Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Sięgnęłam po tę książkę tylko dlatego, że według Wikipedii pojawia się w niej postać Szama Grajera, „żydowskiego króla” z getta lubelskiego. Niestety, po 100 stronach dałam sobie spokój. Nie mogłam się na początku połapać, kto jest kto (logiczne, bo to 3 tom), ale nawet jak już pierwsze zdezorientowanie minęło, getta się nie doczekałam i po prostu nie chciałam marnować czasu na nudnawą obyczajowkę, w której okupacja służy raptem tylko za tło.

Sięgnęłam po tę książkę tylko dlatego, że według Wikipedii pojawia się w niej postać Szama Grajera, „żydowskiego króla” z getta lubelskiego. Niestety, po 100 stronach dałam sobie spokój. Nie mogłam się na początku połapać, kto jest kto (logiczne, bo to 3 tom), ale nawet jak już pierwsze zdezorientowanie minęło, getta się nie doczekałam i po prostu nie chciałam marnować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętnik pisany przez młodą dziewczyną w getcie warszawskim. Autorka, mimo że była świadkiem tych okropnych wydarzeń, nie doświadczyła upiorności głodu i chorób w takim stopniu, jak inni nieuprzywiliowani mieszkańcy, bo amerykański paszport matki nawet na Niemców działał zaporowo. W otoczeniu dość zamożnych przyjaciół nie musiała się mierzyć z trudnościami tych, którzy wycieńczeni, bez znajomości i bez środków finansowych zostali wrzuceni do getta na pewną śmierć. Strach (wystrzelona kula na ulicy nie pyta o paszport), znaczne obniżenie standardu życia rodziny i niepewność jutra dają się jednak bez wyjątku wszystkim we znaki.
Autorka jest świetną obserwatorką, choć czasem jej spojrzenie na otaczający świat bywa naiwne. Uważa np. że Polacy bezwarunkowo powinni się poświęcać dla ratowania Żydów, ale sama nie zastanawia się, skąd ta niechęć/bierność wynika. Mieszkając przed wojną w Łodzi w bardzo bogatej rodzinie, jej kontakt z „gojami” był raczej sporadyczny. A przecież jakby nie było jej dom był w Polsce, a nie w jakimś kraju-widmo. Integracja zerowa.
Nie wchodzę w polemikę z autorkę, nie rzucam kamieniem z napisem: „A co Ty zrobiłaś lub mogłaś zrobić dla innych?”, bo przeszłości nie da się zmienić. Z niej można się tylko uczyć i pamiętnik traktuję wyłącznie jako świadectwo tamtych czasów.

Pamiętnik pisany przez młodą dziewczyną w getcie warszawskim. Autorka, mimo że była świadkiem tych okropnych wydarzeń, nie doświadczyła upiorności głodu i chorób w takim stopniu, jak inni nieuprzywiliowani mieszkańcy, bo amerykański paszport matki nawet na Niemców działał zaporowo. W otoczeniu dość zamożnych przyjaciół nie musiała się mierzyć z trudnościami tych, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę, mimo że kierowaną do młodszego czytelnika, pochłonęłam w ciągu dwóch wieczorów i nie czułam, że czytam infantylną historię. Pomijając już samo zainteresowanie wojennymi przeżyciami Srulika/Jurka i moje nieograniczone współczucie dla niego, ugrzęzłam we własnym świecie, zastanawiając się nad promowaną na siłę koncepcją multikulturowego społeczeństwa. Bez pełnej integracji są oni i my, podział, który w ekstralnych warunkach wojennych prowadzi do katastrofalnych skutków i różnorakich wypaczeń.
Orlev, sam ofiara holocaustu, na szczęście nie wykreował schematycznych postaci, gdzie narodowość decydowała o tym, czy protagonista był dobrym lub złym człowiekiem. Nie oburzam się więc, że w książce pojawiają się też nikczemni Polacy i ludzcy Niemcy, bo takie były fakty. I, mimo że te dwubiegunowe relacje polsko-niemiecko-żydowskie są jak najbardziej do zaakceptowania, to właśnie tego pierwiastka zabrakło mi w opisie Rosjan. Dżentelmeńsko zachowujący się Rosjanin w stosunku do kobiet, to był istny cud nad Wisłą!

