rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

C.J. Tudor w “Debicie” przenosi nas do świata pogrążonego w śniegu i mrozie. W historię trafiamy w czasie burzy śnieżnej i trochę podobnie jak budzące się właśnie postacie, powoli zyskujemy świadomość tego, co dzieje się dookoła. A dzieje się... źle.

Hannah, Meg i Carter żyją w świecie nieco podobnym do naszego, jednak w ich nastąpiła swego rodzaju apokalipsa - świat opanował mocno śmiertelny wirus, którego do tej pory nie udało się pokonać. Nie ma lekarstwa, nie ma szczepionki trzeba więc nauczyć się na nowo żyć. Hannah znajduje się właśnie w autokarze, którym jechała w bezpieczne miejsce z kilkunastoma studentami. Autokar jednak wpadł w poślizg i teraz utknęli - nie a wyjścia z pojazdu, nie ma jak wezwać pomocy. Meg z kole budzi w kolejce linowej z piątką nieznajomych. Utknęli, nastąpiła awaria, która zatrzymała ich wagonik w odległości wielu metrów od ziemi, na środku wyciągu… Jest i Carter, który żyje z kilkoma innymi osobami pilnując pewnego schroniska - są uzależnieni od prądu, który trzyma niebezpieczeństwo na zewnątrz. Co łączy tą trójkę? Jak ich historie się łączą? I jak się skończą?

Tudor zbudowała historią, która z jednej strony jest odległa od naszej - w końcu to takie postapo, po katastrofie, która zmieniła funkcjonowania świata i codzienne życie każdego człowieka. Z drugiej jednak jest niebezpiecznie blisko naszej rzeczywistości - sami jeszcze chwilę temu znajdowaliśmy się w podobnej sytuacji zagrożenia. Nas uratowała nauka, ale co, gdyby nie mogła? Książka zmusza do ciekawych rozważań, jest w niej sporo trafnych spostrzeżeń na temat społeczeństwa postawionego w kryzysie. Jest też oczywiście świetna intryga kryminalna, co chwilę zaskakująca i tak zbudowana, że kompletnie niczego się nie domyśliłam. Oceniam 7,5/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/05/debit-cj-tudor.html

C.J. Tudor w “Debicie” przenosi nas do świata pogrążonego w śniegu i mrozie. W historię trafiamy w czasie burzy śnieżnej i trochę podobnie jak budzące się właśnie postacie, powoli zyskujemy świadomość tego, co dzieje się dookoła. A dzieje się... źle.

Hannah, Meg i Carter żyją w świecie nieco podobnym do naszego, jednak w ich nastąpiła swego rodzaju apokalipsa - świat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Te jedno zdanie, okładkowe hasło “Tajemnicy lekarki” Leslie Wolfe naprawdę dobrze podsumowuje to, co książka prezentuje!

Jest to historia dwóch kobiet. Anne Wiley to szanowana kardiochirurżka z kilkunastoletnim stażem, które do tej pory nigdy pacjent nie umarł na stole operacyjnym. No właśnie - do tej pory. Tym razem serce pacjenta po zabiegu nie ruszyło, a ona dosyć szybko zaprzestaje reanimacji, prób poruszenia serca… Dlaczego? Bo spojrzała za parawan, zobaczyła kim był jej pacjent. Zatem czy to faktycznie ona jest winna śmierci mężczyzny czy był to po prostu zbieg okoliczności?
Drugą postacią jest Paula, prokuratorka, która szybko pnie się po szczeblach kariery, nie ustaje jednak w marzeniach o szczycie. Paula zagorzale walczy o sprawiedliwość dla tych poszkodowanych społecznie, których nie stać, by samodzielnie ją sobie wywalczyć. Gdzie jednak jej miejsce w historii Anne?

Od samego początku ta historia trzyma nas w niewiedzy, by raz po raz odsłaniać kolejne karty, raz po raz zaskakiwać, choć przecież sama akcja toczy się tempem raczej umiarkowanym. To na wnętrzu postaci się skupiamy, ich emocjach i myślach. Anne przedstawia na się w narracji pierwszoosobowej, tak że czytelnik może doświadczać jej niepewności, wyrzutów sumienia i strachu o to, do czego śmierć pacjenta ją doprowadzi. Paula przedstawiona jest w narracji trzecioosobowej i jest dla nas długo zagadką. Historia prowadzona jest z rozmysłem, do tego porusza ciekawe tematy do refleksji, jak np. gdzie sięga granica sprawiedliwości, a gdzie zaczyna się zemsta? To dobry thriller, pisany lekkim stylem, dzięki czemu czytelnik nie czuje się przytłoczony emocjami postaci. Oceniam 7,5/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/tajemnica-lekarki-leslie-wolfe.html

Te jedno zdanie, okładkowe hasło “Tajemnicy lekarki” Leslie Wolfe naprawdę dobrze podsumowuje to, co książka prezentuje!

Jest to historia dwóch kobiet. Anne Wiley to szanowana kardiochirurżka z kilkunastoletnim stażem, które do tej pory nigdy pacjent nie umarł na stole operacyjnym. No właśnie - do tej pory. Tym razem serce pacjenta po zabiegu nie ruszyło, a ona dosyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Thrillery psychologiczne, takie trzymające się ram gatunku czyli pisane w narracji pierwszoosobowej i dostarczające ciekawej psychologicznie kreacji, jak i dreszczyku napięcia to dla mnie naprawdę fajny sposób na relaks, w momencie, gdy chcę się na kilka chwil oderwać od rzeczywistości. I w tej roli dobrze sprawdza się książka Agaty Czykierdy-Grabowskiej pt. “Zapach świeżych trocin”!

Jest to historia Izy, która właśnie wylana z pracy wykładowczyni wraca do swojego rodzinnego miasta - Warszawy. Brak pracy to również brak pieniędzy na mieszkanie, więc prawdziwym wybawieniem jest dla niej propozycja starego znajomego, który pozwala jej pomieszkać w mieszkaniu pokazowym w nowo wybudowanym bloku. Problemem może być oddalenie od cywilizacji, ale według Izy to zaleta - ten miesiąc ma poświęcić w pełni na napisanie powieści, thrillera, który w niedalekiej przyszłości powinien jej pozwolić się utrzymać. Jednak zdanie musi zmienić już pierwszej nocy, gdy podczas kąpieli słyszy głośny łomot w drzwi… w bloku zamkniętym, niezamieszkałym, w którym nie powinno być nikogo?

