawiedliwość zawsze prędzej czy później „dopadnie” pokrzywdzonych przez los, a ludzi złych i fałszywych dotknie zasłużona kara. „Śmieć” nie jest zwykłą powieścią przygodową, nie wnoszącą nic do naszego życia, jest pewnego rodzaju skarbem, który pomaga nam uwierzyć, że sprawiedliwości zawsze stanie się zadość, a przyjaciele pomogą nam w jej osiągnięciu. Serdecznie polecam.


Recenzja pochodzi z mojego bloga: katarzynkas14.blogspot.com

Andy Mulligan- autor powieści pod tytułem „Śmieć”, jest pisarzem powieści dla młodzieży. Pracował jako reżyser teatralny, następnie został wolontariuszem w Kalkucie i w Indiach, podjął pracę nauczyciela języka angielskiego i dramatu. Andy Mulligan jest laureatem prestiżowej nagrody w dziedzinie literatury młodzieżowej, Guardian Children’s Fiction Prize.

„Śmieć” jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Melissa Marr- autorka „Opiekunki Grobów” jest autorką powieści dla młodzieży o tematyce fantasty, jednak książka o powyższym tytule jest jej pierwszą powieścią dla dorosłych. (Według mnie książka ta także jest pozycją dla młodzieży) Pisarka studiowała literaturę i wykładała w college’u. Otwarcie przyznaje, że nadal wierzy w duchy i wróżki…

Książka opowiada o przekazywanej z pokolenia na pokolenie funkcji Opiekunki Grobów i Grabarza. Na barkach dwojga ludzi spoczywa odtąd ogromna odpowiedzialność. Spokojne życie miasteczka Claysville zależy teraz od Rebeki i Byrona. Dotychczas spokojne życie dwojga młodych ludzi przybiera zupełnie nowego obrotu.

W jak dotąd spokojnym miasteczku o nazwie Claysville dochodzi do brutalnego morderstwa. Szeryf jednak nie ma zamiaru przeprowadzić śledztwa. Na pogrzeb swojej przybranej babci przyjeżdża jej wnuczka Rebeka. Z lotniska odbiera ją Byron, który nie widzi świata poza nią. Oboje czują niebywałą ulgę przekraczając granice miasteczka. Jakaś niedostrzegalna siła przyciąga ich do dawnego miejsca ich zamieszkania. W niemal parę dni ich życie zmienia się nie do poznania. Otrzymują niezwykłe funkcje, odkrywają niezwykłe tajemnice dwóch światów, a od tego, jak wypełnią swoje obowiązki zależy spokój i bezpieczeństwo miasteczka.

Język i styl nie sprawiał mi żadnego problemu podczas czytania. Wręcz przeciwnie, znakomite tłumaczenie sprawiało, że czułam się tak, jakbym czytała powieść polskiej autorki. Bardzo dobre tłumaczenie, które nie często zdarza się przy zagranicznych powieściach.

Piękna okładka, która przyciąga wzrok na półkach w księgarni. Można zakochać się w niej od pierwszego wejrzenia. Cena jest dosyć wysoka(34,90), jednak zważywszy na fabułę, tłumaczenie i wydanie warto za nią tyle zapłacić. Warto mieć ją w swojej biblioteczce.

Jedyna wadą książki jest czcionka, która utrudnia czytanie. Mogłaby być trochę większa, dzięki czemu z o wiele większą przyjemnością można byłoby zatracić się w jej treści.

