Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

To jedna z tych powieści, po którą większość sięga po obejrzeniu serialu więc wyobraźnia jest już zaprogramowana:) Ale historia wygląda tu bardzo podobnie ponieważ serial nakręcono wiernie w stosunku do pierwowzoru literackiego. O dziwo, miałem wrażenie, że dzieciństwo Beth w sierocińcu, w powieści przemyka szybciej niż w filmie i mocniej skoncentrowane jest wokół jej szachowej pasji. To dla mnie dobra wiadomość, bo akurat ta część filmu nieco mnie nudziła. A samo Methuen wydaje się nieco bardziej opresyjne.

Nie jestem szachistą więc obawiałem się trochę dość drobiazgowo relacjonowanych posunięć w rozgrywanych partiach szachowych. Niesłusznie. Jakimś cudem jest w tym naprawdę sporo dramaturgii nawet dla laika. Przypuszczam jednak, że ktoś biegle poruszający się w meandrach gry w szachy znajdzie w tym jeszcze więcej satysfakcji niż ja.

znienacka.com.pl

To jedna z tych powieści, po którą większość sięga po obejrzeniu serialu więc wyobraźnia jest już zaprogramowana:) Ale historia wygląda tu bardzo podobnie ponieważ serial nakręcono wiernie w stosunku do pierwowzoru literackiego. O dziwo, miałem wrażenie, że dzieciństwo Beth w sierocińcu, w powieści przemyka szybciej niż w filmie i mocniej skoncentrowane jest wokół jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pomysł „Nieśmiertelników” jest na tyle fascynujący, że wręcz rzuciłem się na tę lekturę. Świat ogarnia kolejna epidemia, tym razem ludzkość musi zmierzyć się z wirusem nieśmiertelności. Biologiczny proces starzenia zatrzymuje się, ludzie przestają umierać z przyczyn naturalnych. Kto jest w tym momencie trzydziestolatkiem, biologicznie pozostanie nim na zawsze, niestety pięciolatek biologicznie również zawsze będzie pięciolatkiem mimo, że jego rozwój intelektualny postępuje normalnie. Opuścić ziemski padół można już tylko w wyniku wypadku, działania osób trzecich lub samobójstwa. Historia zaczyna biec w roku 2025 i co pięć, sześć stron przesuwa się o kolejny rok żeby dobrnąć do finału w 2076 roku. Na tej przestrzeni czasu śledzimy losy Jakuba, jego rodziny i znajomych. Poznajemy go jako cynicznego, bezwzględnego i wpływowego polityka rządzącej partii, ale w ciągu 51 lat sporo się w jego życiu zmieni. Obserwując Jakuba, obserwujemy toczącą się historię Polski i świata w tych niecodziennych warunkach. Widzimy jaki wpływ na ludzką psychikę, na sposób myślenia, działania, motywacje ma epidemia nieśmiertelności.

Książka wciąga choć z tego pomysłu można było i należało wyciągnąć znacznie więcej. Łatwo się zorientować, że Migalski bardzo chciałby być Michaelem Houellebecq'iem ale niestety nim nie jest. Z jednej strony brakuje mu talentu, z drugiej koncepcja powieści, w której czas pędzi do przodu jak szalony, nie pozostawia miejsca ani na rozważania filozoficzne ani na to by zbudować psychologiczną głębię. Można jedynie prześlizgnąć się po temacie i zasygnalizować problemy. Ale jest tu słynny Houellebecqowski pesymizm, zgorzknienie, dekadencja, libertynizm, niewybredny język, zwłaszcza na początku powieści kiedy doświadczamy politycznej kuchni. Skojarzenia z „Uległością”, „Serotoniną”, „Cząstkami elementarnymi” są tutaj jednoznaczne, tyle, że nie układa się to w arcydzieło literackie. To co u Houellebecqa jest wyrafinowane, u Migalskiego jest niestety prostackie. Ale sam temat wydaje mi się na tyle atrakcyjny, że warto tę książkę przeczytać.

znienacka.com.pl

Pomysł „Nieśmiertelników” jest na tyle fascynujący, że wręcz rzuciłem się na tę lekturę. Świat ogarnia kolejna epidemia, tym razem ludzkość musi zmierzyć się z wirusem nieśmiertelności. Biologiczny proces starzenia zatrzymuje się, ludzie przestają umierać z przyczyn naturalnych. Kto jest w tym momencie trzydziestolatkiem, biologicznie pozostanie nim na zawsze, niestety...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nowa biografia Nienackiego, pióra Jarosława Molendy, wbrew zapowiedziom nie jest książką odkrywczą. Prawie wszystko co w niej znajdziemy wiadomo od dawna. Co najmniej 90% objętości książki jest kompilacją wypowiedzi i cytatów pochodzących z rozmaitych źródeł, komentarzy autorskich jest naprawdę niewiele.

To co autor wyciąga z tych źródeł układa się w spójną opowieść o Nienackim, choć jest to opowieść ze z góry założoną tezą. W przypadku faktów biograficznych trudno mieć do niego pretensję, że bazował na wiedzy zawartej w wywiadach, artykułach prasowych i innych źródłach pisanych, bo dzisiaj już niestety trudno dotrzeć do świadków tamtych czasów. Natomiast zastosowanie tej samej metody w przypadku oceny twórczości Nienackiego to już zupełnie inna sprawa. Razi mnie, że opinii własnych autora jest tu jak na lekarstwo.

