Zaczęłam czytać praktycznie od razu po skończeniu pierwszego tomu, ale szybko zauważyłam, że ten nie pójdzie mi tak łatwo jak poprzedni. Jeśli mam być szczera, gdybym skończyła czytanie tego cyklu po pierwszym tomie, miałabym o nim chyba troszkę lepsze zdanie. "Źródło" nie spełniło moich oczekiwań. Bardzo irytowało mnie to, że czasami akcja strasznie przyspieszała i w trzech akapitach zmieniała się piętnaście razy. Do tego była trochę mało szczegółowo opisana, co w połączeniu z jej szybkością, mocno mnie dezorientowało. Kolejnym minusem jest to, że po którymś kolejnym spotkaniu Emiliy i Merci sama już nie wiedziałam w co wierzyć. Merci wiedziała jedno, rodzina mówiła jej drugie, ciągle coś przed nią ukrywając, Emiliy przedstawiała zupełnie inną wersję wydarzeń. Byłam bliska porzucenia lektury właśnie przez ilość kłamstw i zawiłości, bo z każdym kolejnym rozdziałem coraz ciężej było się połapać. Oprócz tego główna bohaterka z czasem zaczęła mnie strasznie irytować. Na początku pierwszego tomu była sympatyczna i znacznie lepiej się to czytało. Potem stała się straszą egoistką i hipokrytką, w dodatku bardzo podatną na wpływ. Wystarczyło tak niewiele, żeby porzuciła swoje dotychczasowe poglądy i kochających ludzi i zaczęła wierzyć w bzdury, rujnując sobie i innym życie. Przeszła samą siebie porywając się na "wielką misję" z Emmentem. Być może autor chciał dodać dreszczyku emocji, ale... osobiście uważam, że osiągnął odwrotny efekt - skreśliłam Mercie całkowicie. Tak bardzo chciała chronić Petera, tak strasznie go "kochała", że zrobiła mu takie świństwo. I nie usprawiedliwia ją, że była pod zgubnym wpływem szalonej matki, bo to, że dała sobą tak zmanipulować tylko podkreśla jej idiotyczne zachowanie i hipokryzję. Niby do szpiku kości przejęła się rolą kotwiczącej oraz przyszłej matki i żony, ale zachowywała się jak kompletnie nieodpowiedzialna gówniara. Takim zachowaniem zgubiła gdzieś moją sympatię. Pospiesznie kończąc książkę (jedynie przejrzałam dwa ostatnie rozdziały, żeby wiedzieć, jak się skończy) uznałam, że nie sięgnę po następny tom. A szkoda.

Zaczęłam czytać praktycznie od razu po skończeniu pierwszego tomu, ale szybko zauważyłam, że ten nie pójdzie mi tak łatwo jak poprzedni. Jeśli mam być szczera, gdybym skończyła czytanie tego cyklu po pierwszym tomie, miałabym o nim chyba troszkę lepsze zdanie. "Źródło" nie spełniło moich oczekiwań. Bardzo irytowało mnie to, że czasami akcja strasznie przyspieszała i w...