Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2021-11-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-11-10
- Liczba stron:
- 712
- Czas czytania
- 11 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308077160
- Tagi:
- lem biografia
- Inne
Kompletna i bezkompromisowa biografia Stanisława Lema. Psychologiczny portret wielkiego pisarza.
O twórczości i literackich zmaganiach Stanisława Lema napisano już wiele. Jako człowiek wciąż pozostaje jednak zagadką. Bardzo oszczędnie opowiadał o swoim życiu prywatnym – wymawiał się słabą pamięcią, zostawiał niedopowiedzenia i przytaczał zabawne anegdoty, gdy padały trudne pytania.
Co rządziło jego światem?
Przemilczana trauma i ucieczka przed bolesnymi wspomnieniami?
Wyparta tożsamość żydowska i potrzeba przynależności do wspólnoty?
Nieprzejednany dystans do świata?
Lęki czy geniusz?
Czego się bał, przed czym uciekał?
Literaturoznawczyni i badaczka jego twórczości Agnieszka Gajewska dotarła do nowych źródeł (archiwa lwowskie, archiwa bezpieki, archiwa prywatne),z których nikt wcześniej nie korzystał.
Dzięki nim nie tylko udaje jej się zrekonstruować życie żydowskiej inteligencji i przedwojennego wielokulturowego Lwowa, ale również postawić mocno udokumentowaną tezę: doświadczenie wojny i ocalenie z Zagłady miało fundamentalny wpływ na Stanisława Lema i jego twórczość, która pełna jest zakamuflowanych odniesień do jego życiowych doświadczeń.
Dzięki tej biografii poznajemy nie tylko wielkiego pisarza, ale przede wszystkim człowieka doświadczonego przez historię, ze wszystkimi jego problemami, obawami, wątpliwościami i słabościami.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
85 lat Lema
Czwarty kwartał 2021, drodzy Państwo, pod względem biografii był dla mnie — niepałającego do gatunku przesadną miłością — zaskakująco wręcz udany, bo znalazłem aż dwie pozycje, które mnie zainteresowały i, tu spoiler, żadna z nich nie rozczarowała. Najpierw były „Dzikie żądze”, rzecz rzucająca nieco światła na światowej sławy naukowca kojarzonego w Polsce często przede wszystkim jako przyjaciela Witkacego, teraz, na samo zwieńczenie roku Lema, przyszedł czas na samego boga polskiej fantastyki naukowej.
Od mojego pierwszego zderzenia z twórczością mistrza minęło kilkanaście lat, ale ja właściwie nigdy nie przestałem go podczytywać — nie nazwałbym się największym miłośnikiem jego prozy, ale wrzucenie co jakiś czas na listę lektur którejś jego książki często okazuje się doświadczeniem odświeżającym. Nie zmienia to jednak faktu, że samym Lemem nigdy się nie interesowałem, a jego postać była w moich oczach narysowana niezwykle grubymi liniami w niektórych tylko miejscach ubogaconymi czasami ważnym, a czasami zaskakującym detalem: studiował medycynę, jeździł mercedesem w PRL-u, czytywał pasjami literaturę naukową z różnych dziedzin, porzucił fantastykę dla filozofii. Agnieszka Gajewska wykonała tytaniczną pracę, która odczarowała pisarza-symbol i zmieniła go w człowieka: obdarzonego rzadkim połączeniem talentu pisarskiego i wielkiego, precyzyjnego intelektu, ale dotkniętego także traumami i zwyczajnymi wadami, z jakimi zmaga się każdy z nas.
„Wypędzony z wysokiego zamku” zaskoczył mnie najbardziej podczas pierwszych dwóch czy trzech godzin lektury (komu wydaje się, że to dużo, niech spojrzy na rozmiar tomu – to prawdziwa cegła) tym, jak jest...prozaiczny? Proszę mnie źle nie zrozumieć, młodość Lema, tak zresztą, jak całe jego życie, upływa pod butem wielkiej historii, ale jak wynika z pracy Gajewskiej, jakkolwiek źle nie świadczyłoby to o przeszłości naszego gatunku, więcej tu dzielenia powszechnego losu pobratymców (przede wszystkim Żydów, ale też po prostu lwowiaków) niż mrocznej tajemnicy. Pisarz miał to szczęście w nieszczęściu, że wojnę przeżyło oboje jego rodziców, dzięki czemu w dorosłość nie wchodził zupełnie sam. A potem już klasyczna dla okresu kariera pisarska: niezwykle skomplikowany taniec z cenzurą (dużo prostszy niż dla wojujących przeciwników systemu, bo umilony fascynacją socrealizmem),pierwsze publikacje, rosnące grono czytelników i próby ułożenia się ze sobą i rzeczywistością tak, aby pisać i wydawać, ale zachować szacunek do siebie samego. Tym, co autora „Niezwyciężonego” wyróżnia na tle kolegów po piórze, jest oszałamiający sukces, jaki odniósł, który — w połączeniu z jego drobiazgowym dbaniem o finanse — uczynił jego życie wyjątkowym na tle epoki. Nie znaczy to oczywiście, żeby nie miał problemów, ale o tych już przeczytają Państwo w samej książce, wszak nie o to chodzi, aby ją streszczać. Chciałem tylko zaznaczyć, jak kompleksowy, ale zarazem zwyczajny obraz wyłania się z tej książki.
