rozwiń zwiń

Cios łaski

Okładka książki Cios łaski
Aaron Allston Wydawnictwo: Amber Cykl: X-Wingi (tom 10) Seria: Star Wars: Gwiezdne wojny fantasy, science fiction
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
X-Wingi (tom 10)
Seria:
Star Wars: Gwiezdne wojny
Tytuł oryginału:
X-wing. Mercy Kill
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2013-05-16
Data 1. wyd. pol.:
2013-05-16
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
978324146918X
Tłumacz:
Anna Hikiert-Bereza, Grzegorz Ciecieląg
Tagi:
Star Wars X-wing
Średnia ocen

                6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
544
540

Na półkach:

Trudno w to uwierzyć, że Uniwersum Gwiezdnych Wojen w całej swej okazałości, wliczając w jego budowę "Stary" – tzw. "Legendy" – i "Nowy Kanon", oraz główny filmowy ciąg prezentowanych przez siebie treści, liczy sobie ponad 40 lat. Wątpiącym w gwiezdnowojenną Sagę George’a Lucasa, jak na ironię w ich zadumane przekonanie uderza fakt, że mimo licznych zawirowań i kontrowersji związanych z najnowszymi filmami "Star Wars": Spin-Offy "Nowego Kanonu" oraz Epizody VII i VIII, skłócające globalny fandom Uniwersum i dzielące go na dziwne frakcje: akceptujące bądź nie nowe rozwiązania wprowadzane przez "Lucasfilm Ltd.”" - od kiedy to firmę od samego Lucasa przejął potentat rozrywki "Disney" - osadzone w mitycznej przeszłości, „dawno, dawno temu, w odległej Galaktyce” Uniwersum, naprawdę ma się bardzo dobrze. I tak będzie jeszcze przez wiele, wiele lat.

Z Gwiezdnymi Wojnami wiąże się ponadczasowość i bezcenny skarb dla kultury popularnej, jak i dla pewnych elementów ogólnej – w rozumieniu wartości – wręcz globalnej kulturowej myśl ludzkiej. Istotne jest coś jeszcze. Miłośnicy tej Sagi kochają zanurzać się w fikcyjnym fantastycznym świecie, nieznanej potężnej Galaktyki. Tworzy się więc charakterystyczna nie mająca końca pętla zależności: scenarzyści, pisarze, reżyserzy dają nam coraz więcej gwiezdnowojennych historii. Zwiększa to chęć doświadczania, na każdy możliwy sposób, licznych tworów Gwiezdnych Wojen. Zwiększa się popyt, więc zwiększa się i podaż; i tak w kółko. I właśnie to jest piękne, że zaangażowanie w akt kreacji starwarsowskiej Sagi występuje po obu stronach: oddany miłośnik, kreator, stwórca. Śmiało więc można zaryzykować stwierdzeniem, z perspektywy fana „Star Wars”, jak i rozeznanego w branży popkulturowej geeka i otwartego na różne jej wytwory entuzjastę, że mało jest takich Uniwersów, jak to, gdzie króluje spajająca Galaktykę Moc, gdzie popularność tematyki , którą przedstawia jest cały czas na wysokim poziomie; gdzie miłość do tego, czym i jak są Gwiezdne Wojny, przełamuje każde bariery.

To, że Saga galaktycznych wojaży, rozgrywających się dawno, dawno temu w mitycznym Wszechświecie zwanym Galaktyką potrafi przełamywać prawie każdą barierę: pokoleniową, kulturową i popkulturową, popularnościową i odległościową, wiemy już od wielu, wielu lat. Jednym z czynników, który pomógł Sadze Lucasa dotrzeć prawie w każdy zakątek cywilizowanego świata są: literatura oraz filmy Uniwersum Gwiezdnych Wojen. Skupiając się na pierwszym z wymienionych czynników warto zagłębić się w ,,staro-kanoniczny” zbiór takowej literatury. Znajdziemy tam kilkaset pozycji beletrystycznych, które w niezaprzeczalnie cenny, wręcz bezcenny, sposób rozszerzają to Uniwersum do naprawdę astronomicznie ogromnych rozmiarów. Tysiące Planet, a na nich żyjące w tysiącach, mające różne kształty, jedne mniej, a drugie bardziej, inteligentne, rasy istot. A istoty te przeżywają tysiące różnych historii: od tych najbardziej absurdalnych do tych najbardziej pamiętnych i poruszających nasze rozkochane w Gwiezdnych Wojnach geekowskie serducho. "Legendy" mają styl, klasę i wpisaną z racji ich doświadczenia wyjątkową aurę i charyzmę; "Nowemu Kanonowi", niestety, tego jeszcze brakuje.