Autorka dobrze buduje w tej historii napięcie, fragmenty toczące się w nocy, które wywołują w bohaterce lęk, sprawiają, że czytelnik sam czuje jej mocno niepokojące emocje. Intryga kryminalna ciekawa jest szczególnie pod tym względem, że złożona jest z dwóch historii - mamy tu książkę w książce, mamy do wglądu to, co Iza tworzy. Zatem dwie zagadki kryminalne, które są dobrze zbudowane, logiczne i choć niespecjalnie trudne, to satysfakcjonujące. Sama postać Izy też jest ciekawa - to kobieta zagubiona, która od pewnego czasu mocno cierpi… No i kolejna atrakcja - przyglądamy się jak przebiega proces twórczy bohaterki! Oceniam 7/10, a więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/zapach-swiezych-trocin-agata-czykierda.html

Thrillery psychologiczne, takie trzymające się ram gatunku czyli pisane w narracji pierwszoosobowej i dostarczające ciekawej psychologicznie kreacji, jak i dreszczyku napięcia to dla mnie naprawdę fajny sposób na relaks, w momencie, gdy chcę się na kilka chwil oderwać od rzeczywistości. I w tej roli dobrze sprawdza się książka Agaty Czykierdy-Grabowskiej pt. “Zapach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak pisać o biografii? Tak, by przedstawić czego można po niej oczekiwać, ale i tak, by historię życia opisywanej postaci zostawić do samodzielnego odkrycia czytelnikowi, prawda? Z takiego założenia wychodzę pisząc o książce Lucy Worsley pt. “Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta”.

Podejrzewam, że nazwisko Christie nie jest nikomu obce - to przecież królowa kryminału, która zmieniła oblicze powieści detektywistycznej i rozpowszechniła ją na cały świat. A jednak co wiemy o samej Agacie? No właśnie, chyba niewiele. Przynajmniej ja niewiele o jej życiu wiedziałam, zakładam jednak że nie byłam w tej niewiedzy sama. Byłam, czas przeszły, gdybyż po tej lekturze jestem w wiedzę bogata! I było warto! Bo Christie to nie tylko autorka niezwykła, to również kobieta, która, mimo iż się tym nie przechwalała i raczej trzymała swoją prywatność skrytą przed czytelnikami i mediami, to żyła tak, jak chciała. Choć i jej przyszło się nieraz borykać z prawdziwymi problemami…

I właśnie tak całościowo Worsley do niej podchodzi. Pisze oczywiście o jej powieściach, jaki wpływ miały na literaturę, ale głównie pisze o samej Agacie - jej losach, jej rolach, jakie sama sobie, a może po prostu życie jej narzucało. Autorka czerpie z wielu źródeł, odnosi się i do książek samej Agathy i do jej korespondencji, autobiografii, jak i ówczesnej prasy i innych badaczy jej życia. Stylistycznie z początku miałam lekkie opory, jednak po chwili przyzwyczaiłam się do narracji i już czytało się łatwiej - ba, czytało się tak dobrze, że kiedy nie czytałam, to tęskniłam. Cieszę się, że ta książka została u nas wydana, bo dzięki niej mogłam przeżyć niesamowitą przygodę poznając koleje życia tej niesamowitej, nieuchwytnej kobiety, jaką była i zostanie po wieczność Agatha Christie. A teraz pora uzupełnić kolekcję jej powieści! Oceniam: 8/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/agatha-christie-nieuchwytna-kobieta_24.html

Jak pisać o biografii? Tak, by przedstawić czego można po niej oczekiwać, ale i tak, by historię życia opisywanej postaci zostawić do samodzielnego odkrycia czytelnikowi, prawda? Z takiego założenia wychodzę pisząc o książce Lucy Worsley pt. “Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta”.

Podejrzewam, że nazwisko Christie nie jest nikomu obce - to przecież królowa kryminału, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

“Przepraszam, tu był trup” to nowiutka odsłona Marty Matyszczak - kryminał cosy crime bez zwierzęcych narratorów! I do tego osadzony w jednej z moich ulubionych scenerii - zimą w górach!

Historia zaczyna się w styczniu w Warszawie. Od kilku miesięcy życie Rity Braun to praca za najniższą krajową i wynajmowany pokój w mieszkaniu pełnym hałaśliwych studentów. Nic więc dziwnego, że w końcu ma dosyć, prawda? Na szczęście w odpowiednim momencie pojawia się jej przyjaciółka, znana influencerka z zaproszeniem na otwarcie ekskluzywnego hotelu i SPA w Wiśle. W luksusie może łatwiej będzie przemyśleć swoje życie? Zatem Rita jedzie, jej brat też jedzie, jak i spore grono influencerów… Na miejscu od reszty świata szybko odcina ich śnieżyca, a my bardzo dobrze wiemy, że wszystko to, co się dzieje, prowadzi do zbrodni… Tylko kto zginie, a kto ten czyn popełni? No i gdzie podzieje się ten tytułowy trup?

Historia rozpisana jest na kilkuosobowe grono postaci, głównie influencerów, z których wyróżnia się Rita. I to ona jest postacią przewodnią - początkuje te tytułujące całą serię Zbrodnie na podsłuchu, czyli podcast kryminalny, choć zaczynając, wcale jeszcze nie wie, że przyjdzie jej opisywać morderstwo! Historia utrzymana jest w przyjemnie lekkim tonie, jest miejsce na trochę śmiechu, chwile wzruszenia i refleksje. Podobało mi się mocne osadzenie historii w świecie współczesnym, w którym to część życia toczy się w sieci, w social mediach. A zbrodnia? Zaskakująca i przemyślana, oparta na klasycznych motywach gatunku! Oceniam 8/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/przepraszam-tu-by-trup-marta-matyszczak_23.html

“Przepraszam, tu był trup” to nowiutka odsłona Marty Matyszczak - kryminał cosy crime bez zwierzęcych narratorów! I do tego osadzony w jednej z moich ulubionych scenerii - zimą w górach!

