Dość długo zbierałem się do przeczytania "Religii", ale trochę przytłaczała mnie jej objętość (prawie 1000 stron na czytniku). Wcześniej przeczytałem dwie powieści Willocksa i mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać. Autor podjął się bardzo trudnego zadania, napisał powieść przygodowo-historyczną opartą na prawdziwych wydarzeniach. Obok autentycznych postaci wkomponował fikcyjnych bohaterów i zrobił to znakomicie. Nic tu nie zgrzytało.
Powieść opowiada o heroicznej obronie Malty przez zakon Joanitów zwany Religią przed turecką inwazją w roku 1565. Można o tym wiele poczytać, choćby w Internecie, ale w powieści autor skupił się bardziej na wyeksponowaniu nieprawdopodobnego okrucieństwa tej kilkumiesięcznej potyczki. Nie brakuje dosadnych opisów skutków tych brutalnych walk, cierpienia, okrucieństwa i koszmarnych urazów. Czytając czuć było krew, fetor rozkładających się zwłok i bezgraniczną zawziętość i brutalność walczących, którzy zabijali w imię boga. Widać było wylewające się wnętrzności, odrąbywane kończyny i głowy. I pomyśleć, że wszystko to w imię Jezusa czy Allaha... Obłuda i hipokryzja wierzących nie zna granic, tyle ofiar i tyle krwi, którą przelali obrońcy wiary, nie uczyniły chyba wszystkie wojny na świecie...
Wątek przygodowy bardzo mi się spodobał, choć oczywiście był trochę przewidywalny. Postać głównego bohatera także. Ciekawe co czeka go w następnym tomie? Na pewno wkrótce przeczytam.
Gorąco polecam!

Dość długo zbierałem się do przeczytania "Religii", ale trochę przytłaczała mnie jej objętość (prawie 1000 stron na czytniku). Wcześniej przeczytałem dwie powieści Willocksa i mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać. Autor podjął się bardzo trudnego zadania, napisał powieść przygodowo-historyczną opartą na prawdziwych wydarzeniach. Obok autentycznych postaci...