-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2020-04-25
2020-03-26
2020-01-29
Ironiczne poczucie humoru, tajemnicze zabójstwo, gra pozorów... tej książki się nie czyta, ją się pożera :)
Ironiczne poczucie humoru, tajemnicze zabójstwo, gra pozorów... tej książki się nie czyta, ją się pożera :)
Pokaż mimo to2019-10-21
Książka, którą nie czyta się lekko, bo zbyt często człowiek ma ochotę potrząsnąć rodzicami bohaterki. Choć na swój sposób kochali swoje dzieci ich egoizm i infantylność potrafiły sprawić, że chciałam uderzać głową o ścianę. Z drugiej strony mamy rodzeństwo, które zawsze się wspierało i umiało zwycięsko wyjść z wielu ciężkich chwil. Historia warta poznania, choćby dlatego, że niesie nadzieję, dla tych, którzy są w bardzo ciężkiej sytuacji na poprawę losu, książka, która pokazuje, że przy odpowiedniej motywacji da się wyjść na ludzi. Mimo wszystko.
Książka, którą nie czyta się lekko, bo zbyt często człowiek ma ochotę potrząsnąć rodzicami bohaterki. Choć na swój sposób kochali swoje dzieci ich egoizm i infantylność potrafiły sprawić, że chciałam uderzać głową o ścianę. Z drugiej strony mamy rodzeństwo, które zawsze się wspierało i umiało zwycięsko wyjść z wielu ciężkich chwil. Historia warta poznania, choćby dlatego,...
więcej mniej Pokaż mimo toUwielbiam tę książkę, jej surrealizm, krytykę ustroju i czarny humor - zdecydowanie warta polecenia.
Uwielbiam tę książkę, jej surrealizm, krytykę ustroju i czarny humor - zdecydowanie warta polecenia.
Pokaż mimo to2019-02-01
2012-08-20
2013-10-02
Podczas czytania tejże recenzji proponuję wam włączyć sobie ścieżkę dźwiękową pochodzącą ze „Skyfall”. Nie przez przypadek oczywiście. Proszę was o to, gdyż przy okazji tego wpisu porozmawiamy sobie o pierwowzorze jednej z dziewczyn Bonda (występującej w tej części ekranizacji), urokliwej i pełnej życia, zacnej rodaczce narodu polskiego Krystynie Skarbek. Muzyka niekonieczna, choć z nią zawsze raźniej i klimatycznej robi się na duszy.
Pomimo tego, że bohaterka jest najpopularniejszą tajną agentką polskiego pochodzenia, jej postać do tej pory okryta jest mgiełką tajemnicy. Po świecie krążą wręcz mityczne opowiastki o odwadze, rzetelności i niezwykłym magnetyzmie Krystyny, Christine czy Pauline, jak nazywali ją Francuzi. Nawet w sprawie jej zabójstwa pojawiają się spekulacje, domysły i nutka niedowierzania…
Kim była naprawdę? Co popchnęło ją w ramiona tak wielu mężczyzn? Czym kierowała się przy ich wyborze? Co wpłynęło na jej decyzję o pracy w wywiadzie?
Mamy rok 1982. Komuna szerzy swe panowanie, niszcząc na każdym kroku próbę jakiegokolwiek samodzielnego myślenia. Z tego tez powodu Ewa K. traci pracę poczytnej dziennikarki – cenzura dopadła jej twórczość, kobieta donosić na innych nie chciała, więc wyleciała na bruk z masą pomysłów, wolnego czasu i rachunków. W dodatku po rozwodzie i bez nadziei na jakikolwiek uśmiech od losu. Jednym zdaniem – typowa bohaterka powieści pani Marii Nurowskiej: do cna zdeptana przez los, niby miękka, jak gąbka, a jednak potrafiąca wykiwać nieprzychylny los i dać mu przytyczka w nos (aż mi się zryw poetyczny z wrażenia załączył). Żeby w bezruch i rutynę dnia nadmiernie nie popadać dostaje wielką szansę od życia, projekt, który może zmienić wszystko – i zmienia.
