-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2016-11
2018-11-04
Dawno nie czytałam książki dla dzieci, tym bardziej XIX-wiecznej, więc lektura powieści Urbanowskiej była dla mnie ciekawym i odświeżającym doświadczeniem :)
O tym, że lenistwo nie popłaca, przeczytać można w niejednym utworze. "Gucio zaczarowany" również akcentuje ten problem, by na przykładzie 8-letniego tytułowego Gucia przekonać młodego czytelnika o konieczności wykonywania swych obowiązków i pracy dla wspólnego dobra.
Nietrudno się domyślić, że powieść ma charakter bardzo moralizatorski i tendencyjny, co niekiedy może nieco irytować, w pewnym stopniu jako anachronizm. Nie ukrywajmy, że od XIX wieku upłynęło trochę czasu i dlatego nachalny sposób formułowania nauki moralnej może okazać się rażący i nieprzystający do teraźniejszości.
Gucio - zamieniony w muchę - spotyka na swej drodze kreta, wróble, pszczoły i inne małe stworzonka. Od nich uczy się szacunku dla pracy i tego, że wszystko w naturze połączone jest wspólnym łańcuchem, a każda istota to pojedyncze ogniwo tego łańcucha. Aby system dobrze funkcjonował, nieodzowna jest współpraca i sumienność. Bo kto jest próżniakiem, ten - jak wynika z powieści - jest niewart życia.
To, co mnie denerwowało i oburzało, to pewne stereotypy płciowe, których echa pobrzmiewają w "Guciu...". Nasz bohater dąży do tego, by być męski, a wszystkie najgorsze cechy przypisuje "babom". Dopiero pod koniec powieści zdaje sobie sprawę, że "baby" również mogą być inteligentne i godne podziwu. Wow.
Myślę, z "Gucio..." to ciekawa propozycja nie tylko dla najmłodszych, również dorośli mogą znaleźć w książce coś wartościowego. Polecam jako coś nowego, jako okazję do porównania współczesnego rynku książek dla dzieci ze "starymi" kanonicznymi pozycjami, jako coś lekkiego (pomimo moralizatorstwa) i na pewno urokliwego. Ja sama ze zdziwieniem stwierdziłam, że miło spędziłam czas z powieścią Urbanowskiej i - kto wie? - może kiedyś zapoznam się bliżej z inną jej powieścią pt. "Księżniczka".
Dawno nie czytałam książki dla dzieci, tym bardziej XIX-wiecznej, więc lektura powieści Urbanowskiej była dla mnie ciekawym i odświeżającym doświadczeniem :)
O tym, że lenistwo nie popłaca, przeczytać można w niejednym utworze. "Gucio zaczarowany" również akcentuje ten problem, by na przykładzie 8-letniego tytułowego Gucia przekonać młodego czytelnika o konieczności...
2017-11
Nie wiem, czy wypada mi oceniać ten utwór, ale spróbuję.
Jedną z pierwszych rzeczy, które rzucają się w oczy podczas lektury, jest emocjonalność. Nic dziwnego, zważywszy na okoliczności powstania zbioru. Lubię poezję zaangażowaną, uczuciową, a właściwie to tylko taką akceptuję.
Kochanowski wykorzystał w "Trenach" wiele kunsztownych zabiegów poetyckich. Fascynuje mnie sposób, w jaki - poprzez kolejne utwory wchodzące w skład zbioru - można zaobserwować stan jego ducha, zmianę jego światopoglądu. To takie ludzkie, prawdziwe, autentyczne.
I choć "Treny" powstały dawno temu, to wcale nie tak trudno się to czyta.
Dziwi mnie tylko, dlaczego Orszulce należało się więcej - śmierć Hanny, również córki, skłoniła poetę do poświęcenia jej tylko jednego krótkiego utworu. Ale nie mnie to oceniać.
W wydaniu Biblioteki Narodowej jako dodatek zamieszczono również inne utwory żałobne pióra Jana z Czarnolasu. Warto się z nimi zapoznać, z ciekawości.
Nie wiem, czy wypada mi oceniać ten utwór, ale spróbuję.
Jedną z pierwszych rzeczy, które rzucają się w oczy podczas lektury, jest emocjonalność. Nic dziwnego, zważywszy na okoliczności powstania zbioru. Lubię poezję zaangażowaną, uczuciową, a właściwie to tylko taką akceptuję.
Kochanowski wykorzystał w "Trenach" wiele kunsztownych zabiegów poetyckich. Fascynuje mnie...
2015-05
"Litwo, Ojczyzno moja!"
Fabuły przytaczać nie trzeba. Można wyliczać zalety. A więc - do dzieła!
Co zachwyca w "Panu Tadeuszu"? Chyba wszystko:) Piękny język, pieczołowitość opisu, oddziaływanie na wszystkie zmysły (bigos! i nie tylko), ukazanie piękna litewskiej przyrody. Sielskość, arkadia, podziały społeczne i narodowościowe, wielowątkowość. Jest nostalgia, jest nadzieja, jest historia i patriotyzm. Fabuła interesująca, bohaterowie również. Humor też jest, a co.
Co jeszcze? Obyczajowość szlachecka i uwznioślenie codzienności. Ciekawy jest stosunek autora do szlachty. Mickiewicz patrzy na tę warstwę okiem "miłującego krytyka".
Jeśli komuś przeszkadza idylliczny obraz Soplicowa, to Epilog zmienia postać rzeczy. Jest słodko i jest gorzko.
I co z tego, że nieodróżnianie Telimeny od Zosi wydaje się nieprawdopodobne? Co z tego, że dwudziestoletni Tadeusz związał się z 14-latką? Można przymknąć oko:)
"Pan Tadeusz" jest niewątpliwie arcydziełem polskiej literatury. Któż nie zna historii sporu Sopliców i Horeszków? Kto nie słyszał o koncercie Jankiela lub Wojskiego? Kto nie zna tożsamości księdza Robaka? Choć nie wszystkim czytelnikom epopeja Mickiewicza przypadła do gustu, warto się z nią zapoznać.
