rozwiń zwiń

Lupus magnus. Wataha tom 1

Okładka książki Lupus magnus. Wataha tom 1
Magda Krupa-Szlama Wydawnictwo: Wiedźmi Las Seria: Wataha fantasy, science fiction
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Wataha
Wydawnictwo:
Wiedźmi Las
Data wydania:
2023-07-18
Data 1. wyd. pol.:
2023-07-18
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396823601
Tagi:
romantsy rural fantasy fantastyka zmienni wikołaki polska Białowieża weterynaria medycyna zwierzęta Białowieski Park Narodowy romans trójkąt miłosny
Średnia ocen

                8,1 8,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
56 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
256
49

Na półkach:

Nie pamiętam już gdzie pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, jednak od razu jak tylko się z nią zapoznałam, to zaświeciły mi się oczy. Wiedziałam, że muszę dać jej szansę. Czułam, że będzie to wyjątkowa lektura. Czy moje przeświadczenie się sprawdziło, a „Lupus Magnus”, rzeczywiście była dla mnie zaskoczeniem, czy pokochałam tę książkę? Czy może wręcz przeciwnie, jak tylko przeczytałam ostatnie słowo, to odetchnęłam z ulgą?

Jest rok 2028, a w Białowieskim Parku Narodowym dzieje się coś dziwnego. Pojawiły się w nim ogromne, niezwykle potężne i silne wilki, całkowicie odmienne od tych rodzimych osobników. Ludzie są przerażeni i nie potrafią zrozumieć skąd się one wzięły. Na szczęście pojawia się bogaty inwestor Karol Wataha, który tworzy Ośrodek Pomocy Wilkom, który zajmuje się badaniem i ochroną tych zwierząt. Szuka on weterynarza, którego wiedza będzie wystarczająca, aby mógł pracować w ośrodku i zajmować się rannymi jednostkami. Wybór pada na Łucję Rubik, którą zna całe środowisko, dzięki jej wiedzy i determinacji. Zdecydowanie wyróżnia się ona pośród innych weterynarzy.

Kobieta, choć początkowo niechętna, w końcu zgadza się by przyjąć to wymagające stanowisko. Chce zapomnieć o byłym narzeczonym, który złamał jej serce. Ma nadzieję, że nowa praca pozwoli jej zapomnieć i w końcu poczuje się ona lepiej. Czuje, że to może być jej ostatnia szansa, że tak ogromna zmiana będzie mieć na nią dobry wpływ. Wyjeżdża więc na drugi koniec Polski, by rozpocząć nowy etap swojego życia. Nie spodziewa się jednak, że zdrada to był jedynie początek, a po przyjęciu nowej pracy wszystko wywróci się do góry nogami.

Jak potoczą się jej losy? Jakie tajemnice skrywa jej pracodawca? I skąd tak naprawdę wzięły się te ogromne wilki? O tym musicie się już przekonać sami.

Od zawsze fascynowała mnie praca weterynarzy, pamiętam, że gdy byłam młodsza to marzyłam o tym, by sama nim zostać. Na szczęście, nie brnęłam w to, bo wiem, że nie dałabym rady. Jest to ogromnie trudna praca, potrzeba naprawdę ogromnej siły, aby poradzić sobie w każdej sytuacji. Wciąż jednak pozostała we mnie ta ciekawość, dlatego chętnie sięgam po książki, które opowiadają o tym zawodzie, szczególnie te fantastyczne, bądź z wątkiem fantastycznym (np. Necrovet).

Co jest fajne w książkach pisanych przez weterynarzy, to to, że wszystkie stworzenia, które opisują po prostu mają sens. Pod względem anatomii i genetyki. Dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po książkę „Lupus Magnus”, byłam ogromnie ciekawa jak autorka poradziła sobie z tą historią, jak podeszła do tematyki zmiennokształtnych. Chciałam wiedzieć w jaki sposób weterynarz poradzi sobie z tym motywem. I nie zawiodłam się. Pokochałam tę książkę za realistyczne podejście, za to, że zmiennokształtność ma tutaj sens, a sposób jej działania jest świetnie wyjaśniony.

Podejście autorki do tego tematu jest świeże i całkowicie odmienne od 99% książek, które opierają się na tym wątku. Otrzymujemy tutaj logiczne i sensowne wytłumaczenie, czytamy o badaniach genetycznych, obserwujemy konferencje prasowe dotyczące ogromnych wilków, dowiadujemy się jak powstały i w jaki sposób ludzie są w stanie zmienić się w te potężne bestie. I to jest ogromny plus tej historii.