Mianowicie nasza główna bohaterka, a zarazem narratorka otrzymuje zlecenie. Ma odnaleźć, jak największą liczbę materiałów na temat charyzmatycznej Krystyny Skarbek, tajnej agentki SOE, wielkiej polki, po wojnie zapomnianej przez świat. Od tego momentu zaczyna się niezwykła wyprawa po odmętach historii, która pochłonie nie tylko dziennikarkę, ale i czytelnika zafascynowanego i niemal opętanego przez energiczną działaczkę ruchu oporu.
„Miłośnica” to jakby dziennik w dzienniku. Pierwszym z nich są oczywiście opisy doświadczeń Ewy, drugim odnalezione zapiski Krystyny Skarbek, z którymi to związana jest ciekawa anegdotka. Jeden ze znanych pani Nurowskiej historyków po przeczytaniu powieści poprosił autorkę o udostępnienie rękopisów słynnej agentki, z tym, że… są one najnormalniejszą w świecie fikcją stworzoną na potrzeby opisywanej dziś książki.
Nic dziwnego, że badacz się pomylił skoro pisarka tak świetnie oddaje charakter Krystyny Skarbek oraz osób jej znanych, głównie byłych kochanków i kobiety, która stała się cichą rywalką wielbionej przez mężczyzn działaczki.
Podążając przez tę fabularyzowaną biografię czytelnik zastanawia się, które z wydarzeń jest naprawdę prawdziwe, a które zbudowała wyobraźnia autorki, tak płynnie się ze sobą przeplatają. Co do jednego możecie być pewni – osoby związane z bohaterką (głównie kochankowie), z którymi spotkała się Ewa, są zapisane w prawdziwych teczkach podziemia wojennego. W książce przewija się nawet nazwisko słynnej południowoafrykańskiej biografki Krystyny Skarbek, pani Masson, której twórczość jest potraktowana z przymrużeniem oka i dużym dystansem.
Podczas zgłębiania plastycznych opisów niezwykłych krain, niebezpiecznych akcji dywersyjnych, cudem pomyślnie zakończonych działań, powoli przed nami wyłania się postać kobiety znękanej emocjonalnie, pozostawionej na pastwę świata, w którym po wojnie nie było już dla niej miejsca – bo czy osoba kochająca ryzyko, wręcz od niego uzależniona, w spokoju odda się pracy kelnerki?
Pani Nurowska podjęła się naprawdę trudnego zadania – jak ukazać w pełnym świetle, jednocześnie niczego za bardzo nie koloryzując i nie ujmując osobę, która zapisała się na kartach historii wielu państw (o dziwo, a może i nie, najmniej Polski, która to Krystynę odrzuciła paszał wont do brytyjskiego konta). Do tego, jak zrobić to tak, aby nie wyszła na kobietę nadmiernie rozwiązłą (jest na granicy – dwóch mężów, stu kochanków), okrutną dla kochających ją osób (zdarzało się) i bawiącą się ludzkim, męskim, biednym serduchem, jak ulubioną zabawką, która z wiekiem się nudzi (legendy mówią, że nawet Ian Fleming został trafiony strzałą Amora na widok tajnej agentki). Wydaje mi się, że nad tym najtrudniej było autorce zapanować. W końcu nie buduje postaci zupełnie nowej, lecz bazuje na prawdziwej kobiecie z krwi i kości – choć momentami, gdy o niej czytam (przecie musiałam się Skarbkowym bakcylem zarazić, jakże by inaczej) wydaje mi się zjawą, motylem, panterą… szybkim zwierzęciem, które trudno okiełznać, troszkę się go boimy, a jednak i tak coś nas do niego przyciąga. Taką Krystynę ukazała nam Nurowska i bardzo jestem jej za to wdzięczna.
Postawę kokietki, która była uznawana za atrakcyjną kobietę z magnetyzmem w oku i „tym czymś”, nie zaś skandalicznie skończoną piękność, łagodzi ukazanie jej energicznej natury i miłości do zwierząt, równoważącą się z zamiłowaniem do ryzyka. Taki charakter i już. Dzięki niemu stała się ulubioną agentką Churchila, więc nie ma co psioczyć.
