Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Nie bardzo wiem co o tej książce myśleć. Podobała mi się, ale mi się nie podobała. Nie podobała mi się bohaterka wiecznie wręcz żebrząca o ochłapy miłości. Ja rozumiem że trzeba walczyć, ale trzeba też zachować godność i honor. Z drugiej strony podziwiam ją za niezlomną nadzieję. I ta tajemnica, która wszyscy znają. Dreczylo mnie to, choć było przewidywalne. Z siebie wychodziłam czytając ciągle "ja wiem i wszyscy inni wiedzą, ale ci nie powiemy". Nie wiem czy polecam. Chyba każdy powinien jednak sam wyrobić sobie zdanie.

Nie bardzo wiem co o tej książce myśleć. Podobała mi się, ale mi się nie podobała. Nie podobała mi się bohaterka wiecznie wręcz żebrząca o ochłapy miłości. Ja rozumiem że trzeba walczyć, ale trzeba też zachować godność i honor. Z drugiej strony podziwiam ją za niezlomną nadzieję. I ta tajemnica, która wszyscy znają. Dreczylo mnie to, choć było przewidywalne. Z siebie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zakochane Zakopane Agnieszka Krawczyk, Krystyna Mirek, Anna H. Niemczynow, Magda Stachula, Anna Szczypczyńska, Karolina Wilczyńska, Magdalena Witkiewicz
Ocena 7,0
Zakochane Zako... Agnieszka Krawczyk,...

Na półkach: ,

Opowiadania tego typu to nie mój klimat jednak.
Miło się to niby odbiera ale pozostawiają niedosyt. Każda z historii zawartych w książce prosi się o rozwinięcie, o ciąg dalszy.
Lektura kobieca, pod kocyk, przy kominku, z lampką wina.

Opowiadania tego typu to nie mój klimat jednak.
Miło się to niby odbiera ale pozostawiają niedosyt. Każda z historii zawartych w książce prosi się o rozwinięcie, o ciąg dalszy.
Lektura kobieca, pod kocyk, przy kominku, z lampką wina.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Porażające studium chorego umysłu.

Porażające studium chorego umysłu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

czytane pt "Mroczne tajemnice"

czytane pt "Mroczne tajemnice"

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to w większości książek tego typu: wielka młodzieńcza miłość, do której żadne się nie przyzna, potem wielkie nieporozumienie, wielka ucieczka i trudny powrót. Powrót do miejsca, powrót do przeszłości i zderzenie z rzeczywistością. Dowód na to, że w ciągu kilku lat człowiek może się bardzo zmienić, jednocześnie nie zmieniając się wcale.
Nie było wielkiego zaskoczenia, zdarzenie z przeszłości, utrzymywane w tajemnicy przez większość książki okazało się banalne, jednak w fabułę wpasowane nieźle.
Cóż, ważna dla mnie jest stylistyka. Ja pisać nie umiem, ale razi mnie czytanie bubli napisanych byle jak, bez pomysłu na siłę. Tu autorka pomysł miała (choć może mało oryginalny), ale opisała go nieźle.

Jak to w większości książek tego typu: wielka młodzieńcza miłość, do której żadne się nie przyzna, potem wielkie nieporozumienie, wielka ucieczka i trudny powrót. Powrót do miejsca, powrót do przeszłości i zderzenie z rzeczywistością. Dowód na to, że w ciągu kilku lat człowiek może się bardzo zmienić, jednocześnie nie zmieniając się wcale.
Nie było wielkiego zaskoczenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba najlepsza z cyklu. Co dziwne, bo zazwyczaj najlepsza jest pierwsza, a dalej to już równia pochyła. Ale do sedna. Podobała mi się ze względu na poruszony problem uzależnienia. Może temat nie został wykorzystany "na maksa" w swych możliwościach, jednak najistotniejsze kwestie zostały poruszone.
Cała ta sprawa stanowi otoczkę dla nienajgorszego romansu. Książka opowiada o przemianach jakie przechodzi związek oparty na seksie do wielkiego uczucia. Choć tak naprawdę to uczucie cały czas tam było, tylko że ukryte pod oparami alkoholu, bólu i strachu. Wiele jest tu też walki o odnalezienie siebie.
Dla mnie książki tego typu nie wnoszą wiele do rzeczywistości, nie są jakoś wysoko cenione, jednak sprawiają przyjemność w czytaniu i stanowią przyjemną odskocznię. W skrócie: niezłe romansidło.