Czytajmy i... KOCHAJMY SIĘ!
Polecam!
"Litwo, Ojczyzno moja!"
Fabuły przytaczać nie trzeba. Można wyliczać zalety. A więc - do dzieła!
Co zachwyca w "Panu Tadeuszu"? Chyba wszystko:) Piękny język, pieczołowitość opisu, oddziaływanie na wszystkie zmysły (bigos! i nie tylko), ukazanie piękna litewskiej przyrody. Sielskość, arkadia, podziały społeczne i narodowościowe, wielowątkowość. Jest nostalgia, jest...
2018-06
"Świat srogi, świat przewrotny,
Wszystko na opak idzie..."
Napotykająca na poważną przeszkodę miłość Basi i Stacha, występne uczucie Doroty (żony młynarza Bartłomieja i macochy Basi), dzieje ubogiego studenta Bardosa, konflikt Krakowiaków i górali, potyczki i intrygi - wszystko ot znajdziecie tutaj!
Jest interesująco i zabawnie, do tego prawdopodobnie - bohaterami kierują odwieczne ludzkie słabostki: urażona duma, zazdrość, miłość. A język wcale nie razi, tylko wzmaga prawdopodobieństwo. Ot, taka odrobina folkloru :)
Jeszcze jedno - gdyby nie wstęp (do którego lektury również zachęcam), nie odgadłabym, że Bogusławskiemu w istocie chodziło o pobudkę do zorganizowania powstania. Tak więc uczucie Stacha i Basi i wszystkie wynikające z niego perypetie to tylko przykrywka do wielkiej polityki.
Całkiem przyjemna lektura. Polecam!
"Świat srogi, świat przewrotny,
Wszystko na opak idzie..."
Napotykająca na poważną przeszkodę miłość Basi i Stacha, występne uczucie Doroty (żony młynarza Bartłomieja i macochy Basi), dzieje ubogiego studenta Bardosa, konflikt Krakowiaków i górali, potyczki i intrygi - wszystko ot znajdziecie tutaj!
Jest interesująco i zabawnie, do tego prawdopodobnie - bohaterami kierują...
2018-05
Hm... Nie będę owijać w bawełnę - nie zachwyciła mnie ta pozycja. Być może dlatego, że nie przepadam za literaturą staropolską. W każdym razie - znajdziecie tutaj wiersze o różnej tematyce - miłosnej, religijnej, dworskiej. Dominują erotyki. W tomiku zebrano utwory z "Lutni", "Kanikuły", wiersze rozproszone, fragmenty tłumaczeń-parafraz ("Cyd", "Amintas", "Psyche") oraz kilka "gadek" (zagadek - warto zwrócić na nie uwagę). Utwory lepsze i gorsze. No i barok... Jeśli ktoś za tym nie przepada (jak ja), to musi się mentalnie przygotować. Konceptyzm jakoś mnie nie powalił. Tyle. Można, ale nie trzeba.
Staram się nie być stronnicza, więc sami zdecydujcie, czy warto :)
Hm... Nie będę owijać w bawełnę - nie zachwyciła mnie ta pozycja. Być może dlatego, że nie przepadam za literaturą staropolską. W każdym razie - znajdziecie tutaj wiersze o różnej tematyce - miłosnej, religijnej, dworskiej. Dominują erotyki. W tomiku zebrano utwory z "Lutni", "Kanikuły", wiersze rozproszone, fragmenty tłumaczeń-parafraz ("Cyd", "Amintas",...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06
W zbiorze znalazły się sielanki, wiersze o tematyce politycznej, patriotycznej i religijnej ("Pieśni nabożne"). Utwory przyjemne w lekturze, poruszające, przepełnione emocjami (szczególnie "Powrót z Warszawy na wieś"). Widać tu zaangażowanie w wyrażanie uczuć; w przeciwieństwie do "suchej" poezji (np. Szarzyńskiego czy Jana Andrzeja Morsztyna, brr), ta może zachwycić. Mnie bardzo urzekły "Pieśni nabożne" (szczególnie "Pieśń o Narodzeniu Pańskim" - "Bóg się rodzi" to moja ulubiona kolęda). Także sielanki nie są wolne od refleksji i melancholii. Myślę, że warto.
W zbiorze znalazły się sielanki, wiersze o tematyce politycznej, patriotycznej i religijnej ("Pieśni nabożne"). Utwory przyjemne w lekturze, poruszające, przepełnione emocjami (szczególnie "Powrót z Warszawy na wieś"). Widać tu zaangażowanie w wyrażanie uczuć; w przeciwieństwie do "suchej" poezji (np. Szarzyńskiego czy Jana Andrzeja Morsztyna, brr), ta może zachwycić. Mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03
Opinia dotyczy opowiadań "SOBIE I PAŃSTWU" oraz "JAK BYĆ KOCHANĄ". Każde z nich to przykład monologu wypowiedzianego, zapoczątkowanego przez Camusa w "Upadku".
Narrator w "Sobie i Państwu" wygłasza przemówienie z okazji jubileuszu. Wspomina w nim swoje życie, od czasu do czasu nawiązując interakcję ze słuchaczami.
Z kolei bohaterkę-narratorkę "Jak być kochaną" poznajemy podczas jej podróży samolotem do Paryża. Kobieta wspomina wojnę, pracę w radiu (występuje w słuchowisku jako pani Felicja). Tytuł opowiadania jest przewrotny - bohaterka może i jest kochana, ale przez słuchaczy radia, którzy siłą rzeczy kochają odgrywaną przez nią postać. Jeśli chodzi o relacje z mężczyznami, to nie można mówić, by były udane. Dawne wydarzenia odcisnęły się piętnem na teraźniejszości.