Stosunek Molendy do Nienackiego jest mieszaniną niechęci (której nie kryje) oraz podziwu dla jego literackich osiągnięć i umiejętnej autokreacji (co podkreśla). Stąd wybór opinii, z których korzysta często dobrany jest tendencyjnie. Nie podobają mi się również drobne manipulacje, których autor dopuszcza się po to by opisywane fakty zyskały bardziej sensacyjny charakter i pasowały do narracji, którą sobie założył. Nadinterpretuje, zmienia akcenty, żarty i anegdoty podaje jako informacje zupełnie serio, co zmienia ich wydźwięk. Chętnie opiera się na plotkach. Każda taka manipulacja z osobna jest drobiazgiem ale wszystkie razem budują wypaczony obraz. W swoich zapędach żeby koniecznie dokopać Nienackiemu, Molenda przekracza niekiedy granice śmieszności.

Książka ma ładną szatę graficzną, jest bogato ilustrowana i bardzo przyzwoicie wydana staraniem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Więcej na: znienacka.com.pl

Nowa biografia Nienackiego, pióra Jarosława Molendy, wbrew zapowiedziom nie jest książką odkrywczą. Prawie wszystko co w niej znajdziemy wiadomo od dawna. Co najmniej 90% objętości książki jest kompilacją wypowiedzi i cytatów pochodzących z rozmaitych źródeł, komentarzy autorskich jest naprawdę niewiele.

To co autor wyciąga z tych źródeł układa się w spójną opowieść o...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgając po nową książkę Cezarego Łazarewicza pt. „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa” spodziewałem się podobnego schematu jak w przypadku „Żeby nie było śladów”. Wszak Pyjasa zamordowali funkcjonariusze SB czyli znowu zapewne rzecz o tuszowaniu sprawy przez komunistów. Nic z tych rzeczy. Okazuje, że ta mitotwórcza śmierć wcale nie jest taka oczywista i choć dziś już mniej więcej wiadomo co mogło się wydarzyć i co raczej się nie wydarzyło, to nie jest to sprawa definitywnie rozstrzygnięta, a wersja, która w świetle ujawnionych faktów wydaje się najbardziej prawdopodobna nie jest tą, której oczekiwałoby środowisko dawnych studentów, kolegów Pyjasa, zaangażowanych w działalność opozycyjną (dziś prominentnych przedstawicieli środowiska polityków i dziennikarzy). I tutaj muszę się chyba zatrzymać, bo chcąc głębiej wniknąć w naturę sprawy należałoby zdradzić szczegóły ustaleń, a być może ktoś z was zdecyduje się tę książkę przeczytać. Bo chociaż jest to reportaż historyczny a nie powieść, to skonstruowany podobnie jak thriller polityczny, niecierpliwie więc przerzucamy kolejne strony ciekawi co będzie dalej.

Ale nie tylko Pyjas i toczące się śledztwo są główną osią książki. Równorzędnym głównym bohaterem jest Lesław Maleszka, przyjaciel Pyjasa i wątek tajnego współpracownika SB Ketmana. I choć zainteresowani trochę polityką znają zapewne tę sprawę to nie sposób wyłączyć emocji przyglądając się jej z bliska.

Reportaż Łazarewicza to rzetelnie opracowany dokument, drobiazgowo analizujący wszystkie toczące się przez lata śledztwa w sprawie Pyjasa, wszelkie dowody i poszlaki, przedstawiający wszystkie wersje wydarzeń z różnych perspektyw i punktów widzenia. A co najważniejsze, czyta się to świetnie.

znienacka.com.pl

Sięgając po nową książkę Cezarego Łazarewicza pt. „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa” spodziewałem się podobnego schematu jak w przypadku „Żeby nie było śladów”. Wszak Pyjasa zamordowali funkcjonariusze SB czyli znowu zapewne rzecz o tuszowaniu sprawy przez komunistów. Nic z tych rzeczy. Okazuje, że ta mitotwórcza śmierć wcale nie jest taka oczywista i choć dziś już...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zmagania o Beksińskiego" czyta się wyjątkowo ciężko. Zwłaszcza, że to potworna cegła. Sięgamy po tę książkę ciekawi relacji artysty z jego marszandem, ale tematyka związana z Beksińskim, chociaż dominująca, to tylko część tego co w niej znajdziemy. To jest właściwie dziennik Dmochowskiego z okresu pierwszych wystaw prac malarza we Francji i im głębiej zanurzamy się w lekturze tym więcej pojawia się wątków pobocznych, osobistych, wspomnieniowych, przemyśleń na temat sztuki, esejów filozoficznych i politycznych, w których autor przedstawia swoje dość wyraziste poglądy. Miejscami są nawet ciekawe, ale generalnie interesuje nas przecież Beksiński, a Dmochowski jedynie przez pryzmat Beksińskiego, a nie sam w sobie więc w sumie nuda.

