-
Artykuły
Zapowiedzi książek: gorące premiery lipca 2024LubimyCzytać3 -
Artykuły
Mroczne strony dorastania. „Prawda czy wyzwanie” Natashy PrestonBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Zapraszamy na spotkanie online z Magdą Tereszczuk. Zadaj pytanie i wygraj książkę „Błahostka“LubimyCzytać3 -
Artykuły
Ojcowie w literaturze, czyli świętujemy Dzień OjcaKonrad Wrzesiński34
Biblioteczka
2021-02-05
2021-08-10
London pozwala czytelnikowi na wejście w duszę wilka i spojrzenie na świat ze zwierzęcej perspektywy. Czytając, nie ma się wrażenia, że myśli oraz instynkty zwierzęcia zostały przedstawione w sposób nierealny, sztuczny czy banalny. Opisy surowej i rządzącej się wolą przetrwania Alaski naprawdę zachwycają.
Choć jest to książka przygodowa, to niesie ona ze sobą wiele cennych wartości. Ukazuje związek między człowiekiem a zwierzęciem.
Najciekawsze wydały mi się pierwsze strony, które były opisem przyrody, później natomiast czytało mi się nieco gorzej, momentami nawet byłam dosyć znużona.
London pozwala czytelnikowi na wejście w duszę wilka i spojrzenie na świat ze zwierzęcej perspektywy. Czytając, nie ma się wrażenia, że myśli oraz instynkty zwierzęcia zostały przedstawione w sposób nierealny, sztuczny czy banalny. Opisy surowej i rządzącej się wolą przetrwania Alaski naprawdę zachwycają.
Choć jest to książka przygodowa, to niesie ona ze sobą wiele cennych...
2021-02-26
Moi ulubieni autorzy w jednej książce. To nie mogło skończyć się inaczej niż zachwytem.
Obie nowele są niezwykle ciekawe a ich styl to w mojej ocenie po prostu mistrzostwo.
"Nieoczekiwane" przedstawia historię zbrodni, której dopuścił się jeden z poszukiwaczy złota. Po niedługim czasie wychodzi na jaw, iż ukaranie mordercy staje się bardziej kłopotliwe niż sama zbrodnia. Sprawiedliwe i zgodne z prawem postępowanie nie jest łatwe w szczególności, jeśli rzecz się dzieje w oddalonej od cywilizacji osadzie na Alasce.
"Złoty żuk" to opowieść o poszukiwaniu skarbu. Może nie brzmieć to zbyt zachęcająco, więc godzi się, aby zaznaczyć, iż autor przedstawił całość w bardzo interesującej formie, a mianowicie rozszyfrowywania wiadomości. Podobał mi się sposób przedstawienia rozwiązania. Poe popisał się niespotykaną jak na swoje czasy umiejętnością szyfrowania.
Zdecydowanie się nie zawiodłam.
Moi ulubieni autorzy w jednej książce. To nie mogło skończyć się inaczej niż zachwytem.
Obie nowele są niezwykle ciekawe a ich styl to w mojej ocenie po prostu mistrzostwo.
"Nieoczekiwane" przedstawia historię zbrodni, której dopuścił się jeden z poszukiwaczy złota. Po niedługim czasie wychodzi na jaw, iż ukaranie mordercy staje się bardziej kłopotliwe niż sama zbrodnia....
2020-11-29
"Zew krwi" to nie jest jakaś tam bajeczka dla dzieci o psie, lecz coś zdecydowanie więcej. To opowieść o pokonywaniu własnych słabości, przystosowywaniu się do nawet najtrudniejszych warunków oraz sile, która w każdym żywym stworzeniu głęboko ukryta i przyczajona czeka, aby zawalczyć o życie swojego właściciela. Jest to również historia o prawdziwej miłość, która sprawia, iż porzucamy własny egoizm w imię kogoś nam bliskiego. Książka jest brutalna tak, jak brutalne jest życie.
"Zew krwi" pokazuje niesamowity, a nawet niezapomniany obraz północy. Autor przenosi czytelnika do Jukonu oraz na Alaskę. Mimo iż jest to podróż książkowa, to przez cały czas ma się wrażenia rzeczywistego pobytu w tych jakże odległych miejscach. Krajobraz wyczarowany przez Londona w mojej wyobraźni po zakończeniu lektury jest równie żywy i barwny co w trakcie jej czytania.
Owa opowieść jest dość krótka, jednak zostanie ona ze mną jeszcze na długi czas, ponieważ pokazała mi coś pięknego, odkrywając przede mną uczucia, które od dawna w sobie trzymałam. Wywoła u mnie przemyślenia dotyczące tego, co sprawia, że ludzie uciekają od cywilizacji w sam środek niezbadanej dziczy. Nie chodzi tu o pieniądze czy złoto, lecz właśnie o zew natury. To on sprawia, że czujemy, iż społeczeństwo, cywilizacja nie są prawdziwe. Możemy być szczęśliwi, możemy mieć rodzinę, dom, prace i najlepszy samochód jednak ta odległa dzika kraina przyciąga nas swoją niezależnością. Co prawda jej wołania nie słyszy każdy z tym samym natężeniem i natarczywością. Choć ci, którzy je usłyszą w pełni swej okazałości, nie mają wyboru jak tylko się mu poddać. Mimo mrozu i mimo trudnych warunków z całego serca i z całej duszy pragniemy dzikości zewnętrznego świata, bo to on tak doskonale dopełnia się z naszym niespokojnym wnętrzem.
Pragnę jeszcze dodać, że London to prawdziwy mistrz.