Na kolejną lekturę z zakresu kontrowersyjnie zamkniętych w 2014 roku pozycji literackich, komiksowych i innych form starwarsowskich treści, w obręb tak zwanych "Legend", wybrałem niezwiązaną z żadnym z większych cykli tematycznych przedstawianych na łamach "Starego Kanonu", powieść. Owa beletrystyka, "Star Wars: X-Wingi. Cios łaski", autorstwa Aarona Allstona kończy pod względem materii chronologii listę powieściowych "Legend", bowiem jest ona najdalej wysuniętą w czasie beletrystyką, rozgrywającą się w Nowej Erze Jedi, około 43-44 lat po Bitwie o Yavin - uważanej za rok zerowy, nie tylko dla "Legend", ale i dla ogólnego "Kanonu" Gwiezdnych Wojen. Sam fakt doświadczenia dzieła Allstona, jako ,,tej ostatniej” powieści jest czymś niezwykłym, i bez względu na to, jak finalnie powieść przypadłaby nam do gustu, spowoduje to przesunięcie jej oceny ku w miarę rozsądnym, bardzie pozytywnym niż negatywnym wartościom. Po prostu, bycie finalną powieścią ze "Starego Kanonu" Star Wars – zakładając, że ta granica ma bardziej nieformalny charakter, daje samej książce solidnego plusa, i to już na start, nawet gdy nie tak dobrze jeszcze wczytamy się w jej treść, nie zobrazujemy sobie wykreowanej tu rzeczywistości i nie poukładamy sobie wyłaniających się tu wątków.

Najbardziej kluczowe wydarzenia, będące jądrem wszystkiego wokół czego tworzy się piękna historia Gwiezdnych Wojen, rozgrywają się – dla wszystkich Kanonów, czyli ogółu Uniwersum - od 0 do 4 lat po Bitwie o Yavin. Są to przeważnie duże grupy wątków i galaktycznych historii zamkniętych w kinowych Epizodach Sagi: IV, V, VI. 43 lata po Bitwie o Yavin, to naprawdę gigantyczne morze czasu. Z perspektywy dziejów Galaktyki, różnica około 40 lat jest niemożebnie duża. O Imperium i jego konfliktach z Rebeliantami nie ma już wtedy mowy. W omawianej powieści Aarona Allstona niegdyś mocarny porządek polityczny Sidiousa, Moffa Tarkina, Wielkiego Admirała Thrawna i wielu innych osobistości Imperium kilka dekad po zakończonej Bitwie o Endor, przypomina jakiś ogryzek – zbitek rozsianych po Galaktyce oficerów wciąż ślepo wierzących w odrodzenie niegdyś potężnego organizmu politycznego, jakim było Imperium. Naprzeciw nich staje Nowa Republika, jednak ani tu, ani w ,,imperialnych ochłapach” nie znajdziemy prawie nikogo, kto przypominałby nam okres na chronologii wydarzeń Galaktyki sprzed ponad 30 lat. Mimo zapewne dobrych intencji autora można odnieść wrażenie, że w wojnę tę bawią się amatorscy imperialni i Nowa Republika, która po prostu robi to, aby odeprzeć ataki wroga i zaistnieć w Galaktyce, jako statecznym dla tysięcy Układów Planetarnych systemie władzy i zarządzania galaktycznym organizmem politycznym. Powieść w całości jest prędkim, szybko rozwijającym się tworem – pod względem parcia tempa akcji do przodu i wyłaniania się w konstrukcje fabuły głównych wątków, jak np. poznanie całej, naznaczonej osobistymi porażkami i wojną z Yuuzhan Vongami historii Voorta a.k.a Prosiaka, gadającego Gamorreanina - najbardziej ambitnej postaci spośród tygla powiązanych z Nową Republiką i Eskadrą Widm osobistości. Szybkie tempo niniejszej beletrystyki to raz, jednak chaos w konstrukcji zdań, z których zaznajomienia można odnieść wrażenie, jakby autor chciał zawrzeć jak najwięcej – w tym makabryczną ilość zbyt rozległych opisów świata powieści na niekorzyść nielogicznej i małej ilości, pozbawionej wyższej emocjonalności dialogów, oraz chaos spowodowany tym, że dla czytelnika nie znającego całego cyklu literackiego "X-Wingi" z "Legend" będzie oznaczało doświadczenie swymi czytelniczymi zmysłami książki, która z klasycznymi w ogólnym rozumieniu Gwiezndnymi Wojnami nie ma nic wspólnego, kładą się głębokim cieniem na całość pozycji Aarona Allstona – na jej pozytywny odbiór przez rozkochanego w Gwiezdnych Wojnach geeka.