Za to kulisy początków zmagań Dmochowskiego z promocją malarstwa Beksińskiego we Francji są fascynujące. Fascynujący jest opis jego szorstkich i toksycznych relacji z Beksińskim, fascynująca jest obszerna i drobiazgowa wiwisekcja psychologiczna osobowości malarza. I dlatego warto tę książkę, mimo wszystko, przeczytać. Gdyby ją odchudzić i wykastrować o rzeczy zbędne powstałaby z tego świetna lektura.

znienacka.com.pl

"Zmagania o Beksińskiego" czyta się wyjątkowo ciężko. Zwłaszcza, że to potworna cegła. Sięgamy po tę książkę ciekawi relacji artysty z jego marszandem, ale tematyka związana z Beksińskim, chociaż dominująca, to tylko część tego co w niej znajdziemy. To jest właściwie dziennik Dmochowskiego z okresu pierwszych wystaw prac malarza we Francji i im głębiej zanurzamy się w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jaki jest mój ulubiony film? "Ojciec chrzestny", to oczywiste! Sięgając więc po książkę o kulisach kręcenia ulubionego filmu nastawiłem się na ucztę nad ucztami. I jak to często bywa, spotkało mnie rozczarowanie. Bo „Zostaw broń weź cannoli” to co najwyżej średnia, bardzo nierówna książka. Co z tego, że jest sporo ciekawych wątków skoro sposób narracji cholernie irytuje. Dla autora wszystko jest sensacją, zwyczajne problemy i spory, które muszą występować przy realizacji każdego większego przedsięwzięcia przedstawia w tonie westernowych pojedynków rewolwerowców, nie zapominając o smudze dymu unoszącej się z lufy po oddanym strzale. W efekcie, nawet rzeczywiście efektowne epizody giną przytłoczone tonami wydmuszek serwowanych przez autora. Grzech numer dwa to nadmiernie rozbudowane sylwetki rozmaitych osób (producentów, asystentów, współpracowników itd. etc), które mniej lub więcej miały wspólnego z filmem, często sklejone z mało zabawnych anegdotek. Mnóstwo nikomu niepotrzebnych nazwisk i wątków. Nuda. Zwłaszcza, że pod względem literackim ten kowbojski styl, pełen kiczowatych metafor jest zwyczajnie toporny. 450 stron to nieporozumienie, gdyby wycisnąć z tego połowę, byłoby w sam raz.

znienacka.com.pl

Jaki jest mój ulubiony film? "Ojciec chrzestny", to oczywiste! Sięgając więc po książkę o kulisach kręcenia ulubionego filmu nastawiłem się na ucztę nad ucztami. I jak to często bywa, spotkało mnie rozczarowanie. Bo „Zostaw broń weź cannoli” to co najwyżej średnia, bardzo nierówna książka. Co z tego, że jest sporo ciekawych wątków skoro sposób narracji cholernie irytuje....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Skarby Wikingów” wyróżniają się pozytywnie na tle innych kontynuacji serii Pan Samochodzik, które przeczytałem ale podczas lektury miałem ochotę zachowywać się jak nauczyciel sprawdzający wypracowania uczniów tzn. powykreślać niektóre wątki i absurdalne sytuacje. Jestem pewien, że z korzyścią dla odbioru całości. Jeden przykład.

Autorzy kontynuacji zupełnie nie uszanowali postaci Batury po mistrzowsku stworzonej przez Nienackiego. Zamiast godnego przeciwnika obdarzonego nieprzeciętną inteligencją, sympatycznego mimo wszystko konkurenta, mamy tutaj jego syna zwykłego bandziora. Szkoda tej postaci. W dodatku w „Skarbach Wikingów” zupełnie nie było pomysłu na rolę dla niego.

Śmieszy mnie toporne wprowadzanie walorów edukacyjnych w powieści. To przezabawne jak Tomasz z Dańcem sprawdzają w samochodowym komputerze najbardziej banalne informacje na temat Bałtyku czy Zalewu Wiślanego. Rozumiem, że autorowi chodziło o przekazanie tej wiedzy czytelnikom ale można było to zrobić w bardziej inteligentny sposób.

Razi też irracjonalne zachowania bohaterów, tak jak chociażby braku reakcji na notoryczne agresywne i groźne zachowania członków załogi Havamala.

Podsumowując uważam, że pomysły są tylko brakuje ich dopracowania. Nienacki tworzył swoją serię przez wiele lat, pieścił w kolejnych wydaniach i powstała perełka. Tutaj to masowy produkt z puszki, niechlujny, pisany pod presją czasu. Ciekawe, którą z kolei kontynuację napisze generator treści AI?

znienacka.com.pl

„Skarby Wikingów” wyróżniają się pozytywnie na tle innych kontynuacji serii Pan Samochodzik, które przeczytałem ale podczas lektury miałem ochotę zachowywać się jak nauczyciel sprawdzający wypracowania uczniów tzn. powykreślać niektóre wątki i absurdalne sytuacje. Jestem pewien, że z korzyścią dla odbioru całości. Jeden przykład.

Autorzy kontynuacji zupełnie nie uszanowali...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Skarby Wikingów” wyróżniają się pozytywnie na tle innych kontynuacji serii Pan Samochodzik, które przeczytałem ale podczas lektury miałem ochotę zachowywać się jak nauczyciel sprawdzający wypracowania uczniów tzn. powykreślać niektóre wątki i absurdalne sytuacje. Jestem pewien, że z korzyścią dla odbioru całości. Jeden przykład.