Wspomniałem już o „Dzikich żądzach”, więc wypada się odnieść do kluczowej różnicy, jak dzieli prace Łysia i Gajewskiej. Ta pierwsza należy do kategorii, którą na własne potrzeby lubię określać jako syntetyczną, to znaczy próbującą pewne zjawiska podsumowywać. Autor często wyłaniał się zza biografii Malinowskiego, nie zawsze zresztą z dobrym skutkiem, aby podzielić się z czytelnikiem swoim komentarzem; można było na przykład odnieść wrażenie, że bardziej niż na bohaterze zależy mu na pisaniu o Młodej Polsce czy na nieco blockbusterowym opisaniu jego przyjaźni z Witkacym rozgrywającej się w naszpikowanym skandalami towarzyskimi Zakopanem. „Wypędzony z wysokiego zamku” za takim podejściem nie ma właściwie nic wspólnego; Gajewska odmalowuje tło w takim stopniu, w jakim jest ono potrzebne, aby dookreślić bohatera – i tyle. Nie ma w tej biografii długich ustępów poświęconych Mrożkowi czy Szczepańskiemu, a opisy niedotyczące ściśle bohatera skupiają się przede wszystkim na okolicznościach, w jakich żył koniecznych, by to życie zrozumieć – a te, choćby ze względu na wspomniany już sukces ekonomiczny, zdecydowanie różniły się od życia przeciętnego Polaka w drugiej połowie XX wieku. Autorka przedstawia kontekst i raczej go nie komentuje. Tu króluje fakt, nie opinia ani ocena, i króluje Lem – nie jego przyjaciele, nie PRL.
„Wypędzony z wysokiego zamku” to monumentalna praca doskonale podsumowująca rok poświęcony Stanisławowi Lemowi. Każdy, kto chciałby pogłębić swoje postrzeganie jego prac i tego, jak rzeczywiste życie wpłynęło na kosmiczne podróże, może po nią śmiało sięgać — to kilkaset stron odczarowujących wielkiego pisarza i przemieniających go w człowieka, którego da się zrozumieć ot tak, po ludzku.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 232
- 109
- 28
- 7
- 6
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Rewelacja! Chylę czoło przed Autorką i ogromem jej pracy, który sprawił, że stworzyła "biografię kompletną". Zdaję sobie sprawę z własnego doświadczenia, że przedstawiona ilość materiału wymagała wieloletniej i skrupulatnej pracy. Nie będę ukrywał, że jestem wielbicielem twórczości Lema i dlatego też uważam lekturę pani Gajewskiej za świetne uzupełnienie wiadomości o Mistrzu.
Rewelacja! Chylę czoło przed Autorką i ogromem jej pracy, który sprawił, że stworzyła "biografię kompletną". Zdaję sobie sprawę z własnego doświadczenia, że przedstawiona ilość materiału wymagała wieloletniej i skrupulatnej pracy. Nie będę ukrywał, że jestem wielbicielem twórczości Lema i dlatego też uważam lekturę pani Gajewskiej za świetne uzupełnienie wiadomości o...
więcej Pokaż mimo to(2021)
„Jego historia to opowieść o fantastycznych przygodach intelektualnych, uciążliwościach życia w PRL i lęku przed opresyjną polityką państwa. Niewiele w niej wyjazdów zagranicznych, splendoru czy skandali” (str. 14).
„[…] o swoich przodkach i przedwojennych losach nie opowiedział nawet synowi. W korespondencji i wywiadach roi się od nieścisłości i przemilczeń. Aktywność twórcza wywoływana demony przeszłości, a niepochowani zmarli zasiedlali jego pamięć. Pisarz, naukoznawca, filozof i niespełniony scenarzysta miał wiele tajemnic, których nie wyjawił nikomu […]” (str. 16).
„Nie był technokratą, ale raczej antyhumanistą, badającym – jak to ujął – »układy obyczajowo-normatywne współczesności« […] wywołane przez zmiany cywilizacyjne, a przy tym moralistą, który ostrzegał przed możliwymi konsekwencjami przyspieszenia tempa rozwoju naukowo-technicznego” (str. 373).
