-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
Są książki, które się czyta z przypadku, są takie, które się wybiera świadomie i takie, których się wypatruje z niecierpliwością. Tak właśnie było tym razem. Nie miałam wątpliwości, że nadkomisarz Marcin Zakrzewski powróci. Kwestią czasu było kiedy.
No i wrócił. Jak to on – w wielkim stylu, z przytupem i potężną dawką adrenaliny w prezencie. Mój okulista wydłubie mi oczy jak nic – dawno ich tak nie nadwyrężyłam przy czytaniu. Jak oślepnę, to wiedzcie, że to wina Mieczysława Gorzki – pisze tak dobre książki, że oderwać się nie sposób, nawet gdy oczy szczypią i łzawią. Dacie wiarę, że czytałam na zmianę jednym i drugim okiem? No nie szło odłożyć, nie szło…
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Są książki, które się czyta z przypadku, są takie, które się wybiera świadomie i takie, których się wypatruje z niecierpliwością. Tak właśnie było tym razem. Nie miałam wątpliwości, że nadkomisarz Marcin Zakrzewski powróci. Kwestią czasu było kiedy.
No i wrócił. Jak to on – w wielkim stylu, z przytupem i potężną dawką adrenaliny w prezencie. Mój okulista wydłubie mi oczy...
Zacznę od tego, że autor – Benjamin Stevenson – jest stand’uperem. Dziwnie to wygląda na piśmie, ale taka jest prawda. Facet uprawia stand’up. No i to się czuje, bo bardzo długie fragmenty książki to monolog. Nie do końca zasługują na miano opisów, bo jednak coś tam się dzieje, no ale ciągle mamy narrację pierwszoosobową. Dialogów jest tu stosunkowo mało. Szkoda, bo czytałoby się ciut lepiej, ale i tak nie jest źle.
Za wykreowane postaci muszę dać plusa, za poczucie humoru i skręcenie w stronę satyry też. Bardzo fajne ujęcie książki, która w założeniu ma być kryminałem. Czy jest? Mogę sobie pozwolić na spojlery, bo sam autor to robi (w życiu nie czytałam takiej książki, jest tu np. wyznanie typu: „Jeśli się zastanawiacie, czy nasze usta się połączą, to stanie się to za X stron”, nie pamiętam ile). No więc tak, jest to kryminał, który raczej nie zasługuje na miano komedii kryminalnej, ale jako kryminał jest dość groteskowy.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Zacznę od tego, że autor – Benjamin Stevenson – jest stand’uperem. Dziwnie to wygląda na piśmie, ale taka jest prawda. Facet uprawia stand’up. No i to się czuje, bo bardzo długie fragmenty książki to monolog. Nie do końca zasługują na miano opisów, bo jednak coś tam się dzieje, no ale ciągle mamy narrację pierwszoosobową. Dialogów jest tu stosunkowo mało. Szkoda, bo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Agnieszka Jeż po raz kolejny przyłożyła się do kreowania swoich bohaterów. Każdemu dała unikalne cechy, sposób wysławiania się i zachowania. Nietrudno sobie ich wyobrazić już przy pierwszym zetknięciu. Nawet postaci z drugiego i trzeciego planu mają swoją osobowość. Ochroniarka z zakładów mięsnych, sekretarka z uczelni, męczący sąsiad jednej z mieszkanek Mieroszowa – każdy jest jakiś, a może nawet Jakiś.
Akcja jest dobrze utkana, nie ma dłużyzn, aczkolwiek są spowolnienia. Denerwowały mnie, ale wiem, po co się pojawiły. Świetnie budują napięcie, każąc czekać na rozwiązanie zagadki. Ja chciałam odpowiedzi już teraz, natychmiast, autorka natomiast grała mi na nosie. Koniec końców doceniłam jej zabiegi, bo całkiem sprawnie podniosła mi włoski na karku. Dzieje się, tyle Wam powiem.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Agnieszka Jeż po raz kolejny przyłożyła się do kreowania swoich bohaterów. Każdemu dała unikalne cechy, sposób wysławiania się i zachowania. Nietrudno sobie ich wyobrazić już przy pierwszym zetknięciu. Nawet postaci z drugiego i trzeciego planu mają swoją osobowość. Ochroniarka z zakładów mięsnych, sekretarka z uczelni, męczący sąsiad jednej z mieszkanek Mieroszowa – każdy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dla kogo jest Milusha?
