Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Camilla Way — Złe dziecko

Motyw mrocznego dziecka, już występował w czytanych przeze mnie historiach, jednak kiedy @suspense_books poleciła mi książkę "Złe dziecko" wiedziałam, że muszę ją poznać!

W powieści poznajemy losy Beth i jej męża Doug'a, których życie mocno komplikuje ich córka Hannah. Urywanie lalkom kończyn, zrzucenie brata ze schodów, a nawet łebek ptaszka znaleziony przez Beth na poduszce — aż strach pomyśleć, do czego ta mała dziewczynka może być zdolna. Rodzice mają jednak związane ręce, gdyż poznała ona pewien mroczny sekret, który nie może wyjść na światło dzienne. Dziewczynka rośnie i czeka, by być na tyle duża, aby zabolało...

Akcja w książce jest niezwykle złożona, gdyż występują w niej liczne przeskoki czasowe. Mamy zdarzenia przeszłe, które zaczynają się w latach dzieciństwa Hannah tj. w roku 1988. Następnie czas teraźniejszy lat 1994-1997, kiedy to mroczne dziecko dojrzewa. Kumulacja akcji następuje natomiast w roku 2017 — to wówczas możemy się przekonać, do czego zdolne jest tytułowe "złe dziecko". Jednocześnie akcja przedstawiona jest z perspektywy wielu bohaterów, co sprawia, że podczas czytania trzeba być skupionym na historii, by każdy element wskoczył w odpowiednie miejsce układanki. Jednak naprawdę warto, bo całość jest niezwykle złożona, a intryga zasługuje na duże uznanie i należy tutaj pochwalić pomysłowość autorki.

Kreacja bohaterów jest na wysokim poziome, a każdy z nich jest zupełnie inny i wyróżnia się na tle przedstawionej historii. Losy niektórych, początkowo mało istotnych postaci, z czasem wychodzą na pierwszą linię akcji i jest to bardzo przewrotny i ciekawy zabieg.

Zakończenie — czuje się nim naprawdę usatysfakcjonowana, a jednocześnie jego pewna rodzaju otwartość stanowi punkt wyjścia do rozmyślań — czy akcja na pewno jest skończona?

Podsumowując, to była świetna historia, która pozwala w pewien sposób zgłębić socjopatyczny umysł i obserwować jego kształtowanie. Widać u autorki przygotowanie w tym temacie. Książkę czyta się miło, szybko i przyjemnie, a jednocześnie jej klimat jest złowrogi i mroczny, czyli tak jak lubię najbardziej!

9/10

Camilla Way — Złe dziecko

Motyw mrocznego dziecka, już występował w czytanych przeze mnie historiach, jednak kiedy @suspense_books poleciła mi książkę "Złe dziecko" wiedziałam, że muszę ją poznać!

W powieści poznajemy losy Beth i jej męża Doug'a, których życie mocno komplikuje ich córka Hannah. Urywanie lalkom kończyn, zrzucenie brata ze schodów, a nawet łebek ptaszka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kamil Hajduk — Ziemia kryształów. Tom 1 — Przebudzenie imperium

Fantastyka to gatunek, który towarzyszy mi od najmłodszych lat i śmiało mogę powiedzieć, że mam do niego pewnego rodzaju sentyment. Dobre fantasy pokroju "Władcy Pierścieni" — zawsze po nie sięgnę, bo stanowi ono dla mnie możliwość oderwania się od codzienności i poznania zupełnie innych światów. Taką okazję dostałam za sprawą najnowszej książki Kamila z @programistapogodzinach , którą miałam zaszczyt objąć patronatem.

W "Ziemi kryształów" towarzyszymy Drake'owi w niezwykłej podróży, której wynik stanowi o dalszym losie ludzkości. Zostaje on wrzucony w sam środek akcji i musi udźwignąć ciążące na nim brzemię. Nie jest jednak sam, bo w tej podróży towarzyszy mu Sylia, wieloletnia przyjaciółka, a przede wszystkim jedna ze strażniczek magicznych kryształów...

Akcja historii jest niezwykle wartka i tak, jak to w powieści drodze bywa, kolejne wydarzenia następują po sobie w sposób niezwykle płynny i niewymuszony. Towarzyszymy bohaterom podczas wędrówki przez niegościnne krainy oraz poznajemy cały świat przedstawiony, który jest naprawdę barwny. Na szczególną uwagę zasługuje również przekrój zamieszkujących świat ras — jak m.in. Varrikowie, którzy mnie chyba najbardziej zafascynowali.

Nie bez powodu na wstępie nawiązałam do jednego z bardziej rozpoznawalnych tytułów fantasy, gdyż sam autor w przedmowie wspomina, że jedną z jego inspiracji był "Hobbit" i to naprawdę czuć! Mogę nawet pójść o krok dalej i, jako fanka Tolkiena, stwierdzam, że historia przedstawiona w "Ziemi kryształów" wciągnęła mnie z podobną intensywnością, co historia Niziołków z Shire.

Dodatkowym "smaczkiem" do całej historii jest strona - www.ziemiakrysztalow.pl, którą stworzył autor. Znaleźć można na niej wiele ciekawostek o całym świecie przedstawionym oraz grafiki, które znakomicie uzupełniają historie.

Podsumowując, nie mogę się doczekać wprost kolejnych tomów powieści, w których będę mogła zanurzyć się ponownie do świata, w którym rządzi pradawna przepowiednia i niedostępne oraz wszechmocne kryształy, a ukryte i potężne zło tylko czeka, aby wyjść na powierzchnię...

10/10

Kamil Hajduk — Ziemia kryształów. Tom 1 — Przebudzenie imperium

Fantastyka to gatunek, który towarzyszy mi od najmłodszych lat i śmiało mogę powiedzieć, że mam do niego pewnego rodzaju sentyment. Dobre fantasy pokroju "Władcy Pierścieni" — zawsze po nie sięgnę, bo stanowi ono dla mnie możliwość oderwania się od codzienności i poznania zupełnie innych światów. Taką okazję...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Klaudia Zacharska — Przeklęte trumny zawsze są zamknięte

Autorkę poznałam za sprawą jej drugiej książki "Sepia" i od tego czasu sięgam po każdą historię, która wyjdzie spod jej pióra i pokazała mi się już ona jako autorka wszechstronna i zaskakująca. Kiedy dostałam więc propozycję patronatu, od razu zabrałam się za pdf'a.

W książce tej poznajemy rodzinę, która żyje w małym miasteczku i prowadzi dom pogrzebowy. Jednocześnie są oni ze sobą bardzo zżyci i ich codzienne życie opiera się na sobie nawzajem. Wszystko zmienia rodzinna tragedia, przez którą na jaw wychodzą rodzinne tajemnice i mroczne sekrety, a rzeczywistość okazuje się być zupełnie inna...

Zdecydowanie nie jest to książka przeładowana akcją, ale jednocześnie nie można narzekać na nudę, bo kolejne wydarzenia następują praktycznie bezpośrednio po sobie, bez zbędnie wydłużonych opisów czy innych upiększaczy.

Pierwszy rozdział wzbudza olbrzymi niepokój, bo zostajemy w nim wrzuceni w środek akcji i nie za bardzo wiemy, co się dzieje. Jedno jest pewne, jest mrocznie, a atmosfera jest niezwykle tajemnicza i oblepiająca.

W kolejnych rozdziałach mamy przedstawioną historię w trzech biegach czasowych — obecnie, wydarzenia sprzed pięciu miesięcy oraz historia Róży — najstarszej z rodu i założycielki rodzinnego biznesu.