Wykorzystanie monologu wypowiedzianego wpływa na narrację w utworach. W obu przypadkach jest ona nieco chaotyczna (choć nie tak, jak w strumieniu świadomości), ale jednocześnie zintelektualizowana. Bohaterowie "przeskakują" od jednej myśli od drugiej. Śledzenie tego jest bardzo interesujące, bo w pewnym stopniu odsłania ich psychikę. Wydarzenia rozgrywają się w umyśle bohaterów, przywoływane wspomnieniami. Bodźce ze świata zewnętrznego często wpływają na kierunek rozważań postaci.
Przychodzi czas, gdy trzeba zmierzyć się z przeszłością. Bądźmy przy bohaterach, którzy dokonują rozrachunku ze sobą, światem i własną historią.
Polecam!
Opinia dotyczy opowiadań "SOBIE I PAŃSTWU" oraz "JAK BYĆ KOCHANĄ". Każde z nich to przykład monologu wypowiedzianego, zapoczątkowanego przez Camusa w "Upadku".
Narrator w "Sobie i Państwu" wygłasza przemówienie z okazji jubileuszu. Wspomina w nim swoje życie, od czasu do czasu nawiązując interakcję ze słuchaczami.
Z kolei bohaterkę-narratorkę "Jak być kochaną" poznajemy...
2018-07-12
Niedoskonałość człowieka. Ciało siedliskiem grzechu. Kuszenie przez siły nieczyste. Tęsknota do Boga. Wewnętrzne rozdarcie. Tak można by pokrótce scharakteryzować tematykę polskiej barokowej poezji metafizycznej. Tematy to niebanalne, być może dlatego odbiór tej poezji nie jest łatwy i przyjemny. Niepodzielnie panuje tu pesymizm i poczucie marności. Jeśli komuś odpowiada ta problematyka, to być może znajdzie tu coś dla siebie.
Oprócz wierszy Naborowskiego i Morsztynów w zbiorze znajdują się też utwory mniej znanych autorów, np. Aleksandra Teodora Lackiego, Olbrychta Karmanowskiego i innych, do tego garść wierszy anonimowych. Siłą rzeczy utwory prezentują nierówny poziom artystyczny, należą do różnych gatunków, różnią się stylistyką i sposobem ujęcia danego tematu. Trzeba jednak stwierdzić, że w gruncie rzeczy chodzi o to samo. O vanitas.
Zaletą wydania jest świetny wstęp opracowany przez Mroczkowskiego. Zachęcam do zapoznania się z nim.
Niedoskonałość człowieka. Ciało siedliskiem grzechu. Kuszenie przez siły nieczyste. Tęsknota do Boga. Wewnętrzne rozdarcie. Tak można by pokrótce scharakteryzować tematykę polskiej barokowej poezji metafizycznej. Tematy to niebanalne, być może dlatego odbiór tej poezji nie jest łatwy i przyjemny. Niepodzielnie panuje tu pesymizm i poczucie marności. Jeśli komuś odpowiada ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-11
Wsi spokojna, wsi wesoła...
Zalety mieszkania na wsi są powszechnie znane. W Polsce jako pierwszy zaczął o nich pisać chyba Kochanowski. I poszło! Dalejże, chwytać za pióra!
Generalnie nic nie mam przeciwko wsi. Sama mieszkam na wsi i bardzo to sobie cenię, naprawdę. Można by się było spodziewać, że ta książka sprawi mi czytelniczą przyjemność. Tak jednak nie było. I nie chodzi tu tylko o to, że zdarzały się utwory nie najlepszej jakości - to w końcu antologia, różni autorzy, różne utwory, różny poziom. Chodzi mi raczej o tendencyjność i schematyczność. Bliźniaczo podobne opisy "wieśnych wczasów i pożytków" znaleźć można w wielu utworach. Kontrast cnotliwego życia szlachcica ziemianina z próżniaczym życiem magnata również. Przewracając kolejne kartki, nie sposób nie odczuć déjà vu. To było baaardzo irytujące.
Co mnie jeszcze denerwowało? A no to, że o pracach na wsi, o sielance życia na wsi pisał jakiś tam szlachcic ziemianin, który nie musiał harować w polu, wystarczało mu nadzorowanie pracy parobków. Mój Boże, jeśli taki ktoś pisze, jak pięknie żyje się na wsi, to chyba jest z nim coś nie w porządku. A gdy opisuje chłopów radośnie śpiewających przy pracy, pasterzy grających na fujarce, to krew mnie po prostu zalewa. Litości!!!
[chwila na uspokojenie...]
Jeśli chodzi o gatunki - różne różności: vota, treny, fraszki, poematy ziemiańskie, walety. Nie o gatunek tu jednak chodzi, a o tematykę, bo ona właśnie decyduje o przynależności utworów do nurtu poezji ziemiańskiej. Autorzy - znani i mniej znani, Kochanowski, Rej, Klonowic, Gawiński, Słupski i inni.
No cóż. Pozostaje mi polecić Wam lekturę wstępu. On był chyba z tego wszystkiego najlepszy.
Wsi spokojna, wsi wesoła...
Zalety mieszkania na wsi są powszechnie znane. W Polsce jako pierwszy zaczął o nich pisać chyba Kochanowski. I poszło! Dalejże, chwytać za pióra!
Generalnie nic nie mam przeciwko wsi. Sama mieszkam na wsi i bardzo to sobie cenię, naprawdę. Można by się było spodziewać, że ta książka sprawi mi czytelniczą przyjemność. Tak jednak nie było. I nie...
2018-07-07
Redliński maluje w swej powieści obraz podlaskiej wsi. Wsi, w której ludzie żyją po dawnemu. Nie znają elektryczności, nie umieją pisać ani czytać, nie mają samochodów. W końcu jednak o mieszkańcach Taplar (bo tak nazywa się ta wieś) przypomina sobie wielki świat i wszystko wskazuje na to, że poprzez nadchodzące rewolucyjne zmiany nic już nie będzie takie jak dawniej. Co na to mieszkańcy?
To zderzenie tradycji z nowoczesnością jest doprawdy bolesne. Współczułam głęboko mieszkańcom Taplar, kibicowałam im oporowi, nie pałałam sympatią do "uczycielki". Z drugiej strony zdawałam sobie sprawę, że szkoła w Taplarach się przyda, elektryczność również. W tej mojej niechęci być może ujawnia się żal za tym, co odchodzi w zapomnienie. I niezgoda na to, by ludzie, których dotyczą zmiany, nie mogli o nich decydować.
