Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dłuższe opowiadanie autora "Roku 1984" i "Folwarku zwierzęcego" jest dziełem zupełnie odmiennym od jego najbardziej znanych pozycji. Pokazuje refleksję przeciętnego 45 - letniego bohatera nad zmianami, bardzo szybko zachodzącymi w otaczającym go świecie w okresie międzywojennym. Narrator przeciwstawia idylliczny i uporządkowany świat swojego dzieciństwa z okresem dorosłości pełnym niepokojów i zagrożenia wojną.
Kierowany nostalgią postanawia odwiedzić rodzinną miejscowość, w której nie był ponad dwadzieścia lat.
Czy jednak powrót po latach do "krainy dzieciństwa" spełni jego oczekiwania?
Książka jest napisana stylem lekkim, miejscami dowcipnym. Pełnym ciekawych refleksji na temat życia i przemijania.

Dłuższe opowiadanie autora "Roku 1984" i "Folwarku zwierzęcego" jest dziełem zupełnie odmiennym od jego najbardziej znanych pozycji. Pokazuje refleksję przeciętnego 45 - letniego bohatera nad zmianami, bardzo szybko zachodzącymi w otaczającym go świecie w okresie międzywojennym. Narrator przeciwstawia idylliczny i uporządkowany świat swojego dzieciństwa z okresem dorosłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia wzlotu i upadku Bolesława Śmiałego, w mojej ocenie najlepsza książka Bunscha. Tytułowy bohater jest pokazany jako postać tragiczna, z jednej strony ideał rycerza - w lśniącej zbroi na białym koniu, z drugiej skomplikowany człowiek pełen wad, lecz mimo tego wyrastający ponad przeciętność i przez to podziwiany i kochany przez wielu. Człowiek rozdarty pomiędzy wielkimi ambicjami, a niemożnością osiągnięcia szczęścia w życiu osobistym (nieszczęśliwa miłość); władca mający wielu wiernych przyjaciół i sojuszników, ale także wielu wrogów. Na czoło tych drugich wysuwają się biskup Stanisław ze Szczepanowa - druga wyjątkowo silna osobowość, jakby nieodwracalnie przeznaczona do konfrontacji z królem oraz wojewoda Sieciech - typ szarej eminencji, pozostającej w cieniu i pociągającej za wszystkie sznurki a finalnie uzyskującej największe korzyści. Godna zapamiętania jest scena śmierci ukochanego konia króla, jawnie metaforyczna, napisana w sposób łamiący serce.

Historia wzlotu i upadku Bolesława Śmiałego, w mojej ocenie najlepsza książka Bunscha. Tytułowy bohater jest pokazany jako postać tragiczna, z jednej strony ideał rycerza - w lśniącej zbroi na białym koniu, z drugiej skomplikowany człowiek pełen wad, lecz mimo tego wyrastający ponad przeciętność i przez to podziwiany i kochany przez wielu. Człowiek rozdarty pomiędzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najnowszy "czteropak" Kinga, a więc zbiór czterech dłuższych opowiadań, czy też, jak kto woli, mikropowieści. Nie umywa się niestety do wcześniejszych wydawnictw tego typu stworzonych przez autora, jak choćby "Cztery pory roku", "Czwarta po północy", czy nawet "Czarna, bezgwiezdna noc". Bo co my tu mamy...
"Telefon Pana Harrigana" - kolejna z opowieści z dreszczykiem, w której główną rolę odgrywa wytwór ludzkiej technologii, tym razem jest nim telefon komórkowy, czy raczej jego wyjątkowo długo "trzymająca" bateria.
"Życie Chucka" - trzy krótsze nowelki powiązane osobą tytułowego Chucka, połączone ze sobą w mało przekonujący sposób.
"Jest krew, są czołówki" - ponowne spotkanie z częścią bohaterów "Pana Mercedesa", choć tym razem mniej jest to kryminał,a bardziej horror, z pamfletem na mass media w tle.
"Szczur" - kolejna rekonfiguracja klasycznego "kingowego" motywu, a więc walki pisarza z brakiem natchnienia.
Wspomniane opowiadania nieszczególnie porywają, bardzo niewiele w nich grozy, a motywem przewodnim obecnym w każdym z nich, który jakoś zespaja je w całość, jest śmierć i przemijanie.