W książkach autorki praktycznie zawsze pojawiają się wątki paranormalne, których i tutaj nie mogło zabraknąć. Mrok zdaje się wypływać ze stron tej książki i wciągać do swojego świata czytelnika. Tajemnicza klątwa, która zbiera swoje żniwo, a walka z nią jest z każdą chwilą coraz trudniejsza — takie wątki fantastyczne uwielbiam!

"Przeklęte trumny zawsze są zamknięte" to świetne połączenie powieści obyczajowej z grozą najwyższej jakości! Po prostu idealne pomieszanie gatunków, które w przypadku pióra autorki gwarantuje, że historia ta jest po prostu NIEODKŁADALNA!

Podsumowując, jeżeli lubisz grozę, która oblepia czytelnika swoimi mackami, a bohaterowie, którym towarzyszy się w książce, są niezwykle realni i z przyjemnością zgłębia się ich historię, to gorąco polecam Ci kolejną książkę autorki i zapewniam — zarwiesz z tą pozycją noc!

11/10 i czekam na więcej!

Klaudia Zacharska — Przeklęte trumny zawsze są zamknięte

Autorkę poznałam za sprawą jej drugiej książki "Sepia" i od tego czasu sięgam po każdą historię, która wyjdzie spod jej pióra i pokazała mi się już ona jako autorka wszechstronna i zaskakująca. Kiedy dostałam więc propozycję patronatu, od razu zabrałam się za pdf'a.

W książce tej poznajemy rodzinę, która żyje w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tomasz Sablik – Mój dom

Autora poznałam za sprawą jego debiutu „Próby sił” i od tego czasu sięgam po każdą książkę jego autorstwa, gdyż jest on moim pewniakiem, jeżeli chodzi o świetnie napisane historie.

„Mój dom” to historia Edwarda, który w formie pamiętnika opowiada czytelnikowi swoje życie. Ale gdzie w tym horror – możesz zapytać. No właśnie groza tej powieści jest czymś zupełnie innym od tej, którą już znałam z wcześniejszych tytułów autora. Jest ona mocno nieoczywista, oparta na niedopowiedzeniach oraz momentach, w których świat rzeczywisty wydaje się rozmywać.

Edward zaprasza nas w pewien sposób do własnej głowy, przez co z każdą przeczytaną stroną możemy obserwować zmianę bohatera, która jednocześnie wpływa na całe jego otoczenie – „Czytając to, oglądacie mój spektakl. Nie obawiajcie się jednak, obiecuje wam, że nie skłamię tutaj w ani jednym zdaniu. Nie po to wszystko to spisuje, by tracić swój oraz wasz czas. Czas, który jest dla nas najważniejszy, czyż nie?” – i ten czas właśnie odgrywa tutaj kluczową rolę. Akcja w książce jest nieśpieszna, nie mamy w tym przypadku zaznaczonych ram czasowych, jednak bardzo mocno czuć jak ten czas upływa, w sposób nieubłagany i ostateczny.

Wspominając o otoczeniu, nie można przemilczeć tytułowego domu, czyli miejsca, w którym rozgrywa się większość akcji książki. Zawsze wierzyłam, że każdy dom ma duszę, w końcu widać w nim historię osób, które w nim mieszkały. Ten aspekt jest niezwykle mocno widoczny w tej powieści. Dom wydaje się żyć z bohaterami, wręcz wydaje się być jednym z nich.

Najważniejszy pozostaje jednak Edward, to w końcu jego historię, od lat szkolnych do dorosłości, śledzimy poprzez zgłębianie jego pamiętnika. Obserwujemy jego dorastanie i poznajemy jego rozterki i przemyślenia – „Czasem musimy być egoistami. Tak po prostu, dla siebie. Nie da się sięgnąć gwiazd, nie wdrapując się pod samo niebo po plecach innych. Choćby chodziło tu o stos usypany z martwych ludzi. Liczy się tylko cel”.

Podsumowując, powieść ta jest historią pełną emocji i pozwala nam zajrzeć w głąb umysłu bohatera, a jednocześnie świetnie pokazany wątek czarnej magii stanowi idealne jej uzupełnienie.

Tomasz Sablik – Mój dom

Autora poznałam za sprawą jego debiutu „Próby sił” i od tego czasu sięgam po każdą książkę jego autorstwa, gdyż jest on moim pewniakiem, jeżeli chodzi o świetnie napisane historie.

„Mój dom” to historia Edwarda, który w formie pamiętnika opowiada czytelnikowi swoje życie. Ale gdzie w tym horror – możesz zapytać. No właśnie groza tej powieści jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przemysław Borkowski – Diabelski krąg

Jak każdy, mam kilka swoich ulubionych gatunków literackich i jednym z nich jest właśnie kryminał. O tej książce było tak głośno, że po prostu musiałam wejść w tę tajemniczą i mroczną historię.

W „Diabelskim kręgu” towarzyszymy prokurator Gabrieli Seredyńskiej, która powraca w rodzinne strony ze względu na pogrzeb ojca. Ich relacje były trudne, dlatego planuje ona szybko załatwić sprawę i wracać do Warszawy. Wszystko zmienia się, gdy na odziedziczonej posiadłości odkrywa ślady, które, według niej, świadczą o popełnionej zbrodni. To właśnie wtedy rozpoczyna nieoficjalne śledztwo, w którym chce poznać wszystkie tajemnice tego małego miasteczka…

Akcja w książce jest niezwykle wyważona. Autor zdecydowanie nie bazuje w tym przypadku na szybkim tempie następujących po sobie wydarzeń, a raczej skupia się na tworzeniu niezwykle dusznej, oblepiającej i tajemniczej historii. Małe miasteczko, pełne sekretów, którego mieszkańcy boją się mówić – zdecydowanie było to odczuwalne w tej historii, co pokazuje, że klimat takiego właśnie miasteczka został świetnie oddany.

Było to moje pierwsze spotkanie z prokurator Gabrielą Seredyńską, ale naprawdę polubiłam tę babkę. Niestety dalej najczęściej spotykam w kryminałach niezwykle głupie i naiwne bohaterki, co mnie mocno irytuje. Nie w tym przypadku. Gabriela jest inteligentną i upartą kobietą, która twardo stąpa po ziemi i ma niebywałą intuicję. Takich bohaterek kryminałów nam trzeba!

Zazwyczaj staram się czytać serie po kolei, jednak w tym przypadku @bliskiespotkania zapewniał, że „Diabelski krąg” można czytać bez znajomości poprzednich trzech tomów, więc zaryzykowałam i zdecydowanie czytając, nie czułam, że brak mi jakichś informacji. Niemniej jednak i tak będę chciała nadrobić wcześniejsze tomy.

Podsumowując, jeżeli lubisz kryminały, które opierają się na nawarstwiających wręcz tajemnicach i pełne są niepokojącego klimatu, a jednocześnie ich tempo jest niezwykle wyważone, to „Diabelski krąg” jest warty Twojego zainteresowania!

Przemysław Borkowski – Diabelski krąg

Jak każdy, mam kilka swoich ulubionych gatunków literackich i jednym z nich jest właśnie kryminał. O tej książce było tak głośno, że po prostu musiałam wejść w tę tajemniczą i mroczną historię.

W „Diabelskim kręgu” towarzyszymy prokurator Gabrieli Seredyńskiej, która powraca w rodzinne strony ze względu na pogrzeb ojca. Ich relacje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Aleksandra Bednarska – Brudne sprawki wujaszka Hana

Groza to gatunek, który od zawsze mnie do siebie przyciąga. Szczególnie lubię, gdy same historie są mocno nieoczywiste i tajemnicze. Czy ta książka taka była?

„Brudne sprawki wujaszka Hana” jest zbiorem opowiadań, które w pewien sposób łączy właśnie tytułowy wujaszek, postać do końca nieokreślona i nierzeczywista. Pewne jest tylko to, że jego interesy są poza prawem i moralnością.

