rozwińzwiń

Dziewczynka

Okładka książki Dziewczynka Camille Laurens
Okładka książki Dziewczynka
Camille Laurens Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja literatura piękna
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Fille
Wydawnictwo:
Grupa Wydawnicza Relacja
Data wydania:
2023-10-18
Data 1. wyd. pol.:
2023-10-18
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367817646
Tłumacz:
Elżbieta Janota, Karolina Sojka
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
57 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
32
47

Na półkach:

Książka Marca 2023 w Klubie Czułej Czytelniczki.

Francuska powieść o byciu nie-chłopcem w rodzinie, w której miał się urodzić syn. Gorzka historia dotykająca różnic w traktowaniu płci, podwójnych standardów, trudności z jakimi musiały (i często wciąż muszą) się mierzyć kobiety w każdym wieku i mizoginii.

Laurence jest drugą córką. Kolejną dziewczynką, która miała być chłopcem. Przychodzi na świat w latach 60-tych XX w. w Rouen, rodzinie, w której brak „klejnotów” oznacza bycie „kulą u nogi ojca”.Od najmłodszych lat boleśnie odczuwa różnice między płciami: „Gdy Gilbert pierdzi, rodzice śmieją się, a kiedy my to robimy, mówią, że to prostackie i że należy się powstrzymać. Dziewczynki sprawiają, że rzeczy stają się wulgarne”. Towarzyszymy Laurence w dorastaniu, dojrzewaniu i często bolesnych wydarzeniach, które ją kształtują i wpływają na to jaką kobietą, a w końcu matką się staje. Bo trzydzieści lat po własnych narodzinach Laurence również rodzi córkę.

Na spotkaniu klubowym zgodziłyśmy się, że „Dziewczynka” mimo małej objętości to bardzo poruszająca powieść, której nie da łatwo zapomnieć. W wielu fragmentach widziałyśmy odbicie własnych doświadczeń i obserwacji. Zastanawiałyśmy się nad relacją Laurence i Alice, rozmawiałyśmy o ramach, którymi wciąż od dzieciństwa ograniczane są dziewczynki, i o tym jak ważny jest język w kształtowaniu świadomości i postrzegania świata. Zgodziłyśmy się, że mimo, a może właśnie dlatego, że Camille Laurense skondensowała w „Dziewczynce” tak wiele trudnych doświadczeń i przypadków mizoginii i dyskryminacji kobiet warto ją przeczytać i polecać, żeby ZROZUMIEĆ. Otworzyć oczy, zauważyć i reagować. Zmieniać naszą rzeczywistość dla kolejnych pokoleń kobiet.

Książka Marca 2023 w Klubie Czułej Czytelniczki.

Francuska powieść o byciu nie-chłopcem w rodzinie, w której miał się urodzić syn. Gorzka historia dotykająca różnic w traktowaniu płci, podwójnych standardów, trudności z jakimi musiały (i często wciąż muszą) się mierzyć kobiety w każdym wieku i mizoginii.

Laurence jest drugą córką. Kolejną dziewczynką, która miała być...

więcej Pokaż mimo to

avatar
305
7

Na półkach:

Koło, które się zatacza, i zatacza, i zatacza, aż w końcu zostaje przerwane. Z tym kojarzy mi się "Dziewczynka" od Camille Laurens.
Jesteśmy w latach 60 we Francji, gdzie słyszymy, że "zniewieściały, to taki, który zachowuje się jak kobieta", "chłopcy nie podlegają naturze, panują nad nią, oswajają ją".
Otwieramy oczy ponad pół wieku wstecz zauważając, że tak wiele rzeczy mogłoby mieć miejsce dziś, a zamykamy z końcem książki w latach dziewięćdziesiątych mając nadziej. Przerywając koło i domina, o którym wcześniej wspomniałam.
Towarzyszymy Laurence od dnia jej narodzin, przez dorastanie i wiele traum tego wieku, a później dojrzałej kobiety i matki, którą się staje.
Ja jednak całą książkę chciałam krzyczeć: Halo! Gdzie jesteście Wy dorośli, Wy rodzice, którzy macie być oazą bezpieczeństwa dla swojego dziecka? Ojcowie córek, którzy na każdym kroku powinniście dostrzegać wyjątkowość ich bez żadnej skali?

