Listy lorda Bathursta

Okładka książki Listy lorda Bathursta Marcin Mortka
Okładka książki Listy lorda Bathursta
Marcin Mortka Wydawnictwo: Fabryka Słów powieść historyczna
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2013-03-29
Data 1. wyd. pol.:
2013-03-29
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375747973
Tagi:
intryga piraci rejs
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Intrygi na pełnym morzu



1608 62 133

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
213 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
257
234

Na półkach:

Nie jest to jakaś niesamowita książka, a nawet mogę powiedzieć, że bardzo wiele jej brakuje ale przyznaje bardzo ją polubiłem. Szczerze powiedziawszy jeśli komuś podobają się ,, Piraci z Karaibów" lub ,, Piraci" Polańskiego książka też im się spodoba

Nie jest to jakaś niesamowita książka, a nawet mogę powiedzieć, że bardzo wiele jej brakuje ale przyznaje bardzo ją polubiłem. Szczerze powiedziawszy jeśli komuś podobają się ,, Piraci z Karaibów" lub ,, Piraci" Polańskiego książka też im się spodoba

Pokaż mimo to

avatar
66
29

Na półkach:

Kolejna rewelacyjna interpretacja Krzysztofa Gosztyły. Przyznam się szczerze, że był to główny powód sięgnięcia po tę pozycję, choć z tego co pamiętam to gdzieś przeczytałem, że to fantastyka... No cóż - zdecydowanie nie fantastyka, więc pewnie coś sobie zmyśliłem, jednak zdecydowanie nie żałuję.
Mamy bowiem do czynienia z naprawdę świetną książką awanturniczą ze złożoną, a jednocześnie logiczną i realną intrygą oraz bardzo rzetelnym przygotowaniem merytorycznym. Żeglarskie słownictwo, panujące na okręcie relacje, bardzo realistyczne manewry jak i bogate charakterystyki bohaterów wspaniale budowały klimat powieści, a sama jej konstrukcja oparta na odsłanianiu układanki przez kolejne listy jest doprawdy rewelacyjna. Również zachowanie charakterystycznego sposobu wypowiadania się Anglików, niejednokrotnie piętnowanego przez inne nacje i nazywanej wręcz hipokryzją wylewającej się z listów grzeczności stanowią zdecydowane atuty.
Bardzo polecam :)

Kolejna rewelacyjna interpretacja Krzysztofa Gosztyły. Przyznam się szczerze, że był to główny powód sięgnięcia po tę pozycję, choć z tego co pamiętam to gdzieś przeczytałem, że to fantastyka... No cóż - zdecydowanie nie fantastyka, więc pewnie coś sobie zmyśliłem, jednak zdecydowanie nie żałuję.
Mamy bowiem do czynienia z naprawdę świetną książką awanturniczą ze złożoną, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
422
47

Na półkach:

Pan Mortka jak zawsze nie zawodzi. Lekka książka na popołudnie. Czuć, że autor odrobił lekcje. Opisy statków, ich części oraz marynarski slang to zdecydowany plus tej pozycji. Wartka akcja, interesująca fabuła. Zdecydowanie polecam.

Pan Mortka jak zawsze nie zawodzi. Lekka książka na popołudnie. Czuć, że autor odrobił lekcje. Opisy statków, ich części oraz marynarski slang to zdecydowany plus tej pozycji. Wartka akcja, interesująca fabuła. Zdecydowanie polecam.

Pokaż mimo to

avatar
2342
2339

Na półkach: ,

Opowieść morska z intrygą w tle. Żaglowce, piraci, Royal Navy oraz nieśmiertelny kapitan Doggs. Walki na pełnym morzu i w portach, szantaże i przekupstwa, pościgi i ucieczki, a przede wszystkim morza szum i łoskot fal. Jest XVIII wiek, tytułowy lord Bathurst ma zamiar dorobić się fortuny. Wykorzystując dostęp do tajnych rządowych informacji chce zdobyć bogactwo. Aby osiągnąć uprawniony cel nie zawaha się skazać na śmierć setek marynarzy. Nagłe zwroty akcji i soczyste opisy potyczek morskich to główne atuty tej książki. Sprytnie zaplanowana intryga, którą usiłuje przejrzeć główny bohater trzyma czytelnika w napięciu. Nie powinniście się nudzić podczas lektury.