Według mnie „Opiekunka Grobów” jest rewelacyjną powieścią. Nie znam innych pozycji o takiej tematyce, dlatego powieść ta jeszcze bardziej mi się spodobała. Cała fabuła jest oryginalna, dzięki czemu jeszcze bardziej można polubić tę oto książkę. Zgadzam się z Charlaine Harris, która powiedziała, że: „Nikt tak nie kreuje światów, jak Melissa Marr.” Świat zmarłych był tak fascynujący, że czytając „Opiekunkę Grobów” czułam się tak, jakbym była w nim razem z głównymi bohaterami. Powieść cudownie wpływa na wyobraźnie i sprawia, że z każdą stroną chce się więcej i więcej i wprost nie można oderwać się od książki. Fabuła wciągnęła mnie bez reszty i sprawiła, że długo nie zapomnę jej treści. Imię autorki skojarzyło mi się z melisą, która koi z każdą chwilą zatracenia się w powieści. Moje zdanie na jej temat? Oryginalna, świetnie napisana i przetłumaczona, pod każdym względem fantastyczna. Z całego serca polecam wam tę pozycję. Na zbliżające się wolne dni będzie idealna. Więc jeśli chcecie przeżyć niezapomnianą przygodę, jak najszybciej biegnijcie do księgarni po „Opiekunkę Grobów”. Mogę założyć się, że spodoba się każdemu młodemu człowiekowi, bez względu na to, czy lubi książki fantasty czy nie. Ja jestem doskonałym przykładem na to, że nie lubiąc książek o tej tematyce można automatycznie zmienić zdanie na ich temat. POLECAM<3


Recenzja pochodzi z mojego bloga: katarzynkas14.blogspot.com

Melissa Marr- autorka „Opiekunki Grobów” jest autorką powieści dla młodzieży o tematyce fantasty, jednak książka o powyższym tytule jest jej pierwszą powieścią dla dorosłych. (Według mnie książka ta także jest pozycją dla młodzieży) Pisarka studiowała literaturę i wykładała w college’u. Otwarcie przyznaje, że nadal wierzy w duchy i wróżki…

Książka opowiada o przekazywanej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piper Kerman- autorka „Dziewczyn z Danbury”, które zostały zekranizowane w lipcu ubiegłego roku zyskała popularność i rozgłos na całym świecie. Nie bez powodu jej książka stała się sensacją na skalę światową. Czytelnicy, którzy bez reszty zatracili się w jej powieści, przez długi czas nie mogą zapomnieć o zaskakującej, kontrowersyjnej i niezwykle zabawnej fabule książki.

„Dziewczyny z Danbury” znane także jako „Orange is the New black”, są autobiografią dotyczącą życia autorki w więzieniu o niskim rygorze. Autorka opisuje w niej swój piętnastomiesięczny wyrok(skrócony do trzynastu), który na twarzy czytelnika raz po raz wywołuje uśmiech lub zniesmaczenie. W swojej autobiografii Piper Kerman opisała miłość, potrafiącą przetrwać każde okoliczności, przyjaźń rodzącą się pomiędzy więźniarkami i ich codzienne życie, przypominające często scenariusz filmowy.

Piper Kerman w młodości związała się ze szmuglerką narkotyków pieniędzy. Podróżowała z nią po świecie, jednak nie brała udziału w przestępstwie, który popełniała. Tylko raz zgodziła się przewieźć przez granicę pieniądze i to właśnie to zdarzenie sprawiło, że dotychczas poukładane i szczęśliwe życie autorki przybrało zupełnie innego obrotu. Po niemal dekadzie po tym wydarzeniu trafiła do kobiecego więzienia w Danbury. Co ją tam spotkało? Jak potoczyły się jej losy? Czy na swojej drodze napotkała kobiety o dobrym sercu? O tym jednak musicie przekonać się sami.

Język i styl był zrozumiały i przystępny, lecz w pewnych momentach książki wyłączałam się, a kiedy „powracałam do rzeczywistości” zdawałam sobie sprawę, że nie wiem o czym czytam. Było to spowodowane częstymi i rozwlekłymi opisami sytuacji, które ciągnęły się w nieskończoność. Jednak kiedy miałam ochotę odłożyć z tego powodu książkę na półkę, powiewające nudą opisy kończyły się, a fabuła ponownie wciągała mnie bez reszty.


