Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Mogę powiedzieć, że książka jest banalna. Mogę wprost powiedzieć, że jest romansidłem dla nastolatek i kobiet potrzebujących wytchnienia od życia codziennego, albo dla tych, które marzą. Jednakże tyle gwiazdek mogę dać, bo przemówiła do mnie - na niektóre tematy związane z życiem, a które nie grały w książce pierwszych skrzypiec. Daje książce 10 gwiazdek, bo skończyłam czytać ją ze łzami w oczach i czując pustkę - jakby czegoś mi w życiu brakowało, a było na wyciągnięcie ręki. Daje do myślenia. Polecam <3

Mogę powiedzieć, że książka jest banalna. Mogę wprost powiedzieć, że jest romansidłem dla nastolatek i kobiet potrzebujących wytchnienia od życia codziennego, albo dla tych, które marzą. Jednakże tyle gwiazdek mogę dać, bo przemówiła do mnie - na niektóre tematy związane z życiem, a które nie grały w książce pierwszych skrzypiec. Daje książce 10 gwiazdek, bo skończyłam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lekka, przyjemna i przezabawna. Można się przy niej zrelaksować.

Lekka, przyjemna i przezabawna. Można się przy niej zrelaksować.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Relacja między bohaterami idzie w dość przyspieszonym tempie, ale mnie się przyjemnie to czytało ;)

Relacja między bohaterami idzie w dość przyspieszonym tempie, ale mnie się przyjemnie to czytało ;)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy przemuliłam pierwsze 60 stron, to potem w jeden dzień przeczytałam książkę, ale koniec mnie zawiódł, gdyż autorka mogła zamknąć tę historię, ale postanowiła ją kontynuować. Niektóre wyrażenia były słabo wytłumaczone, przez co miałam czasem problem ze zrozumieniem, co się tak właściwie dzieje. Plusem jest relacja między głównymi bohaterami, która normalnym tempem się zmieniała. Chyba tylko dlatego ją przeczytałam do końca.

Gdy przemuliłam pierwsze 60 stron, to potem w jeden dzień przeczytałam książkę, ale koniec mnie zawiódł, gdyż autorka mogła zamknąć tę historię, ale postanowiła ją kontynuować. Niektóre wyrażenia były słabo wytłumaczone, przez co miałam czasem problem ze zrozumieniem, co się tak właściwie dzieje. Plusem jest relacja między głównymi bohaterami, która normalnym tempem się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie mam żadnych zastrzeżeń do tej książki, chociaż wiem, że nie każdy lubi te klimaty. Moja mama po kilku stronach odłożyła ją na półkę. Ja natomiast przeczytałam ją niemal w jeden dzień. Dawno mnie tak żadna książka nie wciągnęła. Z mojej strony mogę gorąco polecić!