„Chodziło mu nie tylko o sondowanie możliwości człowieka, lecz także o perspektywę planetarną, biorącą pod uwagę przypadkowość trafów ewolucyjnych i kosmicznych” (str. 502-503).
Pisarz i jego czasy. Przekonujący, szczery portret Lema (1921-2006): od międzywojnia, przez trzy okupacje, lata Polski Ludowej, okres transformacji i początek trzeciego millenium. Korzenie Lema, jego lęki, ambicje, postrzeganie siebie i świata. Ambitna, obszerna biografia – efekt kilku lat intensywnych badań: przeszukiwania archiwów, wielkiej ilości lektur, krytycznych analiz wspomnień, wywiadów, tekstów niepublikowanych, dzienników, prywatnej korespondencji, informacji zaczerpniętych od najbliższych – żony Barbary i syna Tomasza – czytania między wierszami i rekonstrukcji.
Przystępna i wciągająca, dobrze uzupełniająca udaną pozycję Wojciecha Orlińskiego (Lem. Życie nie z tej ziemi, 2017),a zarazem znacząco rozbudowująca wspomnienia syna (Awantury na tle powszechnego ciążenia, 2009). Autorka (1977) wykonała ogromną pracę, zestawiając informację z wielu źródeł i wyciągając sensowne wnioski. Solidne 8/10.
•
Wysoki Zamek to memuar, który w odwołaniu do masowych wyobrażeń, buduje błędny obraz pisarza: okrojony, i nieco inny niż faktyczny. Wspomnienia, które poszły do druku w ‘66, to akt świadomej autokreacji – pomijający to, co kształtowało postawy Lema, jego odbiór rzeczywistości i pewne wątki w twórczości, równie mocno, a może nawet bardziej, jak to, co w książce zawarł. Nawet jeśli nie wiemy nic o żydowskim pochodzeniu Lema, jeśli to nas nie interesuje, lektura wspomnień będzie rozczarowująca. Książka zawiera ciekawe myśli, nietuzinkowe obserwacje i ważne refleksje, ale z punktu widzenia biografa, zainteresowanego szczegółami, powiązaniami rodzinno-towarzyskimi, jest wyjątkowo nieprzydatna.
Szkoda, że Lem tam mocno się okopał. To, o czym pisał wcześniej Orliński, a teraz Gajewska, powinno wybrzmieć od niego.
•
Jest w tekście kilka powtórek, które z uwagi na pożądaną konstrukcję całości, powinny być wykasowane lub podane nieco inaczej, ze wskazaniem na ich wcześniejszą obecność. Można też zwrócić uwagę na kilka wątpliwości natury merytorycznej, ale poza tym, książka robi pozytywne wrażenie.
Pod koniec, akcja zanadto przyśpiesza i staje się zdawkowa. Bardzo pobieżnie potraktowano temat problemów zdrowotnych Lema. W pewnym miejscu, zupełnie mimochodem, czytamy o „operacji ratującej życie”, ale temat nie jest rozwijany, zupełnie tak, jakby chodziło o wstawienie zwykłej plomby.
Mamy w biografii echa naszych czasów, np. wątki emancypacyjne, feministyczne, poprzez które Gajewska opowiada o matce Lema. Zwraca też uwagę na ustosunkowanie do postaw postępowych ze strony Lemów. Osoby przewrażliwione, o skrzywieniu prawicowym, mogą się na to zżymać, ale nie ma tego w książce za wiele, a w takiej ilości służy wyeksponowaniu ważnych informacji, które wzbogacają ówczesny obraz społeczny Lwowa.
•
UWAGI MERYTORYCZNE (wyd. z 2021):
Określanie Lwowa jako „prowincjonalnego miasta o europejskich aspiracjach” (str. 17) może być uznawane za dyskusyjne. Lwów był stolicą Galicji*, a po rozmontowaniu monarchii austro-węgierskiej trzecim pod względem ludności miastem II RP (po Warszawie i Łodzi),lokalnym centrum kulturalnym i miastem na skalę regionalnych potrzeb, o ludzkiej skali. Na początku lat 30., po włączeniu do granic administracyjnych przedmieść, powierzchnia Lwowa wynosiła prawie 70 km²**, co przy skali urbanizacji miast ówczesnej Polski – było liczbą przyzwoitą. Warszawa miała wtedy dwa razy tyle, tj. 141,5 km², Łódź 58,75 km² a rozpamiętujący dawną świetność Kraków – raptem 48 km²; istotna jest tutaj zwartość zabudowy – choć stolica była powierzchniowo bezkonkurencyjna, to jednak obejmowała również tereny świeżo rozparcelowane i wciąż zabudowywane, np. Górny Mokotów, Ochotę, a także tereny zielone, niezagospodarowane i rolnicze, np. Rakowiec, część Siekierek i Czerniakowa.