Obraz wsi u Redlińskiego jest przekonujący poprzez wykorzystany język. Narratorem jest Kaziuk, jeden z mieszkańców Taplar. W ten sposób czytelnikowi łatwiej jest przyjąć jego punkt widzenia i wtopić się w opisywany świat, poznać obyczaje wiejskie od podszewki.
Utwór jest wielowątkowy. Czytelnik śledzi wiejskie wierzenia i zabobony, poznaje losy poszczególnych bohaterów widzianych oczami Kaziuka. A bohaterowie ci są dobrze zarysowani, to ludzie z krwi i kości, mający swoje grzeszki i słabości, które przed Kaziukiem się nie ukryją. On sam nie jest święty, zresztą - nie próbuje o tym nikogo przekonać.
Książka jest interesująca, ale jej odbiór niejednoznaczny, gdyż niektórzy dopatrują się w "Konopielce" parodii literatury należącej do nurtu wiejskiego. Ja nie odniosłam takiego wrażenia. W każdym razie zachęcam do zapoznania się z tą powieścią.
Redliński maluje w swej powieści obraz podlaskiej wsi. Wsi, w której ludzie żyją po dawnemu. Nie znają elektryczności, nie umieją pisać ani czytać, nie mają samochodów. W końcu jednak o mieszkańcach Taplar (bo tak nazywa się ta wieś) przypomina sobie wielki świat i wszystko wskazuje na to, że poprzez nadchodzące rewolucyjne zmiany nic już nie będzie takie jak dawniej. Co na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05
Muszę przyznać, że ta książka pozytywnie mnie zaskoczyła. W przeczytanych przeze mnie sielankach odnalazłam niesamowity klimat i koloryt wiejski. Każdy kolejny utwór należący do zbioru porusza inną tematykę. I tak - czytamy o pomorze bydła, zaklęciach żony czekającej na męża, przemocy wobec robotnic folwarcznych, o obrzędach weselnych i wielu innych rzeczach. Syntetyczny wizerunek dawnej wsi zamknięty w kilkunastu sielankach. Do tego nawiązania do tradycji antycznej. Super!
Obrazki są niezwykle żywe, do tego okraszone sentencjami i aforyzmami niewątpliwie godnymi uwagi (wypisałam je, ale posiałam gdzieś kartkę, eh). Kolejna zaleta to prosty w odbiorze język, bez zbędnych udziwnień. Nie ma co się wypisywać, zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Szczególnie w wydaniu z Biblioteki Narodowej, które oferuje nam obfity i wartościowy wstęp.
Polecam!
Muszę przyznać, że ta książka pozytywnie mnie zaskoczyła. W przeczytanych przeze mnie sielankach odnalazłam niesamowity klimat i koloryt wiejski. Każdy kolejny utwór należący do zbioru porusza inną tematykę. I tak - czytamy o pomorze bydła, zaklęciach żony czekającej na męża, przemocy wobec robotnic folwarcznych, o obrzędach weselnych i wielu innych rzeczach. Syntetyczny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04
"Wszystko podszyte jest dzieckiem"
Trzydziestoletni Józio za sprawą profesora Pimki trafia do szkoły. (Dziwne? Owszem. Wszystko w tej powieści zdaje się dziwne. W końcu to utwór awangardowy.) Tam jest świadkiem wysiłku pedagogicznego nauczycieli oraz sporu dwóch grup uczniów ("chłopięta" i chłopcy). Jednak to nie koniec przygód naszego bohatera. Trafia on jeszcze na stancję u Młodziaków i do dworu w Bolimowie. Każda zmiana miejsca pobytu łączy się się z chaosem i kotłowaniną, które u Gombrowicza są określone mianem kupy. O co w tym wszystkim chodzi? Czy to, co przydarzyło się Józiowi, było tylko snem?
Główny problem powieści dotyczy Formy. Autor twierdzi, że w grupie społecznej człowiek zakłada maskę (gębę) i udaje kogoś, kim nie jest. Gombrowicz pisze: 'Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę". Wydarzenia w utworze (nieudana ucieczka Józia przed Formą) potwierdzają przytoczoną przeze mnie tezę autora. Trudno zresztą nie przyznać Gombrowiczowi racji - czyż my sami nie wolimy czasami uchodzić za kogoś innego niż jesteśmy w rzeczywistości? Chyba tak... Wymowa utworu nie traci więc na aktualności.
Lektura "Ferdydurke" była dla mnie świetną zabawą. W powieści aż roi się od absurdu i groteski, co prowadzi do uzyskania efektu humorystycznego. Do tego mamy jeszcze nawiązanie do literackiej tradycji w postaci parodii "Pana Tadeusza" i "Boskiej komedii" ("W połowie drogi mojego żywota, pośród ciemnego znalazłem się lasu. Las ten co gorsza był zielony". Brzmi znajomo?) oraz wyraźną prowokację czytelnika (tytuł, zakończenie i słowa - klucze: kupa, pupa, gęba, łydka.) Bohaterowie utworu są bardzo interesujący i zabawni. No i te nieśmiertelne słowa Bladaczki, nauczyciela języka polskiego w powieści: "Słowacki wielkim poetą był". Uwielbiam :-)
Warto też zwrócić uwagę na rozdziały niezwiązane bezpośrednio z losami Józia. Mój ulubiony to "Filidor dzieckiem podszyty", opowiadający o konflikcie pomiędzy profesorem Syntetologii - Filidorem a Analitykiem Momsenem. Kocham, kocham, kocham!
Opinie na temat tej książki są różne. Nie wszyscy Czytelnicy lubią awangardę. Jeśli o mnie chodzi, lektura "Ferdydurke" pozytywnie mnie zaskoczyła. Sposób, w jaki Gombrowicz połączył absurd i groteskę z realizacją ważnego i ponadczasowego problemu, wydał mi się bardzo interesujący i nieszablonowy. Uważam, że warto zapoznać się z powieścią i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.
