-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać342
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2022
2022-06-20
Rzeź Wołyńsko-Galicyjska to jedno z najważniejszych wydarzeń w polskiej historii najnowszej, a zarazem jedno z najbardziej trudnych i de facto mało znanych (wiedza przeciętnego Polaka ogranicza się do tego, że takie ludobójstwo było i tyle). W przeciwieństwie do głośnego filmu "Wołyń", bohaterami powieści "Wołyń. Bez litości" są nie cywile mordowani przez banderowców a partyzanci AK walczący z nimi. Główną postacią jest tutaj przedwojenny kadet Stach Morowski, który z rąk swojego znajomego traci całą rodzinę. Początkowo walczy z wrogiem uczciwie, ale...
Autor bardzo sprawnie opisał "uroki" życia w oddziale partyzanckim oraz gehennę jaką polska ludność cywilna Wołynia (wspomina również o innych mniejszościach, ale bardzo krótko) przeszła z winy banderowców. Nie pisze tej powieści "ku pokrzepieniu serc" z hurra-patriotyzmem w tle, zamiast tego obnaża ludzkie słabości nie bawiąc się w uproszczenia. Ponieważ fabuła toczy się mniej więcej dzień po dniu, a przeskoki czasowy wynoszą najwyżej ok. dwóch tygodni, czytelnicy mogą śledzić dzieje Staszka z zadowalającą dokładnością. Choć główna oś fabuły toczy się wokół AK (w 1943 r. jeszcze słabej na Wołyniu), podkreślone są również rola cywilnej samoobrony a także Polaków służących w niemieckiej policji oraz radzieckiej partyzantce, często tylko by chronić siebie i bliskich przed UPA (nim AK się rozrosła to partyzanci radzieccy oraz Niemcy byli główną podporą w walce o życie).
Skrytykować muszę pewną tendencję autora, bowiem o ile w przypadku Ukraińców, Polaków oraz Niemców przestawia nam zarówno czarne charaktery jak i postaci pozytywne, o tyle przy Sowietach jest bardzo stereotypowy: zbiorczo nazywa ich Rosjanami (co jest błędne), nie tworzy żadnej pozytywnej postaci a same negatywne (ewentualnie mieszane), przedstawia jako chcących tylko chlać i bić faszystów za wszelką cenę etc.. Niestety wpływa to negatywnie na fabułę bowiem skoro przy innych narodach autor mógł zachować obiektywizm to czemu nie tu (tym bardziej, że choć dochodziło do sporów, co się w książce pojawia, to relacje AK i polscy cywile-partyzantka radziecka na Ukrainie były znacznie lepsze niż na Białorusi). Najgorzej jednak, iż Piotr Tymiński ani słowem nie zająknął się o Krwawej Niedzieli będącej przecież najważniejszym wydarzeniem Rzezi!
Książki się nie ocenia po okładce, ale prawdę mówiąc ta okładka jest kpiną i potężną ujmą dla fabuły: mężczyzna w futrzanej czapce w niczym nie przypomina głównego bohatera (a o niego chyba chodziło) zaś u dołu widać... amerykańskich piechurów! Serio wydawnictwo nie mogło znaleźć żadnych zdjęć akowskich partyzantów czy palącej się wsi?! Wystarczy poszperać w publikacjach albo wynająć rysownika lub grupę rekonstrukcyjną do pozowania! Dobrze, że chociaż herb woj. wołyńskiego II RP jest na niej poprawny.
Ogólnie jednak powieść mogę nazwać bardzo dobrą: nie tworzy ona mitów narodowych, pokazuje, że nie narodowość i religia a charakter i przeżycia pokazują jacy jesteśmy (nie licząc tendencyjności autora wobec tzw. "Rosjan" czyli de facto Rosjan i innych Sowietów), oddaje tragedię tzw "Kresów Południowo-Wschodnich" oraz heroiczną walkę o przetrwanie w nieludzkich czasach wojny, okupacji i ludobójstwa. Czyta się ją dość szybko (przynajmniej dla mnie), jednak szkoda, iż autor nie pociągnął fabuły dłużej. Nie zdradzę kiedy się ona kończy, ale walka z banderowcami i hitlerowcami trwała potem dalej (i to skuteczniejsza walka!).