Na pewno dla osób, które potrafią się skupić i mają dość czasu, by przeczytać książkę góra na dwa razy. Tu jest bardzo dużo postaci i trzeba się postarać, żeby to ogarnąć.
Myślę, że łatwiej będzie tym, którzy się chociaż trochę rozeznają w polityce i wiedzą, o jakie stawki toczy się gra i czyimi rękami.
Dla fanów książek szpiegowskich. To dokładnie taka pozycja.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy.
Dla kogo jest Milusha?
Na pewno dla osób, które potrafią się skupić i mają dość czasu, by przeczytać książkę góra na dwa razy. Tu jest bardzo dużo postaci i trzeba się postarać, żeby to ogarnąć.
Myślę, że łatwiej będzie tym, którzy się chociaż trochę rozeznają w polityce i wiedzą, o jakie stawki toczy się gra i czyimi rękami.
Dla fanów książek szpiegowskich. To dokładnie...
Zero niewątpliwie jest wytworem umysłu ścisłego i nie wykluczam, że właśnie dla takowych osób zostało napisane. Sporo tu specjalistycznej wiedzy, która na pewno kogoś zainteresuje. Widać, że autorka włożyła dużo pracy w opracowanie tej treści. Doceniam, ale nadal mnie to nie przekonuje. Więc w sumie nie do końca wiem, komu Zero polecić. Może po prostu spróbujcie i przekonajcie się sami?
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Zero niewątpliwie jest wytworem umysłu ścisłego i nie wykluczam, że właśnie dla takowych osób zostało napisane. Sporo tu specjalistycznej wiedzy, która na pewno kogoś zainteresuje. Widać, że autorka włożyła dużo pracy w opracowanie tej treści. Doceniam, ale nadal mnie to nie przekonuje. Więc w sumie nie do końca wiem, komu Zero polecić. Może po prostu spróbujcie i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jak się czyta Cena nie gra roli?
Bardzo szybko i to nie tylko dlatego, że mamy do czynienia z wyjątkowo krótką pozycją. To naprawdę świetnie skonstruowana powieść, w której starannie odmierzono stały wzrost napięcia. Akcja może nie pędzi, ale też nie stoi w miejscu, a retrospekcje dodatkowo nakręcają atmosferę.
Tematyka książki jest, jaka jest i chwilami może pojawić się na twarzy wyraz obrzydzenia. Nie będę tego oceniać, bo wiadomo: co kto lubi, o ile obie strony się godzą.
Wypada też docenić kreację bohaterów. Widać tu zmysł obserwacyjny autora, a może też doświadczenia wyniesione z tworzenia postaci w pracy zawodowej (jeśli nie wiecie, to informuję, że Jakub Kucner jest nie tylko modelem, ale też aktorem), w każdym razie obok stworzonych przez niego bohaterów nie da się przejść obojętnie. Każdy jest wyraźnie jakiś i absolutnie nie są tworzeni według jednego szablonu.
pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Jak się czyta Cena nie gra roli?
Bardzo szybko i to nie tylko dlatego, że mamy do czynienia z wyjątkowo krótką pozycją. To naprawdę świetnie skonstruowana powieść, w której starannie odmierzono stały wzrost napięcia. Akcja może nie pędzi, ale też nie stoi w miejscu, a retrospekcje dodatkowo nakręcają atmosferę.
Tematyka książki jest, jaka jest i chwilami może pojawić się...