Historia zaczyna się w styczniu w Warszawie. Od kilku miesięcy życie Rity Braun to praca za najniższą krajową i wynajmowany pokój w mieszkaniu pełnym hałaśliwych studentów. Nic więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przyznam, że bardzo lubię historie z górskich terenów toczące się w czasie głębokiej zimy, ale takiej książki, jaką napisał Sławek Gortych, jeszcze nie czytałam! W “Schronisku, które spowijał mrok”, trzecim tomie kryminalnej serii karkonoskiej (można czytać oddzielnie) górską zimę zobrazował tak, że czułam ten śnieg po kolana, czułam ten mróz i niebezpieczeństwo górskiej wędrówki. A to przecież tylko tło tej opowieści…

Historia rozpoczyna się w marcu 2007 roku. Do schroniska Strzecha Akademicka przyjeżdża Tomasz Wilczur, kolega Maksa, autor kryminałów. Tomasz ma zająć się sprawą sprzed lat - dziwną śmiercią w lawinie, która zeszła tam sylwestrowej nocy 1991/1992 roku i wykorzystać jako inspirację do własnej powieści, która ma w końcu przełamać jego zastój pisarski. Jednak nikt nie podejrzewa, że swoim zainteresowaniem Tomasz zbudzi stare demony, które zdecydowanie nie życzą sobie, by ktoś ponownie odkopywał te wydarzenia. Demony? Czy jednak ludzie? Dokąd zaprowadzi Tomasza te śledztwo? Co wydarzyło się w tym miejscu przed laty? I gdzie miejsce na historię z Cieplic z 1947 roku?

Trzy czasy, trzech bohaterów, trzy pozornie niezwiązane ze sobą opowieści. Częściowo oparte na tym, co wydarzyło się kiedyś, częściowo wymyślone przez autora. Historie, które łączą się w jedną intrygę kryminalną, przemyślaną i doskonale rozpisaną, wzbudzającą w czytelniku zainteresowanie przez całą lekturę. Jest to opowieść pełna emocji - tych niewesołych, trudnych, mrocznych, choć czasami i przez nie prześwieca słońce. Ponadto, to rewelacyjny obraz zaskakującej i bardzo niebezpiecznej zimy w górach, pracy GOPR-u i obsługi schroniska. No i kreacje postaci - przede wszystkim Tomasz, który automatycznie ze względu na swój zawód i rewelacyjne refleksje z nim związane, naprawdę mnie zachwycił. Niech ocena mówi sama za siebie: daję 8,5/10! A więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/schronisko-ktore-spowija-mrok-sawek_22.html

Przyznam, że bardzo lubię historie z górskich terenów toczące się w czasie głębokiej zimy, ale takiej książki, jaką napisał Sławek Gortych, jeszcze nie czytałam! W “Schronisku, które spowijał mrok”, trzecim tomie kryminalnej serii karkonoskiej (można czytać oddzielnie) górską zimę zobrazował tak, że czułam ten śnieg po kolana, czułam ten mróz i niebezpieczeństwo górskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Hitra to niewielka norweska wyspa, której przejechanie zajmuje pewnie z kilka godzin. To również miejsce akcji powieści kryminalnej Samuela Bjørka o tym samym tytule. To czwarty tom serii z detektywami Mią Krüger i Holgerem Munchem, jednak doskonale nadaje się też na powieść traktowaną całkowicie oddzielnie.

Gorąco lato na Hitrze, chyba najgorętsze z wszystkim, jakich doświadczyli mieszkańcy tej małej wyspy słynącej z połowu łososi - to tam mieszka jedna z najbogatszych norweskich rodzin, która teraz przygotowuje się do ślubu najstarszego syna, dziedzica. Na kilka dni przed tym wydarzeniem społecznością wstrząsa inna wiadomość - ktoś zamordował nastolatkę na starej barce. I wygląda na to, że ta zbrodnia w jakiś sposób łączy się z zaginięciem 8letniego chłopca, do którego doszło trzy lata temu... Mia i Holger wraz z lokalną policją będą starali się dojść do sedna sprawy, czy jednak w tam małej, zamkniętej na obcych miejscowości, będzie to w ogóle możliwe?

Miejsce akcji to jeden z dużych plusów powieści - z jednej strony znany małomiasteczkowy klimat, z drugiej to przecież nie zwykłe miasto, a wyspa, czyli coś dla nas nieoczywistego. Tym jednak co jeszcze mocniej fascynuje, jest przekrój tamtejszej społeczności, jaki serwuje nam autor - historię poznajemy z kilku punktów widzenia, mieszkańców podzielonych na kilka pokoleń - od 11letniej dziewczynki, aż po dosyć wiekową panią. Akcja powieści toczy się tempem niespiesznym, w którym jest czas na poznanie postaci i dokładną obserwację otoczenia, przepytywanie świadków, przeglądanie dowodów. Jednak historia prowadzona jest tak, że zaskakująco mocno do siebie przyciąga - nie wiem w czym tkwi sedno, wiem jednak, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Doskonale wpisała się w moje gusta! Oceniam 8/10 więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/hitra-samuel-bjrk.html

Hitra to niewielka norweska wyspa, której przejechanie zajmuje pewnie z kilka godzin. To również miejsce akcji powieści kryminalnej Samuela Bjørka o tym samym tytule. To czwarty tom serii z detektywami Mią Krüger i Holgerem Munchem, jednak doskonale nadaje się też na powieść traktowaną całkowicie oddzielnie.

Gorąco lato na Hitrze, chyba najgorętsze z wszystkim, jakich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

“Mocy obietnic” Piotra Borlika to piąta książka z uniwersum Boskiej Proporcji, kontynuacja trylogii wydanej w 2019. Czy da się czytać oddzielnie? Myślę, że tak, choć, żeby docenić wszystkie niuanse, a przede wszystkim przemianę głównej bohaterki, to na pewno lepiej będzie czytać ją w kolejności chronologicznej.

Agata nie jest już policjantką i układa swoje życie na nowo jako reporterka kryminalna. No, może to za duże określenie na osobę odczytującą przygotowany przez innych tekst przed kamerą, co zresztą myśli też sama Agata. Dlatego, kiedy podchodzi do niej ojciec zaginionego nastolatka, a zaraz potem odbiera telefon o potencjalnym odnalezieniu go martwego w dosyć makabrycznym stanie, mimo swoich postanowień nieco się angażuje. Interweniuje w policji, a skoro dochodzenie prowadzi jej znajomy… Czy jednak na pewno powinna się mieszać? Ale kto lepiej od niej zna pokręcone umysły psychopatycznych morderców?