Utwory, które znajdziemy w tej książce, zdecydowanie wpisują się w podgatunek, jakim jest weird fiction, który łączy tematykę mityczną i nadprzyrodzoną z naukową. Książka ta pełna jest charakterystycznej dla tego nurtu klaustrofobicznej atmosfery, która wręcz oblepia czytelnika swoimi mackami – „Sekrety pochowane w dżungli drzemią pod ledwie opadłą pierzynką z liści palm. Gniją tak w nieudolnie zakopanym dole, gniją w spokoju, dopóki ktoś nie wpadnie na ich trop”.

Jednocześnie jest to pozycja niezwykle wręcz inna, a zarazem idealnie pokazująca azjatycką grozę, tak charakterystyczną, groteskową i makabryczną. Punktem wyjścia do opowiadań może być założenie, że śmierć, to dopiero początek. Tak, jest to zdanie niezwykle otwarte, ale tak trafne w przypadku tego zbioru. Bardziej wchodzić w tematykę pojedynczych opowiadań nie zamierzam, gdyż łatwo byłoby takim opisem spłycić ich wydźwięk, czy po prostu powiedzieć o jedno słowo za dużo.

Niewątpliwie takiego zbioru opowiadań jeszcze nie czytałam i poczułam się nim mocno zaintrygowana. Aż żałuje, że historie w nim zawarte tak szybko się kończył, bo z wielką ochotą przeczytałabym rozbudowane wersje tych tekstów.

Jednocześnie, tak jak normalnie nie wypisuje cytatów, to w tym przypadku nie mogłam się oprzeć, by tego nie robić, a nawet mam swój ulubiony – „Gniew kobiety jest straszny, bo bierze się z sumy małych zawodów i rozczarowań, z których to jedno za wiele przelewa czarę goryczy. Przelewa czasem krwią, czasem czymkolwiek innym, co pozwala pomścić krzywdy”.

Podsumowując, jeżeli lubisz nieoczywistą i mroczną grozę w azjatyckim klimacie – sięgaj śmiało!

Aleksandra Bednarska – Brudne sprawki wujaszka Hana

Groza to gatunek, który od zawsze mnie do siebie przyciąga. Szczególnie lubię, gdy same historie są mocno nieoczywiste i tajemnicze. Czy ta książka taka była?

„Brudne sprawki wujaszka Hana” jest zbiorem opowiadań, które w pewien sposób łączy właśnie tytułowy wujaszek, postać do końca nieokreślona i nierzeczywista. Pewne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Radosław Dąbrowski – Kryzys

Czytacie literaturę piękną?
Ja od pewnego czasu nie sięgam po ten gatunek, bo na studiach przeczytałam go za dużo. Chciałam jednak spróbować, bo w końcu „tylko krowa nie zmienia zdania”.

W „Kryzysie” towarzyszymy Andrzejowi, który dowiaduje się o śmierci ojca i po wielu latach wraca do rodzinnego miasta, na pogrzeb. Powrót w rodzinne strony sprawia, że może on przewartościować sobie pewne sprawy, a nawet częściowo podsumować własne życie.

Już po opisie książki wiedziałam, że będzie to pozycja niezwykle filozoficzna i pełna wewnętrznych rozterek bohatera. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie język. Pióro autora cechuje niezwykle dopracowany, wręcz filozoficzny styl. Jednocześnie jest to jedna z piękniej napisanych, pod względem językowym, książek. Oprócz samej historii znaleźć w niej można wiele ciekawych wtrąceń m.in. przytoczenie badań filozoficznych. Niezwykle pięknie opisane były postacie jak np. niewidoma kwiaciarka czy nauczyciel, który uczył naszego bohatera w dzieciństwie, a do dzisiaj pozostał wyraźny w jego pamięci.

Co do samej jednak historii, to niestety jest to moja pierwsza w życiu książka DNF – Did Not Finish – książka, którą porzuciła, po przeczytaniu 1/3. Skąd taka decyzja?

Tak jak pisałam na wstępie, nie czytam literatury pięknej i „Kryzys” miał być dla mnie pewnym wyjściem ze strefy komfortu, poszerzeniem gatunkowym. Niestety pokazał on, że ten rodzaj literatury jest po prostu dla mnie za wolny. Tak, jak w przypadku filmów czy seriali, nie przeszkadza mi wolniejsze tempo narracji i zdarzeń, to w kontekście literatury jest to dla mnie wręcz odpychające. Do tego tytułu miałam kilka podejść, ale po prostu po kilkunastu stronach czułam się znużona.

Nie uważam jednak, że jest to zła książka. Jeżeli lubisz historie, które są pełne wewnętrznych rozmyślań i pięknych oraz filozoficznych opisów – „Kryzys” ze swoją przepiękną narracją Cię zachwyci!

Mój egzemplarz puszczam w świat, bo doskonale wiem, komu może się spodobać, a sama wracam jednak do bardziej mrocznych, mocnych i krwawych historii.

Radosław Dąbrowski – Kryzys

Czytacie literaturę piękną?
Ja od pewnego czasu nie sięgam po ten gatunek, bo na studiach przeczytałam go za dużo. Chciałam jednak spróbować, bo w końcu „tylko krowa nie zmienia zdania”.

W „Kryzysie” towarzyszymy Andrzejowi, który dowiaduje się o śmierci ojca i po wielu latach wraca do rodzinnego miasta, na pogrzeb. Powrót w rodzinne strony...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam przenosić się za pomocą książek do zupełnie innych światów i tym razem odwiedziłam Dziki Zachód. Wojna meksykańska się zakończyła i panuje względny pokój. W jednym z saloonów spotykają się reporter Marion T. Bell oraz zawiadowca John Charles Hart, którzy później łączą swoje losy i pracują, by przeżyć w tym niegościnnym środowisku. Wszystko zmienia się, kiedy na ich drodze staje ranna pół krwi meksykanka, Elena.

W „Przeprawie” mamy do czynienia z tematyką Starych Bogów Meksyku. Na kartach tej książki można bowiem poznać dawne bóstwa – „Pierzasty Wąż Quetzalcoatl. Tezcatlipoca, Pan Księżyca i Nocy. Pan Słońca Huitzilopochtli. Pani Ziemi Tlazolteotl. Xipe, odarty ze skóry”. Kierują się oni starymi regułami – „Uczą poddania się prawom ziemi i nieba. Krew za łupy, krew za deszcz”.

Sama historia jest bardzo dobrze napisana. Równowaga dialogów i opisów świata przedstawionego sprawiła, że czytało się ją niezwykle szybko i płynnie. O bohaterach wiemy jednak niewiele, gdyż każdy z nich skrywa jakąś tajemnice, która tak naprawdę nigdy nie wyjdzie na światło dzienne. Po prostu pewnych spraw możemy się tylko domyślić.

Akcja w książce jest nieśpieszna. Nabiera ona z czasem tempa, aż do momentu kulminacyjnego, kiedy to dzieje się naprawdę dużo, a kule latają na prawo i lewo. Takie powolne wprowadzenie pozwala poczuć klimat Dzikiego Zachodu, stanu Arizona roku 1848.

Co jednak z samą grozą? Tutaj mam największe zastrzeżenia. Dostałam bowiem naprawdę dobry western, z minimalnymi elementami grozy. Dostrzegłam dokładnie dwie sceny, w których faktycznie było czuć strach, niepewność i można powiedzieć „wpływy pradawnych bóstw”. Tak, była to krótka, 204-stronicowa historia, ale znając autora, oczekiwałam czegoś więcej.