Chyba najlepsza z cyklu. Co dziwne, bo zazwyczaj najlepsza jest pierwsza, a dalej to już równia pochyła. Ale do sedna. Podobała mi się ze względu na poruszony problem uzależnienia. Może temat nie został wykorzystany "na maksa" w swych możliwościach, jednak najistotniejsze kwestie zostały poruszone.
Cała ta sprawa stanowi otoczkę dla nienajgorszego romansu. Książka opowiada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nawet nie wiem jak to ocenić. Nie. Po prostu nie.
Fabuła pozostaje w domyśle i wyobraźni czytelnika, kilka "cieplejszych scen". A podczas czytania kołacze się po głowie odwieczne "dlaczego?" i "po co?".
Waham się między oceną 0 a 1, więc nie oceniam wcale. Nie wrócę do tej opowieści z absolutną pewnością.
A czemu ja to w ogóle przeczytałam? Pojęcia nie mam. Chyba chwilowa niepoczytalność.

Nawet nie wiem jak to ocenić. Nie. Po prostu nie.
Fabuła pozostaje w domyśle i wyobraźni czytelnika, kilka "cieplejszych scen". A podczas czytania kołacze się po głowie odwieczne "dlaczego?" i "po co?".
Waham się między oceną 0 a 1, więc nie oceniam wcale. Nie wrócę do tej opowieści z absolutną pewnością.
A czemu ja to w ogóle przeczytałam? Pojęcia nie mam. Chyba chwilowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Takie babskie czytadełko jak pierwszy tom serii.

Historia drugiego z braci Wright, Landona. Golfista, celebryta, osiągnął wiele wyprowadzając się z rodzinnego miasta, żeniąc się, w dużym stopniu odcinając od firmy. Kontuzja, niedopowiedzenia w małżeństwie, tajemnice i intrygi sprawiają, że przejrzał na oczy i postanowił rozstać się z żoną.
Jedynym słusznym rozwiązaniem wydaje się być powrót na łono rodziny.
Jest jednak jeden problem, Heidi. Przyjaciółka i współlokatorka Emery, byłej dziewczyny Landona, obecnej jego brata Jensena. Zaczęło iskrzyć gdy jeszcze nasz bohater chciał małżeństwo naprawiać, czuł się z tym źle więc zerwał kontakt.

Heidi pokochałam już w pierwszym tomie. Szalona, rozrywkowa, wesoła, uszczypliwa, niezależna.
Za to małżonka Landona? O losie... Przerysowana na maksa żmija i manipulantka.

Takie babskie czytadełko jak pierwszy tom serii.

Historia drugiego z braci Wright, Landona. Golfista, celebryta, osiągnął wiele wyprowadzając się z rodzinnego miasta, żeniąc się, w dużym stopniu odcinając od firmy. Kontuzja, niedopowiedzenia w małżeństwie, tajemnice i intrygi sprawiają, że przejrzał na oczy i postanowił rozstać się z żoną.
Jedynym słusznym rozwiązaniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dość przeciętny romans. Takie wieczorowe babskie czytadło. Nie jest to najbardziej emocjonująca książka zarówno w odniesieniu do uniesień głównych bohaterów jak i do tajemnic, czy też intryg. Przewidywalna.

Po latach trzech latach znajomości Emery przyłapuje partnera na zdradzie. To przeważa szalę i prowokuje decyzję o przerwaniu studiów (przewodu doktorskiego) i powrocie do rodzinnego miasteczka. Zatrzymuje się u siostry, a szalona przyjaciółka zaprasza ją na ślub Sutton Wrigh. I wszystko spoko, gdyby nie fakt, że Em długo spotykała się w liceum z Landonem, bratem panny młodej, okoliczności rozstania nie były sprzyjające. Jakby tego było mało, rodzeństwo Wright prowadzi potężną i prężną firmę, będąc przy tym w posiadaniu fortuny.
Upływ czasu i odległość sprawiają, że Emery nie jest już tą samą osobą. Nie jest też na czasie z miejskimi plotkami. Na ślubie nie zostaje rozpoznana, wzbudza też zainteresowanie drugiego z trzech braci, Jensena Wrighta.
Najstarszy z braci, prowadzący korporację Jensen ma pewne zasady, jednak zdobywa co chce. Mimo tajemnic z przeszłości i problemów z zaufaniem zaczyna interesować się Emery. To miała być przygoda na jedną noc.
Nie wszystko jednak się toczy tak, jak byśmy tego oczekiwali.

Niestety nie jestem w stanie zrozumieć pobudek zarówno Jensena jak i Landona czy Emery. Czy rzeczywiście, skoro Landon jest żonaty, a od rozstania minęło dziesięć lat, ma on prawo do pretensji skierowanej na Jensena? Niby jest wyjaśnione dlaczego się rozstali, ale jakoś to do mnie nie przemawia.

Dość przeciętny romans. Takie wieczorowe babskie czytadło. Nie jest to najbardziej emocjonująca książka zarówno w odniesieniu do uniesień głównych bohaterów jak i do tajemnic, czy też intryg. Przewidywalna.