Nie mam żadnych zastrzeżeń do tej książki, chociaż wiem, że nie każdy lubi te klimaty. Moja mama po kilku stronach odłożyła ją na półkę. Ja natomiast przeczytałam ją niemal w jeden dzień. Dawno mnie tak żadna książka nie wciągnęła. Z mojej strony mogę gorąco polecić!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kraje totalitarne zawsze napawały strachem, absurdem i nutką ciekawości, a to, jak wiadomo, jest pierwszy stopniem do piekła. Chcemy się tam dostać? Czemu nie? Christian Eierst odważył się wejść prosto do paszczy lwa, czy raczej Kima.
Książkę pt. „Tydzień w Korei Północnej. 1500 kilometrów po najdziwniejszym kraju świata” można przypisać do kategorii reportażu, gdyż opisuje podróż autora właśnie przez kraj terroru i pozornego szczęścia. To, co podkusiło autora, by wkroczył na granice NRD to nostalgiczne wspomnienie tęczowej zjeżdżalni. Marzenie, aby ponownie ją ujrzeć, przełamało strach i pozwoliło mu wyruszyć w podróż razem ze swoją przyjaciółką Thanh.
Sama historia nie jest zbyt wciągająca, sam w sobie zamysł ciekawy. Dowiemy się nieco o przyjaźni z Wietnamką, ich relacjach, obawach i lękach związanych z wyprawą. Niekończące się muzea idei Dżucze zaczynają po pewnym czasie przynudzać, ale za to dynastia dyktatorów z wosku pośród kwiatów, a raczej wystawa specjalnie wyhodowanych odmian, by uczcić obu wodzów wydaje się być niecodzienna i zaskakuje. Oprócz nich wspomniane zostaną rzeźby przywódców, znajdujące się niemal na każdym placu (nawet w zabitych dechami opustoszałych wioskach). Dwóch oficjalnych „przewodników” i ochroniarzy w jednym, pozbawieni całkowicie humoru, bo widocznie poczucie humoru jest zakazane pod groźbą kary śmierci.
Podobnie jak niektórzy uważam, że było za mało Korei Płn. w tym wydaniu. Powtarzane, aż do nudności, wzmianki o konflikcie japońsko-koreańskim, historycznych zaszłościach pomiędzy tymi dwoma narodami, o wymieraniu pokolenia, które pamięta jeszcze zjednoczoną i wolną Koreę.
Nie uznam tej książki za złej, bo naprawdę przyjemnie się czytało, po prostu mi czegoś zabrakło. Na nudne wieczory idealna dla zainteresowanych poczynaniami tego państwa.

Kraje totalitarne zawsze napawały strachem, absurdem i nutką ciekawości, a to, jak wiadomo, jest pierwszy stopniem do piekła. Chcemy się tam dostać? Czemu nie? Christian Eierst odważył się wejść prosto do paszczy lwa, czy raczej Kima.
Książkę pt. „Tydzień w Korei Północnej. 1500 kilometrów po najdziwniejszym kraju świata” można przypisać do kategorii reportażu, gdyż...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Sherlock: Niewidomy bankier Mark Gatiss, Jay., Steven Moffat
Ocena 7,8
Sherlock: Niew... Mark Gatiss, Jay., ...

Na półkach: ,

Ciekawa historia, świetna grafika... nic dodać, nic ująć. Chwytać i czytać! :D

Ciekawa historia, świetna grafika... nic dodać, nic ująć. Chwytać i czytać! :D

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ojciec bigamista, który popełnia samobójstwo i pięć sióstr o tym samym imieniu, próbujące rozwiązać jego zagadkę. Zapowiadała się całkiem niezła książka. Szkoda, że poza pomysłem nic z tego nie wyszło.
Chwytając za książkę Olgi Rudnickiej pt. „Natalii 5” spodziewałam się zabawnego kryminału, który mnie do reszty porwie, podobnie jak wcześniej moją mamę i babcię. Niestety, myliłam się.
Pomysł naprawdę zasługuje na brawa. Pięć przyrodnich sióstr i każda nazywająca się Natalia Sucharska. Dobrze, że mając drugie imiona, można było je odróżnić. Wszystkie wprowadzały w śledztwo chaos i zamęt sprawiając, że kryminał zaczął przypominać dobrą komedię, ale nawet śmieszne z nimi sytuacje po czasie zaczęły denerwować. Dlaczego? Dlatego, że znaczna część książki to zwykła przegadanka, przy której można spokojnie usnąć. Autorka mogła spokojnie zmieścić całą fabułę w 300 stronach, ale nie, bo po co?
Drugim plusem, a zarazem minusem były postacie policjantów. Przyglądanie się ich poczynaniom, a właściwie użeranie się z tymi pięcioma kobietami, było zabawnym zajęciem, ale czy tak naprawdę miało wyjść? Miał być kryminał, a wyszedł kabaret! Policjanci nic nie wnieśli mądrego do śledztwa, oprócz stwierdzenia samobójstwa, domysłów w sprawie morderstwa i zlokalizowania prawdopodobnego sprawcy. Resztą zajęły się Natalie.
Jedynym dobrym wątkiem były tajemnice, jakie skrywała posiadłość Sucharskiego. Siostry musiały współpracować, żeby odkryć jego wszystkie sekrety i chyba im się udało. Mówię „chyba”, bo jak dla mnie tych tajemnic było za mało.
Podsumowując – książka jest niedopracowana i wydawała mi się, jakby pisano ją na siłę. Polecić można, jedynie najwytrwalszym czytelnikom, którzy nie boją się zmierzyć z nudą. Prawdę mówiąc, nie wiem, czy warto sięgać po kolejne części, skoro pierwsza nie należała do udanych. Nie zaryzykuję.

