Technowiking - Ostatni Wyznawcy Thora Stanisław Szwast 7,0
ocenił(a) na 92 lata temu „Technowiking. Ostatni wyznawcy Thora” to polskie sci-fi w najlepszym wydaniu – nie pamiętam, kiedy czytałam coś równie wciągającego i ciekawego. Świat wykreowany przez autora po prostu powala – jest logiczny, mocno rozbudowany i dobrze przedstawiony. Do tego mamy do czynienia ze świetną robotą redaktorów, którzy (jak zawsze w AlterNatywnym) oddali nienagannie opracowany tekst. Ciężko oderwać się od czytania i trudno odłożyć książkę na półkę – chciałoby się więcej. Więcej Świarda, Żywi i wartkiej akcji.
Uwielbiam w tej powieści wiele rzeczy – od ciekawych imion oraz nazw, po styl pisania autora. Dodatkowo sporą zaletą jest to, iż akcja rozgrywa się w Polsce – nie przypominam sobie książki sci-fi, w której realia osadzono właśnie w tym kraju.
Historia jest świetna – całość wydaje się dobrze przemyślana, a bohaterowie autentyczni. Niesamowicie łatwo odnaleźć się w świecie wykreowanym przez autora, mimo że wiele rzeczy to czysta abstrakcja. Podziwiam lekkość, z jaką Stanisław Szwast wprowadza tłumaczenia pewnych zjawisk. Jak dobry research ma za sobą i z jaką przyjemnością to wszystko się czyta. Do tego ilość akcji oraz opisów jest świetnie wyważona, dzięki czemu książkę pożera się w kilka chwil.
W tej historii nie ma czasu na nudę. Ciągle coś się dzieje, z każdą stroną odkrywamy kolejne zawiłości sytuacji, a kilka wątków przeplata się ze sobą, trzymając czytelnika na krawędzi. Z jednej strony obserwujemy Świarda – jest to przewodnia część historii. Z drugiej mamy wgląd w przeżycia bohaterów drugoplanowych takich jak Kudłaty i Żywi. Nie są to duże fragmenty, ale znaczące dla zrozumienia powieści.
Główny bohater to specyficzny mężczyzna, więc nieco trudniej przyszło mi się z nim utożsamić i pojąć jego decyzje, czy też zrozumieć nastawienie do pewnych kwestii. Mimo wszystko, gdy już pokonałam swoje wewnętrzne bariery i zmieniłam punkt widzenia, całość nabrała bardzo żywych kolorów. Świard z każdą kolejną stroną coraz mocniej mnie zaskakiwał – nie spodziewałam się, że zwykły student okaże się kimś tak wyjątkowym, twardym, inteligentnym i odważnym. Nie sądziłam też, że sama historia będzie tak zawiła. Jest trochę pokręcona, ale w zdecydowanie pozytywnym sensie.
Autor stworzył bardzo rozbudowany świat – odkrywanie zwyczajów, zapoznawanie się z wierzeniami i śledzenie historii było świetną przygodą. Zwłaszcza, że to wszystko zostało z lekkością wplecione w wartką akcję.
Spodobało mi się też to, iż autor wprowadził nieco mocniejsze akcenty do swojego dzieła. Pokazanie przemocy, zamieszczenie fragmentów o torturach dało książce pazur. Nie spodziewałam się tak ostrych opisów, jednak wcale nie narzekam, że się tam znalazły. Wręcz przeciwnie - sytuacje angażują, wciągają i trzymają w napięciu.
Cieszę się, że znalazło się miejsce na lekko zarysowane wątki miłosne. W żadnym razie nie grają głównej roli, niemniej dodają do całości. Studentka o imieniu Sambojka najbardziej przypadła mi do gustu i żałowałam, że nie dostałam jej nieco więcej – pojawia się na początku książki, a później niestety praktycznie znika. Inne interesy miłosne Świarda jakoś mnie nie porwały (może dlatego, że nie lubię takiego skakania i nie wgryzania się w jakąś relację?). Niemniej odgrywają swoją rolę w książce i należy docenić to, jak gładko zostały przedstawione.
Postacią drugoplanową, której losy obserwowałam z zaciekawieniem, to Żywi – raz bardzo cicha, raz niepruderyjna, pokręcona na swój sposób, ciekawa i niecodzienna postać. Gdy porwała z pokoju Wikingów koszulkę z Thorem, przypomniały mi czasy gimnazjum, gdy sama szalałam za zapachem ubrań mężczyzn (teraz przypominam to sobie z lekkim grymasem na twarzy, ale prawdy nie oszukam). Jej zachowanie względem Świarda i Olafa było absolutnie zaskakujące i dziwne, ale przy tym fascynujące – doceniam wprowadzenie tak żywej i głodnej wrażeń postaci.
Co zaliczam na minus? Częste używanie słowa „dryblas” przez autora działo mi na nerwy – w pewnym momencie wzięłam czarną kredkę i po prostu wymazałam to słowo i zamieniłam na inne, bo miałam dość.
Autorowi bardzo dobrze wyszło wykreowanie alternatywnej rzeczywistości, w której nie ma miejsca na chrześcijaństwo, a zasadniczą rolę odgrywają Wikingowie o niespotykanych umiejętnościach napędzanych sztuczną technologią.
Książka zdecydowanie mi się spodobała – czyta się ją łatwo i lekko za sprawą świetnego stylu autora. Bohaterowie są krwiści i autentyczni, tak jak przedstawiony świat – całość jest logiczna. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych książek sci-fi, którą z czystym sercem polecam czytelnikom fantasty.
Moja ocena: 9/10