Historię poznajemy z trzech perspektyw - Agaty, ojca zaginionego i młodej dziewczyny. Ta ostatnia jest najbardziej tajemnicza, ten drugi z kolei przechodzi najmocniejszą przemianę, obserwujemy co rozpacz i potrzeba desperackiego działania mogą zrobić z człowiekiem. Mnie jednak najbardziej podobała się Agata, którą w końcu nie jest aż tak impulsywna, a bardziej racjonalna. Intryga prowadzona jest ciekawie, toczy się pewna rodzaju gra nie tylko pomiędzy postaciami, ale i z czytelnikiem, co faktycznie mocno wciąga. Historia zmusza do zadawania pytań: czy każdy człowiek jest podatny na manipulację? Na pewnego rodzaju obietnice? Dla mnie było w niej może za dużo brutalnych scen, ale też zdaję sobie sprawę, że to jedna z cech charakterystycznych całej serii. Podobała mi się jednak bardzo od strony psychologicznej, więc już teraz czekam na dalsze przygody Agaty! Oceniam 7/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/moc-obietnic-piotr-borlik-recenzja.html

“Mocy obietnic” Piotra Borlika to piąta książka z uniwersum Boskiej Proporcji, kontynuacja trylogii wydanej w 2019. Czy da się czytać oddzielnie? Myślę, że tak, choć, żeby docenić wszystkie niuanse, a przede wszystkim przemianę głównej bohaterki, to na pewno lepiej będzie czytać ją w kolejności chronologicznej.

Agata nie jest już policjantką i układa swoje życie na nowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Zapadlina” to czternasta powieść w dorobku Roberta Małeckiego, trzecia w serii z Marią Herman i Olgierdem Borewiczem – ale, jeśli macie chęć, na jej lekturę możecie się również skusić niezależnie od pozostałych dwóch tomów.

Historia toczy się w okolicach Bydgoszczy, w małej miejscowości Wapno, w której stoi nieczynna kopalnia powodująca wokół groźne szkody górnicze. To tam, wśród społeczności, gdzie każdy zna każdego, prawie dwadzieścia lat temu doszło do zaginięcia 18letniego chłopca. Został po nim tylko motor na jezdni... Teraz, na chwilę przed swoją śmiercią, jedyny świadek tamtej nocy, zmienia zeznania. Na razie nieoficjalnie przyjmuje je Maria Herman, która zaczyna drążyć w sprawie. Sprawie, w której nie ma za wielu dowodów, która nie nakierowuje w sumie na żadne rozwiązanie… Czy teraz uda się coś zmienić? Tylko jak? Gdzie teraz szukać zaczepienia?

Jest to kryminał oparty na założeniach, które sama bardzo lubię - jest zagadka skupiona na zwyczajnych ludziach, intryga zbudowana na sprytnych rozmowach z potencjalnymi świadkami i solidnej dedukcji. Tempo akcji jest przyjemnie spokojne, a jednak solidnie zajmujące, choć chwilę trwa, kiedy faktycznie te zainteresowanie wzbudzi. Ale warto poczekać! Do tego mamy jeszcze postacie mocno skomplikowane, które walczą z własnymi demonami, ale mimo to nie są szablonowe, a ludzkie i uczące nas nowej empatii. No i jeszcze język - użyty z rozwagą, tak jakby autor przyglądał się każdemu słowu, które w powieści zawarł. Czasem kuszący się o żarty, czasem wręcz liryczny. Tak, to naprawdę dobra powieść kryminalna. Oceniam na mocne 8/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/zapadlina-robert-maecki.html

"Zapadlina” to czternasta powieść w dorobku Roberta Małeckiego, trzecia w serii z Marią Herman i Olgierdem Borewiczem – ale, jeśli macie chęć, na jej lekturę możecie się również skusić niezależnie od pozostałych dwóch tomów.

Historia toczy się w okolicach Bydgoszczy, w małej miejscowości Wapno, w której stoi nieczynna kopalnia powodująca wokół groźne szkody górnicze. To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Jednorożec” Rafała Gliny okazał się zdecydowanie ciekawszą i bardziej zajmującą lekturą niż się spodziewałam! To debiut, ale jakże dobrze przemyślany i dopracowany, świetnie wyważony i zajmujący w sumie od pierwszych do ostatnich stron powieści!

Historia toczy się w małych miasteczkach w województwie zachodniopomorskim. W Suchaniu w swoim własnym domu zamordowana została kobieta - matka, żona, teraz uduszona i okaleczona została znaleziona przez swojego męża. Policja, która szybko zjawia się na miejscu, nie znajduje żadnych wartych uwagi śladów, prócz pojedynczego włosa. Sprawa trafia do bystrego i doświadczonego śledczego, podkomisarza Jacka Okońskiego, który kiedyś miał krótką styczność z mordercą seryjnym. I tutaj też takiego przewiduje. Czy ma rację? A może sprawcy należy szukać gdzieś bliżej? I co to za włos?

Brutalne zbrodnie i pościg, a może wyścig z mordercą zapowiadają mocno dynamiczną lekturę. I dynamiczna jest, ale z dobrym wyczuciem, akcja toczy się sprawnie, ale nie brakuje w niej miejsca na dobre uzasadnienie. Zatem trochę grzebiemy też w tej stronie psychologicznej, szczególnie, gdy dostajemy fragmenty pisane z perspektywy potencjalnego mordercy. Sama intryga rozpisana jest z dużym rozmysłem, co chwilę dostarcza jakiś zaskoczeń, choć śledztwo toczy się aż cztery tygodnie, co znowu nadaje lekturze wiarygodności. Postacie są przyjemnie ocierające się o to, co znamy z rasowych kryminałów, ale to raczej takich flirt ze schematami niż faktyczna kalka. Autor miał naprawdę dobry pomysł, zaskakuje swoją wiedzą na temat zaburzeń psychicznych i zachowań seryjnych morderców oraz po prostu wykonaniem - język jest bardzo płynny, bardzo przyjemny, dzięki czemu to się po prostu dobrze czyta. Jestem bardzo pozytywnie tym debiutem zaskoczona i już nie mogę się doczekać co autor zaprezentuje nam dalej! Oceniam 7,5/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/jednorozec-rafa-glina.html

"Jednorożec” Rafała Gliny okazał się zdecydowanie ciekawszą i bardziej zajmującą lekturą niż się spodziewałam! To debiut, ale jakże dobrze przemyślany i dopracowany, świetnie wyważony i zajmujący w sumie od pierwszych do ostatnich stron powieści!

Historia toczy się w małych miasteczkach w województwie zachodniopomorskim. W Suchaniu w swoim własnym domu zamordowana została...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

“Osada” to szósta powieść Anny Olszewskiej, ale pierwsza kryminalna! Powieść, która już na wstępie ciekawi ze względu na miejsce akcji i faktycznie - to właśnie jeden z tych aspektów, może nawet najważniejszy, który wyróżnia ją na tle innych.