Ojciec bigamista, który popełnia samobójstwo i pięć sióstr o tym samym imieniu, próbujące rozwiązać jego zagadkę. Zapowiadała się całkiem niezła książka. Szkoda, że poza pomysłem nic z tego nie wyszło.
Chwytając za książkę Olgi Rudnickiej pt. „Natalii 5” spodziewałam się zabawnego kryminału, który mnie do reszty porwie, podobnie jak wcześniej moją mamę i babcię. Niestety,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Początkowo omijałam tę książkę szerokim łukiem, ale jej popularność i wysoka ocena moich rówieśniczek skłoniły mnie do przeczytania.
Przepiękna okładka kusi wszystkie fanki "nadnaturalnych" romansów, w tym mnie... Trochę szkoda, bo treść nie ma tyle pochwał. Zawiodłam się i to bardzo.
Idiotyczne i naciągane zachowania bohaterów oraz podejmowane przez nich głupie i bezsensowne decyzje niezwykle mnie wkurzały. Uczucie między Patchem a Norą też nie wydawało się przekonujące. Ich zachowanie wydawało się sztuczne. Nigdy nie podejrzałabym ich o Wielką Miłość... raczej o przelotne zauroczenie. Szkoda też, że było w niej za mało o aniołach i o historii upadku niektórych z nich.
Napisane byle jak, byle było dużo i się sprzedało. Fabuła jest stanowczo zbyt przewidywalna i nie dopatrzyłam się żadnego fragmentu, który trzymałby czytelnika w napięciu... no może z wyjątkiem prologu, który tak naprawdę wyglądał, jakby został wycięty z innej historii.
Osobiście nie poleciłabym nikomu tej książki :/

Początkowo omijałam tę książkę szerokim łukiem, ale jej popularność i wysoka ocena moich rówieśniczek skłoniły mnie do przeczytania.
Przepiękna okładka kusi wszystkie fanki "nadnaturalnych" romansów, w tym mnie... Trochę szkoda, bo treść nie ma tyle pochwał. Zawiodłam się i to bardzo.
Idiotyczne i naciągane zachowania bohaterów oraz podejmowane przez nich głupie i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgając po drugi tomik, zastanawiałam się, czy nie okaże się on rozczarowaniem. Pomimo naiwności, jaką niesie za sobą ta historia, okazuje się, że „Strażnik domu Momochi” to przyjemnie zaskakująca manga.
Aoi dalej stara się namówić Himari do opuszczenia jej posiadłości, lecz zapewne gdzieś w duszy nie chce zostać sam. Ale dziewczyna nie ma jednak zamiaru zostawiać swojego prywatnego bishounena. W tym tomiku podziwiać można procesję dusz, które pragną się odrodzić. Podczas tej wyjątkowej uroczystości Aoi przez przypadek uzyska nowego shikigami.
Uroczych scen pomiędzy głównymi bohaterami nie mogło zabraknąć, jednak swobodny romans niesie za sobą kłopoty. Każde osłabienie talizmanu to szansa dla demonów, które nie zamierzają czekać bezczynnie. Podczas kolejnej konfrontacji Himari zastanawia się, w jakim stopniu bezpieczne jest to, co robi Aoi i jaki będzie miało wpływ na jego dalsze życie. Nadużywanie mocy nie wydaje się pozbawione konsekwencji.
Główna bohaterka wraca również do szkoły, by kontynuować naukę. Oznacza to, że zbliża się do kilku kolegów z klasy, którzy w rezultacie składają jej wizytę. Kilkoro niewinnych nastolatków w domu pełnym demonów. Z daleka da się wyczuć problemy i właśnie ten konkretny rozdział może nieco zaskoczyć. Historia jest mroczna jak na klimat mangi. Niestety jej dokończenie nastąpi w kolejnym tomie.
Ponadto czytelnik w specjalnym dodatku ma okazję przyjrzeć się przeszłości Aoiego i zobaczyć, jak właściwie został on wplątany w bycie talizmanem.
Fabuła mangi staje się coraz bardziej interesująca, tworzone są coraz nowsze wątki na temat bohaterów i mamy też okazję obserwować, jak się do siebie zbliżają.
Graficznie tomik jest bardzo ładny. Przyozdobiona w odcienie błękitu okładka od razu wpada w oko, kolory są żywe, a i kompozycja obrazka zachęca do przyjrzenia się z bliska. Jakość rysunków w środku również urzeka. Tłumaczenie nadal bardzo mi się podoba, dialogi są żywe, zabawne i brzmią naturalnie. Nadal wielkim minusem jest numeracja stron, a właściwie jej brak. Czytelnik, przerywając czytanie w środku rozdziału, może nie wiedzieć, na jakiej stronie obecnie jest.
Kolejny tomik „Strażnika domu Momochi” nadal cieszy oczy. Jeżeli komuś spodobały się losy bohaterów mangi, to powinien sięgnąć i po ten tom.

