rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ostatnio dużo szumu w Internecie narobiła najnowsza pozycja literatury faktu "W cieniu Everestu" autorstwa Magdy Lassoty. Skuszona sięgnęłam po książkę i co otrzymałam...?

Opis wydawcy:

"„Niektóre kraje mają ropę, Nepal ma Everest”
Wspinacze z całego świata i lokalni przewodnicy. Kobiety i mężczyźni, profesjonaliści i amatorzy. Szukający spełnienia, sławy i pieniędzy, łamiący społeczne konwenanse. Różni ich praktycznie wszystko, a łączy jedno: marzenie o górze. Każdy ma inną historię, każdy pod Everestem znalazł się z innego powodu. Wrócą z różnymi wspomnieniami, wrażeniami, ze szczytem lub bez. A niektórzy zostaną na zboczach góry na zawsze.
Co roku setki wspinaczy przybywają do Nepalu, by podjąć próbę wejścia na najwyższą górę świata. Magda Lassota postanowiła dowiedzieć się, kim są ci ludzie: co ich motywuje, o czym marzą, czego się boją. Dzięki porywającym historiom i niezwykłym fotografiom zabiera nas w świat Everestu, jakiego dotąd nie znaliśmy.
Ta książka to fascynujący reportaż z dwumiesięcznego pobytu w bazie pod Everestem, na wysokości 5364 m n.p.m. To opowieść o everestowskiej gorączce, faktach i mitach, skandalach, kolejkach na szczyt i zwykłej codzienności. Także o tych, bez których to wszystko nie byłoby możliwe: Szerpach, zagranicznych przewodnikach, właścicielach agencji, lekarzach i ratownikach. To przede wszystkim opowieść o ludziach. O życiu i śmierci.
Dowiedz się, czy zdobycie najwyższej góry świata to wciąż spełnianie wielkich marzeń, czy tylko czysty biznes".

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po rozpoczęciu czytania, było oczywiście wykonanie. Nie od dziś wiadomo, że wydawnictwo SQN wykonuje naprawdę dobrą robotę w tym zakresie. Zdjęcia są ładne, przejrzyste, tekst, który nie męczy wzroku.
Pozytywy jednak pomału się kończą...
O ile na początku byłam zaciekawiona, tak z każdym kolejnym rozdziałem mój entuzjazm powoli nikł.
Jedyną postacią z jaką się zżyłam jest główna bohaterka (autorka) reportażu. Toteż po kilku rozdziałach, kiedy zamiast przeżyć pani Magdy, otrzymywałam poszczególne opisy życia jej towarzyszy, którzy i tak na końcu zlali się w jedno, nie bardzo mnie ciekawiły. Złapałam się nawet na tym, że jedynie przebiegałam po tekście wzrokiem i szukałam kolejnych zdjęć do obejrzenia. Potem otrzymałam porcję wydarzeń historycznych, a w głowie miałam tylko: "Dajcie mi w końcu ten Everest, mam gdzieś kiedy powstał tam szpital polowy!". Niestety na to musiałam długo poczekać. W niektórych momentach czułam wręcz jakbym czytała podręcznik do historii.
Niestety ode mnie jedynie 2 gwiazdki.

Ostatnio dużo szumu w Internecie narobiła najnowsza pozycja literatury faktu "W cieniu Everestu" autorstwa Magdy Lassoty. Skuszona sięgnęłam po książkę i co otrzymałam...?

Opis wydawcy:

"„Niektóre kraje mają ropę, Nepal ma Everest”
Wspinacze z całego świata i lokalni przewodnicy. Kobiety i mężczyźni, profesjonaliści i amatorzy. Szukający spełnienia, sławy i pieniędzy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opis wydawcy:

Kiedy Maciej Tomski dowiaduje się, że jego żona Janina zginęła w wypadku samochodowym, myśli, że wali mu się cały świat. Jak powiedzieć dwóm córeczkom, że właśnie straciły matkę? Jak powiedzieć teściom? Jak ma teraz funkcjonować, gdy dotychczasowe, spokojne życie zmienia się w ciąg udręk?

"Maciej nie ma pojęcia, dlaczego do wypadku doszło pod Mrągowem, skoro Janina powiedziała mu, że jedzie na delegację pod Kraków. Pomyliła się? Okłamała go? A gdy na jej pogrzebie pojawia się tajemniczy mężczyzna, Maciej zaczyna rozumieć, że Janina miała wiele sekretów. Znacznie więcej niż można się spodziewać po kimś tak zagonionym
i zapracowanym. I że musi się z nimi zmierzyć.

Pytania zaczynają się mnożyć, a tragedia zmienia w skomplikowaną zagadkę. Maciej jedzie na Mazury i wkrótce przekonuje się, że być może tak naprawdę nie znał kobiety, z którą spędził ostatnich dwanaście lat życia".


Książka bardzo przeciętna, nie zaskoczyła mnie dosłownie niczym. Chciałam przekonać się do polskich autorów, ale to chyba nie był najlepszy wybór. Nie jest tragicznie, ale to zdecydowanie nie to czego szukałam. Bohaterowie są płascy, w ogóle nie wkręciłam się w fabułę.
Już od połowy strasznie męczyłam się żeby dokończyć tę lekturę.
Niestety książka otrzymuje ode mnie 2/5 gwiazdek.

Opis wydawcy:

Kiedy Maciej Tomski dowiaduje się, że jego żona Janina zginęła w wypadku samochodowym, myśli, że wali mu się cały świat. Jak powiedzieć dwóm córeczkom, że właśnie straciły matkę? Jak powiedzieć teściom? Jak ma teraz funkcjonować, gdy dotychczasowe, spokojne życie zmienia się w ciąg udręk?

"Maciej nie ma pojęcia, dlaczego do wypadku doszło pod Mrągowem, skoro...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Friends. Przyjaciele na zawsze. Ten o najlepszych odcinkach Bryan Cairns, Jeannine Dillon, Gary Susman
Ocena 7,0
Friends. Przyj... Bryan Cairns, Jeann...

Na półkach:

Opis wydawcy:

"Bogato ilustrowany, autoryzowany przewodnik po odcinkach "Przyjaciół", wydany z okazji 25-lecia uwielbianego przez widzów serialu, uzupełniony między innymi opowieściami zza kulis, zdjęciami od wytwórni Warner Bros., najnowszymi komentarzami prasowymi twórców serialu, Marty Kauffman i Davida Crane’a, a także scenografa Johna Shaffnera.
"Przyjaciele" – ta produkcja wyznaczyła standardy klasycznego serialu o grupie przyjaciół, stając się inspiracją dla wielu kolejnych podobnych sitcomów. Jednak żaden serial nie zbliżył się nawet do poziomu, który pozwala rozpowszechnić na świecie modę na fryzurę "The Rachel" albo podryw na hasło "How you doin’?". Żaden inny nie urósł do rangi takiego fenomenu kulturowego i w tak szybkim tempie nie zapewnił aktorom drogi do statusu wielkich gwiazd.
Szóstka młodych mieszkańców Nowego Jorku, którzy razem spędzają czas, zakochują się w sobie i ze sobą zrywają (albo tłumaczą się jak Ross: "Mieliśmy przerwę!"), raz po raz pakując się w najróżniejsze tarapaty. Przez dziesięć sezonów widzowie przyglądali się, jak Monica, Rachel, Phoebe, Ross, Chandler i Joey stopniowo zbliżają się do trzydziestki i ją przekraczają, cały czas pozostając przyjaciółmi, cały czas wytrwale dążąc do swoich celów i ani na chwilę nie wyrzekając się sarkastycznego poczucia humoru.
Za sprawą tej książki wielbiciele serialu mogą przenieść się na plan, na którym powstawały zdjęcia do produkcji nagrodzonej czterema statuetkami Emmy, jedenastoma People’s Choice Awards oraz Złotym Globem. Ten bogato ilustrowany przewodnik po odcinkach pozwoli fanom "Przyjaciół" przypomnieć sobie sto najlepszych odcinków i najpopularniejszych serialowych powiedzonek. "Friends. Przyjaciele na zawsze" przytacza też fragmenty najnowszych wywiadów z Davidem Cranem i Martą Kauffman, którzy opowiadają o początkach serialu, oraz ze scenografem Johnem Shaffnerem, zdradzającym, co go inspirowało przy tworzeniu mieszkania Moniki i Rachel oraz kawiarni Central Perk".

Książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Fajnie było przenieść się na plan serialu. "Friends" zawiera streszczenia odcinków, zdjęcia i ciekawostki z planu. Jest to prawdziwa gratka dla fanów.

Opis wydawcy:

"Bogato ilustrowany, autoryzowany przewodnik po odcinkach "Przyjaciół", wydany z okazji 25-lecia uwielbianego przez widzów serialu, uzupełniony między innymi opowieściami zza kulis, zdjęciami od wytwórni Warner Bros., najnowszymi komentarzami prasowymi twórców serialu, Marty Kauffman i Davida Crane’a, a także scenografa Johna Shaffnera.
"Przyjaciele" – ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za czytanie "Geekerelli" długo nie mogłam się zabrać. Zawsze było mi jakoś nie po drodze. Ostatnio w końcu ją zaczęłam i był to strzał w dziesiątkę! "Geekerella" opowiada o Elle, która mieszka z macochą i jej córkami. Od razu widać nawiązanie do Kopciuszka, gdzie to musi wykonywać obowiązki domowe i pracować, w dodatku jest obwiniana o wszystkie problemy i niepowodzenia. Jednak "Geekerella" to nie tylko opowieść o Elle. Poznajemy również Darrena, młodą gwiazdę filmową, którego życie nie jest tak usłane różami, jak mogłoby się nam wydawać... Książka zdecydowanie warta jest uwagi. Język jest przyjemny, szybko się ją czyta. Nie jest to super wymagająca lektura, raczej taka, przy której możemy się rozluźnić.
Książka dostaje ode mnie/ gwiazdek!

Za czytanie "Geekerelli" długo nie mogłam się zabrać. Zawsze było mi jakoś nie po drodze. Ostatnio w końcu ją zaczęłam i był to strzał w dziesiątkę! "Geekerella" opowiada o Elle, która mieszka z macochą i jej córkami. Od razu widać nawiązanie do Kopciuszka, gdzie to musi wykonywać obowiązki domowe i pracować, w dodatku jest obwiniana o wszystkie problemy i niepowodzenia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opis wydawcy:

"Shalia jest dumną córką pustyni. Po latach niszczycielskiej wojny z sąsiednim królestwem jej lud desperacko pragnie końca konfliktu, który pochłonął życie tak wielu osób. Pragnąc wymienić wolność na bezpieczeństwo, Shalia zostaje królową Krain Kości kraju, w którym magia jest zakazana, a Żywioły – ludzie kontrolujący ziemię, powietrze, ogień i wodę – są traktowani jak zdrajcy.
Wkrótce dowiaduje się, że jedynym pragnieniem jej męża, Calixa, jest zniszczenie Żywiołów.
Jeszcze przed swoją koronacją Shalia odkrywa, że ma moc nad ziemią. Uwięziona między irracjonalną nienawiścią męża do Żywiołów a niebezpiecznym buntem prowadzonym przez własnego brata, Shalia musi wykorzystać swoją moc i dokonać niemożliwego wyboru: ocalić swoją rodzinę, ocalić Żywioły lub ocalić siebie."

Jak możemy przeczytać wyżej główną bohaterką jest Shalia, która dla dobra swojej rodziny i swoich ludzi zgadza się na aranżowane małżeństwo z królem Krain Kości. Jednak utrzymanie pokoju nie jest takie proste, kiedy jednym z buntowników, którzy atakują Koronę jest własny brat.
Sprawy komplikują się, kiedy Shalia odkrywa u siebie moc, którą jej nowy mąż gardzi i chce zniszczyć...

Co w pierwszej kolejności chcę zaznaczyć? Nie mamy tutaj typowego trójkąta miłosnego! Znaczy jest, ale tak jakby nie jest... Czy to ma sens?
Dużym plusem w całej tej historii jest zobrazowanie postaci głównej bohaterki. Na początku muszę przyznać, że mnie irytowała jej naiwność i niezdecydowanie, ale na szczęście z każdym kolejnym rozdziałem Shalia stawała się coraz bardziej zdecydowaną kobietą.
Kolejny plus to sposób, w jaki ukazana została toksyczna relacja. Nie napiszę kogo z kim (bo ekhem... ekhem... spoilery), ale to naprawdę nie zostało przesadzone. Widać było niepewność jednej strony związku, czepianie się nadziei na poprawę. Z drugiej strony mogliśmy zobaczyć, jak ta druga osoba usprawiedliwiała swoje działania, maskowała prawdziwą stronę, a następnie ciąg wydarzeń się powtarzał.

Co do samego wątku miłosnego, to nie mam do nich żadnych pozytywnych ani negatywnych uczuć. Jest, ale gdyby go nie było, to nie zrobiłoby mi to żadnej różnicy.
Końcówka mnie dosłownie rozwaliła. Czytałam i nie wierzyłam w to co widzę.
Sam język jest przyjemny. 450 stron przeczytałam w trzy dni, co jest dobrym wynikiem i pokazuje jak bardzo wciągnęła mnie ta historia.

Gdyby nie ten nieszczęsny wątek miłosny, to "Berło ziemi" otrzymałoby 5/5 gwiazdek i trafiłoby do Polecajek BookJedenWie.
Mimo wszystko książka dostaje 4,5/5 gwiazdek!

Opis wydawcy:

"Shalia jest dumną córką pustyni. Po latach niszczycielskiej wojny z sąsiednim królestwem jej lud desperacko pragnie końca konfliktu, który pochłonął życie tak wielu osób. Pragnąc wymienić wolność na bezpieczeństwo, Shalia zostaje królową Krain Kości kraju, w którym magia jest zakazana, a Żywioły – ludzie kontrolujący ziemię, powietrze, ogień i wodę – są...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dwór mgieł i furii" to kontynuacja "Dworu cierni i róż", czyli przygód Feyry, która trafiła do świata elfów.