Po przeczytaniu Klątwy Utopców byłam pewna, że jeszcze się z twórczością Pani Iwony Banach zetknę. Mało tego – czekałam na ten moment! Tak barwny język, cięty dowcip i błyskotliwe riposty wręcz każą się jeść łyżkami. Do tego totalnie zakręcone poczucie humoru, nie ukrywam, że bardzo mi bliskie. Geriatryczne Biuro Śledcze to seria wręcz stworzona dla mnie!
Czyta się to błyskawiczne i z bananem na twarzy. Nie da się inaczej. Czasem niestety jest trudno, bo oczy łzawią ze śmiechu i trzeba je zamknąć, ale da się to przetrwać. No czasem jeszcze brzuch boli, ale to akurat wina niewytrenowanych mięśni, więc nie mogę mieć do autorki pretensji. Ogólnie zabawa jest wyborna, coś w sam raz na relaks, ale nie na odmóżdżenie. Nie wiem, czy to zabrzmi dobrze, ale to książka w starym stylu – trzeba myśleć, nie wszystko jest podane na tacy. Widać, że autorka zwraca się do czytelników używających intelektu. Mnie osobiście bardzo to pasuje.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Po przeczytaniu Klątwy Utopców byłam pewna, że jeszcze się z twórczością Pani Iwony Banach zetknę. Mało tego – czekałam na ten moment! Tak barwny język, cięty dowcip i błyskotliwe riposty wręcz każą się jeść łyżkami. Do tego totalnie zakręcone poczucie humoru, nie ukrywam, że bardzo mi bliskie. Geriatryczne Biuro Śledcze to seria wręcz stworzona dla mnie!
Czyta się to...
Nie wiem, ile książek z policjantami w roli głównej przeczytałam do tej pory, ale chyba pierwszy raz przyszło mi trzymać w ręku pozycję napisaną przez… policjanta. I wiecie co? To okropne, ale… wszystko, co czytałam wcześniej, nijak ma się do oszczędnej w słowach, za to bogatej w treść debiutanckiej powieści Krystiana Stolarza.
To jest naprawdę męska literatura z bardzo szorstkim i momentami wulgarnym językiem. Nie wykluczam (bo niestety nie mogę sprawdzić), że właśnie takim posługują się mężczyźni, gdy w pobliżu nie ma kobiet. Niemniej zdecydowaną większość książek, którą niegdyś określiłam mianem męskiej, literatury dziś muszę przemianować na unisex. Różnica jest naprawdę bardzo, bardzo widoczna. Tu nikt się z nikim nie cacka i nie próbuje lukrować rzeczywistości.
Także uczuciowość, która wręcz wylewa się z większości książek, tu jest potraktowana marginalnie, niemal obcesowo. Nie ma tu długich opisów przeżyć i emocji. Nawet choroba dziecka, jeśli jest omawiana, to krótko i rzeczowo. Widać oczywiście, że Marek Barczyński, główny bohater, bardzo przeżywa całą sytuację, ale wynika to raczej z jakości tych uczuć, niż liczby słów, którymi mogłyby zostać opisane.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Nie wiem, ile książek z policjantami w roli głównej przeczytałam do tej pory, ale chyba pierwszy raz przyszło mi trzymać w ręku pozycję napisaną przez… policjanta. I wiecie co? To okropne, ale… wszystko, co czytałam wcześniej, nijak ma się do oszczędnej w słowach, za to bogatej w treść debiutanckiej powieści Krystiana Stolarza.
To jest naprawdę męska literatura z bardzo...
Jak się czyta czwarty tom Poradnika prawdziwej damy?
Genialnie! To chyba najlepiej skonstruowana fabuła ze wszystkich części. Bardzo spójna, z pozamykanymi wszystkim wątkami, nieustannie stopniowanym napięciem i bardzo zaskakującym zakończeniem. Nie ma niepotrzebnych wątków pobocznych, żadnych wypełniaczy. Tu każde zdanie jest potrzebne.
