Dziewczynka Camille Laurens 7,7
ocenił(a) na 810 tyg. temu „To dziewczynka”. Dwa słowa, które rozpoczynają książkę. Bardzo gorzkie. Zostaje po nich tylko zawód. A więc to nie chłopiec? Nie widać… no wiecie? Jest po prostu nic? Jak nic nie widać to dziewczynka. Nic…
Francja, lata 60. Chciałoby się rzecz - było, minęło! Potem zmiany zachodzące w latach 90. I znów - cóż to ma do nas? A potem grymas. No tak. Wcale tak dużo się nie zmieniło. Kolejna strona. Ach, no tak… To też nadal aktualne.
Nie powiem wam, że „nie wiem czy się śmiać, czy płakać”, bo nie bawi mnie to. Nie wiem tylko czy czuję bardziej smutek, czy złość. Na to, że ten seksizm znam, a wolałabym nie. Powieść zdecydowanie każe zastanowić się nie tylko nad przeszłością, ale i teraźniejszością.
To książka, którą czyta się powoli, która zmusza do zatrzymania i która bardzo trafia w punkt. Obnaża między innymi to, jak język kreuje rzeczywistość - bo tak, kreuje. A przy obecnej debacie na temat feminatywów, jest to tym bardziej znaczące. Słowa mają dużą moc. Ranią, wykluczają.
Najmocniej jednak poruszyły mnie relacje dotyczące porodu. Widzę statystyki. Widzę ilu kobietom odmawia się znieczulenia. Bądź mężczyzną! Tak, to właśnie jest siła. Bo „jak baba” to przecież słabość. Masz jaja! Ródź w bólu. Tyle kobiet dało radę, nie bądź miękka. Bądź męczennicą! Aborcja? Nawet jeśli legalna, to nadal nie tak dostępna, jak mogłoby się wydawać.
Laurence od małego jest wciskana w bardzo ciasne ograniczenia. W końcu jest dziewczynką! Nie wypada jej beknąć, chłopcy to co innego, wtedy jest śmiesznie, ale dziewczynka? Co za obrzydliwość. Nie powinna być zbyt głośna. Powinna po cichutku bawić się lalką.
Laurence trochę nie do końca wszystko to rozumie, ale potem wciska na siebie całą tę masę oczekiwań. I przenosi je dalej. Kolejne pokolenie, kolejne rzeczy, których nie wypada. Kolejne rzeczy, które kobieta musi. Kolejne rzeczy, które jej zabrano.
Tak, to ważna książka. Ale przy tym bardzo ładna językowo - została przetłumaczona w ramach projektu „Tandemy translatorskie” przez dwie osoby - Karolinę Sojkę, która jest początkującą tłumaczką, a także Elżbietę Janotę, jej mentorkę. Ogromne wow! Wspaniały przekład. Warto.