Najnowszy "czteropak" Kinga, a więc zbiór czterech dłuższych opowiadań, czy też, jak kto woli, mikropowieści. Nie umywa się niestety do wcześniejszych wydawnictw tego typu stworzonych przez autora, jak choćby "Cztery pory roku", "Czwarta po północy", czy nawet "Czarna, bezgwiezdna noc". Bo co my tu mamy...
"Telefon Pana Harrigana" - kolejna z opowieści z dreszczykiem, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna z cyklu powieści piastowskich autora. Tym razem opowiada o dwuletnim okresie po śmierci Mieszka II. Głównym bohaterem jest tym razem jego syn Bolko, czyli Bolesław Zapomniany, a zatem postać która zdaniem wielu historyków nie istniała. Powieść opisuje kulisy jego walki o władzę z macochą Rychezą oraz bratem Kazimierzem potem zwanym Odnowicielem oraz traktuje o tym, jak doszło do owego "zapomnienia" Bolesława. Autor w barwny sposób ukazuje porywczy i nieodpowiedzialny charakter Bolka, człowieka jakby stworzonego do porażki i zupełnie nienadającego się na władcę. Drugim ważnym bohaterem jest Michał Awdaniec, dostojnik i do pewnego momentu główny sprzymierzeniec Bolka. On z kolei oddaje postać wybitnego polityka, zmagającego się z bezsilnością i brakiem dobrych rozwiązań, obserwującym powolny upadek państwa, któremu poświęcił całe swoje życie. W tle mowa jest też o powstaniu ludowym występującym przeciwko możnym feudałom oraz co istotne przeciwko religii chrześcijańskiej, a więc anachroniczna walka o to "żeby było tak jak było"
Ogólnie ciekawy szkic państwa i społeczeństwa znajdującego się na zakręcie dziejowym, w momencie gdy nie wiadomo jeszcze czy kiedykolwiek wyjdzie z tego zakrętu na prostą.

Kolejna z cyklu powieści piastowskich autora. Tym razem opowiada o dwuletnim okresie po śmierci Mieszka II. Głównym bohaterem jest tym razem jego syn Bolko, czyli Bolesław Zapomniany, a zatem postać która zdaniem wielu historyków nie istniała. Powieść opisuje kulisy jego walki o władzę z macochą Rychezą oraz bratem Kazimierzem potem zwanym Odnowicielem oraz traktuje o tym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść z czasów kształtowania się państwa polskiego, umiejscowiona w czasie pomiędzy śmiercią Mieszka I a zjazdem gnieźnieńskim w tytułowym roku 1000 i wydarzeniach wkrótce po nim. Świetnie zostały pokazane realia życia ówczesnych polityków, w czasach gdy porażka była równa nie tylko odsunięciu na margines, ale także bardzo często śmierci. Ludzie tacy, jak Bolesław w zasadzie kroczyli od jednej wojny do drugiej, co świetnie pokazuje zakończenie książki zapowiadające kolejną wojnę, tym razem z Niemcami. Bardzo podobała mi się galeria postaci po "słusznej" stronie: przyszły król Bolko, jego zaufani współpracownicy - Jaskotel i Stoigniew oraz zagraniczni sprzymierzeńcy - biskup Wojciech i cesarz Otto III. Wspaniale są wykreowane "czarne charaktery": Oda, Mieszko oraz bracia zdrajcy: Przybywój i Odylen. Aczkolwiek nie sposób nie zauważyć, że "źli" robili w zasadzie to samo co Bolesław - starali się zdobyć władzę, tyle tylko że robili to mniej skutecznie.
Wydanie zawiera też opowiadanie "Obrona Niemczy" opisujące wydarzenia mające miejsce kilkanaście lat później.