(Uprzedzam o możliwych spoilerach w opisie, jeśli nie przeczytaliście pierwszej części!)


Opis wydawcy:

"Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie.
Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeńtwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina - Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że... to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić?
Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie."



Od razu zaspoileruję wam całą moją recenzję - ta książka jest jedną z moich ulubionych. Po prostu kocham tą część.
Bardzo mi się podoba jak Sarah J Maas poprowadziła fabułę. Nie spodziewałam się takich rewelacji, bo po pierwszej części nic na nie nie wskazywało. (PS. Nigdy tak naprawdę nie lubiłam Tamlina)
Do języka i całego stylu pisania nie mogę się przyczepić - tak jak w poprzedniej części jest przyjemny i sprawia, że lektura idzie gładko.
Cieszę się też, że Feyra w końcu zrobiła się niezależną i silną kobietą, a Rhysand to po prostu cudo. Już nie wspominając o dworze nocy! Nie wiem co mogłabym napisać, żeby ta recenzja to nie był jeden wielki zachwyt.
Zakończenie sprawia, że mamy ochotę już zaraz sięgnąć po kolejną część, bo "heloł" co tam się odwaliło...

Książka dostaje ode mnie 5/5 gwiazdek!

"Dwór mgieł i furii" to kontynuacja "Dworu cierni i róż", czyli przygód Feyry, która trafiła do świata elfów.

(Uprzedzam o możliwych spoilerach w opisie, jeśli nie przeczytaliście pierwszej części!)


Opis wydawcy:

"Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Szklany tron" to już chyba wszystkim znana (chociażby ze słyszenia) seria słynnej Sarah J Maas. Jak moje wrażenia?





Opis wydawcy:



"Celaena Sardothien odbywała ciężką karę za swoje przewinienia wystarczająco długo, by przyjąć propozycję, z której nie skorzystałby nawet szaleniec: jej dożywotnia niewolnicza praca w kopalni soli nie musi kończyć się dopiero z dniem jej śmierci, jeśli tylko dziewczyna zdecyduje się wziąć udział w turnieju o miano królewskiego zabójcy.
To będzie walka na śmierć i życie, ale Celaenie nieobce są tajniki fachu zawodowego mordercy. Jeśli się jej powiedzie, po kilkuletniej służbie na królewskim dworze odzyska wolność. Jeśli nie – zginie z rąk któregoś z przeciwników: złodziei, zabójców i wojowników, najlepszych w całym królestwie. Szanse na pomyślne przejście wszystkich etapów turnieju są niewielkie, ale Celaena nie ma nic do stracenia.
Pod okiem wymagającego dowódcy straży rozpoczyna przygotowania do starcia z najgroźniejszymi osobnikami królestwa. Wkrótce jednak pojawiają się komplikacje: ginie jeden z uczestników turnieju, a niedługo potem podobny los spotyka innego rywala młodej zabójczyni. Czy Celaena zdoła dowiedzieć się, kto stoi za tajemniczymi zabójstwami? Czasu jest coraz mniej, a dziewczyna musi mieć się na baczności – zabójca może obrać za kolejny cel właśnie ją. Śledztwo doprowadzi do odkryć, których nigdy by się nie spodziewała."



Jak zawsze w ostatnim czasie zaczynam od jednej kwestii - tak, mamy tutaj trójkąt miłosny. Nie ma się czemu dziwić, książka powstała w 2012 roku, a wtedy to było "na czasie".

Przejdźmy jednak do recenzji...

Caelena rozpoczyna walkę na śmierć i życie w celu odzyskania wolności. Oczywiście to byłoby zbyt proste, gdyby do walki nie wtrąciły się mroczne siły...

Po kultowej już serii spodziewałam się dużo. Nie zawiodłam się. Mamy tu walkę, krew, pot i łzy. "Szklany tron" mnie nie zanudził. W zasadzie cały czas coś się działo - jakiś atak, kolejna próba, dworskie intrygi, melancholijne chwile, itd.

Kolej na mój ulubiony temat, czyli wątek miłosny (ekhem... ekhem...). Od razu daję znać, że jestem #TeamDorian, a Chaol to tak irytująca postać, że o jeju. Jestem ogromnie wdzięczna autorce, że nie zrobiła z tego melodramatu i historia miłosna głównej bohaterki jest tylko tłem do prawdziwej fabuły "Szklanego tronu".

Czyta się szybko, chociaż trzeba przyznać, że nie jest to książka gruba. Język jest przyjemny, nie mogę się raczej do niczego przyczepić.

Dopiero po przeczytaniu "Szklanego tronu" zauważyłam, że wcześniej powinnam przeczytać opowiadania. Zasięgnęłam opinii i okazało się, że będą one miały znaczenie w kolejnych częściach serii. Także ja zabieram się za czytanie, chociażby po to, żeby dowiedzieć się co się stało z biednym Samem.

Książka dostaje ode mnie mocne 4/5 gwiazdek!

"Szklany tron" to już chyba wszystkim znana (chociażby ze słyszenia) seria słynnej Sarah J Maas. Jak moje wrażenia?





Opis wydawcy:



"Celaena Sardothien odbywała ciężką karę za swoje przewinienia wystarczająco długo, by przyjąć propozycję, z której nie skorzystałby nawet szaleniec: jej dożywotnia niewolnicza praca w kopalni soli nie musi kończyć się dopiero z dniem jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Seria "Czarny mag" kandyduje do roli #polecajkiBookJedenWie!

(UWAGA - jeśli nie czytałeś poprzednich tomów, nie czytaj opisu. Zawiera SPOILERY)

Opis wydawcy:

Dwudziestoletnia Ryiah jest czarną maginią frakcji bojowej, ale nie jest Czarnym Magiem. Jeszcze. Niemal od zawsze pragnęła zdobyć legendarną szatę, jednak tylko tego jednego roku będzie mogła wziąć udział w prestiżowym – i jedynym w swoim rodzaju – turnieju dla magów… Szkoda, że będzie musiała wystąpić przeciwko pewnemu księciu – temu, którego dotąd jeszcze nigdy nie pokonała. Nabór kandydatów wreszcie nadchodzi. Zwycięzca otrzymuje szaty, ale w królestwie czyha coś mrocznego. Wrogie królestwa otaczają ojczyznę Ryiah. Pora zawrzeć sojusz. Niestety dla Ryiah to dopiero początek. Bo największy wróg mieszka w samym pałacu.



Jestem już po trzecim tomie i nadal nie mogę wyjść z podziwu jaki świat stworzyła Rachel E. Carter.
W "Kandydatce" nasza główna bohaterka przygotowuje się do najważniejszych zawodów w jej życiu - do walki o tytuł Czarnego Maga. Tym razem będzie musiała zmierzyć się z kimś, kogo nigdy wcześniej nie pokonała, z Darren'em. Czy jej się uda?