Książkę, mimo że kierowaną do młodszego czytelnika, pochłonęłam w ciągu dwóch wieczorów i nie czułam, że czytam infantylną historię. Pomijając już samo zainteresowanie wojennymi przeżyciami Srulika/Jurka i moje nieograniczone współczucie dla niego, ugrzęzłam we własnym świecie, zastanawiając się nad promowaną na siłę koncepcją multikulturowego społeczeństwa. Bez pełnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawie 400 stron i poza kilkoma fragmentami np. opisem bitwy pod Adrianopolem lub wątkami natury filozoficznej nieziemsko się wynudziłam. Językowo też zdarzały się potknięcia np. „kierować chrześcijaństwem jak chłop cepem” w znaczeniu źle (akurat co jak co, ale cep w ręku chłopa funkcjonował bez zarzutu), główny bohater wspiera prekariotów (doprawdy w IV wieku?) lub kontaminacje frazeologiczne np. „nie może pisnąć pary” w znaczeniu „nie może nic powiedzieć”.
Główną postacią jest Ammian Marcellinus historyk i żołnierz, ale przede wszystkim poganin, pałający zrozumiałą niechęcią do chrześcijaństwa. Niższość kultury chrześcijańskiej w stosunku do antycznej jest tak dobitnie podkreślana, że w sumie nie trzeba się nawet zastanawiać, jakie intencje przyświecały autorowi, żeby uczynić Marcellinusa głównym protagonistą. Tak sobie myślę, czy nie lepiej byłoby p. Dutce po prostu napisać felieton i rozprawić się raz na zawsze z tym chrześcijańskim duchem, zamiast męczyć czytelnika powieścią?
Ponoć z „Apostaty” można się co nieco dowiedzieć o tamtym czasach, jednak przeczytanie kilku pojęć i życiorysów w Wikipedii jest zdecydowanie mniej czasochłonne. Z przykrością muszę stwierdzić, że mnie akcja utworu nie porwała, bo bohater był, poszedł, pojechał, …i tak dalej. Jednowymiarowo prowadzona fabuła w powieści historycznej to grzech numer 1 i ja jako czytelnik absolucji niestety nie mogę udzielić.
Mimo krytyki 5*, bo czytałam gorsze rzeczy.

Prawie 400 stron i poza kilkoma fragmentami np. opisem bitwy pod Adrianopolem lub wątkami natury filozoficznej nieziemsko się wynudziłam. Językowo też zdarzały się potknięcia np. „kierować chrześcijaństwem jak chłop cepem” w znaczeniu źle (akurat co jak co, ale cep w ręku chłopa funkcjonował bez zarzutu), główny bohater wspiera prekariotów (doprawdy w IV wieku?) lub...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Narratorką w tej powieści jest mała dziewczynka i jednocześnie jest to plus i minus tej książki. Świat przedstawiony jest uproszczony do zabaw, rozrywek i typowo dziecięcego toku myślenia, gdzie wyraźnie rozbrzmiewa pochwalna nuta liberalnego wychowania. Te fragmenty mogą być nużace, choć stanowią one preludium do kulminacyjnego punktu powieści: procesu obrony niesłusznie skazanego Murzyna. I muszę przyznać, że tę część przeczytałam jednym tchem.
Zapewne w ubiegłym wieku była to ważna książka, poruszająca zarówno problemy dyskryminacji rasowej, jak i natury obyczajowej: dziewczynka ma prawo nosić spodnie i nie być damą. Obecnie jesteśmy na etapie, że chłopiec może nosić sukienkę, a biały musi się wstydzić, że jest biały. O tempora, o mores!

Narratorką w tej powieści jest mała dziewczynka i jednocześnie jest to plus i minus tej książki. Świat przedstawiony jest uproszczony do zabaw, rozrywek i typowo dziecięcego toku myślenia, gdzie wyraźnie rozbrzmiewa pochwalna nuta liberalnego wychowania. Te fragmenty mogą być nużace, choć stanowią one preludium do kulminacyjnego punktu powieści: procesu obrony niesłusznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Część historyczna dobrze napisana, ale przecież to nie powód, dla którego kupiłam tę książkę! Sienkiewicz się w grobie przewraca na samą myśl, jak frywolnie zachowują się przez niego stworzone bohaterki. Nawet Oleńka niczym rasowa rajfurka przymyka oko na łóżkowe eskapady córki. Doprawdy?! Błędy merytoryczne, nielogiczne rozwiązania, a część przygodowa mnie bardziej śmieszyła naiwnością niż interesowała. Ta książka nie ma nic wspólnego z pierwowzorem (oprócz pretendowania do jego kontynuacji) i prawdziwym fanom Trylogii odradzam ją z całego serca!