To jedna z tych książek, która budzi bardzo mieszane uczucia przy czytaniu. Z jednej strony trudno przerwać, nie czytać coraz szybciej, z drugiej – w miarę upływu stron pojawia się żal, że to się zaraz skończy, a na piątą część trzeba będzie czekać. Jednak ciekawość wygrywa, książka jest nieodkładalna.
Pełna recenzja znajduje się w serwisie W Roli Mamy
Jak się czyta czwarty tom Poradnika prawdziwej damy?
Genialnie! To chyba najlepiej skonstruowana fabuła ze wszystkich części. Bardzo spójna, z pozamykanymi wszystkim wątkami, nieustannie stopniowanym napięciem i bardzo zaskakującym zakończeniem. Nie ma niepotrzebnych wątków pobocznych, żadnych wypełniaczy. Tu każde zdanie jest potrzebne.
To jedna z tych książek, która...
Chyba się nie zgodzę z Katarzyną Bondą, że jest to mocna, męska proza. Jest proza i jest mocna, ale czy tak całkiem męska? No fakt, nie jest różowa i cukierkowa, ale kobiety tak jak ja kochające thrillery i powieści sensacyjne na pewno się w niej rozsmakują.
Sam pomysł na książkę jest bardzo oryginalny, a nie oszukujmy się – to wcale nie takie proste. Bardzo dużo książek powiela te same schematy i chociaż czyta się to przyjemnie, trudno uniknąć przekonania, że „to już gdzieś było”. W Śmierci na bogato nie znalazłam żadnego elementu powtarzalności i być może to zadecydowało o tak szybkim jej przeczytaniu. Tu nie można się domyślić, co będzie dalej na podstawie jakichkolwiek wcześniej przeczytanych powieści. Cokolwiek pomyślicie i tak nie zgadniecie zakończenia.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Chyba się nie zgodzę z Katarzyną Bondą, że jest to mocna, męska proza. Jest proza i jest mocna, ale czy tak całkiem męska? No fakt, nie jest różowa i cukierkowa, ale kobiety tak jak ja kochające thrillery i powieści sensacyjne na pewno się w niej rozsmakują.
Sam pomysł na książkę jest bardzo oryginalny, a nie oszukujmy się – to wcale nie takie proste. Bardzo dużo książek...
O czym jest książka Drudzy?
Nie mogę spojlerować, więc nie wyjaśnię, skąd tytuł. To staje się zrozumiałe dopiero pod koniec książki. Jednak brak wiedzy na ten temat w niczym nie przeszkadza. Zresztą umówmy się – akcja toczy się tak wartko i tak bardzo nie pozwala złapać oddechu, że na myślenie o tytule zwyczajnie nie ma czasu.
Autor po raz kolejny zaprasza nas do Gdańska, tym razem na nielegalne uliczne wyścigi samochodowe. Zaczyna się jak zwykle w takich sytuacjach. Dużo szybkich samochodów, jeszcze więcej adrenaliny i testosteronu.
Rudy to legenda w środowisku, człowiek, który stworzył podwaliny pod nielegalne wyścigi. Konkurowanie z nim przez niektórych postrzegane jest jako przywilej. Zaszczytu dostępuje chłopak (zapewne chwilowy) siostry Rudego. Justyna pojawiła się na zawodach trochę dla towarzystwa chłopakowi, trochę z przekory wobec brata. Widząc, że dwaj mężczyźni jej życia chcą się ścigać, postanawia stanąć na linii startu i dać im znak do rozpoczęcia zawodów. Nic nadzwyczajnego – kobiety startujące swoich mężczyzn to norma na takich imprezach. Tylko tym razem jest inaczej. Tuż przed zmianą świateł do Justyny podjeżdża motocyklista, oblewa ją benzyną i podpala. Następnie wypuszcza z torby duże stado motyli. Justyna trafia do szpitala, a Rudy zaczyna węszyć, kto mógłby się tak daleko posunąć i dlaczego.