"Zew krwi" to nie jest jakaś tam bajeczka dla dzieci o psie, lecz coś zdecydowanie więcej. To opowieść o pokonywaniu własnych słabości, przystosowywaniu się do nawet najtrudniejszych warunków oraz sile, która w każdym żywym stworzeniu głęboko ukryta i przyczajona czeka, aby zawalczyć o życie swojego właściciela. Jest to również historia o prawdziwej miłość, która sprawia,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tak wiele emocji i przemyśleń, że aż nie wiem, od czego zacząć. Od skończenia przez mnie czytania powieści minęło już kilkadziesiąt godzin, a ja wciąż czuję, jakbym jeszcze nie zdążyła zebrać wszystkich drobnych kawałków, na które autor mnie rozwalił. Serce nadal bije w zastraszającym tempie z powodu zachwytu, a mózg buzuje i do końca nie wie, co ma ze sobą zrobić. Uwielbiam każde słowo tej książki. Karmię duszę i zatapiam umysł jej pięknem. Czuję, jakby zabrała mnie ona do magicznego świata, pokazała wszystkie jego zakątki, a później zwróciła rzeczywistości wyglądającej zupełnie inaczej od czasu tej niezwykłej podróży. Uwielbiam pływać, topić się i dławić każdym skrawkiem tej książki.
Czuję jednak, że zbyt mało wiem, za mało rozumiem, niewystarczająco przeżyłam i zbyt mało czuję, aby należycie ocenić tę pozycję. Mimo iż Martin Eden z pewnością uznałby moją opinię za typowy przykład komunału, bo czym niby mogą różnic się moje oceny od ocen innych czytelników, którzy sami nic nie stworzyli, ale wmówili sobie, iż mogą należycie oceniać czyjąś pasję tworzenia, trud i nieśmiertelność? Muszę jednak wyrzucić z siebie choć trochę z tego, co chodzi mi po głowie, bo w innym wypadku nie da mi to spokoju.
Historia jest w pełni kompletna, wywołuje ogromne pokłady najróżniejszych emocji. Wzrusza, porusza, zastanawia, oburza, smuci, by za chwilę dać nadzieję. Większość powieści skupia się na przeżyciach wewnętrznych oraz rozważaniach literacko-filozoficznych. Nigdy wcześniej nie czytałam tak pięknych opisów rodzącego się uczucia. Jednak nie jest to książka o miłości, choć miłość wypełnia ją aż po brzegi. Wątek miłosny służy ukazaniu jak pieniądze, pozory i zewnętrza ogłada mogą zawieść. Jack London ukazuje konformizm proprzez wąskie horyzonty, bezkrytyczną wiarę, przyjmowanie poglądów autorytetów jak rzecz niepodważalną, wątpliwości w wykształceniu, wnikliwą analizę klas społecznych i tony hipokryzji. Autor przedstawia również nonkonformizm i indywidualizm, którego, mimo że w świecie nie brakuje, to jest niedoceniany.
Opowiada o marzeniach i tym, że każde z nich ma swoją cenę. Mówi o dokonywaniu wyborów, decydowaniu co naprawdę jest w życiu ważne i uświadamia, że w swoim czasie za wszystko przyjdzie nam zapłacić.
Zostało tu wywleczone na wierzch wszystko, co w człowieku najgorsze i najlepsze. Widzimy obłudę, małostkowość, egoizm, cynizm, ale dostrzegamy też zawziętość, inteligencję, lojalność, dobroduszność. Urzekł mnie sposób przedstawienia samotności głównego bohatera.
Wszystkie drobnostki świata w tej książce urastają do rangi najważniejszych elementów życia. Autor ukazuje nietuzinkową perspektywę na śmierć, sztukę, piękno, ludzi, życie, miłość, mądrość, światopogląd, szczęście, twórczość, pasję, odmienność, marzenia, pragnienia i ostatecznie pustkę oraz obojętność.
Każdy bohater powieści to mistrzowska kreacja. Sam Martin Eden to postać fenomenalna i jedna z najciekawszych postaci w ogóle. Biedny, zamknięty w sobie i nieco cichy nie zadowala się tym, co dostał. Aby pokonać przeszkody, mierzy się z jeszcze większymi. Jeden nazwałby go gupikiem inny szaleńcem, ale w rzeczywistości to człowiek domagający się od życia tego, co ma ono najlepszego do zaoferowania. Uwielbiam szalenie dokładne portrety psychologiczne, więc w tym wypadku nie miałam na co narzekać. Przy okazji mogłam dowiedzieć się więcej o samym autorze.
"Martin Eden" to książka ponadczasowa, doskonała i druzgocąca. Wciąga niczym wir wodny. Opatula serce i umysł wrażliwością oraz magią słów. Duszę natomiast napaja czystym pięknem. Pozwala zagłębić się w styl i chłonąc całym sobą przemyślenia, w których każdy z pewność znajdzie nieco własnych przekonań. Pomoże tym którzy idą swoją drogą mimo wszystkich przeciwności i z pewnością stanie się bliska jeszcze nie jednemu człowiekowi.
Tak wiele emocji i przemyśleń, że aż nie wiem, od czego zacząć. Od skończenia przez mnie czytania powieści minęło już kilkadziesiąt godzin, a ja wciąż czuję, jakbym jeszcze nie zdążyła zebrać wszystkich drobnych kawałków, na które autor mnie rozwalił. Serce nadal bije w zastraszającym tempie z powodu zachwytu, a mózg buzuje i do końca nie wie, co ma ze sobą zrobić....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to