Podsumowując, był to dobrze napisany western z elementami grozy, widocznej za sprawą złowrogich sióstr Valenzura i ich poplecznika, Paddy’ego Ryana. Lektura była przyjemna, jednak jeżeli szukacie grozy z prawdziwego zdarzenia, to tutaj jest jej jak na lekarstwo.

Uwielbiam przenosić się za pomocą książek do zupełnie innych światów i tym razem odwiedziłam Dziki Zachód. Wojna meksykańska się zakończyła i panuje względny pokój. W jednym z saloonów spotykają się reporter Marion T. Bell oraz zawiadowca John Charles Hart, którzy później łączą swoje losy i pracują, by przeżyć w tym niegościnnym środowisku. Wszystko zmienia się, kiedy na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy masz osobę, którą znasz tak na 100%?
Osobę, za którą mógłbyś „dać sobie rękę obciąć”?

W życiu Kamili nieodłącznym towarzyszem jest muzyka. Nie lubi ona ludzi, a wytchnienie odnajduje, zatapiając się w ulubionych składankach. Jej jedynym przyjacielem jest starszy brat Marek. Połączyły ich trudne wydarzenia z przeszłości i wydawać by się mogło, że wiedzą oni o sobie wszystko. Czy na pewno?

@klaudiazacharska_pa poznałam jako autorkę, w której książkach zatapiam się bez reszty. Jej światy przedstawione są dopracowane, a jednocześnie tak realne, że zawsze mam odczucie, że to mogłoby wydarzyć się naprawdę. I w tym przypadku miałam tak samo, co było przerażające!

Nie sięgam często po horror ekstremalny, bo jakoś nie widzę w tym większego sensu, gdyż nie czytam książek tylko dla samej makabry. Jednak w przypadku „Bezradnych” dostałam idealnie wyważone połączenie horroru ekstremalnego z thrillerem psychologicznym i takie historie zdecydowanie chcę czytać częściej!

Autorka zaskoczyła mnie, gdyż myślałam, że poznałam już jej styl, który notabene bardzo lubię. A tutaj, już po kilku zdaniach wiedziałam, że czeka mnie „jazda bez trzymanki” i zdecydowanie mogę być częściej tak pozytywnie zaskakiwana!

Akcja w „Bezradnych” nie jest wyjątkowo dynamiczna, jednocześnie jednak wydarzenia w pewien sposób oplatają czytelnika do tego stopnia, że sama poczułam bezradności, która wylewała się ze stron tej powieści.

To, co stałe u autorki, to świetnie wykreowane postacie. Każdy bohater jest wyrazisty, a jednocześnie ma swoje własne traumy i przeżycia, które odbijają się na jego późniejszych decyzjach.

Zakończenie – zaskakujące i świetnie zamykające całą historię. To lubię!

„– Nie wierzę, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Zawsze sądziłem, że takie ekstrema tylko w filmach, ewentualnie w książkach.
– Wiesz, jak się nad tym zastanowić…ktoś to ogląda i czyta. Ktoś to pisze. Ludzie potrafią być naprawdę dziwni”.

Więc jeżeli należysz do tych dziwnych ludzi i nie boisz się brutalnych i realistycznych opisów, to gorąco polecam Ci ten tytuł!

Czy masz osobę, którą znasz tak na 100%?
Osobę, za którą mógłbyś „dać sobie rękę obciąć”?

W życiu Kamili nieodłącznym towarzyszem jest muzyka. Nie lubi ona ludzi, a wytchnienie odnajduje, zatapiając się w ulubionych składankach. Jej jedynym przyjacielem jest starszy brat Marek. Połączyły ich trudne wydarzenia z przeszłości i wydawać by się mogło, że wiedzą oni o sobie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam czytać książki debiutantów, a tym razem trafił mi się jeszcze lepszy kąsek – historia napisana przez osobę związaną dotychczas z bookstagramem. Nie mogłam się oprzeć!

Jowita i Karol – przykładne, kochające się małżeństwo z dwójką synów, które ma wszystko. Sielankowe życie przerywa jedno zdarzenie – młodszy syn znika bez śladu podczas zabawy na podwórku. Co jest motywem? Kto zabrał dziecko? Czyżby piękne życie rodziny miało rysy? Z każdym dniem na jaw wychodzą kolejne sekrety…

Akcja w „Na własnym podwórku” jest niezwykle wyważona, a jednocześnie nie miałam wrażenia przeciągania na siłę. Sam pomysł na historię może nie wydać się niczym nowym. W końcu zaginięcie dziecka to dosyć znany i często powtarzający się motyw w tym gatunku literackim.

@weronika.masny naprawdę zaskoczyła mnie jednak swoim pomysłem i zdecydowanie nie można jej zarzucić, że potraktowała temat sztampowo.

Na wyróżnienie zasługuje naprawdę dobra kreacja bohaterów. Podczas czytania doświadczałam całego kalejdoskopu uczuć od nienawiści, przez totalne niezrozumienie, aż po współczucie dla całej rodziny.

„Na własnym podwórku” wyróżnia się jeszcze za sprawą rozdziałów opisanych z perspektywy dziecka – Igora. Część książki, w której narracje prowadzi Jowita, była klasyczna. Poznałam wówczas myśli zdesperowanej matki. Natomiast rozdziały, w których swoją rzeczywistość opisywał Igor, naprawdę mnie zaskoczyły. Mogłabym tu napisać wiele o naiwności dziecka, ale wydaje mi się, że tutaj bardziej można mówić o jego nieświadomości całej sytuacji. Opisywane wydarzenia widzi on zupełnie inaczej, choćby przez to, że wiele rzeczy jeszcze nie rozumie. Pozwala to zastanowić się nad tym, że to, co mówimy do dziecka, może zostać odebrane przez niego zupełnie inaczej, należy więc niezwykle uważać na słowa.

Zakończenie – wow! Tak, nie wiem, jak to skomentować. Miałam pewne przeczucia, ale zupełnie nie przewidziałabym tego, czym zaskoczyły mnie ostatnie strony powieści!

Podsumowując, to był naprawdę dobrze napisany thriller psychologiczny i jednocześnie świetnie wykreowany debiut! Czekam na kolejne książki autorki.

Uwielbiam czytać książki debiutantów, a tym razem trafił mi się jeszcze lepszy kąsek – historia napisana przez osobę związaną dotychczas z bookstagramem. Nie mogłam się oprzeć!

Jowita i Karol – przykładne, kochające się małżeństwo z dwójką synów, które ma wszystko. Sielankowe życie przerywa jedno zdarzenie – młodszy syn znika bez śladu podczas zabawy na podwórku. Co jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Morderstwo zmienia wszystko.
Tak, najbardziej wpływa ono na życie ofiary, które w jego momencie się kończy.
Jednocześnie jednak wpływa ono na całe otoczenie.
Na najbliższych zwłaszcza.
Oddziałuje również na każdego, kto choćby znał ofiarę.
A co kiedy jest się osobą, która odnalazła jej ciało?

Jest czwarta nad ranem. Czterech pijanych przyjaciół wraca z imprezy do domu. Jest zimno, całe miasteczko spowił biały puch. Iście bajkowa sceneria. Jeden fałszywy krok, zboczenie z obranej ścieżki, zmienia wszystko. Na opuszczonym cmentarzu znajdują oni ciało młodej kobiety i tym samym splatają z nią swoje losy...

„Odległe echo” to książka, która zaskoczyła mnie sposobem prowadzenia akcji. Nie jest to historia, która trzyma czytelnika w garści. Jej tempo jest niezwykle umiarkowane, a nawet w niektórych momentach jest ona odrobinę za bardzo rozwlekła. Jednak nie sprawiło to, że miałam ochotę ją odłożyć, tylko jeszcze bardziej wciągała mnie ona w swoją historię. Sprawiała, że chciałam poznać tajemnice, którą skrywał pewien zimowy wieczór.