Rzeź Wołyńsko-Galicyjska to jedno z najważniejszych wydarzeń w polskiej historii najnowszej, a zarazem jedno z najbardziej trudnych i de facto mało znanych (wiedza przeciętnego Polaka ogranicza się do tego, że takie ludobójstwo było i tyle). W przeciwieństwie do głośnego filmu "Wołyń", bohaterami powieści "Wołyń. Bez litości" są nie cywile mordowani przez banderowców a...
więcej mniej Pokaż mimo toJak dotąd Antoni Patek, jeden z producentów słynnych szwajcarskich zegarków oraz polski patriota działający na emigracji w okresie zaborów, nie doczekał się osobnej publikacji poświęconych swojej osobie. Autor, debiutujący na rynku tą książką, zadał sobie wiele trudu by zwalczać dość powszechne mity nt. Patka, rozsiewane przez niektóre portale. Widać, że przyłożył się dość mocno do swojej pracy, choć nie jest ona pozbawiona minusów, takich jak różnego rodzaju stylistyka w poszczególnych częściach. Dość fajnym dodatkiem są ilustracje, szczególnie piękne fotografie zegarków kieszonkowych, zdobionych m.in. wizerunkiem kosyniera z okresu powstania kościuszkowskiego.
Jak dotąd Antoni Patek, jeden z producentów słynnych szwajcarskich zegarków oraz polski patriota działający na emigracji w okresie zaborów, nie doczekał się osobnej publikacji poświęconych swojej osobie. Autor, debiutujący na rynku tą książką, zadał sobie wiele trudu by zwalczać dość powszechne mity nt. Patka, rozsiewane przez niektóre portale. Widać, że przyłożył się dość...
więcej mniej Pokaż mimo to
Lotnictwo Wojska Polskiego na Wschodzie (tego zwanego w propagandzie "ludowym") to temat niemal całkowicie zapomiany. Lotnicy z kurcami z czapkach zaliczyli mniej zestrzeleń niż ich koledzy z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, ale i tak zapisali ważną kartę w historii polskich sił powietrznych.
O nim właśnie traktuje to krótkie opowiadanie oparte na prawdziwych wydarzeniach z marca 1945 r.. Oczywiście ponieważ na pierwszy plan wychodzą fikcyjni bohaterowie: oświadczony pilot Jan Łubin oraz Syn Pułku Janek, którzy muszą zmierzyć się z niemiecką bronią rakietową. Pojawia sięteż mocno podkreślony motyw "przyjaźni polsko-radzieckiej" (żołnierz z żołnierzem mógł się dogadać, ale z relacjami polsko-radzieckimi było już inaczej) oraz przyjaźni człowieka i zwierzęcia czyli stałe punkty dzieł literackich płk Janusza Przymanowskiego.
Ogólnie opowiadnie bardzo przyjemne, poruszające kwestie schodzące na boczny tor nawet w okresie tzw. "Polski Ludowej". Zaliczyć należy na plus.
Lotnictwo Wojska Polskiego na Wschodzie (tego zwanego w propagandzie "ludowym") to temat niemal całkowicie zapomiany. Lotnicy z kurcami z czapkach zaliczyli mniej zestrzeleń niż ich koledzy z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, ale i tak zapisali ważną kartę w historii polskich sił powietrznych.
O nim właśnie traktuje to krótkie opowiadanie oparte na prawdziwych...
