Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Steve Cavanagh jest irlandzkim prawnikiem i nagradzanym pisarzem thrillerów prawniczych. Zadebiutował serią o charyzmatycznym adwokacie Eddiem Flynnem. I to właśnie losy tego oto prawnika śledzimy w najnowszej książce Cavanagha pt. “Adwokat diabła”.

Eddie Flynn ma przed sobą ciężkie zadanie. Nad niesłusznie oskarżonym o morderstwo młodym mężczyźnie wisi kara śmierci. Proces już został zaaranżowany przez Randala Korna tak, aby wyrok był tylko formalnością. Już nie może się on doczekać widoku egzekucji kolejnego oskarżonego. Winny czy nie, to nie interesuje ambitnego prokuratora, który ma na swoim koncie najwięcej zesłań na śmierć. I wtedy do akcji wkracza Eddie Flynn, przebiegły adwokat, który często ma niespotykane metody działania. Pojawienia się go prokurator nie mógł przewidzieć. Eddie ma tydzień na wybronienie Andy’go Duboisa, znalezienie prawdziwego mordercy. I musi spróbować ujść przy tym z życiem. Dużo jak na zaledwie siedem dni.

“Adwokat diabła” jest świetnie skonstruowanym thrillerem prawniczym. Ciężko jest wyobrazić sobie takie wydarzenia w realnym życiu, ale nie o to w książkach chodzi. Najnowsza powieść Steva Cavanagha zawiera dobrze skrojoną fabułę, szybką akcję i ciekawych bohaterów. Książka wciąga czytelnika już od samego początku i trzyma w napięciu do samego końca. Zawiera sporo niespodziewanych zwrotów akcji. Bohaterowie są bardzo dobrze opisani, aż czuje się ogrom emocji względem nich. Na stronach powieści toczy się zacięta walka dobra ze złem. Flynn i Korn są ich idealnymi przedstawicielami.
Thriller bardzo dobrze przedstawia amerykański proces sądowniczy wszelkie możliwe “zagrywki” i możliwości jakie ma do wykorzystania zarówno jedna jak i druga strona procesu. Niesłuszne oskarżenie, widmo kary śmierci, skorumpowany system a do tego rollercoaster emocji i niespodziewanych wydarzeń.

Zdecydowanie polecam “Adwokata diabła”. No chyba, że nie lubisz trzymania w napięciu do ostatniej chwili i klimatu sali sądowej. Bo to nam gwarantuje ten thriller. Nie sposób się oderwać!

Steve Cavanagh jest irlandzkim prawnikiem i nagradzanym pisarzem thrillerów prawniczych. Zadebiutował serią o charyzmatycznym adwokacie Eddiem Flynnem. I to właśnie losy tego oto prawnika śledzimy w najnowszej książce Cavanagha pt. “Adwokat diabła”.

Eddie Flynn ma przed sobą ciężkie zadanie. Nad niesłusznie oskarżonym o morderstwo młodym mężczyźnie wisi kara śmierci....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

“Niezaopiekowane, zranione dziecięce cząstki drzemią w nich niczym małe bomby zegarowe gotowe eksplodować dziesiątki lat później, gdy tylko ktoś podrażni stare rany.”

“Co powie mama? Jak się uniezależnić i uzdrowić relacje z rodzicami?” jest książką o relacjach dziecko-rodzic. Ale dorosłe dziecko i dorosły rodzic. Ich relacje ciężko są bardzo skomplikowane, nasączone niemiłymi wspomnieniami, wyrzutami, niespełnionymi oczekiwaniami. Często z rodzicami rozmawia się nam najciężej, dojście do porozumienia czasem jest wręcz niemożliwe. Dlaczego tak jest? Skąd to się wzięło? Odpowiedzi możemy znaleźć w powyższej książce.
Dowiemy się również jak stawiać granice rodzicom, jak stworzyć z nimi dobrą, trwałą relację bez szantażu emocjonalnego i toksyczności. Książka zawiera wiele ciekawych przykładów, które pomagają nam zobrazować sytuacje, a nawet odnaleźć w nich podobieństwa do relacji w naszym otoczeniu. Oprócz przykładów i wielu ciekawych porad mamy możliwość wykonania kilku ćwiczeń, które pozwalają nam sporo zrozumieć.
Książka autorstwa Sandry Konrad nie jest lekturą jedynie dla dorosłych dzieci. Jest to książka dla wszystkich. Również, a może nawet szczególnie powinni ją przeczytać rodzice by dobrze wprowadzić swoje dzieci w dorosłość, zbudować z nimi poprawne relacje i dać im odciąć pępowinę. Niech idą przez życie na własnych zasadach.
Polecam przeczytać ten poradnik. Nie jest to lekka lektura, jednak otwiera oczy, daje mocno do myślenia i myślę, że pomoże niejednej rodzinie.

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak za zaufanie i otrzymanie egzemplarza do recenzji.

“Niezaopiekowane, zranione dziecięce cząstki drzemią w nich niczym małe bomby zegarowe gotowe eksplodować dziesiątki lat później, gdy tylko ktoś podrażni stare rany.”

“Co powie mama? Jak się uniezależnić i uzdrowić relacje z rodzicami?” jest książką o relacjach dziecko-rodzic. Ale dorosłe dziecko i dorosły rodzic. Ich relacje ciężko są bardzo skomplikowane, nasączone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

