Tę książkę chciałam przeczytać już około 19 lat temu. To wtedy w tvp z wypiekami na twarzy oglądałam program Kręcioła, w którym Jurek Owsiak oprowadzał widzów po ciekawych i pięknych zakątkach na ziemi. Wisienką na torcie w tym programie była możliwość wybrania się z Jurkiem i ekipą programu na kilka takich wypraw. Oczywiście marzyłam aby przeżyć taką podróż z dyrygentem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, więc żarliwie wysyłałam swoją kandydaturę, niestety z marnym skutkiem.
Również wtedy pomyślałam, że fajnie by było gdyby Jurek spisał te swoje podróże i je wydał. Byłaby to fascynująca lektura.

I poniekąd tak się stało w niedawno wydanym Obgadywaniu świata. Dlaczego poniekąd? Dlatego, że ów książka nie spełniła w pełni moich oczekiwań. Było tutaj za dużo wszystkiego i za mało wgłębienia się w podróż i przeżyć jakie ona niesie.

Jest tu trochę o dzieciństwie Jurka, wspomnień z podróży na festiwal Woodstock w USA i historii przeniesienia podobnej imprezy do Polski, którą notabene znałam już z innej książki, opowieści o napotkanych na drodze ludziach i ich pracy, oraz pracy Jurka za kamerą w różnych częściach świata i większości opisywania gdzie, jak, z kim wlewało się w siebie % oraz jak zdobywano te wyskokowe trunki za granicami naszego kraju. I ten ostatni temat, który kreci się w książce prawie non stop w pewnym momencie bardzo mnie zmęczył.

Co prawda cała książka jest napisana bardzo zabawnie, charakterystycznym dla Jurka słowotokiem, który lekko się czyta. Jednak odniosłam wrażenie, że ta książka nawet nie liznęła tego, na co stać Jurka.

Tę książkę chciałam przeczytać już około 19 lat temu. To wtedy w tvp z wypiekami na twarzy oglądałam program Kręcioła, w którym Jurek Owsiak oprowadzał widzów po ciekawych i pięknych zakątkach na ziemi. Wisienką na torcie w tym programie była możliwość wybrania się z Jurkiem i ekipą programu na kilka takich wypraw. Oczywiście marzyłam aby przeżyć taką podróż z dyrygentem...