Gorąco polecam!
Koniec i bomba
A kto czytał, ten trąba!
"Wszystko podszyte jest dzieckiem"
Trzydziestoletni Józio za sprawą profesora Pimki trafia do szkoły. (Dziwne? Owszem. Wszystko w tej powieści zdaje się dziwne. W końcu to utwór awangardowy.) Tam jest świadkiem wysiłku pedagogicznego nauczycieli oraz sporu dwóch grup uczniów ("chłopięta" i chłopcy). Jednak to nie koniec przygód naszego bohatera. Trafia on jeszcze na...
2018-01
"Wy, którzy Pospolitą Rzeczą władacie..."
Kochanowski odwołuje się w tym utworze do tradycji antyku i opisuje polityczne dyskusje Trojańczyków dotyczące kwestii oddania Heleny Grekom.
O dziwo, książkę czytało mi się nawet dobrze. Wprawdzie sprawę utrudnia archaiczny język, ale ogólnie nie jest źle. Co mnie szczególnie zaciekawiło? Argumenty Aleksandra (Parysa) oraz jego zwolenników i przeciwników we wspomnianej przeze mnie na wstępie sprawie. Ciekawa dyskusja nam się szykuje, moi drodzy...
Co jeszcze? Spodobały mi się słowne potyczki Antenora i Aleksandra, pełne złotych myśli. Krótko i na temat :)
Warto też pochylić się nad pieśniami Chóru, które zawierają wiele uniwersalnych prawd dotyczących ludzkiej natury, polityki.
Intryguje w utworze postać Heleny. Czy to kobieta, która zamierza poddać się biegowi wydarzeń, kobieta pozbawiona możliwości podejmowania decyzji o swoim losie, wreszcie kobieta, którą targają wyrzuty sumienia? Ciekawa jest jej rozmowa z piastunką. Interesujące są też inne postaci i ich postawy polityczne. Zresztą, jak pewnie zauważyliście, czytając moją skromną opinię, wiele jest tu ciekawych rzeczy ;)
Kurczę! Wypadałoby jeszcze wspomnieć o przesłaniu: "Na każdy rok nam każą radzić o obronie; /Ba, radźmy też o wojnie, nie wszytko się brońmy:/Radźmy, jako kogo bić; lepiej, niż go czekać". Mądre, nie?
Zachęcam do lektury i niesugerowania się przeraźliwie niską oceną w serwisie. Kochanowski nie gryzie, naprawdę. On tylko, posługując się antyczną maską, chciał skłonić do działania swoich współczesnych. Zrobił to też w "Orfeuszu sarmackim", zawartym w wydaniu.
Polecam!
"Wy, którzy Pospolitą Rzeczą władacie..."
Kochanowski odwołuje się w tym utworze do tradycji antyku i opisuje polityczne dyskusje Trojańczyków dotyczące kwestii oddania Heleny Grekom.
O dziwo, książkę czytało mi się nawet dobrze. Wprawdzie sprawę utrudnia archaiczny język, ale ogólnie nie jest źle. Co mnie szczególnie zaciekawiło? Argumenty Aleksandra (Parysa) oraz jego...
2018-04
"I nie miłować ciężko, i miłować /Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione
Myśli cukrują nazbyt rzeczy one, /Które i mienić, i muszą się psować"
Na cykl RYTMY... składają się sonety, parafrazy psalmów, pieśni,epigramaty, nagrobki oraz wiersze przygodne. To tak tytułem wprowadzenia.
Jedną z pierwszych rzucających się w oczy rzeczy podczas lektury jest przewaga tematyki religijnej. I nie ma w tym nic dziwnego, nie tylko ze względu na specyficzne okoliczności powstania (przejście od renesansu do baroku), ale też biorąc pod uwagę życiorys autora (konwersja, nadgorliwość religijna). Czytamy więc o duchowej kondycji człowieka grzesznego, znajdujemy pochwałę wszechmocnego Boga itp.
O epigramatach i nagrobkach nie będę wspominać, bo to, sami rozumiecie, różne różności.
Jeśli chodzi o EROTYKI (notabene - niektórzy podważają autorstwo Szarzyńskiego), to można uznać je za bardzo konwencjonalne. Czyli: pochwała zalet ukochanej i skargi nieszczęśliwego kochanka.
Teraz pora na poważny zarzut wobec Sępowej poezji: język! Mój Boże, czytało się to niezwykle trudno poprzez pojawiającą się na każdym kroku inwersję (szału można dostać). Ponadto, jak zauważa Julian Krzyżanowski (autor wstępu) poeta posługuje się słownictwem książkowym, uczonymi peryfrazami, a w jego utworach trudno doszukać się uczuciowości. Lekturę dodatkowo komplikuje upodobanie Szarzyńskiego do stylu zwięzłego. Pewnie dlatego musiałam nieźle główkować, chcąc zrozumieć sens danego utworu. Być może czytelnicy barokowi się w tym odnajdowali, ale ja niekoniecznie.
No cóż, nie porywa, ale przeczytać można. Na pewno warto zapoznać się ze wstępem (nakreślenie tła historyczno-kulturowego epoki, życiorys poety, język, rozważania o autorstwie erotyków).
To by było na tyle. Adiós!
"I nie miłować ciężko, i miłować /Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione
Myśli cukrują nazbyt rzeczy one, /Które i mienić, i muszą się psować"
Na cykl RYTMY... składają się sonety, parafrazy psalmów, pieśni,epigramaty, nagrobki oraz wiersze przygodne. To tak tytułem wprowadzenia.
Jedną z pierwszych rzucających się w oczy rzeczy podczas lektury jest przewaga tematyki...