Autorka stworzyła postać, właściwie przywróciła życie zapomnianej bohaterce, która rozpala zmysły do czerwoności, pobudza wyobraźnię do granic możliwości i co tu dużo mówić wzbudza sporą dozę zazdrości, gdy myślę o moim szaraczkowym życiu osoby, która do tej pory boi się przechodzić przez mosty – Skarbek je wysadzała w biegu.
Póki nie wczujemy się w całą historię, mogą z lekka razić błędy powtórzeniowe (mój uraz z podstawówki, choć sama konsekwentnie je popełniam) oraz brak oddzielenia zapisków Krystyny od głównej narracji – co się często w powieściach Nurowskiej zdarza i zaczyna mnie irytować w stopniu umiarkowanym (póki co). Jednakże te małe niedoskonałości w pełni rekompensuje nam budowanie napięcia (naprawdę dużego i bardzo kopiącego), pełne zwrotów akcji zdarzenia (aż dziw bierze, że po części napisała je historia), opis uczucia które łączy na wieki (tak Krystyna romansująca na każdym kroku, kochała kogoś miłością niezapomnianą, do końca życia trwającą) oraz więź emocjonalna, jaką pisarka łączy nas ze swoją wybitną bohaterką (jest to powróż okrutnie mocny, bynajmniej w moim przypadku).
Nie mam wyjścia, po prostu muszę ją polecić. Czytajcie, może tak jak ja zaczniecie skrycie marzyć o byciu tajną agentką… tyle, że w kapciach i przed komputerem, ewentualnie na podwórku. Naprawdę można jej troszkę pozazdrościć, ociupinkę. Znowu mnie wzięło. Koniec. Polecam.
Podczas czytania tejże recenzji proponuję wam włączyć sobie ścieżkę dźwiękową pochodzącą ze „Skyfall”. Nie przez przypadek oczywiście. Proszę was o to, gdyż przy okazji tego wpisu porozmawiamy sobie o pierwowzorze jednej z dziewczyn Bonda (występującej w tej części ekranizacji), urokliwej i pełnej życia, zacnej rodaczce narodu polskiego Krystynie Skarbek. Muzyka...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-15
W dobie komputerów, szybkich samochodów, supermarketów z których szybko dostajemy żywność jest prosto zapomnieć o filarze naszego życia. Szczególnie łatwo przychodzi to w zatłoczonym mieście, gdzie za jedyny powiew natury robi mały park z trzema drzewkami na krzyż i wystawy sztucznych kwiatów w sklepowych witrynach.
Jednakże przychodzi czas, gdy człowiek musi spojrzeć w stronę pól, bujnych łąk i stawów pełnych żab, aby odpocząć od całego zgiełku i owczego pędu, jaki charakteryzuje dzisiejsze czasy.
Stąd już krótka droga do powieści „Łaskawa ziemia” Pearl S. Buck znanej w świecie noblistki, która uznanie czytelników zyskała dzięki pełnym mądrości powieściom o Chinach, w których spędziła pierwszą połowę swojego życia.
Swoją przygodę z jej twórczością rozpoczęłam już jakiś czas temu. Najpierw na mojej drodze pojawiła się „Matka”, będąca powieścią o prostej kobiecie ze wsi, która ze wszystkich sił stara się wiązać koniec z końcem. Następnie przyszedł czas na skierowanie się „W stronę życia”, gdzie mamy do czynienia z chińczykami na emigracji – dumnym ojcem, wykładowcą, który pragnie chwały dla swych dzieci chcących powrócić do rodzimego kraju.
Za każdym razem wyruszałam w niezwykłą podróż po odległych ziemiach, pełną plastycznych opisów, niezwykłych zwrotów akcji, obeznania z przedstawianą kulturą i zachodzącymi w niej zmianami oraz bohaterami, o których nie łatwo zapomnieć.
Co tym razem przygotowała dla nas pani Buck? Czy po raz kolejny zmierzymy się z obawą o tradycję, poszanowanie zwyczajów i pojawienie się wywrotowych komunistów? Czy będziemy świadkami walki nowego ze starym?