„Dziewczyny z Danbury” według mnie nie są bestsellerem na skalę światową. Zdaję sobie sprawę, że autorka poświęciła na ich napisanie bardzo dużo czasu i poświęcenia, a spisanie swoich wspomnień w miarę spójny i logiczny tekst, jest zadaniem trudnym i wymagającym cierpliwości. Książka sama w sobie nie jest zła. Tematyka więziennictwa zawsze była i będzie ciekawiła rzesze ludzi, a na książki tego typu zawsze będzie popyt. „Dziewczyny z Danbury” jednak mnie nie porwały. Nie odczułam po ich przeczytaniu pełnej satysfakcji, którą odczuwam po przeczytaniu ostatniego słowa naprawdę dobrej książki. Były po prostu przyjemnym urozmaiceniem czasu, książką o której zapomina się po upływie pewnego czasu. Jeśli chcesz przekonać się jak jest naprawdę i sam ocenić „Dziewczyny z Danbury”, to jak najszybciej sięgnij po tę książkę i sprawdź, czy zasługuję na Twoją uwagę…


Recenzja pochodzi z mojego bloga: katarzynkas14.blogspot.com

Piper Kerman- autorka „Dziewczyn z Danbury”, które zostały zekranizowane w lipcu ubiegłego roku zyskała popularność i rozgłos na całym świecie. Nie bez powodu jej książka stała się sensacją na skalę światową. Czytelnicy, którzy bez reszty zatracili się w jej powieści, przez długi czas nie mogą zapomnieć o zaskakującej, kontrowersyjnej i niezwykle zabawnej fabule książki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O Danielle Steel nie trzeba chyba nikomu opowiadać. Jej książki są czymś więcej niż tylko martwymi przedmiotami i miłym urozmaiceniem czasu. Dla wielu czytelniczek stają się przyjaciółkami o których pamięta się przez bardzo długi czas. Wprowadzają do naszego życia wartości, dzięki którym łatwiej stawiamy czoło wielu trudnościom życia codziennego. Są podporą i ostoją każdego dnia. W wielu sytuacjach przypominamy sobie bohaterki wyjęte spod pióra autorki i zdajemy sobie sprawę, że nasze problemy w porównaniu z ich trudnościami są błahostkami, z których szybko znajdziemy jakieś wyjście. Nie bez powodu Daniele Steel nazywana jest królową romansu. Dorównuje królowi tej tematyki, jakim jest Nicholas Sparks. Z każdą książką udowadnia, że zasługuje na to miano. Spod jej berła, jakim jest pióro, wychodzą powieści, dzięki którym w tak cudowny sposób możemy spędzić swój wolny czas.

„Bezpieczna przystań” jest lekkim romansem, po który bez problemu można sięgnąć w wolnym czasie. Opowiada o stracie bliskich nam osób i próby uporania się z ich odejściem. Powrót do nowego życia jest jednak bardzo trudny. Zdanie sobie sprawy, że w swoim życiu nie pokocha się już nigdy więcej, a próba zaangażowania się w poważniejszy związek, może nieść za sobą strach przed stratą miłości i nie poradzenia sobie z tym po raz drugi.

Ophelie wraz z córką Pip spędza lato nad oceanem. Jednak ani wolny czas ani piękna sceneria nie pozwalają zapomnieć im o niedawnej tragedii. Próbując uleczyć rany Ophelie stopniowo odsuwa się od córki. Tracąc kontakt z matką dziewczynka jest coraz bardziej samotna. Pewnego dnia, jak co dzień wyrusza na spacer po plaży nie spodziewając się, że za chwilę odnajdzie przyjaźń, jakiej do tej pory nie miała okazji doświadczyć. Dziewczynka szybko łapie kontakt z Matthem- malarzem, który daje jej lekcje rysunku i zaprzyjaźnia się z nim, co nie podoba się jej matce. Jednak z czasem, niesłusznie oskarżony przez nią mężczyzna, urzeknie ją i sprawi, że ich przyjaźń rozkwitnie, sprawiając, że zagoją się jej rany.