Opowieść morska z intrygą w tle. Żaglowce, piraci, Royal Navy oraz nieśmiertelny kapitan Doggs. Walki na pełnym morzu i w portach, szantaże i przekupstwa, pościgi i ucieczki, a przede wszystkim morza szum i łoskot fal. Jest XVIII wiek, tytułowy lord Bathurst ma zamiar dorobić się fortuny. Wykorzystując dostęp do tajnych rządowych informacji chce zdobyć bogactwo. Aby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1523
133

Na półkach: , , ,

Będzie krótko, bo nie lubię się rozpisywać:

od bardzo dawna uwielbiam Marcina Mortkę i jego książki kupuję w ciemno, zwłaszcza te, o tematyce pirackiej/morskiej. To powiedziawszy, ta mi niestety nie podpasowała. W sumie wszystko, czego trzeba dobrej powieści przygodowej, było: świetne postaci, urozmaicona fabuła, bitwy morskie i nie tylko morskie, zwroty akcji i niespodzianki. Tylko, że w pewnym momencie miałam wrażenie, że autor troszkę przekombinował z fabułą, że lepiej by było zostawić prościej i bardziej zrozumiale, że to ciągłe wpadanie z deszczu pod rynnę zaczyna męczyć. Może jest to tylko moja opinia (i tak będę Mortkę wielbić i kupować jego książki),ale ta mu nie wyszła. Oceniam na 6/10 i dla zaczynających dopiero przygodę piracka polecam zacząć od innej powieści. Dla tych, którzy już ją zaczęli - pozycja może nie obowiązkowa, ale, mimo wszystko, rekomendowana.

Będzie krótko, bo nie lubię się rozpisywać:

od bardzo dawna uwielbiam Marcina Mortkę i jego książki kupuję w ciemno, zwłaszcza te, o tematyce pirackiej/morskiej. To powiedziawszy, ta mi niestety nie podpasowała. W sumie wszystko, czego trzeba dobrej powieści przygodowej, było: świetne postaci, urozmaicona fabuła, bitwy morskie i nie tylko morskie, zwroty akcji i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
563
484

Na półkach: ,

Pan Mortka jak zwykle mnie nie zawiódł. Zaserwował na kartach swej powieści świetną, morską historię pełną intryg, przemocy, niezwykłego poczucia humoru oraz ciągłych zwrotów akcji. Losy kapitana Doggs`a, który okazuje się niesamowitym szczęściarzem i pechowcem zarazem bezpowrotnie wciągają czytelnika i nie chcą wypuścić, aż do ostatniej strony. Tak więc moi Drodzy dajcie się wciągnąć w wielką intrygę i wraz z kapitanem odkrywajcie treść listów tajemniczego lorda Bathursta!

Pan Mortka jak zwykle mnie nie zawiódł. Zaserwował na kartach swej powieści świetną, morską historię pełną intryg, przemocy, niezwykłego poczucia humoru oraz ciągłych zwrotów akcji. Losy kapitana Doggs`a, który okazuje się niesamowitym szczęściarzem i pechowcem zarazem bezpowrotnie wciągają czytelnika i nie chcą wypuścić, aż do ostatniej strony. Tak więc moi Drodzy dajcie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
292
61

Na półkach: ,

Fajne czytadło z niezłą akcją

Fajne czytadło z niezłą akcją

Pokaż mimo to

avatar
768
349

Na półkach: , ,

"Listy lorda Bathursta" to porywająca lektura. Akcja powieści jest żywa, pełna intryg i tajemnic. Wciągająca. Okraszona dozą specyficznego humoru, lecz zarazem lekka, przyjemna w odbiorze. Problemy może początkowo stwarzać spora dawka specjalistycznego, żeglarskiego słownictwa, lecz jest ono łatwe do opanowania. Wystarczy poświęcić chwilę i zapytać Google, czym jest takielunek, kilwater, kabestan i podobne wyrażenia i już wiemy, co się dzieje na pokładzie. Trzeba tylko odrobinę chęci, jeśli chce się zrozumieć o czym mowa w powieści.