Swoje śledztwo prowadzi także policja. Podkomisarz Paweł Szumski i aspirantka Monika Lewicka to duet, który trudno nazwać idealnym, tym bardziej że to ich pierwsza wspólna sprawa, ale trzeba przyznać, że idzie im całkiem zgrabnie. Do czasu, bo wkrótce zrozumieją, że ktoś wodzi ich za nos…
Czas ucieka, sprawy się wikłają, pojawiają kolejni poszkodowani. Nie obędzie się bez grzebania w przeszłości i stosowania nieszablonowych metod pracy. Nie obędzie się też bez zagryzania zębów, bo książka naprawdę trzyma w napięciu.
pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
O czym jest książka Drudzy?
Nie mogę spojlerować, więc nie wyjaśnię, skąd tytuł. To staje się zrozumiałe dopiero pod koniec książki. Jednak brak wiedzy na ten temat w niczym nie przeszkadza. Zresztą umówmy się – akcja toczy się tak wartko i tak bardzo nie pozwala złapać oddechu, że na myślenie o tytule zwyczajnie nie ma czasu.
Autor po raz kolejny zaprasza nas do Gdańska,...
Nie ukrywam, że Za nasze grzechy to książka, z którą mam spory problem. Z jednej strony widać, że autor sobie zaplanował, co chce napisać, z drugiej – chyba nie do końca mu wyszło. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Nie polubiliśmy się z bohaterami, których koniec końców okazało się zbyt wielu, sama akcja też gdzieś po drodze kluczyła i na dobrą sprawę wcale nie jestem pewna, czy zakończenie dobrze korespondowało z początkiem.
Z drugiej strony nie mogę odmówić Ludwikowi Lunarowi pomysłu i czegoś w rodzaju misji. Pod przykrywką morderstw (to się zawsze dobrze sprzedaje) poruszył ważny temat nieuchronnie nadciągającej katastrofy ekologicznej. Tylko że to wszystko gdzieś się rozmyło…
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy → https://wrolimamy.pl/ksiazka/za-nasze-grzechy-ludwik-lunar/
Nie ukrywam, że Za nasze grzechy to książka, z którą mam spory problem. Z jednej strony widać, że autor sobie zaplanował, co chce napisać, z drugiej – chyba nie do końca mu wyszło. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Nie polubiliśmy się z bohaterami, których koniec końców okazało się zbyt wielu, sama akcja też gdzieś po drodze kluczyła i na dobrą sprawę wcale nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Początek to wprowadzenie i powiedzmy, że średnio przykuwa uwagę, ale nie mam żalu. Wiadomo – książka musi się jakoś zacząć, a przedstawienie wszystkich bohaterów jest niezbędne do zrozumienia dalszej części. Później akcja nabiera tempa i rumieńców, i mamy prawdziwy rollercoaster. Autorka zastosowała retrospekcję, więc trzeba czytać uważnie i zwracać uwagę na tytuły. Nagłych zwrotów akcji też nie zabraknie.
