Wojna i sezon
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- LTW
- Data wydania:
- 2011-02-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-02-01
- Liczba stron:
- 412
- Czas czytania
- 6 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375651508
- Tagi:
- Kresy Pawlikowski wspomnienia emigracja historia II wojna światowa
"Przeczytałem ją jednym tchem, może z większym jeszcze zachłyśnięciem niż pierwszą książkę. Byłem miejscami oczarowany, miejscami rozdrażniony, olśniony i sceptyczny; i znów zachwycony, i z kolei skłonny do niejednej złośliwej uwagi" (Józef Mackiewicz)
"Jak my, dziś, wciąż zaglądamy do Kitowicza, by się dowiedzieć jak tam było w Polsce za Sasów, tak za sto i dwieście lat będą czytali Pawlikowskiego, by mieć wyobrażenie jak żyło polskie ziemiaństwo w Mińszczyźnie przed ostateczną zagładą" (Karol Zbyszewski)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 67
- 28
- 16
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
W sąsiednim wagonie jechało kilkunastu żołnierzy z pułku poznańskiego - wojska zapewne bardzo dzielnego w boju, ale niesfornego poza służbą,...
RozwińWe Włocławku Tadeusz był świadkiem dziwnej rozmowy. Wszedł niepostrzeżenie do gabinetu starosty, gdzie siedzieli wojewoda Raczkiewicz; wicew...
Rozwiń
Opinia
Kolejna genialna staroć - równie zapomniana, jak i nieczytana. A to jeden z najbarwniejszych obrazów pamiętnikarskich w polskiej literaturze lat I wojny i II RP. To się po prostu czyta – i to jak (a nie wyłącznie dla przednich anegdot i barwnych opisów ważnych postaci). Lepsza gawęda niż u Wańkowicza, którego Autor miał (nb. całkiem słusznie) za „reżymowego pisarza sanacji”.
Michał K. Pawlikowski to ziemianin z dalekiej Mińszczyzny, gdzie do lat I wojny zachował się patriarchalny porządek społeczny. Był on bez wątpienia jego beneficjentem, niezależnie od rządów zaborcy rosyjskiego. A nigdy nie dość przypominania słów Józefa Mackiewicza (jego rodaka z bliższej nam Wileńszczyzny i kolegi z redakcji „Słowa” w Wilnie– nb. o podobnym stylu pisarskim), że Rosja była państwem stanowym, a nie narodowym - polski szlachcic więcej zatem znaczył niż rosyjski mieszczanin i miał od niego więcej praw. Imperium oficjalnie nie uznawało innych narodowości – liczyły się zaś tylko stany, języki i wyznania (określenie rzymski katolik oznaczało niemal wyłącznie Polaka).
Nic dziwnego, ze wspomnienia z lat młodości w innej książce Autora („Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego”) nie są bynajmniej nacechowane przesadną martyrologią. Podobnie jest i w tej książce. Inna rzecz, że Autor prezentuje duży dystans do współczesnych mu wydarzeń. Zdaje się nie należeć do ludzi, którzy „pucują” rzeczywistość, widzących świat takim, jaki powinien być, a nie jakim naprawdę jest.
I tu wymowna realizacja tej zasady: rzecz się dzieje w 1920 r. w pociągu ewakuacyjnym z Kresów podczas kontrofensywy bolszewików:
” W sąsiednim wagonie jechało kilkunastu żołnierzy z pułku poznańskiego - wojska zapewne bardzo dzielnego w boju, ale niesfornego poza służbą, słynnego z grabieży, nękania ludności cywilnej, bicia Żydów. Zachowywali się krzykliwie i po chuligańsku. Do wagonu ich trafił żołnierz Żyd z jakiegoś innego pułku. Zaczęli się nad nim znęcać: śmieli się z niego, nasuwali mu rogatywkę na oczy, szczypali go, udawali że go chcą zakłuć bagnetem. Żyd znosił to wszystko w milczeniu, ale z biegających oczu można było zgadnąć, że jest bliski obłędu. W czasie jakiegoś postoju w polu przed zamkniętym semaforem jeden z Poznańczyków chlusnął na Żyda z bańki z benzyną, a drugi sięgnął po zapałki mówiąc, że go podpali. Tego już biedak nie mógł wytrzymać. Wyskoczył z wagonu i zaczął biec na oślep w kierunku łanu zieleniejącego żyta.
- Dezerter! zdrajca! szpieg bolszewicki! - zaczęli wrzeszczeć Poznańczycy.
Szczęknęły zamki karabinów i huknęło kilka strzałów. Żyd nie zdążył dobiec do łanu żyta i upadł kopiąc murawę nogami. W minutę później rozległ się gwizd parowozu i pociąg ruszył dalej”:..
Tak to się, mili Państwo, zaczynało Dwudziestolecie…
A jak się kończyło? Pod koniec lat 30. Autor był sekretarzem wojewody pomorskiego Władysława Raczkiewicza (potem prezydenta RP na uchodźstwie). I notuje we wrześniu 1939 r.:
„We Włocławku Tadeusz był świadkiem dziwnej rozmowy. Wszedł niepostrzeżenie do gabinetu starosty, gdzie siedzieli wojewoda Raczkiewicz; wicewojewoda Szczepański, starosta włocławski, naczelnik wydziału' społeczno-politycznego Cichalewski i jakiś major - podobno oficer łącznikowy generała Bortnowskiego. Nazwiska jego Tadeusz nie wiedział ni wtenczas, ni potem. Rozmowa toczyła się o środkach ewakuacji z Włocławka, który był zlewiskiem ewakuacyjnym z całego Pomorza. Mowa była o autobusach, furmankach i nawet o statkach na Wiśle.
- A co robić z aresztowanymi Niemcami? - spytał starosta - Jest ich... - tu wymienił cyfrę paru tysięcy.
- Jak to - co? - wmieszał się do rozmowy major - Zlikwidować!
Tadeusz podniósł mimowolnie brwi i wzrok jego spotkał się szklanym wzrokiem pana Raczkiewicza.
- Panie Tadeuszu - powiedział wojewoda - może będzie pan łaskaw poszukać i sprowadzić do mnie naczelnika wydziału rolnictwa...
Tadeusz wyszedł i nie słyszał końca ciekawej rozmowy….”
Zaprawdę, Autor nie pucował rzeczywistości w imię odwiecznej zasady: „Tylko mi gniazda nie kalać, rozumieta…:?”
Zmarł na emigracji w 1972 r. (Hawaje - drugi biegun od Białorusi) . A ta jego książka jest w wolnym dostępie w sieci. Dobrej lektury!
Kolejna genialna staroć - równie zapomniana, jak i nieczytana. A to jeden z najbarwniejszych obrazów pamiętnikarskich w polskiej literaturze lat I wojny i II RP. To się po prostu czyta – i to jak (a nie wyłącznie dla przednich anegdot i barwnych opisów ważnych postaci). Lepsza gawęda niż u Wańkowicza, którego Autor miał (nb. całkiem słusznie) za „reżymowego pisarza...
więcej Pokaż mimo to