Część historyczna dobrze napisana, ale przecież to nie powód, dla którego kupiłam tę książkę! Sienkiewicz się w grobie przewraca na samą myśl, jak frywolnie zachowują się przez niego stworzone bohaterki. Nawet Oleńka niczym rasowa rajfurka przymyka oko na łóżkowe eskapady córki. Doprawdy?! Błędy merytoryczne, nielogiczne rozwiązania, a część przygodowa mnie bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Potrzebna książka, poświęcona tym tysiącom niewolników jaśniepaństwa z przedwojennej Polski. Ich jedynym prawem było harować do śmierci, zbierać razy i umrzeć w przytułku, żeby nie daj Boże swoim pracodawcom przejściem na tamten świat nie przysporzyć niesmacznego problemu. Ta feudalna zależność to bomba zapalna i podatny grunt na rewolucyjne idee, które w ryzach trzymał jeszcze koścół katolicki, tępiący komunistyczne zapędy. Oczywiście w domowym zaciszu od tego czarno-białego podziału zdarzały się wyjątki: uczciwi pracodawcy i wredne służące czy też znów takie, które bezgranicznie były przywiązane do swoich chlebodawców.
Bolączką tej książki jest jej chaotyczna forma. Np. nagle pojawia się fragment z twórczości znanej pisarki i tym samym zmienia się styl wypowiedzi, przy czym wprowadzenia brak. Ponadto, przy tylu służących wydawałoby się logicznej doprowadzić ich historie do końca niż w ostatnim rozdziale pisać podsumowanie.

Potrzebna książka, poświęcona tym tysiącom niewolników jaśniepaństwa z przedwojennej Polski. Ich jedynym prawem było harować do śmierci, zbierać razy i umrzeć w przytułku, żeby nie daj Boże swoim pracodawcom przejściem na tamten świat nie przysporzyć niesmacznego problemu. Ta feudalna zależność to bomba zapalna i podatny grunt na rewolucyjne idee, które w ryzach trzymał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzecia część to już typowa obyczajówka. Przeczytać przeczytałam, ale z jeszcze mniejszym zainteresowaniem niż dwa poprzednie tomy. Losy głównych bohaterów mnie nie porwały, bo motywacja ich czynów czasami była po prostu nielogiczna i nie współgrała z charakterem postaci (np. szukanie winnego za śmierć Juliany vel Izabeli). I jeszcze jedna uwaga. Może moje poczucie humoru jest marne, ale ani Boguś, ani Marianka stworzeni, by rozluźnić atmosferę, mnie nie śmieszyli.

Trzecia część to już typowa obyczajówka. Przeczytać przeczytałam, ale z jeszcze mniejszym zainteresowaniem niż dwa poprzednie tomy. Losy głównych bohaterów mnie nie porwały, bo motywacja ich czynów czasami była po prostu nielogiczna i nie współgrała z charakterem postaci (np. szukanie winnego za śmierć Juliany vel Izabeli). I jeszcze jedna uwaga. Może moje poczucie humoru...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga część trzyma mniej więcej ten sam poziom, co pierwsza (te same plusy i minusy). Mord na Polakach przez ich ukraińskich sąsiadów tutaj zostaje dość drastycznie opisany, ale p. Jax nie udało się mnie poruszyć. Kiedy książka jest naprawdę dobrze napisana, to łezka sama mi się w oku kręci, gdy czytam o takim okrucieństwie. W „Wojnie” tych emocji nie doświdaczyłam; czegoś mi zabrakło. Może po prostu nie jestem zżyta z bohaterami? Rozczarowało mnie również brak opisu akcji uwolnienia więźnia. Liczyłam właśnie, że ze ściśniętym gardłem będę śledzić poczynania grupy, a tu dostałam wynik podany na tacy bez tego dreszczyku „uda się, czy się nie uda”. Sięgnę na pewno po tom 3, bo chcę wiedzieć, jak skończy się ta saga, i oczywiście, czy moje przewidywania się sprawdzą.