Styl pisania autorki od zawsze mi się podobał. W prosty i zwyczajny sposób Daniele Steel umie przekazać najważniejsze problemy i wartości.

Cena książki wynosi 24,80, jednak bez trudu można znaleźć ją w każdej bibliotece. Jednak, jeżeli miałabym dostęp do niej jedynie w księgarni z pewnością powiem, że warto byłoby za nią tyle zapłacić.

Jedynym minusem książki jest mała czcionka, która sprawia, że z pewną trudnością czyta się książkę.

„Bezpieczna przystań” jest powieścią, po którą z całą pewnością powinno się sięgnąć. Czyta się ją szybko i z niebywałą przyjemnością. Według mnie każda powieść wyjęta spod pióra Daniele Steel jest idealna w każdym aspekcie. Każda jej książka daje mi nadzieję, że istnieją jeszcze pisarze o prawdziwym talencie. Powieść ta jest według mnie świetna i nie potrafię znaleźć w niej jakiegokolwiek błędu. Po prostu nie da się do niczego przyczepić. Z każdą stroną chciałam coraz więcej i więcej. Nie sposób się od niej oderwać. Po przeczytaniu ostatniego słowa czuje się satysfakcję z jej przeczytania, a zarazem niedosyt, że już się skończyła. Osobiście przywiązuje się do każdego bohatera powieści autorki, co spowodowane jest niezwykłą realnością, co wśród pisarek na polskim rynku czytelniczym jest bardzo rzadkie.Powieść wciąga i sprawia, że z każdym słowem coraz bardziej można zakochać się w samej autorce. Zdecydowanie polecam nie tylko fanom Daniele Steel, ale także każdemu czytelnikowi, który w przyjemny sposób chce spędzić czas z dobrą lekturą. Z całego serca POLECAM! Życzę miłego czytania Zapewniam, że takie będzie…


Recenzja pochodzi z mojego bloga: katarzynkas14.blogspot.com

O Danielle Steel nie trzeba chyba nikomu opowiadać. Jej książki są czymś więcej niż tylko martwymi przedmiotami i miłym urozmaiceniem czasu. Dla wielu czytelniczek stają się przyjaciółkami o których pamięta się przez bardzo długi czas. Wprowadzają do naszego życia wartości, dzięki którym łatwiej stawiamy czoło wielu trudnościom życia codziennego. Są podporą i ostoją każdego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O Danielle Steel nie trzeba chyba nikomu opowiadać. Jej książki są czymś więcej niż tylko martwymi przedmiotami i miłym urozmaiceniem czasu. Dla wielu czytelniczek stają się przyjaciółkami o których pamięta się przez bardzo długi czas. Wprowadzają do naszego życia wartości, dzięki którym łatwiej stawiamy czoło wielu trudnościom życia codziennego. Są podporą i ostoją każdego dnia. W wielu sytuacjach przypominamy sobie bohaterki wyjęte spod pióra autorki i zdajemy sobie sprawę, że nasze problemy w porównaniu z ich trudnościami są błahostkami, z których szybko znajdziemy jakieś wyjście. Nie bez powodu Daniele Steel nazywana jest królową romansu. Dorównuje królowi tej tematyki, jakim jest Nicholas Sparks. Z każdą książką udowadnia, że zasługuje na to miano. Spod jej berła, jakim jest pióro, wychodzą powieści, dzięki którym w tak cudowny sposób możemy spędzić swój wolny czas.

