rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dam oczko niżej, niż w "Krwi na śniegu", bo tam jednak było bardziej krwawo i wesoło. Tutaj, słowem kluczem było raczej napięcie. Człowiek pozostawał w klimacie poprzedniej części, więc cały czas oczekiwał na katastrofę i na to, że Jonny (czy jak tam miał ten morderca) z dzikim okrzykiem wyskoczy z siekierą zza najbliższego drzewa i zamieni wszystkich w mielonki. Poza tym, powieść była na tyle ekspresowa, że nie znudziła. Tak jak już pisałem pod "Krwią na śniegu", wolę właśnie taką wersję Nesbo. Plusem jest też scena chowania się w truchle renifera, oficjalnie przebiła u mnie scenę z kiblem z "Łowców głów".

Dam oczko niżej, niż w "Krwi na śniegu", bo tam jednak było bardziej krwawo i wesoło. Tutaj, słowem kluczem było raczej napięcie. Człowiek pozostawał w klimacie poprzedniej części, więc cały czas oczekiwał na katastrofę i na to, że Jonny (czy jak tam miał ten morderca) z dzikim okrzykiem wyskoczy z siekierą zza najbliższego drzewa i zamieni wszystkich w mielonki. Poza tym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszyscy narzekają, a ja właśnie wolę taką wersję Nesbo. Szybko, sprawnie, krwawo, na temat i bez pitolenia o Szopenie. Nie mogłem się oderwać i po raz kolejny wychodzi mi, że książki bez Harry'ego są lepsze. Mam nadzieję, że w przyszłości autor planuje więcej takich "ekspresówek", niż tylko ta i jej sequel, bo wychodzi mu to naprawdę dobrze.

Wszyscy narzekają, a ja właśnie wolę taką wersję Nesbo. Szybko, sprawnie, krwawo, na temat i bez pitolenia o Szopenie. Nie mogłem się oderwać i po raz kolejny wychodzi mi, że książki bez Harry'ego są lepsze. Mam nadzieję, że w przyszłości autor planuje więcej takich "ekspresówek", niż tylko ta i jej sequel, bo wychodzi mu to naprawdę dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Typowy Harlan. Jak zwykle znika jakaś młoda siksa (tym razem nawet dwie), jak zwykle jej szukają i jak zwykle rozwiązanie okazuje się tak naplątane, że już dzień później nie potrafiłbym go opowiedzieć. ALE jednocześnie jak zwykle dużo się dzieje, jak zwykle z lubością pochłaniam każdą kolejną stronę, jak zwykle spisuję sobie na komórce teksty Wina i Myrona i jak zwykle nie mogę się doczekać, żeby przeczytać kolejną powieść tego autora :D

Typowy Harlan. Jak zwykle znika jakaś młoda siksa (tym razem nawet dwie), jak zwykle jej szukają i jak zwykle rozwiązanie okazuje się tak naplątane, że już dzień później nie potrafiłbym go opowiedzieć. ALE jednocześnie jak zwykle dużo się dzieje, jak zwykle z lubością pochłaniam każdą kolejną stronę, jak zwykle spisuję sobie na komórce teksty Wina i Myrona i jak zwykle nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O ja pierdykam, co za koszmar. Serio taka wysoka ocena? Ludzie - pozwólcie, że się z czegoś zwierzę. Przeczytałem w życiu KILKASET kryminałów i bez względu na to, jak źle by nie było, jeszcze nigdy nie odłożyłem książki przed końcem. Ta prawdopodobnie będzie miała zaszczyt być pierwszą, więc gratulacje, pani Larsson. Męczę się z tym łącznie już prawie rok, bo rzadko kiedy potrafię się zmusić, żeby to tknąć i zawsze wygrywa pokusa poczytania czegoś innego. Zostało mi jeszcze jakieś 30%, ale nie wiem, czy kiedykolwiek się przemogę, bo jak pomyślę, że miałbym do tego wrócić, to aż mnie mdli. W słowniku pod hasłem "nuda" powinno znajdować się zdjęcie okładki tego arcydzieła. Te wszystkie retrospekcje o Inie Watrang i jej otoczeniu czyta mi się, jak streszczenia odcinków "Klanu", a wstawki z przemyśleń dwóch głównych bohaterek usypiają lepiej, niż najwymyślniejsza kołysanka. Na dodatek, nic nie posuwa się do przodu, a większość stron już za mną. Nawet jeśli to kiedyś skończę, to pani Larsson ma absolutnego bana na moim regale. Jak czytam niektóre komentarze sugerujące, że "to najlepsza książka o Rebece", to zgroza mnie ogarnia na myśl, jak wyglądają inne.