Podejście emocjonalne do tej powieści rozwaliło mnie na kawałki, sklejając na sam koniec kiedy nasza główna bohaterka uczy się odwagi. Bo ja ją dostrzegam na samym końcu uwielbiając z całego serca naszą ostatnią, najmłodszą dziewczynkę w powieści. Bo widzę, jak Laurence się jej uczy, przerywa powtarzalność wychowania.

Nie ma we mnie zgody na takie traktowanie, na przemoc psychiczną i fizyczną. Nie ma we mnie zgody na brak tolerancji i lekceważenie tak istotnego życia jakim jest życie tytułowej dziewczynki.
Bo taką dziewczynką jest każda z nas. Nawet we współczesnym świecie.

Bardzo mocny i ważny przekaz.
Książka na pewno jako poradnik dla mam córek.

Bądźmy jakie chcemy być i pozwólmy im na to samo.

Koło, które się zatacza, i zatacza, i zatacza, aż w końcu zostaje przerwane. Z tym kojarzy mi się "Dziewczynka" od Camille Laurens.
Jesteśmy w latach 60 we Francji, gdzie słyszymy, że "zniewieściały, to taki, który zachowuje się jak kobieta", "chłopcy nie podlegają naturze, panują nad nią, oswajają ją".
Otwieramy oczy ponad pół wieku wstecz zauważając, że tak wiele rzeczy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
369
34

Na półkach:

„Dziewczynka” Camille Laurens jest gorzką historią realiów bycia kobietą: od samego urodzenia – na starcie rozczarowującego, przez dzieciństwo, gdy stopniowo odkrywasz, że „jak kobieta”, to nie jest komplement, aż po dorosłość, gdy już to wiesz, a nadal jesteś sfrustrowana.

Niewielka powieść, ale niezwykle silna w swoim przekazie. Laurens konsekwentnie buduje obraz patriarchalnego świata, dominującego w nim przyzwolenia na nienawiść, wykluczenie i uwięzienie kobiet w wąskich, umniejszających rolach. Pokazuje, jak skonstruowana w ten sposób rzeczywistość marginalizuje cierpienie kobiet, a z drugiej strony wynosi na piedestał mężczyznę i jego próbę osiągnięcia sukcesu.

Język i sposób prowadzenia narracji, który się zmienia (bardzo wymownie) w zależności od momentu życia bohaterki, kształtują odpowiednio tempo i wydźwięk opowieści. Chociaż „opowieść” to nietrafne słowo, bo „Dziewczynka” to tylko przeniesienie na papier tego, co dobrze znamy z prawdziwego życia. Język zresztą jest też tutaj dodatkowo poddany rozważaniom, bo to w nim w dużej części ujawnia się zakorzenienie naszej kultury w patriarchalnej rzeczywistości.

„Wszystko, co kobiece, zawodzi, rozczarowuje, odtąd zdaje sobie z tego sprawę. […] Słowo zmieniając rodzaj, staje się obelgą. Równocześnie nabiera mocy”.

W zdaniach Laurens kryje się gniew, poczucie niesprawiedliwości i te same emocje towarzyszą podczas lektury. To książka, która jest jedynie fragmentem całego szeregu krzywd, które doświadczyły i doświadczają kobiety.
Bardzo mnie poruszyła i z pewnością do niej wrócę. A Wam serdecznie polecam!

„Dziewczynka” Camille Laurens jest gorzką historią realiów bycia kobietą: od samego urodzenia – na starcie rozczarowującego, przez dzieciństwo, gdy stopniowo odkrywasz, że „jak kobieta”, to nie jest komplement, aż po dorosłość, gdy już to wiesz, a nadal jesteś sfrustrowana.

Niewielka powieść, ale niezwykle silna w swoim przekazie. Laurens konsekwentnie buduje obraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
538
148

Na półkach:

„To dziewczynka”. Dwa słowa, które rozpoczynają książkę. Bardzo gorzkie. Zostaje po nich tylko zawód. A więc to nie chłopiec? Nie widać… no wiecie? Jest po prostu nic? Jak nic nie widać to dziewczynka. Nic…

Francja, lata 60. Chciałoby się rzecz - było, minęło! Potem zmiany zachodzące w latach 90. I znów - cóż to ma do nas? A potem grymas. No tak. Wcale tak dużo się nie zmieniło. Kolejna strona. Ach, no tak… To też nadal aktualne.