Sięgając po drugi tomik, zastanawiałam się, czy nie okaże się on rozczarowaniem. Pomimo naiwności, jaką niesie za sobą ta historia, okazuje się, że „Strażnik domu Momochi” to przyjemnie zaskakująca manga.
Aoi dalej stara się namówić Himari do opuszczenia jej posiadłości, lecz zapewne gdzieś w duszy nie chce zostać sam. Ale dziewczyna nie ma jednak zamiaru zostawiać...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest na ziemi takich hotel, a konkretnie hotel „Bertram”, w którym czas zatrzymuje się w miejscu; w którym nic nigdy się nie zmienia, a przynajmniej goście tego nie widzą. Jest to miejsce, gdzie wszelkie problemy odchodzą w niepamięć. To ta atmosfera, to ten klimat, idealna obsługa, wyśmienicie zaparzona kawa, czy maślane bułeczki, jakich już nigdzie nie można spotkać, sprawiają, że człowiek czuje się jak w raju. Niestety, obraz ten jest zwodniczy, bo za piękną fasadą kryje się wiele sekretów.
"Hotel Bertram" w znacznym stopniu różni się od pozostałych części serii Agathy Christie, gdyż brakuje w nim tradycyjnego morderstwa. W zamian za to otrzymujemy mnóstwo tajemnic, których jest tu aż nadto. Ilość przeplatających się wątków jest ogromna, wręcz przytłaczająca i z pozoru nie mają one ze sobą nic wspólnego. Bardzo szczegółowo i interesująco opisany jest hotel oraz jego niecodzienni goście. Pokazane są ich dziwne spotkania, wizyty, znajomości. Stopniowo są przekazywane informacje, by przypadkiem za dużo nie zdradzić czytelnikowi, a przez to akcja toczy się bardzo powoli. Śledztwo posuwa się do przodu, ale bez pośpiechu. Z biegiem stron wszystkie elementy niby zaczynają układać się w logiczną całość, a akcja nieco przyspiesza, jednak nawet te pozytywne argumenty nie przekonały mnie do dokończenia tej książki.
Chwytając za kolejną powieść Agathy Christie, byłam bardzo pozytywnie nastawiona, ale z każdą stroną mój entuzjazm gasł, a w połowie całkowicie zniknął. Nie twierdzę, że to zła książka, bo miała ona swoje plusy u mnie jak np. opis hotelu, który sama chciałabym odwiedzić, ale zdecydowanie przeważają minusy. Akcja toczy się zdecydowanie za wolno, przez co czytelnik po prostu się nudzi. Na początku za dużo tajemnic powoduje, że zaczynają pojawiać się wątpliwości i miejscami można się pogubić. Zdecydowanie też zabrakło Panny Marple, która pojawia się tylko miejscami, bo główne skrzypce gra inspektor Davy ze Scotland Jardu, który prowadzi śledztwo.
„Hotel Bertram” to książka jedynie dla wytrwałych fanów autorki. Nie polecam jej do rozpoczynania przygody z Agathą, bo można się zrazić, uznać za nudną, słabą lekturę, tak jak było w moim przypadku.