“Rozwódki Konstancina” jest to kontynuacja książek Eweliny Ślotały “Żony Konstancina” oraz “Kochanki Konstancina”. Poprzednie książki czytałam i postanowiłam sprawdzić jak potoczą się dalsze losy bohaterki i jakie konsekwencje pociągnie za sobą wizyta w Paryżu.
Życie żony bogacza z Konstancina z pozoru wygląda jak istna bajka w realnym życiu. Okazałe domy, posiadłości wypoczynkowe, bale, jachty, luksusowe wakacje, ubrania, biżuteria, wszystko z najwyższej półki. Luksusy o jakich nam szarakom nawet się nie śniło. Ale bajka nigdy nie trwa wiecznie. Każda żona ma “termin przydatności”. Wtedy przychodzi pora na rozwód. Jak rozwód to podział majątku. Jak podział majątku to walka o ogromne fortuny, alimenty, domy. Walka w której nie bierze się jeńców. I to właśnie Ewelina Ślotała opisuje w swojej najnowszej książce “Rozwódki Konstancina”.
Autorka książki w przeszłości była mieszkanką słynnego i elitarnego Konstancina więc zna życie tam od przysłowiowej podszewki. Przytacza wiele przykładów głośnych rozwodów z czołówek gazet, życia codziennego żon i samców alfa. Pomysły na “podłożenie sobie nawzajem świni” przez małżonków, ponieważ ich rozwody często bywają bardzo brutalne. Często są planowane z nawet rocznym wyprzedzeniem, żeby wpierw nałapać haków na swoją drugą połówkę. Kobiety bronią się jak mogą by nie zakończyć małżeństwa bez zabezpieczenia i majątku, a mężczyźni kombinują jak zmienić żonę na nowszy model, a przy tym nie stracić pieniędzy.
“Rozwódki Konstancina” nie są miłą lekturą. Nie zachęcają do wejścia w świat najbogatszych elit tego kraju. Wręcz przeciwnie, przedstawiają najbrutalniejsze okrucieństwa i to jak potrafią się “bawić” bogacze. Kiedy nie ma się żadnych blokad, ograniczeń. Żyje się tylko dla własnej przyjemności. A kiedy ktoś na tym cierpi? Kogo by to obchodziło.. Chciałabym wierzyć, że pewne sceny są tylko fikcją literacką autorki, jednak nie łudzę się, że takie sytuacje nie mają miejsca..
Po przeczytaniu “Rozwódek Konstancina” mam takie samo odczucie jak po lekturze poprzednich książek autorki - mam fajne życie i nie mam na co narzekać. Majętnej wcale nie oznacza lepiej. :)

“Rozwódki Konstancina” jest to kontynuacja książek Eweliny Ślotały “Żony Konstancina” oraz “Kochanki Konstancina”. Poprzednie książki czytałam i postanowiłam sprawdzić jak potoczą się dalsze losy bohaterki i jakie konsekwencje pociągnie za sobą wizyta w Paryżu.
Życie żony bogacza z Konstancina z pozoru wygląda jak istna bajka w realnym życiu. Okazałe domy, posiadłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najnowsza książka Pauliny Świst “Oblitus” jest zakończeniem serii “Incognito”. Niesamowity trójkąt - Anka, Artur i Szczepan znowu wkraczają do akcji! Kruk nie żyje, Sonia jest zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Nadeszła pora na Nauczyciela. Czy uda im się go pokonać? Czy będą w stanie na tyle się zjednoczyć by stawić mu czoła? Czy Anka w końcu wybierze któregoś z nich? By się to udało będą musieli cofnąć się do 2010 roku i zacząć rozwiązywać zagadka za zagadką. Rozwikłać co znaczą ukryte znaczenia. Okazuje się, żę ludzi wokół nich powiązanych z Ocultą jest znacznie więcej niż im się początkowo wydawało…
Paulina Świst znów nas zaskoczyła. Powróciliśmy do losów Anki, Szczepana i Artura. Śledziłam z zapartym tchem co się dalej wydarzy i czy uda im się przechytrzyć Nauczyciela. To on stworzył tę całą machinę i był przeciwnikiem grubszego kalibru. Jednak po nitce do kłębka…. Cięty język, czarny humor i zagmatwana sprawa to jest sposób na czytelnika według autorki. I zawsze się sprawdza. Nawet spora ilość wulgaryzmów w jej książkach nie rażą mnie tak jak w innych tekstach.
Ogromny plus dla p. Świst, że w najnowszej książce poruszyła problem stresu pourazowego - PTSD. Jest to problem, o którym bardzo mało mówi się publicznie, a dotyka on zdecydowanie większej ilości osób niż nam się wydaje.
Akcja książki przebiega bardzo szybko i stale nabiera tępa co nas jeszcze bardziej nakręca. Narracja jest trzecioosobowa i poznajemy sytuację od strony każdego z bohaterów co jest dodatkowym atutem. Powiązania, zawiłości, dziwny trójkąt.. Co skąd się wzięło.. Majsterszczyk 🙂
Jedynie mogę się doczepić do wyboru Anki.. Już od pierwszego tomu kto inny był moim faworytem, ale cóż :P
W książce znajduje się zdecydowanie mniej scen erotycznych niż w poprzednich książkach Pauliny Świst co bardzo mi się podobało. Było ich tak akurat. Pokazała relację pomiędzy Anką a jej wybrankiem, ale nie przytłoczyło to treści książki. Dla chętnych gorętszych klimatów w książce jest kod QR, który zapewne zaspokoi ciekawość :D
“Oblitus” jest bardzo dobrym zakończeniem serii, czekam czym autorka zaskoczy nas następnym razem.

Najnowsza książka Pauliny Świst “Oblitus” jest zakończeniem serii “Incognito”. Niesamowity trójkąt - Anka, Artur i Szczepan znowu wkraczają do akcji! Kruk nie żyje, Sonia jest zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Nadeszła pora na Nauczyciela. Czy uda im się go pokonać? Czy będą w stanie na tyle się zjednoczyć by stawić mu czoła? Czy Anka w końcu wybierze któregoś z nich?...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kult Henrik Fexeus, Camilla Läckberg
Ocena 7,3
Kult Henrik Fexeus, Cami...

Na półkach: , ,

Po sukcesie fenomenalnego “Mentalisty” Camilla Lackberg wraca do nas z drugim tomem trylogii - “Kultem”. Tęskniłam za duetem Mina & Vincent, w końcu ta część wpadła w moje ręce.
W Sztokholmie zaginął chłopiec, pięcioletni Ossian. Szybko okazuje się, że został uprowadzony przez nieznaną kobietę. Do znanego nam z “Mentalisty” zespołu śledczego dołącza negocjator Adam Blom, który zauważa, że porwanie jest bliźniaczo podobne do innego zaginięcia, które niestety miało tragiczny koniec. Mina Dabiri ponownie prosi o pomoc w rozwiązaniu zagadki mentalistę Vincenta Waldera. Vincent potwierdza przypuszczenia Adama odnośnie powiązań pomiędzy porwaniami. I zaczyna się walka z czasem, by kolejne porwanie nie zakończyło się równie tragicznie. Mina i Vincent nie kontaktowali się przez minione dwa lata, więc przy okazji ponownej wspólnej pracy mają okazję na wyjaśnienie zawiłych relacji które ich łączą.
Camilla Lackberg nie bez powodu jest nazywana królową szwedzkiego kryminału. Niezwykle sprawnie łączy skomplikowane zagadki i intrygi z wątkami osobistymi nie tylko głównych bohaterów - Miny i Vincenta jak i reszty zespołu. W kolejnej części możemy ich dokładniej poznać i okazuje się, że niektórzy wcale nie są tacy niemili jakby nam się wydawało. Dość szybko miałam swój typ kto stoi za porwaniami i morderstwami, okazał się strzałem w 10. Jednak jak doszli do rozwiązania zagadki i co się działo po drodze to prawdziwy majstersztyk zawiłości!
Jestem ogromną fanką “Sagi o Fjallbace“, a trylogią Mentalista pisarka podkreśliła swój talent do tworzenia dobrych kryminałów. Niepodważalną rolę miał w tym też Henrik Fexeus, który stoi za technikami, sztuczkami i zagadkami bez których ta seria nie byłaby tak fascynująca.
Mam też pewne “ale” do powyższej powieści. Wiemy, że główna bohaterka ma swoje manie i wewnętrzne upiory, jednak było to w moim odczuciu za bardzo zaakcentowane. Za dużo było opisów jej fobii jak i zaznaczania, że jest gorąco i potwornie się pocą. To jedyne elementy, które mnie irytowały podczas czytania “Kultu”.
Podsumowując, polecam ogromnie najnowszą powieść Camilli Lackberg, jest to pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się fana kryminałów.