Autorzy kontynuacji zupełnie nie uszanowali postaci Batury po mistrzowsku stworzonej przez Nienackiego. Zamiast godnego przeciwnika obdarzonego nieprzeciętną inteligencją, sympatycznego mimo wszystko konkurenta, mamy tutaj jego syna zwykłego bandziora. Szkoda tej postaci. W dodatku w „Skarbach Wikingów” zupełnie nie było pomysłu na rolę dla niego.

Śmieszy mnie toporne wprowadzanie walorów edukacyjnych w powieści. To przezabawne jak Tomasz z Dańcem sprawdzają w samochodowym komputerze najbardziej banalne informacje na temat Bałtyku czy Zalewu Wiślanego. Rozumiem, że autorowi chodziło o przekazanie tej wiedzy czytelnikom ale można było to zrobić w bardziej inteligentny sposób.

Razi też irracjonalne zachowania bohaterów, tak jak chociażby braku reakcji na notoryczne agresywne i groźne zachowania członków załogi Havamala.

Podsumowując uważam, że pomysły są tylko brakuje ich dopracowania. Nienacki tworzył swoją serię przez wiele lat, pieścił w kolejnych wydaniach i powstała perełka. Tutaj to masowy produkt z puszki, niechlujny, pisany pod presją czasu. Ciekawe, którą z kolei kontynuację napisze generator treści AI?

znienacka.com.pl

„Skarby Wikingów” wyróżniają się pozytywnie na tle innych kontynuacji serii Pan Samochodzik, które przeczytałem ale podczas lektury miałem ochotę zachowywać się jak nauczyciel sprawdzający wypracowania uczniów tzn. powykreślać niektóre wątki i absurdalne sytuacje. Jestem pewien, że z korzyścią dla odbioru całości. Jeden przykład.

Autorzy kontynuacji zupełnie nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Krzyż Lotaryński” jest jedną z lepszych kontynuacji serii Pan Samochodzik, choć na kolana mnie nie rzuciła. Tym razem Arkadiusz Niemirski potrafił swój pomysł obudować interesującą fabułą więc całość nieźle się broni. Tyle, że powieść jest mało "Samochodzikowa" oceniając ją z perspektywy wzorca z kanonu Nienackiego. Jej scenariusz jest kombinacją opartą na pomyśle Agathy Christie z „Morderstwa w Orient Expresie” z „Fantomasem” Nienackiego.

Narracja Dańca w trzeciej osobie wygląda sztucznie i jest trochę denerwująca. Nie wiem dlaczego autor zdecydował się na taki zabieg? Przecież w innych tomach prowadził narrację tej postaci w pierwszej osobie i moim zdaniem czytało się znacznie lepiej.

Lektura tej książki nie będzie stratą czasu ale nie należy przesadzać z entuzjazmem.

znienacka.com.pl

„Krzyż Lotaryński” jest jedną z lepszych kontynuacji serii Pan Samochodzik, choć na kolana mnie nie rzuciła. Tym razem Arkadiusz Niemirski potrafił swój pomysł obudować interesującą fabułą więc całość nieźle się broni. Tyle, że powieść jest mało "Samochodzikowa" oceniając ją z perspektywy wzorca z kanonu Nienackiego. Jej scenariusz jest kombinacją opartą na pomyśle Agathy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Arkadiusz Niemirski jest, moim zdaniem, najlepszym z autorów, który zmierzył się z kontynuowaniem serii Nienackiego „Pan Samochodzik”. Niestety, nie jest to jego najbardziej udane dzieło.

Jest w „Kradzieży w Nieporęcie” potencjał (nie wykorzystany), ale nie ma pomysłu, wokół którego można by było zbudować ciekawą historię i nie ma zagadki historycznej. Zamiast tego, Paweł Daniec w roli prywatnego detektywa rozwiązuje sprawę kradzieży kosztowności w pewnej willi nad Zalewem Zegrzyński. Ot, taka tam kryminalna historyjka, z niezbyt interesującym zakończeniem. Motywacje i działania bohaterów są naiwne i bezsensowne, wybierają zwykle najbardziej skomplikowane i niedorzeczne sposoby rozwiązania każdego problemu. Wnioskowanie detektywa Dańca na poziomie przedszkolnym. Do tego naiwny wątek damsko-męski.

Atutem tej powieści mogłaby być atmosfera skutego lodem Zalewu Zegrzyńskiego, niestety niszczy ją sam autor nachalną, niepotrzebną promocją niszowego sportu jakim są bojery.

znienacka.com.pl

Arkadiusz Niemirski jest, moim zdaniem, najlepszym z autorów, który zmierzył się z kontynuowaniem serii Nienackiego „Pan Samochodzik”. Niestety, nie jest to jego najbardziej udane dzieło.