Opowieść z czasów kształtowania się państwa polskiego, umiejscowiona w czasie pomiędzy śmiercią Mieszka I a zjazdem gnieźnieńskim w tytułowym roku 1000 i wydarzeniach wkrótce po nim. Świetnie zostały pokazane realia życia ówczesnych polityków, w czasach gdy porażka była równa nie tylko odsunięciu na margines, ale także bardzo często śmierci. Ludzie tacy, jak Bolesław w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękny świat
Wojciech Cejrowski kocha dzikość, prostotę, trudności, niebezpieczeństwo. Niczym de Saint - Exupery szuka prawdy o życiu i szuka jej w ekstremalny sposób, docierając do miejsc, w które nikt przy zdrowych się nie zapuszcza. Opisy niebezpieczeństw czyhających w dżungli zarówno ze strony zwierząt, jak i ludzi przyprawiają o ciarki pomimo że autor pisze o nich z charakterystycznym dla siebie dystansem, humorem i przymrużeniem oka.
Wojciech Cejrowski niestety kocha też siebie. Nie wiem czy to tylko moje odczucie, ale mam wrażenie, że autor bardzo często chełpi się tym jaki jest sprytny i zaradny, jak świetnie jest sobie w stanie poradzić w obcym i niebezpiecznym kraju. To trochę psuło mi przyjemność z czytania, która mimo wszystko była bardzo duża.
No i tytuł nieco wprowadza w błąd, bo Cejrowski (spojler) bardzo mało podróżuje tu na piechotę ;)

Piękny świat
Wojciech Cejrowski kocha dzikość, prostotę, trudności, niebezpieczeństwo. Niczym de Saint - Exupery szuka prawdy o życiu i szuka jej w ekstremalny sposób, docierając do miejsc, w które nikt przy zdrowych się nie zapuszcza. Opisy niebezpieczeństw czyhających w dżungli zarówno ze strony zwierząt, jak i ludzi przyprawiają o ciarki pomimo że autor pisze o nich z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Arcydzieło reportażu czy propagandy?
Krótka objętościowo książka składa się głównie z wypowiedzi byłych "ukrywających się" dworzan zdetronizowanego cesarza Etiopii Hajle Selasje (używam spolszczonej pisowni nazwiska), przetykanych z rzadka komentarzem samego autora. W trakcie czytania od razu nasuwają się pytania o autentyczność wypowiedzi osób ukrytych pod inicjałami oraz o istnienie samych rzekomych dworzan. Autor wymienia z nazwiska tylko jedną osobę, będącą "pośrednikiem" pomiędzy autorem a "dworzanami", która, a to niespodzianka, już nie żyła w trakcie pisania książki. Wypowiedzi "dworzan" są przy tym często do tego stopnia groteskowe (jak ta o pożytkach płynących z... głodu), że trudno uwierzyć by wyszły z ust jakiegokolwiek rozumnego człowieka. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że książka to tak naprawdę wywiad Kapuścińskiego z Kapuścińskim, "sprzedany" jako literatura faktu. Poprzez swój brak obiektywizmu i wyssanie z palca wielu opisywanych sytuacji "Cesarz" zaszkodził wielu ludziom w Etiopii. W dodatku wybielił komunistyczny reżim, który zapanował w tym kraju po obaleniu cesarza, a który ma na koncie około 500 tys ofiar, co z pewnością było zgodne z opcją polityczną reprezentowaną przez autora.
Ryszard Kapuściński był świetnym pisarzem, jego styl do dziś budzi zachwyt, nie rozumiem tylko dlaczego uparł się by pisać "reportaże" zamiast zająć się jakimkolwiek innym gatunkiem literackim.