Druga część trzyma mniej więcej ten sam poziom, co pierwsza (te same plusy i minusy). Mord na Polakach przez ich ukraińskich sąsiadów tutaj zostaje dość drastycznie opisany, ale p. Jax nie udało się mnie poruszyć. Kiedy książka jest naprawdę dobrze napisana, to łezka sama mi się w oku kręci, gdy czytam o takim okrucieństwie. W „Wojnie” tych emocji nie doświdaczyłam; czegoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W przeszłości przeczytałam sagę p. Jax „Zemsta i przebaczenie i w sumie mam znów to samo zastrzeżenie co kiedyś, a mianowicie, że fabuła i postacie mają mało wspólnego z rzeczywistością. Te wszystkie romanse są bardzo mało prawdopodobne, a już „wygniatająca siano” inteligenta dziewczyna z wyższych sfer z „nieczytatym i niepisatym” parobkiem wzbudziła moje politowanie.
Ale…czytam dalej. Jestem ciekawa, cóż też p. Jax wymyśli tym razem. Tę niewymagającą powieść z dość okrojonym tłem historycznym pochłania się w błyskawicznym tempie, więc mogę sobie pozwolić na chwileczkę niezobowiązującego do refleksji zapomnienia.

W przeszłości przeczytałam sagę p. Jax „Zemsta i przebaczenie i w sumie mam znów to samo zastrzeżenie co kiedyś, a mianowicie, że fabuła i postacie mają mało wspólnego z rzeczywistością. Te wszystkie romanse są bardzo mało prawdopodobne, a już „wygniatająca siano” inteligenta dziewczyna z wyższych sfer z „nieczytatym i niepisatym” parobkiem wzbudziła moje politowanie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Styl pisania doskonały, ale wybor środków do przedstawienia realiów ZSRR to już nie moja bajka. Nie kręcą mnie latające na miotle wiedźmy i gadające ludzkim głosem koty, nawet jeśli sięgnięcie po elementy fanastyczne służą wyższym celom. Przyznam jednak, że to najlepsza książka jaką czytałam z elementami absurdu i groteski.

Styl pisania doskonały, ale wybor środków do przedstawienia realiów ZSRR to już nie moja bajka. Nie kręcą mnie latające na miotle wiedźmy i gadające ludzkim głosem koty, nawet jeśli sięgnięcie po elementy fanastyczne służą wyższym celom. Przyznam jednak, że to najlepsza książka jaką czytałam z elementami absurdu i groteski.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Martin Eden, książka, która w pierwszym momencie może się wydawać kolejnym romansidłem w iście amerykańskim stylu. On biedny, ona bogata i owa powielana wielokrotnie w literaturze dzieląca ich granica społeczna, by mogli żyć długo i szczęśliwie.Ta powieść wspina się jednak ponad oklepane literackie motywy. Determinacja jednostki na tle społecznych nierówności wysywa się na pierwszy plan, a tło stanowią rozważania na temat wszelkich nurtów ówczesnej filozofii.
Przyznam, że zaskoczyła mnie ta kasiążka. Spodziewałam się powieści przygodowej (London powinnien mnie był zabrać na morza i oceany), a nie do izdebki umierujacego z głodu początkującego pisarza. Rozczarowania jednak nie było, bo końcówka nie pozwoli mi o tej powieści zapomnieć na długo.