Nie powiem wam, że „nie wiem czy się śmiać, czy płakać”, bo nie bawi mnie to. Nie wiem tylko czy czuję bardziej smutek, czy złość. Na to, że ten seksizm znam, a wolałabym nie. Powieść zdecydowanie każe zastanowić się nie tylko nad przeszłością, ale i teraźniejszością.

To książka, którą czyta się powoli, która zmusza do zatrzymania i która bardzo trafia w punkt. Obnaża między innymi to, jak język kreuje rzeczywistość - bo tak, kreuje. A przy obecnej debacie na temat feminatywów, jest to tym bardziej znaczące. Słowa mają dużą moc. Ranią, wykluczają.

Najmocniej jednak poruszyły mnie relacje dotyczące porodu. Widzę statystyki. Widzę ilu kobietom odmawia się znieczulenia. Bądź mężczyzną! Tak, to właśnie jest siła. Bo „jak baba” to przecież słabość. Masz jaja! Ródź w bólu. Tyle kobiet dało radę, nie bądź miękka. Bądź męczennicą! Aborcja? Nawet jeśli legalna, to nadal nie tak dostępna, jak mogłoby się wydawać.

Laurence od małego jest wciskana w bardzo ciasne ograniczenia. W końcu jest dziewczynką! Nie wypada jej beknąć, chłopcy to co innego, wtedy jest śmiesznie, ale dziewczynka? Co za obrzydliwość. Nie powinna być zbyt głośna. Powinna po cichutku bawić się lalką.

Laurence trochę nie do końca wszystko to rozumie, ale potem wciska na siebie całą tę masę oczekiwań. I przenosi je dalej. Kolejne pokolenie, kolejne rzeczy, których nie wypada. Kolejne rzeczy, które kobieta musi. Kolejne rzeczy, które jej zabrano.

Tak, to ważna książka. Ale przy tym bardzo ładna językowo - została przetłumaczona w ramach projektu „Tandemy translatorskie” przez dwie osoby - Karolinę Sojkę, która jest początkującą tłumaczką, a także Elżbietę Janotę, jej mentorkę. Ogromne wow! Wspaniały przekład. Warto.

„To dziewczynka”. Dwa słowa, które rozpoczynają książkę. Bardzo gorzkie. Zostaje po nich tylko zawód. A więc to nie chłopiec? Nie widać… no wiecie? Jest po prostu nic? Jak nic nie widać to dziewczynka. Nic…

Francja, lata 60. Chciałoby się rzecz - było, minęło! Potem zmiany zachodzące w latach 90. I znów - cóż to ma do nas? A potem grymas. No tak. Wcale tak dużo się nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
220
200

Na półkach:

„Zaczyna się od słowa, jak światło i ciemność, jak ciemność, która gasi światło"

„— Ma Pan dzieci? - pyta mężczyzna.
— Nie — odpowiada mój ojciec. — Mam dwie córki".
Taki cytat zdobi tylną okładkę książki „Dziewczynka", która opowiada historię Laurence Barraque, która dorastała w latach sześćdziesiątych. Laurence przez całe życie zmagała się ze zdaniem, które jej rodzice usłyszeli przy porodzie — „To dziewczynka". Całe swoje życie zastanawiała się, czy byłoby łatwiej, gdyby urodziła się chłopcem? Całe swoje życie zmagała się z brakiem „tego czegoś", co mają chłopcy. Czuła się przez to wybrakowana, niepełna.

Autorka książki zabiera nas do świata zdominowanego przez mężczyzn i zmusza do refleksji nie tylko nad przeszłością, gdy rolą kobiety było wyglądać pięknie i trwa u boku mężczyzny. Camille Laurens poprzez odniesienie do przeszłości, zmusza nas do kontemplacji teraźniejszości. Odziera nas ze złudzeń i wrzuca w wir seksizmu i mizoginii.