Jest w „Kradzieży w Nieporęcie” potencjał (nie wykorzystany), ale nie ma pomysłu, wokół którego można by było zbudować ciekawą historię i nie ma zagadki historycznej. Zamiast tego, Paweł...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Ta książka stworzyła Lalkę na nowo." Bzdura! "Olga Tokarczuk zaprasza bohaterów powieści Prusa na prywatną rozmowę. Słucha ich z uwagą i empatią, ale też niepokojem." Kolejna bzdura. Ten esej to wydmuszka. Jeśli wyrzucimy z niego tony uczonego pustosłowia i kilogramy kunsztownej, cholernie pretensjonalnej ornamentyki, pozostanie może pięć stron (z osiemdziesięciu) w miarę interesujących spostrzeżeń. Ale też nie odkrywczych. Kilka książek Olgi Tokarczuk przeczytałem, ale tę mogłem sobie darować.

znienacka.com.pl

"Ta książka stworzyła Lalkę na nowo." Bzdura! "Olga Tokarczuk zaprasza bohaterów powieści Prusa na prywatną rozmowę. Słucha ich z uwagą i empatią, ale też niepokojem." Kolejna bzdura. Ten esej to wydmuszka. Jeśli wyrzucimy z niego tony uczonego pustosłowia i kilogramy kunsztownej, cholernie pretensjonalnej ornamentyki, pozostanie może pięć stron (z osiemdziesięciu) w miarę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsze koty za płoty. "Gdzie jest korona cara?" to moim zdaniem najsłabsza część z pentalogii Artura Pacuła. Chronologicznie pierwsza, ale gdybym to od niej rozpoczął lekturę prawdopodobnie nie sięgnąłbym po kolejne części.'

Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które będą głównymi bohaterami cyklu zaprzyjaźnia się na letnim obozie wspinaczkowym w okolicy Zamku Czocha na Dolnym Śląsku. Towarzyszy im Boss, pozostający nieco na drugim planie nauczyciel historii, opiekun sympatycznej paczki. Przy okazji zajęć wspinaczkowych dzieciaki wpadają na trop zagadki związanej z ukrytym skarbem rodziny Romanowów, wśród których ma się znajdować również carska korona.

Pacuła korzysta z tych samych recept, które z powodzeniem stosował Zbigniew Nienacki w swojej serii o przygodach Pana Samochodzika. Mamy więc przygodę, która jest tuż obok nas, trzeba ją tylko zauważyć i poczuć jej zew, a przeżycie jej nie wymaga nadzwyczajnych zdolności ani specjalnych środków. Tłem przygody jest zagadka z przeszłości, której towarzyszy legenda, a wszystko to w beztroskiej atmosferze wakacji. Są więc wszystkie składniki potrzebne by upichcić smakowitą przygodówkę a mimo to ta historia nuży i nie wciąga.

znienacka.com.pl

Pierwsze koty za płoty. "Gdzie jest korona cara?" to moim zdaniem najsłabsza część z pentalogii Artura Pacuła. Chronologicznie pierwsza, ale gdybym to od niej rozpoczął lekturę prawdopodobnie nie sięgnąłbym po kolejne części.'

Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które będą głównymi bohaterami cyklu zaprzyjaźnia się na letnim obozie wspinaczkowym w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główni bohaterowie cyklu to Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które zaprzyjaźniły się na letnim obozie wspinaczkowym oraz Boss, pozostający nieco na drugim planie nauczyciel historii, opiekun sympatycznej paczki. Akcja drugiej części cyklu zatytułowanej "Gdzie jest skrzynia z karabinami?" rozgrywa się w czasie wakacji w pozornie nieatrakcyjnych Katowicach. Tym razem, wraz z sympatyczną czwórką trochę nazbyt rezolutnych dzieciaków, przemierzamy zakamarki i zaułki katowickiej dzielnicy Koszutka w poszukiwaniu skrzyni z karabinami ukrytej przez śląskich powstańców.

Pacuła korzysta z tych samych recept, które z powodzeniem stosował Zbigniew Nienacki w swojej serii o przygodach Pana Samochodzika. Mamy więc przygodę, która jest tuż obok nas, trzeba ją tylko zauważyć i poczuć jej zew, a przeżycie jej nie wymaga nadzwyczajnych zdolności ani specjalnych środków. Tłem przygody jest zagadka z przeszłości, której towarzyszy legenda i gawęda historyczna. Autor umiejętnie wplata w fabułę porcję informacji historycznych, które nie nudzą, a intrygują, inspirując do samodzielnego pogłębienia wiedzy. Dostrzegam powtarzalność niektórych elementów we wszystkich tomach serii, np. międzypokoleniowe pomosty wzajemnego szacunku przerzucane między dzieciakami a seniorami. Ciepłe to i sympatyczne. Do tego szczypta nienachalnej dydaktyki i uprzytomnienie nastolatkom, że świat dorosłych nie jest taki prosty. Fajnie i naturalnie autor oswaja też nowoczesną technologię. A wszystko to w beztroskiej atmosferze wakacji.

znienacka.com.pl

Główni bohaterowie cyklu to Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które zaprzyjaźniły się na letnim obozie wspinaczkowym oraz Boss, pozostający nieco na drugim planie nauczyciel historii, opiekun sympatycznej paczki. Akcja drugiej części cyklu zatytułowanej "Gdzie jest skrzynia z karabinami?" rozgrywa się w czasie wakacji w pozornie nieatrakcyjnych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główni bohaterowie cyklu to Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które zaprzyjaźniły się na letnim obozie wspinaczkowym oraz Boss, pozostający nieco na drugim planie nauczyciel historii, opiekun sympatycznej paczki. Akcja trzeciej części cyklu zatytułowanej "Gdzie jest skrytka generała Grota?" rozgrywa się w czasie ferii zimowych w Warszawie.