Jest na ziemi takich hotel, a konkretnie hotel „Bertram”, w którym czas zatrzymuje się w miejscu; w którym nic nigdy się nie zmienia, a przynajmniej goście tego nie widzą. Jest to miejsce, gdzie wszelkie problemy odchodzą w niepamięć. To ta atmosfera, to ten klimat, idealna obsługa, wyśmienicie zaparzona kawa, czy maślane bułeczki, jakich już nigdzie nie można spotkać,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Momochi Himari utraciła w dzieciństwie rodziców i od tamtej pory mieszka w sierocińcu. Gdy pewnego dnia dowiaduje się, że otrzymała w spadku starą posiadłość, całe jej życie zostanie wywrócone do góry nogami. Pomimo plotek, że dom jest nawiedzony, dziewczyna postanawia się do niego wprowadzić. Ku jej zaskoczeniu nie jest jego jedynym mieszkańcem. Zastaje tam trzech tajemniczych mężczyzn i początkowo jest ich obecnością zdegustowana, ale szybko przekonuje się, że bez nich nie przeżyłaby choćby jednej nocy. Dziedziczenie posiadłości, która jest przejściem pomiędzy światem ludzi i demonów, niesie za sobą pewne obowiązki.
Chwytając za pierwszy tom, od razu rzuciła mi się w oczy okładka, ukazująca postać bardzo podobną do Tomoe z „Jak zostałam bóstwem!?”, co oczywiście nie jest złe, ale jednak warto dodać oryginalniejszy pomysł na głównego bohatera niż lisi demon, który się pojawia zaskakująco często w różnych tytułach.
Aoi, który jest tytułowym strażnikiem posiadłości, od początku skupia swą uwagę na Himari, która z wzajemnością jest nim oczarowana. Chłopak jest typowym, zbyt idealnym księciem, ratujący główną bohaterkę z opresji. Na szczęście Himari nie wygląda na niezdarną dziecinę, bowiem samodzielnie stara się wyjść z kłopotów, choć nie zawsze się to udaje.
Widząc dodatkowo dwóch przystojnych mężczyzn, obawiałam się, że świetnie zapowiadająca się historia, zmieni się w odrażającą haremówkę, jednak akcja toczy się na razie wokół dwójki głównych bohaterów, a dwaj pomocnicy Aoi’ego są jedynie dodatkiem.
Wnętrze tomu jest równie przyciągające, tak samo, jak okładka, gdyż kreska jest naprawdę ładna i przyjemna dla oka. Czcionki użyte w mandze są czytelne, co jest zdecydowanie najważniejsze, bo nie trzeba poświęcać dużo czasu na odszyfrowanie tekstu.
Jedynie, do czego można się przyczepić, to niewłaściwe użycie związków frazeologicznych oraz numeracja stron, gdzie na niektórych stronach mangi jej zabrakło.
Na sam koniec można dodać, że tomik „Strażnika domu Momochi” to dobry tytuł dla wszystkich fanek fantastycznych romansów. Historia zapowiada się obiecująco i tylko chwytać za kolejny tom.