Do Czorsztyna, osady zwanej Stylchyn sprowadza się Igor Schutt, autor krwawych powieści kryminalnych. Dojeżdżając już do miejsca docelowego Igora zahacza o budowlę, która go zaciekawiła - to stary, lekko zwęglony dom. Postanawia się po nim rozejrzeć, jednak szybko okazuje się, że nie był to dobry pomysł - w środku znajduje zwłoki młodej dziewczyny. I co robi? Ucieka z miejsca zdarzenia, co sam sobie później wyrzuca. Kolejnego dla policja odnajduje ciało i zaczyna się dochodzenie. Kim jest dziewczyna i dlaczego zginęła? I dlaczego Igor tak po prostu uciekł?

Historia toczy się głównie w czasach współczesnych, jednak od czasu do czasu sięgamy do przeszłości, do jeszcze jednej, a może nawet dwóch zagadek… To lata 90te i budowa zapory na Dunajcu, przez którą powstanie właśnie Zalew Czorsztyński. Bardzo podobało mi się, że autorka wykorzystała prawdziwe wydarzenie do poprowadzenia fikcyjnej historii kryminalnej. I to właśnie ta opowieść z przeszłości trzymała mnie mocno w zaciekawieniu, historia współczesna była nieco prostsza i momentami bardziej skupiona na opisach ciał ofiar niżbym sobie tego życzyła, choć na pewno nie zaliczymy jej do kryminałów lubujących się w makabrze. Bo ciągle najważniejsza jest historia, osadzona w małej, pełnej tajemnic społeczności, której każdy członek zdaje się coś ukrywać... Myślę, że to dobry start autorki w kryminał, a miejscem akcji jestem prawdziwie zachwycona! Oceniam 7/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/osada-anna-olszewska-recenzja.html

“Osada” to szósta powieść Anny Olszewskiej, ale pierwsza kryminalna! Powieść, która już na wstępie ciekawi ze względu na miejsce akcji i faktycznie - to właśnie jeden z tych aspektów, może nawet najważniejszy, który wyróżnia ją na tle innych.

Do Czorsztyna, osady zwanej Stylchyn sprowadza się Igor Schutt, autor krwawych powieści kryminalnych. Dojeżdżając już do miejsca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W wypadku cyklu z Williamem Warwickiem polecam zachować kolejność chronologiczną lektury, z tego względu iż cała seria nie tylko połączona jest losami detektywów, ale i jednym wątkiem kryminalnym, związanym z oszustwami związanych z dziełami sztuki. A jest to wątek, który i w tomie piątym, najnowszym “W następnej kolejności” budzi naprawdę wiele emocji!

Historia toczy się w roku 1988, kiedy to cały świat oszalał na punkcie rodziny królewskiej - w szczególności księżnej Diany. Do MI6 docierają pogłoski o szykowanym ataku terrorystycznym, możliwe, że właśnie w rodzinę królewską skierowanym. A że ich ochrona, która podlega częściowo pod wydział Scotland Yardu, od dosyć dawna działa tak jak chce, to w końcu pora tę samowolkę ukrócić. I tak detektyw William Warwick wraz ze swoim zespołem dołącza do tego wydziału sprytnie starając się prześledzić gdzie jest luka w działaniach. W tym czasie agent specjalny Ross przyłącza się do ochrony księżnej Diany. Czy w ten sposób uda im się zapobiec tragedii na skalę światową?

W książce mamy dwie linie fabularne - jest ta o ochronie rodziny królewskiej, i ta z oszustem dzieł sztuki, z Faulknerem, który teraz może i jest unieruchomiony, ale za to my przyglądamy się jego rozgrywkom z prawnikiem - a te są zabójczo dobre! Intryga dotycząca zamachu terrorystycznego i Diany zresztą też - trochę inny obraz księżnej oddaje na niż w The Crown, ale sprawdziłam po lekturze i faktycznie i tu może się kryć ziarnko prawdy, choć nie możemy zapomnieć, że to cały czas fikcja literacka. Książka jest uroczo brytyjska, wszystko jest dobrze wyważone, sceny akcji są spektakularne, ale nie przesadzone, a i nigdy nie braknie czasu, by po prostu napić się filiżanki herbaty… Czy to najlepszy tom serii? Musiałabym sobie przypomnieć pozostałe, ale na ten moment wydaje mi się, że tak! Oceniam 8/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/w-nastepnej-kolejnosci-jeffrey-archer.html

W wypadku cyklu z Williamem Warwickiem polecam zachować kolejność chronologiczną lektury, z tego względu iż cała seria nie tylko połączona jest losami detektywów, ale i jednym wątkiem kryminalnym, związanym z oszustwami związanych z dziełami sztuki. A jest to wątek, który i w tomie piątym, najnowszym “W następnej kolejności” budzi naprawdę wiele emocji!

Historia toczy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Małgorzata Starosta w “Sprawie lorda Rosewortha” nie tylko dostarcza nam zagadkę doskonale zbudowaną na motywie zamkniętego pokoju, ale wręcz przenosi nas w czasy, kiedy te dla nas klasyczne powieści detektywistyczne były dla czytelników współczesne…

Historia toczy się w Anglii w roku 1959. W londyńskiej agencji detektywistycznej Jonathana Harpera zjawia się jego dawna znajoma - Ruth Roseworth. Okazuje się, że jej ojciec, lord Roseworth zmarł kilka dni temu. W skutek dosyć niespodziewanych zdarzeń, bo na moment przed swoim przyjęciu urodzinowym został znaleziony martwy z dziurą w głowie po kuli. Ruth chce, by Jonathan udowodnił, że to nie było morderstwo, a już na pewno, że nie stoi za tym nikt z rodziny. Dziwna prośba? Jonathan też chyba tak myśli, bo jeszcze tego samego dnia sprawę przyjmuje i udaje się do rodzinnej posiadłości Roseworthów…

Mamy więc tutaj zagadkę zamkniętego pokoju i możliwe, że zamkniętego grona podejrzanych - pozornie mógł zbrodnię popełnić ktoś z zewnątrz, ale i przyglądamy się życiu lorda Rosewortha i tym, którzy są teraz w jego domu… Trzeba w końcu znaleźć motyw, a to chyba najłatwiej zrobić podczas rozmów z osobami, które doskonale go znały. A wśród tych osób jest prawdziwa plejada charakterów, kreacje postaci tak bogate, tak różnorodne, że każda jedna zasługuje na uwagę. Sama intryga oparta mocno na dedukcji przez większą część fabuły toczy się rytmem spokojnym, jednak gdy już mamy większość elementów i trzeba je po prostu złożyć w całość, to wtedy zaczyna się taki trochę efekt kuli śnieżnej. Historia nieustannie zaskakuje, a samo tło wydarzeń, czasy w jakich toczy się historia oddane są naprawdę perfekcyjnie. Oceniam 8/10, więcej napisałam tu: https://www.legimi.pl/ebook-sprawa-lorda-rosewortha-malgorzata-starosta,b1174443.html