Pacuła korzysta z tych samych recept, które z powodzeniem stosował Zbigniew Nienacki w swojej serii o przygodach Pana Samochodzika. Mamy więc przygodę, która jest tuż obok nas, trzeba ją tylko zauważyć i poczuć jej zew, a przeżycie jej nie wymaga nadzwyczajnych zdolności ani specjalnych środków. Tłem przygody jest zagadka z przeszłości, której towarzyszy legenda i gawęda historyczna. Autor umiejętnie wplata w fabułę porcję informacji historycznych, które nie nudzą, a intrygują, inspirując do samodzielnego pogłębienia wiedzy. Dostrzegam powtarzalność niektórych elementów we wszystkich tomach serii, np. międzypokoleniowe pomosty wzajemnego szacunku przerzucane między dzieciakami a seniorami. Ciepłe to i sympatyczne. Do tego szczypta nienachalnej dydaktyki i uprzytomnienie nastolatkom, że świat dorosłych nie jest taki prosty. Fajnie i naturalnie autor oswaja też nowoczesną technologię. A wszystko to w beztroskiej atmosferze wakacji lub tak jak tym razem, ferii.

W "Gdzie jest skrytka generała Grota", fabuła została umiejętnie wpisana w topografię miasta. Pacuła bardzo stara się dbać o szczegóły. Odkrywaniu tajemnic legendarnego dowódcy Armii Krajowej towarzyszy sporo informacji historycznych, podanych w bardzo przystępny sposób, ale interesujących nawet dla mnie, choć w przeciwieństwie do dzieciaków, do których adresowana jest ta książka, tło historyczne jest mi znajome. Podoba mi się skrupulatność, z którą autor korzysta ze źródeł historycznych.

No i jest fajny klimat. Dla mnie, warszawiaka, atmosfera mroźnej, opatulonej śniegiem Warszawy ma w sobie ciepełko, które zawsze sobie cenię w literaturze.

znienacka.com.pl

Główni bohaterowie cyklu to Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które zaprzyjaźniły się na letnim obozie wspinaczkowym oraz Boss, pozostający nieco na drugim planie nauczyciel historii, opiekun sympatycznej paczki. Akcja trzeciej części cyklu zatytułowanej "Gdzie jest skrytka generała Grota?" rozgrywa się w czasie ferii zimowych w Warszawie.

Pacuła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główni bohaterowie cyklu to Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które zaprzyjaźniły się na letnim obozie wspinaczkowym oraz Boss, pozostający nieco na drugim planie nauczyciel historii, opiekun sympatycznej paczki w czasie ich wakacyjnych wojaży. Tym razem akcja rozgrywa się w sympatycznej leśniczówce w okolicach Tarnowa, a wyobraźnię bohaterów rozpala kolekcja monet jednego z polskich arystokratów. Co ciekawe nie ma w tej części konkurentów do skarbu, z którymi zmierzyć muszą się nasi bohaterowie. Rolę czarnych charakterów, którym należy dać nauczkę, pełnią motocykliści niszczący las szalejąc na swoich maszynach. Za to mamy tu najwięcej atmosfery beztroskich wakacji, za którą zawsze kochałem „Samochodziki” Nienackiego.

znienacka.com.pl

Główni bohaterowie cyklu to Monika, Ala, Igor i Miras, grupka 12-letnich dzieciaków, które zaprzyjaźniły się na letnim obozie wspinaczkowym oraz Boss, pozostający nieco na drugim planie nauczyciel historii, opiekun sympatycznej paczki w czasie ich wakacyjnych wojaży. Tym razem akcja rozgrywa się w sympatycznej leśniczówce w okolicach Tarnowa, a wyobraźnię bohaterów rozpala...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W powieści "Gdzie jest dziewczyna z nutami?" teoretycznie mamy wszystko to za co kochamy „Samochodziki” Zbigniewa Nienackiego. Wakacje i rejs po jeziorach, zagadkę, skarb, szczyptę wiedzy historycznej zręcznie wplecionej w fabułę i trochę nienachalnej dydaktyki. Co więcej, areną działań są okolice Jezioraka czyli najbardziej „Samochodzikowe” miejsce jakie można sobie wyobrazić. Pacuła mierzy się z legendą Nienackiego na jego własnym terenie i może właśnie dlatego lepiej widać mankamenty, na które nie zwróciłem uwagi we wcześniejszych książkach tej serii.

Znajome z poprzednich części cyklu dzieciaki: Igor, Miras, Monika i Ala, pod opieką Bossa czyli nauczyciela historii, który nawiasem mówiąc z każdym tomem coraz bardziej przypomina Pana Samochodzika, spędzają żeglarskie wakacje na jachcie, malowniczym kanałem ostródzko-elbląskim przedostają się z Zalewu Wiślanego na Jeziorak. Towarzyszy im poznana w ubiegłe wakacje Meg ("Gdzie jest dukat króla Zygmunta?"), w tle pojawia się też Samira, którą również znamy z poprzedniej części. Dzieciaki są już starsze więc ich samodzielność i operatywność nie przeszkadza mi tak jak wcześniej. Splot okoliczności sprawia, że nasi bohaterowie stają do rywalizacji z pewnym dziennikarzem radiowym rządnym spektakularnego sukcesu, którym ma się stać odkrycie skarbu. Ów dziennikarz, niesympatyczny pyszałek, efekciarz i pozer to czarny charakter stworzony ściśle według „Samochodzikowych” wzorców, łatwo się domyślić, że lekceważenie konkurencji nie popłaci i gość dostanie bolesną nauczkę. Górą będzie uczciwość, przyjaźń i gra fair.