Jest to powieść pełna emocji, przez co razem z bohaterami przeżywałam ich wzloty i upadki. Jednocześnie mogłam poznać specyfikę małego miasteczka, które bardzo szybko wyrabia sobie opinię i feruje wyroki. Poprzez silnie rozwinięty wątek obyczajowy była ona niekiedy minimalnie za bardzo przegadana, ale jednocześnie taki zabieg sprawił, że dogłębnie poznałam tych czterech chłopaków i mogłam sobie wyrobić o nich konkretną opinię.

Zakończenie? Było niezwykle zaskakujące, ale nie odrealnione czy hollywoodzkie. Takie, jakie lubię najbardziej!

„Odległe echo” przeczytałam w ramach booktoura u @suspense_books . Wiem, że po książki, które poleca mi moja imienniczka, mogę sięgać w ciemno i tym razem również tak było.

Ta niezwykle misterna i pełna zaskakujących zwrotów akcji opowieść wciągnęła mnie i nawet jej drobne przegadanie nie przeszkodziło mi w pozytywnym odbiorze.

Jeżeli lubisz kryminały z silnie rozwiniętym wątkiem obyczajowym, który pozwala zagłębić się w psychikę postaci – zdecydowanie sięgnij po tę książkę, bo to kawał dobrej historii!

Morderstwo zmienia wszystko.
Tak, najbardziej wpływa ono na życie ofiary, które w jego momencie się kończy.
Jednocześnie jednak wpływa ono na całe otoczenie.
Na najbliższych zwłaszcza.
Oddziałuje również na każdego, kto choćby znał ofiarę.
A co kiedy jest się osobą, która odnalazła jej ciało?

Jest czwarta nad ranem. Czterech pijanych przyjaciół wraca z imprezy do domu....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię książki, które są inne i wyróżniają się nie tylko pod względem tematyki, ale również formy. Stanowią one dla mnie miłą odskocznię od tytułów, które są schematyczne. Z taką właśnie myślą sięgnęłam po „Suicide Sp. z o.o.”, czyli komediodramat, który jest nietypowy, a jego akcja rozgrywa się w piekle, które działa na zasadzie korporacji.

Piekło, w którym rządzą deadline, a na wszystko istnieje odpowiednia procedura, której należy bezwzględnie przestrzegać. Kontrole wykonanej pracy, zasady BHP oraz „dobro” klienta, w tym przypadku duszy, która trafiła do piekła. Praca w piekle ma oczywiście swoje plusy – karta MultiSport, dostęp do siłowni, wyjścia integracyjne czy też paczki świąteczne. Niestety piekło nie oferuje owocowych czwartków, gdyż temperatura tam panująca nie sprzyjała ich świeżości. Ach ta strata!

Klimat książki myślę, że już oddałam – jest to satyryczne spojrzenie na świat, pełne czarnego humoru. Wytykanie pewnych mechanizmów, a wręcz wyolbrzymianie ich, przez co stają się śmieszne.

Jednocześnie forma książki sprawiła, że czułam się, jakbym siedziała na widowni i oglądała spektakl. Swoją drogą – bardzo chętnie zobaczyłabym tę książkę na scenie.

Nie jest to jednak książka tylko rozrywkowa. Skłania ona do głębszych refleksji nad trudnym tematem, jakim jest depresja. Takie połączenie jest szokujące, ale ja widzę w tym sens. Na kartach tego komediodramatu, na przykładach, poznajemy historie śmierci „klientów” piekła i dopasowujemy odpowiednią karę, z niezwykle złożonego repertuaru. Wszystko po to, by kara za przewinienie była odpowiednia i oddawała charakter popełnionego czynu.

Przez to, że sama historia jest napisana niezwykle lekko i pełna humorystycznych akcentów, książkę „Suicide Sp. z o.o.” czyta się przyjemnie, nawet biorąc pod uwagę poruszaną tematykę. Należy jednak pamiętać, że jest to czarny humor, czyli specyficzny rodzaj żartu, który może nie trafić do każdego.

Polecam tę książkę, bo lektura jej była czystą przyjemnością. Jednocześnie autor zwraca uwagę na problem, który jest nadal stygmatyzowany. Pamiętaj – nigdy nie jesteś sam i są instytucje, które istnieją po to, żeby pomóc!

Lubię książki, które są inne i wyróżniają się nie tylko pod względem tematyki, ale również formy. Stanowią one dla mnie miłą odskocznię od tytułów, które są schematyczne. Z taką właśnie myślą sięgnęłam po „Suicide Sp. z o.o.”, czyli komediodramat, który jest nietypowy, a jego akcja rozgrywa się w piekle, które działa na zasadzie korporacji.

Piekło, w którym rządzą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Krzysztof Kolęda – Klawisze i złodzieje

Tak, to niecodzienny dla mnie wybór, ale potrzebowałam odpoczynku od fikcji literackiej. Miałam ochotę poszerzyć swoje horyzonty, poznać zupełnie nieznany mi dotychczas świat.

Czemu padło na więzienny klimat? Ostatnio sporo się o nim dowiedziałam podczas rozmów z @zimnokrwisty_ i odkryłalm wówczas, że wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej. Chciałam więc sprawdzić, czym jeszcze zaskoczy mnie „świat po drugiej stronie krat”. Oj było tego dużo!

Autor stopniowo wprowadził mnie w więzienną rzeczywistość. Dowiedziałam się, jak kształtuje się „więzienne społeczeństwo” – podziały są tutaj niezwykle widoczne, a każdy nowy pod celą musi w pewien sposób udowodnić swoją pozycję, inaczej bardzo szybko może stać się „frajerem”. Tutaj niezbędna okazuje się znajomość grypsery, która pokazuje czy jesteś swój człowiek, już od momentu przekroczenia progu celi. Swoją drogą, to jak ciekawie zbudowany jest ten „więzienny język”, jest fascynujące! Okej, już wiem, czym charakteryzują się poszczególne podgrupy, oraz że zostanie "gitem", wcale nie jest takie łatwe. Co dalej?

W kolejnej części książki dowiedziałam się, jak wygląda taki klasyczny dzień z życia w „pudle”. W tym opisie najbardziej zdziwiła mnie informacja o sklepiku, w którym złodzieje kupują potrzebne im rzeczy za tzw. wypiski, czyli środki pieniężne, które zgromadził on za swoją pracę na terenie więzienia czy otrzymał od rodziny. Oczywiście takie zakupy podlegają odpowiednim ograniczeniom.

Największą atrakcją dla osadzonego są oczywiście widzenia z najbliższymi, bo stanowią jednocześnie możliwość wyrwania się z celi, podobnie jak wyjścia do biblioteki [tak więźniowie mają biblioteki!], na świetlice czy spacerniak. Oczywiście nie mogą robić tego na zawołanie i niekiedy na swoją kolej muszą poczekać. Co robią w celi? Żeby dowiedzieć się tego, polecam sięgnąć po „Klawiszy i złodziei”. Dowiesz się wtedy np. że można zrobić karty z chleba, oraz że pomysłowość osadzonych jest nieograniczona.

Jednak za więziennym murem żyją nie tylko „złodzieje”, ale również służba więzienna, od której w dużej mierze zależy cała atmosfera. W kolejnych rozdziałach autor przybliżył mi zadania poszczególnych osób jak np. wychowawcy, który pod swoją opieką ma wiele osób i musi zadbać nie tylko o ich podstawowe potrzeby, ale również zapobiegać ewentualnym konfliktom oraz zajmować się całą korespondencją z i do skazanych. Ale to musi być stresująca praca! Zresztą podobnie, jak praca samych „klawiszy”, którzy na co dzień spotykają się z ludźmi, znajdującymi się pod wpływem stresu, który niewątpliwie również się im udziela. Muszą oni zrównoważyć swój stosunek do osadzonych, nie mogą dać sobie wejść na głowę, a jednocześnie muszą być sprawiedliwi.