2018-05-05
"Bo życie jest koliste, posuwa się po okręgu i jeśli ktoś się nawet wyrywa, to na jego miejsce natychmiast pojawia się ktoś inny"
Beskid Niski, trudne czasy przemian, przejście od komunizmu do kapitalizmu. I ludzie, którzy nie do końca potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Akcja niespiesznie posuwa się naprzód, nie obfituje w niezwykle interesujące zdarzenia. Pojawia się morderstwo, podróże, praca przy wyrębie lasu, rozbieranie starej cerkwi. Mamy do czynienia z licznymi retrospekcjami, które pozwalają dowiedzieć się czegoś więcej o Lewandowskim, Maryśce, Babce i innych. O ludziach zawieszonych w przeszłości i poszukujących jej śladów w teraźniejszości.
Jeśli lubicie "Dolinę Issy", to myślę, że książka Stasiuka również przypadnie Wam do gustu. Prócz niespiesznie rozwijającej się akcji mamy tu bowiem do czynienia w baśniowością i mityzacją. Wioski Beskidu Niskiego stanowią świętą przestrzeń mitu, a zdarzenia i krajobrazy nabierają cech niezwykłości. Duchy też są, a jakże. Powietrze jest od nich gęste. One również należą do opisywanego świata, do wiejskiej społeczności.
Stasiuk opisuje zdarzenia i miejsca stylem reportażysty, ale jego proza charakteryzuje się poetyckością. To tylko pogłębia cudowność świata przedstawionego. Warto zwrócić podczas lektury uwagę na rozważania dotyczące przestrzeni, czasu, życia.
Kilka celniejszych cytatów:
"Być może czas jest czymś podobnym do powietrza i odbicia rzeczy trwają w nim tak samo, jak dalekie obrazy miast i krajobrazów przynosi fatamorgana"
"Świat nie ma żadnych swoich kolein. Podskakuje jak piłka"
"[...] życie najprawdopodobniej jest odmianą grzechu, o czym można zapomnieć w dzień, lecz noc nie zna litości"
Prawda, że ładne?
Polecam!
"Bo życie jest koliste, posuwa się po okręgu i jeśli ktoś się nawet wyrywa, to na jego miejsce natychmiast pojawia się ktoś inny"
Beskid Niski, trudne czasy przemian, przejście od komunizmu do kapitalizmu. I ludzie, którzy nie do końca potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Akcja niespiesznie posuwa się naprzód, nie obfituje w niezwykle interesujące zdarzenia....
2018-04-30
"[...] i w odmianach czasu smak jest"
Rozkosz. Wielu jej pożąda, wielu rozumie ją na rozmaite sposoby. Morsztyn w swym utworze zawiera jej syntezę. Wprowadza na scenę Rozkosz upersonifikowaną, uzurpującą sobie prawo do panowania nad światem. Towarzyszy jej orszak dwunastu panien, do którego należą: Pompa, Asystencyja, Kompanija, Dyjeta, Pijatyka, Podwika, Muzyka, Saltarella, Krotochwila, Gra, Przejazdka, Uciecha. Każda z nich symbolizuje przyjemności, w wir których rzuca się człowiek. Przyjemności, które oddalają wszelki troski, żale, kłopoty. Prawdziwe: hulaj dusza!
Autor opisuje upersonifikowane postaci i ludzkie przyjemności w sposób niezwykle żywy, plastyczny, interesujący. Pełno tu kolorów, smaków, dźwięków, zapachów, które łatwo oddziałują również na czytelnika. Pal sześć archaiczny język, bo łatwo wtopić się w Morsztynowy świat i uwierzyć, że korzystanie z dobrodziejstw oferowanych przez ziemskie życie nie jest grzechem. A dlaczego nie jest? Bo Bóg stworzył świat dla człowieka. Wyraźnie widać tu echa epikureizumu. Na uwagę zasługują też opisy dawnych obyczajów.
VANITAS! Moi drodzy, nie dajcie się zwieść słodkimi opisami, bowiem tak naprawdę wszystko jest marnością. Morsztyn nie daje nam o tym zapomnieć; w mgnieniu oka nastrój dzieła się zmienia, by przypomnieć o śmierci i przemijaniu. Nic dziwnego, chyba każdemu barok kojarzy się z motywem vanitas. Nędzne życie człowieka, nieubłagany upływ czasu, zmienność Fortuny, to wszystko żywo interesuje autora. I choć mogłoby się wydawać, że człowiek może znaleźć opactwo w cnocie, to okazuje się że cnota zależy od wartości materialnych. Kto by się nią przejmował, przymierając głodem?
"Światowa Rozkosz" to - wbrew pozorom - całkiem przyjemna i interesująca lektura. Zaintrygowało mnie zwłaszcza połączenie dwóch skrajnych tematów - Śmierci (i marności) oraz "świetnego świata" (rozkoszy). Może to wyraz kondycji człowieka baroku, jego rozdarcia pomiędzy postawą hedonistyczną a obawą przed potępieniem? W każdym razie warto zapoznać się z utworem Morsztyna, aby przybliżyć sobie ważne motywy barokowej literatury, aby poznać ducha epoki i jej realia.
Polecam!
"[...] i w odmianach czasu smak jest"
Rozkosz. Wielu jej pożąda, wielu rozumie ją na rozmaite sposoby. Morsztyn w swym utworze zawiera jej syntezę. Wprowadza na scenę Rozkosz upersonifikowaną, uzurpującą sobie prawo do panowania nad światem. Towarzyszy jej orszak dwunastu panien, do którego należą: Pompa, Asystencyja, Kompanija, Dyjeta, Pijatyka, Podwika, Muzyka,...
2018-04-28
"Ludzie z wolności myślą, że świat jest ciepnięty na pół. Tu więzienie, a tam wolność. Taki chuj jak słonia nos. Do więzienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy. Potem już nie ma więzienia. Wolności też nie ma. Wszystko jest równo"
Mój Boże... To była najobrzydliwsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. I to chyba nie tylko dlatego, że nie czytuję obrzydliwych książek. Nie, nie. Wiele razy czułam wstręt, byłam zszokowana, a kilka opisanych sytuacji sprawiło, że nie wierzyłam, że czytam to, co czytam. Domyślałam się, że w więzieniu nie ma lekko, a wynaturzenia rodzą się tam często. Gdzie, jak nie tam? Mimo wszystko nie spodziewałam się, że będzie "aż tak". W tym momencie warto zadać sobie pytanie o granicę. O granicę brutalnej szczerości. Czy taka istnieje?