Po sukcesie fenomenalnego “Mentalisty” Camilla Lackberg wraca do nas z drugim tomem trylogii - “Kultem”. Tęskniłam za duetem Mina & Vincent, w końcu ta część wpadła w moje ręce.
W Sztokholmie zaginął chłopiec, pięcioletni Ossian. Szybko okazuje się, że został uprowadzony przez nieznaną kobietę. Do znanego nam z “Mentalisty” zespołu śledczego dołącza negocjator Adam Blom,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

“Willa przy Perłowej” Pauliny Molickiej jest powieścią obyczajową która zawiera kontynuację losów bohaterów z “Księgarenki przy Miłosnej”. W pierwszej książce śledziliśmy losy Oli - pracownicy księgarni do której niespodziewanie wpadła nieznana dziewczyna z czerwoną walizką. Tą dziewczyną była Michalina, której losy będziemy śledzić na kartach “Willi przy Perłowej”
Michalina postanawia uciec od danego życia i bez zapowiedzi przyjeżdża do stryja, którego od lat nie widziała. Zaprzyjaźnia się z Olą i poznaje innych mieszkańców. Przypadek sprawia, że poznaje starszą panią, której rodzina ma kłopoty finansowe. I tak Michalina trafia do willi przy Perłowej, gdzie okazuje się, że jej doświadczenie zawodowe jest ostatecznym kołem ratunkowym dla rodziny Wolskich. Dziewczyna postanawia im pomóc. Tam też poznaje wnuka starszej Pani - Adama, który nie jest zbyt przychylnie nastawiony do dziewczyny. Co z tego wyniknie…?
“Willa przy Perłowej” przyciąga nas swoim niepodważalnie ciepłym klimatem, który dało się odczuć również w poprzedniej książce autorki. Michalina jest dziewczyną zagadką. Dziewczyna czuje się zdradzona, zraniona i bardzo pielęgnuje w sobie te uczucia. Długo nie wiadomo co skłoniło Michalinę do ucieczki z Lublina, co dodatkowo wciąga czytelnika. W tej historii podoba mi się wszystko. Autorka sprawnie prowadzi nas przez losy nie tylko Michaliny, ale również innych bywalców willi. Dawna miłość, tajemnice, niedopowiedzenia, błędy przeszłości. Tak, pani Molicka wie jak tworzyć historie, aby wciągnęła czytelnika. Jak poruszyć ważny temat, ale żeby nie było to zbyt nachalne. Dodatkowym plusem jest też delikatne wplecenie losów Oli, dzięki czemu wiemy co dalej z bohaterami “Księgarenki przy Miłosnej”.
Najnowsza książka Pauliny Molickiej przyciąga nas czułością, dobrocią, otula niczym ramiona ukochanej babci. Pozwala odciąć się od codzienności i z kubkiem gorącego kakao porywa nas do małego miasteczka w którym czas jakby wolniej płynie. Autorka bardzo dobrze przedstawiła klimat miejscowości, gdzie wszyscy się znają i zawsze wspólnie znajdą rozwiązanie problemu. Gdyby nie wzajemna znajomość i sympatia mieszkańców to czy Bal absolwentów miałby możliwość się odbyć? Z pewnością byłoby z tym o wiele ciężej. Jedno jest pewne, nad bohaterami tej miejscowości czuwają bardzo dobre anioły.
Mam nadzieję, że ich losy będą kontynuowane i będę miała jeszcze szansę na spotkanie z mieszkańcami jak i ich aniołami.

Serdecznie dziękuję pani Paulinie Molickiej i wydawnictwu Dragon za egzemplarz recenzencki i możliwość współpracy.

“Willa przy Perłowej” Pauliny Molickiej jest powieścią obyczajową która zawiera kontynuację losów bohaterów z “Księgarenki przy Miłosnej”. W pierwszej książce śledziliśmy losy Oli - pracownicy księgarni do której niespodziewanie wpadła nieznana dziewczyna z czerwoną walizką. Tą dziewczyną była Michalina, której losy będziemy śledzić na kartach “Willi przy Perłowej”...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Księgarenka na Miłosnej” jest uroczą powieścią obyczajową osadzoną w czasach współczesnych.
Trzydziestoletnia Aleksandra prowadzi spokojne życie, które dzieli na pracę w księgarni znajdującej się nieopodal domu, a spotkaniami ze swoją najlepszą przyjaciółką Zosią. Alekandra nie miała lekko w życiu, a praca wśród książek jest jej swego rodzaju opoką. Pewnego dnia jej spokój zostaje zburzony, gdy dowiaduje się, źe właściciel sprzedał księgarnię. Poznaje nową właścicielkę - uroczą starszą panią Anielę, która wprowadza pełen chaos w jej poukładane życie. Proponuje jej również wspólny wyjazd nad morze na czas remontu. Wraz z nową szefową pojawia się jej wnuk FIlip, który również może zakłócić spokój Aleksandry. Pojawia się też przystojny lekarz Anieli oraz tajemniczy pan w kapelusiku…. Oj dużo za dużo jak na jedną Aleksandrę.
“Księgarenka na Miłosnej” jest swego rodzajem lekarstwem dla duszy. Pełna ciepła, uroku, pachnąca babeczkami i innymi wypiekami z pobliskiej piekarni. Czytając tę historię uspokoiłam się, wyciszyłam. Zapragnęłam pojechać nad morze i czekać na wschód słońca. Każdy bohater ma “swój świat” i chce się go bardziej poznać. Jest to historia o poszukiwaniu miłości i szczęścia, na które nigdy nie jest za późno. Zwraca naszą uwagę na takie ważne aspekty życia, które umykają nam w codziennej gonitwie za…. często nie wiemy za czym. A chodzi o rozmowę. Zwykłą rozmowę dwojga ludzi, dzięki której można uniknąć wielu nieporozumień i niepotrzebnych zmartwień.
W książce cudownie został odtworzony klimat księgarni, która nie jest zwykłym sklepem. Jest miejscem do którego chce się wracać nie tylko po nową lekturę. Jest to miejsce spotkań, zawierania znajomości, dobrej herbaty i miłej rozmowy ze sprzedawczynią. Ciężko o takie miejsca w obecnych czasach, a szkoda.
Fabuła książki jest lekko przewidywalna, ale mimo to chętnie przeczytałam ją do końca. I dobrze, bo zakończenie mnie lekko zaskoczyło. Czym? Przeczytajcie sami. Jest to idealna propozycja na odstresowanie po ciężkim tygodniu.