"Żółte Tygrysy" to kierowana przede wszystkim do młodzieży seria króciutkich opowiadań lub wspomnień z czasów II wojny światowej. Bardzo króciutkie jest więc "Czerwone maquis z Chamonik" - opowieść o młodym Podhalaninie Józku Szczepaniaku, które wojenna zawierucha rzuciła do dalekiej Francji. Walczy w niej jako żołnierz odtworzonego Wojska Polskiego, następnie przerzuca poszukiwane osoby do neutralnej Szwajcarii aż w końcu nawiązuje kontakt z komunistycznym oddziałem partyzanckim ("maquis" to taki francuski odpowiednik naszego słowa "leśni") operującym w rejonie malowniczego alpejskiego miasteczka Chamonix, w którym walczy aż do wyzwolenia Francji spod hitlerowskiej okupacji.
Ponieważ jak już wspomniałem "Żółte Tygrysy" miały narzuconą wielkość fabuła rozciągnięta na lata 1939-44 trochę gna, aczkolwiek nie do tego stopnia by się w niej pogubić (tak jak to była w niektórych filmach jak choćby "Bitwa Warszawska 1920"), zadziwiająco wręcz nie stanowi to żadnego problemu w czytaniu. Chociaż główną osią fabuły jest działanie francuskiego oddziału partyzanckiego FTP w rejonie granicy ze Szwajcarią (stąd tytuł) to jednak narrator nie zapomina wspomnieć o polskich oddziałach tworzonych przez FTP w innych rejonach Francji oraz wiernej rządowi RP w Londynie POWN "Monika W" zasłużonej w walce z niemieckimi wyrzutniami rakietowymi. Przez ramy objętościowe "Tygrysów" pozostaje pewien niedosyt po przeczytaniu tej historii będącej de facto nie opowiadaniem a streszczeniem materiału na powieść. Doczepić muszę się jednak do dwóch rzeczy: po 1 okupacja niemiecka Górnej Sabaudii rozpoczęła się dopiero we wrześniu 1943 r. a nie w listopadzie 1942 r., gdy zajęli ją Włosi, po 2 narrator zapomina dodać, że wraz z początkiem 1944 r. FTP razem z pozostałymi organizacjami francuskiego Ruchu Oporu weszły w skład FFI czyli organizacji jednoczącej w sobie całe podziemie, co z perspektywy historycznej jest bardzo, ale to bardzo ważne podobnie jak to kto kiedy zajmował Chamonix.
"Żółte Tygrysy" to kierowana przede wszystkim do młodzieży seria króciutkich opowiadań lub wspomnień z czasów II wojny światowej. Bardzo króciutkie jest więc "Czerwone maquis z Chamonik" - opowieść o młodym Podhalaninie Józku Szczepaniaku, które wojenna zawierucha rzuciła do dalekiej Francji. Walczy w niej jako żołnierz odtworzonego Wojska Polskiego, następnie przerzuca...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-06
Szczerze przykro mi, że mogę dać tej powieści tylko 5/10. Oto dlaczego:
Jako osoba specjalizująca się w XX w., z naciskiem na II wojnę światową, ucieszyłem się gdy w moje ręce wpadła powieść "Pięciu i czołg" o żołnierzach 24 pułku ułanów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Pomyślałem, że będzie to historia podobna do "Czterech pancernych i psa", powieści i serialu, który bardzo lubię mimo naciągnięć w II i III tomie (II i III serii) jakimi było wzbogacenie szlaku bojowego jednej kompanii czołgów T-34 oddelegowanej z wyczerpanej 1 Brygady Pancernej Wojska Polskiego na Wschodzie na front o wyzwolenie obozu koncentracyjnego (dzieło 2 Dywizji Piechoty) oraz zdobycie Twierdzy Berlin (dzieło 1 Dywizji Piechoty, 2 Brygady Artylerii Haubic, 1 Brygady Moździerzy i baonu pontonowo-mostowego). Wsiadłem więc do Shermana z niebieskim kwadratem, z oznaczeniem "PL", ze skrzydłem husarskim i...