"Star Wars: X-wingi. Cios łaski" nie zabłysnęło w moich oczach, w rozumieniu pragnącego intensywnych gwiezdnowojennych doznań płynących z beletrystyki Uniwersum, bez względu na to czy byłaby ona pojedynczym tworem niezwiązanym z żadną serią tematyczną, czy pojedynczym tworem wyrwanym z jakiejś serii, np. tom II, VI, czy ostatni z cyklu. W tym ,,anty-konstruktywnym chaosie” znalazły się jednak plusy, które pozwoliły mi ostatecznie, z akceptowalną dozą satysfakcji, jako tako zaakceptować tę powieść. I, co istotne, nie są to plusy wynikające z kreacji bohaterskich Widm, czy ściganego przez nich generała Stavina Thaala. Sytuacja społeczno-polityczna w Galaktyce jest właśnie tym cennym, będącym wyznacznikiem powieści, walorem. Imperium jest wykluczone z galaktycznej egzystencji. Jedynie jakieś podrzędne struktury lub aż nadto odważni i śmiali byli Admirałowie i Generałowie porządku politycznego Palpatine’a, to część tego, co jeszcze przedłuża nie mającą końca egzystencję Imperium. Nowa Republika ma się podobnie, jednak z opisów walk w przestrzeniach kosmicznych i gdzieś na niebie i lądzie poszczególnych światów wynika, że jest ona lepiej uzbrojona; przynajmniej X-wingi zostały dobrze w końcówce powieści, przez Allstona rozpisane: ich udział w walkach, szczegółowe uwydatnienie budowy i działania działek blasterowych, silników bądź innych mechanizmów.

To, czego jako miłośnik beletrystyki "Legend" z Uniwersum Gwiezdnych Wojen nie spodziewałem się ujrzeć, czytając "X-wing. Cios Łaski", jako powieść, przy której doświadczaniu brakowało mi znajomości pozostałych tomów cyklu, to wspomnienie wojny z Yuuzhan Vongami – najeźdźcami z poza Galaktyki, a zwłaszcza jej ostatniej wielkiej potyczki: Bitwy o Coruscant, rozgrywającej się 29 lat po Bitwie o Yavin. Mało tego, pojawienie się Yuuzhan Vonga w fabule książki będącego częścią Eskadry Widm, i działającego w dobrej dla przyszłości i stabilności Galaktyki, a nie ,,oszukańczej” , wierze, było równie niespodziewane, i chyba tak samo specyficzne, i w jakiś sposób groteskowe, jak gadający, mający zdolności matematyczne i przywódcze Gamorreanin a.k.a ,,Prosiak”. To w końcu z perspektywy historii tej postaci zaznajomiliśmy się z ważnymi momentami w dziejach polityczno – ekonomicznych Galaktyki, jakim była wojna z Yuuzhan Vongami, która na szczęście zakończyła się zwycięstwem Sojuszu. Po przeczytaniu beletrystki Allstona mam również świadomość, że wtargnięcie Yuuzhan Vongów do Galaktyki i przebieg Wojny pomiędzy nimi a Sojuszem i Frakcjami Galaktyki będzie jednym z wielu wątków tematycznych, które koniecznie muszę poznać, czytając powieści z zakresu "Legend" Uniwersum Star Wars.

Trudno w to uwierzyć, że Uniwersum Gwiezdnych Wojen w całej swej okazałości, wliczając w jego budowę "Stary" – tzw. "Legendy" – i "Nowy Kanon", oraz główny filmowy ciąg prezentowanych przez siebie treści, liczy sobie ponad 40 lat. Wątpiącym w gwiezdnowojenną Sagę George’a Lucasa, jak na ironię w ich zadumane przekonanie uderza fakt, że mimo licznych zawirowań i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    91
  • Przeczytane
    57
  • Posiadam
    47
  • Star Wars
    15
  • Star Wars
    4
  • Star Wars Legendy
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Science Fiction
    2
  • STAR WARS
    2
  • Posiadam / Star Wars
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Cios łaski


Podobne książki

Przeczytaj także