“Księgarenka na Miłosnej” jest uroczą powieścią obyczajową osadzoną w czasach współczesnych.
Trzydziestoletnia Aleksandra prowadzi spokojne życie, które dzieli na pracę w księgarni znajdującej się nieopodal domu, a spotkaniami ze swoją najlepszą przyjaciółką Zosią. Alekandra nie miała lekko w życiu, a praca wśród książek jest jej swego rodzaju opoką. Pewnego dnia jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Reportaż “Wszyscy tak jeżdżą” Bartosza Józefiaka jest smutnym, ale rzeczywistym obrazem stanu polskich dróg. Każdy kierowca powinien zapoznać się z treścią tej książki. Nie ma dnia żeby media nie podawały informacji o jakimś wstrząsającym wypadku. Pieszy wtargnął na jezdnię, nadmierna prędkość, pociąg który okazał się szybszy od samochodu… Takie nieszczęścia niestety możemy wyliczać w nieskończoność. Czasem odnoszę wrażenie, że nie robi to na nas już wrażenia. Ot, cena państwa wysoko rozwiniętego, więcej dróg, więcej samochodów to i więcej wypadków. A nie zawsze i nie wszędzie tak to wygląda. Może to kwestia naszej mentalności? Kultury na drodze, a raczej jej braku?
Autor powyższego reportażu zjeździł cały kraj i dokładnie zbadał temat naszej jazdy samochodem. Wcielił się w różne role (np. zatrudnił się jako kurier) żeby dany temat zgłębić od podszewki. Wykonał naprawdę kawał dobrej roboty. Prześwietlił stan dróg, problemy z infrastrukturą, mandaty. Zwrócił też dużą uwagę na miejsca kompletnie odcięte. Jest bardzo dużo wsi, których mieszkańcy bez samochodu są uziemieni. Stracili nawet możliwość pracowania, bo komunikacja publiczna u nas leży. PKS upadł, kolej też ciężko przędzie. A to powinna być nasza solidna podstawa komunikacji dzięki której zaoszczędzilibyśmy pieniądze oraz mielibyśmy wpływ na ograniczenie emisji spalin.
Niektóre historie opisane w książce mrożą krew w żyłach. Opisane zostały między innymi wypadki, które głośniej obiły się w mediach, ale też historie które nie były znane na szerszą skalę przed ukazaniem się tej książki.
Bartosz Józefiak wprowadza nas w świat wyścigów samochodowych, jazdy Blablacarem, pracy kuriera czy dostawcy jedzenia. Pokazuje, że nic nie jest czarno białe. Przytaczając statystyki zaczerpnięte z innych państw pokazuje, że śmierć na drogach wcale nie musi być stałym elementem naszego krajobrazu. Wiele pytań, które pojawiają się w książce pozostają bez odpowiedzi. Na pewno wiele musi się zmienić na naszych drogach, ale nie będzie to z pewnością łatwe do wdrożenia.
Reportaż “Wszyscy tak jeżdżą” jest bardzo dobrze zrobionym reportażem. Widać ogrom pracy jaki autor włożył w przygotowanie go i zgłębienie tematu. Skłonił mnie do refleksji i zastanowienia się jakim ja jestem uczestnikiem ruchu drogowego.

Reportaż “Wszyscy tak jeżdżą” Bartosza Józefiaka jest smutnym, ale rzeczywistym obrazem stanu polskich dróg. Każdy kierowca powinien zapoznać się z treścią tej książki. Nie ma dnia żeby media nie podawały informacji o jakimś wstrząsającym wypadku. Pieszy wtargnął na jezdnię, nadmierna prędkość, pociąg który okazał się szybszy od samochodu… Takie nieszczęścia niestety możemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Książki przenoszą nas w inny czas i miejsce. "

Książka "Księga utraconych imion" przenosi nas w czasy II wojny światowej okupowanej Francji. Śledzimy losy młodej Eve, próbującej odnaleźć się w rzeczywistości która ją spotkała i pomóc przeżyć bezbronnym ludziom.
Nie spotkałam się wcześniej z motywem fałszerstwa w czasach wojny. W tej książce zostało to dobrze przedstawione. Niektórzy bohaterowie mają swoje pośrednie odzwierciedlenie w prawdziwych fałszerzach, którzy działali we francuskim podziemiu.
Irytowała mnie postawa matki głównej bohaterki i ich wzajemnej relacji. Ten wątek według mnie za wiele nie wnosi do powieści.
Trochę również zawiodło mnie zakończenie - bardzo przewidywane...
Podsumowując nie jest to lektura obowiązkowa, ale można poświęcić jej swoją uwagę, szczególnie jak się lubi motywy II wojny światowej. Dla mnie ten temat już jest przewałkowany z każdej możliwej strony i chyba prędko nie sięgnę po książki w tym klimacie.