„W sieci” jest książką mówiącą o problemie przemocy seksualnej. O śladach pozostawionych nie tylko na ciele, ale także na psychice ludzkiej. Autorka w swojej książce napomina, aby nie być obojętnym na cudzą krzywdę, która często może mieć miejsce tuż obok nas. Mówi, abyśmy wzięli w swoje ręce los ludzi z rodzin patologicznych i nie przyglądali się ich krzywdzie z daleka, tylko wykonali w ich stronę gest, który pomoże im uciec i zapomnieć o chwilach o których nie śniło nam się nawet w najśmielszych koszmarach. Książka mówi także o niesprawiedliwości świata, przez które niewinne osoby ponoszą ciężar odpowiedzialności za wyrządzone im krzywdy. Najbardziej szanowany i na pozór najmilszy i najsympatyczniejszy człowiek, może okazać się osobą nie posiadającą jakichkolwiek zasad moralnych, sumienia i poczucia bezkarności.

Siedemnastoletnia Grace od czterech lat przeżywa prawdziwy koszmar. Po śmierci matki ma już dosyć „opiekowania się” ojcem i postanawia uwolnić się z tego przeklętego koszmaru. Nic nie idzie jednak po jej myśli, a sprawa przybiera przerażający obrót. Jej czyn zmienia całe jej życie. Czując, że zdradziła matkę postanawia nie mówić całej prawdy. Jednak kiedy na przesłuchanie przychodzi sympatyczny Dawid, postanawia wyjawić całą prawdę. Jednak nikt poza Dawidem i Molly nie wierzy w jej słowa. Przecież jej ojciec nie mógł być takim okrutnikiem. Nie mógł gwałcić swojej córki przez cztery pełne lata, dzień po dniu. To nie możliwe, przecież to taki sympatyczny człowiek… Grace zostaje skazana do więzienia na dwa lata. Kiedy jej wyrok dobiega końca jej życie powoli przybiera normalny rytm. Na swojej drodze spotyka różnych ludzi. Tych, którzy za wszelką cenę chcą jej zaszkodzić, ale także takich, którzy pragną jej szczęścia. Jednym z nich jest Charles, przy którym Grace zaczyna wierzyć, że i ona może być szczęśliwa.

Styl pisania autorki od zawsze mi się podobał. W prosty i zwyczajny sposób Daniele Steel umie przekazać najważniejsze problemy i wartości. Dzięki odpowiednio dużej czcionce, bez problemu możemy zatracić się w powieści.

Cena książki wynosi 34,90zł, jednak bez trudu można znaleźć ją w każdej bibliotece. Jednak, jeżeli miałabym dostęp do niej jedynie w księgarni z pewnością powiem, że warto byłoby za nią tyle zapłacić.

Książka została wydana w wydawnictwie Świat Książki. Forma w jakiej została wydana jest korzystna dla czytelnika, ponieważ czyta się ją z łatwością.

„W sieci” jest powieścią, po którą z całą pewnością powinno się sięgnąć. Czyta się ją szybko i z niebywałą przyjemnością. Według mnie każda powieść wyjęta spod pióra Daniele Steel jest idealna w każdym aspekcie. Każda jej książka daje mi nadzieję, że istnieją jeszcze pisarze o prawdziwym talencie. Powieść ta jest według mnie świetna i nie potrafię znaleźć w niej jakiegokolwiek błędu. Po prostu nie da się do niczego przyczepić. Z każdą stroną chciałam coraz więcej i więcej. Nie sposób się od niej oderwać. Po przeczytaniu ostatniego słowa czuje się satysfakcję z jej przeczytania, a zarazem niedosyt, że już się skończyła. Osobiście przywiązuje się do każdego bohatera powieści autorki, co spowodowane jest niezwykłą realnością, co wśród pisarek na polskim rynku czytelniczym jest bardzo rzadkie. Powieść wciąga i sprawia, że z każdym słowem coraz bardziej można zakochać się w samej autorce. Zdecydowanie polecam nie tylko fanom Daniele Steel, ale także każdemu czytelnikowi, który w przyjemny sposób chce spędzić czas z dobrą lekturą. Z całego serca POLECAM! Życzę miłego czytania Zapewniam, że takie będzie…