Otóż niekoniecznie. Wraz z Wang Lungiem przenosimy się do chińskiej wsi z czasów współczesnych autorce, aby zrozumieć i poczuć, jak ważny w życiu człowieka jest kawałek ziemi. Małe poletko może sprowadzić na rodzinę dobrobyt, a nawet bogactwo, gdy oczywiście włoży się w jego uprawę odpowiednio dużo pracy oraz obroni się w jakiś sposób przed kaprysami pogody. Wystarczy mieć nad sobą przychylność bogów, jeśli jej zabraknie, rodzinę czeka niechybnie głód, a nawet związana z nim śmierć. Co robić w takiej sytuacji?
Wang Lung to prosty chłop, który mieszka wraz z ojcem. Od wielu lat pełni w domu obowiązki kobiety, łącząc je z pracą w polu. Nie stać go na kobietę z porządnego domu, dlatego też udaje się do bogatego rodu Hwangów, aby pojąć za żonę niewolnicę. Pożądane jest żeby nie była ładna, najlepiej brzydka gdyż, jak tłumaczył ojciec głównego bohatera:
„Trzeba nam kobiety, co zajmie się domem i urodzi dzieci, i nie ustanie przy tym w polu, a kto słyszał o ładnej, co chciałaby to uczynić? Taka myśli tylko o strojach, co pasują urodą do jej twarzy! Nigdy, przenigdy urodziwa kobieta nie przestąpi progu naszego domu! Przecież chłopami jesteśmy, a kto słyszał kiedy o ładnej niewolnicy, co by nie psowała w domu bogatego? A bo z taką folgują sobie wszyscy młodzi panowie.”
Stało się zadość pragnieniom ojca, syn też na tym nie stracił, bo choć O-lan nie była w pełni urodziwa, brzydulą też nikt jej nie nazwał. Do tego dziewica, w pełni oddana swojemu mężowi i jego ojcu. Główny bohater był zadowolony, tym bardziej, że ziemia dobrze obrodziła, a dzięki zarobkowi jaki uzyskał z jej plonów mógł zakupić więcej pola.
Na nieszczęście w kolejnym roku nastał czas wielkiej suszy, co za tym idzie głodu i rodzinie Wang Lunga przyszło wyjechać na południe. Tam czekały go żebry i złe traktowanie. Z racji tego, że życie pisze zawiłe scenariusze, los pozwolił mu powrócić do ukochanej ziemi.
Co tam zastał? Czy jego historia w pełni się odmieni i znajdzie szczęśliwe zakończenie? Czy spojrzy na swą żonę inaczej niż na woły ciągnące pług? Czy pozwoli na rozwój swoich synów? Czy wygra ze złym i leniwym stryjem, który staje się pasożytem na jego dobrach?
Do tej pory pisarka dzieliła się z nami głównie przeżyciami i odczuciami kobiet, umiejętnie wplatając w to pierwiastek męski. Czytając „ Łaskawą ziemię” po raz pierwszy spotkałam się w twórczości autorki, z tym, iż głównym bohaterem jest tylko i wyłącznie mężczyzna. Na cały przedstawiony świat patrzymy przez pryzmat myślenia Wang Lunga, zżywając się z jego osobą i rozumiejąc jego wielkie umiłowanie dla ziemi.
Jednakże nie spłyca to innych postaci, z jakimi spotykamy się podczas czytania powieści. Każda z nich jest wyraźnie zarysowana, odczucia bohaterów pobocznych, jak O-lan czy synów Wang Lunga nie stanowią dla nas tajemnicy. Również mniej znaczące sylwetki, będące jedynie symbolami danego stanu, bądź też bodźcami wywołującymi określone emocje, jak na przykład stryj głównego bohatera, prostytutka Lotos czy jej służka Kukułka zapadają na dłużej w pamięci.
Również i tym razem zachwyca plastyka języka, lekkość z jaką pani Buck oprowadza nas po tak dobrze znanych jej Chinach oraz dozowanie akcji, tak aby w odpowiednim momencie w pełni pobudzać nasze zainteresowanie. Choć autorka na ogół prowadzi swoje powieści w raczej powolnym tempie, charakterystycznym dla czegoś starego i opornie ulegającego zmianom, (jak wiekowa tradycja narodu) to jej książki czyta się bardzo szybko, po zakończeniu lektury pozostając jeszcze przez jakiś czas w lekko zamglonym, zielonym klimacie Chin.