Autor w bardzo obszerny sposób przybliżył mi również, jak zmieniało się życie „klawiszy” oraz więźniów na przestrzeni lat oraz jak wyglądała sytuacja z internowanymi w stanie wojennym. Ciekawym rozdziałem był również ten o samoagresji „złodziei”, tatuażach więziennych i karze śmierci. Jednak daruje Ci przytaczanie wspomnianych metod okaleczania, bo są one niezwykle bolesne i zdecydowanie podchodzą pod masochizm.

Na sam koniec autor przytacza jeszcze, jak siedzi się w innych krajach, a zwieńczeniem książki jest autentyczny pamiętnik „złodzieja”.

Podsumowując, „Klawisze i złodzieje” to książka, która przybliżyła mi choć odrobinę więzienny świat. Wciągnęła mnie ona i spowodowała, że zamęczyłam @zimnokrwisty_ swoimi pytaniami, a jeszcze trochę ich mam. Niektórych rzeczy się spodziewałam, jednak dużo było dla mnie totalnym zaskoczeniem, więc cieszę się, że sięgnęłam po tę pozycję.

Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak wygląda życie za kratami, to gorąco polecam Ci tę pozycje – nie pożałujesz!

Krzysztof Kolęda – Klawisze i złodzieje

Tak, to niecodzienny dla mnie wybór, ale potrzebowałam odpoczynku od fikcji literackiej. Miałam ochotę poszerzyć swoje horyzonty, poznać zupełnie nieznany mi dotychczas świat.

Czemu padło na więzienny klimat? Ostatnio sporo się o nim dowiedziałam podczas rozmów z @zimnokrwisty_ i odkryłalm wówczas, że wyobrażałam to sobie zupełnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Kiedy obserwujesz otchłań, ona zaczyna obserwować Ciebie.

Ale skąd możesz wiedzieć, co Cię śledzi, kiedy Ty nie patrzysz?

Pomyśl o tym.

Dobranoc”

Co otrzymujesz? Dziewiętnaście tekstów grozy, a do każdego z nich interpretację graficzną stworzoną przez grono artystów. Dziewięć opowiadań oraz dziesięć dobranocek – których zdecydowanie lepiej nie czytać przed snem...

Wszystkie opowiadania przesycone są atmosferą, która zagęszcza się z każdą kolejną stroną. Koszmary senne, majaki, przewidzenia, a może właśnie nie? Każde z tekstów wzbudzi w Tobie niepokój, wniknie głęboko w Twoje trzewia i tam już zostanie. Dobranocki zaprezentowane w tym zbiorze, charakteryzowały się krótszą formą, ale zdecydowanie nie ujmowało im to grozy.

Teksty w „Galerii koszmarów Feranosa” nie opierają się na przerażeniu czy na wyskakujących potworkach — nic z tych rzeczy. Antologia ta wzbudzi w Tobie lęk w swej najprostszej, prawdziwej i pierwotnej postaci. Feranos przez swoje teksty wchodzi w Twoją głowę i, czerpiąc ze znajomości ludzkiej psychiki, przeraża, potęgując strach, niepewność i mętlik, który zasiewa swoimi opisami.

Antologia jest niezwykle różnorodna. Są w niej teksty bardziej złożone, jak również o prostszej konstrukcji. Autor czerpie inspiracje z wielu gatunków, przez co jego opowiadaniom nie można odmówić pomysłowości i wyjątkowości. Język, jakim się posługuje, nie jest prosty, a zdecydowanie bardziej złożony. To wszystko, w połączeniu ze wspomnianym wcześniej dusznym i oblepiającym wręcz klimatem, stanowi prawdziwą ucztę dla tych, którzy lubują się w takiej nieoczywistej grozie.

Nie wyobrażam sobie jednak czytać tej książki od deski do deski. Zdecydowanie jest to pozycja, po którą sięgałam co jakiś czas, zagłębiałam się w opowiadanie i robiłam przerwę. Takie czytanie w moim odczuciu było odpowiedniejsze. Mogłam się delektować tą pozycją, nie czując przesytu, który mógłby wystąpić, gdybym chciała przeczytać ją na raz.

Jeżeli lubisz zbiory opowiadań, które są dziwne, wychodzące poza pewne schematy, nad którymi trzeba pomyśleć — odwiedź "Galerie koszmarów Feranosa". Sprawi ona, że lęk przybierze zupełnie nowe oblicze.

„Kiedy obserwujesz otchłań, ona zaczyna obserwować Ciebie.

Ale skąd możesz wiedzieć, co Cię śledzi, kiedy Ty nie patrzysz?

Pomyśl o tym.

Dobranoc”

Co otrzymujesz? Dziewiętnaście tekstów grozy, a do każdego z nich interpretację graficzną stworzoną przez grono artystów. Dziewięć opowiadań oraz dziesięć dobranocek – których zdecydowanie lepiej nie czytać przed...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy z nas ma swojego literackiego pewniaka, po którego książki sięga zawsze z pewnością i myślą – to będzie kolejna świetna historia! Ja właśnie tak mam z @katarzyna.żwirello.autor – uwielbiam spotkania z wykreowanymi przez nią postaciami, bo znam już je bardzo dobrze. Teraz jednak autorka przedstawiła mi nową bohaterkę – Joanne Motz – a wraz z nią nowy, kobiecy punkt widzenia i jednocześnie inne spojrzenie na rozwiązywanie spraw. Jak poszło to pierwsze spotkanie?

Wszystko zaczyna się od morderstwa w warszawskiej kamienicy. Ofiara to były więzień, który w przyszłości krzywdził dzieci. Może on być więc na czarnej liście wielu osób. Przed kryminalnymi z Komendy Stołecznej Policji niezwykle trudny orzech do zgryzienia. Jednocześnie dołącza do nich nowa policjantka – Joanna Motz. Nie wie ona, z jak trudnym śledztwem przyjdzie jej się zmierzyć na początku swojej kryminalnej kariery.

Nie wiem, jak Ty, ale ja uwielbiam czytać książki, których akcja rozgrywa się w dobrze znanych mi miejscach. Tak się składa, że okolice Komendy Stołecznej Policji są mi bardzo dobrze znane, jak również i inne lokalizacje przedstawione w książce. Mogłam więc całkowicie zatopić się w historii i razem z policjantami zbierać fragmenty układanki w jedną całość, a zdecydowanie było ich sporo.

Lubię książki autorki za to, że nie są one przeładowane akcją. Nic tu nie biegnie na łeb na szyje, jednocześnie jednak nie ma mowy o monotonii czy stagnacji. Tempo wydarzeń jest świetnie wyważone, przez co lektura jest czystą przyjemnością. Jest tylko jeden minus – nie umiem się od jej historii oderwać i zawsze czytam je za jednym posiedzeniem, na czym cierpi mój sen – 3h snu to jednak ciut mało...

Tak, znowu muszę to napisać – kreacja bohaterów jak zawsze jest znakomita! „Dowód przeciw tobie” to zupełnie nowa seria i nowe postacie. Michał Orłowski, Janek Malinowski i Piotr Rudowski oraz wspomniana już Joanna Motz – każdy z nich jest inny i razem stanowią niezwykle ciekawy przegląd osobowości.
Michał – optymista, wygadany i pomocny, jednocześnie dusza towarzystwa. Janek – zorganizowany i twardo stąpający po ziemi, mam wrażenie, że to on będzie głosem rozsądku tej grupy. Piotr – człowiek tajemniczy, po przejściach, jednak jednocześnie świetny komisarz, którego doświadczenie sprawia, że nie ma dla niego spraw nie do rozwiązania. No i Joanna – kobieta, której życie nie było łatwe, jednak jest ona niezwykle skrupulatna i zwraca uwagę na każdy najmniejszy szczegół, jest ona niezwykle cennym ogniwem Wydziału Kryminalnego. Tak, już lubię tych bohaterów i wyczekuje kolejnej historii z nimi!