Recenzja pochodzi z mojego bloga: katarzynkas14.blogspot.com

O Danielle Steel nie trzeba chyba nikomu opowiadać. Jej książki są czymś więcej niż tylko martwymi przedmiotami i miłym urozmaiceniem czasu. Dla wielu czytelniczek stają się przyjaciółkami o których pamięta się przez bardzo długi czas. Wprowadzają do naszego życia wartości, dzięki którym łatwiej stawiamy czoło wielu trudnościom życia codziennego. Są podporą i ostoją każdego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna rewelacyjna książka Danielle Steel, chodź w zupełnie innym stylu. „Duch” nie jest typowym romansem wyjętym spod jej ręki. Mamy w nim do czynienia z przeszłością i teraźniejszością, które przeplatają się przez całą fabułę. Indianie, ucieczka od męża sadysty, spotkanie miłości i rozpoczęcie nowego życia. To wszystko działo się 200 lat temu, lecz teraz powróciło, by odmienić los dwojga ludzi.
Charles Waterston w jednym momencie traci wszystko. Żonę, która porzuciła go dla innego mężczyzny, dom, który tak bardzo kochał i pracę, do której możliwe jest mu już nie powrócić. Zdobywa ją jednak gdzie indziej. Nie jest ona jednak dostosowana do jego ambicji i celów, które chciałby wcielić w życie. Po wielu kłótniach i sporach bierze urlop, dzięki któremu jego życie nabierze zupełnie innego obrotu. Wyjeżdża na narty, chcąc chociaż na chwilę zapomnieć o teraźniejszości i przemyśleć sobie pewne spawy, które niszczą go krok po kroku. Los sprowadza go do Gladys Palmer- cudownej staruszki, która przypomina mu babcię. Główny bohater nie wie jednak, że od tej znajomości zacznie się jego nowe życie, ani trochę nie przypominające tego starego. Pałacyk, który należał kiedyś do pięknej Sary Ferguson staje się dla niego ważnym elementem w życiu, a kobieta, którą spotyka w wigilijny wieczór, będzie od tej pory jego prawdziwą przyjaciółką. Kiedy odkrywa jej życie, zaczyna w zupełnie inny sposób patrzeć na swoje problemy…
Czy oschła Francesca jest po prostu wredną kobietą nie lubiącą ludzi? Jak potoczą się losy zastraszonej Sary? Czy Charcie odnajdzie wreszcie miłość i normalne, ustabilizowane życie? Na te pytania musicie odpowiedzieć sobie sami, czytając następną znakomitą powieść Daniele Steel.
Powieść ta według mnie zasługuje na chwilę uwagi. Autorka kolejny raz na kartach swojej powieści pokazała, że nie wolno stać w miejscu i żyć problemami, których biegu nie da się odwrócić. Należy mieć w sobie odwagę, aby z podniesioną głową stawić czoło problemom i w ten sposób odnaleźć życie, na które tak bardzo się zasługuje. Polecam nie tylko fanom Daniele Steel, ale także osobom, które chcą przyjemnie spędzić czas przy dobrej lekturze i odnaleźć wartości, dzięki którym z większą łatwością będą umieli stawić czoło każdemu dniu.
Cytaty z książki na które warto zwrócić uwagę:
-„Jest czas na żałobę, ale gdy ta się kończy, przychodzi pora na powrót do życia.”
-„To właśnie te wszystkie drobne, niewytłumaczalne niuanse sprawiają, że się kogoś kocha, nawet wbrew własnej woli.”