Arcydzieło reportażu czy propagandy?
Krótka objętościowo książka składa się głównie z wypowiedzi byłych "ukrywających się" dworzan zdetronizowanego cesarza Etiopii Hajle Selasje (używam spolszczonej pisowni nazwiska), przetykanych z rzadka komentarzem samego autora. W trakcie czytania od razu nasuwają się pytania o autentyczność wypowiedzi osób ukrytych pod inicjałami oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z żalem muszę przyznać, że pierwowzór literacki nie dorasta do pięt ekranizacji. Twórcy filmu wyraźnie "podrasowali" źródłowy tekst, pozostawiając tylko pomysł, szkielet fabuły i kilka nazwisk bohaterów, całą zaś resztę wykreowali całkowicie od nowa. Uczynili słusznie, bowiem oryginalne "Frozen Hell" jest tylko szkicem, pewnym przepracowaniem pomysłu, krótkim i powierzchownie napisanym opowiadaniem. Brak tu elementów najbardziej interesujących w kultowym już filmie "Coś": atmosfery osaczenia, wzajemnej podejrzliwości i nieustającego zagrożenia ze strony istoty mogącej zaatakować w najmniej oczekiwanym momencie. Brak wyrazistych postaci, uwypuklenia ich charakterów, animozji pomiędzy nimi, sposobu w jaki działa na nich niecodzienna sytuacja i tego w jak sobie z nią radzą w przeciwieństwie do filmu, gdzie mieliśmy do czynienia z grupą nieznoszących się, skonfliktowanych ze sobą indywidualistów, z charyzmatycznym pilotem Mc Readym na czele (w książce jest meteorologiem); bohaterów, którzy jak trafnie zauważyło wielu recenzentów, w przeciwieństwie do większości horrorów, zachowują się logicznie. Fanów filmu "Coś" może zatem spotkać rozczarowanie, przypuszczam że znacznie lepszą pozycją dla nich byłby scenariusz filmowy w wersji książkowej.

Z żalem muszę przyznać, że pierwowzór literacki nie dorasta do pięt ekranizacji. Twórcy filmu wyraźnie "podrasowali" źródłowy tekst, pozostawiając tylko pomysł, szkielet fabuły i kilka nazwisk bohaterów, całą zaś resztę wykreowali całkowicie od nowa. Uczynili słusznie, bowiem oryginalne "Frozen Hell" jest tylko szkicem, pewnym przepracowaniem pomysłu, krótkim i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka w swoim debiucie postawiła sobie ambitne zadanie połączenia w jednej powieści erotycznego romansu, thrillera sądowego i kryminału. Niestety same ambicje nie wystarczyły... Do tak karkołomnego zadania potrzeba naprawdę dużego talentu.
"Prokurator" najmniej podoba mi się jako książka o tematyce damsko-męskiej. Z jednego prostego powodu: bohaterów trudno mi polubić. Oboje są nieciekawi, nieszczególnie sympatyczni i do tego zwyczajnie drętwi. Ich dialogi były dla mnie banalne i bardzo mnie nudziły. Sceny seksu nie były najgorsze (w porównaniu np. z tymi z Greya), ale było ich jak na lekarstwo, więc "Ostry seks" na okładce to lekka przesada. Fragmenty, w których książka jest thrillerem czyta się nieźle i szybko, aczkolwiek cała intryga jest dość grubymi nićmi szyta i nie do końca logiczna.
Powieść zyskałaby dużo gdyby było w niej więcej swobody i poczucia humoru. W kilku momentach, gdy autorka sobie na to pozwala, robi się całkiem przyjemnie i znośnie, więc moja rada na przyszłość brzmi: więcej luzu. Naprawdę są na tym świecie prawnicy, który nie noszą na stałe kija w wiadomej części ciała.
Plusem dla mnie jest też drugoplanowa postać komisarza Wyrwy, zdecydowanie ze wszystkich bohaterów najsympatyczniejszego. I to chyba nie tylko moja opinia, lecz także i innych czytelników, co zapewne dotarło do autorki, skoro kolejna część cyklu nosi tytuł "Komisarz"...
Być może sięgnę... Może będzie lepsza...