O ja pierdykam, co za koszmar. Serio taka wysoka ocena? Ludzie - pozwólcie, że się z czegoś zwierzę. Przeczytałem w życiu KILKASET kryminałów i bez względu na to, jak źle by nie było, jeszcze nigdy nie odłożyłem książki przed końcem. Ta prawdopodobnie będzie miała zaszczyt być pierwszą, więc gratulacje, pani Larsson. Męczę się z tym łącznie już prawie rok, bo rzadko kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moja pierwsza przygoda z Miłoszewskim (oczywiście swoim pięknym zwyczajem zaczynam cykl od dupy strony), ale wyszło zacnie. Mimo, iż pierwsza połowa powieści była dość leniwa pod względem akcji, sprawę nadrabiał świetny humor autora. Później, wszystko przyspieszyło i zrobiło się ciekawiej. Zakończenie to inna broszka - moim zdaniem, żadne jego właściwe wytłumaczenie po prostu nie istnieje i autor specjalnie tak wszystko skomponował, żeby nikt nie wiedział, o co chodzi. Powód? Marketing. Zauważcie, że dzięki temu o książce się pisze, ludzie zastanawiają się na forach, o co tak naprawdę chodzi i nikt nie ma żadnego mądrego pomysłu. Sam Szacki to taki trochę Grumpy Cat, którego z początku nie polubiłem, jednak z czasem zyskiwał w moich oczach, do tego stopnia, że na końcu obawiałem się już o niego, czy nie dostanie kulki. Za to Falkowi życzyłem widowiskowego rozpuszczenia w Krecie.

To moja pierwsza przygoda z Miłoszewskim (oczywiście swoim pięknym zwyczajem zaczynam cykl od dupy strony), ale wyszło zacnie. Mimo, iż pierwsza połowa powieści była dość leniwa pod względem akcji, sprawę nadrabiał świetny humor autora. Później, wszystko przyspieszyło i zrobiło się ciekawiej. Zakończenie to inna broszka - moim zdaniem, żadne jego właściwe wytłumaczenie po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako nastolatek zachwycałem się Agathą. Potem zrobiłem sobie przerwę i "Czarna Kawa" jest pierwszym od lat kryminałem jej autorstwa, który przeczytałem. Delikatnie mówiąc, nie podobała mi się i nie wiem teraz, czy to kwestia tego, że w międzyczasie poznałem inne style powieściopisarzy kryminalnych i dostrzegłem, że "istnieje życie poza Christie", czy tego, że "Czarna kawa" jest względnie słaba.

Do rzeczy. Postacie wyjątkowo naiwne i przerysowane. Najbardziej zażenowały mnie scenki z Karoliną i Barbarą. Pierwsza z nich w każdej (!) swojej wypowiedzi musiała podkreślić, jak bardzo jest "wiktoriańska", a druga analogicznie jak bardzo jest wyzwolona i buntownicza. Żadnej większej głębi w tych charakterach i wydaje się, jakby stworzył je 12-latek.

Reakcje bohaterów (zwłaszcza Lucii) nienaturalnie emocjonalne i zmienne, ludzie się tak nie zachowują.

Motyw morderstwa oczywisty i wyjątkowo niewyrafinowany (co dziwi przy Christie), a sprawca jest chyba najnudniejszą postacią w powieści.

Jako nastolatek zachwycałem się Agathą. Potem zrobiłem sobie przerwę i "Czarna Kawa" jest pierwszym od lat kryminałem jej autorstwa, który przeczytałem. Delikatnie mówiąc, nie podobała mi się i nie wiem teraz, czy to kwestia tego, że w międzyczasie poznałem inne style powieściopisarzy kryminalnych i dostrzegłem, że "istnieje życie poza Christie", czy tego, że "Czarna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na pewno to kwestia gustu, ale dla mnie powieść była trochę zbyt rozmemłana, za mało dynamiczna akcja. No i te "magiczne" opisy sił natury. Nie. Jednak nie. Momentami miałem wrażenie, że autor trochę się upalił.