Dotąd autorka poruszała problem asymilacji chińczyków w Ameryce, próbie ich pogodzenia się ze zmianami których nie sposób zatrzymać oraz szerzącym się co raz szybciej komunizmie przyczyniającym się do wyniszczenia tradycji. Dlatego też tym razem byłam zaskoczona podjętą tematyką. W powieści „Łaskawa ziemia” nie znajdziemy nawiązania do polityki, emigracji za haniebną granicę czy walki starszych z młodszymi. Tym razem pisarka postawiła na prostego człowieka, któremu los raz odbiera, raz sprzyja, pokazując nam jak sobie radzi z danymi sytuacjami. Jednocześnie ukazuje ważne i utarte prawdy, o których łatwo zapomnieć, jak ta iż zawsze ciągnie człowieka do korzeni, z natury bierze się bogactwo, a to z kolei należy trzymać na uwięzi, gdyż łatwo je stracić.
Z racji tego, iż śmiało mogę nazwać siebie osobą szczerze oddaną twórczości pani Pearl S. Buck, trudno znaleźć mi jakąś skazę w jej powieściach. Tak jest i tym razem. Jedyne co mnie delikatnie zraziło, to to iż nie potrafiła przekonać mnie do Wanga Lunga. Nie polubiłam jego osoby, choć może bierze się to tylko i wyłącznie z moich prywatnych obiekcji. Jednakże zostało mi to wynagrodzone postacią O-lan, której nie da się nie szanować od pierwszych akapitów na jej temat.
Lekturę tej powieści mogę z czystym sercem polecić każdemu czytelnikowi pragnącemu książki z której w pełni można wyciągnąć coś dla siebie, nauczyć się czegoś dobrego, wyciszyć umysł oraz poznać tajniki bardzo ciekawej kultury.
W dobie komputerów, szybkich samochodów, supermarketów z których szybko dostajemy żywność jest prosto zapomnieć o filarze naszego życia. Szczególnie łatwo przychodzi to w zatłoczonym mieście, gdzie za jedyny powiew natury robi mały park z trzema drzewkami na krzyż i wystawy sztucznych kwiatów w sklepowych witrynach.
Jednakże przychodzi czas, gdy człowiek musi spojrzeć w...
2012-08-22
Jedna z dwóch książek W.S po które będę zawsze sięgać - pierwsza to oczywiście "bóg Nilu";). Lektura intrygująca i jednocześnie czegoś ucząca pochłaniacza książek. autor potrafił połączyć ze sobą wątek miłosny, wojenny, historyczny tworząc fikcyjne dzieło osadzone w starożytnym Egipcie.Polecam gorąco;)
Jedna z dwóch książek W.S po które będę zawsze sięgać - pierwsza to oczywiście "bóg Nilu";). Lektura intrygująca i jednocześnie czegoś ucząca pochłaniacza książek. autor potrafił połączyć ze sobą wątek miłosny, wojenny, historyczny tworząc fikcyjne dzieło osadzone w starożytnym Egipcie.Polecam gorąco;)
Pokaż mimo to2012-10-14
Jeden z najlepszych romansów jakie czytałam;) Rozwinięta akcja, świetne dialogi, nie powiewa nudą, cud malina;)
Jeden z najlepszych romansów jakie czytałam;) Rozwinięta akcja, świetne dialogi, nie powiewa nudą, cud malina;)
Pokaż mimo to2012-10-13
Jeden z najlepszych romansów jakie powstały i których kontynuacje są równie dobre. Czasami pojawiają się nużące opisy, Allegra jest trochę za niewinna - początkowo oczywiście - ale mimo wszystko to jeden z moich ulubionych romansów. Najpoważniejszy z trylogii, choć mimo wszystko pojawiają się zabawne momenty( krótka wymiana zdań między Lazarem a Domeniciem na temat niezaspokojonej dziewczyny;). Wspaniała postać księdza. Książka oprócz walorów romansowych bardzo pobudza wyobraźnię na temat regionów orientalnych czy samej wysepki Ascesion.