"Książki przenoszą nas w inny czas i miejsce. "

Książka "Księga utraconych imion" przenosi nas w czasy II wojny światowej okupowanej Francji. Śledzimy losy młodej Eve, próbującej odnaleźć się w rzeczywistości która ją spotkała i pomóc przeżyć bezbronnym ludziom.
Nie spotkałam się wcześniej z motywem fałszerstwa w czasach wojny. W tej książce zostało to dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Krew w piach” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością pani Katarzyny Bondy. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie było nam po drodze. Do przeczytania jej najnowszej książki chyba najbardziej skusiło mnie to, że jest ona na faktach autentycznych.
Z Krwawym Tulipanem spotkałam się już w podcastach kryminalnych i artykułach. Niespotykane jest to co zrobił. Jak to możliwe, że przez tyle czasu nikt o nic go nie podejrzewał? Jak udawało mu się prowadzić jednocześnie kilka czy nawet kilkanaście romansów, które trwały LATAMI?! Dobrze, że w końcu udało się przerwać jego okropny proceder. Ile kobiet straciło majątki, a nawet życie? To wie tylko Krwawy Tulipan.
Czapki z głów dla pani Bondy za ogrom pracy i dogłębny resarch tej sprawy. Dzięki niej poznajemy dokładnie postać Adama Szulca, który jest wzorowany na osobie Krwawego Tulipana. Jego działania, a także sposoby jak motał kobiety. Na zdrobnienie „skarba” którego używał będę miała chyba alergię do końca życia. Powieść „Krew w piach” jest niezwykle wciągająca, mroczna. Dość mocno skacze w przestrzeniach czasowych i bohaterach, trzeba się dobrze skupić, żeby się nie pogubić. Ja czasem musiałam się wracać, żeby złapać wątek. Warto zwrócić uwagę na postać młodej dziennikarki. Kto wie, może gdyby nie jej upór to historia Krwawego Tulipana miałaby zupełnie inne zakończenie…
Książkę zdecydowanie warto przeczytać, nie jestem w stanie zrozumieć jego fenomenu i jak to możliwe, że dokonał tego czego dokonał z taką łatwością… Ale kto wie co by było, gdybym była na miejscu którejś z tych kobiet..? Historia opisana w tej książce mocno mną wstrząsnęła i z pewnością pozostanie ze mną na dłużej.

„Krew w piach” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością pani Katarzyny Bondy. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie było nam po drodze. Do przeczytania jej najnowszej książki chyba najbardziej skusiło mnie to, że jest ona na faktach autentycznych.
Z Krwawym Tulipanem spotkałam się już w podcastach kryminalnych i artykułach. Niespotykane jest to co zrobił. Jak to możliwe, że...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Oko słonia Delia Owens, Mark James Owens
Ocena 8,3
Oko słonia Delia Owens, Mark J...

Na półkach: , , ,

"Przez kilka minut obserwuje nas oczami, które widziały zbyt wiele. Unosi trąbę w naszą stronę. Ale nie łudzimy się - to nie jest powitanie. Chodzi mu o owoce, których zapach czuje, nie o kontakt z nami. Nie dziękuje nam, że tu jesteśmy, ani nie ma nam za złe, że nie ochranialiśmy go lepiej. Chce tylko jeść owoce, wędrować po górach i żyć z innymi słoniami. To niezbyt wygórowane marzenia - niezbyt trudne do spełnienia."

Delia i Mark Owens prowadzą badania nad życiem lwów. Ich pracę zakłócają informacje o kłusownikach którzy polują na słonie. Od tego momentu przerywają swoje badania i postanawiają stoczyć walkę o życie tych wspaniałych zwierząt. Nie jest to proste zadanie, Afryka jest ciężkim miejscem do życia, a za słonia kłusownicy mogą dostać sporo pieniędzy. Owensowie jednak się nie poddają, są zdeterminowani i stają na głowie by pokonać wszystkie przeciwności losu.
"Oko słonia" jest fantastyczną opowieścią o Afryce. Afryce dzikiej, nieokiełznanej. Tak innej od naszego świata. Jest nie tylko reportażem, ale również fascynującą powieścią przygodową. Niektóre wydarzenia zapierają dech w piersiach. Porywa czytelnika bez reszty. Pokazuje, że Ci, którzy są sprawcami nieszczęść często są jedyną drogą do zmiany. Fantastycznie przedstawiona jest nie tylko Afryka, jej fauna, flora i zwierzęta, ale również kultura i mentalność ludzi, którzy tam mieszkają. Owensowie stoczyli ciężką walkę ze skorumpowanym afrykańskim systemem.

Serdecznie polecam wszystkim "Oko słonia". Ta książka przenosi nas w inny upalny świat, gdzie życie wyznacza pora sucha i deszczowa, a o świcie budzi nas ryk lwa. Delia i Mark Owensowie wykonali ogrom wspaniałej pracy na rzecz dzikiej przyrody, czapki z głów.

"Przez kilka minut obserwuje nas oczami, które widziały zbyt wiele. Unosi trąbę w naszą stronę. Ale nie łudzimy się - to nie jest powitanie. Chodzi mu o owoce, których zapach czuje, nie o kontakt z nami. Nie dziękuje nam, że tu jesteśmy, ani nie ma nam za złe, że nie ochranialiśmy go lepiej. Chce tylko jeść owoce, wędrować po górach i żyć z innymi słoniami. To niezbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Libby Trent wiedzie spokojne życie rodzinne i spełnia się zawodowo. Pewnego dnia jedna wizyta pracownika Departamentu sprawiedliwości sprawia, że jej cały świat sypie się jak domek z kart. Kim jest jej ojciec? Danielem Weissem czy Hansem Brenerem? Jak ojciec, który ją wychował i był najczulszym człowiekiem na świecie mógł być nazistą? Jakie tajemnice jeszcze skrywa? Czy to wszystko okaże się prawdą i ojciec zostanie wysłany do Niemiec?