Martin Eden, książka, która w pierwszym momencie może się wydawać kolejnym romansidłem w iście amerykańskim stylu. On biedny, ona bogata i owa powielana wielokrotnie w literaturze dzieląca ich granica społeczna, by mogli żyć długo i szczęśliwie.Ta powieść wspina się jednak ponad oklepane literackie motywy. Determinacja jednostki na tle społecznych nierówności wysywa się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny audiobook, i moja kolejna pełna ochów i achów opinia. W przeciwieństwie do „Zewu krwi” ta pozycja jest bardziej rozbudowana, stąd też więcej miejsca na opisy przyrody i analizę przedstawionych wydarzeń. One mnie nie nudziły. Postrzegam je bardziej jako dopełnienie tej rozrywającej serce opowieści i nadanie jej autentyczności, mogącej mocnej przemówić do wyobraźni czytelnika. Podobnie jak w przypadku „Zewu krwi” nadal uważam, że naturalistyczne opisy nie powinny wyrządzić krzywdy w psychice szósto- czy siódmoklasisty. Gierki komputerowe są znacznie brutalniejsze i nie służą wyższym celom w przeciwieństwie do powyższej książki, która doskonale opisuje uczucia zwierzęcia i wstrząsa sumieniem ludzi.

Kolejny audiobook, i moja kolejna pełna ochów i achów opinia. W przeciwieństwie do „Zewu krwi” ta pozycja jest bardziej rozbudowana, stąd też więcej miejsca na opisy przyrody i analizę przedstawionych wydarzeń. One mnie nie nudziły. Postrzegam je bardziej jako dopełnienie tej rozrywającej serce opowieści i nadanie jej autentyczności, mogącej mocnej przemówić do wyobraźni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna, warościowa książka dla młodzieży, co nie oznacza, że nudna dla dorosłego. Odsłuchałam audiobooka i była zupełnie pochłonięta historią psa, który z dnia na dzień musiał się odnależć w śniegach Alaski. Złamaniem jego ducha zajął się człowiek w czerwonym swetrze, który z właściwą okrutnością ludzi prymitywnych, widząc w psie tylko wartość materialną, nie miał dlań litości.
Książka zawiera brutalne sceny, ale powiedzmy sobie szczerze, to nie jest lektura dla pierwszoklasistów. Rodzice broniący panicznie dziecka przed tzw. przemocą, przeważnie nie mają pojęcia, co dzieci oglądają w Internecie i w jakie gierki grają (jeśli nie u siebie, to u kolegów w domu). Takie pozycje jak ta uczą właśnie empatii i miłości do zwierząt, bo świat wokół nas jest niestety jaki jest.

Piękna, warościowa książka dla młodzieży, co nie oznacza, że nudna dla dorosłego. Odsłuchałam audiobooka i była zupełnie pochłonięta historią psa, który z dnia na dzień musiał się odnależć w śniegach Alaski. Złamaniem jego ducha zajął się człowiek w czerwonym swetrze, który z właściwą okrutnością ludzi prymitywnych, widząc w psie tylko wartość materialną, nie miał dlań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Spodziewałam się opowieści o miłości w getcie, a dostałam: część pierwsza- wynurzenia współczesnej psychicznie niestabilnej kobiety (a jakże…pani farmaceutki, bo przecieź główna bohaterka nie moźe mieć pospolitego zawodu), część druga-meritum, część trzecia- przewidywalny epilog, który tylko przekartkowałam, bo mi się już go w ogóle nie chciało czytać.
Początek mnie śmiertelnie znudził. Rozumiem, że autorka chciała powiązać teraźniejszość z przeszłością, ale czy to musi zająć pół książk? Nieroztropnie dałam się zwieść. Chciałam poczytać o czasach wojny, o uczuciu w tych cieżkich, nieludzkich czasach, a nim mogłam przejść do tytułowego wątku dostałam na dzień dobry tzw. zapychacza stron. Kiedy już po mękach czytelniczych doszłam do części drugiej czyli historii miłosnej sprzed lat, pojawił się kolejny problem, bo getta w tej książce jak na lekarstwo. Niemniej jednak ta część jest najbardziej interesująca i widać, że autorka podobnie jak w „Emigrantach” nie pogardziła tekstami źródłowymi.
Podsumowując, styl pisania p. Waszut mi nie przeszkadza, ale infantylność opowiadanych historii już tak. Może to też kwestia dojrzałości. Gdybym była nastolstką, pewnie dostrzegłabym więcej zalet.