Całość na: http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2013/06/marcin-mortka-listy-lorda-bathursta.html

"Listy lorda Bathursta" to porywająca lektura. Akcja powieści jest żywa, pełna intryg i tajemnic. Wciągająca. Okraszona dozą specyficznego humoru, lecz zarazem lekka, przyjemna w odbiorze. Problemy może początkowo stwarzać spora dawka specjalistycznego, żeglarskiego słownictwa, lecz jest ono łatwe do opanowania. Wystarczy poświęcić chwilę i zapytać Google, czym jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
168
166

Na półkach: ,

recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com, egzemplarz recenzencki)

Prawa burta - ognia!

Hubert Przybylski

Na pewno już się domyśliliście (całkiem możliwe, że poznaliście to po tytule),że dziś na tapecie wylądowała marynistyka. I to nie byle jaka marynistyka. Będzie bowiem o książce, dzięki której możemy się przenieść do złotej ery żaglowców. Do czasów, kiedy to faceci dzielili się na mężczyzn, szczury lądowe i karmę dla rekinów, a na morzu łatwiej było o tysiąc kul z dwunastofuntówek pirackich brygów czy pinas, niż o kuka, który by umiał ugotować coś innego niż breję na szczurzynie... Książką tą są "Listy lorda Bathursta" Marcina Mortki.

Nie jest to pierwsza przygoda Mortki z tego typu marynistyką. Od ponad dziesięciu lat tłumaczy powieści Patricka O'Briana, a w międzyczasie napisał też dwutomową "Karaibską krucjatę" - połączenie klasycznej awanturniczo-przygodowej opowieści o piratach i fantasy. Natomiast same "Listy lorda Bathursta" to ukłon w stronę twórczości O'Briana i tym razem nie uświadczymy żadnej fantastyki.

Jest rok 1800. Kapitan Peter Doggs z Royal Navy, oskarżony o zdradę i uderzenie innego oficera, staje przed plutonem egzekucyjnym. Od śmierci wybawia go lord Bathurst, składając mu jednocześnie propozycję nie do odrzucenia - Doggs ma na kilka miesięcy objąć dowództwo na fregacie "Stjernen" i wypełniać wszelkie, dostarczone przez niejakiego Stirlinga i zapisane w przygotowanych wcześniej listach, polecania Bathursta. Jeśli tego nie zrobi, lord "zaopiekuje" się jedyną osobą, na której zależy Doggsowi - jego szesnastoletnią córką, Emily. Kapitan zgadza się i wyrusza z tajemniczą misją, w której przyjdzie mu zmierzyć się z pogodą, będącą na usługach lorda załogą "Stjernena", piratami i ... Royal Navy, w międzyczasie usiłując przejrzeć i pokrzyżować plany lorda oraz znaleźć sposób, żeby uratować swoją córkę. Tyle, ze czego by nie uczynił, to z każdym kolejnym listem od Bathursta przekonuje się, że lord przewidział jego działania...

Jeśli chodzi o fabułę, to Mortka zdążył już przyzwyczaić swoich czytelników do wielowarstwowych intryg oraz częstych a gwałtownych zwrotów akcji. I tym razem jest podobnie, a nawet jeszcze bardziej. Historia jest naprawdę mocno zagmatwana i nasz bohater będzie bardzo mocno kombinował i przeżyje wiele przygód w trakcie niweczenia wybitnie szatańskiej intrygi, tego równie genialnego co złowrogiego lorda. Tak sobie myślę, że fabuły powieści pozazdrościłaby Mortce większość wydawanych w naszym kraju autorów kryminałów. I to nie tylko za jej złożoność, ale i za nieprzewidywalność.

Druga rzecz, za którą należy dać autorowi dużego plusa, to sposób przedstawienia występujących w powieści postaci. Wszystkie są pełnokrwiste i choć czasami zdają się być przerysowane, to w "Listach..." można taki zabieg twórcy potraktować wyłącznie jako zaletę, a nie wadę. Jest jeszcze jedna rzecz, za którą mogę otwarcie Mortkę pochwalić. Pozwala on bowiem postaciom otaczającym Doggsa na to, żeby nie zdradziły czy ujawniły się zbyt szybko. Dzięki temu do samego końca nie wiadomo, czy ktoś nie wywinie naszemu bohaterowi numeru w jakimś wybitnie niespodziewanym dla Doggsa momencie.