Jak już wspominałem, nie mam nic by autor nawiązywał w swojej książce do dzieł już istniejących, ale momentami wydawało mi się, że Piotr Langenfeld stara się na siłę przepisać Janusza Przymanowskiego zmieniając tylko teatr działań, siły zbrojne, broń, nazwiska, funkcje i niektóre wydarzenia, co momentami bardzo kuło to w oczy. Sam tytuł i opis na siłę nawiązują do powieści Przymanowskiego i serialu Konrada Nałęckiego, chociaż nie ma zbyt wiele wspólnego z fabułą: głównych bohaterów nie jest pięciu ani więcej, jest jeden: Jarek Grajewski. I tu wielki plus za przedstawienie wojennej tułaczki od rodzinnych Postaw na Wileńszczyźnie, przez Związek Radziecki, Bliski Wschód, Afrykę, Wielką Brytanię, Francję, Belgię, Holandię aż do Wilhelmshaven nad Morze Północne, którą poznajemy głównie przez retrospekcje będące kolejnym plusem. Szkoda tylko, że autor nie postanowił w ten sam sposób pokazać życiorys pozostałych członków załogi, no może poza Rafałem Chwirukiem, który towarzyszy Jarkowi od 1939 w niedoli.
Sposób narracji osobiście mi się średnio podobał przez to, że narrator raz wypowiadał się jakby był jednym z bohaterów mówiąc potocznie a raz jak literat sprzed wielu lat. Dodatkowo w książce znajduje się kilka błędów, np. Krzyż Waleczny nazywany jest "orderem" chociaż ma klasę odznaczenia, Piotr Stasinek tytułowany jest wymiennie kapralem i plutonowym (w jednej scenie w tej samej chwili świadomie!) a Rafał "awansuje" z kaprala na starszego ułana (czyli stopień w dół?). Punkt kulminacyjny powieści stanowi udział 1 Dywizji Pancernej w likwidacji kotła Falais-Chambois, czyli najważniejszy epizod w jej historii. Niestety sposób w jaki autor opisał tą bitwę był tak nieciekawy, że ciężko było mi przez to przebrnąć.
Ogromnym plusem jest pokazanie różnych warstw tworzących PSZnZ: są Sybiracy, którzy zdążyli do tzw. "Armii Andersa", są Polacy siłą wcieleni do Wehrmachtu, którzy zdezerterowali lub dostali się do niewoli, są weterani kampanii wrześniowej ewakuowani w 1939 przez Bałkany, są jeńcy wojenni i Polacy wywiezieni na roboty, jest Polonia zza Atlantyku a wspomniana zostaje Polonia francuska i belgijska (niestety tylko wspomniana). Do kompletu zabrakło tylko Dąbrowszczaków. No i w pewnym momencie narrator wspomina o obozach koncentracyjnych dla przecinków gen. Władysława Sikorskiego, które w naszym kraju dalej są tematem tabu. Minusem natomiast jest brak wahań bohaterów czy wracać do Polski w nowych granicach z rządem sympatyzującym z Sowietami czy nie. Jedynie w przypadku Jarek pojawia się sugestia, że zostaje na Zachodzie. Fajnie, że każdy z czytelników może sam wymyślić kto został na emigracji a kto wrócił do kraju ale jednak brakuje chociaż jednej sceny dyskusji z pytaniem: "chłopaki, wracacie czy nie?".
Gdyby tylko autor trochę bardziej się przyłożył do pracy wyszłaby naprawdę świetna książka warta wyższej oceny niż ta, którą muszę wystawić. Czy mogę ją polecić? Mimo wymienionych minusów jak pogubienie się we własnej fabule, jakże słaby opis walk w Normandii, remake "Czterech pancernych i psa" na siłę, że aż oczy bolę, oraz brak rozważań nad powrotem do Polski, myślę, że mogę. Niech każdy przeczyta i sam wyrobi własną opinię na temat tej książki.
Ja uważam, że "Czterej pancerni i pies", mimo błędów i propagandowego obrazu relacji polsko-radzieckich, wypadają dużo lepiej niż "Pięciu i czołg" a historię czołgistów z białym proporczykiem przeciętym żółtą żyłką na kołnierzy i czarnym lewym naramiennikiem można było napisać lepiej. Dużo lepiej...