Spodziewałam się opowieści o miłości w getcie, a dostałam: część pierwsza- wynurzenia współczesnej psychicznie niestabilnej kobiety (a jakże…pani farmaceutki, bo przecieź główna bohaterka nie moźe mieć pospolitego zawodu), część druga-meritum, część trzecia- przewidywalny epilog, który tylko przekartkowałam, bo mi się już go w ogóle nie chciało czytać.
Początek mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lekka książka w sam raz na wakacje. Mimo że sama fabuła mnie zainteresowała i byłam ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów, to zakończenie nie spełniło moich oczekiwań. Kto będzie złoczyńcą, dosyć łatwo się jest domyślić, ale sam kontekst zbrodni był zbyt wydumany. Na plus z kolei (choć to sprawa gustu) jest przyziemne wyjaśnienie „nadprzyrodzonego zjawiska”, bo czego jak czego, ale „abracadabry” w kryminałach nie znoszę.

Lekka książka w sam raz na wakacje. Mimo że sama fabuła mnie zainteresowała i byłam ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów, to zakończenie nie spełniło moich oczekiwań. Kto będzie złoczyńcą, dosyć łatwo się jest domyślić, ale sam kontekst zbrodni był zbyt wydumany. Na plus z kolei (choć to sprawa gustu) jest przyziemne wyjaśnienie „nadprzyrodzonego zjawiska”, bo czego jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Parę tygodni temu przeczytałam pierwszą część i świadomie odczekałam chwilę, żeby drugą część móc odsłuchać w okresie mojej rekonwalescencji. Jak nie jestem w stanie czytać, to przynajmniej chciałam mieć pewność, że będę słuchać prawdziwego majstersztyku, a nie wynurzeń jakiegoś grafomana.
Wracając do książki, to nadal uważam, że jest to perełka literacka; rewelacyjny opis Francji w całym jej kulturalno-społeczno-historycznym jestestwie (jakże autor by się zdziwił, gdyby zobaczył dzisiejszy Paryż, a zwłaszcza jego przedmieścia). Przemyślenia Bobkowskiego na temat Polski są również niezwykle trafne, jednakże w przeciwieństwie do Gombrowicza, nie obdziera ze świętości, co święte, lecz skupia się bardziej na otwieraniu uśpionych/zamydlonych oczów rodaków, którzy wierząc w dziejową misję, kompletnie są oderwani od rzeczywistości i po prostu potracili zdrowy rozsądek.
Nie ukrywam, że jestem oczarowana erudycją autora. Ach te przedwojenne szkoły, gdzie ekonomista z wyksztalcenia, jest znawcą literatury i włada biegle kilkoma językami!

Parę tygodni temu przeczytałam pierwszą część i świadomie odczekałam chwilę, żeby drugą część móc odsłuchać w okresie mojej rekonwalescencji. Jak nie jestem w stanie czytać, to przynajmniej chciałam mieć pewność, że będę słuchać prawdziwego majstersztyku, a nie wynurzeń jakiegoś grafomana.
Wracając do książki, to nadal uważam, że jest to perełka literacka; rewelacyjny opis...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sfabularyzowana wersja historii miłości między katem Franzen We​imer​tem (Franz Wunsch) a ofiarą Mileną Zinger (Helena Citrónová). Zastanawiam się nawet, czy tu w ogóle można mówić o miłości. Co do zadurzenia się esesmana w uroczej Żydówce nie mam wątpliwości, ale że to uczucie (mimo zapewnień bohaterki) było prawdziwe wydaje mi się irracjonalne w zderzeniu z jej zachowaniem po wojnie.
Wracając do książki, uważam, że jest dobrze napisana, choć narracja wydawała mi się dosyć sucha. Zabrakło emocji, a zamiast nich fakty, jakby autor ufał, że one mówią same za siebie, a czytelnik nie przejdzie obok nich obojętnie. I w sumie miał rację, bo przeczytałam tę powieść w mgnieniu oka, choć mały niedosyt pozostał.
Dwie uwagi. Nie wiem po jakiego czorta, autor nadał Milenie cechy, które w rzeczywistości nie pozwoliłyby jej przeżyć? Gdyby na oficjalnym przyjęciu butnie wystąpiła z piosenkami Marleny Dietrich , to jakiś gorliwy członek załogi wypaliłby jej z pistoletu w głowę w ramach szeroko pojętego miłosierdzia, tylko po to, żeby nie wylądowała w kompanii karnej. Autor przecież informuje, że piosen​ki oraz fil​my z udziałem Marleny Dietrich na​pięt​no​wa​no jako nie​mo​ral​ne i de​ka​denc​kie.
Druga uwaga. Czy fakty z życia Heleny nie można było powielić? Znużona jestem tymi córeczkami i żonami adwokatów i lekarzy.