Uwielbiam książki, które wydaje Wydawnictwo Relacja. Do tej pory ich książki mnie nie rozczarowały. Może zacznijmy od ich tłumaczeń. Przez te książki się dosłownie płynie. Język, którym posługują się tłumacze i tłumaczki, jest barwny, momentami wręcz poetycki. W ich książkach odnajduję pełno cytatów, które uwierają mnie w serce jak odłamki szkła lub zwierciadła, jak w przypadku Kaja z „Królowej Lodu".

Zresztą cała książka „Dziewczynka" kłuje mnie jak ten odłamek zwierciadła, który wziął się nie wiadomo skąd. Albo jak kamyk, który niepostrzeżenie dostaje się do buta, a ty nie możesz go zlokalizować. Próbujesz go wyrzucić, ale on uparcie siedzi w najmniejszym zakamarku i systematycznie daje o sobie znać. Taka właśnie jest ta książka. Kłuje i rozrywa serce. Sprawia, że łzy pojawiają się na najmniej spodziewanym momencie. Porusza strunę w sercu, o której nie masz pojęcia, do momentu, w którym ktoś na niej zagra.

Autorka (a zarazem tłumaczki) gra na emocjach, wzbudza ich całe spektrum. Od radości, że w tym świecie nie jesteś sama ze swoimi lękami, przez współczucie z tego samego powodu, aż do obrzydzenia, kiedy uzmysławiasz sobie, że mimo walki kobiet przez wiele lat, mimo zmian, które się dzieją na naszych oczach, do końca, do równości jeszcze długa droga.

Laurens rozdarła moje serce na milion kawałków. Przez całą książkę towarzyszył mi ból. To ściskanie, które czujesz, kiedy na Twoich oczach drugiej osobie dzieje się krzywda, a Ty jesteś bezradna. Jesteś bezradna, bo jesteś w tej samej sytuacji. Autorka sprawiła, że utożsamiłam się z bohaterkami tej książki. I chociaż żyję w całkiem innym świecie, w związku z mężczyzną, który jest moim oparciem w każdym momencie życia, w rodzinie, w której rodzice nigdy nie dali mi odczuć, że jestem gorsza, bo jestem „dziewczynką", to ból tych kobiet, był tak prawdziwy, że odczułam go na własnej skórze — rozerwał moje serce i duszę.

Mam wrażenie, że niekiedy każdą z nas dopada zwątpienie, że każda z nas zmaga się ze swoimi demonami, które podszeptują, że ciągle robimy za mało, że musimy BYĆ więcej, bardziej i częściej. Mnie ta książka, która jest przepełniona bólem i smutkiem, przyniosła swego rodzaju ukojenie. Mimo obrzydzenia, które czułam przez większość książki przyszła refleksja — że zawsze ktoś będzie uważał, że robię za mało, że powinnam BYĆ bardziej. Jednak jego myśli nie definiują tego, jaka jestem. Nie definiują MNIE — kobiety, córki, siostry, żony.

„Dziewczynka" jest przepiękna zarówno pod względem literackim, jak i edukacyjnym. Pod względem literackim była to uczta dla oczu i serca. Książka charakteryzuje się przepięknymi zdaniami, pewną wyniosłością i podniosłością, a jednocześnie prostolinijnością, która sprawia, że książka jest tak bardzo „nasza". Natomiast pod względem edukacyjnym, książka dostarcza nam informacji na temat feminizmu i tego, jak to wyglądało na początku drogi wyzwolenia kobiet. Jak kobiety od wieków zmagały się z poczuciem wybrakowania, które przenosiły na kolejne pokolenia. Jak strach rządził ich życie, tak bardzo, że musiały przemykać między mężczyznami, starać się być niezauważone, a jednocześnie musiały być zauważone, bo ich jedynym zadaniem było wyjść za mąż i urodzić dzieci — najlepiej chłopca.

Bardzo podobało mi się także zakończenie. Chociaż jest niedokończone, otwarte to postać Alice daje nam nadzieje. Przynosi światło na lepsze dni, na dobrą przyszłość. „Masz rację, kochanie — powiedziałam. — Dziewczyna to coś wspaniałego".