Szczerze przykro mi, że mogę dać tej powieści tylko 5/10. Oto dlaczego:
Jako osoba specjalizująca się w XX w., z naciskiem na II wojnę światową, ucieszyłem się gdy w moje ręce wpadła powieść "Pięciu i czołg" o żołnierzach 24 pułku ułanów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Pomyślałem, że będzie to historia podobna do "Czterech pancernych i psa", powieści i serialu, który...
2020-05-27
W tzw. "Polsce Ludowej" istniało coś co można określić mianem "uprzywilejowana część historii II wojny światowej". Do dzisiaj nic się nie zmieniło, z tą różnica, że w autorytarnej Polsce powojennej był szlak bojowy 1 Armii Wojska Polskiego z naciskiem na 1 Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki a w III RP to prolondyński ruch oporu w Warszawie z naciskiem na powstanie warszawskie. 2 Armia Wojska Polskiego, o której traktuje dylogia "Potem nastąpi cisza" ("Zanim przemówią" i "Potem nastąpi cisza"), była w propagandzie wspominana rzadziej i oszczędniej.
W pierwszej części pojawia się temat tabu w tzw. "Polsce Ludowej" czyli wstępowaniu byłych bojowników Armii Krajowej (największej organizacji polskiego podziemia złożonej z lewicowców, centrystów i prawicowców, podporządkowana rządowi RP w Londynie) w szeregi "odrodzonego" Wojska Polskiego. oraz stosunek tychże weteranów z terenów Lubelszczyzny i południowego Podlasia do "nowej władzy". Przedstawione w powieści postaci: weterani 1 Korpusu w ZSRR, Armii Krajowej, Armii Ludowej oraz niebiorący dotąd udziału w wojnie nie są przedstawieni w sposób jednakowy dla całej grupy, np. wśród byłych AK-owców mamy wrogów "władzy ludowej", karierowiczów, zwolenników nowego porządku oraz chcących po prostu walczyć za Polskę, którym nie brakuje dylematów.
W drugiej części dylogii następuje kilkumiesięczny przeskok czasowy - dywizja, której trudną historię formowania się poznaliśmy w poprzedniej części walczy już za Nysą Łużycką idąc na Drezno, gdzie zostaje okrążona. Tutaj znów pojawia się mało widoczny w kulturze tzw. "Polski Ludowej" wydarzenie (ale już nie temat tabu jak dylematy ex AK-owców po wyzwalaniu terenów ich działań) - krwawa bitwa pod Budziszynem, w czasie której na skutek błędów dowództwa (spowodowanych alkoholem i marzeniami o szybkim zwycięstwie) słabo doświadczone 2 Armia WP i 1 Korpus Pancerny zostały okrążone przez elitarne jednostki Grupy Armii "Środek". Ta część jest w porównaniu do pierwszej dużo bardziej brutalna, oddając prawdziwość walk w Saksonii i na Łużycach.
Na koniec słówko o autorze: Zbigniew Safjan (notabene współtwórca "Stawki większej niż życie") tak jak bohaterowie dylogii służył w szeregach 2 Armii WP opuszczając siły zbrojne w stopniu oficerskim. Ponieważ w czasie wojny stał się współwinnym aresztowania pewnego byłego AK-owca (wg jednej wersji zmuszono go, wg innej sam poszedł do Informacji) niemniej jednak nie jest to powód do wrzucania jego książek i scenariuszy do jednego worka z tamtym godzącym w honor żołnierza wydarzeniem. Tym bardziej, że treść pierwszej z powieści raczej nie pochwala jego działania.