Podsumowując, spotkanie z nowymi bohaterami było ciekawe i odświeżające. Historia wciągnęła mnie, a przedstawiona zagadka była trudna i do ostatniej chwili miałam co najmniej dwóch podejrzanych. Jeżeli lubisz dobrze napisane kryminały, to zdecydowanie jest to książka dla Ciebie!

Każdy z nas ma swojego literackiego pewniaka, po którego książki sięga zawsze z pewnością i myślą – to będzie kolejna świetna historia! Ja właśnie tak mam z @katarzyna.żwirello.autor – uwielbiam spotkania z wykreowanymi przez nią postaciami, bo znam już je bardzo dobrze. Teraz jednak autorka przedstawiła mi nową bohaterkę – Joanne Motz – a wraz z nią nowy, kobiecy punkt...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Manekiny” to thriller, który pokazuje, do czego zdolny jest człowiek, kiedy zostanie odpowiednio pokierowany. Moralność znika, gdy w grę wchodzą pieniądze, duże pieniądze. Myślisz sobie – ja bym tak nie mógł. Jednak czy na pewno? W końcu „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.

Mieliście kiedyś tak, że czytając książkę, czuliście, jakbyście byli naocznymi świadkami całej historii? Tak miałam właśnie w tym przypadku. Byłam widzem nie tylko samej gry, lecz także zmiany bohaterów. Obserwowałam, to jak ewoluują oraz do czego są zdolni, kiedy zostaną odpowiednio pokierowani.

Jednocześnie „Manekiny” napisane są w sposób niezwykle lekki, mimo niezwykłej mocy, jaką zawiera każde zdanie. Autorka w świetny sposób zrównoważyła całą powieść. Mamy tutaj momenty niezwykle brutalne, kontrowersyjne i emocjonujące, by chwilę później wrócić do ogólnie przyjętych norm moralności. Wówczas możemy spojrzeć na chłodno na całe wydarzenia i zastanowić się, do czego ta historia zmierza.

„Manekiny” warto przeczytać ze względu na klaustrofobiczny klimat, który po prostu osacza bohaterów, którzy stają się marionetkami, są jak tytułowe manekiny – bezwolni, biernie poddają się otoczeniu, a jednocześnie na jaw wychodzą ich najgorsze cechy.

Ta książka na długo zostanie w mojej głowie z powodu genialnego wprost ujęcia powolnego upadku, ukazania jak człowiek po traumie powoli popada w obłęd, poniekąd traci kontakt z rzeczywistością. Aspekt psychologiczny był w tej powieści niezwykle rozwinięty i zdecydowanie to on zdominował całą historię. Jest to pierwsza od dawna książka, w której tak mocno mogłam zagłębić się w umysły bohaterów i było to po prostu znakomite przeżycie.

Zakończenie było niezwykle zaskakujące, odkryło wszystkie karty, w których zdecydowanie na pierwszy plan wyszedł joker, który był niepozorny, ale wyjątkowo skuteczny i w pewien sposób bezlitosny.

Jest to historia skierowana zdecydowanie do osób dorosłych, które czują się dobrze podczas lektury mocnych thrillerów. Tutaj nie ma miękkiej gry. Autorka pokazuje, że powiedzenie „człowiek człowiekowi wilkiem” jest niezwykle trafne.

„Manekiny” to thriller, który pokazuje, do czego zdolny jest człowiek, kiedy zostanie odpowiednio pokierowany. Moralność znika, gdy w grę wchodzą pieniądze, duże pieniądze. Myślisz sobie – ja bym tak nie mógł. Jednak czy na pewno? W końcu „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.

Mieliście kiedyś tak, że czytając książkę, czuliście, jakbyście byli naocznymi świadkami...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mroczna literatura młodzieżowa z wątkiem opętania? Wchodzę w to w ciemno!

W „Wespertynie” poznajemy Artemizę, która szkoli się, by zostać Szarą Siostrą. Jej codzienność to przygotowanie ciał zmarłych, tak aby ich dusze bezpiecznie przechodziły do zaświatów, a nie stawały się duchami. Wszystkie jej plany ulegają jednak zmianie, kiedy klasztor zostaje zaatakowanych przez opętanych żołnierzy, a Artemiza przez okoliczności zostaje wybrana na opiekunkę relikwii z demonem piątego rzędu. Nie była do tego przygotowana i nie wie, jak poradzić sobie z niezwykle kapryśnym i silnym duchem, którego wpuszcza do własnego ciała…

Ale to się dobrze czytało! Ale po kolei.

Akcja w „Wespertynie” bardzo szybko się rozkręca, przez co przez książkę płynie się niezwykle przyjemnie. Mimo tematów, które mogą przerażać, jak opętania, krwawe walki czy wykorzystywanie starej magii, historia napisana jest niezwykle lekko i taka też jest w odbiorze. Zdecydowanie wspomnianą lekkość zapewnia humor, którego na kartach książki jest naprawdę dużo.

Czy książka z opętaniami w tle może być zabawna? Jak najbardziej! Wszystko za sprawą demona Retanela, który jest niezwykle kapryśny, humorzasty, a jednocześnie pomocny, kiedy się go odpowiednio nakieruje. To, co chyba najbardziej podobało mi się w całej historii to relacja między Artemizą a wspomnianym demonem. Ich rozmowy były przesycone humorem, sarkazmem i wzajemnymi docinkami. Wydawać by się mogło, że spokojną dziewczynę łatwo będzie podporządkować woli demona – nic bardziej mylnego. Ta para zdecydowanie nie pozostaje sobie dłużna na wzajemne docinki. Jeżeli kojarzysz film „Venom” – to właśnie ten rodzaj relacji.

Tak naprawdę wspomniana para tak skradła całe show, że reszta bohaterów stanowi tylko tło dla całości. No oprócz brata Leandra, który był postacią ważną, choć po części tragiczną i istniejącą tylko dla kontrastu do Artemizy.

Jeżeli masz ochotę przeczytać książkę klimatyczną i mroczną, a jednocześnie taką, która nie przeraża, a bawi – „Wespertyna” będzie świetnym wyborem.

Mroczna literatura młodzieżowa z wątkiem opętania? Wchodzę w to w ciemno!

W „Wespertynie” poznajemy Artemizę, która szkoli się, by zostać Szarą Siostrą. Jej codzienność to przygotowanie ciał zmarłych, tak aby ich dusze bezpiecznie przechodziły do zaświatów, a nie stawały się duchami. Wszystkie jej plany ulegają jednak zmianie, kiedy klasztor zostaje zaatakowanych przez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy w dwa tygodnie przesłuchałam 3 tytuły z sagi wiedźmińskiej? Być może. Czas nadrobić recenzje.

„Miecz przeznaczenia” to drugi ze zbiorów opowiadań, który poprzedza cykl powieściowy. Stanowią one świetne wprowadzenie do sagi o Geralcie z Rivii, gdyż po zapoznaniu się z nimi ma się już jakiekolwiek pojęcie o bohaterach i ich wzajemnych relacjach. Zdecydowanie ułatwiły mi one wejście do wiedźmińskiego świata.

W tym zbiorze znajdziemy opowiadania: Granica możliwości, Okruch lodu, Wieczny ogień, Trochę poświęcenia, Miecz przeznaczenia i Coś więcej. Jest bardzo różnorodnie – to na pewno.