Od pewnego czasu nie sięgam po powieści opowiadające o II wojnie światowej, mam wrażenie, że rynek wydawniczy jest nimi przeładowany. Jednak tytuł „Mój ojciec nazista” mnie zaintrygował. Pomyślałam, że może to być coś innego niż dotychczas czytałam w tej tematyce. I tak też było.
Akcja powieści toczy się dwutorowo. W czasach współczesnych oraz opisuje losy Hansa Brenera w czasie II wojny światowej. Z czasem obie historie uzupełniają się, dzięki czemu poznajemy dokładnie losy tytułowego nazisty. Historia jest niesamowicie wciągająca, ciekawi główni bohaterowie. Przeżywamy razem z Libby jej wewnętrzne rozterki, dociekania, próby rozmowy z ojcem. Ciągle zastanawiałam się jak ja zachowałabym się na jej miejscu.
Losy toczące się w obozie zagłady w Sobiborze są okropne. Niby wszyscy wiemy co działo się w czasach II wojny światowej, ale jednak i tak zawsze przerażają. Czy można wytłumaczyć jakoś, usprawiedliwić Hansa Brenera? Czy miał jakieś wyjście? Chyba nie, gdyby się postawił prawdopodobnie straciłby siostrę albo życie. Albo to i to. Musiał siedzieć cicho i próbować przetrwać pracę tam. 70 lat pokutował za swoje decyzje i żył z wyrzutami sumienia. Swojej córce przekazał najlepsze co mógł.
Dodatkowy plus za pokazanie co się dzieje w mediach w takich przypadkach. Jak bardzo cienka jest granica „mowy nienawiści” i jak niewiele potrzeba by wywołać kolejną burzę. Liczne fakenewsy, artykuły.. Dorośli się w tym gubią, a jak łatwo jest nimi omamić dzieci. Wystarczy chwila nieuwagi.

Powieść „Mój ojciec nazista” jest zdecydowanie godna polecenia. Interesująca historia, dobrze napisana, spójne wątki. Nie jest miłą i lekką lekturą, jednak czasem warto przeczytać coś co nas przeora i skłoni do refleksji. A historia życia Hansa Brenera z pewnością pokazuje, że nic na świecie nie jest czarno białe.

Libby Trent wiedzie spokojne życie rodzinne i spełnia się zawodowo. Pewnego dnia jedna wizyta pracownika Departamentu sprawiedliwości sprawia, że jej cały świat sypie się jak domek z kart. Kim jest jej ojciec? Danielem Weissem czy Hansem Brenerem? Jak ojciec, który ją wychował i był najczulszym człowiekiem na świecie mógł być nazistą? Jakie tajemnice jeszcze skrywa? Czy to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Perfekcyjne życie, prawdziwa przyjaźń. I wizyta, która wszystko niszczy”

Iris i Gabriel prowadzą idylliczne życie. Mieszkają za miastem, mają dorosłą córkę, która przepełnia ich dumą i sprawdzone od lat grono przyjaciół. Jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna się sypać. Wypadek w kamieniołomie, nagła i wciąż przeciągająca się wizyta Laure.. I na dodatek ten dziwny ogrodnik nowych sąsiadów… To wszystko burzy sielskie życie tej pary.

B.A. Paris przyzwyczaiła nas to intryg, drugiego ukrytego dna historii oraz dziwnych motywacji bohaterów. I tak też się dzieje w „Przyjaciółce”. Wszystko owiane jest tajemnicą i niedopowiedzeniami. Czy naprawdę znamy naszych najbliższych? Wiemy co im w głowie siedzi? Często okazuje się, że kompletnie nie wiemy z kim żyjemy pod jednym dachem. I tak też jest w powieści B.A. Paris. Historia z początku nie zapowiadała takiego rozwinięcia, a tym bardziej zakończenia. Atmosfera z biegiem wydarzeń zaczyna gęstnieć, pojawia się coraz więcej niedopowiedzeń. Z biegiem nagłych wydarzeń nasuwają się kolejne pytania. A zakończenie totalnie zaskakuje i otwiera oczy.
Zawsze uważałam, że nie warto kłamać. Każde kłamstwo ma krótkie nogi i wcześniej czy później wyjdzie na jaw. A „Przyjaciółka” jest właśnie historią o kłamstwie. Kłamstwie, które ciągnie się za bohaterami przez całe życie i skłania ich do brnięcia w nie coraz bardziej. Kłamstwie, które może zranić i zniszczyć życie wielu osób.
B.A. Paris stworzyła kolejny wciągający thriller. Thriller który nas z czasem coraz bardziej wciąga w swój mroczny świat. Z pozoru niepozorna historia przeradza się w opowieść o rodzinnych sekretach, zdradach, kłamstwach. Ale także o tym, do czego może się człowiek posunąć by nie stracić swojej rodziny.

„Perfekcyjne życie, prawdziwa przyjaźń. I wizyta, która wszystko niszczy”

Iris i Gabriel prowadzą idylliczne życie. Mieszkają za miastem, mają dorosłą córkę, która przepełnia ich dumą i sprawdzone od lat grono przyjaciół. Jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna się sypać. Wypadek w kamieniołomie, nagła i wciąż przeciągająca się wizyta Laure.. I na dodatek ten dziwny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Dla ciebie nawet… zjadłbym robaka”
Właśnie…. Co jesteśmy w stanie zrobić dla drugiej osoby na której nam zależy? Na tym opiera się cała historia Marka Barczyńskiego który jest komisarzem, a w domu zmaga się z ciężką chorobą swojej ukochanej córeczki Róży. Pewnego dnia zostaje wezwany do trupa w spalonym aucie. Szybko okazuje się, że ofiarą padł jego naczelnik, który był wzorowym gliną. Cała komenda rzuca się w wir śledztwa, każdy chce jak najszybciej ująć mordercę. Marek dodatkowo ma na głowie drogie leczenie córki i wtedy pojawia się tajemniczy Alfa… Kim jest? Jaki wpływ będzie miał na życie Marka Barczyńskiego? Oj, będzie się działo – gwarantuję!
„Dla Ciebie nawet” jest debiutem literackim policjanta Krystiana Stolarza. I to całkiem niezłym debiutem 😊 Ciekawi bohaterowie zarówno pierwszoplanowi jak i poboczni, interesująca, wciągająca fabuła, do końca nie byłam pewna kto i dlaczego zabił oraz plus za poruszenie wątku choroby dziecka, jak jest to ciężkie i tego jak wpływa na rodzinę. Zarówno w literaturze jak i filmie mówi się o tym zdecydowanie za mało. A do czego człowiek jest w stanie się posunąć w takiej sytuacji? Marek staje przed ciężkimi decyzjami.
Opisy pracy śledczych momentami wbijają w fotel, mam w rodzinie policjanta i niejedno słyszałam, jednak momentami myślałam sobie „..uuu, to było mocne”. Czarny humor jest ważnym elementem tej książki. Autorem jest policjant więc ciągle mnie zastanawia ile w książce fikcji a ile inspiracji prawdziwymi zdarzeniami..?

Powieść ogólnie oceniam na plus, mam nadzieję, że pan Krystian nie zakończy swojej kariery literackiej na jednej książce. Liczę na kontynuację „Dla Ciebie nawet”. Jest kilka wątków oraz postaci, które chciałabym poznać dokładniej.