Niestety, nie jest tak idealnie. Nie chciałam, by książka skupiła się jedynie na aspekcie weterynaryjnym, ale miałam nadzieję, że będzie tego dużo więcej, że będzie stanowić solidne podparcie historii. Główną oś fabuły stanowi tak naprawdę wątek romantyczny, który powoli rozwija się na kartach powieści. A także odkrywanie przez główną bohaterkę tajemnicy, którą skrywają przed nią osoby, z którymi rozpoczęła współpracę. Zbyt mało dowiadujemy się o pracy w ośrodku, scen gdzie widzimy Łucję w akcji jest zaledwie kilka, jej praca jest opisana bardzo szczątkowo. Szkoda, bo to tak naprawdę interesowało mnie najbardziej.

Bardzo podobał mi się swojski klimat. Jej akcja dzieje się w Polsce, mamy polskich bohaterów, polskie realia. Niektórym może to przeszkadzać, tym bardziej, że panuje jakaś dziwna awersja jeśli chodzi o polskie imiona i często nasi autorzy ich nie używają, niechętnie też osadzają swoją historię w Polsce. Mi to jednak nie przeszkadzało, a nawet wręcz przeciwnie. Oczami wyobraźni widziałam przepiękne drewniane domki i ciemny, potężny las za nimi. Widziałam wilki biegnące między drzewami. Liście poruszające się na wietrze i złote oczy skryte w ciemności. Niektórzy porównują tę książkę do „Zmierzchu” i choć ja sama nie do końca się z tym zgadzam, to jednocześnie rozumiem skąd wzięło się to porównanie.

Mimo iż fabuła mnie niesamowicie zaintrygowała i wręcz nie mogłam się doczekać, aż dowiem się więcej, aż poznam wszystkie jej tajemnice skrzętnie ukryte przez autorkę, to niestety, nie mogę powiedzieć, że książka jest bardzo dobra.

Podobała mi się, sam pomysł ma ogromny potencjał, niestety nie został on w pełni wykorzystany. Zabrakło mi tutaj lepszego warsztatu, dopracowania stylu, dopieszczenia każdego zdania, tak by całość nie brzmiała jak długie streszczenie historii. Pomysły są, ale brakuje doświadczenia. Jest to debiut autorki i to bardzo mocno widać. W jej sposobie pisania jest coś takiego, że gdybym nie wiedziała, że to książka polskiej autorki, to po przeczytaniu kilku zdań od razu by to do mnie dotarło.

Całość jest napisana prostym językiem, brakuje mi płynności narracji, często sceny są ucięte i przeskakujemy do kolejnej, rozmowy między bohaterami również są ucinane, często w najciekawszym momencie i nigdy nie zostają dokończone. Przykładowo, mamy scenę, gdy jedna z bohaterek źle się czuje i czekamy na lekarza, a gdy on przyjeżdża, to akcja się urywa i nie dowiadujemy się co się jej stało, przez co całe zbudowane napięcie ucieka niczym powietrze z balonika. I dopiero później, podczas innej sytuacji między wierszami możemy wyczytać co się stało. Nie, nie tak powinno to wyglądać. Pociągnięcie tej sceny zadziałałoby dużo lepiej, dodałoby całości dramatyzmu, a emocje podbudowywane wcześniej ładnie by się skumulowały.

I tak się dzieje wiele razy. Mamy intrygującą scenę, chcemy od niej jak najwięcej, a autorka ją ucina i przeskakuje do innej, zapominając o tej wcześniejszej. A my zostajemy ze zmarszczonymi brwiami, nie bardzo rozumiejąc to podejście.

Przykładem niech będzie pierwszy rozdział, który tak naprawdę jest skrótem z życia bohaterki. Wszystko wydarzyło się zdecydowanie za szybko, jakby autorka chciała już przejść do meritum, co bardzo mi nie odpowiadało. W ciągu zaledwie kilkunastu stron dzieje się bardzo dużo. Bohaterka dowiaduje się, że zdradził ją ukochany, spotyka się z nim, ich rozmowa to kilka słów, rzuca pracę, zostaje pożegnana przez pracodawcę, pakuje się i wyjeżdza do Białowieskiego Parku Narodowego, poznaje nowego pracodawcę, wprowadza się do wynajętego domu i przez okno widzi ogromnego wilka, idzie również pierwszy dzień do pracy. Dużo tego, jak na pierwszych 16 stron, prawda? Chciałabym aby wstęp do tej historii został bardziej rozwinięty, tak aby czytelnik mógł jak najlepiej poznać bohaterkę. Niestety, dostajemy jedynie szybki skrót.

Rozdziały są bardzo długie, za czym osobiście nie przepadam, dużo przyjemniej by się czytało tę historię, gdyby były one krótsze, tym bardziej, że sceny i tak są bardzo poszatkowane, więc nie widzę, żadnej przeszkody, aby je podzielić.