Po latach trzech latach znajomości Emery przyłapuje partnera na zdradzie. To przeważa szalę i prowokuje decyzję o przerwaniu studiów (przewodu doktorskiego) i powrocie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dziwnie to się jakoś ułożyło, ze książka mi się podoba. Nie mam pojęcia czemu.
Jeden wątek. Romantyczny. Zakończenie jakie by nie było jest oczywiste. Zostaną razem? Oczywiście! Zwłaszcza po tylu latach walki o siebie. Rozstaną się? Oczywiście! Zwłaszcza po tylu latach walki ze sobą. Nic nie jest w stanie zaskoczyć czytelnika a mimo to ciężko się od lektury oderwać.
Lekkie pióro autorki, stopniowo wzbudzana ciekawość, skutecznie rozwijane emocje to całkiem niezła recepta na babskie czytadło. Zawiera kilka wzniosłych myśli i trochę przyziemnych problemów.

Cała książka to analiza uczuć i zależności pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi. Rozważania i walka między chciałbym a boję się. Wydają się być dla siebie stworzeni, a wciąż coś ich powstrzymuje od bycia razem.
Na pierwszy plan jednak wysuwa się napięcie seksualne. I dużo, dużo seksu. Myślenia o nim. I mowy o nim.

Niestety, drogi Czytelniku, odpowiedzi na pytanie postawione na początku przygody ze "Złym Romeem", które brzmi: dlaczego? na próżno szukać.
Książka jest dowodem na to, że można stworzyć całkiem poczytny twór w trendzie NA wcale nie obdzierając bohaterów ze wszystkiego, nie dając ich poznać tak w 100%.
Tak sobie myślę, że to samo życie. Nigdy nikogo nie znasz tak całkiem. Nawet siebie.

Dziwnie to się jakoś ułożyło, ze książka mi się podoba. Nie mam pojęcia czemu.
Jeden wątek. Romantyczny. Zakończenie jakie by nie było jest oczywiste. Zostaną razem? Oczywiście! Zwłaszcza po tylu latach walki o siebie. Rozstaną się? Oczywiście! Zwłaszcza po tylu latach walki ze sobą. Nic nie jest w stanie zaskoczyć czytelnika a mimo to ciężko się od lektury oderwać.
Lekkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opisy zapierających dech w piersi widoków to domena Nory Roberts tuż przy jej zdolności do budowania napięcia zarówno w kwestii wątku romantycznego jak i hmm.. chyba kryminalnego.

Książka została wydana w oryginale w 1996 roku wg "wujka Googla", jednak czas na ranczu Mercy jakby nie miał znaczenia. W książkach Nory nie czytamy o nowinkach technologicznych ani sprzętach, które pozwoliłyby w jakiś sposób określić położenie opowieści w czasie. Tylko, że to jest absolutnie zbędne! Przecież chodzi o wydarzenia i ich okoliczności a nie oprawę.

Po śmierci matki Willa Mercy wychowuje się na ranczu ojca, za wszelką cenę starając się go zadowolić, sprawić by był z niej dumny, albo przynajmniej ją zaakceptował. O miłości ojca nawet nigdy nie marzyła. Wychowana przez gospodynię i zarządcę rancza wyrosła na stuprocentowego kowboja w damskiej skrze. Silna, niezależna, odważna.
Gdy umiera ojciec, a testament zostaje odczytany, cały jej świat staje na głowie. Okazuje się bowiem, że aby zachować część rancza (1/3 dokładnie, co już jest szokiem) musi przez rok mieszkać tu z dwiema przyrodnimi siostrami. Mało tego, przez cały ten czas będzie jej na ręce patrzeć dwóch sąsiadów: prawnik i wykonawca testamentu ojca Nate, hodowca koni oraz odwieczny wróg, także ranczer Ben.

Kobietom dość ciężko dojść do porozumienia, wciąż się kłócą i spierają. Willa pracując kilkanaście godzin na dobę wciąż stara się zadowolić nieżyjącego już ojca, a sytuację zaognia dwóch mężczyzn wciąż zaglądających jej przez ramię i znalezione zaszlachtowane zwierzęta.

Romans buduje się powoli na zasadzie "kto się czubi, ten się lubi", intryga trwa do ostatnich stron.
Czytadło raczej babskie.

Opisy zapierających dech w piersi widoków to domena Nory Roberts tuż przy jej zdolności do budowania napięcia zarówno w kwestii wątku romantycznego jak i hmm.. chyba kryminalnego.

Książka została wydana w oryginale w 1996 roku wg "wujka Googla", jednak czas na ranczu Mercy jakby nie miał znaczenia. W książkach Nory nie czytamy o nowinkach technologicznych ani sprzętach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejne, raczej kobiece czytadło, absolutnie w stylu Nory Roberts. U mnie klasyfikuje się kilka kroczków poniżej takich pozycji jak „Czarne wzgórza”, „Kłamca”, „Obsesja”, „Świadek” czy poszukiwania”, jednak nadal zdecydowanie trzyma poziom znacznie wyższy od typowych, harlequinowych romansideł autorki.

