-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Hmm... Co dziwne najbardziej podobało mi się w tej książce, że wątek romantyczne dalej pozostał tak delikatnie zarysowany. Było go wdać, ale nie był na pierwszym planie :@
Hmm... Co dziwne najbardziej podobało mi się w tej książce, że wątek romantyczne dalej pozostał tak delikatnie zarysowany. Było go wdać, ale nie był na pierwszym planie :@
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-30
Przeczytałam ten dodatek oczywiście ze względu na chęć poznania punktu widzenia Maxona i na jego opowieści się nie zawiodłam, a wręcz przeciwnie - pozytywnie mnie zaskoczyła i wzbudziła we mnie jeszcze większą sympatię do tego młodego książątka.
Historia Aspena również była interesująca, głównie przez wzgląd na ukazanie lepiej polityki i władzy w zamku (o samym głównym bohaterze się nie wypowiem, ponieważ z powodu mojej niechęci do niego nie potrafię być obiektywna).
Cudownym moim zdaniem elementem jest soundtrack do książek - wspaniałe utwory, wiele z nich stało się jednymi z moich ulubionych piosenek.
Ogólnie 9/10 <3
Przeczytałam ten dodatek oczywiście ze względu na chęć poznania punktu widzenia Maxona i na jego opowieści się nie zawiodłam, a wręcz przeciwnie - pozytywnie mnie zaskoczyła i wzbudziła we mnie jeszcze większą sympatię do tego młodego książątka.
Historia Aspena również była interesująca, głównie przez wzgląd na ukazanie lepiej polityki i władzy w zamku (o samym głównym...
2015-03-03
Ech... Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tej wspaniałej serii. Czytając epilog czułam jak moje małe serduszko pęka i już tęskni za moimi ukochanymi bohaterami. Co do samego finału (bądźmy szczerzy) - perfekcyjny to on nie był. Przesłodzone zakończenie, humor drętwy (lub wcale) śmierci tyle co kot napłakał (a przynajmniej takiej nad którą chciałoby się popłakać) i happy end dla każdej z par... Nie zbyt to do mnie przemówiło, ale w przypadku tej serii mój obiektywizm się wyłącza, więc i tak 9/10 <3
I nie chcę, ale muszę Wam to powiedzieć - moi drodzy Nocni Łowcy, AVE ATQUE VALE </3
Ech... Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tej wspaniałej serii. Czytając epilog czułam jak moje małe serduszko pęka i już tęskni za moimi ukochanymi bohaterami. Co do samego finału (bądźmy szczerzy) - perfekcyjny to on nie był. Przesłodzone zakończenie, humor drętwy (lub wcale) śmierci tyle co kot napłakał (a przynajmniej takiej nad którą chciałoby się popłakać) i happy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-01
Moją recenzję (w ramach usprawiedliwienia) zacznę od przyznania się, że jestem świeżuteńko po przeczytaniu "Black Ice", a emocje jakie ta opowieść we mnie wzbudziła jeszcze nie opadły. Także ostrzegam, że moja opinia będzie się opierać głównie na głupkowatym uśmiechu, który gości obecnie na mojej twarzy, a nie na jakiś niuansach i czepianiu się drobnych niedopracowań.
Pierwszą kwestią o której chcę napomknąć jest klimat powieści. Tajemniczy, mroczny, zimny i w pewnym sensie magiczny, mimo że w książce nie pojawia się nawet najmniejszy nierealistyczny element, momentalnie przykuwa oczy i umysł czytelnika, nie pozwalając oderwać myśli od tej historii nawet na kilka chwil. To właśnie on zadziałał na mnie jak magnes, przyciągnął mnie i zachęcił do przeczytania thrillera autorstwa pani Filtzpatrick.
Kolejnym niewątpliwym atutem tej opowieści była fabuła, która momentami dosłownie wbijała w fotel. Mamy tutaj złamane serce, dorastanie, przemoc w rodzinie, szaleństwo, morderstwa, porwanie i milion innych okropieństw przybranych klimatycznym, śnieżnym krajobrazem. Uwielbiam powieści w których różne drobiazgi i pozornie nic nieznaczące wydarzenia/przedmioty odgrywają kluczową rolę w wyjaśnieniu całej tajemnicy, a dokładnie tak było tutaj. Ponadto cała historia jest bardzo zagmatwana i właściwie do końca czytelnik nie może być pewny kto jest tym czarnym charakterem, a kto zasługuje na sympatię i zaufanie ze strony nie tylko głównej bohaterki, ale także naszej. Mimo iż moja podświadomość od początku ostrzegała mnie co do intencji i poczynań pewnego bohatera, finalne rozwiązanie "zagadki" zaskoczyło mnie, co dla mnie jest kolejnym wielkim plusem tej opowieści.
Jeśli chodzi o bohaterów "Black Ice" to muszę przyznać, że wzbudzili we mnie dość skrajne emocje. Tak samo mocno jak uwielbiałam pozorny chłód Jude'a i szaleństwo Calvina, tak samo irytowała mnie płytkość Korbie i rozmydlenie głównej bohaterki, Britt. Sądzę jednak, że wszystkie postacie mają potencjał, część co prawda niewykorzystany, ale mówią, że liczą się dobre chęci, a tych z pewnością autorce nie brakowało.