Zagadka historyczna jest tu całkiem fajna, tło historyczne to kampania polska Napoleona i jego pobyt w Prusach Wschodnich w latach 1806 – 1807. Podoba mi się sposób w jaki Pacuła obraca na swoją korzyść największą słabość współczesnych powieści przygodowych czyli swobodny dostęp do nowoczesnej technologii i wiedzy w Internecie. Technologia wspiera rozwiązanie zagadki, bez niej prowadzona akcja w ogóle nie byłaby możliwa. To jest naprawdę duży atut.

No więc o co chodzi? Dlaczego pojawiła się nuta rozczarowania? Jest Jeziorak, jest pałac w Kamieńcu, jest Jerzwałd, jest nawet dom Nienackiego ale… nie ma klimatu. Nie ma tej magii, która przeniosłaby mnie w tamte miejsca. Brakuje, tak wspaniałych u autora „Samochodzików”, opisów przyrody, nie słychać szumu wiatru i plusku fal, nie czuć zapachu ogniska nad brzegiem jeziora, nawet burza jest papierowa i bez wyrazu a wyścig jachtów nie budzi żadnych emocji. Ale nie ma też miejsca na to wszystko. W powieściach Nienackiego jest więcej wakacyjnego luzu, zdarzenia toczą się leniwie, przyspieszają bieg i zwalniają, jest czas na refleksję i zadumę, na smakowanie atmosfery. U Pacuły tego brakuje, są tylko dialogi i akcja a fabuła gna do przodu bez chwili wytchnienia. Ale może tak właśnie trzeba pisać dla współczesnej młodzieży. Dla mnie jednak jest to największa słabość tej książki. Ale nie jedyna, wolę kiedy opisując miejsca prawdziwe autor trzyma się geografii i faktów, a tu tak nie jest.

https://znienacka.com.pl/2021/11/12/gdzie-jest-dziewczyna-z-nutami-czyli-pacula-na-terenie-nienackiego/

W powieści "Gdzie jest dziewczyna z nutami?" teoretycznie mamy wszystko to za co kochamy „Samochodziki” Zbigniewa Nienackiego. Wakacje i rejs po jeziorach, zagadkę, skarb, szczyptę wiedzy historycznej zręcznie wplecionej w fabułę i trochę nienachalnej dydaktyki. Co więcej, areną działań są okolice Jezioraka czyli najbardziej „Samochodzikowe” miejsce jakie można sobie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Nadchodzi III wojna światowa Jacek Bartosiak, Piotr Zychowicz
Ocena 7,1
Nadchodzi III ... Jacek Bartosiak, Pi...

Na półkach: ,

Trudno chyba o lekturę bardziej na czasie niż ta. „Nadchodzi III wojna światowa” to zapis cyklu rozmów na temat zagadnień geopolitycznych i geostrategicznych prowadzonych przez Jacka Bartosiaka, eksperta w tych dziedzinach, i Piotra Zychowicza, publicystę historycznego. Dyskusje prowadzone były na kanale Historia Realna na YouTube w 2020 i 2021 roku.

IMO bardzo wartościowa rzecz, ponieważ niezależnie od własnych poglądów na temat omawianych spraw takie geopolityczne analizy pozwalają spojrzeć w szerszym spektrum na to co dzieje się teraz na Ukrainie, a trudno chyba być wobec tego obojętnym. Umieszcza też mechanizmy polityczne w kontekście historycznym.

znienacka.com.pl

Trudno chyba o lekturę bardziej na czasie niż ta. „Nadchodzi III wojna światowa” to zapis cyklu rozmów na temat zagadnień geopolitycznych i geostrategicznych prowadzonych przez Jacka Bartosiaka, eksperta w tych dziedzinach, i Piotra Zychowicza, publicystę historycznego. Dyskusje prowadzone były na kanale Historia Realna na YouTube w 2020 i 2021 roku.

IMO bardzo wartościowa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pasjonująca ale niełatwa lektura. 650 stron opisujących skomplikowane mechanizmy finansowe związane z transferowaniem kasy i praniem pieniędzy na gigantyczną skalę przez tysiące rozmaitych banków i spółek w różnych częściach świata, setki nazw, nazwisk i powiązań. Obserwujemy jak pajęczyna agentury KGB-owskiej i post KGB-bowskiej oplatała świat biznesu i polityki w Rosji i za granicą i na tym tle kulisy spektakularnej kariery Władimira Władimirowicza, człowieka, który pojawił się na scenie trochę z przypadku, szybko wymknął się spod kontroli tych, którzy wynieśli go do władzy i podporządkował sobie całą Rosję. Poznajemy jego sposób myślenia i działania. Bez tego wszystkiego znacznie trudniej zrozumieć współczesną Rosję, prowadzoną przez nią politykę i trwającą wojnę na Ukrainie.