„Dla ciebie nawet… zjadłbym robaka”
Właśnie…. Co jesteśmy w stanie zrobić dla drugiej osoby na której nam zależy? Na tym opiera się cała historia Marka Barczyńskiego który jest komisarzem, a w domu zmaga się z ciężką chorobą swojej ukochanej córeczki Róży. Pewnego dnia zostaje wezwany do trupa w spalonym aucie. Szybko okazuje się, że ofiarą padł jego naczelnik, który był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Łzy nie są dobre, ale jeśli już mają być, to lepiej niech wszystkie wypłyną. Najgorzej jest trzymać je w sobie."

Wytworna starsza pani - Sabina Lenecka wsiada do taksówki Artura ze spakowanym dorobkiem życia w starą wysłużoną torbę. Ta podróż ulicami Przemyśla nie będzie jednak zwykłym kursem, a złączy ich losy na dłużej. I nie tylko Artura, ale również jego rodziny.

Akcja powieści w zgrabny sposób przeskakuje pomiędzy współczesną Polską i Niemcami oraz szarymi latami 60-tymi. Dokładnie zostają przybliżone losy pani Sabiny oraz Artura i jego rodziny. To przypadkowe spotkanie obojgu wyszło na dobre. Pani Sabina na ostatniej prostej swojego życia próbuje uporządkować swoje niedokończone sprawy z przeszłości. Czytając książkę byłam pewna już w połowie, że odkryłam skrywaną tajemnicę pani Sabiny, jednak autorka nieźle mnie zaskoczyła..! A co, jeśli nie tylko Sabina ma tajemnice?
Warto zwrócić również na postacie drugoplanowe: Artura, Elizę i Sandrę którzy mimo własnych rodzinnych zawirowań sprawili, że pobyt Sabiny w hospicjum nie był tak straszny jak jej się wydawało. Tworzą oni wspaniałą rodzinę, której tylko czasem dobra wróżka musi pomóc by zobaczyli siebie nawzajem.

Pani Anna Ziobro stworzyła piękną i sentymentalną opowieść o życiu, rodzinie, miłości, kłamstwach, niedopowiedzeniach. Skłania nas do refleksji i zadawania sobie pytań, czy warto być tak upartym? Czy nie stracimy przez to zbyt wiele?

Gorąco polecam zapoznanie się z historią pani Sabiny, proszę przygotować się na wzruszenia i mieć pod ręką chusteczki :)

Serdecznie dziękuję pani Annie Ziobro oraz wydawnictwu Dragon za książkę i możliwość współpracy.

"Łzy nie są dobre, ale jeśli już mają być, to lepiej niech wszystkie wypłyną. Najgorzej jest trzymać je w sobie."

Wytworna starsza pani - Sabina Lenecka wsiada do taksówki Artura ze spakowanym dorobkiem życia w starą wysłużoną torbę. Ta podróż ulicami Przemyśla nie będzie jednak zwykłym kursem, a złączy ich losy na dłużej. I nie tylko Artura, ale również jego rodziny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Są rozmowy, które wymagają czasu, ale po nich ludzie stają się sobie bliscy."

Filip po swoim wieczorze kawalerskim znika bez śladu. Julia nie mogąc sobie z tym poradzić leci na wyspę z której pochodzi jej narzeczony - Maderę. Tam poznaje ludzi, którzy pomagają jej podnieść się z dna rozpaczy, ale oni również mają swoje tajemnice.. Julia nie wie, jak ich drogi się połączą....

Powieść Jolanty Kosowskiej jest opowieścią o miłości, rozpaczy i ogromnej tęsknocie. Mocno chwyta za serce. Dodatkowym atutem jest miejsce, gdzie dzieje się ta historia - bajeczna wyspa Madera. Wyspa wiecznej wiosny, raj dla turystów. Opisy, historie związane z wyspą to zdecydo plus dla tej powieści. Dzięki niej np. wiem co zamówić w restauracji podczas aktualnego pobytu tutaj :)

Polecam przeczytać tę książkę, ale przed czytaniem zaopatrzyć się w chusteczki - momentami wyciskała ze mnie łzy jakbym kroiła cebulę :) - a propos cebuli. Maderska zupa pomidorowo cebulowa o której mowa w książce na prawdę jest fantastyczna :p

"Są rozmowy, które wymagają czasu, ale po nich ludzie stają się sobie bliscy."

Filip po swoim wieczorze kawalerskim znika bez śladu. Julia nie mogąc sobie z tym poradzić leci na wyspę z której pochodzi jej narzeczony - Maderę. Tam poznaje ludzi, którzy pomagają jej podnieść się z dna rozpaczy, ale oni również mają swoje tajemnice.. Julia nie wie, jak ich drogi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Odkąd pamiętam, towarzyszy mi w życiu głębokie przekonanie, że jestem coś winna światu, czy to uwagę, pieniądze, czy też czas, że istnieje gdzieś jakiś rachunek za to wszystko i ja w tych księgach jestem na wiecznym minusie.”

Książka „Ostatnie stadium” jest słodko-gorzkim podsumowaniem nas i naszych zachować. Często nawet bardziej gorzkim. Chociaż momentami mnie bawiła. Główna bohaterka wydaje się szczera, bezlitosna wokół wszystkich wokół i samej siebie. Momentami złośliwa i ironiczna. Wydaje się zwykłą obyczajową książką, jedną z wielu, jednak podczas jej czytania naszło mnie kilka refleksji. A szczególnie jedna: rozmawiajmy. Brak wzajemnej komunikacji często jest początkiem wielu problemów i źle podjętych decyzji. Czy gdyby główna bohaterka była szczęśliwa, czuła się potrzebna to zrobiłaby to co zrobiła? Nie sądzę.
W książce bardzo fajnie jest przedstawione skandynawskie społeczeństwo i ogólnie współczesny świat i jego problemy. Czasem je zauważamy, a czasem niestety nie…
Polecam przeczytać, jest szczera aż do bólu.

„Odkąd pamiętam, towarzyszy mi w życiu głębokie przekonanie, że jestem coś winna światu, czy to uwagę, pieniądze, czy też czas, że istnieje gdzieś jakiś rachunek za to wszystko i ja w tych księgach jestem na wiecznym minusie.”