Opis na okładce, cóż za zaskoczenie, nie oddaje nawet połowy tego co odnajdujemy w książce. Dlaczego o tym piszę? Bo zachciało mi się przeanalizować tytuł. No i tak docieramy do Zmierzcha, cudownego konia, który jak się potem okazuje, wcale nie ma tak wielkiego udziału w budowaniu uczuć, choć nie mówię, że jest nieistotny. W tytule raczej chodzi o godzinę tygodniowo, na przestrzeni wielu lat, spędzaną na obserwowaniu zachodu słońca z tarasu.

W dniu ślubu Maureen i Sama, siostra panny młodej ucieka. Dziś dwadzieścia kilka lat później, cała rodzina prowadzi ranczo i ośrodek wypoczynkowy. Bodine, córka, skupiona na pracy, „główna szefowa” ośrodka wypoczynkowego najwyżej ceniąca wartości rodzinne; Chase skupiony na ranczu, które prowadzi z ojcem oraz Rory prowadzący kwestie reklamowo-handlowe w całym przedsięwzięciu.
Do Montany wraca przyjaciel Chase`a, dawny sąsiad Callen. Cal wyjechał do Kaliforni, po tym jak jego ojciec przegrał wszystko w pokera. Wyjechał, by coś sobie udowodnić. Zrobił to, wrócił i zatrudnił się u rodziny przyjaciela.

Sprawy się komplikują, kiedy okazuje się, że Bodine, jest znacznie bardziej fascynującą kobietą, niż była dziewczyną; dawne zatargi pogarsza sytuacja, że odwieczny wróg jest zastępcą szeryfa, a młoda, piękna dziewczyna pracująca na ranczu, zostaje zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach.

Warto się dowiedzieć jak się wydarzenia potoczą.

Cała fabuła opiera się na rozwoju uczuć między Calem i Bodine, wątek kryminalny idzie w tle, chwilami tylko na pierwszy plan się wysuwa. Konie natomiast, całe ranczo to tylko scena, na której sztuka się dzieje. Wątki Chasse`a i Rory`ego mogłyby być tez bardziej rozbudowane, zwłaszcza, że rodzeństwo jest od siebie charakterystycznie bardzo różne i każdy jest interesujący w inny sposób.

Miłośnikom autorki oraz gatunku zdecydowanie polecam.

Kolejne, raczej kobiece czytadło, absolutnie w stylu Nory Roberts. U mnie klasyfikuje się kilka kroczków poniżej takich pozycji jak „Czarne wzgórza”, „Kłamca”, „Obsesja”, „Świadek” czy poszukiwania”, jednak nadal zdecydowanie trzyma poziom znacznie wyższy od typowych, harlequinowych romansideł autorki.

Opis na okładce, cóż za zaskoczenie, nie oddaje nawet połowy tego co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pan Sparks jest dla mnie niemal królem romantycznych historii obyczajowych. Nie umiem zamknąć jego twórczości w jednym gatunku. Jest nie do zakwestionowania fakt, że miał w swej karierze wzloty i upadki (w każdym razie w moim mniemaniu), choć to może raczej kwestia gustu. Po prostu jedne z jego książek podobały mi się bardziej inne mniej. Niektóre momentami mnie wręcz nudziły. Nie podlega jednak dyskusji, że budowane napięcie i zwroty akcji w jego twórczości są niepowtarzalne.

Po przewidywalnym „Aniele stróżu” i niesamowitych „Wyborze” i „Spójrz na mnie” (te czytałam jako ostatnie) „We dwoje” zdecydowanie trzyma wysoki poziom. Autor jest w zdecydowanie dobrej formie.

Z początku wahałam się, czy bardziej nie lubię Russa widząc go jako pantoflarza, czy raczej Vivian jawiącej się jako totalna egoistka.
Nie mogłam się doszukać w ich związku miłości. Układ, przywiązanie, może strach przed zmianami, jednak ni miłość. A że książka napisana jest z perspektywy mężczyzny, tak sobie myślę, że jest to kwestia sporna ze względu na brak obiektywizmu z jego strony. Tylko, że on opowiadając chyba nawet nie zdawał sobie sprawy ze światła w jakim stawia żonę. Jako że jego poznajemy „od podszewki”, jego emocje i zamiary, dość dziwne dla mnie było rozgryzać Vivian wyłącznie na podstawie dialogów. I cóż. Suka z niej. Wiecznie niezadowolona, wiecznie niezaspokojona, wiecznie jej mało... wszystkiego. Niestety okazała się także materialistką.
Nie jestem przekonana, czy faktycznie zależało jej na London, czy raczej na dokopaniu Russowi.
Z czasem to się zmienia. Zaczynam ją nawet trochę rozumieć.