Na pewno to kwestia gustu, ale dla mnie powieść była trochę zbyt rozmemłana, za mało dynamiczna akcja. No i te "magiczne" opisy sił natury. Nie. Jednak nie. Momentami miałem wrażenie, że autor trochę się upalił.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku wielkie bum (dosłownie i w przenośni), potem wielka nuda. Akcja jakoś tam się toczyła, ale może gdyby wyciąć rozterki życiowe Malin (czyli 80% powieści), uznałbym to za normalne, nienużące tempo. Na duży minus notuję momenty tej jej "komunikacji" ze zmarłymi dziewczynkami. W końcu zacząłem to pomijać, bo było bezsensowne i nie wnosiło nic nowego. Nawiasem mówiąc, kolorowa okładeczka wydawnictwa Rebis sprawiała, że wstydziłem się wychodzić z tą książką z domu.

Na początku wielkie bum (dosłownie i w przenośni), potem wielka nuda. Akcja jakoś tam się toczyła, ale może gdyby wyciąć rozterki życiowe Malin (czyli 80% powieści), uznałbym to za normalne, nienużące tempo. Na duży minus notuję momenty tej jej "komunikacji" ze zmarłymi dziewczynkami. W końcu zacząłem to pomijać, bo było bezsensowne i nie wnosiło nic nowego. Nawiasem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Akcja zbyt leniwa. Sto-ileś stron wałkowania charakteru Christiny nie należało do najciekawszych. Na minus główna bohaterka, dla której momentami najdelikatniejszym epitetem, jaki przychodził mi do głowy było "pieprzona hiena". Podobał mi się jednak finał i osoba sprawcy.

Akcja zbyt leniwa. Sto-ileś stron wałkowania charakteru Christiny nie należało do najciekawszych. Na minus główna bohaterka, dla której momentami najdelikatniejszym epitetem, jaki przychodził mi do głowy było "pieprzona hiena". Podobał mi się jednak finał i osoba sprawcy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Katastroficzny klimat na pewno sprawi, że bardziej zapamiętam tę powieść. Ale nie podobał mi się opis akcji. Bohater zbyt wiele rzeczy "ukrywał" przed nami i w sumie przez większość scen nie wiedziałem, gdzie on do cholery lata, co dokładnie chce osiągnąć i w jaki sposób na to się przyczynić do znalezienia żony.

Katastroficzny klimat na pewno sprawi, że bardziej zapamiętam tę powieść. Ale nie podobał mi się opis akcji. Bohater zbyt wiele rzeczy "ukrywał" przed nami i w sumie przez większość scen nie wiedziałem, gdzie on do cholery lata, co dokładnie chce osiągnąć i w jaki sposób na to się przyczynić do znalezienia żony.

Pokaż mimo to


Na półkach:

No miód. Perfekcyjnie opisane z perspektywy trzech (a momentami czterech) bohaterów, których losy w pewnym momencie się splatają. Każdy z tych wątków był równie ciekawy i wciągający. Już jestem głodny kolejnych powieści tego pana i nie rozumiem dlaczego nie jest on bardziej znany.

No miód. Perfekcyjnie opisane z perspektywy trzech (a momentami czterech) bohaterów, których losy w pewnym momencie się splatają. Każdy z tych wątków był równie ciekawy i wciągający. Już jestem głodny kolejnych powieści tego pana i nie rozumiem dlaczego nie jest on bardziej znany.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Camilla Lackberg w wersji okrojonej. Akcja trochę leniwa, ale pod koniec przyspiesza tempa i staje się wciągająca.

Camilla Lackberg w wersji okrojonej. Akcja trochę leniwa, ale pod koniec przyspiesza tempa i staje się wciągająca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłe zaskoczenie. Powieść jest dużo bardziej dynamiczna, niż typowe szwedzkie kryminały. Oczywiście mamy też trochę biadolenia o tym, czy pani komisarz powinna kupić na obiad marchewkę czy pietruszkę, ale jest to zminimalizowane, akcja skupia się na śledztwie i trzyma w napięciu.

Miłe zaskoczenie. Powieść jest dużo bardziej dynamiczna, niż typowe szwedzkie kryminały. Oczywiście mamy też trochę biadolenia o tym, czy pani komisarz powinna kupić na obiad marchewkę czy pietruszkę, ale jest to zminimalizowane, akcja skupia się na śledztwie i trzyma w napięciu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciut lepsze i żywsze od "Księżniczki", ale ja i tak wolę późniejsze powieści z cyklu.

Ciut lepsze i żywsze od "Księżniczki", ale ja i tak wolę późniejsze powieści z cyklu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po beznadziejnym "Człowieku nietoperzu" myślałem, że nie dam już kolejnej szansy cyklowi z Harry'm, ale zmiana zdania opłaciła się. Co prawda, ta również była nieco zbyt rozwlekła, jednak suma summarum akcja mnie wciągnęła.