Jeśli chodzi o styl pisania to nadal jestem oczarowana. Odsyłam do wcześniejszych recenzji dwóch pierwszych tomów, jeśli chcecie o tym więcej poczytać.
W tomie trzecim doszło nam więcej elementów politycznych. Ryiah chcąc nie chcąc dowiaduje się o nowych zatargach, co będzie kluczowe w nadchodzącej wojnie. Ale kto jest prawdziwym wrogiem?
Bardzo cieszę się z zakończenia, jakie autorka postanowiła napisać. Nie jest to nic przewidywalnego i daje dużo możliwości do kolejnego tomu. Czekam z niecierpliwością.



Książka dostaje ode mnie 5/5 gwiazdek!

Seria "Czarny mag" kandyduje do roli #polecajkiBookJedenWie!

(UWAGA - jeśli nie czytałeś poprzednich tomów, nie czytaj opisu. Zawiera SPOILERY)

Opis wydawcy:

Dwudziestoletnia Ryiah jest czarną maginią frakcji bojowej, ale nie jest Czarnym Magiem. Jeszcze. Niemal od zawsze pragnęła zdobyć legendarną szatę, jednak tylko tego jednego roku będzie mogła wziąć udział w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Mitologia nordycka" nie jest grubą książką, liczy sobie zaledwie 228 stron wraz z przypisami. Język też nie jest szczególnie trudny, co razem sprawia, że czytanie idzie gładko.
W zasadzie ciężko jest oceniać mitologię, bo to nie coś co zostało wymyślone niedawno, a sama fabuła nie bardzo zależała od autora. Mogę więc opisać wam same wrażenia i styl, w jakim historie te zostały napisane.
Jakie są moje wrażenia?
Zakochałam się! Ta książka jest cudowna, nie można się przy niej nudzić. Jest to jedna z najlepszych książek, jakie udało mi się przeczytać w tym roku. Oczywiście postacią, która skradła moje serce jest Loki.

Polecam każdemu sięgnięcie po "Mitologię nordycką", a ja z pewnością przeczytam inne książki Neila Gaimana.

"Mitologia nordycka" nie jest grubą książką, liczy sobie zaledwie 228 stron wraz z przypisami. Język też nie jest szczególnie trudny, co razem sprawia, że czytanie idzie gładko.
W zasadzie ciężko jest oceniać mitologię, bo to nie coś co zostało wymyślone niedawno, a sama fabuła nie bardzo zależała od autora. Mogę więc opisać wam same wrażenia i styl, w jakim historie te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Niegrzeczny idol" opowiada o losach Lobby, która na swoim trawniku spotyka pijanego mężczyznę. Tak zaczyna się historia miłosna...


Opis wydawcy:

Ona – zwykła dziewczyna. Domatorka, wręcz outsiderka, o przeciętnej urodzie, długich, prostych włosach w kolorze mokrego piasku. On – facet o powierzchowności herosa i boskiej arogancji. Wokalista i gitarzysta jednego z najpopularniejszych na świecie zespołów rockowych, który wiedzie życie jak w cudownym śnie. Nieziemsko przystojny, czarujący, seksowny i… perwersyjny. Na pierwszy rzut oka różni ich dosłownie wszystko. Łączy? Muzyka i niewytłumaczalna chemia.
Niczym w kinowym hicie Narodziny gwiazdy wspólna trasa koncertowa daje początek miłości pełnej namiętności i pożądania. Miłości bożyszcza tłumów Killiana do Libby – zwykłej dziewczyny z sąsiedztwa, która okazała się bardziej uzależniająca niż wszystkie fanki świata.



Gdy przymierzałam się do przeczytania tej książki miałam obawy, że okaże się kolejną do bólu przewidywalną historią gdzie szara myszka zaczyna zadawać się z pewnym siebie "bed bojem".
Jednak pozytywnie się zaskoczyłam. Świetnie bawiłam się czytając "Niegrzecznego idola". Nie nudziłam się ani trochę.



Czy dziewczynie uda się zatrzymać idola, skoro cały świat chce jej go odebrać?

Książka napisana jest bardzo przyjemnym językiem, czyta się ją szybko i można nieźle przy niej ubawić. Autorka dość szybko prowadzi akcję, a mimo to nie czujemy przy tym przesytu.



Czy polecam wam tę książkę? Tak, tak i jeszcze raz TAK!

"Niegrzeczny idol" opowiada o losach Lobby, która na swoim trawniku spotyka pijanego mężczyznę. Tak zaczyna się historia miłosna...


Opis wydawcy:

Ona – zwykła dziewczyna. Domatorka, wręcz outsiderka, o przeciętnej urodzie, długich, prostych włosach w kolorze mokrego piasku. On – facet o powierzchowności herosa i boskiej arogancji. Wokalista i gitarzysta jednego z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opis wydawcy:

"Rok temu Heather Chadwick miała jeszcze naście lat i sporo planów na przyszłość. Niestety, wszystko się zmieniło. I to na gorsze. Jej ukochany zdradził ją przy pierwszej lepszej okazji, a starsza siostra Opal popełniła samobójstwo. Dodatkowo stan zdrowia matki poważnie się pogorszył i zamiast wyjechać na studia, dziewczyna musiała zostać w domu, by zapewnić rodzicielce odpowiednią opiekę. Wszystko wokół Chadwick stało się rutynowe i przewidywalne. Ledwo dwudziestoletnia dziewczyna wpadła w wir męczących obowiązków. Wydawało się, że swoje najlepsze lata spędzi przy łóżku rodzicielki. Inny scenariusz nie wchodził w grę.

Noah Cavallari fascynował ją od samego początku. Przyjechał do miasta na lato, by odpocząć. Zdaniem dziewczyny wyglądał idealnie, a do tego był silny, męski i opiekuńczy. Niestety, poza przyjaźnią nie zamierzał zaoferować Heather niczego więcej. Może dlatego, że był kilkanaście lat starszy, a może z powodu prześladującej go przeszłości. Niezależnie od tego, gdzie przebywał i jak ciężko pracował, wciąż nie mógł odnaleźć spokoju. Nie chciał miłości dziewczyny, choć jej piękno i dobroć wywarły na nim ogromne wrażenie. Bo przecież gdy lato się skończy, będzie musiał wyjechać...
Z kart tej książki przeczytasz przepiękną historię o uczuciu rodzącym się z przyjaźni i nieśmiałej fascynacji. Przekonasz się, jak piękna jest bliskość i porozumienie dusz, dzięki którym każdy dzień nabiera blasku. Zrozumiesz, jak trudna bywa odpowiedzialność i poświęcenie, gdy trzeba dokonać wyboru. Zakochać się u progu lata jest łatwo, ale czy ta miłość ma szansę, by dotrwać do jesieni?
Co zrobisz, gdy lato się skończy?"