Generalizując, książkę uznałabym za bardzo dobrą. Rozbudowana fabuła, postacie drugoplanowe jak Marge, Liz czy Emily charakterystycznie nie dające się nie lubić.
Na przeczytanie tej książki potrzeba kilku wieczorów. Nie da się usiąść i przestudiować jej od deski do deski. I to jest dobre. W moim wypadku, to jak długo czytam książkę, często jest odnośnikiem jak ona jest dobra. Sztampowe, jednowątkowe romanse czytam jeden, dwa wieczory, jednak tak szybko jak je czytam – zapominam. Książki pana Sparksa nie dają się zapomnieć tak łatwo. I dobrze.

Książka nie wydaje się być skierowana tylko do kobiecego grona odbiorców. Przez rodzaj narracji powiedziałabym nawet, że niejeden mężczyzna mógłby odnaleźć kawałek siebie w skórze Russa.
Polecam.

Pan Sparks jest dla mnie niemal królem romantycznych historii obyczajowych. Nie umiem zamknąć jego twórczości w jednym gatunku. Jest nie do zakwestionowania fakt, że miał w swej karierze wzloty i upadki (w każdym razie w moim mniemaniu), choć to może raczej kwestia gustu. Po prostu jedne z jego książek podobały mi się bardziej inne mniej. Niektóre momentami mnie wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kto czytał "Pozorność" Natalii Nowak-Lewandowskiej, ten wie jak wysoko ustawiona została poprzeczka oczekiwań. I nie została ona strącona, o nie!

Tym razem, w książce "Głód miłości", autorka rozpracowuje rozchwianie emocjonalne na kilku poziomach. Czemu kilku? Bo każdy bohater jest rozchwiany inaczej.
Główny bohater, Dawid, waha się miedzy odpowiedzialnością za bliską sercu osobę, a własnymi obawami czy podoła. Taki trochę chcę, ale się boję. Nigdy nie był za nikogo odpowiedzialny, co nie umniejsza jego obawom, czy jest w stanie unieść ten ciężar. A ciężar okazuje się ogromy.
Marta cierpi na chorobę psychiczną nazwaną borderline. Objawia się ona zmianami nastroju dosłownie w sekundzie. Paradoksem jest, że w jej życiu ta niestabilność jest jedyną stałą. I ten problem jest tematem prowadzącym w książce. Schorzenie, które autorka tłumacząc nam, rozkłada na czynniki pierwsze. A to sprawia, że im więcej wiemy, tym mniej rozumiemy. To parafraza słów Dawida, który w pewnym momencie uznaje, że wolałby wiedzieć mniej.
Kolejną rozchwianą emocjonalnie (na szczęście chwilowo) w książce osobą jest przyjaciel Dawida, szczęśliwie żonaty Grzegorz, którego dotyka kryzys na rynku pracy. Jego firma budowlana kończy ostatnie zlecenia, musi zwolnić pracowników, przyznać przed żoną i sobą samym do problemów. W swoich własnych oczach jawi się mniej męsko, skoro przestaje sobie radzić.
Alina, żona Grzegorza, dostaje jednoznaczną propozycję w pracy, niezupełnie zgodną z prawem. Zawsze stąpająca twardo po ziemi, przekonana o swoich racjach i ideałach.
No i matka Marty. Kobieta, której świat się zawalił na głowę w postaci zawiedzionych oczekiwań i niespełnionych nadziei. Całą swą niechęć i frustrację przelewa w postaci ogromnych wymagań na chorą córkę.

Całość tworzy słodko-gorzką opowieść o miłości, która nie wybiera. Nie wybiera czasu, miejsca ani ludzi. Po prostu przychodzi. I jest. I daje nadzieję.

Kto czytał "Pozorność" Natalii Nowak-Lewandowskiej, ten wie jak wysoko ustawiona została poprzeczka oczekiwań. I nie została ona strącona, o nie!

Tym razem, w książce "Głód miłości", autorka rozpracowuje rozchwianie emocjonalne na kilku poziomach. Czemu kilku? Bo każdy bohater jest rozchwiany inaczej.
Główny bohater, Dawid, waha się miedzy odpowiedzialnością za bliską...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

MOŻLIWE SPOILERY!