W tzw. "Polsce Ludowej" istniało coś co można określić mianem "uprzywilejowana część historii II wojny światowej". Do dzisiaj nic się nie zmieniło, z tą różnica, że w autorytarnej Polsce powojennej był szlak bojowy 1 Armii Wojska Polskiego z naciskiem na 1 Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki a w III RP to prolondyński ruch oporu w Warszawie z naciskiem na powstanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-30
Mocna, wciągająca książka o niezłomnych córkach i synach Francji, pochodzących z różnych warstw społecznych, którzy z nienawiści do okrutnego okupantów i zdrajców Ojczyzny oraz z niechęci do zarówno działających zbyt impulsywnie komunistów z FTP jak i zbyt ostrożnych w walce zwolenników gen. de Gaulle'a z AS, walczą w doskonale zorganizowanym, niezależnym oddziale partyzanckim "Koziorożec" w Alpach Delfinackich (podporządkowują się dopiero powstałym z połączenia całego Ruchu Oporu FFI) składając przy tym Francji Walczącej wielkie ofiary i narażając się tym, którym obca jest jedność narodu w dniu próby...
Jedyne do czego się muszę doczepić w tej książce to po 1 lekkie zgubienie się autora w czasie (najpierw jest dzień 2 lipca a dopiero potem nagła informacja o lądowaniu w Normandii 6 czerwca, później jest najpierw informacja o lądowaniu w Prowansji 15 sierpnia a dopiero potem trwa mająca miejsce między 21 lipca a 5 sierpnia niewymieniona z nazwy bitwia na Vercors), po 2 "szef Gestapo w Villard d'Isere" (fikcyjna miejscowość wzorowana na prawdziwym mieście Grenoble) to de facto "komendant Sipo-SD na Delfinat" o czym świadczy jego wysoki stopień oficerski, zakres kompetencji oraz posiadanie wśród podwładnych "szefa IV wydziału" szyli właściwego szefa Gestapo (niestety częsty błąd w książkach, filmach i serialach...).
Książka warta polecenia każdemu zainteresowanemu taką tematyką, a w szczególności osobom, które bezmyślnie powtarzają brednie z demotywatorów i innych "źródeł wiedzy", że "Ruchu Oporu we Francji nie było, tylko wino pili z Niemcami huehue" ;]
Mocna, wciągająca książka o niezłomnych córkach i synach Francji, pochodzących z różnych warstw społecznych, którzy z nienawiści do okrutnego okupantów i zdrajców Ojczyzny oraz z niechęci do zarówno działających zbyt impulsywnie komunistów z FTP jak i zbyt ostrożnych w walce zwolenników gen. de Gaulle'a z AS, walczą w doskonale zorganizowanym, niezależnym oddziale...
więcej mniej Pokaż mimo to2017
Publikacja stanowi cenne źródło wiedzy dotyczące symboliki polskiego komunistycznego* ruchu oporu oraz złożonych z Polek i Polaków oddziałów walczących w szeregach podziemia francuskiego i jugosłowiańskiego. Badając historię obojętnie konspiracji polskiej, francuskiej czy jugosłowiańskiej albo rekonstruując sylwetkę bojownika GL PPR/AL czy polskich oddział w FFI i NOVJ warto do niej zajrzeć.
* należałoby wziąć ten przymiotnik w cudzysłów ze względu na to, że o ile Gwardia Ludowa PPR i jej lokalni poprzednicy były organizacjami komunistycznymi to Armia Ludowa przyjęła już bardziej ogólny charakter (chociaż dyskretne wpływy na szczeblach dowódczych zachowali leniniści)
Publikacja stanowi cenne źródło wiedzy dotyczące symboliki polskiego komunistycznego* ruchu oporu oraz złożonych z Polek i Polaków oddziałów walczących w szeregach podziemia francuskiego i jugosłowiańskiego. Badając historię obojętnie konspiracji polskiej, francuskiej czy jugosłowiańskiej albo rekonstruując sylwetkę bojownika GL PPR/AL czy polskich oddział w FFI i NOVJ...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-04
Bardzo ciekawa i wciągająca książka, idealna dla miłośników realiów II wojny światowej i kryminału
Bardzo ciekawa i wciągająca książka, idealna dla miłośników realiów II wojny światowej i kryminału
Pokaż mimo to2019-02
Bardzo długa, obszerna ale pomogła zdać pierwszy semestr na studiach.