Lwów jest miastem europejskim, tak pod kątem lokalizacji – w ramach Europy Środkowej – jak i swojej urbanistyki, architektury oraz kultury i mentalności. Nawet jeśli trendy wyznaczono niegdyś w Wiedniu, Paryżu czy Londynie – wielkich megapolis Zachodniej Europy – to był miastem istotnym lokalnie: miastem uniwersyteckim, szykownym, dającym perspektywy; jak wskazują liczby, bardzo ważnym dla II RP. Leżał trochę na uboczu, samotnie, na terenach rolniczych i nieuprzemysłowionych – i jest tak do dziś – ale nie czyni go to prowincjonalnym, zwłaszcza w skali regionu. Przy poziomie urbanizacji Mediolanu, Berlina czy Barcelony, wypada jak ubogi krewny, ale może konkurować z Krakowem czy Wrocławiem.
_______
* Formalnie: Królestwo Galicji i Lodomerii wraz z Wielkim Księstwem Krakowskim i Księstwami Oświęcimia i Zatora (Königreich Galizien und Lodomerien mit dem Grossherzogtum Krakau und den Herzogtümern Auschwitz und Zator).
** To mniej więcej tyle, co warszawski Mokotów i Ursynów razem, lub nieco mniej niż Białołęka (aktualne granice administracyjne dzielnic, ustalone w ‘94). W latach 1871-1930: 32 km².
Str. 43 – stereotyp „pięknej Żydówki” powiązany z antysemityzmem? Czy to nie jest deformowanie rzeczywistości? W sensie że Żydówki ogólnie są zmarnowane i szpetne, a taka szprycha to chlubny wyjątek?
Str. 16/75 – chodzi wydarzenia z Krakowa ‘45 i pogrom kielecki z ‘46, ale dobrze byłoby to doprecyzować, bo z tego zdania wynika, że mordy na Żydach były w Polsce Ludowej czymś powszechnym i jawnym (warto też mieć na uwadze ich stosunkowo niewielką skalę, były zaledwie echem przeszłości). Znacznie dalej, autorka pisze wprawdzie o morderstwach dokonywanych na Żydach, ale to były sytuacje nieangażujące rozwrzeszczanego motłochu, o różnym podłożu, niekoniecznie ksenofobicznym.
Str. 157 – w oświadczeniu cytowanym stronę wcześniej, Lem nie pisze o listopadzie ale o „późnej jesieni”. Kalendarzowa jesień trwa do 21 lub 22 grudnia, tj. do zimowego przesilenia, a zatem nie ma tu rozbieżności. Wprawdzie początek zimy wiąże się zwykle z pierwszymi opadami śniegu, przynajmniej w rozumieniu potocznym, nie zmienia to jednak faktu, że zastrzeżenie autorki jest dyskusyjne.
Str. 241 – wkradł się tutaj osobliwy błąd myślowy. Lem mówił wprawdzie, że nigdy nie był katolikiem (i jednocześnie, że był wychowywany jako katolik),ale chodziło mu jedynie o to, że od dziecka nie pokładał wiary w religijne dogmaty, że był dzieckiem mocno wątpiącym i kontestującym. Szło o obojętność religijną, tutaj w odniesieniu do katolicyzmu jako religii dominującej (w ramach osobistej mistyfikacji, wypierania się pochodzenia – de facto: wątpił w to, z czym obcował najwcześniej, od najmłodszych lat, tj. w judaizm). Autorka pisze, że wysyłał takim komunikatem sygnał do innych Żydów: że się nie przechrzcił i nadal był swój, nie został odszczepieńcem... ale biorąc pod uwagę jego obojętność wobec wszelkich kultów, osadzenie w polskości i identyfikacje z państwem – jest to wątpliwe.
Str. 248 – ostatni akapit: na pewno chodzi o lata 80., nie 50.? Z kontekstu wynika – i jest to zgodne z logiką – że o polityce raczkującej Polski Ludowej, w formie krytyczno-analitycznej, z perspektywy niezadowolonego obywatela, ciężej było rozmawiać właśnie wówczas, na bieżąco. Film Dreszcze, dramat polityczny, krytyczny wobec stalinowskich początków, trafił do kin na początku lat 80. (w ‘81). Z uwagi na wybuch stanu wojennego, szybko z nich zniknął, ale sam fakt że pozwolono aby powstał, że nie przeszkadzano, że ludzie się nie bali, jest dosyć zaskakujący. Takie podejście po ‘89 było normą, ale wtedy?