Małgorzata Starosta w “Sprawie lorda Rosewortha” nie tylko dostarcza nam zagadkę doskonale zbudowaną na motywie zamkniętego pokoju, ale wręcz przenosi nas w czasy, kiedy te dla nas klasyczne powieści detektywistyczne były dla czytelników współczesne…

Historia toczy się w Anglii w roku 1959. W londyńskiej agencji detektywistycznej Jonathana Harpera zjawia się jego dawna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli ubicie historie rozłożone w czasie na kilka pokoleń, to "Tajemnica położnej" jest taką propozycją w wydaniu nieco mniej kryminalnym, trochę bardziej obyczajowym, ale jednak takim, w którym szkieletem historii jest tajemnica, skrzętnie skrywane sekrety…

Wszystko zaczyna się w roku 1945, kiedy to na terenie ziem właścicieli Yew Tree Manor dochodzi do aresztowania położnej Tessy James. Niesłusznie oskarżona o spowodowanie śmierci pani Hamilton i jej nowo narodzonej córki zostawiła w dzierżawionej nieopodal posiadłości córkę i jej syna. Dwadzieścia kilka lat później w rodzinie Hamiltonów dochodzi do zaginięcia - mała Alice znika w ciemnej nocy podczas przyjęcia sylwestrowego. Mija kolejne pięćdziesiąt lat i w końcu posiadłość Yew Tree Manor ma zostać sprzedana. Vanessa, matka zaginionej Alice, teraz już starsza chorująca na demencję pani po raz kolejny przeżywa tragedię - teraz znika jej wnuczka. Czy sprawy zaginięcia, mimo że tak odległe w czasie, mogą być połączone? Jakie tajemnice skrywają te ziemie?

Historia rozpisana jest na trzy czasy i kilkoro postaci - przede wszystkim kobiety należące do tych dwóch rodzin, trzy, a nawet cztery ich pokolenia. To na nich się skupiamy, to ich losy i emocje obserwujemy, a te już i bez zagadki zniknięć budzą emocje - przyglądamy się różnicą pomiędzy biednym a bogatym. pomiędzy traktowaniem kobiet a mężczyzn. To ciekawe bardzo realistycznie oddane kreacje kobiet skrzywdzonych, które odbierają te krzywdy w bardzo różny sposób. No i jest ten szkielet, tajemnica, która może nie budzi takiego napięcia jak w thrillerze, ale ładnie spina wszystko w całość i raz po raz zaskakuje. Warto też wspomnieć o solidnym oddaniu historii położnictwa na przestrzeni ostatnich 80 lat. Ciekawa opowieść, dobra na zaczerpnięcie oddechu od powieści kryminalnych. Oceniam 7/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/tajemnica-pooznej-emily-gunnis.html

Jeśli ubicie historie rozłożone w czasie na kilka pokoleń, to "Tajemnica położnej" jest taką propozycją w wydaniu nieco mniej kryminalnym, trochę bardziej obyczajowym, ale jednak takim, w którym szkieletem historii jest tajemnica, skrzętnie skrywane sekrety…

Wszystko zaczyna się w roku 1945, kiedy to na terenie ziem właścicieli Yew Tree Manor dochodzi do aresztowania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli znacie serial The Crown, to seria Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo pióra S.J. Bennett, której tom pierwszy to “Tajemnica morderstwa w Windsorze” jest jej bardziej kryminalną, lekką i fikcyjną wersją 😉 A ja już czekam na tom drugi!

Historia toczy się na chwilę przed dziewięćdziesiątymi urodzinami królowej Elżbiety II. Królowa spędza czas w swoim ulubionym zamku, w Windsorze, gdzie organizuje kameralne przyjęcia. Po jednym z nich, kolejnego dnia rano, w pokoju na poddaszu znaleziony zostaje martwy młody pianista, Szybko też wychodzi na jaw, że ktoś w tej śmierci mu pomógł…. MI5 i policja szybko przyjmują pewne założenia, królowa jednak nie jest pewna, czy są one właściwe, ale jako że nikt nie pyta jej o zdanie, to sprawę postanawia zbadać dyskretnie sama. No, z pomocą Rozie, asystentką swojego sekretarza, młodą dziewczyną, która szybko wykazuje świetny dryg do tego typu współpracy. Co uda im się odkryć na co MI5 nie wpadnie? I co zrobią, gdy dowiedzą się, kto stoi za tą zbrodnią?

Książka należy do nurtu kryminałów cosy crime, czyli lekkich powieści kryminalnych sięgających sposobem ich budowy do klasyki. Tu jednak sama intryga jest bardzo nowoczesna, już od początku czujemy klimat jak z powieści szpiegowskich. W połączeniu ze wspomnianym The Crown, gdyż cały czas przyglądamy się temu jak żyje królowa, jakie ma obowiązki i jakie ma stosunki ze swoim personelem. No cóż, wychodzi na to, że większość z nich, szczególnie panowie, traktują ją jak niegroźną starszą panią… Królowa dobrze to wie, ale po cichu robi swoje. Bardzo przyjemna, bardzo udana kreacja, która szybko wzbudza w czytelniku sympatię. Całość utrzymana jest w lekkim, zabawnym stylu, dzięki czemu idealnie sprawdza się w momencie, gdy nastrój potrzebuje natychmiastowej poprawy. Oceniam 7,5/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/tajemnica-morderstwa-w-windsorze-sj.html

Jeśli znacie serial The Crown, to seria Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo pióra S.J. Bennett, której tom pierwszy to “Tajemnica morderstwa w Windsorze” jest jej bardziej kryminalną, lekką i fikcyjną wersją 😉 A ja już czekam na tom drugi!

Historia toczy się na chwilę przed dziewięćdziesiątymi urodzinami królowej Elżbiety II. Królowa spędza czas w swoim ulubionym zamku,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

“Trzcinowisko” Kingi Wójcik rozpoczyna nową serię autorki, która do tej pory dała nam się poznać z cyklu z Leną Rudnicką. Jet to więc dla niej test tego, jak odnajdzie się w innej literackiej rzeczywistości i teraz, już po lekturze, mogę oznajmić w zdała go pozytywnie! “Trzcinowisko” na pewno spodoba się tym, którzy lubią nieco spokojniejsze kryminały, osadzone w niewielkiej społeczności.