Powyższy wstęp każe spodziewać się niskiej oceny. Skąd zatem wzięło się siedem gwiazdek?
Pomimo dosadności i wulgarności książka mnie zainteresowała. Z zaciekawieniem czytałam historię bohatera "Opowieści jednej nocy", a także pozostałe krótsze opowiadania, które jak migawki prezentowały różne elementy więziennej rzeczywistości (przypominało mi to lekturę "Innego świata"). Opisy precyzyjnie zaplanowanych włamań, bałamucenia kobiet, więziennych reguł, funkcjonowania zakładów karnych. Właśnie, może to jest przyczyna - pokazanie wszystkiego z punktu widzenia więźnia. To jak druga strona medalu. I przeraźliwa prawda - sprawiedliwość nie istnieje, nie wszyscy ponoszą karę za swoje czyny, a policjanci i strażnicy potrafią być równie brutalni, co bandyci. Warto zwrócić uwagę na refleksje bohatera-narratora "Opowieści jednej nocy". Są zadziwiająco trafne. I niekiedy skłaniają do pytań. Po czyjej być stronie? Czy można to jednoznacznie stwierdzić?
Wrażenie autentyzmu potęgował użyty w tekście język. Nie wiem, czy tak w istocie prezentuje się gwara więzienna, ale skłonna byłabym uwierzyć, że tak. Pozwala to czytelnikowi zanurzyć się w opisywanym świecie. Jednak język "Murów Hebronu" to nie tylko język grypsery. Jest też poetycki (głównie w krótszych opowiadaniach). Pewnie wydaje się to dziwne, ze względu na tematykę poruszaną w utworze. Niemniej pojawiają się fragmenty zmetaforyzowane ( w tym miejscu mogę polecić artykuł Małgorzaty Liseckiej o metaforze w "Murach Hebronu", "Pamiętnik Literacki", nr 4/2007), niekiedy wręcz baśniowe, oniryczne. Szczególnie ostatnie opowiadanie, zatytułowane jak cały zbiór - "Mury Hebronu". To zderzenie poetyckości z wulgarnością jest całkiem udane.
Zachęcam do przeczytania książki Stasiuka, choć nie jest to łatwa i przyjemna lektura. Pozwala jednak poznać zakład karny od podszewki. Bo choć to fikcja, to sprawiająca wrażenie autentyczności. Zresztą - autor spędził półtora roku w więzieniu, więc można spodziewać się, że wie, o co w tym wszystkim chodzi. Przeczytajcie. I spróbujcie się zastanowić, jak biblijny Hebron, miejsce ucieczki przed zemstą za nieumyślne zabójstwo, ma się do treści książki.
Polecam!
"Ludzie z wolności myślą, że świat jest ciepnięty na pół. Tu więzienie, a tam wolność. Taki chuj jak słonia nos. Do więzienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy. Potem już nie ma więzienia. Wolności też nie ma. Wszystko jest równo"
Mój Boże... To była najobrzydliwsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. I to chyba nie tylko dlatego, że nie czytuję obrzydliwych książek....
2017-12-19
"Na słabej nici wiszą wszytki ludzkie rzeczy"
Mój Boże, toż to miesiąc z górą mija od chwili, gdy napisałam ostatnią opinię... Na bok sentymenty, przejdźmy do meritum - dziś na warsztat bierzemy "nieprzepłacone, wdzięczne fraszki" mistrza z Czarnolasu.
W trzech księgach "Fraszek" można odnaleźć syntezę życia ludzkiego. Co tam jest? A raczej - czego tam nie ma, bo to pytanie okazuje się łatwiejsze. Kochanowski nie pominął miłości, mądrości, przyjaźni, nie omieszkał wyśmiać ludzkich przywar, ułożył epitafia dla zmarłych znajomych, ułożył też modlitwy, snuł refleksje na temat swego życia i twórczości etc. Królują tu "śmiechy", "żarty", "pieśni, tańce i biesiady". Sprawy wielkie mieszają się z małymi, obok np. "Modlitwy o deszcz" można wymienić chociażby "Nagrobek opiłej babie". Nie wspomnę już o fraszkach "wszetecznych", bo i takowe tu się znalazły. "Marcinowa powieść", "O flisie" i inne - po prostu nie wierzyłam w to, co czytam. Przeżyłam prawdziwy szok. Czyżby dawniej z taką łatwością poruszano "takie" tematy? No cóż, varietas... Niech będzie, panie Kochanowski, otrzymuje pan rozgrzeszenie.
Plusik za "Raki" i "Na Barbarę". To było pomysłowe. Versus cancrini i takie tam. Wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi, a niewtajemniczonych zachęcam do zapoznania się nie tylko z tymi fraszkami.
Obok różnorodności tematycznej mamy też różnorodność gatunkową: erotyki, próby sonetów, koneksje madrygałowe etc. Do tego różne style, swobodna zmiana stylistyki w obrębie jednego często utworu, ironia i autoironia, liczne dowcipy słowne, epigramatyczna zwięzłość, cięty, ale lekki żart, nawiązania do literatury starożytnej, rozmaitość środków stylistycznych etc. Ach, zapomniałabym o wspaniałym wizerunku życia w XVI-wiecznej Polsce, z jego obyczajami, autentycznymi wydarzeniami i postaciami, którym Kochanowski - poprzez umieszczenie ich we "Fraszkach" - zapewnił nieśmiertelność.
Zachęcam do przeczytania wstępu opracowanego przez Janusza Pelca. Doskonale pomaga w zrozumieniu fraszek, sytuuje je w odpowiednim kontekście i przedstawia ich miejsce w twórczości Jana z Czarnolasu oraz w literaturze polskiej.
Polecam!