Zdecydowanie najbardziej przypadły mi do gustu opowiadania:

Granica możliwość, w której pojawia się motyw tajemniczego złotego smoka.

Wieczny ogień, kiedy to czytelnik poznaje historię jednej z najpiękniejszych ballad Jaskra, która opisuje przygodę tej pary przyjaciół – zdecydowanie w tym opowiadaniu brak miejsca na nudę!

Trochę poświęcenia ze świetnie przedstawionym wątkiem syrenim i wodnym.

Coś więcej, które przybliża nam to, że nic nie dzieje się przez przypadek i przeznaczenia nie da się oszukać.

Podobnie jak w poprzednim zbiorze, niezwykle podobał mi się rubaszny i charakterystyczny dla autora humor. Mogłam również bardziej poznać przewrotną relację między Geraltem a Yennefer. Od razu czuć, że wątek ten będzie czymś, co będzie powracać w serii wiedźmińskiej – i bardzo dobrze!

Samo czytanie zbioru „Miecz przeznaczenia” było niezwykle interesujące. Żadnemu z opowiadań nie zabrakło akcji, dzięki czemu „biegłam” z bohaterami przez akcję.

Podsumowując, czas spędzony z tą książką był naprawdę przyjemny, a jednocześnie ułatwił mi wejście w „Krew elfów” – pierwszy z tomów powieści.

Spotkałam się z opiniami, że zbiory opowiadań są dużo lepsze niż powieści. Czy również tak uważam? Wydaje mi się, że z racji na taką, a nie inną formę, ciężko jest je porównywać. Więcej napiszę przy okazji „Krwi elfów”.

Same opowiadania jednak gorąco polecam! Kawał dobrego dark fantasy.

Czy w dwa tygodnie przesłuchałam 3 tytuły z sagi wiedźmińskiej? Być może. Czas nadrobić recenzje.

„Miecz przeznaczenia” to drugi ze zbiorów opowiadań, który poprzedza cykl powieściowy. Stanowią one świetne wprowadzenie do sagi o Geralcie z Rivii, gdyż po zapoznaniu się z nimi ma się już jakiekolwiek pojęcie o bohaterach i ich wzajemnych relacjach. Zdecydowanie ułatwiły mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Cthulhu – kto o nim nie słyszał? W końcu HP Lovecraft to autor, który jest znany każdemu fanowi grozy. I to właśnie ten Wielki Przedwieczny jest punktem wyjścia do historii stworzonej przez Matta Shawa. Książkę pożyczyła mi @pachnace_cynamonem , która stwierdziła, że to jest tak porąbana historia, że muszę ją przeczytać – miałaś racje!

Ale od początku. W „Ośmiornicy” poznajemy Jessice Ann, która jest początkującą modelką. Jej kariera jednak stoi w miejscu i zdecydowanie nie idzie w kierunku, jakim by chciała. Ma ona długi, gównianą pracę w barze i marzy o zmianie. Koleżanka z pracy poleca ją i wkręca w prace na wystawnym przyjęciu u Larsenów. Zlecenie jest proste – robić za żywy stół do sushi – lekka, miła i przyjemna praca. Co mogłoby pójść nie tak?

Dawno nie czytałam żadnego horroru ekstremalnego. Nie słyszałeś o tym gatunku? Ekstrema to gatunek obrzydliwy, bezlitosny i krwawy. Pełen jest on okrucieństwa, ohydy i erotyzmu. Tak, to ma być historia zła, brutalna i „nie biorąca jeńców”. Zastanawiasz się – to po co to czytać? Dla rozrywki. Jej zadaniem jest bowiem wywołanie w czytelniku skrajnych emocji. Mam mieszane odczucia do tego typu horroru, ale czasami lubię sobie sięgnąć po tytuł, czy dwa.

Książkę czytało się szybko, była ona pełna akcji, a bohaterowie nie byli irytujący. Zaciekawiła mnie ta historia i do samego finału do końca nie wiedziałam, co się stanie – to lubię.

„Ośmiornica” zdecydowanie spełniła moje wymagania – to była naprawdę popieprzona historia! Jednocześnie wplecenie w całość wątku Cthulhu było naprawdę ciekawe, choć po zakończeniu naprawdę miałam rozwaloną głowę. Zdecydowanie muszę przeczytać kontynuacje, bo jest!

Cthulhu – kto o nim nie słyszał? W końcu HP Lovecraft to autor, który jest znany każdemu fanowi grozy. I to właśnie ten Wielki Przedwieczny jest punktem wyjścia do historii stworzonej przez Matta Shawa. Książkę pożyczyła mi @pachnace_cynamonem , która stwierdziła, że to jest tak porąbana historia, że muszę ją przeczytać – miałaś racje!

Ale od początku. W „Ośmiornicy”...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy ktoś jeszcze nie słyszał o Wiedźminie? Nawet totalny ignorant z pewnością choćby kojarzy ten cykl książek. I ja właśnie do taki osób się zaliczałam – słyszałam dużo, zawsze chciałam przeczytać i poznać, ale wiecznie brakowało czasu. Trafiłam jednak na maraton książkowy #trochępoświęcenia , organizowany przez @camilia_reads i @wybredny.okularnik i stwierdziłam – czas w końcu poznać tego całego Geralta z Rivii. Nie zmieniło się jednak to, że dalej mam mnóstwo nieprzeczytanych książek na półce. Wybór padł więc, po raz pierwszy w moim życiu, na audiobook.

Zacznę właśnie od samego audiobooka. Kilka razy próbowałam sięgać po tę formę przedstawienia historii, jednak nigdy nie mogłam się w nią wciągnąć i przerywałam „lekturę” w momencie, kiedy zdawałam sobie sprawę, że kompletnie zgubiłam wątek. Tym razem było jednak inaczej.

„Ostatnie życzenie” jest nagrane po prostu świetnie i wciągająco. Dobór obsady, którą bezbłędnie rozpoznałam po głosach – zdecydowanie z wysokiej półki. Słuchało mi się tego z czystą przyjemnością, a jednocześnie cały czas miałam uczucie, że jestem w samym środku akcji. Mam nadzieje, że kolejne tomy podtrzymają ten poziom.

Przechodząc jednak do samej historii, „Ostatnie życzenie” to pierwszy z dwóch zbiorów opowiadań, który przedstawia czytelnikowi głównych bohaterów serii i wprowadza go w cały świat przedstawiony. W jego skład wchodzą opowiadania: Głos rozsądku, Wiedźmin, Ziarno prawdy, Mniejsze zło, Kwestia ceny, Kraniec świata i Ostatnie życzenie. Wszystkie przedstawione opowiadania są pełne akcji, przez co słuchanie audiobooka było naprawdę przyjemne. Czasami jednak musiałam się mocno skupić, by czegoś nie przegapić, tyle się działo! Polubilam bohaterów, których poznałam podczas lektury opowiadań i chce poznać ich dalsze perypetie.

Jestem naprawdę zauroczona stylem i humorem, z którym spotkałam się w „Ostatnim życzeniu”. Sprawdziłam, że czas akcji Wiedźmina to okres staropolski. Oj jak to było czuć! Komizm staropolski jest niezwykle rubaszny i miło go wspominam z okresu zajęć ze staropolki na studiach.

Czy ktoś jeszcze nie słyszał o Wiedźminie? Nawet totalny ignorant z pewnością choćby kojarzy ten cykl książek. I ja właśnie do taki osób się zaliczałam – słyszałam dużo, zawsze chciałam przeczytać i poznać, ale wiecznie brakowało czasu. Trafiłam jednak na maraton książkowy #trochępoświęcenia , organizowany przez @camilia_reads i @wybredny.okularnik i stwierdziłam – czas w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to