-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać106
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
Biblioteczka
2024-04-25
2024-04-23
Niełatwo funkcjonować w świecie opartym na patriarchacie, kiedy męski ród od wieków rości sobie prawa do decydowania o sprawach duszy i ciała kobiet. W świecie, gdzie bóg ma męską twarz, a historię piszą mężczyźni. Dzięki książce poznałam kilka osobowości i nieznanych mi faktów. Jednak nie wszystko mnie przekonuje- tak na przykład- wtłoczenie tematu ekologii i peany na cześć bezdzietnych kobiet.
Dobrze, gdyby książka stworzyła przestrzeń do dialogu i wymiany doświadczeń między płciami. Obserwuję niestety stronniczość bo albo mężczyźni nie przeczytali do końca lub też nieuważnie.
Na pewno będę do niej wracać.
Niełatwo funkcjonować w świecie opartym na patriarchacie, kiedy męski ród od wieków rości sobie prawa do decydowania o sprawach duszy i ciała kobiet. W świecie, gdzie bóg ma męską twarz, a historię piszą mężczyźni. Dzięki książce poznałam kilka osobowości i nieznanych mi faktów. Jednak nie wszystko mnie przekonuje- tak na przykład- wtłoczenie tematu ekologii i peany na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-23
Silverberg rozpoczyna książkę ciekawym konceptem. Rozpościera przed nami świat, gdzie słowa "ja", "moje", "mnie", "sobie" są obrzydliwością, a stare prawo zwyczajowe zabrania otwierać przed kimkolwiek duszę. W sposób interesujący przedstawia relacje międzyludzkie i mimochodem wykłada etykę postępowania tamtejszego społeczeństwa. Odmienne są zwyczaje i inne otoczenie. Planeta Borthan składa się z pięciu kontynentów podzielonych na świat północny i południowy, z opisów tych ziem wnioskuję, że choć krainy są różne, to generalnie dzikie i niezbyt przyjazne, więc z tym większym zdziwieniem czytam kolejno: o ruchu lotniczym, ulicach, rynsztokach, bankach, telefonach i samochodach! W jednej chwili uniwersum zostało wywrócone do góry nogami.
Silverberg rozpoczyna książkę ciekawym konceptem. Rozpościera przed nami świat, gdzie słowa "ja", "moje", "mnie", "sobie" są obrzydliwością, a stare prawo zwyczajowe zabrania otwierać przed kimkolwiek duszę. W sposób interesujący przedstawia relacje międzyludzkie i mimochodem wykłada etykę postępowania tamtejszego społeczeństwa. Odmienne są zwyczaje i inne otoczenie....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-21
2024-04-17
2024-04-16
Historia "Dziewczyny z pomarańczami", to historia osobistej baśni. Jostein Gaarder w typowy dla siebie sposób zawiązuje akcję, snując przy tym rozważania natury egzystencjalnej. Odnajdujemy motywy wspólne dla książek autora: pościgu, listu i gry hazardowej. Wspólne nawiązania- pośrednie i bezpośrednie- do sztuk pięknych, muzyki i astronomii. Mimo, iż autor zagląda do króliczej nory, jednak w nią nie skacze; w jego świecie zawsze pozostaje nadzieja, rachunek gry jest zawsze dodatni. Zarówno szeroki wachlarz odniesień, jak i pozytywny wydźwięk, sprawiają że książka może spodobać się szerszemu gronu odbiorców. Doceniam, w wielu miejscach jestem zauroczona, jednak nie kupuję w całości tej wizji wszechświata. Z niektórych pisarzy się wyrasta i Gaarder jest dla mnie jednym z nich, przy czym nie przekreśla to jego zasług w budzeniu ciekawości młodych czytelników.
Historia "Dziewczyny z pomarańczami", to historia osobistej baśni. Jostein Gaarder w typowy dla siebie sposób zawiązuje akcję, snując przy tym rozważania natury egzystencjalnej. Odnajdujemy motywy wspólne dla książek autora: pościgu, listu i gry hazardowej. Wspólne nawiązania- pośrednie i bezpośrednie- do sztuk pięknych, muzyki i astronomii. Mimo, iż autor zagląda do...