Dużo seksu, trochę romansu, słaba próba rozwinięcia wątków pobocznych i totalny brak jakiejkolwiek fabuły.
Ocena wynika raczej z całokształtu, na który w dużym stopniu rzutuje konstrukcja stylistyczna.
Naprawdę, gdyby do tego przewidywalnego i pustego czegoś dołożyć brak umiejętności tworzenia poprawnych zdań, ocena by się plasowała bliżej 0 niż 1 gwiazdki.
Nasz główny bohater nosi ksywkę "sex god" bo bzyka turystki w swej małej mieścinie. Koniec tematu.
Nasza bohaterka była mężatką, mąż się nad nią znęcał. Koniec tematu.
Nasi bohaterowie przyjaźnią się od małego, tak naprawdę kochają się od zawsze, ale nigdy o tym nie rozmawiali. Oni w ogóle ze sobą nie rozmawiają tak naprawdę. Koniec tematu.

Staram się kończyć czytać co zaczęłam, ale serio zdarzają się pozycje które mnie męczą. Aż chce się płakać nad drzewami, które ścięto, by zrobić pod to papier.
Niestety na korzyść działa fakt, że czytałam gorsze.

A na zakończenie: Chcesz przeczytać kilkanaście mniej lub bardziej (raczej mniej)pikantnych opisów scen zbliżeń? To książka dla ciebie.

MOŻLIWE SPOILERY!

Dużo seksu, trochę romansu, słaba próba rozwinięcia wątków pobocznych i totalny brak jakiejkolwiek fabuły.
Ocena wynika raczej z całokształtu, na który w dużym stopniu rzutuje konstrukcja stylistyczna.
Naprawdę, gdyby do tego przewidywalnego i pustego czegoś dołożyć brak umiejętności tworzenia poprawnych zdań, ocena by się plasowała bliżej 0 niż 1...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Romans. W sumie nawet dość przewidywalny. Ma jednak w sobie coś, co mi się spodobało. Coś co sprawiło, że sięgam po kolejne tomy.

Nie wiem, jak się na temat tej książki wypowiadać. Nie wnosi nic do życia, oprócz tego że zajmuje parę godzin i lekko się czyta. Niewątpliwie wiele osób uzna za stratę czasu po kilku stronach i ja to rozumiem.

Najstarsza córka bossa mafii Chicago w wieku 15 lat zostaje obiecana przyszłemu capo dei capi z NY. Ślub ma się odbyć gdy tylko dziewczyna ukończy 18 lat.
Delikatna, posłuszna Aria z dnia na dzień staje się "własnością" silnego, budzącego grozę, brutalnego i bezkompromisowego Luki.
Zaaranżowane małżeństwo, odrobina delikatności, sporo seksu. Ale czy w brutalnym świecie mafijnych porachunków jest miejsce na miłość, która jest niczym innym jak słabość?

Babskie czytadło, trochę erotyk. Na szczęście to nie Grey.

Romans. W sumie nawet dość przewidywalny. Ma jednak w sobie coś, co mi się spodobało. Coś co sprawiło, że sięgam po kolejne tomy.

Nie wiem, jak się na temat tej książki wypowiadać. Nie wnosi nic do życia, oprócz tego że zajmuje parę godzin i lekko się czyta. Niewątpliwie wiele osób uzna za stratę czasu po kilku stronach i ja to rozumiem.

Najstarsza córka bossa mafii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę przeczytałam jednym tchem, mimo prawie sześciuset stron. Dosłownie. Ale za nic nie potrafię powiedzieć co mi się w niej podobało, a co nie.
Nie mogę zaliczyć tej pozycji do wyniosłych dzieł, ale jak już wielokrotnie pisałam lubię romanse. A tu romans jest. Romans nastolatków, na tle traumy z przeszłości i wad opieki społecznej.

Dawne wydarzenia są opowiadane po troszku, momentami i na wyrywki. Ale to chyba dobrze, bo jakby autorka to rozwlekła to w tysiącu stron by się nie zmieściła. Jak by do tego dodać dobrze rozbudowany wątek socjalu i jego wad - półtora tysiąca jak nic. A tego byśmy nie chcieli. Wiemy co się działo w domu gdzie nasi bohaterowie spędzili dzieciństwo i wiemy jak to na nich wpłynęło. I wystarczy, ponieważ inaczej wyszłaby z tego powieść społeczno-obyczajowa, prawdopodobnie nudna patrząc na styl i możliwości autorki.

Rider i Mallory w dzieciństwie trafili pod jeden dach rodziny zastępczej. Oboje przeżyli tam koszmar, jednak wydawałoby się, że Rider zawsze był silniejszy. Robił za rycerza. Wydaje się, że wyszedł z tego obronną ręką. Mallory wyszła z tego domu nauczona, że głos powoduje ból. Stąd jest wyjątkowo ostrożna i cicha.
Pewnej feralnej, albo wręcz przeciwnie, nocy los ich rozdziela. Spotykaj się po kilku latach, absolutnym zrządzeniem losu w szkole.
I odtąd wątek jest jeden. Generalnie oboje bujają się na huśtawce "chciał(a)bym, ale się boję".