______________________________________________________________

Muszę przyznać, że zawiodłam się i to bardzo. Już wiem, że nie polubię się już z tą autorką i niestety nie sięgnę po żadną z jej książek.
Główna bohaterka niesamowicie mnie irytowała. Swoim zachowaniem dowodziła swojej naiwności, a jej postępowanie bardziej pasowało do napalonej nastolatki niż młodej kobiety. Pomijając już to, jak biegała w samym stroju kąpielowym za prawie obcym gościem, zapraszała go wieczorem do domu i wtrącała się ciągle w nie swoje sprawy, to mieliśmy zaserwowaną na dokładkę niestabilną psychicznie matkę, która (UWAGA) groziła, że się zabije, jeśli jej córka ucieknie z tym OBCYM facetem. Nawiasem mówiąc, byli oni wtedy ledwie po dwóch rozmowach.

Dochodzę do wniosku, że gdyby nie Heather, to ta książka mogłaby być nawet niezła. Bardzo polubiłam się z Noah, który (przez większość czasu) zachowywał zdrowy rozsądek. Nawet po części mu kibicowałam, kiedy starał się odpędzić od siebie główną bohaterkę.

Cała historia zdawała mi się nierealna, kiedy na drugim spotkaniu, Heather zaczęła się zwierzać ze swoich problemów, problemów matki, już przy kolejnym z samobójstwa siostry. A ja miałam ochotę tylko krzyknąć: "Ogarnij się, dziewczyno! Mówisz to obcemu facetowi!".
Z drugiej strony ten natłok problemów: depresja matki, samobójstwo siostry, krytykujący ojciec, uwiązanie w jednym miejscu, nieudane małżeństwo... Z każdą kolejną stronę łapałam się za głowę i zastanawiałam się, czy to z tą książką jest coś nie tak, czy jednak ze mną.

Niestety nie jest to lektura dla mnie, a książka zapewne poszuka innego domu.
"Gdy skończy się sierpień" dostaje ode mnie 1/5 gwiazdek.

Opis wydawcy:

"Rok temu Heather Chadwick miała jeszcze naście lat i sporo planów na przyszłość. Niestety, wszystko się zmieniło. I to na gorsze. Jej ukochany zdradził ją przy pierwszej lepszej okazji, a starsza siostra Opal popełniła samobójstwo. Dodatkowo stan zdrowia matki poważnie się pogorszył i zamiast wyjechać na studia, dziewczyna musiała zostać w domu, by zapewnić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Anonimowi heretycy" to ostatnio głośny tytuł. Książka pojawia się dosłownie wszędzie, a zachwytom nie ma końca. Jak ja podeszłam do tematu...?

Opis wydawcy:

"Ateista w katolickiej szkole średniej może mieć sporo problemów, zwłaszcza jeśli spróbuje naruszyć ustalone reguły. Michael coś o tym wie. Chłopak nie miał nic do powiedzenia, gdy rodzice postanowili umieścić go w szkole im. Świętej Klary. Już pierwsze minuty w nowym środowisku pozbawiły go resztek optymizmu. Wyglądało na to, że był tam jedynym ateistą i będzie skazany na samotność. Jednak gdy na lekcji historii Lucy, jedna z uczennic, wdaje się w ostrą dyskusję z zakonnicą, w Michaelu budzi się nadzieja na zaprzyjaźnienie się z kimś o podobnym światopoglądzie. Szybko się przekonuje, że dziewczyna jest feministką, ale też wierzącą katoliczką i planuje zostać kapłanem.
Podobnych wyrzutków w Świętej Klarze jest więcej. Anonimowi Heretycy pozostają jednak w ukryciu i nie afiszują się swoją odmiennością. Avi jest żydem i gejem, Max - unitarianinem uniwersalistą, a Eden - praktykującą poganką. Wszyscy akceptują siebie wzajemnie i starają się przetrwać, pocieszając się, że szkoła średnia, nawet ta katolicka, nie trwa wiecznie. Wiecznie nie trwa też względny spokój. Któregoś dnia Michael przekonuje Anonimowych Heretyków do buntu. Tajne stowarzyszenie ma w planach rozpoczęcie kampanii przeciw sztywnym zasadom i obnażenie wszechobecnej w szkole hipokryzji. Początek wydaje się obiecujący. Wkrótce jednak Michael posuwa się za daleko...
Oto poruszająca powieść o dojrzewaniu, przyjaźni i bolesnej drodze do odkrycia własnej wiary. Opowiada o młodzieńczym buncie, pierwszej miłości, ale także porusza trudne tematy i skłania do przemyśleń, a wartka akcja i świetnie poprowadzone dialogi sprawiają, że nie sposób się od niej oderwać!"

"Anonimowi heretycy" to naprawdę przyjemna książka. Szybko ją się czyta i jest zabawna. Chociaż główny bohater nie wywołał we mnie jakiś większych emocji, to inni byli naprawdę nieźle zarysowani. Spodobał mi się szczególnie wątek rodzinny, który został naprawdę fajnie rozwiązany. Na przestrzeni kolejnych stron mogliśmy obserwować stopniową zmianę w myśleniu poszczególnych postaci.
Książka porusza ważne tematy (szczególnie teraz), jednak nie jest to coś co by mnie zachwyciło jakoś szczególnie. To po prostu lekka historia na jedno - dwa posiedzenia.
Wiara została tu w bardzo fajny sposób przedstawiona. Jednym z głównych przesłań tej książki jest to, że nie każdy musi wierzyć w to samo. Mamy prawo do wierzenia lub nie wierzenia. "Anonimowi heretycy" mówią nam, że warto walczyć o swoje prawa, jednak bez krzywdzenia innych.
Pozycja otrzymuje ode mnie 4/5 ⭐  

"Anonimowi heretycy" to ostatnio głośny tytuł. Książka pojawia się dosłownie wszędzie, a zachwytom nie ma końca. Jak ja podeszłam do tematu...?

Opis wydawcy:

"Ateista w katolickiej szkole średniej może mieć sporo problemów, zwłaszcza jeśli spróbuje naruszyć ustalone reguły. Michael coś o tym wie. Chłopak nie miał nic do powiedzenia, gdy rodzice postanowili umieścić go w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niedopasowani Kristen Callihan, Samantha Young
Ocena 7,4
Niedopasowani Kristen Callihan, S...

Na półkach: ,

"Parker Brown nie może uwierzyć, że musi wynająć chłopaka na niby"

W zasadzie tyle wystarczyło abym z ciekawością sięgnęła po tę pozycję. Kiedy tylko do mnie przyszła, od razu wzięłam się za czytanie.

Opis książki:

Kiedy dostała wymarzoną pracę w nowoczesnej firmie, myślała, że trafiła do środowiska promującego myślenie postępowe. Okazało się jednak, że jej szefowi zależy na tym, żeby pracownicy mieli ustabilizowane życie osobiste. Na szczęście udało jej się znaleźć idealnego kandydata na „narzeczonego” – wykształconego młodego mężczyznę, który szuka szybkiego zarobku. Ale zamiast niego na spotkanie przychodzi jego opiekuńczy brat Rhys Morgan – wysoki, umięśniony były bokser z niewyparzonym językiem.
Rhys znajduje się pod ogromną presją. Odkąd zrezygnował z kariery bokserskiej, próbuje prowadzić podupadającą siłownię i pilnować, by jego młodszy brat Dean nie zszedł na złą drogę. Chroniąc Deana przed nim samym, Rhys idzie na spotkanie z pewną bogatą snobką, żeby powiedzieć jej, co o tym wszystkim myśli.
Okazuje się jednak, że trafił na wielką szansę. Co prawda nie znoszą się nawzajem, ale jeżeli Rhys będzie udawał chłopaka Parker, oboje na tym zyskają. Ona utrzyma swoją pracę, a on namówi jej szefa – a swojego fana – do sponsorowania siłowni.
Ale to, co zaczęło się jako prosty układ, niezwykle szybko się komplikuje.
Jaka przyszłość czeka nieokrzesanego boksera, który boi się otworzyć serce, i kobietę z wyższych sfer, która poprzysięgła sobie, że już nigdy nie zwiąże się na poważnie z żadnym mężczyzną?
Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Ale przyciąganie między Rhysem a Parker może doprowadzić do katastrofy.