Widzę ogrom miłości, którą włożyła autorka w tę historię. Widzę, jak bardzo starała się, aby jej historia była angażująca, aby pochłonęła czytelnika bez reszty. I myślę, że z każdą kolejną książką, każdym kolejnym tomem, będzie coraz lepiej. Jedyne czego jej brakuje to doświadczenia, które pozwoli jej doszlifować warsztat. Musi popracować nad tym, aby każda opisana przez nią scena była w pełni dopracowana, żeby nie brzmiała jak streszczenie. Brakuje mi tutaj odrobiny liryczności, bardziej kreatywnego podejścia do zdań, tak by nie brzmiały one rzeczowo, by mocniej oddziaływały na czytelnika.

Ta historia ma ogromny potencjał i mam nadzieję, że autorka w pełni wykorzysta go w kolejnych tomach. Już na przestrzeni tej jednej książki widać, że z każdym kolejnym słowem jej warsztat się rozwijał, im dalej tym przyjemniejsze było poznawanie tej historii. Autorka poruszyła tutaj nie tylko wątek zmiennokształtności, ale również szczątkowo, ale jednak tematykę depresji, alkoholizmu, problemy z radzeniem sobie z samym sobą i swoimi słabościami. I to, nawet jeśli było jedynie wspomniane, bardzo mi się podobało.

Nie miałam problemu z tym, by wciągnąć się w tę historię. Bawiłam się przy niej bardzo dobrze, jej wady nie były na tyle duże i rażące, żeby odebrać mi radość z jej poznawania. Zakończenie bardzo mnie zaintrygowało, zachęciło, by przeczytać drugi tom jak tylko zostanie wydany, jednocześnie lekko mnie rozczarowało. Spodziewałam się czegoś innego, zapowiadało się, że zwali mnie z nóg, a niestety tak się nie stało. Napięcie zbudowane przez całą książkę nie zostało właściwie rozładowane. Zabrakło mi rozwinięcia, w mojej głowie było mnóstwo pytań, na które odpowiedzi nie dostałam. Mam nadzieję jednak, że kolejny tom mi ich dostarczy, a ja nareszcie poczuję się spełniona.

Nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę, bo była dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem. Kiedyś stroniłam od książek polskich autorów, ale z czasem zrozumiałam, że przez to bardzo dużo mnie omija, że przez własne bezsensowne podejście bardzo wiele tracę.

Wiadomo, że nie każda książka będzie wybitna, wiele razy byłam zawiedziona, ale jednocześnie natrafiałam na powieści, które mnie totalnie zaskoczyły i które pokochałam całym sercem (jak np. serię „Kwiat paproci” od Katarzyny Bereniki Miszczuk).

Dziś jestem zdania, że warto wspierać naszych polskich autorów, warto mówić o nich, pokazywać ich twórczość, tym bardziej jeśli jest ona dobra. Wielu czytelników odczuwa niechęć do rodzimej twórczości, myślimy, że nie są to książki warte naszej uwagi, że będą rozczarowaniem, że czytając je jedynie zmarnujemy swój czas. Przez to wiele wybitnych książek ginie w nawale zagranicznych premier, nie otrzymując uwagi na jaką zasługują. Do tego dochodzi brak odpowiedniej promocji, oszukiwanie autorów, brak wypłaty wynagrodzeń, albo stawki które są po prostu bardzo słabe.

Nie mogę powiedzieć, że „Lupus Magnus” to książka idealna, ale cieszę się, że dałam jej szansę. Wiem, że na długo zapadnie w moją pamięć, dzięki wyjątkowemu podejściu do tematyki, która wydawała mi się być przewałkowana już na wszelkie możliwe sposoby. Zdecydowanie zachęcam, by dać jej szansę, bo nie znajdziecie drugiej takiej. Mimo wad, czyta się ją bardzo dobrze i naprawdę trudno się oderwać, tym bardziej, że każda kolejna strona coraz mocniej podsyca czytelniczą ciekawość. To prawda, że ma ona wady, ale szczerze mówiąc, czy istnieje książka, która ich nie ma? Na pewno sięgnę po kolejne tomy i z całego serca będę wspierać autorkę. Tym bardziej, że widzę, jak ogromny potencjał kryje się w jej piórze.

Nie pamiętam już gdzie pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, jednak od razu jak tylko się z nią zapoznałam, to zaświeciły mi się oczy. Wiedziałam, że muszę dać jej szansę. Czułam, że będzie to wyjątkowa lektura. Czy moje przeświadczenie się sprawdziło, a „Lupus Magnus”, rzeczywiście była dla mnie zaskoczeniem, czy pokochałam tę książkę? Czy może wręcz przeciwnie, jak tylko...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    61
  • Chcę przeczytać
    40
  • Posiadam
    7
  • 2023
    3
  • 2024
    3
  • Ulubione
    2
  • Romans paranormalny
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Przeczytane w 2023
    1
  • Serie
    1

Cytaty

Więcej
Magda Krupa-Szlama Lupus magnus. Wataha tom 1 Zobacz więcej
Magda Krupa-Szlama Lupus magnus. Wataha tom 1 Zobacz więcej
Magda Krupa-Szlama Lupus magnus. Wataha tom 1 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także