Polecam;)
Jeden z najlepszych romansów jakie powstały i których kontynuacje są równie dobre. Czasami pojawiają się nużące opisy, Allegra jest trochę za niewinna - początkowo oczywiście - ale mimo wszystko to jeden z moich ulubionych romansów. Najpoważniejszy z trylogii, choć mimo wszystko pojawiają się zabawne momenty( krótka wymiana zdań między Lazarem a Domeniciem na temat...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-09-30
Dla dzieci mugoli (czyli ludzi poza magicznych) jak wiadomo powstało wiele baśni. Zwykle występują w nich królewny w potrzebie jak na przykład „ Królewna Śnieżka”, „Śpiąca królewna” , „Kopciuszek” czy „ Królewna na ziarnku grochu”. Każdej z nich pomaga bądź przeszkadza magia – a to dobra wróżka, a to zła królowa będąca złą czarownicą, możliwości jest wiele.
A co czytają dzieci pochodzące z rodzin magicznych? Czy im też babcie bądź mamy opowiadają niesamowite historie przed snem?
Dalsza cześć na:
http://wyrazoneslowami.blogspot.com/2012/09/basnie-barda-beedlea-jk-rowling.html
Dla dzieci mugoli (czyli ludzi poza magicznych) jak wiadomo powstało wiele baśni. Zwykle występują w nich królewny w potrzebie jak na przykład „ Królewna Śnieżka”, „Śpiąca królewna” , „Kopciuszek” czy „ Królewna na ziarnku grochu”. Każdej z nich pomaga bądź przeszkadza magia – a to dobra wróżka, a to zła królowa będąca złą czarownicą, możliwości jest wiele.
...
2012-08-19
Są książki, które raz przeczytane pozostawiają w naszej pamięci pewne piętno. Sprawiają, że temat w nich poruszany zaciekawia nas i sprawia, że zgłębiamy jego tajniki. Kiedy najpierw obejrzałam a potem przeczytałam „ Ojca chrzestnego” świat mafii pochłonął mnie do reszty. Gdy wszyscy przygotowywali prace na temat Lady Gagi czy Dody ja zajęłam się wyszukiwaniem wiadomości na temat cosa nostra oraz poznawaniem genezy mafijnych kontaktów. Szczerze mówiąc było to dość interesujące doświadczenie.
Dalsza część opinii na:
http://wyrazoneslowami.blogspot.com/2012/09/ojciec-chrzestny-mario-puzo.html
Są książki, które raz przeczytane pozostawiają w naszej pamięci pewne piętno. Sprawiają, że temat w nich poruszany zaciekawia nas i sprawia, że zgłębiamy jego tajniki. Kiedy najpierw obejrzałam a potem przeczytałam „ Ojca chrzestnego” świat mafii pochłonął mnie do reszty. Gdy wszyscy przygotowywali prace na temat Lady Gagi czy Dody ja zajęłam się wyszukiwaniem wiadomości na...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-08-20
2012-08-20
2012-08-20
Książka, która budzi wiele spostrzeżeń, wciąga w świat osoby, która próbuje sobie radzić z traumą, okraszona gorzkim humorem, fantastycznym światem, który pozornie stanowi lek, odskocznię do tego, czego już z głowy nie da się wyciągnąć, nawet na innej planecie. Czyta się ją szybko, co nie jest w tym przypadku takie dobre, bo zostawia w głowie natężenie myśli, które wybuchają raz za razem. Z tego powodu szybko do niej wrócę. Na spokojnie. Moje pierwsze spotkanie z Vonnegutem. Na pewno nie ostatnie.
Książka, która budzi wiele spostrzeżeń, wciąga w świat osoby, która próbuje sobie radzić z traumą, okraszona gorzkim humorem, fantastycznym światem, który pozornie stanowi lek, odskocznię do tego, czego już z głowy nie da się wyciągnąć, nawet na innej planecie. Czyta się ją szybko, co nie jest w tym przypadku takie dobre, bo zostawia w głowie natężenie myśli, które...
więcej Pokaż mimo to