Str. 249 – „[…] reprezentował bliski Darwinowi światopogląd materialistyczny […]” – ujmując stan rzeczy precyzyjniej: był scjentystą.
Str. 320 – autorka pisze o „nowym rodzaju energii”... ale do łańcuchowych reakcji jądrowych dochodzi również naturalnie, i jest to zjawisko dużo starsze niż ludzkość, sprzed miliardów lat (https://pl.wikipedia.org/wiki/Naturalny_reaktor_j%C4%85drowy). (Są takie miejsca, np. w Afryce, które z uwagi silną naturalną radioaktywność, postrzegane są przez zwolenników spiskowej teorii dziejów jako ślady zamierzchłych wojen atomowych – prowadzonych przez cywilizacje przedludzkie, Atlantydów lub przybyszy spoza planety).
Str. 384 – na zdjęciu przedstawiony jest lądownik misji Apollo 11, nie łazik (!).
Str. 496 – aby Lem był stale na kacu, musiałby ciągle przesadzać: pić nieumiarkowanie. Z tego co czytamy, wynika że popijał często ale rekreacyjnie, w niewielkich dawkach, nie ma tu raczej mowy o pijaństwie. Takie drinkowanie mogło skutkować zaburzeniami cyklu dobowego, czasu i jakości snu, co miałoby sens w przypadku bezsenności na którą się uskarżał. Jeśli Lem raczył się likierem symbolicznie, i poczuł znużenie w wyniku którego uciął sobie godzinną lub nieco dłuższą drzemkę, to po pobudce miał mniejszą szansę na szybkie zaśnięcie o zwyczajowej porze.
Str. 616 – hinajana jako rozpad i pogrążenie w nicości. Czy chodzi tutaj o koncepcję nirwany, zakładającej ostateczne scalenie się z innymi bytami, pozbycie jednostkowej świadomości i uwolnienie z samsary? („kierunek buddyzmu oparty na naukach Buddy i dążeniu do osiągnięcia nirwany; therawada”, https://sjp.pl/hinajana).
UWAGI TECHNICZNE: str. 135 – ukrywanie się („się” zbędne, do skasowania); str. 166 – „z kanadyjskiej Klondike” (znad kanadyjskiej Klondike, Klondike to rzeka); str. 167 – powtórka informacji nt. stypendium wspomagającego domowy budżet; str. 200 – Konserwatorium Naukoznawcze (Konwersatorium Naukoznawcze); str. 204/205 – powtórzenie informacji o śmierci Kahane; str. 253 – nie umiejących (nieumiejących – błąd Szczepańskiego); str. 367 (w cytacie) – w tym (tym),nie związanych (niezwiązanych); str. 398 – decyzję-decyzją; str. 132 – Gierek, Gomułka – powtórka; str. 434 – powtórzenie informacji o dewizach, bonach, podejmowaniu wypłat osobiście, poza PRL; str. 453 – nie związanymi (niezwiązanymi, list Szczepańskiego); str. 551 – wyjaśnia (wyjaśniają – błąd Lem, autorka powinna wstawić nawias kwadratowy z brakującą końcówką); str. 602 – delikatne powtórzenie nt. charytatywnych wpłat Barbary; str. 608 – Jego-jego (powt.); str. 610 – powtórka informacji nt. porzucenia Lwowa, rezygnacji z odwiedzin rodzinnego miasta.
(2021)
więcej Pokaż mimo to„Jego historia to opowieść o fantastycznych przygodach intelektualnych, uciążliwościach życia w PRL i lęku przed opresyjną polityką państwa. Niewiele w niej wyjazdów zagranicznych, splendoru czy skandali” (str. 14).
„[…] o swoich przodkach i przedwojennych losach nie opowiedział nawet synowi. W korespondencji i wywiadach roi się od nieścisłości i przemilczeń....
fajna
fajna
Pokaż mimo toKsiążka wybitnie tendencyjna. O Lemie w porządku.
Okresu wojny nie mogłem czytać. Teza: w czasie wojny bałem się Polaków, a nie Niemców. Wszystko, co temu przeczy "tego tak nie należy rozumieć". A endecja co chwila urządza pogromy.
Jak doszedłem do 89 roku dałem, jak to mówią booktuberzy, DNF.
Jakieś spotkanie, jakie światłe gremium, a co drugi TW.
Druga teza: Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Tu już nie wytrzymałem i podziękowałem.
Dlaczego za Lema wzięli się feministka, redaktorzy GW (Orliński) i TP (Fiałkowski).
Czytam felietony o Lemie Marka Oramusa i tam nie ma takich głupich aluzji. Jest tylko o nim i jego twórczości.