Historia toczy się współcześnie, latem 2023, choć zaczyna dwadzieścia cztery lata temu. Wtedy we wrześniu 1999 roku w Tomaszowie Mazowieckim popełniono morderstwo. Ofiarą była dziewiętnastolatka, Ewa Ostaszewska, której ciało znaleziono rankiem w okolicznym trzcinowisku, lecz mimo ogólnokrajowego zainteresowania sprawą, do teraz nie została wyjaśniona. Ojciec ofiary jednak nie ustaje - teraz już naprawdę ostatni raz, na chwilę przed dwudziestopięcioleciem tego wydarzenia, chce spróbować dojść do prawdy. By to zrobić zatrudnia popularnego detektywa - Aleksandra Zamojskiego. Uznawany z jednego z najlepszych w kraju teraz ma szansę wskoczyć na pierwsze miejsce w rankingu. Czy faktycznie jest tak dobry, by odkryć tajemnicę sprzed 24 lat?

Historię poznajemy oczami kilkorga postaci, przede wszystkim współcześnie, choć kilka rozdziałów pisany jest też w formie retrospekcji, które faktycznie poruszają. Bo i temat jest smutny, przyglądamy się rodzinie, a raczej kilku rodzinom, które przez tę zbrodnię ucierpiały, których życie zmieniło się na zawsze. Tym samym przyglądamy się też po prostu tej komórce społecznej, tego jak mocne są te więzi, mimo że czasami wcale ich się nie chce. Sama intryga budowana jest powoli, na klasycznej zasadzie skupienia na zagadce i podążaniu kolejnym tropami. Dobrze się przy niej bawiłam, mimo że osadzona jest już na dobrze nam znanych motywach, to dałam się jej w pełni zaciekawić. Oceniam 7/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/04/trzcinowisko-kinga-wojcik.html

“Trzcinowisko” Kingi Wójcik rozpoczyna nową serię autorki, która do tej pory dała nam się poznać z cyklu z Leną Rudnicką. Jet to więc dla niej test tego, jak odnajdzie się w innej literackiej rzeczywistości i teraz, już po lekturze, mogę oznajmić w zdała go pozytywnie! “Trzcinowisko” na pewno spodoba się tym, którzy lubią nieco spokojniejsze kryminały, osadzone w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

“Ostatni gasi światło” to czwarty tom Czwartkowego Klubu Zbrodni Richarda Osmana, który jest jedną z moich ulubionych zagranicznych lekkich serii kryminalnych. Oczywiście jeśli chcecie możecie po niego sięgnąć niezależnie od pozostałych, sama jednak chciałabym zachęcić Was do poznania całego cyklu - kreacje czwórki głównych postaci są tak pełne, wielowymiarowe i niosą sobą tak ciekawe tematy do rozmyślań, że szkoda byłoby pominąć którąś z ich przygód.

Ta czwarta z “Ostatni gasi światło” rozpoczyna się drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, kiedy to czwórka emerytów z osiedla dla seniorów Cooper Chase odkrywa, że ich nowy kolega dał się naciągnąć na oszustwo internetowe. To jednak temat drugorzędny, bo pierwsza zbrodnia, jaką bohaterowie będą się tym razem zajmować, skupia się na morderstwie znanego i przyjaznego im antykwariusza. Szybko okazuje się, że sprawa może być powiązana z handlem i przemytem narkotyków, więc oficjalnie zostaje przejęta przez Agencję Narodową ds Przestępczości. Czy mimo tego czwórka emerytów i tak zdoła rozwiązać tę zagadkę?

Ten tom przypomniał mi i utwierdził mnie w mojej miłości do tej serii - dialogi są zabawne, kreacje postaci barwne i pełne, a intryga bardzo ciekawa, choć tocząca się spokojnym rytmem. Jednak tym, co cenię w niej najmocniej jest jej słodko-gorzki wydźwięk, tematy jakie sobą niesie - sporo tu miejsca na zastanowienie się nad przemijaniem oraz docenianiem każdego dnia, każdej jednej chwili. Ten tom jest wyjątkowo poruszający, momentami mocno smutny, mocno ściska za serce. Miałam też wrażenie, że to swoiste pożegnanie z postaciami jakie znamy - na szczęście seria wróci po przerwie, jednak po tych zdarzeniach chyba już nie będzie dokładnie taka sama jak dotychczas. Niezmiennie jednak będę na jej kontynuację czekać. Oceniam 8/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/03/ostatni-gasi-swiato-richard-osman.html

“Ostatni gasi światło” to czwarty tom Czwartkowego Klubu Zbrodni Richarda Osmana, który jest jedną z moich ulubionych zagranicznych lekkich serii kryminalnych. Oczywiście jeśli chcecie możecie po niego sięgnąć niezależnie od pozostałych, sama jednak chciałabym zachęcić Was do poznania całego cyklu - kreacje czwórki głównych postaci są tak pełne, wielowymiarowe i niosą sobą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bohaterowie“Sarka” Ulfa Kvenslera, mimo iż od lat chętnie uskuteczniają wędrówki górskie, to jednak całkowicie nie byli przygotowani na to, co zaserwuje im Sarek… A jest to nazwa Parku Narodowego położonego na północy Szwecji, miejsce odludne, odcięte od cywilizacji, surowe i dzikie. Zachwycające i przerażające jednocześnie.

Historia toczy się we wrześniu 2019. Anna leży w szpitalu po kilku dniach wędrówki przez Sarek, przepytywana jest przez policję - stało się tam coś złego, ktoś chyba stracił życie, a może ocalała sama Anna? Trudno stwierdzić, dlatego musimy wysłuchać jej opowieści. Anna, jej partner Henrik i Milena jak co roku wybrali się w góry, tym razem jednak z dodatkowych uczestnikiem - to nowy chłopak Mileny, Jacob. To on namawia pozostałą trójkę na zmianę trasy, zamiast znanych terenów, kierują się do Sarka. Uczestnicy niby się zgadzają, ale też czuć, że Anna i Henrik od samego początku mają jakieś dziwne przekonania o Jacobie - czy ich przeczucia okażą się słuszne?