„Zaczyna się od słowa, jak światło i ciemność, jak ciemność, która gasi światło"

„— Ma Pan dzieci? - pyta mężczyzna.
— Nie — odpowiada mój ojciec. — Mam dwie córki".
Taki cytat zdobi tylną okładkę książki „Dziewczynka", która opowiada historię Laurence Barraque, która dorastała w latach sześćdziesiątych. Laurence przez całe życie zmagała się ze zdaniem, które jej rodzice...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4
4

Na półkach:

Kolejna z pozycji, którą muszę opatrzyć trigger warningiem: molestowanie seksualne, przemoc.

Od jakiegoś czasu nie czytałam tak bolesnej książki. Losy głównej bohaterki przesądzone były już od dnia narodzin: „To dziewczynka”. Zdanie brzmiące niewinnie okazało się wyrokiem dożywocia. Więzienie strachu, wstydu i spychania na dalszy plan. Słychać tu echo Judith Butler, słychać ryk patriarchatu, który zagarnia coraz więcej przestrzeni. Ledwo słyszalne staje się zdanie dziewczynki. Dziewczynek. Wiele tu bólu i krzywdy – niesprawiedliwej, wyrządzonej przez innych i przez samych siebie – nie oszczędzają nikogo. Wiele z tej przemocy można było uniknąć. Nadal jest to możliwe.

Niesprawiedliwość uderza bohaterkę i czytelniczkę w twarz. To jeden z tych tytułów, których nie da się wymazać. Jeśli zaczniesz go czytać, jeśli poświęcisz mu chwilę – wciągnie cię i wypluje.
Autorka demaskuje seksizm, przemoc, mizoginię i nienawiść do kobiet – społecznie, kulturowo i językowo na tle Francji w drugiej połowie XX wieku, ale umiejscowienie książki w czasie i przestrzeni nie odbiera jej uniwersalności. Określone miasto sprawia jedynie, że można je zaznaczyć punktem na mapie. Podobnych miejsc, zdarzeń i dziewczynek jest więcej – na całym świecie.

Kolejna z pozycji, którą muszę opatrzyć trigger warningiem: molestowanie seksualne, przemoc.

Od jakiegoś czasu nie czytałam tak bolesnej książki. Losy głównej bohaterki przesądzone były już od dnia narodzin: „To dziewczynka”. Zdanie brzmiące niewinnie okazało się wyrokiem dożywocia. Więzienie strachu, wstydu i spychania na dalszy plan. Słychać tu echo Judith Butler,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1553
424

Na półkach: , , , ,

Ależ to było smutne i rozdzierające. A jednocześnie tak paskudnie prawdziwe, że bolało podwójnie.

Trochę zabrakło mi przy końcówce niestety. Autorka gdzieś zgubiła moje zainteresowanie po dobrym początku i niezwykle mocnym środku. Szkoda, że wdarła się tu ta pewna nierówność, ale chyba jestem w stanie ją w pewien sposób wybaczyć.

Ależ to było smutne i rozdzierające. A jednocześnie tak paskudnie prawdziwe, że bolało podwójnie.

Trochę zabrakło mi przy końcówce niestety. Autorka gdzieś zgubiła moje zainteresowanie po dobrym początku i niezwykle mocnym środku. Szkoda, że wdarła się tu ta pewna nierówność, ale chyba jestem w stanie ją w pewien sposób wybaczyć.

Pokaż mimo to

avatar
145
122

Na półkach:

„- Ma pan dzieci? - pyta mężczyzna.
- Nie - odpowiada mój ojciec. - Mam dwie córki”

Francja, lata sześćdziesiąte. Na świat przychodzi dziewczynka, Laurence. Od tej chwili idziemy z nią przez życie. Będziemy jej towarzyszyć w próbie zrozumienia świata, ogarnięcia rozumem: dlaczego łatwiej byłoby, gdyby była chłopcem i dlaczego na dziewczynki czeka tyle niedogodności, nierównego traktowania i zagrożeń wynikających głównie z faktu, że jest tej „słabszej” płci.