****
W "Niedopasowanych" został przedstawiony problem umniejszania kobiet ze względu na płeć. Był trochę przerysowany, a jednak nie można powiedzieć, że takie sytuacje nie mają miejsca w dzisiejszym świecie, szczególnie na rynku pracy.
Sama książka napisana jest lekkim językiem, fabuła rozwija się stopniowo, ale nie tak, by zanudzić czytelnika.
Pomiędzy głównymi bohaterami czuć chemię, a wplątane wątki humorystyczne rzeczywiście wywołały uśmiech na mojej twarzy.
Ta pozycja przywróciła moją nadzieję w książki z gatunku literatury kobiecej. Nie było to nudne, przesłodzone ani nierealistyczne.

"Niedopasowani" dostają ode mnie 4,5/5 ⭐

"Parker Brown nie może uwierzyć, że musi wynająć chłopaka na niby"

W zasadzie tyle wystarczyło abym z ciekawością sięgnęła po tę pozycję. Kiedy tylko do mnie przyszła, od razu wzięłam się za czytanie.

Opis książki:

Kiedy dostała wymarzoną pracę w nowoczesnej firmie, myślała, że trafiła do środowiska promującego myślenie postępowe. Okazało się jednak, że jej szefowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W książce "Dziesięć tysięcy drzwi" poznajemy historię młodziutkiej January, która pewnego dnia trafia na tajemnicze Drzwi. Po przekroczeniu ich progu, na krótką chwilę ląduje ona w całkiem innym świecie. Mijają lata, a dziewczyna nie zapomina o tym niezwykłym zdarzeniu.
Nadchodzi informacja, która wywraca jej życie do góry nogami. Wkrótce January przekona się, że nie wszystko było takim jakim się zdawało. Czy wyruszy w niebezpieczną podróż by odnaleźć ojca, odkryć nowe portale i pokonać ludzi z Towarzystwa? I co wspólnego z tym ma tajemnicza książka, którą znalazła w starożytnej szkatule?

_________________________________________________

O "Dziesięciu tysiącach drzwi" już od jakiegoś czasu było głośno. Gdy data premiery była już znana, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Otworzyłam ją... i przepadłam.
Autorka stosuje zabieg, z którym miałam do czynienia pierwszy raz. Chodzi oczywiście o zwrot bezpośredni do czytelnika. Gdy to czytałam, miałam wrażenie, jakby narrator siedział obok mnie i po prostu opowiadał mi całą historię.

W "Dziesięciu tysiącach drzwi" mamy tak jakby... książkę w książce. January czyta historię Abe i dzięki temu poznajemy od razu dwie linie czasowe. Muszę szczerze przyznać, że mi osobiście bardziej przypadła do gustu historia głównej bohaterki.
Styl jest bardzo poprawny, tak naprawdę nie mam do czego się doczepić. Język jest świetny, bardzo szybko czyta się dzięki temu opowieść.

January jako bohaterka jest bardzo dobrze ukształtowana. Nie jest tylko płaskim zarysem, a ma swoje wady i zalety, słabości i mocniejsze strony. Na przestrzeni rozdziałów można też zauważyć jej stopniową przemianę z nieroztropnej dziewczynki do samodzielnej, młodej kobiety.
Cała opowieść mnie naprawdę urzekła i choć nie znajdzie się w moich polecajkach (zabrakło mi "tego czegoś"), to jest naprawdę warta przeczytania.
Całej książce daje 4,75/5 gwiazdek i jak na razie jest jedną z najlepszych przeczytanych w tym roku.

W książce "Dziesięć tysięcy drzwi" poznajemy historię młodziutkiej January, która pewnego dnia trafia na tajemnicze Drzwi. Po przekroczeniu ich progu, na krótką chwilę ląduje ona w całkiem innym świecie. Mijają lata, a dziewczyna nie zapomina o tym niezwykłym zdarzeniu.
Nadchodzi informacja, która wywraca jej życie do góry nogami. Wkrótce January przekona się, że nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Księżycowe miasto" opowiada o losach Bryce, która jest w połowie człowiekiem, a w połowie fae. Wiedzie ona życie imprezowiczki, a w międzyczasie pracuje w galerii antyków u potężnej czarodziejki (a w zasadzie wiedźmy, ale to długa historia). Wszystko jednak lega w gruzach, kiedy po jednym ze zwykłych dni traci wszytko...
Ktoś morduje kolejnych mieszkańców Lunathonu, nawet po zamknięciu podejrzanego w więzieniu. Bryce musi znaleźć zabójce oraz jego potężnego demona zanim zginie więcej niewinnych osób. Może ona liczyć na pomoc upadłego anioła oraz swojego przyrodniego brata.

***

Pierwsze co zauważyłam po rozpoczęciu książki, to to, że Maas od razu zasypuje nas milionem informacji na temat świata, w którym cała akcja się rozgrywa. Nie mamy tu klasycznego wyjaśnienia, a szybkie wzmianki np.: w dialogach lub opisach otoczenia. Na początku można się pogubić w tym nadmiarze informacji, jednak z czasem jest lepiej.
Początek wbił mnie w ziemię. Taki obrót akcji nie był czymś czego bym się spodziewała, a na pewno nie tak szybko. Zachęciło mnie to do dalszego czytania i dało nadzieję, że Maas da czadu.

Niestety po dobrym początku pojawił się mdły ciąg dalszy.
Kreacja bohaterów (szczególnie męskich) wydała mi się słaba. Nie tego się spodziewałam po autorce jednych z moich ulubionych serii. Hunt i Ruhn wydawali się ciągle na siebie warczeć. Przez jakiś czas miałam wrażenie, że za ich tworzeniem stoi jakaś nastolatka. Wszystkie przekleństwa w dialogach, wydawały się być wplecione na siłę. Po kilku rozdziałach miałam już dość, bo poziom ich wypowiedzi, wyglądał na wyciągnięty z jakiegoś podrzędnego fanfika.
Zachowanie postaci szczególnie tych, które miały po kilkaset lub kilkadziesiąt lat było czasem absurdalne w stosunku do ich wieku. Wydawać by się mogło, że tak długowieczna istota potrafi zapanować nad agresją po zwykłej zaczepce...
Bryce jest postacią, która denerwowała mnie ponad miarę. Jeśli sądziliście, że Aelin była wkurzająca, to czerwonowłosa pobija rekordy. Bryce została jedną z tych bohaterek, które mają wydawać się pustymi lalkami, a w rzeczywistości być ukrytymi geniuszami strategii.
Po mdłym środku pojawiła się jednak w miarę dobra końcówka.
Bryce przystopowała, Hunt przestał warczeć, a Ruhn się ogarnął.
Postacie zaczęły nabierać charakteru. Poznaliśmy ich historię, marzenia, obawy. Okazało się, że Bryce też ma wady, Hunt nie jest taki nieustraszony, a Ruhn potrafi więcej, niż tylko wyklinać innych.
Pomysł na fabułę był bardzo dobry. Świat wykreowany w książce wciąga już od pierwszych stron. Widać, że autorka bardzo dobrze opracowała każdy szczegół.
Mimo to zdecydowanie wolę wersję Sarah J Maas dla młodszej części czytelników.