Po beznadziejnym "Człowieku nietoperzu" myślałem, że nie dam już kolejnej szansy cyklowi z Harry'm, ale zmiana zdania opłaciła się. Co prawda, ta również była nieco zbyt rozwlekła, jednak suma summarum akcja mnie wciągnęła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

I to jest właśnie Mankell w formie. Książka jest świetna, interesująca od początku do końca. Dużo akcji, konspiracji i ciekawych charakterów.

I to jest właśnie Mankell w formie. Książka jest świetna, interesująca od początku do końca. Dużo akcji, konspiracji i ciekawych charakterów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeciętny debiut świetnego autora. Książkę przeczytałem kilka miesięcy temu, dużo później niż "Psy z Rygi" i "Białą Lwicę", a o ile tamte wciąż dokładnie pamiętam, ta już mi się praktycznie zatarła. Wniosek: nuda. Mało akcji, w większości filozoficzne smęcenie i refleksje.

Przeciętny debiut świetnego autora. Książkę przeczytałem kilka miesięcy temu, dużo później niż "Psy z Rygi" i "Białą Lwicę", a o ile tamte wciąż dokładnie pamiętam, ta już mi się praktycznie zatarła. Wniosek: nuda. Mało akcji, w większości filozoficzne smęcenie i refleksje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Widzę, że jestem w mniejszości. Dla mnie to chyba druga najsłabsza powieść autora po "Mordercy bez twarzy". Wczesne poznanie sprawcy przez czytelnika na pewno nie działa na jej korzyść. Motyw skalpów faktycznie okrutny, ale dla doświadczonego czytelnika kryminałów, nie jest to coś "wow". Miło by było, gdyby między morderstwami działo się coś jeszcze oprócz opisów narad zaspanych policjantów i rozmyślaniami Wallandera na temat tego, jak zły jest ten świat.

Widzę, że jestem w mniejszości. Dla mnie to chyba druga najsłabsza powieść autora po "Mordercy bez twarzy". Wczesne poznanie sprawcy przez czytelnika na pewno nie działa na jej korzyść. Motyw skalpów faktycznie okrutny, ale dla doświadczonego czytelnika kryminałów, nie jest to coś "wow". Miło by było, gdyby między morderstwami działo się coś jeszcze oprócz opisów narad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak zwykle zacząłem cykl od dupy strony, jednak na szczęście nie było spoilerów dotyczących wcześniejszych części "Breslau" - więc przy okazji uspokoję tu tych, którzy się tego obawiają. Sama książka mocno mnie wciągnęła - wystarczająco dużo akcji żeby się wciągnąć, wystarczająco mało obyczajówki żeby nie ziewać, wystarczająco ciekawy (aczkolwiek kontrowersyjny) bohater żeby go polubić, a czasem nawet pośmiać z jego przygód (scena z podartymi gaciami na środku ulicy) i wystarczająco gładko opisane sceny morderstw by się nie porzygać. Rozwiązanie zaskakujące, a zakończenie o tyle ciekawe, że mocno dwuznaczne moralnie.

Jak zwykle zacząłem cykl od dupy strony, jednak na szczęście nie było spoilerów dotyczących wcześniejszych części "Breslau" - więc przy okazji uspokoję tu tych, którzy się tego obawiają. Sama książka mocno mnie wciągnęła - wystarczająco dużo akcji żeby się wciągnąć, wystarczająco mało obyczajówki żeby nie ziewać, wystarczająco ciekawy (aczkolwiek kontrowersyjny) bohater...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku padło sporo trupów, co dobrze zwiastowało, jednak potem akcja zwolniła tempa i zrobiło się nieco zbyt nudno. Jednak niewątpliwym plusem książki jest wątek trzech wiedźm - bardzo mnie on zainteresował, jest taki nietypowy dla Agathy. Tym bardziej zaskakujące jest rozwiązanie. Aczkolwiek sama osoba głównego czarnego charakteru jest trochę za słabo zakamuflowana - wprawny czytelnik Christie domyśli się bardzo szybko.

Na początku padło sporo trupów, co dobrze zwiastowało, jednak potem akcja zwolniła tempa i zrobiło się nieco zbyt nudno. Jednak niewątpliwym plusem książki jest wątek trzech wiedźm - bardzo mnie on zainteresował, jest taki nietypowy dla Agathy. Tym bardziej zaskakujące jest rozwiązanie. Aczkolwiek sama osoba głównego czarnego charakteru jest trochę za słabo zakamuflowana -...

więcej Pokaż mimo to