Materiału potężnie wiele ale przepustka dla każdego studenta historii do dalszego etapu.
Bardzo długa, obszerna ale pomogła zdać pierwszy semestr na studiach.
Materiału potężnie wiele ale przepustka dla każdego studenta historii do dalszego etapu.
2019-01-22
Tomik dotyczący ruchu oporu w Europie zachodniej: Francji, krajach BeNeLux-u, Norwegii i Danii (do szczęścia brakuje tylko Włoch). Omówione zostały pokrótce historie i metody działania ruchu oporu w krajach wymienionych powyżej. Poznajemy także historie polskiego wątku w tych ruchach oporu.
Bardzo dobra pozycja dla początkujących badaczy Ruchu Oporu w tych państwach oraz laików żyjących kłamliwym mitem, że "Francuzi to nie mieli ruchu oporu i tylko kolaborowali a taka Norwegia czy Belgia to w ogóle go nie miała hahahiho".
Tomik dotyczący ruchu oporu w Europie zachodniej: Francji, krajach BeNeLux-u, Norwegii i Danii (do szczęścia brakuje tylko Włoch). Omówione zostały pokrótce historie i metody działania ruchu oporu w krajach wymienionych powyżej. Poznajemy także historie polskiego wątku w tych ruchach oporu.
Bardzo dobra pozycja dla początkujących badaczy Ruchu Oporu w tych państwach oraz...
Władek Wolak to spokojny chłopak z południowopodlaskiej wsi, który ochotniczo chce walczyć w Wojsku Polskim na Wschodzie. Niestety, razu pewnego wygłodniały bierze sobie "urlop" bez pozwolenia, odwiedza rodzinę a gdy wraca do jednostki zostaje uznany za dezertera i skierowany do kompanii karnej...
Alojzy Sroga, który sam był żołnierzem i świetnym pisarzem, przedstawia nam w swojej powieści bolączki życia w kompanii karnej: wszy, niedobre jedzenie, wysyłanie żołnierzy na najgorsze odcinki frontu (zadania są wręcz samobójcze) etc.. Jednocześnie nie pokazuje żołnierzy w świetle stereotypowy, tj. jako gwałcicieli, złodziei i morderców. Ci i owszem, są wspominani, jednak główna oś fabuły dotyczy zwyczajnych żołnierzy, którzy przez np. skłonność do kieliszka, narażenie się dowództwu czy głupi wybryk muszą odpokutować tam, gdzie nikt nigdy by trafić nie chciał.
Właśnie o takowych pechowcach, wśród których są i dzielni żołnierze, opowiada nam autor. Mimo to mam wrażenie, iż nieco "ugrzecznił" on obraz karnej kompanii, właśnie przez ograniczenie wizerunku zbirów do de facto jednego człowieka (o reszcie tylko się wspomina). Również skazańcy polityczni ograniczeni są do wizerunku oficera cierpiącego za dezercję podkomendnych, która miała miejscy gdy zachorował oraz Świadków Jehowy brzydzących się dotknąć karabinu. Ludzki, którzy trafili doń bo psioczyli na PKWN/Rząd Tymczasowy oraz KRN niestety w tej książce nie poznamy, choć wydana została ona w późnych latach rządów Edwarda Gierka, gdy cenzura w tych sprawach była już znacznie lżejsza.
Ogólnie "Karników" mogę zaliczyć na plus, tym bardziej, iż w literaturze czy filmie rzadko możemy śledzić dzieje żołnierzy jednostek karnych.
Władek Wolak to spokojny chłopak z południowopodlaskiej wsi, który ochotniczo chce walczyć w Wojsku Polskim na Wschodzie. Niestety, razu pewnego wygłodniały bierze sobie "urlop" bez pozwolenia, odwiedza rodzinę a gdy wraca do jednostki zostaje uznany za dezertera i skierowany do kompanii karnej...
więcej Pokaż mimo toAlojzy Sroga, który sam był żołnierzem i świetnym pisarzem, przedstawia nam...