Czy w tej beczce miodziku jest dziegieć? Niestety jest. Ci, którym "zazgrzytał" przy czytaniu tytuł niniejszej recenzji, pewnie już się domyślili, co w "Listach..." spełnia funkcję dziegciu. Mortka, zamiast pozostać przy fachowym, marynarskim słownictwie (zwłaszcza, że w tamtych czasach Royal Navy miała je już uporządkowane i skodyfikowane, i tak na dobra sprawę, to jest ono używane powszechnie do dziś, nawet u nas),zdecydował się na karkołomny zabieg mieszania marynarskich nazw z określeniami prawdziwie "szczurzo-lądowymi". I tak, obok wymienianych często-gęsto fachowych nazw poszczególnych składników ożaglowania, których żaden normalny "landlubber" i tak nie rozróżnia, potykamy się co krok o prawe i lewe burty. Nie wiem jak innych, ale mnie takie podejście denerwuje. No i jest jeszcze to ciągłe przypominanie, że palący się lont wydziela ostry zapach...

Moja ocena "Listów lorda Bathursta" to 8/10. Wartka i zaskakująca do samego końca fabuła sprawia, że pomimo drobnych wpadek autora książkę świetnie się czyta. Z czystym sercem mogę ją polecić tym, którym brakuje na rynku porządnej marynistycznej beletrystyki. Zwłaszcza pisanej przez rodzimych autorów. I na koniec dodam tylko, że chyba już wiem, kto w 2014 roku zdobędzie nagrodę im. Leonida Teligi za publikację o tematyce żeglarskiej.

recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com, egzemplarz recenzencki)

Prawa burta - ognia!

Hubert Przybylski

Na pewno już się domyśliliście (całkiem możliwe, że poznaliście to po tytule),że dziś na tapecie wylądowała marynistyka. I to nie byle jaka marynistyka. Będzie bowiem o książce, dzięki której możemy się przenieść do złotej ery żaglowców. Do czasów, kiedy to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
6

Na półkach: , ,

Za "literaturą morską" przepadałam odkąd pamiętam, więc po przeczytaniu skrótowego opisu fabuły bez wahania kupiłam tę książkę. Razem z nią dorwałam także inną pozycję od Marcina Mortki - "Morza Wszeteczne". Te drugie, niestety, nie zachwyciły, żeby nie powiedzieć, że zanudziły na prawie na śmierć. W ten sposób, zniechęcona, odstawiłam nieprzeczytane "Listy..." na pół roku na półkę. O, jakież pochopne ze mnie dziewczę!
Dawno nie czytałam książki, która tak bardzo porwała mnie w swój świat i w czasie czytania nie pozwalała o sobie zapomnieć. Bohaterowie sympatyczni, dający się lubić, choć czasami może nieco przerysowani, ale całości wychodzi to tylko na dobre. Akcja, moim zdaniem, w odpowiednim tempie. Żadnych dłużyzn ani też szalonych przeskoków czasowych. Uwagę przykuwają także fachowe terminy z dziedziny żeglugi.
Książkę czyta się świetnie. Nie mogłam się doczekać, by dowiedzieć się, co stanie się dalej. Skończyłam w nieco ponad dwa dni, przy akompaniamencie szumu fal. Każdemu, kto ma ochotę na kawałek dobrej literatury spod znaku morza i intrygi, serdecznie polecam!

Za "literaturą morską" przepadałam odkąd pamiętam, więc po przeczytaniu skrótowego opisu fabuły bez wahania kupiłam tę książkę. Razem z nią dorwałam także inną pozycję od Marcina Mortki - "Morza Wszeteczne". Te drugie, niestety, nie zachwyciły, żeby nie powiedzieć, że zanudziły na prawie na śmierć. W ten sposób, zniechęcona, odstawiłam nieprzeczytane "Listy..." na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    298
  • Chcę przeczytać
    235
  • Posiadam
    131
  • Ulubione
    14
  • Fantastyka
    6
  • 2013
    5
  • Chcę w prezencie
    5
  • Fantasy
    5
  • Teraz czytam
    4
  • 2014
    4

Cytaty

Więcej
Marcin Mortka Listy lorda Bathursta Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także