Autorka w swoim debiucie postawiła sobie ambitne zadanie połączenia w jednej powieści erotycznego romansu, thrillera sądowego i kryminału. Niestety same ambicje nie wystarczyły... Do tak karkołomnego zadania potrzeba naprawdę dużego talentu.
"Prokurator" najmniej podoba mi się jako książka o tematyce damsko-męskiej. Z jednego prostego powodu: bohaterów trudno mi polubić....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ze wszech miar pożyteczna i ciekawa. Ma bardzo interesujące fragmenty, szczególnie przypadł mi do gustu rozdział 5 opisujący między innymi perspektywy jakie rysują się przed Polską w razie powodzenia projektu CPK.
Nie jest to klasyczna rozprawa naukowa, jak w przypadku poprzedniego dzieła dr Bartosiaka tylko raczej bardzo rozbudowany esej, w którym autor opisując interesujące go zagadnienia swobodnie porusza się w czasie, sięgając zarówno do historii jak i przyszłości, a także przestrzeni "podróżując" myślowo po niemalże całym naszym globie.
Jak sam tytuł wskazuje centralnym punktem odniesienia jest dla autora Polska i jej miejsce w globalnej układance, zarówno obecnie, w przeszłości jak i przede wszystkim w przyszłości.
Minusem jest dla mnie ostatni rozdział, traktujący o hipotetycznej, przyszłej wojnie między Rosją a NATO, pełen szczegółów czytelnych tylko dla fanów militariów i niedoprowadzający wyobrażonej wojny do końca.

Książka ze wszech miar pożyteczna i ciekawa. Ma bardzo interesujące fragmenty, szczególnie przypadł mi do gustu rozdział 5 opisujący między innymi perspektywy jakie rysują się przed Polską w razie powodzenia projektu CPK.
Nie jest to klasyczna rozprawa naukowa, jak w przypadku poprzedniego dzieła dr Bartosiaka tylko raczej bardzo rozbudowany esej, w którym autor opisując...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W swoich "50 TG" Pani James powiela i przemiela wielokrotnie już przerabiane i wyblakłe klisze ze staroświeckiego, "wiktoriańskiego" romansu, w którym "młoda, uboga i naiwna" nieszczęśliwie zakochuje się w "bogatym, tajemniczym i zepsutym". Jedyne czego tu brak to aspektu pedagogicznego pod tytułem "unikajcie takich mężczyzn dziewczęta, poczciwy przeciętny safanduła, jest dużo lepszym kandydatem na męża". Wariacja na znany temat wygląda z grubsza tak: oczytana, zakompleksiona studentka z niskim IQ spotyka na swej drodze wcielenie samca alfa, naszego Greya, który oglądany z pewnego dystansu jest nudny, pozbawiony poczucia humoru i jakiejkolwiek charyzmy, introwertyczny i drętwy, a jego jedynymi zaletami zdają się być wygląd i bogactwo, do którego doszedł w młodym wieku w całkowicie niejasny sposób. Tych dwoje się spotyka, idą do łóżka, raz, drugi, trzeci. On napomyka że lubi BDSM, ona nie jest do końca przekonana, ale też nie jest całkiem na nie. A na koniec ona chce spróbować, dostaje 6 uderzeń pasem, załamuje się i odchodzi... Kurtyna. Poza tym w powieści nie dzieje się nic dramatycznego, jak to zazwyczaj w romansach... Otoczenie nie ma nic przeciwko ich związkowi, nikt nie choruje, nie umiera, żadna wojna nie wybucha.. Oszczędności fabularnej towarzyszy oszczędność językowa i przez książkę przewijają się po kilkadziesiąt razy wciąż te same określenia, co powoduje że po 200 stronach jako czytelnik czułem się znużony i nie interesowała mnie "mroczna tajemnica Greya", ani co wydarzy się w kolejnych tomach... zapewne niewiele...