Książka trzyma poziom współczesnego, jakże popularnego nurtu young adult. Na szczęście nie ocieka seksem, bo tego bym chyba nie zniosła. Zbyt wiele istotniejszych wątków zostało zawiązanych i porzuconych. Choć nie ukrywam, że spodziewałam się jednej czy dwóch pikantniejszych scen. I wracamy do punktu wyjścia - nie wiem czy to dobrze, czy nie.

Czytadło babskie, miałabym nawet chyba odwagę pozwolić to czytać piętnastolatce. Byleby świadoma była, że to tylko fikcja.
I po raz nie pierwszy i nie ostatni: Chcesz to czytaj. Nie polecam, nie odradzam.

Książkę przeczytałam jednym tchem, mimo prawie sześciuset stron. Dosłownie. Ale za nic nie potrafię powiedzieć co mi się w niej podobało, a co nie.
Nie mogę zaliczyć tej pozycji do wyniosłych dzieł, ale jak już wielokrotnie pisałam lubię romanse. A tu romans jest. Romans nastolatków, na tle traumy z przeszłości i wad opieki społecznej.

Dawne wydarzenia są opowiadane po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przygodę z Tillie Cole zaczęłam od „Tysiąca pocałunków”, co w porównaniu do „Raze” jest delikatną opowiastką. Jest pełna brutalnego seksu, przemocy, krwi. Pełna bólu pod wszelką możliwą postacią. Niezależnie od fabuły podoba mi się styl i umiejętność opowiadania historii przez autorkę. Zdarza się niejednokrotnie, że czytając książkę myślę sobie: „Rewelacyjny pomysł na fabułę, niesamowite zwroty akcji, opowieść wciągająca do cna; a wykonanie tak słabe, że zwala z nóg.”
„Raze” napisany jest dobrze. Mimo ładunku jaki niesie (a raczej miał nieść w zamyśle autorki, bo myślę, że to się troszkę rozbiega), czyta się go dobrze, dość szybko. Opowieść nie jest rozciągana na siłę i wydłużana pustym laniem wody. Oczywiście z mafią związku nie mam (a jakbym miała, to bym się nie przyznała), jednak troszeczkę inaczej bym to sobie wyobrażała. No bo serio, boss ruskiej braci w NY, pozwala by facet jej córki robił z nią co chciał pod każdym względem i nie widzi jej krzywdy? Helloł!

Momentem zapalnym całej historii jest śmierć syna jednego z trzech szefów organizacji. Syn drugiego z nich oskarża syna trzeciego. Tym sposobem pozostaje tylko jeden potencjalny przyszły szef mafii, szalony, nieustępliwy, brutalny Alik. Kisa straciła wtedy brata i miłość swego życia. Miłość, która rozwijała się praktycznie od urodzenia. Została niemal skazana na życie u boku Alika, na rychły ślub.
Kisa nieszczęśliwa, ale pogodzona z losem, pewnego dnia pomagając w kościele w pomocy bezdomnym natyka się na tajemniczego, milczącego, wytatuowanego i pokrytego bliznami mężczyznę. Ten budzi w niej głęboko skrywane uczucia i potrzeby, więc dziewczyna decyduje się mu pomóc.

Nie wiem jak kto inny, ale dla mnie pewne rzeczy były oczywiste niemal od początku, więc książka sama w sobie była przewidywalna. Odnajduję też pewne nieścisłości w odniesieniu do czasu niewoli i zachowania oraz umiejętności czy też kultury tytułowego Raze`a. Takimi jednak prawami się rządzi fikcja, więc przyjmę to bez nadmiernego czepialstwa.

Przygodę z Tillie Cole zaczęłam od „Tysiąca pocałunków”, co w porównaniu do „Raze” jest delikatną opowiastką. Jest pełna brutalnego seksu, przemocy, krwi. Pełna bólu pod wszelką możliwą postacią. Niezależnie od fabuły podoba mi się styl i umiejętność opowiadania historii przez autorkę. Zdarza się niejednokrotnie, że czytając książkę myślę sobie: „Rewelacyjny pomysł na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tuż przed swoimi dwunastymi urodzinami Naomi Carson, obudzona przez nocną burzę , dostrzega w ciemności ojca wymykającego się do lasu. Przekonana, że idąc za nim zerknie na ukryty prezent niespodziankę, odkrywa najpotworniejszy koszmar. Koszmar, w którym okazuje się, że nie zawsze do znamy człowieka, z którym mieszkamy i którego kochamy. Koszmar, w jakim dla nas najbliższa, najważniejsza osobo, dla kogoś innego może być najgorszym potworem. Koszmar, w którym pod ruinami spalonego domu, w środku lasu, w piwnicy, mała dziewczynka zamiast wymarzonego szczeniaczka czy roweru znajduje związaną, bitą, gwałconą i maltretowaną młodą kobietę.