Książka wybitnie tendencyjna. O Lemie w porządku.
więcej Pokaż mimo toOkresu wojny nie mogłem czytać. Teza: w czasie wojny bałem się Polaków, a nie Niemców. Wszystko, co temu przeczy "tego tak nie należy rozumieć". A endecja co chwila urządza pogromy.
Jak doszedłem do 89 roku dałem, jak to mówią booktuberzy, DNF.
Jakieś spotkanie, jakie światłe gremium, a co drugi TW.
Druga teza: Polacy...
W większości bardzo rzeczowa, skoncentrowana na faktach i kwestiach merytorycznych biografia. To plus dla badaczy życia Lema i minus dla mnie jako dla zwykłego czytelnika. Bo ta biografia jest dla mnie po prostu chłodna. Oczywiście dowiedziałam się dużo, ale spowodowała, że nie zapałałam do Lema sympatią. Zobaczyłam człowieka, który był pogubiony w swojej tożsamości, histerycznego, z ciągłym poczuciem, że jest niewystarczająco doceniany, odnajdującego swoistą przyjemność w dość nieprzyjemnym krytykowaniu innych, niemającego odwagi jednoznacznie opowiedzieć się po którejś stronie, zachowawczego w swoich działaniach i głoszonych poglądach. Zdecydowanie bardziej surowo oceniającego postępowanie innych, a mało samokrytycznego wobec siebie. Doceniam Lema za jego twórczość, ale jakoś trudno mi zaakceptować, że ktoś, kto tak zafascynowany był nauką i postępem (dostrzegając oczywiście też zagrożenia),nawet nie miał w sobie tyle ciekawości, żeby nauczyć się obsługiwać komputer. Wiem, to trochę małostkowe, co piszę, ale jakoś bardzo mi to zgrzytnęło. Jest mi smutno, że w takim nastroju kończę lekturę. Nie wiem, czy Lem był taką osobą, jak ja go odebrałam. Ale tak go zapamiętam ze sposobu, w jaki napisała tę biografię Agnieszka Gajewska. Może powinnam przeczytać inne opracowanie i się "zdetoksykować". Ale teraz już się nie dziwię, że ta książka nie znalazła się wśród finalistów Nike 2022.
W większości bardzo rzeczowa, skoncentrowana na faktach i kwestiach merytorycznych biografia. To plus dla badaczy życia Lema i minus dla mnie jako dla zwykłego czytelnika. Bo ta biografia jest dla mnie po prostu chłodna. Oczywiście dowiedziałam się dużo, ale spowodowała, że nie zapałałam do Lema sympatią. Zobaczyłam człowieka, który był pogubiony w swojej tożsamości,...
więcej Pokaż mimo toKrytykować jest łatwo, a nawet bardzo łatwo. Niektórym to przychodzi wręcz tak lekko jak oddychanie. A napisać dobrą biografię jest trudno, a nawet bardzo trudno.
Dobre biografie, tj takie, z których wychyla się do nas żywy człowiek, można wręcz na palcach jednej ręki policzyć.
Jak jasno wynika z przydługiego wstępu mam mocno ambiwalentne odczucia po przeczytaniu książki Agnieszki Gajewskiej „Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego zamku”.
Z jednej strony doceniam trud autorki, jej pracę, szczegółowość i skrupulatność, z drugiej strony kompletny brak walorów literackich nie jest jedyną, w moim odczuciu, wadą tej biografii.
W skrupulatnych biografiach nie ma nic złego, jeśli czytelnik/czytelniczka jest zainteresowana opisywaną postacią każdy szczegół, detal, każdy fakt chłonie jak gąbka wodę.
Agnieszka Gajewska kreśli dokładne tło polityczno-społeczne, pokazuje Lema głównie poprzez to, co się działo w Polsce i jak on na to reagował.
To ważne, ale czy najważniejsze?
Brak tu Lema - człowieka, Lema z jego diablim intelektem, ale i ludzkimi słabościami, Lema - męża i ojca, Lema - chimerycznego przyjaciela. Do twórczości Lema Gajewska podchodzi wybiorczo, tu mam wielki niedosyt.
Brak w tej książce życia, brak koloru, paradoksalnie, brak Lema.
Dlatego momentami zieje nudą (ponad 700 stron!),jak na wykładzie wzorowego, acz przynudzającego profesora.
Na pewno ta książka jest ważna i w „lemologii” zostanie jako jedno z podstawowych źródeł wiedzy o życiu Mistrza.
A jednak niedosyt pozostaje i to spory.
Krytykować jest łatwo, a nawet bardzo łatwo. Niektórym to przychodzi wręcz tak lekko jak oddychanie. A napisać dobrą biografię jest trudno, a nawet bardzo trudno.
więcej Pokaż mimo toDobre biografie, tj takie, z których wychyla się do nas żywy człowiek, można wręcz na palcach jednej ręki policzyć.