"Na słabej nici wiszą wszytki ludzkie rzeczy"
Mój Boże, toż to miesiąc z górą mija od chwili, gdy napisałam ostatnią opinię... Na bok sentymenty, przejdźmy do meritum - dziś na warsztat bierzemy "nieprzepłacone, wdzięczne fraszki" mistrza z Czarnolasu.
W trzech księgach "Fraszek" można odnaleźć syntezę życia ludzkiego. Co tam jest? A raczej - czego tam nie ma, bo to...
2018-01-23
"Są takie gwiazdy, które rwą, ciągną, szarpią człowieka, trzeba iść za nimi wzwyż ku niebu, w dół ku otchłani; wszerz po wszystkich oceanach, ale trzeba iść za nimi, trzeba..."
Pierwsze spotkanie z Przybyszewskim. Bardzo udane.
O czym jest "Śnieg"? O skomplikowanych relacjach międzyludzkich, o życiu i śmierci. Bohaterów mamy niewielu, ale atmosfera staje się coraz gęstsza od emocji, psychologizm jest bardzo wyraźny.
Bronka i Tadeusz to z pozoru udane i szczęśliwe małżeństwo. Na scenie towarzyszą im Kazimierz - brat Tadeusza oraz Ewa - przyjaciółka (czy aby na pewno?) Bronki i dawna kochanka Tadeusza. Pobyt kobiety w dworku zakłóci spokój domowego ogniska, ale jednocześnie odsłoni brutalną prawdę na temat uczuć męża Bronki. Odtąd nic już nie będzie takie samo...
Przybyszewski w niezwykle intrygujący sposób prezentuje czytelnikowi tajniki ludzkiej psychiki. Ukazuje wewnętrzne rozdarcie, lęki i tęsknoty, nieuchronność losu i przeszłość, przed którą nie można uciec. Odsłania sekrety podświadomości wpływającej na postępowanie bohaterów.
Postaci zostały zarysowane niezwykle plastycznie. Tadeusz - z natury silny i pełen życia, pod wpływem relacji z Ewą zmienił się nie do poznania. Twierdzi, że u boku Bronki znalazł spokój i szczęście. Tylko czy to prawda?
Kazimierz - wiecznie zamyślony melancholik kochający Bronkę, ale który nie chce jej wzajemności.
Ewa - prawdziwa femme fatale, która nie chce wypuścić z rąk Tadeusza, kobieta, która nie dba o uczucia innych, jest szczera i bezwzględna.
I wreszcie Bronka oraz jej fascynująca i dramatyczna przemiana.
To ludzie z krwi i kości, kochający, cierpiący, mający marzenia i tęsknoty, choć nie zawsze to sobie uświadamiają. Ich losy - to prawdziwe życie.
Warto by wspomnieć o jeszcze dwóch kwestiach. Ważne miejsce w utworze zajmują godne uwagi rozważania na temat ludzkiej natury, miłości, życia i śmierci. Jeśli chodzi o śmierć - przyjrzyjcie się bliżej postaci Makryny.
Druga kwestia - symbolizm. Chodzi tu nie tylko o tytułowy śnieg (świetny związek tytułu z fabułą!), ale również o staw, który stanie się połączeniem przeszłości (bo demony są nadal żywe) z przyszłością.
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy mogą liczyć na szczęśliwe zakończenie? Tego dowiecie się dzięki lekturze, do której bardzo zachęcam.
Polecam!
"Są takie gwiazdy, które rwą, ciągną, szarpią człowieka, trzeba iść za nimi wzwyż ku niebu, w dół ku otchłani; wszerz po wszystkich oceanach, ale trzeba iść za nimi, trzeba..."
Pierwsze spotkanie z Przybyszewskim. Bardzo udane.
O czym jest "Śnieg"? O skomplikowanych relacjach międzyludzkich, o życiu i śmierci. Bohaterów mamy niewielu, ale atmosfera staje się coraz gęstsza...
"Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie to ani moralne, ani uczciwe"
Aniela Dulska to kobieta, która chciałaby przekonać wszystkich wokół, że w jej domu niczego nie brakuje, a jej rodzina jest rodziną idealną. W rzeczywistości sprawy mają się nieco inaczej, ale lepiej, żeby nikt o tym nie wiedział. Dlaczego? Bo byłoby to niemoralne i nieuczciwe... Co z tego, że syn Anieli, Zbyszko, romansuje z Hanką, służącą, skoro dzięki temu nie włóczy się po podejrzanych lokalach, narażając na szwank reputację Dulskich? Co z tego, że sytuacja finansowa rodziny nie jest tak dobra, jak życzyłaby sobie tego Aniela? Kobieta ma na to sposób - oszczędza na wszelkie możliwe sposoby. Co na to jej mąż? Nic. On nie ma nic go gadania:)
Dramat Zapolskiej to doskonałe studium obłudy i wszelkich drobnomieszczańskich wad. Prym wiedzie tu Dulska, ale doskonale pomaga jej w tym Juliasiewiczowa. Prawie każdy ma coś za uszami. Wszyscy bohaterowie są bardzo interesujący. Ja najbardziej polubiłam Felicjana Dulskiego. Ten jak już coś powiedział, to powiedział:)
Czytając dramat nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Pomysły Dulskiej mogą wydawać się zabawne, ale w rzeczywistości są tragiczne. Utworu Zapolskiej nie czyta się dla samego czytania, ale także dla nasuwających się refleksji. "Moralność pani Dulskiej" to rzecz niezwykle uniwersalna i ciągle aktualna. Wciąga i nie pozostawia obojętnym. Warto znać. Przede mną jeszcze dwie części cyklu. Mam nadzieję, że będą równie ciekawe.
Polecam!
"Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie to ani moralne, ani uczciwe"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAniela Dulska to kobieta, która chciałaby przekonać wszystkich wokół, że w jej domu niczego nie brakuje, a jej rodzina jest rodziną idealną. W rzeczywistości sprawy mają się nieco inaczej, ale lepiej, żeby nikt o...