Kolejna rewelacyjna książka Danielle Steel, chodź w zupełnie innym stylu. „Duch” nie jest typowym romansem wyjętym spod jej ręki. Mamy w nim do czynienia z przeszłością i teraźniejszością, które przeplatają się przez całą fabułę. Indianie, ucieczka od męża sadysty, spotkanie miłości i rozpoczęcie nowego życia. To wszystko działo się 200 lat temu, lecz teraz powróciło, by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na rynku wydawniczym istnieje wiele książek, które zasługują na naszą uwagę i dobre słowo. Książek przy których odpoczywamy, śmiejemy się lub odczuwamy dreszczyk emocji przeszywających nas na wskroś. Do tej trzeciej kategorii zaliczamy „Misery” S.Kinga. Książkę genialną i pod każdym aspektem idealną. Nie bez powodów King jest królem horroru. Jego książki są czymś więcej niż miłym urozmaiceniem czasu. Są arcydziełami, o których powinien wiedzieć każdy człowiek.
Genialny pomysł, na który prawdopodobnie nie wpadłby żaden pisarz. Pomysł fantastyczny i wykonany idealnie. Podczas burzy śnieżnej pewien pisarz ulega wypadkowi. Życie ratuje mu pewna kobieta- jego najzagorzalsza fanka. Zabiera go do swojego domu, opiekuje się nim na własną rękę. Nie powiadamia policji, karetki. Pisarz staje się jej zakładnikiem. Osobą, która w żaden sposób nie da rady uwolnić się z jej sideł. Sideł psychopatki, kobiety nie posiadających zdrowych zmysłów. Pisarz przeżywa w jej domu istne piekło. Jego życie przybiera postać horroru lecącego w telewizji. Nie może zrobić niczego, co nie spodobałoby się jego fance. Mogłoby kosztować go to bardzo wiele. Rzeczy, o których nie śniło mu się nawet w najśmielszych koszmarach.
Nie jest to typowy horror, jednak wzbudza niebanalne emocje, a więc czytając „Misery”, można bać się nie na żarty. Jeśli chcecie przeżyć koszmar głównego bohatera i razem z nim próbować uciekać od trzymającej go w „więzieniu” wariatki, jak najszybciej sięgnijcie po tę książce. Z całą pewnością nie stracicie przy niej czasu. Zagłębicie się w niej bez reszty i nie będziecie się mogli od niej uwolnić. Zdecydowanie polecam!

Na rynku wydawniczym istnieje wiele książek, które zasługują na naszą uwagę i dobre słowo. Książek przy których odpoczywamy, śmiejemy się lub odczuwamy dreszczyk emocji przeszywających nas na wskroś. Do tej trzeciej kategorii zaliczamy „Misery” S.Kinga. Książkę genialną i pod każdym aspektem idealną. Nie bez powodów King jest królem horroru. Jego książki są czymś więcej niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Słowo "lektura" u każdego młodego człowieka wzbudza niechęć lub obojętność. W wielu jednak przypadkach taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Uwierzcie mi i jak najszybciej zmieńcie nastawienie na bardziej pozytywne, bo WARTO!
Książka wzbudziła u mnie wiele pozytywnych emocji. Przeczytałam ją w zaledwie jedno popołudnie i ani przez chwilę nie pomyślałam, że straciłam przy niej czas. W swoim życiu przeczytałam wiele lektur, które zasługują na dobre słowo i miłe wspomnienie. "Stowarzyszenie umarłych poetów" jak najbardziej zalicza się do ich grona. Jeśli chcecie przekonać się czym zdobyła moje serce, jak najszybciej po nią sięgnijcie. Po jej przeczytaniu zdacie sobie sprawę, że zdobyliście wielką siłę i dzięki jej ogromnej mocy, dużo łatwiej będziecie umieli stoczyć walkę z trudnościami dnia codziennego. A więc: Carpe diem!- chwytajcie dzień i potrafcie stawić mu czoła z podniesioną głową! Zdecydowanie poleca,!:)