Książka „Ostatnie stadium” jest słodko-gorzkim podsumowaniem nas i naszych zachować. Często nawet bardziej gorzkim. Chociaż momentami mnie bawiła....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Jej życie było idealne… A może wszystko w nim było idealnym kłamstwem?”

Książka „Sześć powodów by umrzeć” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością pani Marty Zaborowskiej. Spotkaniem niezwykle udanym i ekscytującym. Wprost nie mogłam się oderwać od tej historii. Z pewnością zostanie ze mną na dłużej.

W czwartą rocznicę ślubu Miriam Macharow wychodzi z domu i znika bez śladu. Dosłownie rozpływa się w powietrzu. Nikt nic nie wie, nikt nic nie słyszał. Kiedy bliscy tracą nadzieję na jej odnalezienie na terenie nieczynnej fabryki zostają odnalezione spalone zwłoki kobiety. Czy to może być poszukiwana Miriam? Z biegiem czasu pojawia się coraz więcej nowych pytań na które ciężko znaleźć racjonalną odpowiedź. Do prowadzenia dochodzenia wkracza ekscentryczny śledczy Nauman i funkcjonariuszka Shi Lu. I wtedy zaczyna się jazda bez trzymanki…

"Sześć powodów by umrzeć" jest idealnie dopracowanym w każdym szczególe thrillerem. Fabuła wciąga czytelnika w tę zagmatwaną historię już od pierwszych stron. Składa się z krótkich rozdziałów, przedstawia sytuację z punktu widzenia wszystkich bohaterów. Jest przesączona emocjami i niedopowiedzeniami. Poprzez taką narrację pokazane było drugie oblicze każdego z otoczenia Miriam, co dodatkowo podkręcało gęstniejącą z rozdziału na rozdział atmosferę. W poszczególnych momentach podejrzewałam dosłownie wszystkich…. Jakże ja byłam daleka od prawdy! Nic w tej historii nie jest jasne, aż do ostatnich stron. Takie książki lubię najbardziej.

Na naszym rodzimym rynku pojawiła się książka, której nie powstydziłby się z pewnością sam Coben. Powinno sięgnąć po nią jak najwięcej czytelników – z pewnością nikt nie będzie zawiedziony. Osobiście mam zamiar przeczytać inne powieści pani Marty, mam nadzieję, że wciągną mnie tak jak „Sześć powodów by umrzeć”.

Wydawnictwu Czarna Owca i PRart Media dziękuję za egzemplarz recenzencki i możliwość przeżycia tego kryminalnego rollercoastera.
A dla pani Marty szczególne podziękowania za przemiłą niespodziankę w formie dedykacji i autografu :)

„Jej życie było idealne… A może wszystko w nim było idealnym kłamstwem?”

Książka „Sześć powodów by umrzeć” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością pani Marty Zaborowskiej. Spotkaniem niezwykle udanym i ekscytującym. Wprost nie mogłam się oderwać od tej historii. Z pewnością zostanie ze mną na dłużej.

W czwartą rocznicę ślubu Miriam Macharow wychodzi z domu i znika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Dlaczego idealizujemy zmarłych? Dlaczego nie potrafimy mówić o nich prawdy? Zwłaszcza o matkach. One są najbardziej idealizowane.”

„Cieszę się, że moja mama umarła” autorstwa Jennette McCurdy jest smutną autobiografią dziecięcej gwiazdy. Jest to opowieść o toksycznych relacjach, chorych ambicjach matki, a w konsekwencji dążeniu do autodestrukcji..
Jej opowieść jest wstrząsająca, łamie serce. Pokazuje, że nie każdy powinien być rodzicem.. Nie sztuką jest mieć dziecko, chodzi o to by je wychować, bez niszczenia mu życia na starcie. Matka Jannette robiła wszystko na opak wmawiając córce, że to dla jej dobra, by miała lepiej od niej. Córka miała spełniać jej niespełnione ambicje o aktorstwie. Do tego zaburzenia natury psychicznej i mamy totalne combo. Podziwiam dziewczynę, że miała siłę walczyć. Oglądaliśmy seriale z nią, patrzyliśmy na wesołą i żywiołową dziewczynę przed kamerą, a jak światła gasły to topiła smutki w alkoholu i objadaniu się.

Ciężko jest zrecenzować tę książkę. To tak jakby oceniać jej życie i wybory.
Zdecydowanie warto przeczytać opowieść Jennette. Szczególnie powinno się ją polecić rodzicom, którzy często pchają swoje dzieci przed kamery. Będą mogli wtedy spojrzeć z drugiej perspektywy i zastanowić się, czy naprawdę warto pozbawiać dzieci dzieciństwa i posyłać je do pracy?

„Dlaczego idealizujemy zmarłych? Dlaczego nie potrafimy mówić o nich prawdy? Zwłaszcza o matkach. One są najbardziej idealizowane.”

„Cieszę się, że moja mama umarła” autorstwa Jennette McCurdy jest smutną autobiografią dziecięcej gwiazdy. Jest to opowieść o toksycznych relacjach, chorych ambicjach matki, a w konsekwencji dążeniu do autodestrukcji..
Jej opowieść jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„- Gdyby wszyscy zdawali sobie sprawę, jak łatwo otruć człowieka przez pomyłkę, nie dowcipkowaliby na ten temat.”

Na moje pierwsze spotkanie z królową kryminałów wybrałam jej pierwszą książkę. Niestety, powieść mnie nie wciągnęła. Nie będzie to mój ulubiony kryminał, czytanie strasznie mi się dłużyło. Historia jest przedstawiona w formie pierwszoosobowej narracji i zawiera dużo irytujących mnie wywodów. Ogólnie ciekawy pomysł na intrygę jednak sposób przedstawienia jej i bohaterowie, którzy mnie totalnie nie porwali zdecydowanie na minus. Z pozytywów fajnie było przenieść się w klimat Anglii 100 lat temu, który był dobrze przedstawiony w powieści.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to pierwsza powieść tej autorki więc zapewne dam w przyszłości szansę jej innym książkom.

„- Gdyby wszyscy zdawali sobie sprawę, jak łatwo otruć człowieka przez pomyłkę, nie dowcipkowaliby na ten temat.”

Na moje pierwsze spotkanie z królową kryminałów wybrałam jej pierwszą książkę. Niestety, powieść mnie nie wciągnęła. Nie będzie to mój ulubiony kryminał, czytanie strasznie mi się dłużyło. Historia jest przedstawiona w formie pierwszoosobowej narracji i zawiera...

więcej Pokaż mimo to