Momochi Himari utraciła w dzieciństwie rodziców i od tamtej pory mieszka w sierocińcu. Gdy pewnego dnia dowiaduje się, że otrzymała w spadku starą posiadłość, całe jej życie zostanie wywrócone do góry nogami. Pomimo plotek, że dom jest nawiedzony, dziewczyna postanawia się do niego wprowadzić. Ku jej zaskoczeniu nie jest jego jedynym mieszkańcem. Zastaje tam trzech...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pani McGillicuddy wraca koleją z Londynu. W mijającym ją pociągu dostrzega mrożącą krew w żyłach scenę: mężczyzna dusi kobietę. Konduktor, któremu zgłasza swoje spostrzeżenie, bierze je za chorobliwą fantazję. Policja tej sprawy również nie bierze poważnie, gdyż nie znalazła w tej sprawie żadnych dowodów, a przede wszystkim nie znalazła ciała. Wierzy jej jedynie najlepsza przyjaciółka, Jane Marple, która postanawia wziąć sprawę w swoje ręce. Zbrodnia ta ma swoje źródła w Rutherford Hall – starej rezydencji, którą zamieszkuje rodzina Crackenthorpe, skrywająca niejedną tajemnicę.

Standardowa konstrukcja akcji sprawia, że czytelnik trzymany jest w napięciu do samego końca, kiedy to zostają wyjaśnione wszelkie tajemnice. Domyślasz się, kto mógł popełnić zbrodnie? Szybko się zdziwisz, jak daleko byłeś od odkrycia prawdy. Przeplatywane są różne wątki, dowody, które wskazują potencjalnego zabójcę, jednak często okazują się one mylącym tropem. Doskonale skonstruowana intryga powoduje, że książkę się czyta z zapartym tchem, a różnorodnie zbudowane charaktery bohaterów sprawiają, że do niejednej postaci możemy się przywiązać. Jednak zaskakujące zakończenie zawsze jest uważane za najlepszy moment.

Podział majątku to już powód do popełnienia najgorszego czynu, czyli morderstwa i to zdaje się być prawdziwym motywem wszelkich zbrodni, dokonywanych w tej książce. Majątek ma zostać podzielony pomiędzy trzech synów i córki niejakiego Luthera Crackenthorpe. Można się domyślać, że każde z nich pragnie zdobyć pieniądze i wykorzystać je we własnym celu. Jedyną rozsądną osobą w tym konflikcie wydaje się być właśnie jego córka - Emma, która trzyma wszystkich w ryzach, a przynajmniej się stara.
Postacią, która najbardziej przypadła mi do gustu to Lucy Eyelesbarrow. Dziewczyna pracowita, skromna i idealna pod każdym względem. Doskonale wykonuje obowiązki jako gospodyni domowej, gdyż w ten sposób zarabia na życie. Nigdy nie zostaje u żadnej rodziny dłużej niż dwa tygodnie. Aktywnie bierze udział w śledztwie, które dzięki niej w ogóle się zaczęło.

„4.50 z Paddington” to kolejna solidna angielska robota. W przeciwieństwie do współczesnych pisarzy kryminałów, Agata Christie prezentuje tradycyjny standard kryminalnej opowieści, zdoławszy uniknąć przedstawienia makabrycznych historii, które mogłyby wzbudzić u niejednego uczucie zniesmaczenia. Myślę, że nie tylko tę książkę można polecić fanom kryminału, lecz wszystkie jej dzieła.