Nieznajomi są napisani prostym, ale w żadnym razie prostackim językiem. Nie ma tu wyszukanej nowomowy, jest zwyczajnie, przez co łatwiej utożsamić się z bohaterami i zintegrować z akcją.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Początek to wprowadzenie i powiedzmy, że średnio przykuwa uwagę, ale nie mam żalu. Wiadomo – książka musi się jakoś zacząć, a przedstawienie wszystkich bohaterów jest niezbędne do zrozumienia dalszej części. Później akcja nabiera tempa i rumieńców, i mamy prawdziwy rollercoaster. Autorka zastosowała retrospekcję, więc trzeba czytać uważnie i zwracać uwagę na tytuły. Nagłych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po tamtej nocy to książka tak mocno wypełniona treścią, że spokojnie mogłaby obdzielić z pięć innych. Ba! Tu każdy rozdział mógłby być samodzielną nowelką. To nie jest historia, którą się czyta. W nią się wchodzi, by od środka obserwować przebieg akcji i podążać za bohaterami. Obstawiam, że autorka pisała dla siebie, dla frajdy pisania, dla czytelników, ale nie dla terminu w wydawnictwie. Nie czuć tu żadnej presji ani pośpiechu. Jest dokładnie tak, jak powinno być w dobrej powieści.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy → https://wrolimamy.pl/ksiazka/po-tamtej-nocy-karin-slaughter/
Po tamtej nocy to książka tak mocno wypełniona treścią, że spokojnie mogłaby obdzielić z pięć innych. Ba! Tu każdy rozdział mógłby być samodzielną nowelką. To nie jest historia, którą się czyta. W nią się wchodzi, by od środka obserwować przebieg akcji i podążać za bohaterami. Obstawiam, że autorka pisała dla siebie, dla frajdy pisania, dla czytelników, ale nie dla terminu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Gdybym chciała określić Osadę jednym słowem, powiedziałabym, że to ballada o czasach dawno minionych. Bo też i tak się ją czyta – jakby się siedziało przy kominku i słuchało opowieści seniorów rodu, tak niewyobrażalnych, że aż niewiarygodnych. Akcja nie pędzi, bo doprawdy trudno o pęd w śniegu i mrozie. To opowieść osnuta na kanwie dawnych wydarzeń, miękka i otulająca, chociaż momentami groźna. Jednak po prostu opowieść dobrego gawędziarza, którym Michał Śmielak niewątpliwie jest.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy → https://wrolimamy.pl/ksiazka/osada-michal-smielak/
Gdybym chciała określić Osadę jednym słowem, powiedziałabym, że to ballada o czasach dawno minionych. Bo też i tak się ją czyta – jakby się siedziało przy kominku i słuchało opowieści seniorów rodu, tak niewyobrażalnych, że aż niewiarygodnych. Akcja nie pędzi, bo doprawdy trudno o pęd w śniegu i mrozie. To opowieść osnuta na kanwie dawnych wydarzeń, miękka i otulająca,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jak się czyta Póki śnieg nas nie rozłączy?
Śmiesznie! Bardzo śmiesznie! Bardzo, bardzo, bardzo śmiesznie!
Są książki, które się pisze dla wzniosłych celów i takie, które się pisze wybitnie dla rozrywki, i cykl komedii kryminalnych z Różą Krull powstał dla tego drugiego powodu. Pełno tu nieoczywistych skojarzeń, gry słów, zabawnych sytuacji i gagów.
Z całą pewnością nie jest to literatura wysokich lotów. I całe szczęście, bo przecież nie można tylko takiej bez przerwy czytać. Alek Rogoziński niewątpliwie postawił sobie za cel poprawianie humoru czytelnikom i daję Wam słowo, że spełnia się w tej roli idealnie. No nie da się nie śmiać, po prostu nie da.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy → https://wrolimamy.pl/ksiazka/poki-snieg-nas-nie-rozlaczy-alek-rogozinski/
Jak się czyta Póki śnieg nas nie rozłączy?
Śmiesznie! Bardzo śmiesznie! Bardzo, bardzo, bardzo śmiesznie!
Są książki, które się pisze dla wzniosłych celów i takie, które się pisze wybitnie dla rozrywki, i cykl komedii kryminalnych z Różą Krull powstał dla tego drugiego powodu. Pełno tu nieoczywistych skojarzeń, gry słów, zabawnych sytuacji i gagów.
Z całą pewnością nie...
Jak się czyta Pułapkę na szczury?
Świetnie! Pełnokrwiści i trójwymiarowi bohaterowie, żadnego pisania na metry, niepotrzebnego lania wody. Nie byłoby na to miejsca, książka jest pełna treści na każdej stronie, nie wiem, jak to nazwać, ale jest… treściwa. Wszystkie dialogi są bardzo naturalne, nie ma tu sztuczności, język zaskakuje, czaruje i naprawdę fajnie się to czyta.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy → https://wrolimamy.pl/ksiazka/pulapka-na-szczury-piotr-gorski/
Jak się czyta Pułapkę na szczury?