więcej mniej Pokaż mimo to2008
2024-04-14
Autor w sposób alegoryczny snuje opowieść o losach, które doprowadziły jego kraj do degeneracji. "We wstępnych planach autora "Czarodziejski Ptak Ułudy" miał być powieścią dla dzieci. Dopiero w trakcie pisania zrodził się pomysł satyry politycznej ( stąd zresztą owo rozdarcie między rozdziałami A-F i następnymi, której pisarzowi nie udało się już potem zacementować)." Na zmiany koncepcji pisarskiej musiały wpłynąć realia życia codziennego w Nikaragui- twierdzi autor posłowia- Jerzy Kühn. Rozdział P zrywa z baśniową konwencją, jakby niezdolna była pomieścić niegodziwości systemu. Powraca w zbrutalizowanej formie, coraz bardziej przypomina mit, gdzie bohater zostaje poddany rozmaitym próbom. Jego wędrówka zdaje się nie mieć końca, a zadania niemal niemożliwe do wykonania. Baśń to świat, w którym porządek zostaje naruszony, by wkrótce powrócić do równowagi i nagrodzić wysiłki bohatera. Nie w tym przypadku, zakończenie oglądamy w krzywym zwierciadle. Autor pozbawia nas złudzeń ukazując hipokryzję i korupcję nie tylko na wyższych szczeblach hierarchii państwowej, ale i w niższych warstwach, nie oszczędza środowiska pisarskiego. Dostaje się też Jankesom, z resztą słusznie. Warto przeczytać, ponieważ trudna sytuacja Nikaragui trwa po dziś dzień.
Z jednej strony książka demaskująca; kronika degeneracji wartości- a z drugiej- skarbnica folkloru z wyjątkową fauną i florą Ameryki Łacińskiej, wyjątkowym językiem. Jedyne w swoim rodzaju połączenie mitu z realiami, gdzie jest więcej autentycznych wydarzeń niż mogłoby się wydawać.
Autor w sposób alegoryczny snuje opowieść o losach, które doprowadziły jego kraj do degeneracji. "We wstępnych planach autora "Czarodziejski Ptak Ułudy" miał być powieścią dla dzieci. Dopiero w trakcie pisania zrodził się pomysł satyry politycznej ( stąd zresztą owo rozdarcie między rozdziałami A-F i następnymi, której pisarzowi nie udało się już potem zacementować)."...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-09
Ocena oddaje moje umiłowanie do Márqueza, o jego prozie napisano już chyba wszystko. Ilustracje moim zdaniem do niej nie przystają. Wybór estetyki nie usprawiedliwia braków konstrukcji anatomicznych. Najczęstszy układ to statyczne postaci w podobnych ustawieniach, ilustracje niczego nie dopowiadają, nie dokreślają. Jak klony, niezróżnicowane szkice ołówkiem. Brak celowości tych tworów mnie poraża. Ciemne, nieciekawe płaszczyzny tła i sosy monachijskie. Bronią się niektóre ilustracje z opowiadania "Wtorkowe popołudnie". Uzasadnione użycie koloru i umiejętne oddanie klimatu gorąca, pustki i wyobcowania. Nieliczne mają potencjał w "Światło jest jak woda".
Czuję się oszukana, okładka zdawała się obiecywać więcej.
Ocena oddaje moje umiłowanie do Márqueza, o jego prozie napisano już chyba wszystko. Ilustracje moim zdaniem do niej nie przystają. Wybór estetyki nie usprawiedliwia braków konstrukcji anatomicznych. Najczęstszy układ to statyczne postaci w podobnych ustawieniach, ilustracje niczego nie dopowiadają, nie dokreślają. Jak klony, niezróżnicowane szkice ołówkiem. Brak celowości...
więcej mniej Pokaż mimo to2024
2024-04-05
2024-04-04
2024-03-28
2024-03-28
2024-03-17
Książkę czyta się bardzo dobrze. Świat dziecka opisany wnikliwie, z jego marzeniami i lękami ma w sobie dużo uroku. Wątek przyjaźni z dzieciństwa jest dla mnie jej najmocniejszym punktem. Środowisko przedstawione w sposób przekonujący. Czytając o wojnie opiumowej ma się wrażenie, że uczestniczymy w czymś ważnym, jednak to wrażenie ustępuje prywatnemu charakterowi śledztwa. Zbliżając się do końca czułam rozczarowanie i irytację. Pierwszym zgrzytem była dla mnie scena, w której detektyw wysuwa swoje roszczenia do porucznika w zrujnowanym wojną komisariacie, a ten wykazuje się niemal służalczą postawą, jedyny sprzeciw wyraża niechcąc oddać ostatnich ludzi dla prywatnych celów detektywa. Komicznie prezentuje się jego wiara w ratowanie tej części świata i postrzeganie własnej pozycji społecznej. Spotkania po latach, których czytelnik wyczekuje na równi z bohaterem okazują się rozczarowujące. Kluczowe zdarzenia z przeszłości tłumaczone są żądzą posiadania kobiety, co diametralnie sprowadza fabułę do parteru. Autor umiejętnie buduje napięcie, stwarza zagadkowy świat, aby roztrwonić je w ostatnich rozdziałach. Wielka szkoda.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Świat dziecka opisany wnikliwie, z jego marzeniami i lękami ma w sobie dużo uroku. Wątek przyjaźni z dzieciństwa jest dla mnie jej najmocniejszym punktem. Środowisko przedstawione w sposób przekonujący. Czytając o wojnie opiumowej ma się wrażenie, że uczestniczymy w czymś ważnym, jednak to wrażenie ustępuje prywatnemu charakterowi śledztwa....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-09
2024-02-20
2024-02-20
2024-02-05
2024-01-08
"Driada i inne opowieści" to jedna z trzech części cyklu Andersen dla dorosłych. W opowieściach wątki biograficzne są jak silny fundament. Budulcem jest natura, spoiwem mit, a motorem wyobraźnia. Świat przedstawiony w sposób oniryczny jest, niemniej, okrutny. Los nie oszczędza dorosłych, ani dzieci, tak też postępuje Andersen ze swoim czytelnikiem. Każde pragnienie ma swoją cenę, którą przyjdzie nam zapłacić. Nikt nie może zostać wykupiony, a odroczenie nic tu nie zmienia.