Pani McGillicuddy wraca koleją z Londynu. W mijającym ją pociągu dostrzega mrożącą krew w żyłach scenę: mężczyzna dusi kobietę. Konduktor, któremu zgłasza swoje spostrzeżenie, bierze je za chorobliwą fantazję. Policja tej sprawy również nie bierze poważnie, gdyż nie znalazła w tej sprawie żadnych dowodów, a przede wszystkim nie znalazła ciała. Wierzy jej jedynie najlepsza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnie nie jeden z książkoholików chciałby znaleźć się w świecie swojej ulubionej książki, wcielając się w głównego bohatera czy też w obserwatora i móc przeżywać te wszystkie niesamowite przygody. Otóż największe marzenie milionów, jak nie miliardów, czytelników zostało spełnione i zawarte w przepięknej powieści, która dosłownie wciąga.
Amy Lennox jest tytułową strażniczką, posiadającą dar wkraczania w świat książek i doświadczania go na własnej skórze. Jednak nawet w tym świecie panują zasady. Przede wszystkim nie ma prawa zmieniać fabuły powieści, ale co jeśli ktoś inny to robi? Co, jeśli po świecie literatury wędruje złodziej, kradnący wszelkie pomysły z różnych książek? Amy jako strażniczka ma obowiązek go powstrzymać i przywrócić w niezwykłym świecie harmonię. Pomaga jej w tym młody Werter – tak, to ten sam młodzieniec, który w powieści Goethego tylko i wyłącznie użala się nad swoją nieszczęśliwą miłością – oraz Will Macalister – strażnik pochodzący z drugiego, niegdyś wrogiego rodu.
Dziewczynie z takimi zdolnościami można pozazdrościć, jednak nawet bez tej umiejętności potrafię zatracić się w książce. Nie posiadam podzielności uwagi, więc wtedy kontakt ze mną jest prawie niemożliwy, ale to chyba cecha większości fanatyków książek.
Na mnie ten tytuł zrobił duże wrażenie. Poza pierwszym rozdziałem resztę stron połykałam prawie w całości. Sam pomysł na fabułę wydaje się nazbyt oczywisty, a jednak do tej pory nikt go nie wykorzystał, a przynajmniej o tym nie słyszałam. Napisana jest w lekki i przyjemny sposób, przez co czyta się ją zapartym tchem i przekartkowuje się strony, prawie umierając z ciekawienia, co się dalej będzie działo.
Bohaterowie również są na swój sposób ciekawie wykreowani. Główna bohaterka jest zachwycona swoim nowo odkrytym darem, ale często ulega emocjom i jest wielką niezdarą, co czasami było przesadnie naciągane. Jej towarzysz Will od początku wzbudza niemałe zainteresowanie. Tajemniczy, małomówny i pociągający młodzieniec – ideał dla większości zdesperowanych nastolatek. Czego chcieć więcej? Oczywiście miłosnych scen! Nie mogło zabraknąć motywu miłości!
Kolejna osoba, która posiada znaczącą rolę w tej historii i przypadła mi do gustu to oczywiście Werter. W przeciwieństwie do swojej powieści tutaj wydaje się być bardziej pogodny i „żywszy”. Raz nawet zapomniał o swoim samobójstwie! Toż to szok!
Dużym, ale miłym zaskoczeniem dla mnie był pomysł na zawarcie dwóch opowiadań w jednej książce. Co mam na myśli? Przygody Amy i Willa jako główny wątek, a także poboczną, aczkolwiek bardzo istotną starą baśń o księżniczce i jej rycerzu. Autorka przewija tutaj wiele różnych wątków, które bardzo mnie zainteresowały. Snułam wiele teorii na ich temat. Niektóre się spełniały, a inne nie. To dowodzi, że książka nie należy do tych przewidujących, tylko trzyma w napięciu do samego końca. Ciągle coś się dzieje i bardzo ciężko mi było się oderwać, ale spać trzeba.
Największym minusem stanowił koniec. Nie spodziewałam się tego. Nie chciałam tego! Na całkiem inne zakończenie czekałam, ale patrząc z tej drugiej strony, to właśnie zakończenie potwierdza moje wcześniejsze słowa, że książka trzyma w napięciu do samego końca.
Podsumowując, autorka stworzyła historię optymistyczną i baśniową, która pokazuje czytelnikom nieszablonowy pomysł oraz wciąga w tajemnice i nieustanne zagadki. Polecam każdemu książkoholikowi, który pragnie miło spędzić wieczór z fantastyczną i wzruszającą książką.