Głęboko w sercu mam nadzieję, że w drugiej części autorka utrzyma chociaż poziom końcówki tej książki.

"Księżycowe miasto" opowiada o losach Bryce, która jest w połowie człowiekiem, a w połowie fae. Wiedzie ona życie imprezowiczki, a w międzyczasie pracuje w galerii antyków u potężnej czarodziejki (a w zasadzie wiedźmy, ale to długa historia). Wszystko jednak lega w gruzach, kiedy po jednym ze zwykłych dni traci wszytko...
Ktoś morduje kolejnych mieszkańców Lunathonu, nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Księżycowe miasto" opowiada o losach Bryce, która jest w połowie człowiekiem, a w połowie fae. Wiedzie ona życie imprezowiczki, a w międzyczasie pracuje w galerii antyków u potężnej czarodziejki (a w zasadzie wiedźmy, ale to długa historia). Wszystko jednak lega w gruzach, kiedy po jednym ze zwykłych dni traci wszytko...
Ktoś morduje kolejnych mieszkańców Lunathonu, nawet po zamknięciu podejrzanego w więzieniu. Bryce musi znaleźć zabójce oraz jego potężnego demona zanim zginie więcej niewinnych osób. Może ona liczyć na pomoc upadłego anioła oraz swojego przyrodniego brata.

_____________________________________________________________________________________________________

Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty!

Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.

_____________________________________________________________________________________________________

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że odetchnęłam z wielką ulgą, kiedy zaczęłam lekturę drugiej części "Księżycowego miasta"
Dialogi się poprawiły, Bryce przestała gwiazdorzyć.
Na tym etapie historii jesteśmy już dość dobrze zaznajomieni ze światem przedstawionym. Nie gubiłam się tak jak na początku.
Muszę przyznać, że od około połowy książki nie mogłam się oderwać od czytania. Wtedy to zaczęła się prawdziwa akcja. Straciłam pół nocy na dokończenie "Księżycowego miasta" co skutkowało, że o drugiej w nocy zaczęłam zalewać się łzami nad losem jednej z postaci. Mało która książka potrafi mi to zrobić, a ta zrobiła to jeszcze drugi raz już na epilogu.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak przywiązałam się do bohaterów podczas kolejnych etapów czytania i gdyby nie pierwsza część to "Księżycowe Miasto" trafiłoby do moich polecajek.

Nie mogę pojąć jak Sarah J Maas mogła napisać tak średni początek i tak niesamowity koniec w jednej książce.
Część druga dostaje ode mnie 9/10 gwiazdek, a jako jedna książka (razem z częścią pierwszą) 7,5/10 gwiazdek.

"Księżycowe miasto" opowiada o losach Bryce, która jest w połowie człowiekiem, a w połowie fae. Wiedzie ona życie imprezowiczki, a w międzyczasie pracuje w galerii antyków u potężnej czarodziejki (a w zasadzie wiedźmy, ale to długa historia). Wszystko jednak lega w gruzach, kiedy po jednym ze zwykłych dni traci wszytko...
Ktoś morduje kolejnych mieszkańców Lunathonu, nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zazwyczaj nie sięgam po książki polskich autorów. Jestem do nich uprzedzona po kilku nieudanych próbach z przeszłości. "Ocalało tylko serce" nie zmieniło niestety tego stanu rzeczy...

OPIS:
Klara to dziewczyna potrafiąca zauroczyć niejednego chłopaka: bystra, piękna, niebojąca się czerpać z życia garściami, a jednocześnie bardzo niepewna siebie. Jest zagubiona i stoi na życiowym rozdrożu, zastanawiając się, czy prawdziwa miłość istnieje i czy kiedykolwiek uda jej się odnaleźć prawdziwe uczucie. Niespodziewanie spotyka kogoś, kto wywróci cały jej świat do góry nogami.
Aleksander jest prawdziwym bohaterem, który ocalił niejedno życie, przy okazji narażając swoje własne. Uważany za tajemniczego i aroganckiego, ukrywa przed wszystkimi swoją historię, nie mając nadziei na lepsze jutro. Nie spodziewa się, że na świecie jest jeszcze ktoś, kto może pokochać go takim jakim jest. Każdej nocy zadaje sobie pytanie: czy było warto? I doskonale wie, że tak.
Czy bolesne wspomnienia pozwolą Aleksandrowi powrócić do normalnego życia? Czy Klara odkryje, co tak naprawdę wydarzyło się w jego życiu i przebije się przez mur, który zbudował wokół swojego serca? Czy oboje mają szansę na ocalenie?

Cała fabuła okropnie mi się dłużyła. Już od początku zauważyłam, że wręcz zmuszałam się do czytania kolejnych rozdziałów.
Nie mam zarzutów do samego stylu, jakim książka została napisana, ale po prostu TO JUŻ BYŁO. Historia, jakich dużo, nic specjalnego.
Nie była najgorsza, ale też nie wybijała się czymś szczególnym, dlatego dostaje ode mnie 4/10 gwiazdek.

Zazwyczaj nie sięgam po książki polskich autorów. Jestem do nich uprzedzona po kilku nieudanych próbach z przeszłości. "Ocalało tylko serce" nie zmieniło niestety tego stanu rzeczy...

OPIS:
Klara to dziewczyna potrafiąca zauroczyć niejednego chłopaka: bystra, piękna, niebojąca się czerpać z życia garściami, a jednocześnie bardzo niepewna siebie. Jest zagubiona i stoi na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie sądziłam, że seria "Czarny mag" spodoba mi się tak bardzo. Literaturę fantastyczną pochłaniam w ilości ekstremalnie dużej i mało która książka potrafi mnie już w tym temacie zachwycić. Długo zastanawiałam się nad formą tej recenzji i postanowiłam, że tym razem nie zrobię tego standardowo. Nie będzie nawet w najmniejszym stopniu profesjonalnie, bo moje biedne serce może tylko zachwycać się nad tą pozycją. Zacznijmy zatem pianie z zachwytu nad "Adeptką".Kiedy przeczytałam pierwszą część pomyślałam: "Okej, okej zdarza się... Zobaczymy co będzie dalej". I wiecie co? Było jeszcze lepiej. Ja nie wiem jak, naprawdę. I mogłabym teraz zachwycać się nad realizmem postaci, tym, że wszystko nie jest przesadnie wyidealizowane, że każdy ma swoje słabości i mocne strony, że czyta się przyjemnie, że akcja zaczyna się w zasadzie już od początkowych stron, że fabuła wciąga i nie przynudza... I chyba właśnie to zrobiłam. "Pierwszy rok" dostał ode mnie 4/5 gwiazdek. "Adeptka" spokojnie zasługuje na 4,5/5. A jeśli autorka utrzyma ten poziom, to czuję, że będzie to jedna z moich ulubionych serii!