W swoich "50 TG" Pani James powiela i przemiela wielokrotnie już przerabiane i wyblakłe klisze ze staroświeckiego, "wiktoriańskiego" romansu, w którym "młoda, uboga i naiwna" nieszczęśliwie zakochuje się w "bogatym, tajemniczym i zepsutym". Jedyne czego tu brak to aspektu pedagogicznego pod tytułem "unikajcie takich mężczyzn dziewczęta, poczciwy przeciętny safanduła, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugie spotkanie Jacka Komudy z gatunkiem fantasy i zarazem drugi tom po zbiorze opowiadań "Jaksa", pokazującym epizody z różnych etapów życia tytułowego bohatera. Planowany cykl powieściowy ma zapewne zatem za zadanie wypełnienie luk w biografii Jaksy, syna Miłosza z Drużyców. Jakkolwiek świat wykreowany przez autora jest fikcyjny, to podobnie jak to się dzieje u G.Martina ma zaskakująco wiele wspólnego z "prawdziwą" średniowieczną Europą, tyle że jak można się tego spodziewać po polskim pisarzu, z jej wschodnią częścią. Los Królestwa Lendii najechanej i pognębionej przez koczowniczych Hungurów do złudzenia przypomina dzieje Rusi podbitej przez Mongołów. Sami zaś stepowi najeźdźcy kojarzą się także z Hunami, Awarami, Madziarami czy Turkami, którzy w swoim czasie najeżdżali i niszczyli naszą część świata. A zatem główny motyw powieści to zderzenie kultur: cywilizowanych i uduchowionych Lędziców oraz prymitywnych, brutalnych Hungurów, którzy (przynajmniej początkowo) są górą. Na tle tego archetypicznego konfliktu opisywane są losy głównego bohatera. Jak w najlepszej tradycji powieści historycznej, zachodzi sprzężenie zwrotne pomiędzy historią i dziejami jednostki, które wpływają na siebie i kształtują wzajemnie. Realia kreowanego świata są, znowu w martinowskim stylu, drobiazgowo opisane, a jeśli chodzi np. o kwestie religii przewyższają kompleksowością i dopracowaniem fikcyjną "wiarę w siedmiu" znaną z "Pieśni Ognia i Lodu" Martina. Niestety nasz rodzimy Jaksa nie dorównuje "Grze o tron" rozmachem i nie ma tak pasjonującej fabuły czy interesujących bohaterów, jak wspomniany cykl. Jednak jako odskocznia autora od powieści historycznej, którą para się "na codzień" Jaksa prezentuje się bardzo przyzwoicie i jest przyjemną, ambitną rozrywką

Drugie spotkanie Jacka Komudy z gatunkiem fantasy i zarazem drugi tom po zbiorze opowiadań "Jaksa", pokazującym epizody z różnych etapów życia tytułowego bohatera. Planowany cykl powieściowy ma zapewne zatem za zadanie wypełnienie luk w biografii Jaksy, syna Miłosza z Drużyców. Jakkolwiek świat wykreowany przez autora jest fikcyjny, to podobnie jak to się dzieje u G.Martina...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początek od razu zaznaczę, że lubię prozę Charlesa Bukowskiego czy Irvine'a Welsha tak więc opowieści pełne seksu, używek i przemocy nie szokują mnie, ani nie odtrącają. Niestety w przeciwieństwie do wyżej wymienionych twórców panu "C" brakuje szczerości i przede wszystkim zdolności literackich. Stworzone przez autora postaci są wyjątkowo sztuczne, ich język, rozmowy jakie prowadzą, poziom intelektu i sposób bycia przypomina raczej rozwydrzonych licealistów, niż prawników po 30. Ogólnie jako czytelnik odniosłem wrażenie, iż książkę napisał 15- latek, który na bazie opowieści starszych kolegów i własnych fantazji wytworzył w swojej głowie obraz "strasznie zepsutych korpo - prawników z warszawki", nie mając o rzeczywistości bladego pojęcia. Książka nie ma fabuły, tworzą ją drewniane, wulgarne i co najgorsze nudne dialogi z których nic nie wynika, przemyślenia głównego bohatera Czarnego (na marginesie: w jakich środowiskach, nie licząc przestępczych, 30-latkowie posługują się tego rodzaju pseudonimami?)- te akurat nieco lepsze oraz kilka scenek damsko - męskich, rzecz jasna bardzo dosłownych. Język jakim posługuje się twórca trudno nazwać literackim, przypomina raczej ten którego używa w swoich wspomnieniach niejaki pan Masa. W dodatku, w co trudno uwierzyć, pan "C" ma o prawie i pracy prawników pojęcie mniejsze niż scenarzyści seriali w stylu "Prawo Agaty", przez co nieustannie strzela merytoryczne "byki". Autor zdecydowanie lepiej zna się na przygotowaniu lasagne, któremu poświęca około 15 stron i ewentualnie na markach ubrań. Nie polecam brać do ręki ani tym bardziej czytać ;)

