rozwiń zwiń

Wiejski Sherlock Holmes

Okładka książki Wiejski Sherlock Holmes
Wil Lipatow Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Klub Interesującej Książki literatura piękna
309 str. 5 godz. 9 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Klub Interesującej Książki
Tytuł oryginału:
Derevenskij detektiv
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1969-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1969-01-01
Liczba stron:
309
Czas czytania
5 godz. 9 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Eugeniusz Kabatc, Aleksander Minkowski
Tagi:
powieść rosyjska
Średnia ocen

                7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1763
1762

Na półkach:

„Narym, Narym – rozmyślał Kaczuszin. – Kraina, gdzie kwiaty nie pachną, a zima trwa dziewięć miesięcy”.
To w tym obwodzie leżała syberyjska wieś Kiedrowka nad zakolem rzeki Ob, rozrzucona w kształcie podkowy, z domami cisnącymi się wzdłuż ulicy, dwiema czerwonymi flagami nad Radą Wiejską i kołchozowym biurem oraz nowym budynkiem zarządu kołchozu ozdobionym transparentem z dumnym napisem – „Towarzysze! Nasz kołchoz znajduje się na drugim miejscu w obwodzie pod względem tempa zbiorów”. To za tę wieś Fiodor Iwanowicz Aniskin walczył z kułakami, którzy strzelali do niego z obrzynów. To w tej wsi od czterdziestu lat pełnił funkcję posterunkowego.
Dla którego w jego fachu istniał tylko Sherlock Holmes – stąd polski tytuł powieści.
W oryginale brzmi – wiejski detektyw, który w prawdzie nie przypominał go fizycznie, ponieważ był sześćdziesięcioletnim, potężnym, niemal groteskowym, mężczyzną ze swoim dwumetrowym wzrostem i stupiętnastokilową wagą. Z twarzą nieprzeniknioną, z której „w żaden sposób nie można było zrozumieć, o czym Aniskin myśli i czego chce od człowieka”. Opinia komendanta milicji brzmiała jednoznacznie – „Aniskinowi możecie ufać: to bóg w naszym fachu!” Jednak umysł Fiodor Iwanowicz miał jak Sherlock Holmes. „Patrzył i zapamiętywał, zapamiętywał i patrzył”, kręcąc przy tym młynka palcami. „Kręcił nimi pod słońce i w przeciwną stronę, razem i osobno, zginając kciuki i rozprostowując, łącząc je opuszkami i rozdzielając”, a potem zaczynał cmokać i bykiem pochylać głowę, dochodząc do sedna sprawy, do prawdy i ostatecznie do winnego. A sprawy były różnego kalibru ważności – ktoś coś komuś ukradł, gdzieś ktoś pobił żonę, upolował nielegalnie zwierzynę albo kogoś zamordował. Aniskin wprawdzie był w swoim postępowaniu stanowczy, konsekwentny i twardy niczym żelazo, ale on, w odróżnieniu od metalu, miał serce i ogromną, wręcz ojcowską wyrozumiałość dla mieszkańców wsi. Posterunkowy o groźnej fizjonomii był z pozoru jak kamień, a tak naprawdę zupełnie inny – ludzki. W dochodzeniu wprawdzie był nieustępliwy, ale kierował się zasadą, że „zadaniem organów milicji jest nie tylko ściganie i wymierzanie kary, lecz również, towarzysze, praca wychowawcza”. Tylko że dla Aniskina ta ostatnia była jakby ważniejsza. I za to szanowali i lubili mieszkańcy swojego posterunkowego, bo na ludzi patrzył nie mimo, lecz w sam środek. Jeśli krzyczał, to z dobroci, a munduru nie nosił nie dlatego, że za ciasny, ale dlatego, że nie chciał się wyróżniać. Fiodor Iwanowicz traktował wieś jak swój dom, a jej mieszkańców jak rodzinę.
Do momentu, kiedy z zaskoczeniem i ogromnym smutkiem zrozumiał, że wszystko się zmienia – ludzie, zwyczaje, wartości i świat.
Autor urodzony na Syberii z ogromnym pietyzmem i czułością oddał charakter kołchozowej wsi syberyjskiej w 1963 roku, sądząc po wspominanych w tle wydarzeniach politycznych. Jego bohaterowie to ludzie ciężko pracujący w kołchozowych, trudnych i wymagających od ludzi hartu warunkach surowej i groźnej Syberii – ludność wiejska, pracownicy tymczasowi, zesłańcy, napływowi i zasuspenowany pop. To oni tworzyli sieć powiązań, a tym samym konfliktów i problemów rozwiązywanych przez Aniskina. Ludzi, którzy żyli w absurdzie komunizmu, kochając swoją, jak dzisiaj byśmy powiedzieli, małą ojczyznę i tylko od czasu do czasu przez myśl inteligentniejszych osób, takich jak Aniskin, przebiegała krytyczna myśl na widok nielogiczności w propagandowych hasłach pracowników zarządu biura – „Rolniku! Kończąc żniwa we właściwym czasie, pomagasz Ojczyźnie!”, a co zachowywali tylko dla siebie.
Z perspektywy czasu i wiedzy o ustroju socjalistycznym odbierałam tę opowieść o zwykłych ludziach gdzieś na Syberii trochę z przymrużeniem oka i uśmiechem na widoczne absurdy, ale i grozą, widząc, jakie niosły dla ludzi śmiertelne niebezpieczeństwo. Za wcześnie było mi wnioskować, że akcentowanie zmian zachodzących w ludziach miałoby zwiastować początek powiewu przyszłej pierestrojki. Raczej autor ubolewał nad niepożądanymi zmianami negatywnie wpływającymi na mentalność ludzi i środowisko poprzez rabunkową gospodarkę państwa. Chociaż kto wie, co autor miał na myśli, ponieważ, jeśli w ogóle chciał coś przekazać, musiał to dobrze ukryć przed cenzurą. Niemniej zachował w tej opowieści urok syberyjskiej wsi i życia w niej wśród cudownie przepięknej przyrody, choć bezwzględnej w swojej naturze.
Krainy, „gdzie kwiaty nie pachną, a zima trwa dziewięć miesięcy”.
naostrzuksiazki.pl

„Narym, Narym – rozmyślał Kaczuszin. – Kraina, gdzie kwiaty nie pachną, a zima trwa dziewięć miesięcy”.
To w tym obwodzie leżała syberyjska wieś Kiedrowka nad zakolem rzeki Ob, rozrzucona w kształcie podkowy, z domami cisnącymi się wzdłuż ulicy, dwiema czerwonymi flagami nad Radą Wiejską i kołchozowym biurem oraz nowym budynkiem zarządu kołchozu ozdobionym transparentem...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    25
  • Przeczytane
    7
  • Posiadam
    2
  • Kryminał
    1
  • 2017
    1
  • Literatura
    1
  • Domowa Biblioteka
    1
  • KIK
    1
  • Teraz czytam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wiejski Sherlock Holmes


Podobne książki

Przeczytaj także