Jak jasno wynika z przydługiego wstępu mam mocno ambiwalentne odczucia po przeczytaniu książki...
W większości bardzo rzeczowa, skoncentrowana na faktach i kwestiach merytorycznych biografia. To plus dla badaczy życia Lema i minus dla mnie jako dla zwykłego czytelnika. Bo ta biografia jest dla mnie po prostu chłodna. Oczywiście dowiedziałam się dużo, ale spowodowała, że nie zapałałam do Lema sympatią. Zobaczyłam człowieka, który był pogubiony w swojej tożsamości, histerycznego, z ciągłym poczuciem, że jest niewystarczająco doceniany, odnajdującego swoistą przyjemność w dość nieprzyjemnym krytykowaniu innych, niemającego odwagi jednoznacznie opowiedzieć się po którejś stronie, zachowawczego w swoich działaniach i głoszonych poglądach. Zdecydowanie bardziej surowo oceniającego postępowanie innych, a mało samokrytycznego wobec siebie. Doceniam Lema za jego twórczość, ale jakoś trudno mi zaakceptować, że ktoś, kto tak zafascynowany był nauką i postępem (dostrzegając oczywiście też zagrożenia),nawet nie miał w sobie tyle ciekawości, żeby nauczyć się obsługiwać komputer. Wiem, to trochę małostkowe, co piszę, ale jakoś bardzo mi to zgrzytnęło. Jest mi smutno, że w takim nastroju kończę lekturę. Nie wiem, czy Lem był taką osobą, jak ja go odebrałam. Ale tak go zapamiętam ze sposobu, w jaki napisała tę biografię Agnieszka Gajewska. Może powinnam przeczytać inne opracowanie i się "zdetoksykować". Ale teraz już się nie dziwię, że ta książka nie znalazła się wśród finalistów Nike 2022.
W większości bardzo rzeczowa, skoncentrowana na faktach i kwestiach merytorycznych biografia. To plus dla badaczy życia Lema i minus dla mnie jako dla zwykłego czytelnika. Bo ta biografia jest dla mnie po prostu chłodna. Oczywiście dowiedziałam się dużo, ale spowodowała, że nie zapałałam do Lema sympatią. Zobaczyłam człowieka, który był pogubiony w swojej tożsamości,...
więcej Pokaż mimo toTo nie jest zła książka. Bardzo solidna, choć kolumbryna. Z jednej strony, z akademickim zacięciem kłania się czytelnikowi młodemu, bo wręcz łopatologicznie tłumaczy zdarzenia z tła i zakręty historii. Jakby dla czytelnika, który nie wie czym jest rok 68 dla osób pochodzenia żydowskiego itp. Z drugiej jednak strony, w warstwie językowej i konstrukcyjnej zdecydowanie nie odwołuje się do pokolenia Netflixa. Ciężko się to czyta i anegdotyczne "loczki" czy barwne zawijaski nie są odpowiedzią na współczesne wyzwania stylistyczne. Do tego bohater był pesymistą (wiem, wiem, doświadczenia życiowe i nie mam prawa robić mu zarzutu, że nosił je w sobie) a także okropnie ciasny świat PRL, pozbawiony wolności i zmuszający do kombinowania, oportunizmu, dwójmyślenia, czy kompromisów z sumieniem. A jeszcze ciężkie wątki wojenne i Holokaustowe. No nie jest to przyjemna lektura. Kolejna, która jest kamyczkiem do polskiego wora martyrologii i smuty. Świat się rozwija, a Polacy nadal spędzają czas w przeszłości, użalając się nad sobą.
Nie spodoba Wam się to, ale sądzą, że historię Polski (po jej poznaniu, oczywiście) najlepiej sobie odpuścić, bo jej maserowanie jest stratą czasu i przyszłości. Jeśli to twoja pierwsza książka na temat, to okey, ale jeśli kolejna, to idź raczej szukać otwartego świata bez traum.
To nie jest zła książka. Bardzo solidna, choć kolumbryna. Z jednej strony, z akademickim zacięciem kłania się czytelnikowi młodemu, bo wręcz łopatologicznie tłumaczy zdarzenia z tła i zakręty historii. Jakby dla czytelnika, który nie wie czym jest rok 68 dla osób pochodzenia żydowskiego itp. Z drugiej jednak strony, w warstwie językowej i konstrukcyjnej zdecydowanie nie...
więcej Pokaż mimo toNareszcie doczekaliśmy się pełnej i rzetelnej biografii naszego mistrza sf! Jakie miałem dominujące wrażenie podczas lektury? Oto przedstawia Agnieszka Gajewska Lema jako człowieka, który przez całe dorosłe życie uciekał od czegoś i wypierał trudne przeżycia; czy to mu pomogało, czy przeszkadzało w twórczości, nie jestem w stanie powiedzieć, ale z pewnością nie służyło w życiu.