Na początek od razu zaznaczę, że lubię prozę Charlesa Bukowskiego czy Irvine'a Welsha tak więc opowieści pełne seksu, używek i przemocy nie szokują mnie, ani nie odtrącają. Niestety w przeciwieństwie do wyżej wymienionych twórców panu "C" brakuje szczerości i przede wszystkim zdolności literackich. Stworzone przez autora postaci są wyjątkowo sztuczne, ich język, rozmowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety najsłabszy z dotychczas przeczytanych przeze mnie zbiorów opowiadań Kinga (a przeczytałem wszystkie poza "Szkieletową załogą"). Opowiadania sprawiają wrażenie wyciągniętych z szuflady wstępnie tylko obrobionych szkiców, nad którymi należałoby popracować znacznie dłużej, by osiągnąć pożądany efekt. Jednak zdarzają się tu bardzo dobre momenty, ten rodzaj pisania za które lubię Kinga. Tak jak pomysłowy i drastyczny finał "Batman i Robin wdają się w scysję"; chwila wzruszenia i refleksji nad przemijaniem w "Pan Ciacho"; plastycznie opisany świat sportu z lat 50 - tych w "Billy Blokada" czy obraz końca świata w "Letnim gromie" przywodzący na myśl "Drogę" Mc Carthy'ego (razem z człowiekiem umiera przyroda), jednak naturalnie jej niedorównujący. Wyróżniłbym także "UR" które również znalazłoby się ponad przeciętną, gdyby nie ordynarny literacki "product placement" odbębniony dla pewnej korporacji.

Niestety najsłabszy z dotychczas przeczytanych przeze mnie zbiorów opowiadań Kinga (a przeczytałem wszystkie poza "Szkieletową załogą"). Opowiadania sprawiają wrażenie wyciągniętych z szuflady wstępnie tylko obrobionych szkiców, nad którymi należałoby popracować znacznie dłużej, by osiągnąć pożądany efekt. Jednak zdarzają się tu bardzo dobre momenty, ten rodzaj pisania za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Heller, jak nikt inny, potrafił uchwycić totalny chaos i absurd towarzyszący wojnie. Osiągnął to dzięki świadomie użytym zabiegom. Brak linearnej, chronologicznej fabuły potęguje uczucie osaczenia i braku wyjścia z sytuacji w której znalazł się główny bohater Yossarian, który przeżywa jakby wciąż na nowo dramatyczne bądź śmieszne wydarzenia, w tym śmierć jednego z żołnierzy na pokładzie samolotu, która od początku powieści jawi się jako punkt zwrotny w życiu Yossariana, a której wstrząsające okoliczności poznaje czytelnik dopiero pod koniec książki.
Drugim zabiegiem jest skupienie uwagi na coraz to nowych bohaterach, żołnierzach i oficerach, którzy ukazani są przez pryzmat absurdalnych rozmów bądź wydarzeń, które są ich udziałem. Kilka przykładów z brzegu: pułkownik Cathart, którego głównym celem jest trafić na pierwszą stronę gazety, a w konsekwencji awansować na generała, w związku z czym odważnie podnosi dawno już przekroczony limit liczby akcji bojowych, wciąż na nowo wysyłając swoich podwładnych na śmierć; generał Peckem, dla którego głównym wrogiem nie są wcale Niemcy, lecz generał Dreedle, którego oddziały chciałby przejąć; pułkownik Scheisskopf (zapewne nazwisko mówiące) nie mający pojęcia o wojennym fachu, będący natomiast cenionym specjalistą od defilad; Milo Minderbinder, niepozorny oficer żywnościowy, który wojnę traktuje jako okazję do dużego zarobku, twórca Syndykatu, do którego mimowolnie należą wszyscy żołnierze z bazy oraz Niemcy, dla interesów którego Milo jest w stanie nawet zlecić zbombardowanie własnej bazy.
Centralną postacią powieści pozostaje jednak oczywiście bombardier Yossarian, typowe "mięso armatnie", który nie może pogodzić się z faktem, że jego życie wisi ciągle na włosku, a każda kolejna misja bojowa może być ostatnią. Yossarian trafnie zauważa, że Niemcy i pułkownik Cathcart są dla niego takimi samymi wrogami, gdyż tak samo pragną jego śmierci. Bohater próbuje uratować życie, co nie jest jednak proste w wojennym domu wariatów, tworzonym i sankcjonowanym przez absurdalne reguły i przepisy w rodzaju tytułowego paragrafu 22.