Anna to narratorka opowieści, ale wszystkie cztery postacie oddane są z głębią psychologiczną, zrozumieniem, ale i z wyczuciem spokojnego odsłaniania kolejnych cech charakteru. Napięcie budowane jest doskonale, ziarno zostaje zasiane już na samym początku, chwilę później już kiełkuje i puszcza coraz szersze i dłuższe pędy. Mimo że przecież teoretycznie wiemy jak to się skończy, to i tak autor kreuje napięcie rewelacyjnie! No i do tego dochodzi jeszcze miejsce akcji - mamy tu i piękne opisy i mrożące krew w żyłach sytuacje, kiedy to przeciwnikiem jest sama natura. Sarek, zarówno jako opisywane miejsce, jak i powieść literacka, naprawdę mnie zachwycił! Teraz czekam na informację, kiedy polska premiera drugiej książki autora! Tę oceniam 8,5/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/03/sarek-ulf-kvensler.html

Bohaterowie“Sarka” Ulfa Kvenslera, mimo iż od lat chętnie uskuteczniają wędrówki górskie, to jednak całkowicie nie byli przygotowani na to, co zaserwuje im Sarek… A jest to nazwa Parku Narodowego położonego na północy Szwecji, miejsce odludne, odcięte od cywilizacji, surowe i dzikie. Zachwycające i przerażające jednocześnie.

Historia toczy się we wrześniu 2019. Anna leży...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W “Rajskim zakątku” wybieramy się w Beskidy, do miejscowości dosyć skomplikowanej kulturowo i wyznaniowo, która jest znanym uzdrowiskiem - do Ustronia. To tam powoli zjeżdżają się postacie cyklu z dziennikarzem Marcinem Engelem, ale spokojnie - wcale nie musicie ich znać wcześniej, żeby docenić kunszt tej powieści!

Do Ustronia przyjeżdża Matylda, emerytowana milicjantka, która ma problem, by usiedzieć spokojnie w jednym miejscu. Na szczęście szybko okazuje się, że nuda jej nie grozi - dzwoni do niej przyszywany wnuczek Marcin, dziennikarz, którego była dziewczyna poprosiła o przyjrzenie się sprawie zaginięcia cioci… Cioci, która właśnie kilka dni temu zniknęła z Ustronia i słuch po nie zaginął. Oczywiście więc, że Matylda bierze się do pracy! Tylko gdzie tej kobiety szukać?

Cykl, w który wpisuje się ta powieść, nazywany jest cyklem z Marcinem Engelem i to jest logiczne - Marcin jako jedyny dostaje tu głos w pierwszoosobowej narracji. Mimo to całe show kradnie mu Matylda - tak przebojowy charakter zawsze będzie wybijał się na plan pierwszy. Przebojowy, lekko uszczypliwy, surowy, ale i przez to wszystko i trochę komediowy, a na pewno budzący sporo sympatii. Zagadka kryminalna zdaje się osadzona tak trochę w tle, gdyż postacie mają tendencję do dygresji, do ubierania w słowa ciekawych spostrzeżeń na wiele otaczających ich tematów - codzienności, wiary, roli Kościoła w ustrońskiej społeczności. Wszystko to prowadzone jest w lekkim stylu, a ta zagadka dodaje dreszczyku emocji, których szczególnie w finale dostajemy masę. Dobrze się bawiłam i polecam tym, którzy lubią zabawę słowem i konwencją - to lekko kryminalna historia, w której czuć, że autor tworząc ją bawił się wyśmienicie. Oceniam 7,5/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/03/rajski-zakatek-ryszard-cwirlej_27.html

W “Rajskim zakątku” wybieramy się w Beskidy, do miejscowości dosyć skomplikowanej kulturowo i wyznaniowo, która jest znanym uzdrowiskiem - do Ustronia. To tam powoli zjeżdżają się postacie cyklu z dziennikarzem Marcinem Engelem, ale spokojnie - wcale nie musicie ich znać wcześniej, żeby docenić kunszt tej powieści!

Do Ustronia przyjeżdża Matylda, emerytowana milicjantka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo cenię sobie kryminały z rodzaju tych spokojnych, w których sama kreacja głównych postaci jest równie ważna, co intryga kryminalna - uważam, że trudniej oddać głębię charakteru i jakąś taką prawdę życiową, która sprawia, że podczas lektury co chwilę kiwamy głową na znak, że dobrze to znamy, niż szokować mrożącymi krew w żyłach zagadkami zbrodni. Oczywiście nie znaczy to, że historia, którą przedstawia Agnieszka Jeż w “Pastwie” nie szokuje! Sama im dalej w lekturę, tym czułam na sobie wyraźniejszą gęsią skórkę…

Historia “Pastwy” toczy się wczesną jesienią w małych, górskich wioskach pod Wałbrzychem. Tam od kilku miesięcy na posterunku stoi Sonia Kranz, która jako aktualnie samotna matka, próbuje z życiem prywatnym łączyć życie zawodowe, mocno ją absorbujące szczególnie w momencie, gdy trafia się nowa sprawa. Chodzi o zaginięcie lokalnego biznesmena, a raczej jego syna, który właśnie miał przejmować firmę zakładów mięsnych, która sprawiła, że Wilscy są poważani i traktowani z czcią w okolicy. Do zaginięcia doszło w jego własną noc poślubną, a zgłoszenie sprawy wychodzi od młodej żony… To chyba niemożliwe, by pan młody zniknął w takim momencie? Więc o co tak naprawdę tam chodzi?

Soni Kranz przyglądamy się całościowo - poznajemy jej życie zawodowe i prywatne, jej myśli i rozterki. Fajnie widzieć, że radzi sobie coraz lepiej, fajnie czytać, że pamięta o swoich własnych potrzebach, tym samym nam o tym przypominając. Myślę, że każda czytelniczka w podobnym wieku zajdzie w tej postaci coś z siebie. Intryga kryminalna prowadzona jest spokojnie, ale skrupulatnie, ciekawi od samego początku - czujemy, że coś w tej rodzinie jest nie tak. Tylko czy na pewno to któraś z ich tajemnic doprowadziła do zaginięcia? Bardzo ciekawa, nieszablonowa i trochę straszna zagadka. Oceniam 7,5/10, więcej napisałam tu: https://www.kryminalnatalerzu.pl/2024/03/pastwa-agnieszka-jez-patronacka.html

Bardzo cenię sobie kryminały z rodzaju tych spokojnych, w których sama kreacja głównych postaci jest równie ważna, co intryga kryminalna - uważam, że trudniej oddać głębię charakteru i jakąś taką prawdę życiową, która sprawia, że podczas lektury co chwilę kiwamy głową na znak, że dobrze to znamy, niż szokować mrożącymi krew w żyłach zagadkami zbrodni. Oczywiście nie znaczy...

więcej Pokaż mimo to