Pewnie nie jeden z książkoholików chciałby znaleźć się w świecie swojej ulubionej książki, wcielając się w głównego bohatera czy też w obserwatora i móc przeżywać te wszystkie niesamowite przygody. Otóż największe marzenie milionów, jak nie miliardów, czytelników zostało spełnione i zawarte w przepięknej powieści, która dosłownie wciąga.
Amy Lennox jest tytułową...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść pokazująca jak wiele bólu i cierpienia może doświadczyć człowiek w swym krótkim życiu. Traumatyczne dorastanie, narkotyki, nieszczęśliwa miłość – przyczyn jest wiele, lecz stanięcie problemom naprzeciw to dopiero osiągnięcie.
Shōko Tendo jako córka yakuzy nie miała łatwego życia – dyskryminowana i odrzucona przez otoczenie odnalazła namiastkę zrozumienia i substytut szczęścia wśród yankī. Mroczny świat wciągnął ją i można było zakładać, że już nie puści jej ze swych objęć. Uzależniona od narkotyków, wykorzystywana, bita i poniżana myślała, że nic już w życiu jej dobrego nie spotka. Ważną rzeczą, która przyczyniła się do walki z przeciwnościami losu, był tatuaż zdobiący całe ciało Tendo. Przedstawiał on „Piekielną Damę” – piękną i niebezpieczną kurtyzanę, będącą symbolem kobiecej siły.
Książka podzielona jest na dziewięć rozdziałów, przedstawiające kręgi piekieł, przez które Tendo musiała przejść, aby odnaleźć drogę do rzeczywistości i spokoju: prześladowania, szantaże, wykorzystywanie seksualne, środki psychoaktywne, przemoc, poronienie, aborcja, śmierć ukochanej matki, później ojca, a w końcu ciężka depresja i myśli samobójcze. Można pomyśleć, że jest to opowieść o femme fatale, jednak oprócz upadków istnieją też wzloty. To właśnie sugeruje tytuł książki. Nawiązanie do faz księżyca ma za zadanie stworzyć właśnie obraz ciężkiej ścieżki, pełnej błędów i sukcesów, przez jaką ludzie są zmuszeni przejść. Dopełnieniem tego stanowią słowa Manabu Miyazakiego w posłowiu, który dokonuje podsumowania wyborów życiowych dziecka yakuzy.
Na początku spodziewałam się, że będzie to opowieść pełna podniecających akcji, ryzyka, przy którym doświadczę dreszczyku emocji. Otrzymałam coś zupełnie przeciwnego, coś, czego sama nie chciałabym nigdy przeżyć. Czytając tę opowieść, nasuwało mi się „współczucie” względem bohaterki, ale oprócz tego mogłam, choć w minimalnym stopniu poczuć to, co czuła sama Tendo. Towarzyszący natłok emocji, nie raz powodował u mnie łzy. Sama nie wiem, co bym zrobiła, będąc w takiej samej sytuacji.
Książka ukazuje młodą dziewczynę, która nie potrafi się uczyć na błędach, które kilka razy popełnia. Niektórych może to denerwować, lecz ja dostrzegam w tym bezradność i młodocianą naiwność na zupełnie inne, szczęśliwsze zakończenie. Nie jest to łatwa i lekka lektura, bo nie przedstawia tu fikcji, lecz prawdziwą historię prawdziwego człowieka. Spowodowało to u mnie wiele przemyśleń na temat życia.
Chciałabym polecić ją ludziom zainteresowanym Dalekim Wschodem, precyzyjniej Yakuzą lub interesujących się książkami o życiu opartymi na faktach.

Opowieść pokazująca jak wiele bólu i cierpienia może doświadczyć człowiek w swym krótkim życiu. Traumatyczne dorastanie, narkotyki, nieszczęśliwa miłość – przyczyn jest wiele, lecz stanięcie problemom naprzeciw to dopiero osiągnięcie.
Shōko Tendo jako córka yakuzy nie miała łatwego życia – dyskryminowana i odrzucona przez otoczenie odnalazła namiastkę zrozumienia i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to