Przede wszystkim odżegnywał się Lem od swojego pochodzenia, urodził się bowiem w żydowskiej, ale kompletnie zasymilowanej rodzinie, niemniej rodzice przestrzegali religijnych tradycji a ojciec, Samuel, mocno wspierał ruch syjonistyczny. Co znamienne, w ogóle nie pisze o swoim pochodzeniu w książce wspomnieniowej 'Wysoki Zamek'. Drugie formacyjne przeżycie to wojna, oto w lipcu 1941 r. Lemowi żyjącemu dotychczas w bogatym mieszczańskim domu, rozpieszczonemu przez rodziców jedynakowi, zawalił się świat: zapędzony przez Niemców do grzebania trupów więźniów zamordowanych przez NKWD, cudem uniknął śmierci z rąk Ukraińców: „Po kilkugodzinnej gehennie Lem wrócił do domu i do końca życia zadawał sobie pytanie, dlaczego ocalał.” A potem przez lata ukrywał się wraz z rodziną, nie znając dnia ani godziny. Udało im się przeżyć dzięki dużym pieniądzom zgromadzonym przed wojną przez ojca – wziętego lwowskiego lekarza. Wreszcie w 1945 r. został zmuszony do opuszczenia ukochanego Lwowa, nigdy do niego nie wrócił – bał się rozdrapywania ran; zaś w Krakowie, w którym osiadł, czuł się przez całe życie 'azylantem' lub 'wypędzonym'.
Przez cały okres PRL-u Lem starannie ukrywał swoje żydowskie pochodzenie, to nie dziwi, bo antysemityzm w naszym pięknym kraju i wtedy był silny i obecnie ma się całkiem dobrze. Ciążyły mu też wspomnienia wojenne, które wypierał i do których nie chciał wracać, ich ślady znajdziemy jedynie w niektórych książkach, na przykład w 'Głosie pana'.
Można powiedzieć, że był wybrańcem losu: miał udane życie rodzinne, dom na przedmieściach Krakowa, paru bliskich przyjaciół, z którymi się często spotykał, sukces finansowy (uchodził za najbogatszego pisarza w PRL-u); ale to wszystko nie czyniło go szczęśliwym: wciąż był niesyty uznania swego pisarstwa (zwłaszcza na Zachodzie),uważał się za filozofa i naukowca, ale środowisko naukowe nie akceptowało go (za to dużo większym szacunkiem cieszył się w ZSRR). Źle się czuł w PRL-u, ciężko przeżył wydarzenia marcowe w 1968 r., z ich agresywnym antysemityzmem. Parę razy chciał emigrować, wreszcie to zrobił w 1982 r., wyjeżdżając do Wiednia, ale czuł się tam źle i wrócił do kraju po upadku komuny. Miał trudny charakter, był apodyktyczny, do legendy przeszły jego wybuchy gniewu, podlegał silnym wahaniom nastroju: stany euforii przeplatane były epizodami depresyjnymi.
Był też Lem tytanem pracy: „Pracował codziennie przez kilkanaście godzin w równych interwałach, uzależnionych od godzin, kiedy dostarczano pocztę.” Na pewno nie pomagało mu w pracy to, że przez długi czas nie miał sekretarza: nie ufał ludziom
Z pewnością biografia Gajewskiej nie wyczerpuje tematu i doczeka się wielu kontynuacji, ale wyznacza pewien trend i pozwala na nowo odczytać dzieła tego wielkiego pisarza.
Wspaniałe dzieło, lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników naszego mistrza sf.
Nareszcie doczekaliśmy się pełnej i rzetelnej biografii naszego mistrza sf! Jakie miałem dominujące wrażenie podczas lektury? Oto przedstawia Agnieszka Gajewska Lema jako człowieka, który przez całe dorosłe życie uciekał od czegoś i wypierał trudne przeżycia; czy to mu pomogało, czy przeszkadzało w twórczości, nie jestem w stanie powiedzieć, ale z pewnością nie służyło w...
więcej Pokaż mimo toSolidna biografia. Niektórym wydać się może nieco oldskulowa, ale dla mnie w sam raz :). Chronologicznie napisana, solidnie udokumentowana. Życie bohatera i tło historyczne dobrane we właściwych proporcjach. Polecam z czystym sumieniem.
Solidna biografia. Niektórym wydać się może nieco oldskulowa, ale dla mnie w sam raz :). Chronologicznie napisana, solidnie udokumentowana. Życie bohatera i tło historyczne dobrane we właściwych proporcjach. Polecam z czystym sumieniem.
Pokaż mimo to