Wraz z bratem i matką przeprowadzają się Zachodniej Wirginii do wujów do Nowego Jorku, jednak cień przeszłości wciąż się za nią wlecze. Matka postanawia pozwolić napisać książkę za pieniądze które przekazuje bestii, potem zostaje nakręcony film. W wyniku załamania nerwowego matka Naomi i Masona popełnia samobójstwo, a ponieważ to nasza bohaterka znajduje ciało, sytuacja tylko odbiera jej jeszcze pozostałe poczucie wartości i miłości.

Już dorosła Naomi, pod przyjętym nazwiskiem wuja Setha, jako znana i naprawdę dobra, dobrze sprzedająca swoje prace fotograf, pod wpływem chwili kupuje wielki budynek przy plaży, który kiedyś był pensjonatem. Wiedziona impulsem postanawia zapuścić korzenie w tym wielkim domu na skarpie, w stanie Waszyngton. Decyduje się na generalny remont, powoli zakochuje się w okolicy. Naomi pozostaje w jednym miejscu dłużej, niż kiedykolwiek gdziekolwiek była, co powoduje, że zaczyna nawiązywać znajomości a nawet przyjaźnie. Poznaje także zabójczo przystojnego mechanika, Xandera oraz przygarnia psa.

Gdy Naomi zaczyna rozumieć, że to nie grzechy ojca determinują jej życie, a własne decyzje, gdy zaczyna planować przyszłość i odnajduje siebie, koszmar powoli powraca.

Czytałam „Obsesję” już jakiś czas temu, jednak pozostała w mojej głowie jako jedna z kilku zdecydowanie wyróżniających się książek Nory Roberts. Mimo całej mojej miłości do 150 stronicowych romansów rodem z Harlequina, które są fantastyczną odskocznią i lekturą na deszczowe popołudnie, ta książka mnie po prostu porwała. Nie jest to nie wiem jak wyniosła literatura, ale opisy otoczenia, emocje bohaterów, a do tego dobrze skonstruowany wątek kryminalny czynią z niej dla mnie pozycję godną uwagi.

Tuż przed swoimi dwunastymi urodzinami Naomi Carson, obudzona przez nocną burzę , dostrzega w ciemności ojca wymykającego się do lasu. Przekonana, że idąc za nim zerknie na ukryty prezent niespodziankę, odkrywa najpotworniejszy koszmar. Koszmar, w którym okazuje się, że nie zawsze do znamy człowieka, z którym mieszkamy i którego kochamy. Koszmar, w jakim dla nas najbliższa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie bardzo wiem jak mogę opisać tę książkę. Nie jest to literatura nie wiem jak wysokich lotów,je den wątek, porządny romans, zołza w tle. Jednak z czystym sumieniem mówię, że bardzo lubię tę pozycję. Mało tego, wracałam do niej kilkakrotnie. Nawet łezka się w oku zakręciła.

Niespełna osiemnastoletnia Paulina Litwiak, po śmierci artystycznie nieposkromionej matki, ojczyma i przyrodniego brata trafia pod opiekę ojca, wojskowego rządzącego w domu silną ręką i sztywno trzymającego się zasad.
Artystyczna dusza po matce i nieposkromiony duch jej samej każą się buntować przeciwko zasadom i regułom w nowym miejscu zamieszkania. Miejscu, które ciężko nazwać domem. Niska samoocena oraz wyrzuty sumienia, a także nieprzeżyta żałoba raczej nie działają na korzyść dziewczyny, która z silnym postanowieniem odrzuca każdego, kto nosi mundur. Do czasu aż w bibliotece nie wpada na Piotra.
Oczywiście z początku dziewczyna nie ma pojęcia, że to wojskowy. Jakby tego było mało, okazuje on się prawą ręką ojca, potem prywatnym korepetytorem. Znajomość się rozwija, wszystko idzie ku dobremu, ale Zośka, wychowana w środowisku wojskowym, siostra przyjaciela podporucznika Sadowskiego zaczyna mieszać. I miesza niemało, ze wszystkich sił starając się wmówić Pauli, że nie pasuje do otoczenie.
Kilka nieporozumień, parę niedopowiedzeń i BACH!! Sześć lat później.

Lubię pióro pani Agnieszki. A tą książkę wyjątkowo.

Nie bardzo wiem jak mogę opisać tę książkę. Nie jest to literatura nie wiem jak wysokich lotów,je den wątek, porządny romans, zołza w tle. Jednak z czystym sumieniem mówię, że bardzo lubię tę pozycję. Mało tego, wracałam do niej kilkakrotnie. Nawet łezka się w oku zakręciła.

Niespełna osiemnastoletnia Paulina Litwiak, po śmierci artystycznie nieposkromionej matki, ojczyma...

więcej Pokaż mimo to