To historia, która serwuje nam ogrom emocji. Złość, żal, ból, zwątpienie, rozgoryczenie, smutek i poczucie niesprawiedliwości. Jest krzyczącym manifestem feministycznym, który zmusza do wielu przemyśleń i zgłębienia tematu. Przybliża nam czasy, kiedy to kobiety były tylko i wyłącznie od prowadzenia domu, umilania czasu mężczyznom i rodzeniu dzieci, w końcu nawet nie zapewniały nazwisku przetrwania, więc na wiele więcej nie mogłyby się przydać. „Prawo” do nich miał tata, stryjek, kuzyn… a one drżały o swoje bezpieczeństwo.

Laurens w mistrzowski sposób podeszła do tematu i zamknęła do szczelnie w tej cienkiej powieści z gatunku literatury pięknej. To pozycja trudna, ale jakże wartościowa! Zarówno pod względem dydaktycznym i literackim.

Wyjątkowa, nieszablonowa, wymykająca się jakimkolwiek próbom zaszufladkowania. Zostanie ze mną na długo i bez wahania kwalifikuję ją jako jedną z najlepszych książek tego roku.

„- Ma pan dzieci? - pyta mężczyzna.
- Nie - odpowiada mój ojciec. - Mam dwie córki”

Francja, lata sześćdziesiąte. Na świat przychodzi dziewczynka, Laurence. Od tej chwili idziemy z nią przez życie. Będziemy jej towarzyszyć w próbie zrozumienia świata, ogarnięcia rozumem: dlaczego łatwiej byłoby, gdyby była chłopcem i dlaczego na dziewczynki czeka tyle niedogodności,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
237
236

Na półkach:

Dysonans - to słowo przychodzi mi na myśl jako pierwsze w kontekście lektury ze zdjęcia. Camille Laurens serwuje czytelnikom kawał dobrej prozy, językowo, literacko, a efekt ten potęguje świetna robota Tłumaczek.

Trzeba tę prozę jednak czytać z uważnością, aby nie wpaść w pułapkę w warstwie przekazu. Jest to osobista, autofikcyjna podróż przez życie Laurence zdeterminowana tym, że rodzi się jako DZIEWCZYNKA.

Podstępna może okazać się już pierwsza część lektury, opisująca narodziny i wczesne dzieciństwo Laurence w patriarchalnej rodzinie, w której za prawdziwe uznaje się wyłącznie dziecko płci męskiej. Niezależnie od czasów rodzina taka jest rodziną dysfunkcyjną, ale warto już na starcie mieć w głowie skojarzenie z biografią autorki (przenieść się do lat 60. XX w.),aby nie ulec wrażeniu, że fabuła odzwierciedla czasy współczesne.

Ogromną rolę w odbiorze książki odgrywa znajomość francuskiej kultury i języka francuskiego. Koncepcja jest najmocniejszą stroną powieści, o ile ma się świadomość znaczeń słów: ‘fille’ oznacza zarówno dziewczynkę, jak i córkę; ‘femme’ – zarówno kobietę, jak i żonę (tych wyrażeń jest jeszcze więcej; polecam przed lekturą zapoznać się z materiałami przygotowanymi przez wydawnictwo Relacja wspólnie z tłumaczkami, opisującymi wieloznaczność tytułu powieści oraz stosowane przez autorkę zabiegi językowe; do materiałów prowadzi kod QR umieszczony na ostatniej stronie książki),co sugeruje (znaczeniowo, historycznie),że kobieta od początku swojego istnienia jest osadzona w jakiejś roli, do kogoś należy.

Trzecim elementem, wobec którego należy zachować ostrożność, jest stronniczość, tendencyjność, osobisty wymiar prozy. To piękna próba oddania głosu trzem pokoleniom francuskich kobiet, jednak od pierwszych stron stawia tezę, której do końca się trzyma. Niektóre argumenty wydają się zniekształcać rzeczywistość na rzecz postawionej tezy, np. uzależnienie sukcesu porodu od tego, czy lekarzem prowadzącym jest mężczyzna, czy kobieta; marzenie dziewczynki o byciu chłopcem jako konsekwencja tęsknot matki; homoseksualizm wynikający z bycia „chłopczycą”; okej, te aspekty pewnie mogą być ze sobą powiązane i w życiu Laurence / Laurens znalazły odzwierciedlenie, ale zależą od osobistych doświadczeń i uwarunkowań.