Sfabularyzowana wersja historii miłości między katem Franzen We​imer​tem (Franz Wunsch) a ofiarą Mileną Zinger (Helena Citrónová). Zastanawiam się nawet, czy tu w ogóle można mówić o miłości. Co do zadurzenia się esesmana w uroczej Żydówce nie mam wątpliwości, ale że to uczucie (mimo zapewnień bohaterki) było prawdziwe wydaje mi się irracjonalne w zderzeniu z jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy zaczynam czytać książkę i od pierwszych stron jestem informowana, że ktoś ma dar przewidywania przyszłości, to generalnie daję sobie z nią spokój.
W tym przypadku było inaczej i to z dwóch powodów. Po pierwsze mam sentyment do miesięcznika Detektyw, do którego kilka lat temy pisałam artykuły, a po drugie zachęciła mnie opinia @Rudolfiny. Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić, żeby Rudolfina polecała byle co.
I faktycznie, gdy przebrnęłam przez pierwsze strony, fabuła mnie zainteresowała. Może na wskroś przerysowane niektóre postacie ( np. ciapowaty prokurator czy punkowy policjant) odbierają jej autentyzm, ale przecież w takich książkach chodzi właśnie o to, by postacie były wyraziste i nietuzinkowe.
Zakończenie wcale nie było z góry wiadome. No może z wyjątkiem wątku miłosnego, bo i kandydatów do romansu z piękną Małgorzatą było raptem dwóch czy trzech, więc któregokolwiek, by autorka nie wybrała, zawsze byłyby głosy, że końcówka przewidywalna. Na rozwiązanie zagadki kryminalnej trzeba było z kolei poczekać i nie była ona podana na tacy czytelnikowi już od pierwszych stron lub po przeczytaniu połowy, jak to obecnie często bywa w przypadku powieści sensacyjnych.
Podsumowując, zgrabnie napisana książka z lekką dozą humoru, mimo makabry popełnionej zbrodni. Fanom obyczajówek z wątkiem kryminalnym powinna przypaść do gustu.

Gdy zaczynam czytać książkę i od pierwszych stron jestem informowana, że ktoś ma dar przewidywania przyszłości, to generalnie daję sobie z nią spokój.
W tym przypadku było inaczej i to z dwóch powodów. Po pierwsze mam sentyment do miesięcznika Detektyw, do którego kilka lat temy pisałam artykuły, a po drugie zachęciła mnie opinia @Rudolfiny. Jakoś nie mogłam sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja dla wprawionego czytelnika, gdzie zdecydowanie mniej się „dzieje” niż w książce „Kamień na kamieniu” i przez to czytałam ten semi-dialog, a raczej monolog dosyć długo. Nie śpieszyłam się, bo każdy fragment miał jakąś ukrytą prawdę, która mimo że czasem wydawała mi się zbyt trywialna, to jednak miała w swej prostocie osobliwy urok.
Narrator skupia się na roli przypadku i pamięci w ludzkim życiu, serwując jako przykłady wyrywkowo wydarte z wspomnień wydarzenia z własnego życiorysu. Brak jakiejkolwiek chronologii powoduje, że to dość bujne życie staje się jedynie tłem do rozważań egzystencjalnych i stanowi jednocześnie urozmaicenie w tym ciągu myśleniowym. Linia między faktycznymi zdarzeniami a snem/ułudą wydaje mi się dość płynna i może dlatego ciężkość tego utworu mnie przytłoczyła.

Pozycja dla wprawionego czytelnika, gdzie zdecydowanie mniej się „dzieje” niż w książce „Kamień na kamieniu” i przez to czytałam ten semi-dialog, a raczej monolog dosyć długo. Nie śpieszyłam się, bo każdy fragment miał jakąś ukrytą prawdę, która mimo że czasem wydawała mi się zbyt trywialna, to jednak miała w swej prostocie osobliwy urok.
Narrator skupia się na roli...

więcej Pokaż mimo to