Miałem niby jakąś tam wiedzę o Putinie, Rosji i naturze putinowskiego reżimu, nie zdawałem sobie jednak sprawy ze skali w jakiej to wszystko się dzieje. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że dzisiejsza Rosja jest państwem mafijnym zarządzanym przez do szczętu skorumpowaną władzę powiązaną z grupami przestępczymi o charakterze kryminalnym. Putin stworzył model kapitalizmu państwowego, w którym każdy biznes musi być dyspozycyjny wobec Kremla i służyć umacnianiu reżimu i roli Rosji w systemie globalnych interesów strategicznych. Zastraszanie i wywłaszczanie są zwykłymi instrumentami działania państwa. Transferując miliardy dolarów za granicę Putin kupował ludzi i wpływy w zachodnich gospodarkach. W mojej ocenie niewiele się to różni od modelu chińskiego

Metody są bandyckie ale cele konsekwentne i logiczne. To nie szaleństwo popchnęło Putina do wojny na Ukrainie tylko realizacja żywotnych celów strategicznych.

znienacka.com.pl

Pasjonująca ale niełatwa lektura. 650 stron opisujących skomplikowane mechanizmy finansowe związane z transferowaniem kasy i praniem pieniędzy na gigantyczną skalę przez tysiące rozmaitych banków i spółek w różnych częściach świata, setki nazw, nazwisk i powiązań. Obserwujemy jak pajęczyna agentury KGB-owskiej i post KGB-bowskiej oplatała świat biznesu i polityki w Rosji i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Losy obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” w czasie II światowej to temat, który może zaintrygować ale podobało mi się średnio. Książka oczywiście wchodzi szybko i gładko, ale to komiks, w którym każda postać naszkicowana jest grubą kreską. Wszystko tu jest przerysowane, jednoznacznie dobre lub jednoznacznie złe, można by rzec na maksa. SSman tropiący obraz (oczywiście egzemplarz wzorcowy rasowo), to czarny charakter rodem z filmów o Bondzie, opętany dziką żądzą zniszczenia obrazu, w dodatku obciążony tą obsesją dziedzicznie. Postacie autentyczne, zaangażowana po polskiej stronie, dobrotliwe, hitlerowscy notable tacy jak Himmler, Goering czy Frank groteskowi w swej pazerności i pysze. Nawet chwytająca za serce metamorfoza lubelskiego żulika jest jakaś sztuczna i słabo uzasadniona psychologicznie.

Czuję się też trochę oszukany. Na kanwie kilku faktów dotyczących losów obrazu w czasie II Wojny Światowej, autorka stworzyła kompletnie fikcyjną historię, w której postaci autentycznych używa z taką samą swobodą jak fikcyjnych. O ile w przypadku odległych historycznie epok podobny zabieg zwykle nie budzi kontrowersji to tutaj jakoś mi zgrzyta. Być może zbyt wiele spodziewałem się po powieści reklamowanej jako oparta na prawdziwej historii. W każdym razie, z marketingu, piątka z plusem.

znienacka.com.pl

Losy obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” w czasie II światowej to temat, który może zaintrygować ale podobało mi się średnio. Książka oczywiście wchodzi szybko i gładko, ale to komiks, w którym każda postać naszkicowana jest grubą kreską. Wszystko tu jest przerysowane, jednoznacznie dobre lub jednoznacznie złe, można by rzec na maksa. SSman tropiący obraz (oczywiście egzemplarz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Spowiedź” Perechodnika pochłonąłem w jeden dzień i... zostałem zmiażdżony. Bo nie jest to świat przedstawiony spowity poetyką talentu pisarza tylko wstrząsająca kronika rzeczywistości dokonana przez intelektualistę, żydowskiego policjanta w otwockim getcie, który na umschlagplatz zaprowadził własną żonę i dwuletnią córeczkę. To wspomnienia człowieka złamanego okrutnie doświadczonego przez los, który oskarża Niemców, Polaków, Żydów a także siebie samego. To jego spowiedź, szczera do bólu, wyznanie grzechów a jednocześnie hołd dla ukochanej żony i córki, których nie potrafił ochronić.

W przeciwieństwie do wielu innych świadectw holocaustu, Perechodnik nie skupia się wyłącznie na okrucieństwie Niemców i podłości Polaków. Swoich pobratymców nie szczędzi, zarzucając im tchórzostwo, podłość a także naiwność i głupotę. I choć oskarżenie Polaków jako nacji wybrzmiewa dobitne to nie brakuje przykładów postaw ludzi, którzy zdali wtedy egzamin z człowieczeństwa.

Naprawdę trudno mierzyć się z tym co wyłania się z tego świadectwa. Jest w nim wszystko to co odpychamy od siebie, w co nie chcemy wierzyć, co nas odziera ze złudzeń.

znienacka.com.pl

„Spowiedź” Perechodnika pochłonąłem w jeden dzień i... zostałem zmiażdżony. Bo nie jest to świat przedstawiony spowity poetyką talentu pisarza tylko wstrząsająca kronika rzeczywistości dokonana przez intelektualistę, żydowskiego policjanta w otwockim getcie, który na umschlagplatz zaprowadził własną żonę i dwuletnią córeczkę. To wspomnienia człowieka złamanego okrutnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to