Dla zainteresowanych przemianami społecznymi, prawami kobiet.

---
Ania
https://www.instagram.com/double.bookspresso/

Dysonans - to słowo przychodzi mi na myśl jako pierwsze w kontekście lektury ze zdjęcia. Camille Laurens serwuje czytelnikom kawał dobrej prozy, językowo, literacko, a efekt ten potęguje świetna robota Tłumaczek.

Trzeba tę prozę jednak czytać z uważnością, aby nie wpaść w pułapkę w warstwie przekazu. Jest to osobista, autofikcyjna podróż przez życie Laurence zdeterminowana...

więcej Pokaż mimo to

avatar
197
114

Na półkach:

„To dziewczynka”. Dwa słowa. Początek. Szczęście i radość z nowego istnienia? A może zawód, bo na świat przyszła kolejna przedstawicielka gorszej płci? Bo w końcu to nie chłopiec…

Urodziłam się na początku lat dziewięćdziesiątych i przyznam szczerze, że do niedawna te pytania były poza moim wyobrażeniem. Nie sądziłam, że można przywiązywać taką wagę do płci rodzącego się dziecka, zamiast cieszyć się tym, że jest zdrowe. Nie przypuszczałam, że jeszcze przed narodzinami, któraś płeć może być uznawana za tę mniej chcianą. Lektura „Dziewczynki” była kolejnym krokiem ku uświadomieniu sobie, że tak właśnie może być.

Camille Laurens prowadzi nas przez historię Laurence – od momentu narodzin do chwili, w której sama zostaje mamą dziewczynki, i zajmuje się jej wychowaniem. Obnaża seksizm i mizoginię, które są widoczne nawet wśród najbliższych głównej bohaterce osób. Bycie mamą zmienia jednak wszystko – Laurence ma na sobie nową odpowiedzialność. Staje w obliczu zmiany dziejącej się na jej oczach. Ma ona postać jej córki.

Podczas czytania czułam złość i frustrację. Silne emocje towarzyszyły mi szczególnie w drugiej połowie książki. Targały mną różne uczucia, bo choć historia toczy się kilkadziesiąt lat temu, jej pewne wątki nadal są aktualne. Niby coś się zmienia, a jednak przedstawione realia mają pewną stałość. Bardzo spodobało mi się zakończenie, które było doskonałym zwieńczeniem wydarzeń i pomimo gorzkiego wydźwięku książki, zostawiło mnie z poczuciem nadziei.

„Ludzie mówią: «Bądź mężczyzną». Nigdy nie mówi się: «Bądź kobietą»”.

Autorka wspaniałe ukazała, jak wiele niesprawiedliwości jest w języku. Niesprawiedliwości do której przywykliśmy. Której często nie zauważamy. Cieszę się, że mogłam się wspólnie z nią się nad tym pochylić i zwrócić uwagę na rzeczy, które wydają się tak mocno zakorzenione w języku, że czasem nawet ciężko jest wyobrazić sobie zmianę. Ale ona kiedyś musi nadejść. I jestem pewna, że w końcu się to stanie.

„Dziewczynka” to warta uwagi książka. Choć niewielka w swej objętości, kryje uniwersalny przekaz i skłania do refleksji. Zdecydowanie polecam!

„To dziewczynka”. Dwa słowa. Początek. Szczęście i radość z nowego istnienia? A może zawód, bo na świat przyszła kolejna przedstawicielka gorszej płci? Bo w końcu to nie chłopiec…

Urodziłam się na początku lat dziewięćdziesiątych i przyznam szczerze, że do niedawna te pytania były poza moim wyobrażeniem. Nie sądziłam, że można przywiązywać taką wagę do płci rodzącego się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    159
  • Przeczytane
    67
  • Posiadam
    12
  • 2023
    7
  • 2024
    6
  • Literatura piękna
    3
  • Francja
    2
  • Przeczytane 2024
    2
  • Klub Czułej Czytelniczki
    2
  • Feminizm
    2

Cytaty

Więcej
Camille Laurens Dziewczynka Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także