Nie sądziłam, że seria "Czarny mag" spodoba mi się tak bardzo. Literaturę fantastyczną pochłaniam w ilości ekstremalnie dużej i mało która książka potrafi mnie już w tym temacie zachwycić. Długo zastanawiałam się nad formą tej recenzji i postanowiłam, że tym razem nie zrobię tego standardowo. Nie będzie nawet w najmniejszym stopniu profesjonalnie, bo moje biedne serce może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Instytut" opowiada o dziewczynie imieniem Teddy. Swój czas spędza w kasynie grywając w pokera, co wychodzi jej nad wyraz dobrze. Nie wie ona jednak, że w rzeczywistości jest medium. Po wpadce z policją ratuje ją nieznajomy, który proponuje jej naukę w szkole dla jasnowidzów. Kiedy jednak Teddy tam dociera okazuje się, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...
Czytając "Instytut" miałam mieszane uczucia. Może było to spowodowane, że wzięłam się za tę książkę zaraz po skończeniu genialnej "Adeptki" i ,chcąc nie chcąc, nie mogłam powstrzymać się od porównywania tych dwóch pozycji. "Instytutu" nie przeczytałam na jeden raz, nie zrobiłam też tego na dwa posiedzenia. Skończenie go zajęło mi trochę czasu. Od razu zauważyłam, że K.C. Archer napisała bardzo krótkie rozdziały, co z jednej strony ma swoje plusy, jednak mi wydawało się, jakby opisy zdarzeń, miejsc i postaci były bardzo skąpe.Pomysł z fabułą za to był świetny! To nie Harry Potter czy "Czarny mag", gdzie w szkole magii uczą się nastolatkowie. W tej książce mamy do czynienia już z dorosłymi ludźmi, ich problemami i spiskami z prawdziwego zdarzenia. "Instytut" to bardzo dobry debiut i z niecierpliwością będę czekać na kolejną jego część.

"Instytut" opowiada o dziewczynie imieniem Teddy. Swój czas spędza w kasynie grywając w pokera, co wychodzi jej nad wyraz dobrze. Nie wie ona jednak, że w rzeczywistości jest medium. Po wpadce z policją ratuje ją nieznajomy, który proponuje jej naukę w szkole dla jasnowidzów. Kiedy jednak Teddy tam dociera okazuje się, że nie wszystko jest takie, na jakie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do przeczytania książki "Czarny mag. Pierwszy rok" zostałam zmuszona. Tak, dobrze przeczytaliście. Zmusił mnie Instagram i każde zdjęcie wstawione przez recenzentów, którzy zachwycali się tą serią... Oczywiście przesadzam. Zaintrygował mnie opis i stwierdziłam, że to coś dla mnie, bo moją specjalnością jest fantastyka, ta kierowana do młodzieży również.

Rudowłosa piętnastolatka Ryiah (zwana Ry) i jej brat bliźniak Alexander mają jedno marzenie: zostać magami. Realizacja tego celu się przybliża, gdy zostają przyjęci do Akademii Magii. Okazuje się jednak, że kandydatów na adeptów jest wielu, zaś rodzeństwo wyróżnia się na tle rówieśników niskim pochodzeniem, brakami w wiedzy i niedostatkiem siły fizycznej. Wywodzący się z arystokratycznego rodu książę Darren i jego przyjaciółka Priscilla szczególnie dają odczuć rodzeństwu, gdzie jest ich miejsce.

Ry odstaje od grupy tak wyraźnie, że padają nawet sugestie, iż powinna zrezygnować. Dziewczyna jednak się nie poddaje, potajemnie przesiaduje w bibliotece, ćwiczy walkę wręcz z córką rycerza Ellą.
Nieoczekiwanie z pomocą Ry przychodzi jej dotychczasowy wróg, Darren. Chłopak zaczyna okazywać jej swoją sympatię. Czy to podstęp? Czy Ry uda się zdać egzaminy i kontynuować naukę w wymarzonej szkole?

Muszę przyznać, że na początku zaczęłam dostrzegać podobieństwa do książki, którą czytałam już dawno, dawno temu. Jej tytuł to chyba "Urodzona o północy" (mogę się mylić, bo jak już wspominałam, czytałam ją już jakiś czas temu). Jednak to, jak Rachel E. Carter poprowadziła fabułę, jest dalekie od tej drugiej książki. I szczerze? Dużo bardziej podoba mi się ta wersja. Oczywiście to co łączy te dwie pozycji to tylko motyw głównej bohaterki niemającej świadomości o swojej mocy. To nie żaden plagiat, ani nic z tych rzeczy.
Zakochałam się w historii Ryiah i jestem ogromnie ciekawa jak potoczą się jej losy w kolejnych częściach. Zdecydowanie jestem #TeamDarren. Mimo, że to ponury buc, muszę przyznać. Kreacja bohaterów jest w punkt. Ry nie jest tak "wymuskana" jak większość bohaterek, które można spotkać w tego typu książkach. Ma swoje wady, nie wszyscy ją lubią, a to dodaje tej postaci realizmu. Nie zbiera się wokół niej też stadko adoratorów gotowych paść jej do stóp. To coś co rzeczywiście pomaga czytelnikowi utożsamić się z naszą protagonistką.
Książka nie jest napisana jakimś wybitnym językiem, co jest typowe w młodzieżówkach. Sprawia to, że pozycję czyta się bardzo szybko. Pomaga w tym duża liczba dialogów. Wydaje się, że świat mógłby być opisany trochę bardziej, tak abyśmy nie musieli domyślać się wielu aspektów sami. Wiem jednak, że w książkach skierowanych do młodzieży takie praktyki są dość rzadkie.
Pierwsza część jest na tyle ciekawa i kończy się w takim momencie, że zdecydowanie zachęca, wręcz zmusza nas, do sięgnięcia po kolejne. I jestem przekonana, że już niedługo tak zrobię.

Książka dostaje ode mnie mocne 8/10 gwiazdek!

Do przeczytania książki "Czarny mag. Pierwszy rok" zostałam zmuszona. Tak, dobrze przeczytaliście. Zmusił mnie Instagram i każde zdjęcie wstawione przez recenzentów, którzy zachwycali się tą serią... Oczywiście przesadzam. Zaintrygował mnie opis i stwierdziłam, że to coś dla mnie, bo moją specjalnością jest fantastyka, ta kierowana do młodzieży również.

Rudowłosa...

więcej Pokaż mimo to