Trzydziestoletni Józio za sprawą profesora Pimki trafia do szkoły. (Dziwne? Owszem. Wszystko w tej powieści zdaje się dziwne. W końcu to utwór awangardowy.) Tam jest świadkiem wysiłku pedagogicznego nauczycieli oraz sporu dwóch grup uczniów ("chłopięta" i chłopcy). Jednak to nie koniec przygód naszego bohatera. Trafia on jeszcze na stancję u Młodziaków i do dworu w Bolimowie. Każda zmiana miejsca pobytu łączy się się z chaosem i kotłowaniną, które u Gombrowicza są określone mianem kupy. O co w tym wszystkim chodzi? Czy to, co przydarzyło się Józiowi, było tylko snem?
Główny problem powieści dotyczy Formy. Autor twierdzi, że w grupie społecznej człowiek zakłada maskę (gębę) i udaje kogoś, kim nie jest. Gombrowicz pisze: 'Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę". Wydarzenia w utworze (nieudana ucieczka Józia przed Formą) potwierdzają przytoczoną przeze mnie tezę autora. Trudno zresztą nie przyznać Gombrowiczowi racji - czyż my sami nie wolimy czasami uchodzić za kogoś innego niż jesteśmy w rzeczywistości? Chyba tak... Wymowa utworu nie traci więc na aktualności.
Lektura "Ferdydurke" była dla mnie świetną zabawą. W powieści aż roi się od absurdu i groteski, co prowadzi do uzyskania efektu humorystycznego. Do tego mamy jeszcze nawiązanie do literackiej tradycji w postaci parodii "Pana Tadeusza" i "Boskiej komedii" ("W połowie drogi mojego żywota, pośród ciemnego znalazłem się lasu. Las ten co gorsza był zielony". Brzmi znajomo?) oraz wyraźną prowokację czytelnika (tytuł, zakończenie i słowa - klucze: kupa, pupa, gęba, łydka.) Bohaterowie utworu są bardzo interesujący i zabawni. No i te nieśmiertelne słowa Bladaczki, nauczyciela języka polskiego w powieści: "Słowacki wielkim poetą był". Uwielbiam :-)
Warto też zwrócić uwagę na rozdziały niezwiązane bezpośrednio z losami Józia. Mój ulubiony to "Filidor dzieckiem podszyty", opowiadający o konflikcie pomiędzy profesorem Syntetologii - Filidorem a Analitykiem Momsenem. Kocham, kocham, kocham!
Opinie na temat tej książki są różne. Nie wszyscy Czytelnicy lubią awangardę. Jeśli o mnie chodzi, lektura "Ferdydurke" pozytywnie mnie zaskoczyła. Sposób, w jaki Gombrowicz połączył absurd i groteskę z realizacją ważnego i ponadczasowego problemu, wydał mi się bardzo interesujący i nieszablonowy. Uważam, że warto zapoznać się z powieścią i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.
Gorąco polecam!
Koniec i bomba
A kto czytał, ten trąba!
"Wszystko podszyte jest dzieckiem"
Trzydziestoletni Józio za sprawą profesora Pimki trafia do szkoły. (Dziwne? Owszem. Wszystko w tej powieści zdaje się dziwne. W końcu to utwór awangardowy.) Tam jest świadkiem wysiłku pedagogicznego nauczycieli oraz sporu dwóch grup uczniów ("chłopięta" i chłopcy). Jednak to nie koniec przygód naszego bohatera. Trafia on jeszcze na...
"Wszystko podszyte jest dzieckiem"
Trzydziestoletni Józio za sprawą profesora Pimki trafia do szkoły. (Dziwne? Owszem. Wszystko w tej powieści zdaje się dziwne. W końcu to utwór awangardowy.) Tam jest świadkiem wysiłku pedagogicznego nauczycieli oraz sporu dwóch grup uczniów ("chłopięta" i chłopcy). Jednak to nie koniec przygód naszego bohatera. Trafia on jeszcze na stancję u Młodziaków i do dworu w Bolimowie. Każda zmiana miejsca pobytu łączy się się z chaosem i kotłowaniną, które u Gombrowicza są określone mianem kupy. O co w tym wszystkim chodzi? Czy to, co przydarzyło się Józiowi, było tylko snem?
Główny problem powieści dotyczy Formy. Autor twierdzi, że w grupie społecznej człowiek zakłada maskę (gębę) i udaje kogoś, kim nie jest. Gombrowicz pisze: 'Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę". Wydarzenia w utworze (nieudana ucieczka Józia przed Formą) potwierdzają przytoczoną przeze mnie tezę autora. Trudno zresztą nie przyznać Gombrowiczowi racji - czyż my sami nie wolimy czasami uchodzić za kogoś innego niż jesteśmy w rzeczywistości? Chyba tak... Wymowa utworu nie traci więc na aktualności.
Lektura "Ferdydurke" była dla mnie świetną zabawą. W powieści aż roi się od absurdu i groteski, co prowadzi do uzyskania efektu humorystycznego. Do tego mamy jeszcze nawiązanie do literackiej tradycji w postaci parodii "Pana Tadeusza" i "Boskiej komedii" ("W połowie drogi mojego żywota, pośród ciemnego znalazłem się lasu. Las ten co gorsza był zielony". Brzmi znajomo?) oraz wyraźną prowokację czytelnika (tytuł, zakończenie i słowa - klucze: kupa, pupa, gęba, łydka.) Bohaterowie utworu są bardzo interesujący i zabawni. No i te nieśmiertelne słowa Bladaczki, nauczyciela języka polskiego w powieści: "Słowacki wielkim poetą był". Uwielbiam :-)
Warto też zwrócić uwagę na rozdziały niezwiązane bezpośrednio z losami Józia. Mój ulubiony to "Filidor dzieckiem podszyty", opowiadający o konflikcie pomiędzy profesorem Syntetologii - Filidorem a Analitykiem Momsenem. Kocham, kocham, kocham!
Opinie na temat tej książki są różne. Nie wszyscy Czytelnicy lubią awangardę. Jeśli o mnie chodzi, lektura "Ferdydurke" pozytywnie mnie zaskoczyła. Sposób, w jaki Gombrowicz połączył absurd i groteskę z realizacją ważnego i ponadczasowego problemu, wydał mi się bardzo interesujący i nieszablonowy. Uważam, że warto zapoznać się z powieścią i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.
Gorąco polecam!
Koniec i bomba
A kto czytał, ten trąba!
"Wszystko podszyte jest dzieckiem"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrzydziestoletni Józio za sprawą profesora Pimki trafia do szkoły. (Dziwne? Owszem. Wszystko w tej powieści zdaje się dziwne. W końcu to utwór awangardowy.) Tam jest świadkiem wysiłku pedagogicznego nauczycieli oraz sporu dwóch grup uczniów ("chłopięta" i chłopcy). Jednak to nie koniec przygód naszego bohatera. Trafia on jeszcze na...