Tytułowa driada i jej odbicie- Mari, tracą niewinność i kontakt z naturą- to cena za opuszczenie rodzinnych stron, skok w nieznany świat. Pragnienie życia w wielkim mieście okupione jest zbyt późno uświadomioną tęsknotą, powrót staje się niemożliwy.
Alegoryczna "Opowieść o matce" podejmuje temat matczynego poświęcenia, cierpienia i związanych z tym nadziei. Cena pragnienia jest wysoka, ale czy wystarczająca, by osiągnąć cel? Jak daleko sięga ludzka wiedza? W reszcie, czy cel ten jest słuszny, obiektywnie dobry?
Może zawierzyć Bogu, do którego, jako ostatecznej instancji odwołuje się autor?
"Cień" to historia o porzuconych nadziejach, zaprzepaszczonych marzeniach. Uniwersalny mit o stawaniu się własnym cieniem. Tu pragnienie zostaje zagłuszone, a bohater ponosi najwyższą cenę. Obecny jest też problem zależności i związanych z tym upokorzeń. Parafrazując- każdy ma swojego pana, jak cień- człowieka, jak ogrodnik- swych chlebodawców.
"Driada i inne opowieści" to jedna z trzech części cyklu Andersen dla dorosłych. W opowieściach wątki biograficzne są jak silny fundament. Budulcem jest natura, spoiwem mit, a motorem wyobraźnia. Świat przedstawiony w sposób oniryczny jest, niemniej, okrutny. Los nie oszczędza dorosłych, ani dzieci, tak też postępuje Andersen ze swoim czytelnikiem. Każde pragnienie ma swoją...
więcej mniej Pokaż mimo to
Prawdziwa historia ludobójstwa OUN/ UPA ukraińskiej powstańczej armii na Polakach z Wołynia. Opisany jest też udział Sowietów i Niemców, jak dochodziło do wywózek na roboty przymusowe i jak rodziny żyły poza granicami. Mimo wszystko wracali do Polski, choć na rodzinnych ziemiach Polski już nie było. Świadectwo tych trudnych czasów zawarte w opisie losów kilku rodzin. Znajome nazwiska i wsie, Rafałówka, skąd szły transporty ludzi do Niemiec- jedyna szansa na przeżycie dla tych, co uszli przed mordem. Kamieniołom w Janowej dolinie, który widziałam na zdjęciach w rodzinnym albumie, a nie rozumiałam, nie wiedziałam. Obie gałęzie mojej rodziny powiązane są z tymi stronami. Nie ma to znaczenia dla mojej opinii, tyle że obraz zdarzeń wyklarował się na mój własnych użytek. Czytałam ją około roku, od rocznicy do rocznicy z 25/26 lutego 1943 roku, kiedy UPA napadło na wieś Lipniki, powiat Kostopol. Trudno było przez książkę przebrnąć i choć ciekawość pchała mnie do czytania, to dozowałam sobie ten trudny- bo krwawy i prawdziwy- tekst.
Prawdziwa historia ludobójstwa OUN/ UPA ukraińskiej powstańczej armii na Polakach z Wołynia. Opisany jest też udział Sowietów i Niemców, jak dochodziło do wywózek na roboty przymusowe i jak rodziny żyły poza granicami. Mimo wszystko wracali do Polski, choć na rodzinnych ziemiach Polski już nie było. Świadectwo tych trudnych czasów zawarte w opisie losów kilku rodzin....
więcej Pokaż mimo to