Słowo "lektura" u każdego młodego człowieka wzbudza niechęć lub obojętność. W wielu jednak przypadkach taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Uwierzcie mi i jak najszybciej zmieńcie nastawienie na bardziej pozytywne, bo WARTO!
Książka wzbudziła u mnie wiele pozytywnych emocji. Przeczytałam ją w zaledwie jedno popołudnie i ani przez chwilę nie pomyślałam, że straciłam przy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje drugie spotkanie z Norą Roberts jest już za mną. Po tej książce przekonałam się na własnej skórze, że powieści tej autorki nie są jedynie miłym urozmaiceniem wolnego czasu, lecz znakomitymi utworami, które powinny zagościć w pamięci czytelników na długi czas.
Tym razem mamy styczność z romansem fantastycznym. Tajemniczy mężczyźni wprowadzą niemały zamęt w życiu dwóch sióstr, kobiet o całkiem różnych charakterach. Czy tym dwóm parom uda się pokonać różnice wieków i rozwijać tworzącą się pomiędzy nimi miłość? Na te pytania musicie znaleźć odpowiedź sami. Sięgnijcie więc jak najszybciej po tę fantastyczną powieść i przenieście się w świat miłości i niezwykłych tajemnic. Życzę miłego czytania!

Moje drugie spotkanie z Norą Roberts jest już za mną. Po tej książce przekonałam się na własnej skórze, że powieści tej autorki nie są jedynie miłym urozmaiceniem wolnego czasu, lecz znakomitymi utworami, które powinny zagościć w pamięci czytelników na długi czas.
Tym razem mamy styczność z romansem fantastycznym. Tajemniczy mężczyźni wprowadzą niemały zamęt w życiu dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po latach zabrałam się w końcu do przeczytania jednej z ulubionych książek mojej mamy. Kierowała mną ogromna ciekawość, czym "Kłamczucha" mogła w tak niezwykły sposób zaczarować moją mamę? Przekonałam się, że jest to książka w sam raz dla mnie. Przeczytałam ją raptem w jeden dzień. Po każdej stronie chciałam więcej i więcej. Powieść pochłaniała mnie niemiłosiernie. Kiedy dotarłam do ostatniej strony czułam ogromny niedosyt, smutek, z powodu utracenia znakomitej zabawy. Według mnie jest to fantastyczna książka, po którą powinien sięgnąć każdy czytelnik, bez względu na wiek. Przy każdej stronie śmiałam się do łez, a w głównej bohaterce odnalazłam przyjaciółkę o której będę pamiętać przez bardzo długi czas. Zdecydowanie polecam!

Po latach zabrałam się w końcu do przeczytania jednej z ulubionych książek mojej mamy. Kierowała mną ogromna ciekawość, czym "Kłamczucha" mogła w tak niezwykły sposób zaczarować moją mamę? Przekonałam się, że jest to książka w sam raz dla mnie. Przeczytałam ją raptem w jeden dzień. Po każdej stronie chciałam więcej i więcej. Powieść pochłaniała mnie niemiłosiernie. Kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejne znakomite spotkanie z twórczością Danielle Steel. Jak zwykle ostatnie zdanie wywołało u mnie smutek. W końcu musiał nadejść moment pożegnania z trzema przyjaciółkami,które zdobyły moją sympatię od samego początku.
Trzy jakże różne kobiety i problemy, które połączą ich dawną przyjaźń. Spotkanie na Ranczo i odnowienie przyjaźni z czasów akademickich, niespodziewana miłość czekająca za rogiem czy zaskakujące zwroty akcji, powodujące smutek i radość zarazem, to tylko parę przykładów z tej sympatycznej powieści.
Polecam wszystkim fanom Danielle Steel, ale także osobom, które w miły i przyjemny sposób chcą spędzić swój wolny czas.

Kolejne znakomite spotkanie z twórczością Danielle Steel. Jak zwykle ostatnie zdanie wywołało u mnie smutek. W końcu musiał nadejść moment pożegnania z trzema przyjaciółkami,które zdobyły moją sympatię od samego początku.
Trzy jakże różne kobiety i problemy, które połączą ich dawną przyjaźń. Spotkanie na Ranczo i odnowienie przyjaźni z czasów akademickich,...

więcej Pokaż mimo to