Heller, jak nikt inny, potrafił uchwycić totalny chaos i absurd towarzyszący wojnie. Osiągnął to dzięki świadomie użytym zabiegom. Brak linearnej, chronologicznej fabuły potęguje uczucie osaczenia i braku wyjścia z sytuacji w której znalazł się główny bohater Yossarian, który przeżywa jakby wciąż na nowo dramatyczne bądź śmieszne wydarzenia, w tym śmierć jednego z żołnierzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnięcie po tą książkę było dla mnie sentymentalnym powrotem do lat dzieciństwa. Jako 8-10 latek z wypiekami na twarzy pochłaniałem książki pana Szklarskiego: cały cykl przygód Tomka Wilmowskiego oraz Złoto Gór Czarnych, po przeczytaniu którego zastanawiałem się nad tym czy można by było przemienić się z Polaka w Indianina z plemienia Dakotów.
Z całej twórczości tego autora nie przeczytałem wówczas tylko "Tomka na tropach Yeti" oraz "Tomka w krainie kangurów". Ostatnio więc postanowiłem "zakończyć rozpoczęte dzieło" lub też "zamknąć definitywnie ten rozdział".
Niestety czytany po latach "Tomek" nie daje już takiej frajdy, jak czytany "hehehe, nie powiem ile lat temu". Historia nie trzyma w napięciu, będąc podzielona na kilka bardziej emocjonujących epizodów, niepowiązanych ze sobą jednak fabularnie, które poprzedzielane są mniej interesującymi opisami polowań i podróży w egzotycznej Australii.
Mam też zastrzeżenia do postaci i realizmu. Tomek, jak wynika z książki, 13 latek w krótkim czasie staje się mistrzem strzelania ze sztucera, trenując w tajemnicy w kotłowni statku podczas rejsu. Trening czyni mistrza do tego stopnia, że Tomek jeszcze na statku jest w stanie powalić dzikiego tygrysa, który uciekł z klatki strzałem między oczy. Potem również świetnie radzi sobie z problemami, które przerastają dorosłych, czy to odnajduje zagubioną w buszu rówieśnicę, czy to skutecznie namawia do udziału w polowaniu niechętnie nastawionych Aborygenów. Pozostaje przy tym jednocześnie cały czas dzieckiem i przez swoją nieodpowiedzialność kilkakrotnie pakuje się w bardzo poważne kłopoty, co jednak nie robi większego wrażenia na jego opiekunach.
Wilmowski senior i jego współpracownik i przyjaciel zarazem - pan Smuga na tle Tomka są postaciami bezbarwnymi i niczym się od siebie nie różniącymi. Obaj są ukazani jako odważni i nieskazitelni patrioci, przepełnieni wiedzą i szacunkiem do innych kultur i gatunków. Ich rozmowy z Tomkiem przypominają przerzucanie się obszernymi cytatami z dzieł historycznyh i geograficznych. Czwartym członkiem "paczki" jest bosman Nowicki, stereotypowo ukazany jako poczciwy osiłek z małym rozumkiem.
Plusem jest za to ładnie zarysowane tło geograficzne i historyczne. Wiedza jest przekazywana jakby mimochodem i nie burzy rytmu opowieści.

Sięgnięcie po tą książkę było dla mnie sentymentalnym powrotem do lat dzieciństwa. Jako 8-10 latek z wypiekami na twarzy pochłaniałem książki pana Szklarskiego: cały cykl przygód Tomka Wilmowskiego oraz Złoto Gór Czarnych, po przeczytaniu którego zastanawiałem się nad tym czy można by było przemienić się z Polaka w Indianina z plemienia Dakotów.
Z całej twórczości tego...

więcej Pokaż mimo to