Świetnie! Pełnokrwiści i trójwymiarowi bohaterowie, żadnego pisania na metry, niepotrzebnego lania wody. Nie byłoby na to miejsca, książka jest pełna treści na każdej stronie, nie wiem, jak to nazwać, ale jest… treściwa. Wszystkie dialogi są bardzo naturalne, nie ma tu sztuczności, język zaskakuje, czaruje i naprawdę fajnie się to...
Jak się czyta Smog?
Z jednej strony ciekawie i inaczej niż większość książek. Nie mam wątpliwości, że napisanie tej zostało poprzedzone długim researchem, bo liczba konkretnych danych wręcz onieśmiela. Niewiele jest takich pozycji na rynku. Z drugiej – nie będę lukrować rzeczywistości. Czegoś mi w tym zabrakło. Bardzo sprawne rzemiosło i niby nie ma się do czego doczepić, ale tęsknić do Wita Nawrockiego nie będę. Zrozumcie mnie dobrze – obiektywnie to jest dobra książka, ale jakoś się minęła z moim gustem. Nie ma chemii.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy → https://wrolimamy.pl/ksiazka/smog-pawel-fleszar/
Jak się czyta Smog?
Z jednej strony ciekawie i inaczej niż większość książek. Nie mam wątpliwości, że napisanie tej zostało poprzedzone długim researchem, bo liczba konkretnych danych wręcz onieśmiela. Niewiele jest takich pozycji na rynku. Z drugiej – nie będę lukrować rzeczywistości. Czegoś mi w tym zabrakło. Bardzo sprawne rzemiosło i niby nie ma się do czego doczepić,...
Jak zwykle u Piotra Kościelnego jest mocno, szybko, po męsku i bez znieczulenia. Nie będę próbowała nikomu wmawiać, że to lektura z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Nic z tych rzeczy. Wrażliwość i emocje skrzywdzonego nastolatka zostały oddane bardzo realistycznie, co z jednej strony ułatwia czytanie, z drugiej zmusza do uruchomienia własnych barier obronnych, bo treść momentami jest bardzo bolesna i wchodzi za mocno.
Pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy → https://wrolimamy.pl/ksiazka/szymek-piotr-koscielny/
Jak zwykle u Piotra Kościelnego jest mocno, szybko, po męsku i bez znieczulenia. Nie będę próbowała nikomu wmawiać, że to lektura z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Nic z tych rzeczy. Wrażliwość i emocje skrzywdzonego nastolatka zostały oddane bardzo realistycznie, co z jednej strony ułatwia czytanie, z drugiej zmusza do uruchomienia własnych barier obronnych, bo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo mi się podoba, że książka „dzieje się od razu”. Nie ma tu żadnego wprowadzenia, bo nie jest potrzebne. Kto czytał poprzednie tomy traktujące o przypadkach Róży Krull, świetnie wie, z kim będzie miał do czynienia i czego może się spodziewać. Kto nie czytał, musi się pogodzić z niedogodnościami. Nie są duże i można sobie z nimi szybko poradzić, ale w takim wypadku obowiązkowo trzeba przeczytać spis osób na początku książki, to na pewno pomoże.
Akcja pędzi na złamanie karku i ciężko za nią nadążyć. Nie ma tu żadnych przerw na złapanie oddechu. Jak zaczęłam czytać tę książkę, to odłożyłam, jak skończyłam.
pełna recenzja w serwisie W Roli Mamy
Bardzo mi się podoba, że książka „dzieje się od razu”. Nie ma tu żadnego wprowadzenia, bo nie jest potrzebne. Kto czytał poprzednie tomy traktujące o przypadkach Róży Krull, świetnie wie, z kim będzie miał do czynienia i czego może się spodziewać. Kto nie czytał, musi się pogodzić z niedogodnościami. Nie są duże i można sobie z nimi szybko poradzić, ale w takim wypadku...
więcej Pokaż mimo to