Jedynym (w moim odczuciu) minusem jest intensywnie przesłodzone zakończenie, ale w moim obecnym zachwycie nad tą książką nawet to jestem w stanie zrozumieć - bo w końcu każdemu w życiu potrzeba happy endu, nawet bohaterom książki. ;)
Moja ogólna ocena tej książki jest co prawda lekko zawyżona, ale no cóż, ze względu na to jak przyjemnie spędziłam z nią czas daję 10/10 <3
Moją recenzję (w ramach usprawiedliwienia) zacznę od przyznania się, że jestem świeżuteńko po przeczytaniu "Black Ice", a emocje jakie ta opowieść we mnie wzbudziła jeszcze nie opadły. Także ostrzegam, że moja opinia będzie się opierać głównie na głupkowatym uśmiechu, który gości obecnie na mojej twarzy, a nie na jakiś niuansach i czepianiu się drobnych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po książkę sięgnęłam ok. rok temu. Zachwyciła mnie zabawna opowieść o Łowcach i istotach Cienia. W zawiłą, fantastyczną bajeczkę autorka wplotła uczuciową, ckliwą historię o bólu po stracie bliskich, o cieniu i świetle samotności, ocierającą się o wiele ponadczasowych wartości. Przy książce można się popłakać ze wzruszenia, ale i ze śmiechu...
Najlepsza wypowiedź (według mnie) Jace: "podeszły do mnie jakieś dwie laski i zapytały czy mogą dotknąć moje mango". Nie wiem czy czegoś nie pomyliłam ale cóż... zresztą Jace ogólnie miał świetne teksty szczególnie w dialogach pomiędzy nim a innymi postaciami np. "– Niestety, Damo Nieba, moją jedyną prawdziwą miłością pozostaję ja sam. Dorothea wybuchnęła śmiechem. – Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze.
– Niekoniecznie. Od czasu do czasu odtrącam się, żeby było ciekawiej. ", albo "– Przepraszam, że cię uderzyłam – bąknęła Clary.
Jace przestał nucić. – Cieszę się, że uderzyłaś mnie, a nie Aleca. On by ci oddał.", albo "- Jestem oszałamiająco atrakcyjny. – Nie słyszałeś, że skromność to atrakcyjna cecha? – Tylko u brzydkich ludzi. Potulni może kiedyś odziedziczą Ziemię, ale w tej chwili należy ona do zarozumiałych, takich jak ja., czy chociażby "– Większość psychologów uważa, że wrogość to w rzeczywistości wysublimowany pociąg seksualny – oznajmiła Clary. – Aha – mruknął Jace. – To mogłoby wyjaśniać, dlaczego tak wiele osób mnie nie lubi." i jakieś milion innych... A w ogóle tam wszyscy mieli fajne teksty, a najbardziej zapadło mi w pamięć "– Jezu!
– To tylko ja – odezwał się Simon. – Choć już mi mówiono, że podobieństwo jest uderzające"
Moja ogólna ocena to 10/10 :)
Po książkę sięgnęłam ok. rok temu. Zachwyciła mnie zabawna opowieść o Łowcach i istotach Cienia. W zawiłą, fantastyczną bajeczkę autorka wplotła uczuciową, ckliwą historię o bólu po stracie bliskich, o cieniu i świetle samotności, ocierającą się o wiele ponadczasowych wartości. Przy książce można się popłakać ze wzruszenia, ale i ze śmiechu...
Najlepsza wypowiedź (według...
Mam taki zwyczaj, że zawsze najpierw czytam ostatnie 2 strony książki, a później dopiero zaczynam czytać ją od początku. Tak też zrobiłam w tym przypadku.
No więc popłakałam się, zwyzywałam Daya od dupków i chamów, myślałam o nim jak o największej świni (bo w końcu z mojego ówczesnego punktu widzenia, zerwał z June tylko dlatego, że ją obwiniał, pomimo wszystkiego co ona dla niego poświęciła)...
Później wzięłam się za czytanie całej lektury...
Gdy doszłam do zdania "Ty umierasz Day", myślałam, że jestem najgłupszą istotą na Ziemi. Jak mogłam się tak kolosalnie pomylić? Jak mogła tak źle ocenić Daya? Jak mogłam się nie domyślić, że on nigdy nie zostawiłby w ten sposób June? Jak mogłam uwierzyć, że bohater o szczerym i dobrym sercu, mógł się okazać taką świnią?
Pomyliłam się, bardzo się pomyliłam... Gdy zorientowałam się o moim błędnym osądzie (co stało się bardzo późno), zaczęłam płakać. Przecież tak naprawdę Day chronił June, chronił przed bólem, przed stratą kolejnej, bliskiej jej sercu osobie. Podziwiam go (nawet jeśli to tylko bohater bardzo mądrej książki) za to, że zdobył się na takie poświęcenie. W jednej z książek, które kiedyś przeczytałam padło zdanie "Jeśli kogoś kochasz, uczyń go wolnym". To właśnie zrobił Day i to właśnie wzruszyło mnie najbardziej w tej książce.
Szkoda, że tacy ludzie jak Day nie zdarzają się w realnym świecie...
Mam taki zwyczaj, że zawsze najpierw czytam ostatnie 2 strony książki, a później dopiero zaczynam czytać ją od początku. Tak też zrobiłam w tym przypadku.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNo więc popłakałam się, zwyzywałam Daya od dupków i chamów, myślałam o nim jak o największej świni (bo w końcu z mojego ówczesnego punktu widzenia, zerwał z June tylko dlatego, że ją obwiniał, pomimo wszystkiego co ona...